Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość asiafasia

narzeczony mnie olewa?

Polecane posty

Gość asiafasia
nie wydaje mi sie, zeby sie pojawil...znam go:/ dzownil zeby mnie udobruchac pewnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madziulka 567
i jak sie rozwinela sytuacja kochana?? zrozumial cos??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malenka000001
BLAGAM O POMOC !!!!!! Jestem w związku od kilku lat. Zawsze było dobrze, kochalismy sie, czasami faktycznie były sytuacje które nas obojga przerastały i pojawiały sie sprzeczki z których bardzo syzbko wychdziliśmy tworząc kochającą się pare. Pewnego dnia dowiedziałam sie ze jestem w ciąży. To mysle po części przyspieszyło chęć pobrania się. Mimo wszystko postanowilismy zaczekąc az dziecko skonczy rok. ZZ tesciową mialam zawszebardzo doby kontakt swietnie sie dogadywalysmy. Jednak odkad nasz synek sie urodzil bardzo do wszytskiego sie wtracala. Nawet juz w okresie ciazy stwierdzila ze "twoje dziecko i tak nie bedzie spało po poludniu, bo moje nie sypialy"...wciąż słyszałam co moje dziecko będzie robiło, a czego niue - mimo ze nie było go jeszcze na swiecie. Odkąd zaszłam w ciaze az do samego porodu matka mojego chłopaka nalegala zebym sie tam wprowadziła. Ja nie bardzo chciałam, mieszkam w małym miasteczku i tu miałam wszystko9 na miejscu. A tam, na wsi, sklep kilka km od domu, zanim zebrałabym sie z dzieckiem...mam nadzieje że rozumi ecie czemu postanowiłam zostać u siebie. Chłopak tez nalegał wiec w koncu sie przeprowadzilam. Przeszlam tam piekło. Po dwóch miesiącach pojechałam raz na zakupy z dzieckiem. Po czym po powrocie ułyszałam jak wchodziłam do domu rozmowe matki chłopaka i jego babci "uciekla, ale i tak wróci, bo przeciez gdzie pójdzie. Ona nie ma gdzie mieszkać ". Te słowa bardzo mnie zaboklały. Kilka dni pozniej od siostry narzeczonego ciagle słyszałam "to nie jest twoj dom". Bylo mi przykro jeszcze bardziej. Po kątach płakałam. Wiredziałam z faktycznie nie mam gdzie mieszkać. U swojej mamy nie byłam mile widziana. Postanowiłam jednak wrócić do swojej matki, ktora tez ciągle robiła mi na zło,sc. w trakcie kiedy pakowałam rzeczy nie było mojego narzeczonego. Usłyszałam od jego matki wiele przykrych slów typu "Jestes nikim dla mojego yna i dla nas" "jego rodzina jest tu a nie tm " - miała na mysli ze jego rodzina jest tu na wsi, a nie tam w miescie. Od tamtej pory nie chciałam tam wracać, po tym wszystkim przykrym co doznałam w jego domu. Pomijam to ze nastawiala go zawsze przeciwko mnie, a zapraszała zebym tam mieszkała żeby mogła miec nade mną, dzieckiem i swoim synem władzę. Przejde do senta sprawy.....mianowicie w koncu zdecydowalismy sie na ślub. Dziecko obecnie ma 11 miesięcy. Ślub ma się odbyć za miesiąc i dwa tygodnie. Sprawa sie skomplikowała bo chłopak pracuje za granicą i robilismy wczoraj zakuoy na jego wyjazd , ktory mial byc o 16. Mielismy bardzi duzo pracy, do rozwiezienia jesczez pare zaproszen i kilka spraw do zalatwienia przed slubem wiec nie dałam rady bo nie miaam kiedyprzygotoac mu miesa na wyjazd. Stwierdzil ze zawiezie mamie zeby mu upiekła minn kotlety. Wiele razy go prosilm ze nie chce tam przyjezdzac, czuje sie niechciana, za duzo przykrych rzeczy usłysząłan. On jak na złosc wjechal autem pod sam dom. W aucie były otwarte szyby a on dosłownie krzyknąl "no wysiadaj, pokaz sie z dzieckiem! "byłam wsciekla, chovc nie pokazywalam tego po sobie. wcale nie mialam ochoty oglądać jego mamy, pomimo szacunku do niej. Jak juz odjezdzalismy powiedzialam mu ze sie zdenerwowałam ze tak zrobil. On w tym momencioe wpadł w szał że jestem pierd.lnieta i ze gówno mi sie stalo ze wyszłąm. Synek sie wystraszyl jego krzyku i omal nie zaczal plakac. Przytkałam narzeczonemu buzie reka zeby sie uspokoil, moze i nawet lekko uderzyłam. On w tym momencie wysadzil nas na przystanku i zostawil mnie z dzieckiem kilka kilometrow od domu. Sam wrócil dpo matki - wracał w tamta strone. Nie mialam przy sobie portfela ani telefonu. Pomyslalam ze nie bede z dzieckiem czekac tylko pojde do domu na piechote. Szłam z dzieckiem na rekach podczas gdy zbierała sie burza. Nsprzemian raziło słonce i było czuc w powietrzu 30st a za chwile lunal deszcz. Szłam ok 1,5 godziny . Oboje z synkiem bylismy przemoczeni. Bardzo bolą mnie wszystkie miesnie. Gdy juz zaszłam do swojego miasteczka ktoś za mną trąbil..obróciłam sie. Wiedzialam ze to on, mimo wszystko bylam niedaleko domu i postanowilam sobie dac rade i nie wsiaść z nim. On za ok 2 goziny mial wyjazd za granice. Olał nas, nie pozegnal sie ze mna ani z dzieckiem. Mialam wyrzuty sumienia ze nie wsiadłam z nim do auta i dzwonilam do niego jak najeta. - 96 połączen. z Tego odebral dwa razy zeby mi powiedziec ze jestem po...bana i pie..lnieta. I ze powinnam się kleczyć. Na smsy nie odpisywał w ogole po czym jego odpowiedz brzmiała "bo mi sie nie chce ci odpisywac. " Dodam ze wyjechal na ok 3 tygodnie. Ślub jest juz załatwiony, zaproszenia rozwiezione. BŁAGAM Pomozcie. Czy waszym zdaniem to moja wina i powinnam go przeprosić???? czy mam sobie dać spokoj i nie wychodzić za niego???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I przez 5 lat jego stosuenk do Twoich dzieci się w ogole nie zmienil? Po co z nim jestes, jaka czeka Was przyszlosc, skoro on nie szanuje Twoich najblizszych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×