Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość macszeryf

dzisiaj rodzina nie ma juz znaczenia ;/

Polecane posty

Gość macszeryf

pracuję w przedszkolu, mam pod opieką 15dzieci, z czego 7 żyje w niepełnych rodzinach... przygladam się temu zjawisku ze zgrozą... żal mi tych dzieci, bo sprawiają wrażenie zagubionych ;/ np w tamtym roku na dzień ojca połowa przyszła z "wujkami"... gdzie nie spojrzę, wśród rodziny, znajomych ciagle jakieś rozstania, walki o dzieci, mało znam osób, ktore rozeszły się w zgodzie i nie odprawiają cyrków z dziećmi.. nie jestem jakąś fanatyczką religijną, nie zrozumcie mnie źle, ale czemu rodzina dzisiaj ma tak małą wartość? mam 25lat, mam partnera, planujemy ślub, dzieci jeszcze nie mamy... mieszkam w malej miejscowości, obserwuje mlode 16letnie dziewczyny, które pierwszy raz mają juz dawno za sobą, często kilku partnerow.. ja tego nie ogarniam, ja jak miałam 16 lat tez mialam chłopaka, ale nie w głowie nam był seks, to były taaakie "romantyczne" związki ;p kurczę, przeraża mnie to, jak młodzieź luźno podchodzi do seksu, nie zdaje sobie sprawy, ze dziecko wcale nie prosi się na świat i nie jest niczemu winne... tak mnie naszło na te refleksje, bo własnie się dowiedziałam, ze 15letnia córka mojej ciotki jest w ciązy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no popatrz w d***e mają zabezpieczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przeczytała to mojemu męźowi, mnie też nachodzą identyczne refleksje...sama poznałam mojego męża w wieku 21 lat, byłam dziewica, dziś bycie dziewicą w tym wieku to chyba wstyd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość macszeryf
własnie, XXI wiek, łatwy dostęp do antykoncepcji, jak można wpadac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kant dupy
Bo jedna osoba walczaca o rodzine nie jest w stanie jej utrzymać a wszyscy teraz ida na łatwizne. Ludzie biora slub nie znajac sie, nie rozmawiajac ze soba, nie wiedzac jakie maja plany, oczekiwania, nikt nie zadaje drugiej osobie pytan " a czym dla ciebie jest małzenstwo?czego oczekujesz?". Dobrze miec z kim isc do kina, seks nie jest najgorszy to biora slub, bo skoro juz siedza razem rok to moga i nastepne 50.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość macszeryf
wiesz, ja nie mówię, że każda kobieta w dniu ślubu powinna być dziewicą, ale kurczę, tak lekko podchodzić do seksu? ciąża, ciążą, a choroby? ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kant dupy
Poza tym jesteśmy pokoleniem potomków ludzi wychowanych w bardzo trudnych czasach, szybko nastapiła tez rewolucja obyczajowa, ludzie sie pogubili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zonaKraka
Szczerze mówiąc mam podobne myśli. Ludzie coraz później zakładają rodziny (fakt, warunki mamy kiepskie) ale mam wrażenie że co poniektórzy mają mózgi wyprane modnymi artykułami o tym że lepiej być szczęśliwą rodziną osobno, że jak mąż nie daje szczęścia to trzeba go zostawić i szukać takiego który je da, że dziecko może mieć normalne wzorce po rozstaniu rodziców... Tak jakby pełna rodzina nie była szczególną wartością. Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem nawiedzona, nie uważam że męża nie można zostawić nawet jak pije i bije, a dziecko bez taty czy mamy musi być nieszczęśliwe, mimo to mam wrażenie że coś idzie w bardzo złym kierunku. Pomijając już to że jak się osłabia wartości rodzinne, to prowadzi do większej kontroli państwa. Może się skrzywicie na ten przykład, ale uważam za słuszniejsze prawo które jedyną władzę nad dziećmi daje rodzicom, niż takie które pozwala zabrać dziecko od rodziców pod byle pretekstem. Nie jestem nawet katoliczką, nie braliśmy ślubu kościelnego a mimo to wiemy z mężem że jak coś jest nie tak to trzeba to naprawiać, a nie rozstawać się, bo tak łatwiej. W tym kierunku powinna iść "nowoczesność", zrozumieć że w ostateczności pomoże czasem terapeuta rodzinny czy poradnia od uzależnień, że partnerzy mają swoje potrzeby, że trzeba rozwijać się... Mam znajomą która wychowuje synka w rodzinie 3+1- ona z konkubentem i ojciec który bierze aktywny udział w wychowyaniu dziecka. Oczywiście, fajnie że dziecko ma troje rozsądnych, kochających opiekunów, i lepsze to niż patologiczne małżeństwo, może to u mnie kołtuństwo ale dalej dziwi mnie to że wychowuje dziecko w przeświadczeniu że taka rodzina jest jak najbardziej ok, nie ma w niej nic nietypowego i dziecko nie ma powodu czuć dyskomfortu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak tylko zobaczyłam ten temat od razu pomyslałam- nie rodzina, lecz związek nie ma dziś znaczenia...ale widzę, że same jesteście na tyle mądre i spostrzegawcze, by utorować dyskusję same w tą stronę;-) rodzina stoi na związku, a zatem rodzina to nic innego jak związek tak naprawdę, reszta na nim urasta i na nim stoi. uważam, że źle się porobiło w tych czasach, bo od rozwoju psychologii i pedagogiki urosły te kolorowe pisma, co to przekuja jak to trzeba zesrać się nad dzieckiem. do tego problemy z praca, z płacą, z mieszkaniem i juz mamy ojca pogrążającego się w pracy i matkę pogrążającą się w macierzyństwie, niemozliwych wobec niej oczekiwaniach i strachu przed społeczeństwem, które w wózek i na ręce jej się gapi. kiedyś było źle, bo dzieci się po twarzach biło za byle co. dziś, ledwie kilkadziesiąt lat później lepiej samemu dac się pobić przez dziecko niż konsekwentnie i surowo zwrócić uwagę i uczyć pokory. dziś związek jest bardziej zimną instytucją niż kiedykolwiek. bo wszystko jest ważniejsze od związku, a to nie prawda. dwoje ludzie mają pracować nad swoim związkiem, mieć dzięki niemu coraz lepsze życie (mam na mysli przyjaźń, zaufanie, uczenie się wspólnego życia i budowanie marzeń), a praca to tylko środek dla umożliwienia trwania związku. Dziecko to , że tak powiem, jedna z wielu rzeczy, czynników, które powinny ŁĄCZYĆ parę, w ramach wspólnego życia. dziecko to takie wspólne zajęcie, można oprócz tego mięc wspólne hobby, stadninę koni, cokolwiek. ale dziś nie ma kobiety i mężczyzny. dziś jest wół i święta matka wariatka. związek jest podstawą, a jest marginalizowany. mam ochotę pisac o tym dekrety i przybijać do drzwi kościołów i instytucji;-)) bo mam rację;-DD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ma znaczenia nie
dlatego ze malolaty zachodza w ciaze bo to akurat zjawisko powszechne od dawna. Dzis ludzie nie zastanawiaja sie na d zwiazkami. Dziewczyny wychodza za maz w wiku 20-23 lat bo chca bialej kiecki i rozowego bobaska. Mysla, ze milosc to slowa, rysowanie serduszek i szeptanie czulych slowek. czesto takie dziewczyny mysla, ze jak sa z kims od 18 roku zycia to dlugie zwiazki, a prawda jest taka, ze w wiekszosci sa niedojrzale i one i partnerzy. Pamietajmy ze mezczyzna jest zawsze opozniony emocjonalnie od kobiety o kilka lat. Gdy ona chce dziecka to czesto on nie chce, ale staje sie, bo wpadaja lub ona tylko to planuje:O Ludzie powinni najpierw pobyc ze soba, pomieszkac, cos osiagnac a potem myslec o dzieciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba nie ma znaczenia kiedy się zaczyna. Ja zaczełam wcześnie. Dziś mam 40lat Wtedy miałam 17 Jednak do głowy by mi ni przyszło żeby sie nie zabezpieczyć Zawsze uważałam sie za kogos kto potrzebuje więcej czasu i ma ponadprzeciętne wymagania od życia,stąd mój wczesny start chyba... Zanim znalazłam swoją wyspę i zdecydowałam na dzieci byłam już po 30ce Ale był to facet wybrany sposód bardzoo wielu do niczego mi nie przydatnych;) I właśnie tak powinno to wyglądac w tych ekstremalnych przypadkach,kiedy potrzebujemy więcej czasu na to by dowiedzieć sie czego chcemy. Nie łączymy się w pary bo trzeba z kimś być- tylko wybieramy sobie ojców naszych dzieci-tak! Nie każdy sie nadaje na ojca! Ojciec to ważny człowiek w rozwoju dziecka,tak samo jak matka. Rodzina powinna być pełna, bo to wielkie szczęście dla każdego z jej członków z osobna i wszystkich razem. Ktoś kto tego nie docenia jest poprostu głupi. Ale też myślę że nie mał szczęścia wynieść z domu modelu rodziny o którym autorka pisze:( A wiadomo że im więcej takich ludzi tym szybciej będzie ich przybywać.. Jedyna nadzieja w tych co wolą być razem że zdołają wypromować to co lepsze i przekażą to swoim dzieciom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
słuszna uwaga- nie ma komu zmieniać tego wszystkiego, bo młode pokolenia nie majace wzorców nic nie przekażą dalej. a jak na 100 osób znajdzie się jedna osoba o dobrych wzorcach, to cierpieć będzie, bo ją lub jego życie rozczaruje. bo inni nie mają wzorców. moi rodzice się nie szanowali i ja walczę w swojej głowie całe życie walkę, jak ułozyć sobie w głowie, jaka powinna być rodzina, by było dobrze. i uważam, że skoro od związku się zaczyna i na związku, daj boże, sie kończy, to jest to słowo klucz rodziny. dzieci szanuja ojca tak jak ich matka szanuje swojego męża, tak samo odwrotnie, matkę szanuja tak jak on ją szanuje. dziewczynka uczy się jak powinien traktować ją mężczyzną widząc, jak ojciec traktuje jej matkę i to jest wazniejsze od tego czy ojciec jej całuski śle i kwiatki kupuje. ona będzie szukała takie mężczyzny podświadomie, jaki będzie dla niej jak tata był dla mamy. nie inaczej. dla chłopca analogicznie. dorosłe dzieci odwiedzają swoich rodziców, jeśli Ci tworza właściwa atmosferę w domu. jak jest kłótnia i wrzask, to przyjeżdzają rzadziej. w rodzinie należy walczyc o równowagę, by wszystcy kochali się tak samo mocno, by dzieci miały kontakt dobry z obojgiem rodziców, by rodzeństwo miało dobry kontakt i, by mąż i żona byli sobie oddani i się kochali i liczyli się ze sobą. by nie było jajec, w stylu, ok, dzięki, mam już dzieci. nie powinni byc dla siebie ani mniej ani bardziej wazni od dzieci. ale tu na kafe mało kto tak mysli. a ja im więcej czytam i im więcej myślę, tym bardziej utwierdzam się w swych racjach. a czytam mądre pisma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wszyscy rodzice muszą mieć magisterium z pedagogiki czy psychologii, żeby wychować dzieci na porządnych ludzi. Moim zdaniem dzieci nie da się wychować poprzez ciągłe nakazy i zakazy, bo dla nich to nudne słowa. Dzieci wychowują się biorąc przykład z nas, dorosłych. Naśladują nasze relacje w rodzinie i ze społeczeństwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkiiikkaaa
Teraz jest wiecej dzieci z rozbitych rodzin, bo już nie ma tego parcia na usilne trwanie małżeństwa. Kiedyś mąż tłukł zonę, pił, zdradzał, czy cholera wie co, a i tak rozwód był czyś wstydliwym. Teraz prosta piłka - zdrada czy przemoc = rozwód i tak powinno być. Dziecku chyba mimo wszystko lepiej w rozbitej rodzinie niż w takiej sztucznej, że matka i ojciec się nienawidzą, ale są ze sobą "dla dobra dziecka" albo "bo co ludzie powiedzą".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bosa bosa- oczywiście i dlatego małżeństwo jest słowem kluczowym dla rodziny. dziecko uczy się wszystkiego nade wsyztsko z obserwacji. poprawne relacje społeczne, kultura dyskusji?? nic tylko odzwierciedlenie tego jak matka z ojcem się do siebie odnosili. strach przed bliskością, trudnośc w nawiązywaniu relacji damsko-męskich? najwyraźniej bliskośc była obca rodzicom. rodzice sa pierwszym i najważniejszym przykładem relacji społecznych w ogóle, a zwłaszcza tych damsko- męskich. ale innych też. tak po prostu- jak sie do siebie od nosza, jak rozwiązują konflikty- pogardą, przemocą, obelgami? a może otwarta, demokratyczną rozmową? małżeństwo w rodzinie jest wszystkim, jak Boga kocham, haha. nikt mi nie zaprzeczy;-DD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani Nikt
wazna sprawa kultywowana w rodzinie jest tradycja. Kiedy ja kultywujesz widza to takze Twoje dzieci. Czy w rodzinie, w domu jest zawsze cudnie? Ho ho ho. To miedzy bajki mozna wlozyc. Jest i bezrobocie jest i pogubienie sie. Ale smiem twierdzic (pisze to na podstawie wlasnych doswiadczen), ze polska rodzina ma w zanadrzu niesamowita bron, trzeba tylko chciec. Co to za bron? Wiare. Gleboka, silna, trwala. Nie darmo mowi sie, ze nalezy wytrwac w ojcow wierze. A to procentuje. Pomaga przemoc i nalogi i zagubienie. Moze i pomoze w odzyskaniu zdrowia. Dlatego tak warcze na to forum. Nie powinno sie tak pisac na ogolnodostepnym forum takich brzydkich rzeczy. Dlaczego? Mowi sie, ze kropla drazy kamien. Kap, kap, kap. To nic nie daje. Trzeba dbac o czystosc obyczajow. Czy ja taka swieta. Nie i nie. Przeszlam najgorsze chyba mozliwe szambo. Mea culpa. Staram sie poskladac wszystko z powrotem do kupy. Gleboko wierze w to, ze mi sie uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To wszystko przez demokracje. Za komuny było lepiej. Ludzie mieli do siebie większy szacunek. A wystarczy,że pootwierali granice to się ludzią w d***e pomieszało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodzina jest przereklamowana,pod presja dalam sie wpedzic w ten schemat i teraz zaluje,spieprzylam sobie zycie,niestety pretensje moge miec tylko do siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kkkiiikkaaa, zgadzam się z Tobą w 100%. Za czasów naszych babć rozwód był czymś wstydliwym i bardzo tępionym przez społeczeństwo. Nikt nie mówił o problemach, wszystkie brudy prało się w domu. Matka z ojcem mogli się kłócić, lać po pyskach, wyzywać od najgorszych - ale i tak nikt nie myślał o rozwodzie. Teraz świat poszedł nieco do przodu i ludzie stali się bardziej otwarci, nie duszą się w toksycznych związkach, ale decydują się na rozwód. Mąż leje żonę? Zona odchodzi. Kropka. Poza tym, znacznie lepiej dla dziecka, gdy wychowuje go tylko matka lub tylko ojciec, niż gdyby miało dorastać w pełnej rodzinie gdzie rodzice się nienawidzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rodzina to mąż i żona
Bo wiele osób uważa że rodzina to jest wtedy kiedy są dzieci. a rodzina to mąż i żona. ale ludzie nie doceniają partnerów i traktują jako metodę do osiągnięcia celu-facet kobietę traktuje jak kucharkę, sprzątaczkę i kochankę, a kobieta faceta jak materiał do zapłodnienia a później już tylko bankomat. Zero rozmowy, wspólnych pasji i zainteresowań. a potem rozwody :O bo tak jest szybciej i łatwiej,jak coś się zepsuje wyrzucamy. żyjemy w jednorazowym świecie i związki też są jednorazowe :( na szczęście nie dla wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Kasurmii
masz rację, ze lepiej sie rozejść niż zyc w toksycznym związku, tylko, że mnie przeraża to jak grą większości kobietom łatwo przychodzi decyzja o urodzeniu dziecka/ci, te kobiety nie zastanawiają się nad tym, dla nich ta decyzja to jak zjedzenie kanapki. Faceta najpierw trzeba poznać, i nie jak czytam, ze najpierw był dobry a później się zmienił, to owszem sa tacy, no ale nie praktycznie każdy, no ale jak się poznaje faceta i zaraz na drugi dzień idzie się bez zabezpieczania do łózka zn im nie wiedząc jaki on jest a później ciąża no to trudno , żeby się zmieniał jak on już taki był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do do Kasurmii, Masz rację, przede wszystkim do małżeństwa trzeba dojrzeć, poznać tą drugą osobę bliżej, dopasować się (nie tylko w łóżku) i naprawdę ją kochać (a nie być jedynie zafascynowanym). A jeśli dziewczyna szybko łapie chłopa tylko po to, by jak najprędzej urodzić dziecko, to znaczy, że sama prosi się o kiepskie zakończenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem, ze gdy jest przemoc fizyczna, psychiczna w malzenstwie, alkohol, to rozwod sie bierze. Ale teraz ludzie rozchodza sie z blahych powodow. Nie ma kompromisow, rozmowy, tylko rozwod, ewentualnie kochanek/kochanka. Ludzie myla zauroczenie z miloscia, myla zwykle chodzenie z zyciem razem majac juz dzieci i licza, ze zycie to bajka a zwiazek to idylla z filmu romantycznego. Kazdy patrzy tylko na siebie i pod swoje wyobrazenia chce podciagnac partnera, a jak sie nie da, to koniec wielkiej milosci. Zycie takie pseudo-milostki weryfikuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdsaghij
znałam męża przed ślubem 8 lat, po ślubie jesteśmy 4 i mamy 2letnie dziecko; dopiero po narodzinach dziecka potrafię zdefiniować co się między nami popsuło; otóż mąż chyba nigdy nie kochał mnie tak jak ja jego (no moze na początku ze 2lata tak mnie kochał); albo byłam ślepa, albo tak zakochana, albo głupia, ze tyle lat tego nie moglam zrozumieć; a teraz co? teraz jestem nieszczęśliwa i smutna, bo moje zycie jest byle jakie, a ja nie znoszę bylejakości; niby nie chcę rozwodu, bo uważam, ze o rodzinę trzeba walczyć, bo maż jest w sumie dobrym człowiekiem, moge na niego liczyć na co dzień i niby obiektywnie nie powinno mi byc źle, bo mamy dziecko....ale jestem coraz bardziej smutna, sfrustrowana i znerwicowana; wyżywam się na mężu i dziecku; wiem, ze mężowi nie moge bezgranicznie zaufać, nie mogę mu powierzyć najgłębszych sekretów i mysli, bo wykorzysta to kiedyś przeciwko mnie; nie mogę siępogodzić z tym, że maz nie jest moim przyjacielem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rodzina to mąż i żona- gratuluję właściwych wniosków Pani powyżej współczuję. Ja wyjdę TYLKO za prawdziwego przyjaciela. W innym wypadku rezygnuję z rodziny. Nie szkodzi. Jak ma być, to niech będzie dobrze, nie twierdzę, że ma być idealnie, ale ma być DOBrzE. nie przyjmuję kompromisów w tym względzie. Bo ludzie co mają nieudane małżeństwa i dzieci dorastające na głowie, robiące problemy i czują samotnosć, to wielu jest takich, co żałuje, że nie ma świętego spokoju. Owszem, singlizm ma wady, ale kuźwa, ma jedną zasadnicza zaletę- święty. spokój. I wolę to niż problemową rodzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fsdfsf a właśnie te narodziny dziecka to dopiero dużo pokazują, stąd duży i krzywdzący skrót myślowy, jakoby dziecko psuło związek. nie nalezy tego traktować dosłownie. rzecz jedynie w tym, że dopiero wychodzi wtedy szydło z wora. jak ludzie się szanują. jak sie kochają i do czego sobie nawzajem 'służyli'. dopiero wtedy wychodzi instytuacja w całej okazałości. tylko Ci, którzy kochają się naprawdę przetrzymują tą próbę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdsaghij
Ja po narodzinach dziecka zobaczyłam, co znaczy naprawdę kochać w wykonaniu mojego męża; mąż kocha dziecko szczerze, bezinteresownie; za dziecko oddałby życie, ma do niego cierpliwość, nigdy mu krzywdy nie zrobi....wiecie, najgorsze jest to ,że ja naprawdę długo znałam męża przed ślubem i byłam przekonana, że jestem dla niego tak ważna, jak on dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam takie same refleksje jak Autorka tego tematu. Ale czy nie widzicie jakie są tendencje ? Co nam próbują wmówić media ? Jeżeli ktoś "tkwi" w tradycyjnym małżeństwie, nie jest rozwodnikiem, nie ma całego tabunu kochanek czy kochanków to przecież jest staroświecki, niemodny, jest ciemnogrodem itp. Modny i nowoczesny natomiast jest ktoś kto żyje sam czyli jest tzw. singlem, ktoś kto żyje w konkubinacie, dziś tak szumnie nazwanym związkiem partnerskim. Nie widzicie tej tendencji, że dziś małżeństwo jest zarezerwowane tylko dla pedałów, hetero zaś powinni żyć w konkubinacie bo przynajmniej nie będzie problemów z rozwodem bo przecież każdy związek hetero sie rozpadnie. Taka jest dziś tendencja w lewackich mediach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdsaghij
i co ja mam teraz zrobić; czuję się bardzo samotna, bo uważałam męża za najbliższą osobę i on zawiódł...w moim otoczeniu, to ja jestem tą złą, nerwową, wszczynającą kłótnię; maż chodzi wokół mnie na palcach i wszyscy mu współczują, że ma taką jędzę; gdybym od niego odeszła, to zostałabym w swoim środowisku i rodzinie zlinczowana, nikt by na nie suchej nitki nei zostawił, bo nikt nie wie że moje zachowanie wynika z relacji pomiędzy mną a mężem; ale podejrzewam, że nawet gdyby wiedzieli, to i tak nic by nie zmieniło, bo uznaliby, że moja samotnośc, smutek i te wszystkie 'braki' ze strony męża to moje wymysły, ze mi za dobrze i od tego dobrobytu mi się w d***e poprzewracało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×