Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Polecane posty

Gosc, dziękuje za informacje. Wczoraj sobie pomyślałam, że przed podjęciem decyzji o adopcji komórki chcę wiedziec na 100% , że razem nie możemy miec dzieci z takiego czy innego względu i wtedy podjąc te decyzje. Jeżeli mogłabym Ci doradzic to kolejne in vitro warto by zrobic w klinice, w której podają w 5 dobie i nacinają otoczkę zarodka przed podaniem, to jednak zwiększa szanse. Zrobiłam wielki błąd, że wcześniej na to nie zwróciłam uwagi i za 1 in v miałam 8 zarodków i 4 zostały do 2,5 doby, w której mi podano i tak transfer za transferem potem mrożaczki, które fajnie się zamroziły, fajnie się odmroziły i wielka nadzieja i nic bo miały tylko 2,5 doby i obumarły sobie w 5 dobie we mnie, Teraz w nowej klinice czekali do 5 doby i został tylko 1 to daje wiele do myślenia a jeśli chodzi o te otoczkę (hatching) też uważam, że o było niezbędne gdyż otoczka jajeczka robi się twarda po 30 rż i zarodek ma problem z wyjściem tym bardziej, że ta otoczka u mnie od 3 do 5 doby nie zrobiła się cieńsza a powinna i embriolog polecił to zrobic, jeszcze powiedział, że przy mrożkach to konieczne. Ale Ty masz jeszcze szanse więc jest nadzieja, Ja teraz muszę też pomyślec o kredycie fundusze się już kończą.Te pgd mam nadzieje, że kwota mnie nie zabije. Czekam teraz na okres i pojadę do lekarza zobaczymy co poradzi mam nadzieje, że nie zaproponuje od razu komórki dawczyni zupełnie nie jestem na to gotowa. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Astrea35
ba_sza Masz świętą rację. Ja podchodzę do in vitro pierwszy raz i po tym co dowiedziałam się czytając różne tematy na forum kafeterii, i na innych forach, rozmawiałam z lekarzem jeszcze na etapie stymulacji, że nie zgadzam się na podanie zarodka wcześniej niż w 5-ej dobie po punkcji, choćby żaden miał nie dotrwać i transferu miałoby nie być. Wczoraj miałam punkcję, pobrano mi 13 jajeczek i teraz czekam jak na szpilkach na telefon z kliniki czy i ew. ile się zapłodniło.. Co do nacięcia, lekarz czeka z decyzją.. Trzymajcie za mnie kciuki dziewczyny..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, ja zaczynam dostawać @ (pod względem punktualności, to nigdy się na niej nie zawiodłam), a to oznacza, że za jakieś 11-12 dni jadę na podglądanko, wtedy mam nadzieję zostanie ustalony termin transferu. Oby moje komórki przetrwały rozmrożenie, a nasienie M nadawało się do ich zapłodnienia. Odkąd poroniłam i zaraz podjęliśmy decyzję o kolejnym podejściu M faszeruje się witaminkami, żeby chociaż podtrzymać jakość nasienia na tym poziomie na jakim miał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Astrea, Kikulec trzymam za Was kciuki bardzo, bardzo :* i za wszystkie dziewczyny też :* . Ja czekam na okres ale jak na razie ani widu ani słychu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ela 33
Czesc dziewczyny u mnie w klinice podaja tylko 3 dniowe zarodki,tez bym chciala sprobowac z 5 dniowymi.Wiadomo,ze mozna je tez stracic,gdyz moga nie dotrwac do 5 doby:( Ale jesli bede miala tranfer przypuscmy z zarodkow 3 dniowych kto wie czy sie nie zatrzymaja,bo byly slabe lub wadliwe genetycznie.Wiec wole by nieprzetrwaly zanim mi je podadza niz sie ludzic przez kolejne 14 dni do bety,ze moze jednak wyjdzie POZYTYWNIE!i przezywac ta rozpacz jeszcze gorzej....Nie wiem co myslec,bo czytalam duzo postow i opinie sa podzielone duzo osobom udaje sie tez z 3 dniowymi zarodkami,bo niby maja wieksza szanse zarodki rozwijac sie u mamci w macicy.Ale jesli wada moga byc jajeczka tak jak przypuszczam tez w moim przypadku bedzie,wole 5 dniowe blastusie miec podane jesli by tylko byla taka mozliwosc...Mialam narazie 1 fiv nieudane,zoaczymy czy sie poszczesci nastepnym razem.Dziewczyny wyczytalam tez,ze dobrze jest brac sobie tran(omega 3)+witamina E ,wiesiolek-(tylko do momentu owulacji)witaminy z grupy B,kwas foliowy i jutro chce sobie zakupic no poleprzenie jajeczek i zminejszenie ryzyka wad DHEA (dehidroepiandrosterona) sa to witaminy 25mg na dzien,zinc 50mg.Czytalam post jednej dziewczyny i miala inseminacje,in vitro,icsi,i raz sie tylko udalo i poronila i wlasnie lekarze jej zaproponowali,ze jedynym wyjsciem bedzie adopcia jajeczek!!Zrezygnowala i w tym czasie brala sobie wlasnie te witaminki + drożdże piwne(ktore sa tez w postaci tabletek)pisala cos tez o jakism zelu z aloesu,ze jadla jedna lyzke sotlowa dziennie na to by poleprzyc endometrium,ciemny winogron i za niecaly rok wlasnie zaciazyla naturalnie.Przy tym odzywiala sie zdrowo,zadnych slodzyczy,chleba,tylko warzywa,owoce,ryby,nawed te w puszcze-sardynki,tunczyki,saladki i dobrze jest tez spacerowac jesli tylko czas i sily pozwalaja lub jakies cwiczonka,joga,pilateks,plywanie.ograniczyla spozywanie serow zoltych,i duzej ilosci mleka,tylko mleko ze soji.mieso tylko z kurczaka,indyka.Zadnych mies z wieprzowiny,wolowiny(czewrownych!!)ograniczyc spozywanie alcoholu,kawy.midaly,orzeszki.Ja narazie sprouje zakupic wiatminki dhea,wiesiolek,omega3,kwas foliowy juz biore i witaminy z grupy B od dl czasu.Jesli chodzi o odzywianie,to ja niemoge zyc bez slodzyczy!!chleba moge sobie odmowic ale gorzej z kawa i slodzyczami:)Jesli maja mi pomoc te witaminki to sprobuje,bo widze ,ze klinika ma to gdzies najlepiej i najprosciej dla nich to adoptowac jajeczka!!!Nie mowie,ze nie maja tez racji,ze po co marnowac kase i czas jesli z czyimis jejeczkami moze sie udac...ale poki co ja tak jak BASZA chce miec z naszych jajeczek i naszego nasionka,nasze genki!!jesli to zawiedzie,to na tym konczy sie moja droga byc mama.Kikulec powodzenia na wizycie.BASZA ja mialam podane mrozaczki i wspomnialam o tej technice hatching,bo tez slyszalam o niej ale ich to wkurzylo,bo powiedzieli,ze na co mi to!i,ze niepotrzeba,wiec osupialam.Podejde tam jeszcze raz za 3 miechy jesli sie nie uda,wtedy poszukam innej kliniki.buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ella, witaj. Jeśli chodzi o witaminki (pisałam już wcześniej) łykam Femibion Classic.On jest dla kobiet zarówno planujących ciążę jak i w ciąży. Zawiera on poza kwasem foliowym właśnie witaminy z grupy B, witaminę E, minerały takie jak cynk, magnez, żelazo i inne. Zaczęłam go łykać w ciąży ze względu na zawartość magnezu jak niepokoiły mnie skurcze podbrzusza i tak przy nim zostałam. Zobaczymy czy będzie jakaś poprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ritka7
Ela - a te witaminy dhea nie maja zadnych skutkow ubocznych? bo czytałam, że odoby ponizej 40 roku zycia nie powinny ich brac..wiec jak to jest dziewczyny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ela33 jeżeli zostały Tobie mrożaczki to nie masz wyjścia musisz tam wrócic a jeżeli będziesz zaczynała od nowa to dylaj z tamtąd i szukaj innej kliniki. Mi moja lekarka przy pierwszym in v na pytanie o hatchingu mało nie skoczyła do gardła, zaczęła wykrzykiwac, że o tym decyduje embriolog a sprawa wyglądała tak, że po prostu nie mieli sprzętu tego noża laserowego pewnie sporo kosztuje a wszędzie piszą, że po 30-tce trzeba nacinac otoczkę i u mrożaków gdyż błona robi się stwardniała i zmniejszają się szanse, też zapytałam ją dlaczego nie podają w 5 dobie to zaczęła mi mówic, że im szybciej w macicy tym lepiej itp. bzdura ja myślę to jest kasa miałam 4 zarodki bez nacinania podane w 2,5 doby więc mieli kase z zamrożenia i transferowania jednego po drugim a byc może do 5 doby nie przeżył by żaden myślę, że byłby to mniejszy ból dla nas niż rok nadziei na darmo. Owszem zdarzają się ciąże i w tamtych przypadkach ale te wszytskie przypadki nie mają tego problemu co ja z mężem. Po tylu latach obserwacji par widzę, że dzielą się na te co wcale nie mogą zajsc i na te co zachodzą i dochodzi do poronienia i mogę powiedziec, że te pierwsze mają większe szanse bo jak już zajdą to urodzą a ja bujam się dalej. Porozmawiam z moim panem z akupunktury może coś poradzi poszukam też coś w necie na temat polepszenia jajeczek może są jeszcze szanse. Pamiętam jakiś czas temu zapewniał mnie, że mam zdrowe nąrządy rodne i jajeczka są b. dobrej jakości i uwierzyłam w to na 100% do czasu ostatniego in vitro ale zamierzam z nim ten temat poruszyc i napiszę Wam czy coś poradził. Bo jeśli chodzi o poprawę nasienia to selen i cynk więc może u nas te same pierwiastki odpowiadają za jakosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bullitka81 wyczytałam, że mieszkasz w Holandii, ja również i niestety także borykam się z problemem niepłodności. Mam do Ciebie ogromną prośbę- czy mogłabyś opisać mi jak mniej więcej to wszystko wygląda tutaj, do kogo się zwrócić, czy zacząć od lekarza pierwszego kontaktu, jak to wygląda od kwestii ubezpieczenia? Będę niezmiernie wdzięczna za każdą informację zarówno na temat in vitro, jak i inseminacji. W Polsce mam za sobą proces leczenia clo, hsg, laparoskopie, histeroskopię. Poniewaz nie chcę zaśmiecać Wam forum, to podaję mój mail: djkas@wp.pl, z góry dziękuję i pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lunede mam nadzieje, ze z dzeciatkiem bedzie dobrze. x basza kurcze przykro mi ze sie nie udało ale jak zawsze wszystkie piszemy, nie poddawaj sie!!! x

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aska 1621
Witam was serdecznie dziewczyny, jestem 4 dzień po transferze ogólnie czuje się ok, ale przed chwilką zauważyłam brązowe coś co mnie zaniepokoiło czyżby @?, ale to chyba za wcześnie, poza tym biorę luteinę 4 rano i 4 wieczorem, czy moze któraś z was miała podobnie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aska- być może takie plamienie implantacyjne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynki Poczytałam na temat koenzymu Q10 i tego DHAEA co pisała Ela33, myślę ,że to ma sens zamówiłam już u mojego pana z akupunktury Q10 te naturalne z Finlandii (bo nie wiem czy można tu na forum używać producentów) o tym DHAEA jeszcze musze to skonsultować bo to jednak hormon jest a jego zbadanie z krwi w laboratorium kosztuje 50 zł więc może lepiej najpierw zbadać. Będę też brała cynk i selen z tej Fińskiej firmy mój mąż brał 2 lata i nasienie jest już w dobrej normie -pomogło (embriolog przy in v nam powiedział) tak więc skoro pomogły one na jakość żołnierzy u mężusia bo z ilością nie miał problemu to myślę, że nam kobietką może też pomóc na jajeczka w końcu jesteśmy zbudowani z tych samych pierwiastków tylko u mężczyzn działa na plemniczki a u nas na jajeczka. Nie ma co trzeba próbować ostatnia szansa a nóż będzie o 1 zarodeczek więcej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porczyk
Podziwiam was za siłę jesteście super silnymi babeczkami:-):-)Trzymam kciuki aby każda z was doczekała maluszka:-):-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Astrea35
witam dziewczyny i jeszcze raz gratuluję wszystkim, którym się udało i trzymam kciuki za wszystkie, które czekają na testowanie po transferze.. U mnie cały czas nerwy i oczekiwanie.. Punkcję miałam w sobotę. Pobrano 13 komórek z 15 wcześniej widocznych na USG. Wczoraj rano z tel. z labo dowiedziałam się, że zapłodniło się 5, 7 było niedojrzałych a jedna przejrzała. Nie ukrywam, że byłam troszkę rozczarowana, że tylko 5, ale w sumie czasem z mniejszej ilości jest sukces.. Kto to przewidzi? Dzisiaj znowu dzwonili z informacją, że jak dotąd (3 dzień po punkcji) wszystkie się dzielą, z czego 2 zarodki lepiej niż inne - są 6-komórkowe, w tym jedna wykazuje objawy świadczące o tym, że będzie przechodziła do stadium moruli i dano im ocenę 2 (skala 1-4, z czego 1 to najlepiej), bo są równe; 2 kolejne mają ocenę 3, bo mają nierówności, też są 6-komórkowe i też jedna szykuje się do przejścia w morulę, a druga ma niestety 25% fragmentacji (która może się jeszcze cofnąć, ale nie musi); ostatnia bidulka rozwija się wolniej i obecnie jest 2-komórkowa i ma 30% fragmentacji, ocena: 3. No i teraz czekam do czwartku, w którym to dniu zaplanowany jest transfer (oczywiście jeśli będzie co transferować, bo najczęściej zarodki przestają się dzielić w fazie 8-komórek). Jutro niestety nie będzie już telefonu z labo, bo oni zaglądają do zarodków co 2 dni (podobno częściej nie wolno), więc dowiem się więcej na spotkaniu z embriologiem przed samym transferem.. Denerwuję się bardzo i nie wiem jak przetrzymam nerwowo dzień jutrzejszy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Astrea35
witam dziewczyny i jeszcze raz gratuluję wszystkim, którym się udało i trzymam kciuki za wszystkie, które czekają na testowanie po transferze.. U mnie cały czas nerwy i oczekiwanie.. Punkcję miałam w sobotę. Pobrano 13 komórek z 15 wcześniej widocznych na USG. Wczoraj rano z tel. z labo dowiedziałam się, że zapłodniło się 5, 7 było niedojrzałych a jedna przejrzała. Nie ukrywam, że byłam troszkę rozczarowana, że tylko 5, ale w sumie czasem z mniejszej ilości jest sukces.. Kto to przewidzi? Dzisiaj znowu dzwonili z informacją, że jak dotąd (3 dzień po punkcji) wszystkie się dzielą, z czego 2 zarodki lepiej niż inne - są 6-komórkowe, w tym jedna wykazuje objawy świadczące o tym, że będzie przechodziła do stadium moruli i dano im ocenę 2 (skala 1-4, z czego 1 to najlepiej), bo są równe; 2 kolejne mają ocenę 3, bo mają nierówności, też są 6-komórkowe i też jedna szykuje się do przejścia w morulę, a druga ma niestety 25% fragmentacji (która może się jeszcze cofnąć, ale nie musi); ostatnia bidulka rozwija się wolniej i obecnie jest 2-komórkowa i ma 30% fragmentacji, ocena: 3. No i teraz czekam do czwartku, w którym to dniu zaplanowany jest transfer (oczywiście jeśli będzie co transferować, bo najczęściej zarodki przestają się dzielić w fazie 8-komórek). Jutro niestety nie będzie już telefonu z labo, bo oni zaglądają do zarodków co 2 dni (podobno częściej nie wolno), więc dowiem się więcej na spotkaniu z embriologiem przed samym transferem.. Denerwuję się bardzo i nie wiem jak przetrzymam nerwowo dzień jutrzejszy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Astrea35 Bądź dobrej myśli i pomyśl o zrelaksowaniu się, jakiś masaż, kosmetyczka, spacer spotkanie z przyjaciółmi. Ja przechodziłam gehennę czekając na telefon co u moich zarodków, to były moje najdłuższe i najtrudniejsze dni w życiu. Z nerwów skoczyło mi tsh do niedoczynności na 3,0 a dzięki temu są małe szanse na ciąże, żałuje, że nie zadbałam lepiej o wyeliminowanie stresu. Kolejny raz biorę urlop, wyłączam telefony i relaksuje się bo stresowanie się nic nie zmieni a zaszkodzic może. Będzie to co nam pisane. Życzę powodzenia, będzie dobrze , pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ela 33
CZesc dziewczyny apropo tej witaminy DHEA nie moglam zakupic:8 sprobuje jeszcze przez apteke internetowa..BASZA masz racje byloby dobrze najpierw zrobic sobie badanie przed jej braniem.Slyszalam,ze bierze ja duzo dziewczyn i poki co skutkow ubocznych niemialy..Wiem tylko,ze ta vitamina DHEA jest dla kobietek a DHAdla mezczyzn.DHEA nie mogo uzywac cukrzycy,osoby u ktorych wykryto nowotwora lub mialy z nowotworem do czynienia..Jesli macje mozliwosc,dla pewnosc***opytajcie swoich lekarzy,co do tej witaminy.Ja nie pytam,bo wiem jaka bedzie odp co bym sie nie zapytala,to po co na co Ci to!!a jesli ma mi pomoc,to...Zakupilam sobie wiesiolka w kapsulkach jak tran i bede go brac od dnia okresu do dnia 14 i tran(omega3)ASTREA35 to nienajgorszy wynik ja mowie do szczescia nam potrzebny niby ten jeden jedyny zarodek by sie zagniezdzil:)Ja mialam 20 pare jajeczek i tylko 2 sie nadaly.Wiadomo,ze dobrze jest miec w zapasie w razie W..Gdyby sie udalo za 1 razem,zawsze mogo sobie czekac mrozaczki,gdyby sie zapragnelo siostrzyczki czy braciszka:)BASZA dobrze jest jak mozemy byc na wolnym w czasie tego calego procesu.Ja bylam tylko 3 dni na zwolnieniu i wrocilam do pracy ogromny stres,przemeczenie,podnoszenie ciezkich rzeczy,bo nie bylo wyjscia!!i tez sobie teraz mowie,ze pojde do lekarza by wypisal zwolnienie dzien przed punkcja!!ale to bedzie za 3 miechy o ile sie doczekam:)i wlasnie tak jak piszecie najgorszy ten strach,czy sie zaplodnia,czy beda zarodzeczki!!czy dojdzie do transferencji!!Ja to mam takiego stracha,ze cos jeszcze mi daleko zebym mogla zaczynac wszystko od nowa ta cala stymulacje a juz sie przejmuje czy znow mnie nie przestymuluja i czy sie zaplodnia??!!:(Mysle o MADZULI30 ,bo tez sie dowiedzialam,ze dziewczyna gdzie chodze do kliniki tez bedzie miala chora niunie i jest w 5 miesiacu to samo co Julcia madzuli i w dodoatku jak sie urodzi musza potem ja operowac na serce!!:( Jakie to zycie jest niesprawiedliwe:( Niedlugo swieta a mi sie dziewczyny nic niechce:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ela 33
ELA 2812 ja robilam test 9 dnia po tranferze i wyszedl mi negatywnie:( przy podaniu 3 dniowych zarodkow.Dopiero dnia 11 wyszla tak bladziutka kreseczka,ze ledwo bylo ja widac.Zycze szczescia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ela2812, ja robiłam 9dpt i wyszedł pozytywny. xxx Ela33, ja się też strasznie boję czy komórki się rozmrożą prawidłowo, czy będzie co zapładniać i czy się zapłodnią. Przy pierwszym podejściu nie miałam takiego stracha, chyba dlatego, że byłam zielona w tym temacie. A teraz im więcej wiem i doświadczyłam sama, tym większe są me obawy. 12 grudnia mam wizytę i dowiem się wstępnie kiedy transfer, a myślę że będzie około 17-18 grudnia. To będą święta pełne niepewności i oczekiwania. Mam nadzieję, że Bozia się nade mną zlituje, bo zaczynam odpuszczać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeju dziewczyny też mi się tych Świąt nie chce :( , Ela33 ja chyba też jakoś za 3 mieś coś ruszę ale najpierw witaminki i kontrola po okresie. Każdego dnia myślę o tych zarodkach co dlaczego i czy można to ominąć, znajomi proszą na sylwestra na bal ale nawet na to nie mam ochoty, marzę o tym by spędzić go pod kocykiem z herbatką przy tv, przemyśleć jeszcze coś doczytać, wyciszyć się. Idę do endokrynologa za 2 tyg jakiś inny nowy, ciekawe co powie koleżanka tam chodzi i jej powiedział, że ze stresu tsh nie skacze więc chyba się tam z nim pożrę jak mi to powie. Ewidentnie mam to namacane jest nerw dusi mnie złapać powietrza nie mogę jutro idę zbadać tsh i jest niedoczynność pomimo brania dużej dawki leku. Zobaczymy. A może, ktoś z Was zna coś na odstresowanie jakieś naturalne leki lub sposoby, które nie zaszkodzą dziecku w tym trudnym okresie od punkcji do transferu żeby sobie zapodać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
basza ja tez pamietam zeszłoroczne swieta, jakos w listopadzie bylismy po nieudanym ICSI (dwa 5dniowe blastusie ładnie rokujace) , dodatkowo mieszkała z nami kolezanka ktora była juz w widocznej ciazy, to była dla mnie masakra, myslalam ze nie wyrobie, oczywiscie ryk, rozpacz, czarna dziura, zyc mi sie nie chcialo. Wtedy kupilam sobie ksiazke "sekret" po przeczytaniu postanowilam zmienic myslenie na pozytywne, pamietam jak lezalam w wannie i wyobrazalam sobie ze mam ciazowy brzuszek, glaskalam sie po nim, wtedy tez juz wiedzialam ze za pol roku przylatuje do mnie siostra i wyobrazalam sobie ze na lotnisku przekazuje jej wiadomosc ze jestem w ciazy i duzo takich innych pozytywnych obrazkow mialam w glowie. Zapisalam sie na akupunkture, zakupilam jakies niedobre herbatki pilam je (tylko tydzien, wiecej sie nie dalo fujjjj)akupunktura raz w tygodniu przez 3 m-ce (jezeli dobrze pamietam) zastosowalam sie do wszystkich polecen pani. No i kolejne podejscie ICSI, mniej jajeczek tylko 7, gorsze nasienie (mimo tego ze bardziej dbalismy o siebie) mielismy wtedy tesciów i w sumie było miło, wesoło cały czas miałam towarzystwo i za duzo starałam sie o tym nie myslec. dzien po punkcji dzwonia do mnie z kliniki z wiadomoscia ze jutro mam przyjechac na transfer bo niestety tylko 2 sie zaczely dzielic z tego jedna jest bardzo słaba. Myslalam ze oszaleje , juz czarne mysli kurde na pewno sie nie uda, jak juz przestałam ryczec w ziełam się w garsc i obiecałam sobie ze jezeli do jutra bedzie co transferowac to bardzo mocno bede wierzyla w te moje komoreczki i sie nie poddam, w klinice jak na zlosc opoznienie, siedzimy i czekamy jak jakos dziwnie spokojna no i wreszcie woła nas embriolog i przekazuje wiadomosc ze jedna wyglada na slicznie dzielaca sie komoreczke druga niestety jest słabsza, decyzja transferujemy dwie. Ulga niesamowita ciagle pamietalam swoja obietnice, ze bede wierzyla w swoje komoreczki i musi byc dobrze. Przez dwa tygodnie staralam sie o tym nie mowic, nie myslec , tesciowa cały czas mnie czyms zajmowala, tesciu gotowal pyszne obiadki :):) Dodatkowo brałam aspiryne i zastrzyki z progesteronem. Dwa tygodnie pozniej dwie kreski na tescie do dzisiaj nie wierze ze to naprawde sie stało, kapie sie i glaszcze sie po tym brzucholu wielkim, siostrze powiedzialam od razu nie moglam czekac dluzej. Na 6 stycznia mam termin, caly czas staram sie nie dopuszczac zlych mysli )szczegolnie znajac historie naszej Madzi, lekarze tez sie myla i nie widza czasem ze cos moze byc z maluszkiem nie tak) ludzie strasza, zrobilas cos zlego, cos wbrew woli boga itd Musi byc dobrze, moj maz zawsze mowi nie wazne co by sie stalo to jest nasz synus i na pewno bedziemy go kochac, nic sie nie zmieni i damy sobie rade. To moja historia i ZYCZE KAZDEJ DZIEWCZYNIE ZEBY WIERZYLA ZE SIE UDA, wiadomo trzeba tez dac sobie chwileczke slabosci ale potem trzeba wziac sie w garsc i isc do przodu. Kazda z nas doswiadcza czegos innego, nasze historie sa rozne ale wierze ze na koncu kazdej z tej historii mimo wszystko zaswieci slonce. Trzeba zyc dalej. MOCNO ZA NAS WSZYSTKIE TRZYMAM KCIUKI , mam takie marzenie zeby nigdy szczescie nas nie opuszczało. pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gerwazyyyy
Dziewczyny, sluchajcie Izabelki! Trzeba wierzyc, ze sie uda! Pomoc swoicm szansom jak najbardziej ale terz wierzyc wierzyc, ze sie uda. x Ktos tu pytal o badania genetyczne zarodka. Wyjasnie wiec jak to wyglada w przyblizeniu. Uprzedzam ze bedzie dlugie :) Jak wiecie kazde z nas, mezczyzna czy kobieta ma 46 chromosomow w kazdej komorce plus chromosom plci. Kariotyp to nic innego jak po prostu obraz Twoich chromosomow ulozonych w pary od 1 do 23. Na kariotypie chromosomy ulozone sa w pary od najwiekszych do najmniejszych. Im wiekszy chormosom tym wiecej zawiera genow. Te nr. 1 maja powiedzmy 9 tysiecy genow (mowie przykladowo), te nr 21 maja moze 500. Dlatego jezeli wystepuje w zarodki blad w ktoryms z tych "wiekszych" chormosomow to zarodek przestaje sie rozwijac, obumiera szybko bo chodzi o tysiace genow ktore sa wadliwe. x Tyle tytulem wstepu. Teraz dochodzi do zaplodnienia i gdy komorka zaczyna sie dzielic powinna pobrac 23 chromosomy od mamy i 23 chormosomy od taty. Niestety dochodzi w tych podzialach czesto do bledow. Te bledy wystepuja w kazdym wieku pacjentki to bez wzgledu na to czy rodzice mieli prawidlowy kariotyp. Oczywiscie gdyby rodzice mieli nieprawidlowy kariotyp to wtedy wiadomo ze szanse na problemy u zarodka bardzo wzrastaja i trzeba wtedy robic dokladne badanie genetyczne zarodka przed kazdym transferem. Kariotyp robi sie po to, zeby wykluczyc takie szczegolowe problemy u rodzicow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gerwazyyyy
ciag dalszy... x Ogolnie PGD znaczy tyle co Przedimplantacyjna Genetyczna Diagnostyka. Pod to podchodza najrozniejsze metody, miedzy innymi 3, o ktorych wspomne ponizej. Jeszcze do niedawna mozliwe bylo tylko genetyczne przebadanie tzw. "polar body" komorki jajowej albo tylko kilku par chromosomow (bodajze 7 czy 8). Obecnie nauka jest na takim poziomie ze sa w stanie u zarodka policzyc wszystkei pary chromosomow i stiwerdzic czy zarodek ma po 2 kopie chormosomu w kazdej z 23 par. "Polar Body" jest wydzielane przez komorke jajowa po pierwszym podziale. Mozna wiec latwo uzyc tego do testu bo jezeli polar body zawiera 23 chromosomy to naturalnie w jajku zostalo tez 23. Ale to pozostawia ogromny margines bledu poniewaz ze strony meza moga tez wystapic bledy czy sam zarodek zacznie sie zle dzielic itd. itp. W obecnych czasach ta metoda nie ma specjalnie sensu bo jest zbyt niedokladna. Druga metoda ktora uzywano bada jedynie 7-8 chromosomow z 23. Glownie brane sa pod uwage te najczesciej wystepujace schorzenia jak zespol downa czy edwardsa plus pare innych. Te badania wykonane byly metoda FISH, ktora tez ma dosc wysoki margines bledu. Dochodzimy do dzisiejszego dnia :) Trzecia metoda to sprawdzenie czy zarodek ma wszytkie 23 pary chromosomow. O tej metodzie moge co niego napisac, pozostale znam jedynie ze slyszenia. Przy tej metodzie, moja klinika hoduje zarodek do 5 dnia, czasem do 6 a nawet do 7mego, dopoki zarodek nie osiagnie stadium blastocyty. Szacuje sie, ze tylko jakies 30% zaplodnionych zarodkow rozwinie sie do stadium blastocyty. W momencie gdy zarodek jest blatocyta posiada grupke komorek, z ktorej rozwinie sie plod i reszte, z ktorej rozwina sie wody plodowe. Mikrobiolog dokonuje wtedy punkcji 3-5 komorek ale tylko z tej czesci zarodka, z ktorej powstana wody plodowe. Nastepnie dokonuja na pobranych komorkach testu genetycznego czy kazda z tych komorek zawiera wlasciwy numer chromosomow. Moga przy tym rowniez wystapic bledy - szacuje sie ze kolo 5%. Bledy powstaja dlatego, ze mamy jedynie 3-5 komorek do testowania a nie tysiace jak jest przy amniopunkcji. Niektore kliniki dokonuja biopsji zarodka juz w 3 dniu rozwoju ale moja klinika robi to wylacznie na zarodkach w stadium blatocyty (obojetnie czy blastocyta rozwinie sie w 5 czy dopiero w 7 dniu), przy czym trzeba powiedziec, ze z blastocyty z 7 dnia co prawda mieli juz ciaze ale niewiele. x Moze sie zdarzyc czasem (choc rzadko), ze normalny zarodek tez obumiera przed osiagnieciem stadium blastocyty ale z takiego zarodk ai tak by nie bylo ciazy. Mozliwe, ze takie zarodki maja za malo energii w komroce do dalszego rozwoju. Moze kiedy udac sie takie mitochondria (czyli same naped energetyczny) przeszczepic z komorki do komorki ale obecnie (choc mozliwosc istnieje) jest to w wiekszosci krajow prawnie zabronione i na poziomie eksperymentalnym. x Z tego wszystkiego warto jest zapamietac ze: 1. Nie ma zadnej korelacji miedzy wygladem zaplodnionej komorki a jej zdrowiem genetycznym 2. Z zarodkow ktore obumieraja przed 5 dniem i tak by ciaza nie rozwinela. Tyle, ze obumarly by w macicy. 3. IVF udaje sie wielu kobietom wiec wiekszosc z nas mimo wszystko trafia tez na zdrowe zarodki :-D 4. Po paru nieudanych transferach moze warto zaiwestowac w badania genetyczne zarodkow. Bo jezeli zarodki okaza sie zdrowe i po kilka razy nie doszlo do ciazy do trzeba sie rozejrzec za surogatka a nie za dawczynia jajka :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej tak Was podczytuje i chcialam Wam co nieco podpowiedziec w temacie tych witamin. Ja staram sie o dzidzie od 4 lat, od dwoch lat walcze z lekarzem, ktory wie co robi i ma swietne wyniki. Co prawda nie dojrzalam jeszcze do tematu in vitro, ale juz jestem na etapie inseminacji - juz trzeciej. Ale do sedna, moj gin na pierwszej wizycie przepisal mi wit. E400, kwas foliowy i wit. C (zazywac garsciami) Kazal mi zrobic wyniki na wit.D Total - wynik byl powalajacy - ponizej 3, okreslony jako ciezki niedobor. Polecam sobie zdobic takie wyniki ok. 50 zl, a co ciekawe nie bylo to dla mojego dr zaskoczeniem, wiekszosc jego pacjentek ma podobnie. Teraz przyjmuje Vigantol, zeby podbic poziom wit.D3, bo dolna norma to ok.40 jednostek, do tego moge lykac tran i co ciekawe NIE UNIKAC TLUSZCZOW. Z tego co mi mowil, to wlasnie zyjemy w takim miejscu na swiecie, ze slonca niewiele, z tlustymi rybami tez jestesmy na bakier i najczesciej przez zdrowe odzywianie rozumiemy "ograniczanie tluszczow". A wlasnie najwieksze niedobory jakie mamy, to witamin tluszczowych. No i dodatkowo niski poziom wit.D moze przyczynic sie do osteoporozy w bardzo mlodym wieku - nawet w wieku 30 lat, a poza tym swietnie wspomaga odpornosc, i wzmacnia organizm ;) Same plusy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Izkabelka, Twoja historia wzrusza i napawa nadzieją. Chciałabym tak móc nie myśleć o tym wszystkim xxx Gerwazy jesteś naszą skarbnicą wiedzy :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziewczyny bardzo Was proszę o informację, o odpowiedź. Byłam dzisiaj u lekarza, pytałam o in vitro refundowane i lekarz mi odpowiedział że aby je zrobić musimy mieć za sobą 6 inseminacji... zgłupiałam. My zrobilismy już dwie 1,5 roku temu. Ale nie wiem czy to faktycznie tak jest z tymi inseminacjami??? ja nigdzie takiego wymogu nie wyczytałam... Czy może któraś z Was coś o tym wie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie trzeba mieć 6, 1 wystarczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
juz na drugim watku sama sobie odpowiadasz , mam wrazenie na co czas odp sugeruje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no kurde to nie mogę uwierzyć... ten lekarz po prostu nas oszukał??? tylko dlaczego??? ja mu mówiłam że czytałam o refundowanym in vitro i wcale się nie spotkałam z takim wymogiem. A czy to jest gdzieś napisane w regulaminie że wystarczy jedna inseminacja??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×