Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Inny świat teściów

Polecane posty

Gość gość

Witam, chciałam sie was poradzic, bo przezywam szok kulturowy z rodzina meża choc de facto on jest Polakiem. U mnie w domu ,,zawsze trzymalismy sie gniazda rodzinnego", zawsze domownicy byli najwazniejsi, nasze wakacje, nasze zycie. Oczywiscie raz do roku lub na 2 lata wypadało jakies wesele to i byla socjalizacja rodzinna. Czasem sie do kogoś raz na pół roku lub rok wpadło (nie wliczam najbliższej rodziny jak np. dziadkowie, ktorzy przyjezdzaja kiedy chca poplewic u nas w ogrodku i czuja sie jak domownicy, a my sie totalnie nie przygotowujemy do ich przyjecia, bo oni tez nie wpadaja na ciasta, kawy, saładki, tylko ,,ot tak"). Ale z rodzina męza jest zupełnie co innego. Po pierwsze matka męża ma chyba z 6 siostr, a tesc ma jednego brata. Tesciowa probuje wymuszac regularne wyjazdy do wsi, w ktorej sie urodzila, bo ma tam dom rodzinny i biesiaduje sobie z tymi siostrami. Chyba, nie musze wspominac, ze dla mnie jako nowicjuszki w tym klanie, takie spotkania sa nudne i marnowaniem czasu totez przewaznie wymyslam jakies klamstwa,ze nie mam czasu ect. Tesciowa i tesc swietuja wszystkie wesela, komunie, imieniny urodziny i co 1-2 tyg cale weekendy nie ma ich w domu. A ja nie chce jezdzic na takie imprezy, nudzi mnie biesiadowanie z ludzmi kolo 50-tki a po 2 nie mam kasy zeby kupowac prezentow wiec olewamy z mezem system. Tesciowa sinusoidalnie wkurza sie o to, tupie nogami, wydzwania,ze mamy jechac do chrzesnicy (60 km od Krakowa) bo ostatnio bylismy u niej rok temu, a potem ona byla na naszym weselu a potem CISZA. Ze to jest okropne jak my sie zachowujemy bla bla bla. Nadmieniam, ze maz pracuje i studiuje, ja pracuje 40 h tygodniowo, po pracy daje korki, remontujemy dom, a w naszym ogrodku czasem trzeba skosic trawe. Ostatecznie jedyny wolny dzien w tygodniu NIEDZIELE wole poswiecic na basen niz sponsoring rodzinny (chrzesnica wprawdzie nas nie widziala, ale kase jej przelalismy) a ze nie mamy czasu to chyba normalne. Ostatecznie moj maz jest tylko chrzestnym, a dziecko ma rodzicow. Zeby ocieplic nasz wizerunek, gdzies tam u kogos z rodziny przez ostatnie pol roku byslimy, ale nie da sie byc u wszystkich. Nadmieniam,ze czuje sie przytłoczona balastem klanu rodzinnego mojego męza (chca nas pozrec i wydoic z drogocennego czasu, nie wspomne, ze w wymaganiach wizytowych tesciowa nie przewiduje czasu na moja czesc rodziny lol.) Co ciekawe, nie chcialam tez wielkiego wesela ale tesciowa chciala i pospraszala sobie cala mase ludzi (ale chociaz tyle miala rozsądku, że sama za to zaplacila). Niemniej jednak procedura postaw sie, a zastaw sie jest dla mnie komiczna, bo teraz musielismy im przelac 1000 zl na wakacje bo wszystko wypieprzyli na wesele, ktorego ja nie chcialam i prezenciki rodzinne. Generalnie bylam przeciwna temu przelewowi, bo chcialam sobie to przeznaczyc na wykonczeniowke remontu ( bo w domu wciaz burdel) Moi rodzice nigdy tak sie nie zachowywali, raczej uwazaja,ze na poczatku, to rodzice powinni wspierac mlodych, a nie oczekiwac prezenciku w postaci doplaty do ich wakacji. Zeby ocieplic wizerunek tescia, dodam,ze pomagal nam w remoncie. Ale potem poniekad tak sie zalil w kwestii tych wakacji, ze w sumie sponsorowanie wakacji to jakby zaplata za wykonana prace. Tylko ja wlasnie 1000 zl to moglam dac fliziarzowi, ktory wykonalby zlecenie łazienki w tydzien lub 2, a nie w pol roku w same soboty( a jeszcze konca nie widać). Suma sumarum, nie uwazam,ze moi tesciowie to zli ludzie, ale ot zwyczajnie mnie troche denerwuja . Czasem z nimi pogadam nawet miło, czasem jest okej, czasem pomogą ect ect. Ale z 2 strony caly ten okres nie mam w sobie takiego spokoju wewnętrznego jaki mialam, gdy nie bylam mezatka. Nikt na mnie nic nie wymuszal, nikt sie nie obrazal, nikt nie robil aluzji do sponsorowania wyjazdow. Moi rodzice sa jacys jednak normalniejsi, nie manipuluja ludzmi, chyba. Przesadzam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie przesadzasz. Ja tez tak miałam i w końcu się rozwiodłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żeby dokładnie przybliżyć kwestie dopłaty do wakacji. To ponoć siostra męża wymyśliła, że pasowałoby podarować rodzicom prezent wyjazdu wakacyjnego. I ona się złożyla, my zaplacilismy ok 1000 zł (ale niby 500 ma oddac nam brat męza, ale on ma bardzo małe dochody wiec nie sadze zeby to bylo szybko) Mąz mnie w ogole oklamal, bo powiedzial, ze to ma byc pozyczka. Ze to prezent był -wyszlo po rozmowie z jego siostra, za co mąż dostał potem ode mnie ostrą zjebę.Rodzice meża uwazaja, ze z wesela, ktore (jak chodzi o ich czesc gosci) zasponsorowali dostalismy juz dosc sporą kase, wiec ogolnie uwazali, ze oni juz tyle nam dali, ze prezent (niby z oporami) ale bardzo szybko przyjeli (bo czym jest tys. zlotych wobec 30 tys). Nadmieniam tylko,ze ja wesela nie chcialam, sama pokrylam czesc swoich gosci i wesele zwrocilo nam sie z lekka nadwyzka (ale nie mocną). Osobiscie sądze, że wesele nie bylo dla nas ale na pokaz. Potem tesc przychodzil do nas w soboty, bo tworzylismy łazienke od podstaw zeby bylo taniej. Ale jak sie okazalo sie bylo taniej, bo dalismy im ten,,pozyczko-prezent". Wiec doszlam do wniosku,ze skoro mąż jest taki chojny, to moj tata tez pomagal przy tym remoncie rownie duzo wiec niech jemu tez przeleje 1000zl. Mąż tak tez zrobil, moj ojciec byl zazenowany i natychmiast po 1 dniu odeslal nam kase argumentujac, ze nie mozna w brudzie wiecznie zyc i ze mamy konczyc remont,a nie bawic sie w altruistow. A kase wezma z chęcia, ale na starosc jak beda miec problemy, a nie teraz jak jest OKEJ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×