Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy gdy urodzilyscie dziecko was tez olaly bezdzietne kolezanki?

Polecane posty

Gość gość

mialam 3 najlepsze przyjaciolki, bylysmy razem od zawsze. Wszystko zaczelo sie zmieniac gdy zaszlam w ciaze. przerwalam studia (mialam 21 lat), ale nadal mialysmy kontakt. gdy corka sie urodzila, widywalysmy sie moze raz na 3-4 miesiace. nie to ze ja nie mam czasu, bo moglam spokojne do nich wpac=sc albo wyjsc do baru, tylko nagle one nie mialy czasu, tlumaczac sie nauka. taaaa, tylko ze z innymi znajomymi jakos mogly po knajpach chodzic, na spacerki itp, a mnie ani razu nie zaprosily. teraz ja i corka mialysmy urodziny (ten sam dzien), nawet zyczen nie zlozyly zebym przypadkiem nie wyskoczyla ze spotkaniem. jest mi strasznie przykro, bo okazuje sie, ze majac dziecko stalam sie gorsza od nich. tez tak macie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widać interesuje je coś innego niż ciebie i nie są zainteresowane znajomością. Choć może to czasowe i wróci do normy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja mialam 1 najlepsza kolezanke, mieszka od roku za granica. mowila ze jak przyjedzie to na bank wpadnie zobaczyc mala... i teraz sie dowiedzialam ze siedziala 2 tyg w PL a mi nawet nie dala znac. A gdy jej napisalam czemu sie nie odezwala, nawet mi nie odpisala;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezdzietna koleżanka
Powiem tak - unikam spotkań z dzieciatymi, bo nie interesują mnie tematy kupek, zupek, opowiadań o porodzie, o połogu i innych pierdołach; potem ząbki, kroczki, jedzonko itd. Następnie gadki o przedszkolu czy szkole i wszystkim z tym związane. Nie chcę tego słuchać, po prostu. nie interesuje mnie to. U dzieciatej w domu nie ma palenia, nie pije się i nie przeklina, a jak się chce taka spotkać na mieście to zazwyczaj ciągnie ze sobą dzieciora i po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez nie lubie spotkan z dzieciatymi bo im sie mozgi jakos zmniejszyly chyba :O do wielkosci orzeszkow albo dzieciecych kup. Nie spotykam sie bo nie chce. My, towarzystwo bez dzieci, jezdzimy sobie po swiecie, na splywy, studiujemy, gadamy czasami do rana a dzieciaci maja juz inne problemy. A mnie te problemy nie obchodza, ani kupy, ani zeby, ani bole brzucha ich dzieciakow itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja zrezygnowalam z takiej znajomosci bo sama mam problemy z zajsciem w ciaze i poprostu biora mnie nerwy na widok cudzych niemiwlakow czy wiadonosci o ciazy. Wole nie miec znajomych niz sie wkurzac z zazdrosci ze nam od lat nie wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie każda mama rozmawia tylko o dzieciach. Ja z przyjaciółkami rozmawiamy na różne tematy, a akurat moje 2 przyjaciółki nie mają jeszcze dzieci. Jedna dobra koleżanka mnie olała gdy tylko wyszłam za mąż. Prawdziwy przyjaciel nie oleje Cię gdy wyjdziesz za mąż czy urodzisz dziecko. dodam, że jedna z moich rpzyjaciołek nie ma ani meża ( jakos nie może znaleźć tego jedynego ) ani nie ma dzieci, ale chętnie mnie odwiedza, bawi sie z moją córka i gdy ja poproszę to z chęcią z nią zostanie na godzinę lub dwie. Ona po prostu uwielbia dzieci. A jak ktos jest zainteresowany tlyko imprezami, poznawaniem nowych facetów itp itd to rzeczywiście z osobami które maj,a rodziny nie ma o czym rozmawiać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezdzietna koleżanka
bywałam czasami u takiej jednej dzieciatej to mnie o pomoc ciągle prosiła - pomóż w lekcjach K., a sprawdź mu lekcje, a pomóż mi przy praniu, a pomóż mi przy gotowaniu, kąpaniu, a pokarmisz trosze O., powinnaś wiedzieć co i jak, bo jak będziesz miała swoje to będzie łatwiej i takie tam różne. No matko droga, jakbym chciała tak robić to bym własne dziecko miała, po co mi zajmowanie się cudzymi bachorami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a kto mowi ze mama rozmawia tylko o dziecku? mozna miec mase tematow... sama stracilam kontakt z kolezankami odkad zaszlam w ciaze, a mam czas zeby sie z nimi spotkac czy na kawe, czy na piwo, isc bez dziecka , posiedziec nawet do rana i gadac o wszystkim. 1 z tych kolezanek odezwala sie do mnie po 2 latach, gdy okazalo sie ze sama jest w ciazy....kontaktu z nia nie utrzymuje, bo co to za znajomosc. Zgadzam sie z wypowiedzia powyzej, ze prawdziwy przyjaciel nie opusci cie bez wzgledu na okolicznosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie lubie dziciarow nie chodze do domow, gdzie one sa. Moze jak bede miala swoje to bedzie inaczej. Cudze bachory doprowadzaja mnie do migreny. Mowy nie ma abym przekroczyla prog domu gdzie jest wyjacy niemowlak :O Brrr! Moze twoje kolezanki tez nie lubia bachorow i nie chca sluchac na jaki kolor sie wysralo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dla mnie skończyły się koleżanki, gdy zamieszkałam z mężem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziwna268
Jak by były prawdziwymi przyjaciółkami nie olały by Cię. To że masz dziecko i inne problemy to nie oznacza że sie zmieniłaś bo to przecież nadal Ty. Nie warto się użalać nad taką przyjaźnią. Ludzie myślą że kobieta która ma dziecko rozmawia tylko o tym albo gdy się ja odwiedzi chce tylko pomocy przy dziecku... wcale tak nie jest , przecież dziecko można uśpić i razem usiąśc przy winie i porozmawaiać na szereg innych tematów niż dzieci. To że kobieta ma dziecko nie znaczy że jej świat kręci sie tylko wokół tego :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gąść
Unikam domów z psami i dzieciakami, jak zarazy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
prawda taka, że dzieciate inaczej spędzają czas, a w twoim wieku, to już w ogóle- koleżanki chcą iść na imprezkę, wciągnąć kreskę, połazić po "galerii" itd, a znajomość z kurą domową nie jest taka atrakcyjna, dzieciak odstrasza i odpycha. masz rodzinę, jesteś dorosła, inny świat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale jesteście niekulturalne dla koleżanki... a może to Ty powinnaś je zaprosić? dlaczego wymagasz, by ktoś wyciagał do Ciebie rękę? sama wyjdź z inicjatywą. ludzie my slą, że jak ktoś ma dziecko, to już tej osoby nic nie interesuje, tzn. świat zewnętrzny. Ostatecznie kobiety często opowiadają jak to im się w głowach odmieniło wszystko, jak to teraz inni spadli z hierarchii itd. jak o własnych mężach się wypowiadacie pretensjonalni,e że teraz dziecko, bo ono jest świętościa, facet ma to wiedzieć, szanowac biegać wokół was, jak nie, to spadówa, że byście ich zepchnely w przepaść w imię dziecka, to gdzie tu reszta świata. skoro najbliższy wam człowiek zostaje tak zdegradowany, to gdzie tu dopiero jakieś koleżanki. myślę, że to leży w Towim interesie, by zamanifestować, że wciąż jesteś tą samą dziewczyną co kiedyś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmkmmm swoją drogą- pzdr. Mnie olała koleżanka jak faceta znalazła. a byłyśmy zakochane w sobie jak siostry- smsmy kilka razy dziennie 'oj, jak dobrze, że wróciłaś z wycieczki, tak tęskniłam, dopiero zrozumiałam jak mi cię brakowało', drobne prezenciki, przytulenie na dzień dobry, takie byłyśmy. zmiana miejsca, szkoły, zakochała się i już jak ją na mieście spotkałam i spytałam, czy pójdziemy na 15 minut się przejść nad wodę- nie, bo zaraz on wyjdzie z pracy i mamy pomidorówke ugotować. ale już wyszedł, jużzadzwonił? nie, ale w każdej chwili może. i wszystko. i nic już się nie liczylo, tylko nowy, a reszta poszła w odstawkę, na ławkę rezerwowych, bo jak miała kryzys z nim, to zadzwonila;-))) więc, kochana, samo życie. Prawdziwych przyjaciół poznaje się albo w biedzie albo jak się przechodzi jakąś rewolucję w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To że kobieta ma dziecko nie znaczy że jej świat kręci sie tylko wokół tego :/ -------------------------------- dziwna- inna sprawa, że kobiety faktycznie się tak zachowują bardzo często. skoro o własnym malżeństwie potrafią się trywialnie wypowiedzieć po narodzinach dziecka, to po innych rzeczach juz w ogóle nie ma co się spodziewać. skoro mąż stał się tylko chłopem, bo przecież miłość jest warunkowa, nie jak do dziecka, bo obcy, bo może zdradzić, dziecko nigdy- to jakich zainteresowań się po nich spodziewać? skoro sobie takiego gola strzelają, że dla męża już nie trzeba sie poświęcać, bo po co cokolwiek dla niego już robić, to co tu dopiero jakies książki czy coś, to już w ogóle musi im się wydawac nijakie i z pogardą odnoszą się do literatury i filmów, przecież to jest nic w porównaniu do głębi macierzyństwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki ___
i ja uważam że po porodzie mózg się zmniejsza takiej kobiecie mam sporo koleżanek które urodziły i o niczym INNYM nie da się z nimi porozmawiać tylko o jej bachorku więc sorry ale nie mam ochoty na spotkania podczas których jedynym tematem jest jej potomek !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! nic mnie on nie interesuje bo dzieci nie znoszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koleżanka dzietnych
1- odwiedzałam raz w miesiącu przez prawie rok po urodzeniu dzieciaka - ale ciągle gadała o dziecku i porodzie, jak jej macica wypadła, ile się nacierpiała i ciągle gadki o karmieniu piersią, jak z niej bohaterka, a dzieciak głodny bo z cyca krew się lała i znerwicowany, jak poradziłam mm, to stwierdziła, że to zło, haha, olałam idiotkę; 2- odwiedzałam kilka lat, widziałam jak jej dzieciaki dorastają i zawsze, ale to zawsze prośby o pomoc przy odrabianiu lekcji, kąpaniu dziecka i w czym się dało. Chciała, abym pieluchę zmienił, aby się nauczyć, haha, powiedziałam, że jak chce obrzyganego dzieciaka to zmienię, więc zrobiła to sama. Jakoś przestała się z nią widywać, nie jestem darmową pomocą domową. 3- znałyśmy się latami, wiem wszystko o niej, rodzinie, dzieciach, jej pożyciu, komplikacjach poporodowych, szczegółowo. Oczywiście pomagałam jak mogłam. Zawsze miałam swoje zdanie na temat karmienia piersią i "naturalnego porodu". Po raz kolejny je wyraziłam podczas rozmowy o jej kolejnym dziecku oraz przyszłym moim. Okazało się, że jestem egoistką, wstrętna i złą. Pożegnałam ozięble i mam święty spokój, nie słucham głupot. To tylko 3 przykłady tz "dobrych koleżanek' jeszcze z czasów szkolnych, na przestrzeni kilkunastu lat. Staram się ich unikać jak tylko się da. Nawet jak mnie na ulicy przytakują to tylko o dzieciakach gadają. Ze mną nie mają o czym, nie mam traumy poporodowej, baby blues, nie karmię cycem, bo jestem złą egoistką i szczęśliwą, więc nie możemy łączyć się w 'bulu'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie zameczasz dziewczyny swoim bobaskiem i mialy juz tego dosjc, a po drugie, moze ty sie pofatyguj i je zapros do siebie zoorganzuj cos a nie tylko czekasz na innych inicjatywe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
koleżanka dzietnych- a kiedy urodzisz swoje? z tymi cyckami to też...zewsząd słychać o karmieniu piersia, ale nikt nie wspomina własnie o tych pękających sutkach. o tym, że jak dziecko jest na cos uczulone, to przyprawić jedzenia nie możesz czymkolwiek...kobieta wiele miesięcy ma stosowac ubogą dietę, bo dziecko mozna uczulić, leków brac nie mo żna jakichkolwiek- ja na rogówkę mam krople do oczu- ich też nie można stosować przy karmieniu, przeczytałam. do tego zmęczxenie nocnym wstawaniem, ale nikt nie bierze pod uwagę jaka jest zmęczona, ma karmić i już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bambaryła32
ja z kolei miałam taką "przyjaciółkę" naprawdę to była ostatnia osoba po której moglabym się spodziewać czegoś takiego,że zerwała kontakt gdy znalazła sobie faceta :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I DLATEGO JAK SAMEJ SIĘ KOGOS MA, TO NALEŻY GO DOCENIAC. najwazniejsze jest teraz jaki masz kontakt z mężem, a nie koleżanki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koleżanka dzietnych
dlatego ja nie posiadam przyjaciółek, ani koleżaneczek, mam tylko jedna znajomą, ale bezdzietną. Przyjaźnię się tylko i wyłącznie z mężczyznami; niektórzy z nich mają dzieci, ale rozmawiają o nich tylko i wyłącznie odpowiadając na jakieś konkretne pytanie kogoś o coś, nigdy nie zagadują sami i nie opowiadają pierdół. Jestem kobietą, ale innych nie jestem w stanie zrozumieć, szczególnie tych atakujących mnie za moje podejście do spraw dzieci i macierzyństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
koleżanka dzietnych- a kiedy urodzisz swoje? z tymi cyckami to też...zewsząd słychać o karmieniu piersia, ale nikt nie wspomina własnie o tych pękających sutkach. o tym, że jak dziecko jest na cos uczulone, to przyprawić jedzenia nie możesz czymkolwiek...kobieta wiele miesięcy ma stosowac ubogą dietę, bo dziecko mozna uczulić, leków brac nie mo żna jakichkolwiek- ja na rogówkę mam krople do oczu- ich też nie można stosować przy karmieniu, przeczytałam. do tego zmęczxenie nocnym wstawaniem, ale nikt nie bierze pod uwagę jaka jest zmęczona, ma karmić i już. xxx Kogo obchodzą te kwestie jak nie wyłącznie inną matkę? Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, i wiadomo, że rzadko która bezdzietna ma ochotę słuchać o problemach dzieciatej. Mój przypadek jest inny - jak koleżanka urodziła i pierwsze i drugie dziecko, to utrzymywałam dośc częsty kontakt. jednak gdy dzieciaki podrosły i okazały się koszmarnie niewychowane (krzyki, szarpanie za rękę, pchanie się na kolana, kopanie w krzesło, wycieranie brudnych od jedzenia rąk w moje ubranie, popisy tak głośne, że nie można było rozmawiać) to kontakt się urwał. Co do pytań "a kiedy urodzisz swoje" - to niegrzeczne zadawać takie pytania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koleżanka dzietnych
Kto - osoby uważające się za "Matki Polki - Karmicielki Wszechwiedzące". Za - poród - wszystkie rodzące sn miały problemy i to poważne z macicą, szyjką i oczywiście z pochwą. Bliską mi osobę wręcz rozerwało, że dzieci więcej nie chce, a do tej pory (9lat) nie może swobodnie siedzieć, seksu nie uprawiała przez 5l. z bólu i strachu, do dziś żałuje, że nie zrobiono cesarki, dziecko całe, lecz z uszkodzonymi biodrami, poród pośladkowy uratował je przed porażeniem. Innej macica wypadła podczas porodu, reszta ponacinana i popękana, dzieci sine, z krwiakami, zasinione ale wszystko ''naturalnie''. Ja jestem zdecydowana zwolenniczka cesarki na żądanie - sama przeprowadziłam na ten temat wiele rozmów z lekarzami, szczerze i prywatnie są za, nigdy swoich kobiet, córek lub siebie nie skazali by na wielogodzinne męczarnie i ryzyko nieodwracalnych uszkodzeń dzieci, ale o tym cicho szaa. karmienie - nie mam nic przeciwko mm, sama byłam tak karmiona i żyję. Szczerz to bardzo cenie swoje cycuszki i nie wyobrażam sobie kp., rozumiem odciąganie, szczególnie w pierwszych tygodniach, od butli nikomu nie stała się krzywda. Często słyszałam od Karmicielek, że mi minie (haha), że i tak na pewno staną się brzydkie i małe i bez kształtu (obecnie mam ok. 70F/G różnie), nie dopuszczę do tego, za nic w świecie nie zniszczę 'maleństw', to mój wybór i moja sprawa. Karmicielki od 1 do 2 lat dziś płaczą bo wyglądają tragicznie. wychowanie - tu można książkę napisać, podam tylko przykład - mój siostrzeniec 9 lat, dzieci koleżanki 14 i 7, u mnie w domu - mój po jedzeniu odnosi talerz i zmywa po sobie (zaczynał już wcześniej od plastików) zabiera mój i robi to samo, koleżanka zdziwiona i zmywa po 14 latku (dziecko jej mówi, że boi się potłuc), komedia. Mój s. sprząta po sobie wszystko, jak poproszę to i za mnie coś zrobi, bo chce mi pomóc. Potrafi przyrządzić sam śniadanie i kolację, nie tylko kanapki, ale i omlety, jajecznice, oczywiście z ogniem to pod nadzorem, jej dzieci nie potrafią przekroić bułki. Ja potrafię dziecko zostawić od dawna samego w domu na kilka godzin, oczywiście nie wieczorem i zawsze ma telefon naładowany, ona boi się wyjść do sklepu na przeciwko i tłumaczy - mamusia zaraz wraca, komedia, ale na podwórko do 23h. puszcza. Nie chce mi się dalej pisać, na prawdę. Dobrze, że mam rozgarniętą siostrę, która radzi się mnie i postępuje właściwie. Dlatego zawsze mówimy, że to nasze dziecko. Jest bardzo samodzielny, wie co to obowiązek, wie, że dorośli pracują i trzeba im pomóc, można zostawić samego w domu i spokojnie pozałatwiać swoje sprawy, chałupy z dymem nie puści, nikomu nie otworzy, bo wszyscy mają swoje klucze. Od małego nie był uczepiony i można było z nim spokojnie funkcjonować. No ale to podobno 'zimny chów' i dziecko nieszczęśliwe będzie w przyszłości, heh.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja woze jedna koleżankę do pracy, a ta ciagle gada o swoim dziecku, codZiennie, nudy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klara mara
heloizo, ze mną jest po porodzie tak jak mówisz... Mój mąż powiedział mi raz, że jezeli chcę zeby dziecko było szcześliwe, to on musi być najważniejszy...gdzieś przeczytał to w jakiś poradach psychologicznych. zaraz Twoje posty mi się przypomniały. Ostatnio mi powiedział, że chce być numerem jeden, najważnijszy dla mnie, a nie tylko dziecko, dziecko, bo to go niszczy... Ja się staram, ale przy roczniaku biegam cały dzień i jak tu znależć chwilę uwago dla mężą:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koleżanka dzietnych
Zachowanie i niszczenie to inna bajka. Dzieciaki drą mordę - dosłownie bo co robi 5 latek krzyczący bezpośrednio do ucha, ja nie piszę o maluszkach, tylko wyrośniętych dzieciach. Zwracam raz i drugi uwagę, to słyszę - daj spokój, przecież to dziecko, wychodzę. Szanuję swoje zdrowie i nerwy. U innej - pierwsze po wejściu słyszę 'daj torebkę, schowam ja', że co? pytam. Po 15min. papierosy porozdzierane, telefon rozbity, pieniądze podarte, sama nie wiem kiedy, ale podobno to u nich 'normalne', że 4 latek nie rozumie, że nie wolno i chciał się tylko pobawić. Odwiedziny u mnie - powyrzucane rzeczy z szafy, potłuczone naczynia - dzieci się bawią i nie rozumieją bo mają "tylko" 5 i 11 lat. Takich przykładów mam multum, wiem jedno, że znajomość z dzieciatą to nic miłego, a z cudzymi dziećmi to same straty i stres. Jakby ktoś pytał jaka ja byłam - bardzo grzeczna, stawiana na wzór innym, rodzice nie bali się o mnie ani mnie. Tak samo było z siostrą i w ten sposób wychowywane jest jej dziecko. Mogliśmy zawsze zostawiać swoje rzeczy na wierzchu, nikt się dziecka nie bał. Raz pomalował ścianę jak miał 5 lat, to po samodzielnym wymyciu jej i jeszcze kilku rzeczy więcej tego nie zrobił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×