Zaręczyny po kilku miesiącach znajomości

Ostatnio coraz więcej moich koleżanek decyduje się zaręczyć po kilku miesiącach "chodzenia" ze sobą. Może jestem jakaś dziwna, ale ja bym tak nie mogła chyba... Jestem w prawie 3-letnim związku i czuję, że to jeszcze za szybko. Że muszę skończyć studia, znaleźć pracę, trochę się ustabilizować, a dopiero potem myśleć o ślubie. Mój chłopak też jest podobnego zdania. Wiąże ze mną swoje plany, rozmawiamy o przyszłości itp., ale zaręczyny dla pierścionka, dla znajomych, rodziny, czy po to, żeby zmienić status na facebooku :) to nie jest to, czego chcemy :)

Bo nie mamy już po kilkanaście lat a po 30, trochę szybciej pozjae się ludzi w tym wieku.

Ja bym tego nie nazwała "szybszym poznaniem" tylko parciem na szkło bo zegar tyka.

A ja nazwałabym to konkretnym działaniem, a nie bujaniem się nie wiadomo z czym przez lata. Czy pół roku daje mniejszą szansę na szczeście niż 5 lat? Nie sądzę.

Zgadzam sie,w Polsce byle szybko i zaraz dziecko najpozniej do 30...

Po pół roku można jeszcze dużo o kimś nie wiedzieć. Po pół roku to jeszcze jest zauroczenie. Inaczej podchodzi się do związku i tej drugiej osoby po 5 latach, a inaczej po 6 miesiącach gdzie wszystko jest nowe, fajne i latają motylki. W wieku 30 lat wypadałoby to wiedzieć.

Hmm moim koleżankom do 30 daleko jeszcze, niektórym to nawet z 10 lat, a są wśród nich takie, które mają już obrączkę na palcu :) A ostatnio zapanowała chyba jakaś moda na "szybkie zaręczyny"

Bardzo mnie to dziwi i zastanawiam sie czy przypadkiem kobiety w tak mlodym wieku nie robia tego ze strachu zeby nie byc ostatnio stara panna ;)

jestem takim przypadkiem: zamówiliśmy salę po 5 m-cach od poznania się, ślub po 1,5 roku znajomości, a dwa lata po ślubie stanęliśmy w sądzie na rozprawie rozwodowej :P ;) Wydawalo mi się, że go znam bardzo dobrze- nie znałam go wcale :( wszyscy mówili, że za szybko. Nie słuchałam bo byłam "mondrzejsza" :O Z drugiej strony wg mnie nie ma znaczenia ile się ktoś wczesniej zna. Znam pary, które chodziły po 5-6 lat a po ślubie zaczęło się wszystko sypać. Są też pary, które przez wpadkę szybko się hajtały (po roku, 1,5) i są szczęśliwi. Nie ma reguły.

Do 30 to trzeba sie bawic a nie meza szukac.

moja ciocia chajtnęła się po 3 miesiącach znajomości - i kochają się do dzisiaj

Hmmm mm ja byłam świadkiem sytuacji, w której moja 22-letnia koleżanka dowiedziała się od naszego 38-letniego znajomego (którego kiedyś miałam nawet za nowoczesnego i "postępowego", o zgrozo... :) ), że brak męża w wieku 22 lat to koniec świata :) i że powinna jak najszybciej zacząć działać, bo zostanie starą panną (koleżanka jest kilka miesięcy po zerwaniu z chłopakiem). I nie liczy się fakt, że dziewczyna studiuje medycynę, chce się rozwijać itp. Mogłoby się wydawać, że wg niego wzorem do naśladowania powinna być jego córka, która "wpadła" w wieku 17 lat, a potem jakoś już się potoczyło - skoro ciąża, to i szybki ślub, co by brzucha nie było jeszcze widać :) Co z tego, że teraz zarabia najniższą krajową bez perspektyw na coś więcej, ważne, że jest już żoną i matką-Polką