Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
sky1234

Rozpad drugiego wieloletniego związku

Polecane posty

Moja historia jest okropna, chcę ją opowiedzieć bez emocji ale to wszystko bardzo boli. Zawsze myślałam że moje życie się inaczej ułoży a mój świat się zawalił kompletnie. Jak miałam 17 lat poznałam mojego pierwszego chłopaka on miał 24, było fajnie przez rok może krócej. Potem tak jak to zawsze bywa, wszystko nas różniło, chcialam z nim wiele razy zerwać ale oczywiści rodzice,znajomi, ogólnie byliśmy razem 5 lat od prawie 3 lub 4 nie uprawialiśmy seksu ja nie chciałam on się na to zgodził później się dowiedziałam że nmie zdradzał lub próbował zdradzać to już nie ważne. łączyła nas tylko wspólna obecność nic więcej. Groził mi ze się zabije, wyprawił niestworzone rzeczy, strasznie się bałam, ale sie udało, rozeszliśmy się, nie miałam zamiaru się z nikim wiązać, ale po paru miesiącach jego kolego wrocił z pracy z zagranicy znaliśmy się długo,zawsze bardzo lubiliśmy, i bardzo dobrze rozumielismy. Uwielbiałam z nim rozmawiać zawsze spędzaliśmy czas razem. jak tylko się dowiedział że nie jesteśmy już razem odrazu się u mnie zjawił pod byle pretekstem. Napoczątku nie miałam zamiaru się z nim spotykać, umówiliśmy się na kawę i wtedy wyznał mi jak bardzo mnie kocha od dawna i że zrobi wszystko żebyśmy byli razem. im częściej się spotykaliśmy tym lepiej z się z nim czułam i bardziej mi na min zależeło i tak zostaliśmy parą. Jednak już prawie na samym początku zdarzały nam się kłótnie, ktore z czasem zaczęły przybierać na sile, dawaliśmy sobie wiele szans, zawsze chciałam żeby nam się ułożyło nie chciałam kończyć drugiego związku, on jest bardzo zazdrosny, i nerwowy zawsze twierdzi że go prowokuje, już niewiem przez kogo zaczynała się każda kłótnia niewiem, i on i mój były chłopak byli do siebie pod tym względem bardzo podobni nerwowi, z czasem ta nerwowość udzieliła się też mnie. Ale byliśmy razem, zawsze bolało mnie to jak o nim myślałam że on się nie zmieni i że będzie mnie tak traktował zawsze, albo żeby mu dać jeszcze szanse w końcu "co ludzie powiedzą" itd. ja zresztą też nie należe do spokojnych osób może dlatego ciężko nam się dogadać, nasze kłótnie byłay coraz częstsze z byle powodu, po 3 latach Wyjechał z powrotem za granicę ja zostałam w Polsce, chciałam mu powiedzieć że nie ma sensu tego ciągnąć . Ale tak długo mnie przekonywał prosił błagał mówił jak będzie cudownie, żebym tylko przyjechała, i przekonał mnie, na początku było cudownie wspaniale niewierzyłam że naprawde tak dobrze się dogadujemy, Może poza małymi spięciami. Po 4 miesiącach poznał kolegę z którym często spędzał czas na początku mi to nie przeszkadzało ale zaczęło to być coraz częstrze nie tylko popijamnie piwa potem doszła też marihuana, co całkowicie mnie rozwaliło, ja pracowałam rano on wieczorami byłam całkiem sama nie znałam nikogo, w mój wolny dzień on wychodził z nim na siłownie i znowu kłótnia bo mnie zostawia itd.ale nie zabardz go to obchodziło, jak zaczeliśmy się kłócić tak nie mogliśmy przezstać o głupoty,wiele przykrych bolesnych słów, potem długie ciche dni i tak cały czas, to takie ciężkie, to tak bardzo boli, ja też nie jestem bez winy, wiele razy to ja zawiniłam, już sama niewiem. Potem ja poznałam koleżankę zaczęłyśmy wychodzić od czasu do czasu jemu się to nie podobało nie lubił jej robił mi koszmarne awantury zabraniał z nią widywać bo to nie to samo jak on wychodzi to ja wiem gdzie on jest piętro niżej u swojego kolegi a on niewie gdzie się szlajam po pubach. Nawet wyjsicie na kawe w środku dnia to dla niego szlajanie,jest tyle rzeczy,ale wygrał przestałam wychodzić gdzie kolwiek tylko od czasu do czasu, jesteśmy razem już 6 lat zamiast na lepsze wszystko idze ku gorszemu, kłócimy się praktycznie codzienne ostatnie miesiące są najgorzsze pare razy dochodziło do rękoczynów może nie dosłowinie raczej, wepchnięsie siłą do pokoju, rzucanie czym popadnie, jak się zdenerwuje to nie panuje nad sobą, ostatnio się go boje on nie myśli o tym że sąsiedzi słyszą nie obchodzi go to bo ma nerwy, używa wiele wulgarnych, okropnch słów, które ranią aż do krwi wiele razy nie pozostałam mu dłużna. czętso mi mówi że zniszczyłam życie temu poprzedniemu a teraz zniszczyłam je jemu że to jest jego kara, za to co zrobił . mimo że ja z nim już nie byłami i że mie też spotka kara. Mówi że to moja wina że go wpędze do grobu, wyzywa mnie od potwora itd. on się strasznie nakręca, to tak bardzo boli wiele razy płacze, to wyzywa jeszcze bardzej że mam depresje że jest ze mną coś nie tak, że powinnam się leczyć. Twierdzi że mnie kocha i jest strasznie zazdrosny. Twierdzi że go zdradzam, chociarz tak nie jest mimo że wiele razy sobie to wyobrażam czuje się winna przez to, ale bardzo często myślę jak by to było z kimś innym zazdroszczę szczęśliwym parą czuję głaęboki uczucie zazdrości patrząc jak potrafią być szczęśliwi, albo chociarz normalnie żyć. Często boli nie serce, czuje takie kłócie albo bół. Cały czas wierzyłam że wszystko się ułoży, ale tracę nadzieje. On nie jest taki zły, może to ja rzeczywiście nie potrafiłam się dogadać z jednym teraz z drugim, on jest bardzo przystojny i inteligentny pracowity też myśli o przyszłości, kobiety go bardzo lubią, wszyscy a ja nie. Niewiem dlaczego tak jest co mam zrobić.Jak myślę o przyszłości to się boje mam już dosyć tych nieustających kłótni my nie mamy problemów od dziasiaj tylko od zawsze. Boję się też bycia samej, głosu mamy "a nie mówiłam" bo od początku mi powtarzała że on jej się nie podoba.i nie tylko ona potem zmienła zdanie, Poważnie myślę żeby się wyprowadzić, nie mogę już tak dłużej żyć, jak nas każdy widzi to sie zachwyca jaka piękna para, oboje jestesmy bardzo atrakcjyni i zaradni, ale co z tego żyjemy jak pies z kotem, marnujemy swoje życie. Prosił mnie wcześniej o rękę ale miałam wątpliwości które się nie rozwiały tylko spotęgowały. Czuję się nieatrakcyjna, zdołowana, smutna i zła,słyszę od niego te słowa że jestem zła wmawia mi to, jestem na to bardzo wrażliwa, długo pamiętam przykre słowa. Od czasu wyjazdu za granicę jak przyjerzdzam do Polski wiele ludzi jak mnie widzi mówi że jakbym przygasła, słyszę to natorycznie od 3 lat. Zrobiłam się brardzo nerwowa mama mieszkała z nami przez pewien czas wiecznie miałyśmy spięcia, czasem mówiła że nie jestem tym czlowiekiem co byłam ale my się spierałyśmy wielokrotnie a może długo ze mną nie nieszkała, byłam między młotem a kowadłem, w końcu on zaakceptował jej obecność i się nie czepieł, ale mnie irytowało że wszystko zmienia itd.Ale musiała jechać do Polski więc jesteśmy sami. Ja wiem że wina jest po obu stronach ale czuję się okropnie winna widaje mi się że ja to powoduje. Przepraszam że tak dłużo piszę, nie potępiajcie mnie prosze już nie mogę słuchać słów krytyki. piszę tylko o tych złych chwilach chociarz były też dobre mimo że mniej.Co o tym myślicie co zrobić chiałabym czasami żebyśmy byli razem ale czuje do niego żal strach, czasem nienawiść- chociaż to okropne, niewiem czy to jeszcze jest miłość, a jak się zmieni to może tylko na jakiś czas a potem znowu będzie jak zawsze. |Jest mi tak strasznie przykro czuję taki ból.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×