Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość moniszka75

niechec do dziecka partnera

Polecane posty

Gość ogosciu
Napisalem wyraznie ze ja zajmuje sie corka ,czytaj troszke uwazniej. Mamy tez wspolne dziecko i moja corka jak jest u nas bardzo chetnie pomaga mojej zonie przy naszym synku. Uwierz da sie wszystko pogodzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc_nie_calkiem_zly
a czy ja mowie, ze sie nie da? ja mowie, ze ja jako osoba nie chce takiej "doklejanej"rodziny. skoro twoja zona chce- jej prawo. ale nie nalezy tego wymagac od innych wolnych pan, ktore sie wiaza z panami po przejsciach i z przychowkiem :) uciekam na razie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość4343
Mam podobną sytację do autorki i tez zastanawiam się co jest ze mną nie tak. Mam dwojkę dzieci, spotykam sie z facetem, ktory ma syna. Moje pociechy sa z ojcem co 2 weekend, natomiast dziecko partnera jak dotad spedzalo z nim czas w kazdy weekend, nie usmiecha mi sie ta sytuacja, dla mnie ten wolny czas kiedy to dzieci wyjezdzaja jest bezcenny i nie usmiecha mi sie wtedy spedzac go z innym dzieckiem, chociaz maluch jest kochany i nieszkodliwy - pomimo to czuje niechec do niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cos mi sie wydaje ze ta niechec bedzie zawsze bo to nie nasze .... trzeba nazwac rzeczy po imieniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 555
i to tak wlasnie jest,w naturze człowieka jest ze najbardziej chciałby by jego ukochana osoba miała dzieci tylko z nim (i to jest ta idealna sytuacja)a te inne sa rozpoznawalne jako ktos kto sprawia ból.taka jest natura tu działa tez wyobraznia itd,ile panien cierpi z powodu dziecka ukochanego z inna,wiele ,faceci nie chcą wychowywać nie swoich dzieci tez wiele przypadkow,sa osoby które nigdy tego nie zaakceptują i nie wchodzą w związki z osobami z przeszloscia,jest jeden tor który to znosi ,gdy takie dziecko z innego związku wejdzie w gleboka relacje z nami co tez się zdarza,ale najczęściej dotyczy sierot w polowie,gdy psychika będzie Cie meczyc za mocno poszukaj pomocy u psychologa,i tak masz latwiej niż np. panna bo po równo przezyliscie związki z dziecmi z innymi osobami,w każdym razie tak czy siak to minie,nie martw się,nasycisz się swoim dzieckiem nasycisz sie mezem i sytuacja się uspokoi ,osoby mocno krytykujące niech zrozumieją ze skrajne uczucia zawsze maja swoje zrodlo latwo jest kogos osadzac, to nie takie proste

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
haha, a jaki niby garb ma rozwodka bez dziecka:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glupie baby jestescie
Sama jestem takim dzieckiem, ktorego nowa zona myslala podobnie. Streszczajac historie, ojciec nie mogl jej darowac i zostawil ja po kilku latach. Z nowym dzieckiem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozwodka bez dziecka ma ten garb ze jest wyr......chama w każda dziurę .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc777
Chachacha , dooobreeeee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak sobie klikam
,,za to rozwodki lub samotne matki stawiaja mniej wymagan, bo same sa obarczone garbem lub kilkoma." Ja jestem wyjątkiem od tej reguły i zapewne wiele innych kobiet też :-). Po rozwodzie myśli się już inaczej, rozsądniej, wyciąga się wnioski na przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
związki rodzina są tylko po to by rozwiązać sprawy karmiczne z tymi osobami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a mi was zal. zgrywacie takie twardzielki: moj dom-moje zasady, dziecko ma tatusia itd. A tak naprawde jestescie zakompleksionymi babami, ktore nie potrafia kochac tylko chca zawladnac facetem. Bardzo mi was szkoda bo nigdy nie bedziecie szczesliwe. Czujecie sie niepewnie, czujecie sie gorsze. I juz zawsze bedziecie czuc ta okropna zazdrosc, i aby leczyc swoje kompleksy bedziecie wiecznie krecic intrygi zamiast dzielic milosc i byc szczesliwym. Ja poznalam swojego meza gdy rozstal sie ze swoja pierwsza partnerka. dzieci male: 4 i 6 lat. Widzialam ze albo biore " caly dobytek" albo nic bo szkoda zycia i zdrowia na ta wieczna zlosc i zlosliwosci. I choc kontakty z byla nie naleza do najlatwiejszych, dla mnie te dzieciaki to mojavrodzina. Spedzaja z nami duzo czasu, nie wyobrazam sobie by dokladac im cierpien bo moje ego chce byc ta jedna i jedyna. Mamy 6 miesieczna coreczke i dla mnie wszystkie dzieciaki sa rowne. Milosc to taki dar, ze im wiecej sie nia dzielisz tym wiecej dostajesz. Szkoda ze tego nie rozumiecie i nie doswiadczycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Up up podbijam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniszka75
Do 555 I tych paru osob, ktore mnie zrozumialy I daly jakas rade - bardzo wam dziekuje. Do tych wszystkich, ktorzy zamiast slow pisza ....... I wypowiadaja sie obrazliwie - nie wpisujcie juz nic wiecej, nie chce tracic czasu na wasze obrazliwe wpisy. Nie jestem zla osoba, nie jestem intrygantka. Tak latwo wydajecie opinie na podstawie paru przeczytanych slow, nie probujac wcale wczuc sie w moja sytuacje. wWiem, ze nie kazdy ja zrozumie. Ja tez bym pomyslala o biednym Kopciuszku I zlej Macosze jeszcze rok temu. Bardzo prosze, niech na moj temat wypowiadaja sie osoby tylko z podobnym doswiadczeniem, Reszta opinii mnie nie obchodzi. Moze nie opisalam zbyt dobrze okolicznosci, w ktorych zrodzila sie moja niechec. skupilam sie na tym co czuje obecnie, ale nie opisalam, jak do tego doszlo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniszka75
Zaczelo sie to wszystko od porodu. mielismy pokoj rodzinny, moj maz spal u nas. jego corka przychodzi do nas na co- drogi weekend I choc miala przyjsc w weekend przed porodem (porod byl wywolany I mielismy ustalona date), to on pozwolil jej przelozyc te wizyte na nastepny weekend, bo ona miala jakies inne ciekawe rzeczy w wyznaczony weekend I nie chcialo jej sie wtedy do nas przychodzic. Ona dyktuje warunki, on sie na wszystko zgadza. W weekend po porodzie po prostu wzial ja na spanie w szpitalu razem z name na noc, wcale tego ze mna nie konsultujac. Ja, dwa dni po porodzie, bylam w rozowych chmurach I nie chcialam sie o to sprzeczac. Ale jego corka mi tam po paru godzinach zaczela przeszkadzac. to nie hotel I nie zostaje sie w szpitalu na kilka dni dla wlasnego widzimisie, tylko po to aby dosc do siebie. ale jak tu mozna do siebie dojsc, gdy nad glowa stoi ci taka panna I gapi sie przez dlugie minuty na dziecko na twoich rekach? Ja wtedy chcialam byc tylko z moim mezem I naszym dzieckiem. Moje wlasne dzieci z pierwszego malzenstwa przyszly na krotka wizyte I moja mama dalej sie nimi zajela a ja jej bylam za to bardzo wdzieczna, bo ich wizyta byla w tym momencie wystarczajaca. A tu nagle pojawia ci sie na cala dobe panna, ktora wcale nie jest ze mna zwiazana krwia, a rosci sobie prawa do tego malenstwa w moich rekach, bo jest przeciez jego siostra. Albo gdy tak bardzo chce przewinac niemowle, ze odpycha cie biodrem od przewijaka, zeby samej stanac przy nim? wtedy powinnam, jej powiedziec, do sluchu, ale tego nie zrobilam czego zaluje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniszka75
Jego corka ma taka ceche, ze gdzie nie pojdzie, tam wszystko jest jej I ona jest krolowa. Zaczela przychodzic po urodzeniu malej do nas I trzymajac niemowle na rekach mowi, ze ta mala jest jej. potem poprawia sie, ze jest wszystkich nas. krzyczy na moje dzieci jak moja 5-letnia coreczka abyt natarczywie wpycha smoka malenstwu. A tata? nie dodalam jednej waznej informacji na poczatku: tata jest turkiem, my mieszkamy za granicami Polski. ja, pomimo naszej ponad czteroletniej znajomosci nadal nie mowie po turecku. zaczelo mnie denerwowac gdy maz trzymajac niemowle sadzal sobie swoja pierwsza corke obok I rozkosznie gadali sobie o dzidziusiu po turecku a ja nie rozumialam wiecej niz pare zdawkowych slow. to byly pierwsze tygodnie po porodzie, poziom hormonow w moim ciele jeszcze sie nie unromowal I wszystkie takie drobiazgi mnie rozstrajaly. czulam sie im zbedna. czulam sie jak piekarnik, ktory upiekl kurczaka I juz nie jest potrzebny. zaczelam odczuwac, ze jak jego corka pojawia sie u nas, ja schodze na dalszy plan. to w sumie logiczne, nie ma jej na codzien wiec poswieca jej wiecej uwagi, kiedy ona jest. Tak jak pisalam, zanim urodzilo sie nasze dziecko, wcale mi to nie przeszkadzalo. ale potem zaczelam czuc inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniszka75
Dodam jeszcze, ze moj drugi maz wcale nie pala wielka miloscia do mojego 9-letniego syna. taktuje go fair, tzn nie moge mu nic zarzucic poza brakiem cieplyuch uczuc, ale to mnie rani, bo zyje w tej sytuacji na codzien. moje dzieci mam na 100%, ich biologiczny tatus stracil do nich wszystkie prawa. Wiec moj drugi maz zyje z nimi dzien po dniu. Tak sie poznalismy I taki uklad on musial zaakceptowac wprowadzajac sie do mojego domu. Wiedze jednak, ze im wieksze staja sie dzieci, tym trudniej. On moze tez jest zazdrosny o moje uczucia wobec mojego syna I jak tylko moze, to znajduje jakies niedociagniecia aby moc sie go czepiac. dochodzi do tego, ze widzi go tylko wtedy jak chlopak cos zle wykona albo sie zagapi I o czym zapomni. nigdy nie docenia jak mu sie cos uda. gdy ja staral sie uwidocznic jego osiagniecia, jak dobre stopnie w szkole , to moj maz traktuje to zdawkowo I nie poswieca specjalnej uwagi, nie mowiac juz o pochwalniu tak, aby dziecku zrobilo sie milo. ja wczesniej jego corke traktowalam z duza sympatia I uwaga. ale po urodzeniu dzidziusia zaczelam myslec po prostu wyrahowanie - skoro on traktuje moje dziecko jak powietrze I zauwaza go dopiero, gdy ten cos zle wykona, to czemu jego corka ma cieszyc sie moja sympatia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona powiedziełą :Lubisz mnie?" | On powiedział "nie". | Myślisz ze jestem ładna? - zapytała. | Znowu powiedział "nie". | Zapytała wiec jeszcze raz: | " Jestem w twoim sercu?" | Powiedział "nie". | Na koniec się zapytała: "Jakbym odeszła, to byś | płakał za mną?" Powiedział, ze "nie". | Smutne - pomyślała i odeszła. | Złapał ja za rękę i powiedział: "Nie lubię Cię, | kocham Cię. Dla mnie nie jesteś ładna, | tylko piękna. Nie jesteś w moim sercu, | jesteś moim sercem. Nie płakałbym za Tobą, | tylko umarłbym z tęsknoty." | Dziś o północy twoja prawdziwa miłość zauważy, że | Cię kocha. | Coś ładnego jutro miedzy 13-16 się zdarzy w Twoim | życiu, obojętnie gdzie będziesz w domu, przy | telefonie albo w szkole. | Jeśli zatrzymasz ten łańcuszek, nie podzielisz się | tą piękną historią - to nie znajdziesz szczęścia w | 10 najbliższych związkach, nawet przez 10 lat. | Jutro rano ktoś Cię pokocha. | Stanie się to równo o 12.00. | Będzie to ktoś znajomy. | Wyzna Ci miłość o 16.00 |Jeśli ci się nie uda wysłać tego do 20 komentarzy zostaniesz na zawsze sam\sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniszka75
Do tego doszlo, ze ona uwaza, iz dzidzusia zrobilismy dla niej. upraszczam, ale tak ona sie zachowuje. taki ma character, gdzie nie pojdzie wszystko jest jej. taka niestety kultura turecka w wychowaniu -chlopcow trzyma sie na bardzo krotkiej smyczy, dziewczynki wychowuje jak ksiezniczki - wszystko czego chca, dostana. potem wyrastaja na tyureckie wampy I mezowie maja ciezko z zonami, ktore uwazaja, ze wszystko im sie nalezy. Zwrocilam juz mezowi nie raz uwage, ze wychowuje swoja corke na kolejnego wampa, on po refleksji przyznaje mi racje, ale skoro takie wychowanie ma juz we krwi, to po krotkim czasie wszystko wraca do starego ukladu. Zaczelam wiec traktowac jego corke, jak on traktuje mojego syna - jest dla mnie powietrzem, ale gdy tylko cos nie tak powie czy zrobi, robie z igly widly. Moze zaczelam czuc do niej niechec, bo skupilam na niej wszystkie negatywne uczucia I odczucia jakie mam w naszym zwiazku. Dodam tez uczciwie – choc ona jest dzieckiem, jest duza, ma prawie 11 tak a gabarytowo wyglada na mala kobiete. Ma nadwage, przy swoim wzrosci dziecka nosi rozmiar 40/42 (moj), zaczelam ja postrzegac nie jako dziecko ale jako mala kobiete. Moze dlatego zazdrosc we mnie wzrosla. Ona odbiera uwage mojego partnera ode mnie, ona chce zajmowac sie moim niemowlem I zwraca sie do bobasa jak dorosly “kochanie moje, moj ty orzeszku, moja ty jedyna, najdrozsza” (tyle rozumiem po turecku). Ufff…. Naprawde ciezko nauczyc sie jak obchodzic sie z tym calym dobytkiem z przeszlosci w nowej rodzinie. Kazdy, kto stoi na progu doroslego zycia ma jak najlepsze intencje I chce aby mu sie udalo. Zycie pisze swoj wlasny scenariusz I wklada naas w role o jakich wczesniej wcale nie snilismy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostatnigosć
ale córka Twojego meza przychodzi do Was co drugi weekend- chyba dasz radę wykrzesać z siebie cieplejsze uczucia? Poza tym, sama napisałąś, ze takie wychowanie wynika z kultury tureckiej- to na boga czego Tys ie czepiasz??? A juz ten ostatni wpis, ze traktujesz 11latkę, córke Twojego męża jak kobiete??? Przecież to chore! Na Twoim miejscu porozmawiałabym z meżem, ale raczej o tym, ze chciałabys, zeby miał więcej ciepła dla Twojego syna. Bo w zachowaniu córki nie widzę nic złego- fajnie, ze zaakceptowała siostre. Biologiczne rodzeństwo często ma z tym problem, a cóż dopiero przyrodnie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniszka75
co za problem zaakceptowac dzidzie? kazdy wyciaga po nia rece. przychodzi co drugi weekend, ale moj maz ma plan wystapic niedlugo do sadu o przyznanie mu 50% czzsu dla niej. znaczy to ze bedzie z name mieszkac co drugi tydzien. Wiem, ze jak bedzie u nas wiecej, to moze sie to wlasnie unormuje, bo dzidzia stanie sie codziennoscia, ona wejdzie w okres dojrzewania I bedzie miala swoje sprawy. moj maz tez zacznie do niej inaczej sie odnosic, bo bedzie ja mial na codzien. rozmawialam z nim o tym I zwrocilam mu uwage, ze jestem kobieta, a dla kobiety uwaga mezczyzny to jak woda dla kwiatka. zrozumial o co mi chodzilo I sie dostosowal. problem w tym, ze jak sie raz juz gdzies wypracowalo niechec, to ona wraca.Chce sie jej pozbyc, ale nie wiem jak sie zabrac do tematu. dlatego szukam osob z podobnym doswiadczeniem, ktore stanely ponad I sie pozbyly negatywnych uczuc. a dodam jeszcze, ze rozbieznosc kulturowa uwidocznila sie wlasnie jak przyszlo dziecko. gdy ma sie jakies doswiadczenie odczute na wlasnej skorze, to nie boli tak bardzo, jak podobne doswiadczenie z dzieckiem. taki maly przyklad z wakacji: pojechalismy wspolnie na wakacje do turcji. gdziekolwiem nie bylismy na ulicy, bobas wzbudzal sensacje - nie ukrywam, mala jest strasznie slodka, robi cudowne minki, kazdy sie nad nia rozplywa. ma wielkie niebieskie oczy I jasne wloski. miod dla turkow. nic dziwnego ze wzbudzala sensacje. ale oni nie potrafia przejsc, zachwycic sie o odejsc. dziesiatki ludzi na ulicy musialo ja zlapac za noge przechodzac obok, albo poglaskac po glowie. ile osob zrobilo sobie z nia zdjecie, to nie potrafie powiedziec,. ile osob ja wzielo na rece. ludzie z ulicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniszka75
a moj maz? cieszyl sie, ze jego dziecko jest takie popularne. ja po paru pierwszych takich reakcjach przestalam sie tym cieszyc,. nie chce aby obcy ludzie z ulicy dotykali moje polroczne dziecko. I to jeszcze bez pytania czy mozna. Robia co chca. A ja jeszcze nic nie moge powiedziec, bo takie lapanie za jej nozke odbywa sie tak szybko, ze nie jesteem w stanie zareagowac. na dodatek co powiem, jak nie mowie po turecku? a ci wszyscy co przystaja, zagadna, a potem chca ja potrzymac, zrobic sobie z nia zdjecie? wg mojego meza to niewypada odmowic, bo sie zostanie uznanym za niewychowanego. trzeba sie cieszyc, ze inni taki mile sie odnosza do naszego dziecka. ale nikogo nie obchodzi co czuje matka tego dziecka I ze moze nie zyczy sobie aby bylo dotykane przez obcych. uch, moze wydam wam sie neurotyczka, ale nie umiem tego zaakcpetowac I mnie to okropnie denerwuje. albo to, ze siostra mojego meza publikuje na facebooku zdjecia malej, bez pytania nas o zgode. ja nie lubie FC I nie dziele sie moim zyciem prywatnym on-line. nie ma na mojej stronie ani jednego zdjecia malej. moj maz tez ma taki stosunek I nie opublikowal niczego. ale jego siostrze wolno - przeciez to mile, ze tak cieszy sie z bratanicy. ja znow nie moge zaprotestowac. to boli, jak wlasne dziecko staje sie zabawka w rekach innych. A ty, jako rodzic, nie masz na to wplywu, bo to inna kultura I ja sie musze podporzadkowac. a kiedy ta inna kultura podporzadkuje sie do moich uczuc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zachowujesz sie jakby dzidzius byl pepkiem swiata.Ciesz sie ze mala.akceptuje tego bachora bo zajal jej miejsce.Sama sie wprowadzilas z przychowkiem a atakujesz niewinne dziecko Zwierxe z ciebie.Ale tak to jest ze srenio inteligentna rozwodka bad zpanna z bachorami moze zadowolic sie facetem z odzysku Ona ma w d***e twojego dzidziusia, jej tato moze zrobic takich 10 kolejnej rozplodowej klaczy.Dziecko jest wrazliwe i. kochane, noe zazdrosne o bachora to jeszcze zle . ty z przychowkiem tez rozmawiasz po polsku maz nie narzeka.Biedny facet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kolejna katarzyna w. ja pitole co się z tymi kobietami wyprawia! Teraz się cieszę, że nigdy nie byłem w związku bo by mnie taka cholera terroryzowała i zatruwała życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
takim prymitywnym babskom zawsze zle.Jakby jego rodzina nie interesowala sie bachorem to dopiero by byl lament.Fajni zyczliwi ludzie a podstarzalej narzekajacej polce wiecznie zle. nie mozesz.zniesc ze twpj ex ma synow w.d***e a obecny kocha dziecko.jak ojciec.Oby przejrzal na oczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie uważam, że przesadzasz, albo, że stwarzasz sobie problemy - bo ok, na ulicy jest jak jest i całego kraju razem z mentalnością się nie zmieni, ale poniekąd są to konsekwencje podjętych decyzji o życiu z obcokrajowcem w jego kraju... ale przecież ten człowiek i jego rodzina, też wiedzą, że Ty z kolei możesz i masz pełne prawo mieć inne podejście i publikowanie zdjeć Małej, kiedy rodzice (albo sama Ty - matka, wszystko jedno) sobie nie życzycie to świństwo i upierałabym się, żeby zdjęcia zostały uzunięte albo przynajmniej, żeby dotarło do siostry męża, że więcej nie wolno jej tego robić... szanowanie róznic kulturowych powinno być onustronne i nie wszystko trzeba rozumieć, czasem trzeba po prostu zaakceptować... przeczytałam wątek od samego poczatku i zdaję sobie świetnie sprawę, że dzieci kilkuletnie, jak już przestają być szczerymi aniołkami potrafią bywać wstrętne i można spokojnie mieć ich po dziurki w nosie... wiem - miałam styczność z mnóstwem dzieci w wieku podstawówkowym... i są naprawdę względnie ułożone dzieci, które są miłe, sympatyczne i takie wstrętne, które kłamią i juz w klasach 1-3 sieją intrygi i potrafią rozwalić atmosferę w całej klasie... jesli córka Twojego męża, bywa władcza i ma być tak jak ona chce, to nic dziwnego, że na dłuższa metę Cię to denerwuje, wyprowadza z równowagi i gdyby była Twoją córką to pewnie nie pozwalałabyś jej na takie zachowanie, nie tolerowałabyś takie sposobu bycia i dziecko byłoby inaczej wychowane... więc co dziwnego w tym, że denerwuje Cię dziecko, które w Twoich oczach nie zachowuje się zupełnie dobrze i sytuacja nie jest taka kolorowa? bo albo starasz się ją "pokochać jak swoją" i masz wtedy tez prawo ja wychowywać, czasem upomnieć, ale też z czasem pewnie byście się do siebie przekonały, Ty byś się nauczyła, że to jednak dziecko, które się kocha, przytula i wspiera, bo przecież tak jest, ...albo jest jak jest - dziewczynce wolno wszystko, bo przecież jest u tatusia, którym dyryguje, a Ty nie masz wpływu na nic - starając się stawać w Twojej sytuacji, uważam, ze pewnie tez bym się denerwowała... bo albo rybki albo akwarium... ja bym chyba porozmawiała z mężem głównie o różnicy w wychowaniu, przegadała kwestię tego, że wasze dzieci się różnią, ale jeśli macie być dla nich wszystkich prawidziwymi rodzicami, to powinniście sobie ustalic jakieś jasne reguły, że robicie wszystko, zeby dzieci traktować jak najlepiej - wszystkie, ale macie też prawo powiedzieć każdemu dziecku, ze coś Wam nie odpowiada, że waszym zdaniem zachowuje się źle robiąc tak i tak (najlepiej wspólnie, żeby żadne z Was nie wyszło, na to złe) i chyba nic nie stoi na przeszkodzie, by dzieciom tłumaczyć, ze Wam na nich zależy, na byciu rodziną również i stąd nowe wspólne reguły, może pomogłoby by po prostu wyjaśnienie sobie nawzajem i dzieciom najbardziej "iskrzacych" kwestii? ja trzymam za Ciebie kciuki i wierzę, że się poukłada, a dzidziuś jest przede wszystkim mamamusi, w końcu go urodziła i ta więź jest silniejsza od wszystkich:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tiaaaaaa setki ludzi podziwiaja twojego bachora.Tylko dla ciebie i ew meza to dziecko jest cudem.Musisz miec ogromne kompleksy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×