Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

mój związek się sypie

Polecane posty

Gość gość

Witam wszystkich i proszę o wasze wypowiedzi, Mam 32 lata. Jestem z chłopakiem od 8 lat. Już w momencie, gdy go poznałam wiedziałam, że jest pracusiem. Zawsze spędzał bardzo dużo czasu poza domem - pracował, załatwiał swoje interesy, od zawsze zarabiał na budowę lub kupno nowego domu. Cieszyło mnie, że poważnie podchodzi do życia, że ma jakieś sensowne plany. Na początku mieszkał u swoich rodziców, ja - u moich. Potem ja miałam swoje mieszkanie, ale on nigdy nie śpieszył się, żeby się do mnie wprowadzić. W końcu po ok. 4 latach zamieszkał ze mną. Nigdy nie był z tego faktu zadowolony, bo zawsze miał ambicje, żeby mieć swój własny dom. Tłumaczyłam mu tysiące razy, że to rozwiązanie tymczasowe, że z czasem nazbieramy pieniądze i kupimy jakąś nieruchomość. Przez pierwsze lata naszego zamieszkiwania był gościem w domu. Jak był w domu było mi z nim cudownie - dobrze mnie traktował, był czuły, troskliwy, ale zawsze miałam poczucie, że ja jestem tylko w przerwie między jego dużo ważniejszymi sprawami, że on w domu jest tylko ciałem, a jego myśli krążą wciąż wokół pracy i kolejnych interesów. W tym czasie nie zawsze wracał na noc (nocował wówczas u rodziców, bo stamtąd miał bliżej do pracy), jak wracał to późno (20-21 wieczorem) i z reguły zjadł, wykąpał się i szedł spać. Jak wrócił wcześniej, to też mi czasu nie poświęcał, bo ciągle gdzieś dzwonił albo ktoś dzwonił do niego, poza tym wciąż gdzieś jeździł, wychodził przed dom do kolegów, z którymi miał interesy itp., jeździł do tych kolegów ciągle coś załatwiając. Ja zawsze czułam się jak piąte koło u wozu, jakbym mu przeszkadzała w realizacji jego planów, bo chcę, żeby mi trochę swojego cennego czasu poświęcił. Czsśto dochodziło do kłótni, wiele razy prawie się rozstaliśmy. On mnie zawsze zapewniał, że przecież robi to dla mnie, że bedziemy mieli piękny dom, w którym razem zamieszkamy. Ja sama pracowałam, często też brałam jakieś dodatkowe zlecenia, bo skoro go nie było, to chciałam jakoś wykorzystać wolny czas i zarobić kasę, żeby mu pomóc w kupnie tego wymarzonego domu. W pewnym momencie zbuntowałam się. On pracował bez przerwy, do domu wracał co drugi dzień, co drugi weekend wyjeżdżał. Czasami nawet żartowałam, że ma chyba kochankę i się z nami na zmianę spotyka, ale zawsze zaprzeczał, a z tych wyjazdów przywoził pieniądze albo jakieś rzeczy, które świadczyły o tym, że jednak był tam gdzie mówił. Ja nigdy nie sprawdzałam go, nie kontrolowałam. Wierzyłam mu. Ufałam. W pewnym momencie stwierdziłam, że nie można życia odkładać wciąż na przyszłość, że trzeba pomysleć o rodzinie, dzieciach. Zrezygnowałam z dodatkowych zleceń i jego prosiłam o to samo. Powiedziałam mu o moich planach, ale on stwierdził, że jeszcze mamy czas, kazał czekać, Ja czekałam, przypominając mu czasem o upływie czasu, ale po kolejnych 2 latach wróciłam na poważnie do tematu rodziny. Próbowałam mu uświadomić, że przecież mamy już po 30 lat, że lada moment okaże się, że bedę już za stara na dzieci, że rodzina nie przeszkadza przecież w realizacji planów o domu. On stwierdził, że jestem niewdzięczna, że przecież on ten dom chce kupić dla mnie, że tak ciężko pracuje, a ja wciąż mam pretensje, powiedział, żebym nie przesadzała, bo kobiety rodzą dzieci nawet po 40-stce. Zatkało mnie. Uświadomiłam sobie, że on puki nie kupi tego domu, nigdy nie będzie miał czasu dla mnie. Zaczełam szukać jakiś nieruchomości na które nas stać (on chce tylko za gotówkę, kredyt go nie interesuje). Zobaczyłam, że za pieniądze, które zgromadziliśmy możemy kupić tylko dom do dużego remontu. Remont będzie trwał kolejne lata, jeśli nie weźmiemy kredytu, i moje plany o normalnym życiu rodzinnym znów się odsuną. W międzyczasie dowiedziałam się o jego romansie. Spakowałam go i wyrzuciłam z domu. Pisał do mnie, wydzwaniał, obiecywał poprawę, zapewniał, że to nie było nic poważnego, że krótko trwało, że się zachłysnął tymi pieniędzmi, że się pogubił. Przekonał mnie, dałam mu ostatnią szansę. I co? Do domu wrócić nie chce, bo stwierdził, że ma swój honor. Mieszka u kolegi. Wciąż nie ma czasu dla mnie, o wszytsko musze się prosić, ciągle coś mi obiecuje, a potem o tym zapomina. Wiem, że nie robi tego specjalnie, ale po prostu ma wiele spraw na głowie. Jak przyjeżdża do mnie zachowuje się jakby nic się nie stało, dalej mnie przytula, kupuje prezenty, czasem coś pomoże, ale to sa wciąż tylko chwile, bo ciągle go nie ma. Czy ja mam dalej się łudzić, że coś się zmieni? Czuję się jak naiwna idiotka. Rozum podpowiada mi, żeby go w cholerę zostawić, ale jednak uczucia wiele komplikują, bo ja go nadal kocham. Pomóżcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
żóć go. wieczny chłopiec. nie kocha cie. macie ślub?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
smutne :( zostaw go . to nie ma sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hdgskahskshsg
Żódź go wieczny hłopiec, macie ślup?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie mamy ślubu. W sumie nigdy nie chciałam ze względu na całe zamieszanie z tym związane, ale gdy go czasem podpytywałam, co on mysli na ten temat, też twierdził, że ślub nam nie jest potrzebny, chociaż oświadczył mi się już ponad 6 lat temu i wtedy gadał, że miesiąc po zarączynach powinien być ślub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laseczka1234
Już sam fakt, ze zdradzil byłby dla mnie wystarrczajacym powodem żeby się z nim rozstać. nie miał czasu dla Ciebie a dla kochanki go znalazł. Czyli jest to tylko kwestia chęci. Powiem Ci, że zanm przykład, gdzie dziewczyna chodziła z facetem 10 lat. Stracila 10 lat swojej młodości na jego ciągłe niezdecydowanie, na walkę o związek i o rodzinę. Teraz ma 35 lat, altualnie jest samotna i właściwie w takim wieku, że każdy patrzy na nią już jako na potencjalną mężatkę. Teraz musiałaby się związać z kimś i od ręki planować ślub, dzieci, bo za chwilę będzie za późni, Przykre to... Ale jej facet powiedział jej: wiedziałaś jaki jestem, sama sobie jesteś winna, że mnie wybrałaś....a teraz płacze bo jeździ do koleżanek, które mają już rodziny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mówił mi, że z tą kochanką to było pod wpływem alkoholu (chociaż on bardzo rzadko pije). Potem chciał to zakończyć, ale ona go szantażowała. Chciałabym w to wierzyć, ale jak się dowiedziałam, to trwało co najmniej pół roku. Twierdzi, że do niej jeździł, bo chciała się zabić, bo ciągle wymyślała jakieś preteksty, a on się nie mógł uwolnić, bo straszyła, że mi o wszystkim powie. I powiedziała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rzuć dziada. Chcesz zmarnować kolejne lata życia?? Jesli do tej pory się nie zmienil, albo inaczej, nie zauważył ze cos jest nie tak i nie zmienił swojego postepowania to juz tak pozostanie. A ty jestes z nim z przyzwyczajenia i ze strachu, ze juz tyle razem byliscie, ze nic Cię juz nie spotka itd. Jestes młodą kobietą i wszystko przed Tobą. Lepiej przeciąć to teraz a nie juz wtedy kiedy bedzie za pozno. 8 lat to naprawde baaardzo długo , a czekanie na cos co nigdy nie nadejdzie nie ma sensu. I tak zbyt długo zwlekałas. A moim zdaniem zwiazek Ci się nie sypie,tylko posypał się juz dawno. Poza tym jesli miał kochanke i dla niej znalazł czas, to znajdzie i na kolejną, bo bedzie potrzebował odskoczni i oddechu od tego swojego natłoku zajęć. Ty juz nie jestes dla niego atrakcją a z tego co napiałas wynika ze Twoj facet nie jest typem uporzadkowanego domatora, tylko on bedzie wciaz potrzebował bodzców, emocji a zycie we dwoje i stabilizacja to nie dla niego. Moze sie mylę, oczywiscie, przeciez zawsze moze przyjsc otrzezwienie, ale nie liczyłabym na wiele. Stracisz tylko kolejne lata i szanse na cos nowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Owszem, boję się zostać sama, ale to nie jest najwazniejsze. Ostatnio ogladałam nasze zdjęcia i wiem, że przeżyliśmy wspólnie również miłe chcile, chociaż jak juz pisałam, ja zawsze podświadomie czułam, że on jest myślami gdzie indziej, że obmyśla już swoje nowe interesy. Wszystkie nasze wyjazdy były jakieś takie wymuszone, a od dwóch lat nie byliśmy na żadnym urlopie czy nawet wycieczce, bo on zawsze miał coś ważniejszego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmm ja myślę że on to jakaś
"gangster" tak z opisu mi to zajeżdża wiesz w ogóle czym on się zajmuje?? byłaś u niego w pracy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmm ja myślę że on to jakaś
gangsterka-....byłaś u niegow pracy?/ wiesz w ogóle czym sie zajmuję?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie masz żadnej gwarancji ze on te pieniądze zbiera dla Was. On je zbiera dla siebie. W międzyczasie ma czas na to, na co chce mieć czas, czyli nie na rodzinę i Ciebie, a na pieniądze dla siebie i na sex z kochankami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zdjęcia....kazdy po chocby najgorszym i najbardziej bolesnym zwiazku ma jakies mimo wszystko wspomnienia, ktore są miłe i ktorymi stara się usprawiedliwiac te gorsze chwile. Ale to nie powód by dla pojedynczych , drobnych, szczesliwych momentów psuć sobie całę zycie. I co Ci po tym ze sobie te zdjęcia poogladasz jak robisz to sama i nieszczesliwa??!! A gdzie jest on w tym czasie?? ma Cie daleko gdzies. Jesli sie z nim nie rozstaniesz to albo całę zycie bedziesz o tak zyc jak teraz, albo on to zrobi, bo w sumie co mu zalezy?? i tak wiecej czasu poswieca pracy niz Tobie. Zawsze przeciez moze znalezc sobie kolejna kochankę, ktora zajmie sie jego potrzebami, a do tego stalyy zwiazek potrzebny nie jest. Poza tym ufasz mu?? czy tylko wierzysz w to co mówi? albo chcesz wierzyc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
żóć :D::D:D:D:D:D dawno tak sie nie uśmiałam :D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, wiem czym się zajmuje, wiem gdzie pracuje. Może nigdy nie wnikałam szczegółowo w jego interesy, ale ogólny zarys tego co robi miałam. Byłam parę razy w jego miejscu pracy i wtedy go tam zastałam, ale przecież nie mam szansy go kontrolować bez przerwy. Nie wiem co robił na tych wyjazdach w interesach, ale sam mi proponował, żebym z nim jeździła (raz nawet pojechałam, ale było to zbyt męczące dla mnie, poza tym mam swoją pracę, więc nie mogłam wciąż brać wolnego i z nim wyjażdżać), więc nie miałam powodów, zeby podejrzewać, że robi coś niestosownego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak w ogóle, to ja chciałam go zostawić, powiedziałam mu, że to koniec, że nie chcę dłużej czekać, aż mnie zauważy. On mnie przekonuje, żebym tego nie robiła, że mnie kocha, żebym mu jeszcze dała trochę czasu i tak w kółko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i tak w kółko całę życie może trwać. On jest wygodny, bo ma Ciebie jako koło zapasowe bo wie ze Ty go nie zostawisz a on moze robic co zechce, tłumaczyć sie a Ty wybaczysz i wytrzymasz wiele. A poza tym ...jak sobie wyobrazasz Wasz zwiazek jesli on jak to nazwałąs ma swoj honor i mieszka u kolegi?? Po ewentualnym slubie tez jego honor bedzie grał głowną rolę?? a czy ten Piotruś Pan bierze Twoje uczucia pod uwagę?? ze Tobie jest zle w takiej sytuacji?? Masz jescze czas. Masz 32 lata i nie jestes nastolatka. Kobieta w tym wieku powinna byc juz na tyle egositką by to jej było dobrze a nie by dogadzac facetowi, bo zwiazek to ciągły kompromis a w tym zwiazku to Ty ciągle ustępujesz. Albo weżmiesz sie w garsc albo bedziesz pełnic rolę cierpiętnicy. Jesli napisałas tutaj to potrzeboiwałas albo rady, albo trzezwego spojrzenia z boku na Twoją sytuację, albo sama przed sobą chcialas udowodnić ze jednak wszystko jest okej, wmówic to sobie albo przekonac do tego innych. Przezyłą bardzo bolesne rozstanie, poczatkowo bylo mi ciezko baardzo, ból niesamowit i ogromny, ale teraz wiem ze to najlepsze co moglo mnie spotklać i ze dzieki temu teraz moge byc szczesliwa. Inaczej tkwilabym w zwiazku jak Twoj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość negatyw123
twój związek nie się sypie - tylko był nieudany tak naprawdę od samego początku. jak facet kocha to nie wymyśla 500 powodów aby ciągle nie było go w domu. już nie mówiąc o zdradzie. nie rozumiem jak możesz po tym wszystkim wogóle chcieć z nim rozmawiać. trzeba było się obudzić kilka lat temu bo tak naprawdę jemu nie zależy na życiu z tobą - tylko na posiadaniu kasy - a co za tym idzie dużego domu, zapewne fajnego samochodu itp. przykro to mówić ale ty wyglądasz tylko na dodatek do tego jedo życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zeby tam dodatek. Dodatkiem to by byłą wtedy kiedy by przynajmniej okazac jej zainteresowanoie bedac w jakims towarzystwie , by moc sie nia pochwalić jaką to ma fajna dziewczynę itd. A tu jej zycie ucieka, czeka jak ta Penelopa na swojego Odyseusza i sie nie doczeka. Ten typ tak ma. Jak sie przez tyle lat nie zmienil i lampeczka mu sie nie zaswiecila ze jest cos nie tak to i sie nie zmieni. Poza tym... przez tyle lat jakos to bylo tak a nie inaczej, wiec dlaczego nie mialoby byc tak dalej??? zapewne to jest po czesci jego myslenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisałam tu, bo już nie radzę sobie z tym. Jestem zmęczona i zdołowana. Dziękuję wam wszystkim za wasze opinie. Piszcie jeszcze. To otwiera oczy. Pomaga trzeźwo spojrzeć na sytuację. Umacnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość negatyw123
autorko a co ci mamy napisać? trzeba było przejrzeć na oczy kilka lat temu. jedyne co ci teraz pozostaje to jak najszybciej urwać z nim kontakt. DEFINITYWNIE!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Doszłąs do sciany i...lepiej juz nie bedzie. Teraz albo nigdy, pomysl ze to tylko Ty decydujesz o tym czy bedzie Ci w zyciu dobrze i czy pozwolisz sobie na szczescie czy bedziesz trwac w tym tak jak teraz???? Poza tym masz włąsne mieszkanie, masz włąsne pieniadze bo pracujesz, jestes ambitna, radzisz sobie sama, bo jak widac facet obecny Ci nie pomaga. Wiec na co czekasz??? Daj sobie szanse na szczescie. Za kilka lat mozesz załować ze sie nie zdecydowałas, ze marnujesz się a Twoj facet bryka sobie w najlepsze... Pomysl, bo zycie jest jedno i nigdy nie ejst za pozno na szczescie. Rozstanie boli, ale lepiej pocierpiec przez miesiac, czy pól roku niż całę zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak dobrze, że tu trafiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co z tego, skoro nic nie zmienisz w swoim życiu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz co powinnas zrobić?? teraz, zaraz, bez zbędnego zastanawiania sie i liczenia plusów i muinusów po prostu oznajmić mu ze to koniec. Definitywny, bez prawa do powrotu, bo akurat w Twojej sytuacji powrotu nie moze być. Za długo to trwalo by po jakims czasie znów zaczac przerabiac to samo. Jesli nie zdecydujesz sie na to teraz kiedy zaczelas juz szukac rad u innych, to nie zrobisz tego nigdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja na Twoim miejscu rzucila bym go, skoro ci zdradzil to dla mnie byl by fakt nie wytlumaczalny, ale z drogiej strony rzuc go kazdy Ci mowi, tylko pozniej Ty bedziesz zalowala, i cierpiala ze go rzucilas. Z jednej strony,piszesz ze masz 32 lata,i ze masz swoje plany, chciala bys iec dzieci, i w ogole, ale jak bedziesz czekala kolejne 10lat,az on kupi dom, a drogie 10lat az go wyremontuje, to sie zestazejesz, i zadnych dzieci miec nie bedziesz, a do wozka bedziesz zagladala przez okulary ze starosci, bo taka prawda, zycie jest jedno, ale jak go zostawisz, a jesli czujesz ze to facet twojego zycia, mozesz potem zalowac i to bez powrotnie wtedy do konca zycia sobie nie wybaczysz tego.. wiem co mowie, bo mialam naprawde podobna sytuacje, i teraz dziennie ,mysle co by zrobic by odzyskac stracona milosc, chodz wczesniej wydawalo mi sie zupelnie inaczej.. czlowike dpiero po stracie blizkiej osoby docenia co mial..zastanawialas sie ja by wygladalo twoje zycie bez niego, pierwsze dni, tygodnie po rozstaniu bylo by meczarnia po tyle latach zwiazku.. ja mieszkalam z facetem i wiem co to jest jak go nie ma a kocha sie nadal,idzie oszalec. Przemysl , zastanow sie, porozmawiaj ze swoim facetem, postaw jakis warunek, niech zrozumie tez twoje potrzeby, MARZENIA, SKORO CIE KOCHA POWINIEN ZROBCI WSZYSTKO DLA CIEBIE, NIE SADZISZ AUTORKO. moj zwiazek sie tez posypal,ale wslasnie przezemnie,czego teraz bardzo zaluje,i nie zycze nikomu takiego bolu.]Pozdrawiam;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Własnie, ja się tego bólu po rozstaniu boję i tej pustki, ale z drugiej strony przeprowadziłam już z nim tysiące rozmów i tłumaczyłam, co jest dla mnie ważne i nic. Dalej mnie zwodził, zero konkretów. Na temat dziecka ciagle kręcił - raz chciał, innym razem nie. W końcu powiedział, że skoro chcę, to nie ma sprawy. Takie szczeniackie podejcie - tylko, że to ja potem bym z tym dzieckiem non stop w domu siedziała, a on by nadal jeżdził, pracował -zarabiał na dom - bez końca. Dziecko potrzebuje równiez ojca, a ja się nie będę chyba dłużej łudzić, że dziecko nasz związek na lepsze by zmieniło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
32 lata! i taka głupia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Słuchaj, skoro zadne argumnenty nie dzialaja na niego, moze go podpusc i zagroz rosztaniem definitywnym koncem, ale nie na powaznie tylko mowi podpyusc go. powiedz skoro tak to wszystko wyglada to niech pakuje swoje rzeczy i do widzenia, skoro nie potrafi docenic ciebie, to ktos inny cie odeci, i wtedy zobaczysz jego reakcje..jak c ulegnie to znaczy ze twn wasz zwiazek to nie milosc a bardziej przyzwyczajeenie do siebie, a jak bedzie walczy, przepraszl czy cos obiecywal ze sie zmieni, wtedy ty mu jasno postaw warunki jakie chcesz by bylo..ze slub, dzieko, i w ogole. co on z tym domem sie tak uparl, chyba na ulicy sie mieszkacie A co do autora nizej nie pisze sie '32lata i taka glupia' tylko dziewczyna sie boryka i boi bolu jaki musi przejsc po rozstaniu nie jest nastolatka tylko troche przeszla..nie raz czlowiek w wieku 30paru lat sie spay i ma juz uraz do konca zycia jest samotnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
proponuję superglu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×