Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

mamy uczace sie jak sobie radzicie

Polecane posty

Gość gość

Macie kogos do pomocy przy dziecku? Nie mam na mysli tutaj mlodziutkich mam zaliczajacych wpadke,aczkolwiek ich rady na pewno beda tez pomocne. Niektore mamy pracuja i studiuja,zajmuja sie dzieckiem,doksztalcaja sie. Ja skonczylam studia,pracuje,chce sie doksztalcac- ale to wymaga bardzo duzo wkladu mojego,w moim przypadku zajecia odpadaja,czasami tylko wpadaja kursy szkoleniowe- kilkudniowe wyjazdy. Na razie jestem na macierzynskim,dzieckiem zajmuje sie sama bo tata dzuo pracuje. Po poludniami mnie odciaza,ale ja znow padam i nie mam sily na nauke. Jak to wszystko zgrywacie razem,jak jeszcze trzeba zajac sie domem,ugotowac obiad. Jak wpada drzemka dziecka to nawet jakbym chciala to na nauce skupic sie nie moge bo mysle,ze zaraz moze sie obudzic. Mysle,ze w koncu jakos wejde w ten rytm,ale jakos ciezko jest mi sie przelamac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A nie masz jakiejs babci pod bokiem ktora moglaby Ci pomoc? Bez pomocy kogos z zewnatrz bedzie Ci bardzo ciezko pogodzic te dwie rzeczy nauke i macierzynstwo i jeszcze domem sie zajac,zarobisz sie.W takich sytuacjach babcie sa niezastapione,wiem cos o tym,bo sama konczylam studia majac juz dwojke dzieci,ale mialam tez wlasnie ogromna pomoc ze strony rodzicow,maz ciagle w rozjazdach byl i gdyby nie dziadki to nie wiem czy dzis bylabym tym kim jestem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja byłam młoda i wpadłam :) i nie widzę co to ma do rzeczy... :o Studiuję dziennie, teraz ostatni rok, więc luz ;) dziecko najpierw było z nianią, a jeśli niania nie mogła to z moją babcią, albo z teściową, potem przez rok był żłobek, a teraz przedszkole :) Nie ma różnicy czy chodzi się do pracy czy do szkoły, może poza tym, że szkołę zawsze można na dzień lub dwa odłożyć jeśli zajdzie coś niespodziewanego...Podstawą jest dobra organizacja i współpraca :) musisz bardziej zaangażować męża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zresztą wydaje mi się, że Ty jesteś takim marudnym, niezaradnym typem człowieka :o powinnaś wszystko przemyśleć, zaplanować i potem dostosować się do tego co wymyśliłaś...bez marudzenia i użalania się nad sobą :) bo nie rozumiem co to znaczy, że Tobie się coś tam nie chce, nie masz siły i coś tam :D dziecinada :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze zle to ujelam. Nie chcialam by ktos mnie odebral jako uczniaka co wpadl,albo ze mam cos do zarzucenia takim osobom. Wrecz podziwiam je,ze sa tak zaradne. Ale zazwyczaj te mlode osoby wlasnie maja kogos do pomocy. No i uwazam,ze dla nich skonczenie np.liceum jest wazne,zdac mature itp. U mnie doksztalcanie sie to moje widzi mi sie, mysl o przyszlosci by moze z czasem bylo jeszcze lepiej,zostac np.kierownikiem,bo w mojej dziedzinie trzeba akurat do tego zrobic specjalizacje. A to ze mi sie nie chce ostatnio- to fakt, rozleniwilam sie troche, ciezko jest mi sie zebrac. Maz pomaga duzo. Tylko,ze nawet jak jest to ja nie moge calkowicie sie "wylaczyc".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja mam tak z pracą :) co jakiś czas mam odpał na to że ja koniecznie, ale to koniecznie muszę przynajmniej jakoś sobie dorobić i coś sobie znajduję :) i to zawsze przewraca nasz życie do góry nogami :p teraz znowu od listopada znalazłam sobie pracę trzy dni w tygodniu i mąż ma pretensje bo finansowo nie jest to potrzebne...no ale ja chcę i koniec :) Moim zdaniem musisz się jakoś zmobilizować do nauki bo przecież na pewno chcesz kiedyś awansować i jeśli musisz coś skończyć żeby tak było, to musisz i już :) ewentualnie możesz pomyśleć, czy odłożenie na jakiś czas tego dokształcania coś da czy nie...i jeśli musiałabyś czekać aż dziecko będzie nastolatkiem i stanie się samodzielne to po prostu musisz jakoś się przemęczyć i nie odkładać dokształcania na wiele lat. A jeśli np. za rok czy dwa przewidujesz lepsze warunki do nauki, możesz zaczekać i nie myśleć ciągle o tym ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem właśnie w takiej sytuacji. Na domiar złego dojeżdżam do szkoły co prawda niedaleko mam, ale stwierdziłam, że najlepszym rozwiązaniem będzie jak będę w weekend zjazdu nocowała u moich rodziców w mieście w którym studiuje, dlatego chcę zabierać małą na ten czas do rodziców, ale wyobraźcie sobie, że teściowa się na to nie zgadza, powiedziała, że kategorycznie się na to nie zgadza, że Ona może zostawać z małą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W takim razie powinnaś cieszyć się, że obydwie babcie są takie zaangażowane i podzielić sprawiedliwie opiekę nad wnukiem :) to nawet dobrze, że nei będziesz musiała zawsze zabierać dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ja nie potrzebuje nadskakiwania mojej teściowej. Zresztą obecnie i przez najbliższe 2 - 3 miesiące jeszcze u niej pomieszkam, więc nacieszy się wnuczką, a nie będzie mi dyktowała kiedy i na jak długo mam zostawiać małą z moimi rodzicami, bo jak się wk*****ę to wyprowadzę się wcześniej i będzie widywała wnuczkę raz na jakiś czas i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak tam sobie chcesz :) jednak radzę nie palić za sobą mostów bo różnie bywa i nie wiesz na 100% czy Twoi rodzice zawsze będą mogli zajmować się Twoim dzieckiem i lepiej mieć drugą opiekunkę w zapasie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja teraz mam łatwiej, bo wszystkie dzieci są już w wieku szkolnym, ale poprzednie studium robiłam kilka lat temu, chłopcy mieli 7 i 5 lat, córka 2..a w trakcie zaszłam w ciążę i egzamin zawodowy państwowy (czyli nie dało się zmienić terminu) miałam w dniu planowanego porodu ;P Więc skoro wtedy dałam radę (że tak powiem śpiewająco) na trudnym kierunku (na 60 zdających zdało nas 18) to teraz podchodzę bardziej lajtowo i się tak nie stresuję (pewnie znów do sesji :P) Tak więc przy czwórce szkolnych dzieci i uczącej się matce nauka aż u nas furczy hehe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak będę chciała opiekunkę to sobie zatrudnię, a i tak mam taki zamiar jak wrócę do pracy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie opiekunka nie jest robotem, ale zawsze mi się wydawało, że w zastępstwie są kluby malucha czy też żłobki. Nie zamierzam się wyręczać babciami, zresztą zamierzam zachować zdrowy dystans przynajmniej z teściową, która jest nad wyraz nadpobudliwa w kwestii wnuczki. Ja wszystko jestem w stanie zrozumieć, to pierwszy wnuk i pewnie następnego się nie doczeka, ale bez jaj. Zdrowy rozsądek i dystans to podstawa w relacji teściowa - synowa, a teraz tego dystansu nie ma, bo korzystam z jej gościnności. Zresztą temat nie o teściowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak, ale ja z moich kilkuletnich doswiadczeń wiem, że nawet 30 ewentualnych niań do dziecka + przedszkole + kluby malucha i inne instytucje to nie jest ani trochę za duża liczba :) i żadnej oferty nigdy definitywnie nie odrzucam...musiałabym totalnie nie mieć do kogoś zaufania. Ale Ty oczywiście wiesz najlepiej jak to wygląda w Twojej sytuacji i może Twoje nianie będą zawsze dostępne, nawet pięć minut przed wyjściem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc autorka
Na czas kursow bede miec opieke,babcie tez beda na miejscu w razie potrzeby. To akurat nie problem. Chodzi mi raczej o przesiadywanie nad ksiazka kiedy dziecko jest obok. Bo przeciez nie zawolam mamy: posiedz mi z dzieckiem bo ja chce pouczyc sie z 2h :P wlasnie chodzi mi o ta mobilizacje - Teraz siadam do ksiazki. Nie jestem tez z tych osob przesadnie dbajacych o czystosc w domu. Po prostu zeby byl porzadek. Dziecko mam bardzo absorbujace, jak maz przychodzi moge troche odetchnac i niekoniecznie chce mi sie chwytac za materialy do nauki. Odwlec w czasie tez nie bardzo sie da. Specjalizacje rozpoczelam ze 2 lata temu,w umowie mam,ze daja mi na to nie wiecej niz 5 lat, bede mogla przedluzyc o czas macierzynskiego. Wiem,ze musze po prostu przestac sie lenic:P ale ja te lenistwo przedluzam kazdego dnia i mowie sobie "od jutra". Niby nie musze,bo przedluze o rok, jednak moglabym sporo ponadrabiac,by lzej bylo. I zastanawia mnie jak te dziewczyny co ciagna szkole, studia,kiedy najlepiej jest im sie uczyc. Jak dziecko spi wieczorem czy np. W ciagu dnia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja miałam taki system, że siedziałam z córką pokoju jak ona się bawiła, miałam ją na oku, a sama zatyczki do uszu i do nauki:) A bywało i tak, że musiałam dziennie po 8-10 h siedzieć nad książkami:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasami wiozłam córkę do teściowej na ilka godzin, a w zeszłym roku, jak córka poszła do przedszkola a ja wróciłam do pracy, uczyłam się po nocach...Nie było to dobre dla mojego zdrowia, ale ważne, że efekt był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" Nie ma różnicy czy chodzi się do pracy czy do szkoły" xxxxxxxxxxxxx ale bzdura!!! xxxxxxxxxxxxxx widać ze w życiu nie pracowałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka gosc
No wlasnie,nawet nie zauwazylam,ze tak napisalas. rowniez uwazam,ze jednak jest roznica uczyc sie a pracowac. Bo do pracy idziesz,zazwyczaj odwalasz swoje, wracasz i mozesz swoj czas poswiecac dziecku. Natomiast uczac sie trzeba ten czas poswiecic na nauke. W rezultacie mniej mamy czasau na odpoczynek albo spedzanie go z dzieckiem. W sumie ja czekam na czas.kiedy ten maluch sobie sam usiadzie i bedzie sie bawil. Bo teraz wszystko ma na 5 min, szybko sie nudzi,wymaga zagadywania, opowiadania,pokazywania. Na brzuchu lezec nie znosi, na plecach to dopiero nudy. Siedziec jeszcze sam tez nie umie. Wiec co tu robic;) wiem, ze potem dojdzie caly czas uganianie sie za nim,pilnowanie i okazuje sie, ze ten najlatwiejszy okres zostal za nami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, ja pracowałam i uczyłam się jednocześnie, będąc w ciąży, po porodzie wzięłam sobie rok dziekanki by poświęcić się dziecku, po wakacjach kiedy Maluch miał już ponad rok, wróciłam dokończyć studia, w międzyczasie mój mąż też studiował więc musieliśmy się wymieniać zajmowaniem się dzieckiem, nie ukrywam, ze dużo pomogła nam moja mama w sytuacjach kiedy zjazdy mieliśmy w tym samym terminie, ale ogólnie to na zmianę z mężem zajmowaliśmy się dzieckiem, dodam tylko, że ciąża planowana i długo wyczekana, ja niebawem mam 30stkę a mąż 9 lat starszy, więc też już nie jesteśmy tacy młodziutcy :) myślę, ze dla chcącego nic trudnego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×