Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pracująca dziewczyna mamama

Mamy małych dzieci pracujące jak sobie radzicie

Polecane posty

Gość pracująca dziewczyna mamama

Jak ogarniacie codzienne obowiązki? Kto pilnuje dziecka? Żłobek, niania, babcia? Jesteście zmęczone? Praca Wam robi dobrze czy wręcz przeciwnie? Podzielcie się swoimi doświadczeniami:) Ja mam 1,5 roczną córkę, od 3 mies. pracuję, nie jest lekko ale myślałam, że będzie gorzej :D Praca daje mi pozytywnego "kopa", odrywam się od codziennej rutyny i łatwiej mi później zajmować się Małą, daje mi to dużo radości :) Na co dzień dzieckiem opiekuje się babcia i niania oraz mąż od rana (pracuje od 11), wspólnie ogarniamy zakupy, sprzątanie, gotujemy na zmianę (ja częściej, teraz zupa mi pyrkocze na kuchni na jutrzejszy obiad). Pozdrawiam mamy pracujące :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja sobie nie radzę w domu syf, brud, mam dość, pracuję na zmiany po 12 godzin, porażka!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wrocilam do pracy jak corka miala 1.5roku. Zostawialam ja z babciami na zmiane. W domu mialam w miare czysto bo nie zdazylismy nawet balaganic bo zadko bywalismy w tym domu. Obiad raz na ruski rok. Teraz juz unormowalismy nasz czas pracy i jakos dajemy rade ale obiady i tak jadamy na miescie bo nie chce nam sie gotowac. Wolimy zaja sie troche dzieckiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam roczną córkę, do pracy wróciłam 4 miesiące temu. Małą zajmuje się babcia. z jednej strony jestem zadowolona z powrotu, z drugiej jest mi ogromnie ciężko. Jestem wykończona! Wracam koło 15, do 17:30 mam korepetycje, potem szybki obiad i zabawa z dziećmi. Młodsza chodzi spać o 20, starszak o 21, potem siadam nad pracą (niestety, muszę pracę przynosić do domu). Kończę koło północy. Wstaję o 4 rano, aby ogarnąć mieszkanie, przetrzeć podłogi i ogarnąć siebie do pracy. Niestety cierpi na tym prasowanie, wycieranie kurzy, co mnie irytuje, bo jestem osobą pedantyczną, ale zwyczajnie nie mam czasu na tygodniu. Chyba lepiej bym się sprawdziłą jako kura domowa, bo miałabym przynajmniej błysk w mieszkaniu, a tak męczy mnie to straszliwie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ha ha, ja trochę musiałam przestawić moje myślenie, bo też zawsze lubiłam błysk w domu, obiadek na stole i czysto w kącikach, ale na szczęście wyluzowałam i cieszę się czasem spędzonym z dzieckiem:) Lekko nie jest, czasem doba jest za krótka, ale czasem zdarza się miły wieczór i trochę przyjemności dla siebie. A praca też jest dla mnie przyjemnością, lubię kontakt z ludźmi, dobrze to wpływa na moją psychikę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam tak jak ty. Praca daje mi kopa i mam sile do dalszego dzialania. Pracuje do 13.30 o 14 jestesmy z synem juz na spacerze. Obiady gottje po 20 na nastepny dzien. syn jest w miare samodzielny czytaj sam je potrafi sie sam soba zajac jak musze cos zrobic. Jedyny minus to zmeczenie. Padam czasem na pysk, ale jestem szczesliwa i spelniona pod kazdem katem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie wyrabialam wiec zwolnilam sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
praca do 13:30 to luksus i idealne rozwiązanie dla matki. pół etatu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość autorka
Ja pracuję na cały etat, ale jakoś leci. Najgorsze jest wstawanie o 5 rano, co prawda nie ciągle, ale zawsze...okropność... Wszystko inne da się przeżyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powiem wam ze ja sobie niewyobrazam dzieci i pracy serio po co sie tak katowac??m no chyba ze ktos zarabia super to moze wracac ja za 1300 bym nie wrocila czy nawet 2 tysiace

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mały ma ( 2lata i 9 mies ) ma opiekunkę ,bo inaczej kiepsko by było do przedszkola chodzić nie chciał ,wypisałam go i opiekunka wróciła ,na całe szczęście nie pracuje 7 dni w tyg a 4-5 zależy czy wypada mi niedziela wówczas jestem cały dzień ale w niedziele przyjeżdża moja mama do dzieci ,mam o tyle gorzej że mąż jest za granicą ale że jest tam od 11 lat w domu 2 -3 tyg co drugi mies to musiało jakoś nam się to wszystko poukładać aby jakoś funkcjonować ,starszy jest samodzielny o tyle że sam idzie do szkoły ,z głodu też nie umrze . Jeżeli chodzi o porządek w domu to mam hopla od zawsze i posprzątane musi być ,jeżeli chodzi o gotowanie to już gorzej bo mi się nie chce czasami coś przygotuje a jak nie to opiekunka zawsze coś przygotuje nie tylko dla młodszego ale i dla wszystkich ..Pracować bym nie musiała ,ale nie wyobrażam sobie tak siedzieć w domu ,pracuje na długo zanim poznałam mojego męża ,zaczynałam tą ,pracę to nie było wesoło ciężko było ,ale potem się rozkręciło i nie wyobrażam sobie abym odeszła i siedziała w domu ,mam o tyle ten komfort że czasami jestem w pracy max 5 godz ,resztę mogę załatwić w domu przez telefon i jest czas na zabawę ,spacery z dziećmi .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Młodsze z babcią i dziadkiem przez 9h odkąd wróciłam do pracy po 7 miesiącu, starsze nastolatek. Lubię gotować ciepłe śniadania czy kolacje, obiad gotuję na kilka dni, to co najbardziej kuleje to porządki i pranie ale jakoś sobie radzimy, w tygodniu sprzątamy po łebkach a w jeden dzień tak porządnie, najczęściej w sobotę do południa. Obowiązki mamy w domu wspólne, niektóre dzielone na 3 osoby, najczęściej przygotowuję wszystkie posiłki dla młodszego, bo nie je tego co dziadkowie, choć zdarzy się że zje 2 obiady. Starsze jada obiad w szkole ale przygotowuję ciepłe śniadanie. Radzę sobie, mam hobby które zajmuje mi kilka godzin w tygodniu, później jestem pełna energii werwy a wieczorem padam, lubię czytać choć czasami jest to tylko kilka stron dziennie. Jak dzieci chorują, czy jak jestem zmęczona nie robię nic,odpuszczam. Mam męża on jest tak samo rodzicem. Też lubię moją pracę, nawet bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kiedy wrocilam do pracy moje dziecko mialo 3 miesiace. do 11mies siedzial z niania w domu, a teraz chodzi do żłobka. jestem zmeczona, ale to trzymiesieczne siedzenie w domu z dzieckiem bylo dla nie tak meczace psychicznie, ze brak skali porownawczej. zmeczona, ale szczesliwa :) dziecko zawozi do zlobka i odbiera moja mama, poniewaz jest to po drodze do jej pracy. pracuje na dwie zmiany, z pierwszej jestem w domu o 17, z drugiej o 20., młody chodzi spać ok 19:30, wszystko w mieszkaniu ogarniam kiedy pójdzie spać-nie mamy dużej powierzchni,więc nie zajmuje mi to niewiadomo jak czasu. młody jada obiady w żłobku, więc w domu nie muszę dla niego gotować, sobie samej zrobie garnek zupy i starcza na 3 dni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dlaczego Wy zawsze ogarniacie mieszkanie?? Chłopy dwie lewe ręce mają czy jak?? I dlaczego zawsze takie pytanie jest zawierane w kontekście powrotu mamy do pracy, a nie taty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja wolę jak mąż bawi się z dzieckiem a w domu mam mieć po swojemu. Jak jestem chora, gorzej się czuję, czy mnie nie ma robi to mąż. Tak ciężko to komuś zrozumieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mało tego jak ja ogarniam kuchnię to zajmuje mi to 20 minut, mąż robi to w 45min. szkoda mi czasu na jego układanie naczyń według koloru i wielkości, szybciej ogarnę to więcej mam czasu na swoje przyjemności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do mamy z 7.12 - nie żałujesz że oddałaś dziecko do żłobka? ja też będę brała pod uwagę taką opcję, zakładając że do pracy mam blisko i kończyłabym ją o godz 16 ...to czy zdążę wszystko ogarnąć? u mnie niania odpada, to cała moja wyplata, a dziadkowie - wszyscy jeszcze młodzi, pracujący

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie zaluje. niania pochlaniala za duzo pieniedzy, wiec jak najbardziej jestem zadowolona, jest to dla mnie mniejszy koszt. młody lubi tam przebywać. sa dzieci, jedzenie mu smakuje, ciocie sa super, zdaza sie, ze placze kiedy trzeba wracac do domu, szybko sie zaklimatyzowal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie przeraża perspektywa powrotu do pracy :( ale wiem, że muszę wrócić do niej po półrocznym macierzyńskim, żeby mieć w ogóle realne szanse na przedłużenie umowy.. A praca jest w systemie 3zmianowym i nie wiem jak sobie damy z tym radę. Babcie będą nam pomagały. Tylko czy ja sobie poradzę z tym, że zostawiam dziecko pod opieką kogoś innego to nie wiem.. O dom się nie martwię, bo dla mnie błysk nie jest priorytetem, tylko szczęśliwy synek.. Ciężkie są takie wybory świeżo upieczonych mam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamo z 9:37 Zalezy jakie masz piorytery. Dla mnie pierwszym i najwazniejszym byl powrot do pracy, wiec nie mialam problemu zostawic dziecko z opiekunka, nie babcia, tylko pania z ogloszenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak pomyślę o matce dla której po urodzeniu dziecka priorytetem jest powrót do pracy, to nie przychodzi mi na myśl nic miłego. Pisałam wyżej, bardzo lubię swoją pracę ale te 7 miesięcy z dzieckiem było przewspaniałe, mimo że i chorowało dosyć poważnie zaraz po urodzeniu, ja byłam po drugiej cesarce i całe dnie sama z dzieckiem ale na pewno nie uciekałam do pracy, choć muszę przyznać, że czas kiedy jestem w pracy jest wytchnieniem od dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja uciekam do pracy przed dziećmi i domem. :) Wiem, dziwnie brzmi, ale się tam czasem ukrywam, kiedy jestem zmęczona, bo tam mam ciszę, mogę sobie na necie posiedzieć, podzwonić po znajomych i po rodzinie i spokojnie pogadać, a w domu mam tylko robotę. Już nawet nie pomaga agd od wszystkiego, bo i tak większość rzeczy trzeba robić ręcznie, a do tego wkoło jest hałas, krzyki, nie słychać własnych myśli. Mam małe dzieci z małą różnica wieku. Jak podrosną pewnie będzie spokojniej, bo każde będzie się zamykało w swoim pokoju i robiło swoje rzeczy, a teraz to przelatują stadnie chałupę jak wichura

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Albo zamiast wracać do domu jak mam jakieś problemy albo stresy to idę po pracy do galerii na zakupy, albo na paznokcie, albo do fryzjera, albo kosmetyczki, albo wymykam się z domu na basen pod pretekstem wizyty u lekarza/dentysty, na poczcie i takie tam. Zmęczona jestem małymi dziećmi. Ale wiem, że kiedyś wyrosną. Na pewno nie mogłabym być przedszkolanką ani nauczycielką w podstawówce bo bym zwariowała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja robie nadgodziny, zeby tylko do domu nie wracac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jezus, ja też! :D Ale to nie są takie nadgodziny-nadgodziny, tylko raczej taki luźny czas na net, telefony, powolne jedzenie ciasta z bufetu, jest spokój, kameralnie, przygaszone światła, gra radio i tylko co jakiś czas się przewinie przez korytarz pani sprzątająca z odkurzaczem. W domu nie mogę sobie pozwolić na taki relaks kiedy są dzieci, a są prawie zawsze o ile ich ojciec nie zabierze gdzieś na basen, albo dziadkowie nie wezmą na dzień do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wrocilam do pracy jak corka miala 10 miesiecy - na 4 dni w tygodniu. Zostal z opiekunka, rok pozniej poszedl do przedkszola. Teraz ma 3,5 roku. Ja dalej pracuje 4 dni w tyg. Na poczatku bylam zmeczona, ale jakos sie przestawilam. mamy pania do sprzatania raz w tyg, wiec nie latam w sobote i nie ogarniam domu. W tygodniu gotujemy jednodaniowe dania na zmiane z mezem (on dobrze gotuje) na nastepny dzien. W sobote zawsze staram sie zrobic cos lepszego na obiad, na kolacje sobotnia idziemy do rodziny lub znajomych, w nd jemy na miescie. Wtedy tez idziemy razem do kina, basen itp. Juz od dawna zmeczona nie jestem, syn jest duzy. Jestem dosc aktywna sportowo, takze cwicze wieczorami albo w przerwie w pracy jakies 5 razy w tyg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja zaraz po skonczeniu macierzyńskiego wróciłam do pracy , dokładnie 2,5 miesiaca temu . Córka miała 6 mies. ciezko mi było sie z nią rozstać a co wiecej myśl o poworcie do pracy , obowiazkach zawodowych i długiej nieobecnosci ( 10 mies . miałam wczesniej zwolnienie lek) mnie przytłaczała i przerażała. okazało się inaczej. W pracy swietnie nadrobiłam zaległosci ustawowe. Córka bez żadnych problemów zostaje z moja mamą. dzieki pracy wróciłam do żywych , znow mam powód aby sie odstroić , umalować, bo nie powiem ze troche sie przez 6 mies zaniedbałam. po powrocie z pracy jemy obiadek, sprzatam, i lece na spacer z małą. potem zabawa w domu, kapanie, kolacja i usypiamy dziecko. wieczorem od 19-20 mamy juz czas dla siebie ( ja + mąż)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×