Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość porzuconaaa

porzucil mnie bo bylam zbyt spokojna

Polecane posty

Gość porzuconaaa

Potrzebuje rady. Mam 22 lata i zerwalam kontakt z jedyna osoba na ktorej naprawde mi zalezalo. Zaczne od tego ze nigdy nie mialam chlopaka. Bylam w zyciu na wielu randkach, jednak przewaznie po paru spotkaniach jakos wypala sie kazda relacja. Dla lepszego zrozumienia dodam ze brzydka nie jestem- co slyszalam od innch, choc mam bardzi niska samoocene. Studiuje, nie zamykam sie tez na swiat (co jakis czas spotykam sie z przyjaciolkami- wychodzimy na jakies imprezy choc typem imprezowiczki tez nie jestem). Mam wiele przyjaciolek choc zadnych przyjaciol. Czesto widze ze komus sie podobam i nawet nieraz ktos probuje do mnie zagadac- ale ja jakos sie blokuje i nie potrafie nic sensownego wymyslic. Z dwa lata temu postanowilam ze moze poznam kogos przez internet. Po dlugich rozmowach umowilam sie w przeciagu paru miesiecy z 6 chlopakami. I nie wiem jakos nic nie poczulam- mimo ze tak pragnelam miec chlopaka to jakos podswiadomie wiedzialam ze to nie jest to i nic na dluzsza mete z tego nie bedzie. Zerwalam z wsystkimi kontakt. Jakos mimo ze wczesniej tyle poswiecilismy na rozmowy to w realu czulam jakbym spotkala obcych ludzi. I tak bez milosci- mimo iz wciaz jest pragnelam i poszukiwalam, przelatywalo mi zycie palcami. Ten rok byl dla mnie przelomowy- w marcu dostalam prace- jako barmanko-kelnerka w restauracji. Bylo to dla mnie jak wybawienie- wyszlam do ludzi. Mialam swietny kontakt z kucharzami, kierowcami, kelnerkami - wsyscy pracownicy mnie polubili. Zapomnialam o zacientym szukaniu milosci a poprostu bylam szczesciwa otaczajac sie takimi ludzmi. Po 2 miesiacach postanowilam zorganizowac urodziny- zaprosilam 8 przyjaciolek i poszlysmy na impreze. I wtedy GO poznalam. Wlasciwie moja przyjaciolka przedstawila mnie swojemu koledze (wtedy nie zalezalo mi jak wypadne) i mysle ze wlasnie dlatego z obca osoba tak dobrze mi sie rozmawialo. Impreza sie skonczyla a my najpierw rozmawialismy przez smsy a potem zaczelismy sie spotykac. Po miesiacu trzymalismy sie za rece, calowalismy, spotykalismy co 3 dni, codziennie do siebie dzwonilismy i wysylalismy mnostwo smsow. NIgdy nie padlo slowo kocham choc dla mnie bylismy para. I tak trwalo to 3 miesiace. W tym czasie bylismy razem na wakacjach nad morzem i w gorach. Czesto pisal ze mu na mnie zalezy-- dawal do zrozumienia ze chce by z tego cos bylo( mowil ze zima nauczy mnie jezdzic na nartach, ze musze wpasc do jego rodziny na wspolny obiad). Przez te 3 miesiace bylam ogromnie szczesliwa. Albo bylam w mojej wspanialej pracy albo widywalam sie w NIM. W domu mnie prawie wcale nie bylo. Mysle ze pierwszy raz kogos naprawde pokochalam. W trakcie spotykania sie z NIM bylo mi gluipo ze on ma lepsza prace, ze wiecej zarabia i myslalam o tym ze kierownik nie moze miec dzewczyny kelnerki i zwolnilam sie z pracy zeby znalezc cos innyego. Co roku jezdzilam z mama na wakacje i w tym roku tez mialam pojechac-- on mowil ze bedzie tesknil i ze juz czeka az wroce- tak mowil jak wyjezdzalam. Po tygodniu wrocilam, bylam gotowa prosto z lotniska do niego pojechac a on juz byl inny..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzuconaaa
cd...Pisalismy smsy ale spoktac sie nie chcial. Myslalam na poczatku ze cos sie stalo, ze zachorowal, kogos poznal-- wszystko przychodzilo mi do glowy. I tak odzywal sie coraz rzadziej. Pisal raz na 3dni potem juz raz na tydzien (co u mnie?) napisalam mu ze chce zeby bylo tak jak na poczatku, wtedy kiedy mi pisal ze czuje sie jak w bajce. Ze oboje postarajmy sie na nowo to odbudowac- a on mi odpisal ze (musi nabrac do wszytskiego dystansu i chce miec teraz czas dla siebie)... swiat mi sie zawalil dwa tygodnie mam wyciete z zycia bo cale przeplakalam. Minal miesiac od mojego powrotu z wakacji (czyli porzucenia przez niego)- w miedzy czasie odzywal sie tylko (co u mnie). Moja kumpela ktora nas poznala spotkala go pare dni temu na imprezie( byl z kumplami). Podszedl do niej i gadal z nia jakbym ja nigdy nie istniala. Ona sie go w koncu zapytala co to sie stalo ze po 3 miesiacach naszego intenensywnego chodzenia ze soba on zerwal ze mna kontakt. na poczatku podobno nie chcial o tym rozmawiac a potem powiedzial ze (bylam dla mniego zbyt spokojna i cicha). Kumpela mu powiedziala ze zachowal sie jak dzieciak mimo ze ma 28lat- ze tak bez wyjasnienia przestal sie odzywac a on podobno sie zdziwil). Jak sie o tym dowiedzialam to napisalam mu ze (ma juz sie nigdy wiecej do mnie nie odzywac skoro nie odpowiada mu to jaka jestem i ze przykro ze mi tego nie umial powiedziec)- nic juz mi nie odpisal. Mam zlamane serce, przez te 3 miesiace bylo idealnie i nigdy mi nie dal odczuc ze cos jest nie tak. Najbardziej boli mnie ze nie dal mi szansy sie zmienic- nie chcial tego ratowac. Teraz cierpie bo mam swiadomosc ze stracilam go na zawsze. Zycie plata mi figle bo od marca tego roku dalo mi prace, przyjaciol, milosc i wszystko zabralo-- takze teraz czuje ze jestem w punkcie wyjscia i nie mam nic. On wczesniej byl z dziewczyna 4 lata i dla niego przypuszczam ze te 3 miesiace nic wielkiego nie znaczyly-- choc mowil ze mu zalezy ale widocznie to byly klamstwa. Telefon milczy, weekendy sa najgorsze, nie moge na niczy sie skupic bo caly czas o nim mysle. Wiem ze to juz skonczone- tym bardziej jak mu napisalam ze ma juz nigdy sie do mnie nie odzywac (moz to glupie ale myslalam ze to nim ruszy i ze napisze ze zaluje i chce wrocic). Teraz jak na to patrze to w ogole sie zastanawiam czy bylismy para -bo niby tak sie zachowywalismy, ale z drugiej strony gdyby tak bylo to chyba powinno byc jakies oficjalne zarwanie a nie, tylko to ze przestal sie odzywac. Wiem ze uzalanie sie nad soba nic nie da, musze sie podniesc, znalezc nowa prace, wyjsc do ludzi, bo te siedzenie w domu mnie zadrecza. Wiem ze zlamane serce uleczyc moze nowa milosc, jedanak narazie zycie stracilo dla mnie sens. Jeden krok zrobilam, a nawet dwa. Zarejestrowalam sie w urzedzie pracy i zapisalam na kurs angielskiego. Najgorsze jest dla mnie to ze juz nigdy go nie zobacze (bo mieszkamy dosc daleko od siebie i nigdy nie chodzilismy w te same miejsca) a on wciaz tyle dla mnie znaczy. Wiem ze musze sie otrzasnac, ale ciezko mi baaardzo. I tak z prerspektywy patrzac jestem wdzieczna za te pare miesiecy pelni szczescia-- mimo ze to zniklo jak piekny sen. Pytanie co moge zmienic w sobie by juz tej sytuacji nie powtorzyc. Jak sie zmienic zeby znow nie uslyszec ze jestem za spokojna i cicha?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po co sie zmieniac? Nie ma problemu w Tobie. Po prostu Wam nie wyszlo. Zdarza sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzuconaaa
Jednak zastanawiam sie nad tym czy komukolwiek bedzie to odpowiadalo jaka jestem. Czy faceci nie szukaja wylacznie przebojowych, wygadanych dziewczyn. Wiem ze ludzie sa rozni. Jednak mam wraznienie ze na tle tych wszystkich salonych dziewczyn wypadam bardzo slabo i predzej czy pozniej i tak sie komus znudze. Czy znajdzie sie ktos kto mnie pokocha taka jaka jestem, bo po co mu taka zwykla ja, skoro moze miec jakas fajna, zwariowana dziewczyne. Mysle ze problem w tym ze musialabym byc jakas bardziej zabawna, wygadana = dusza towarzystwa i wtedy nikt by mi nie powiedzial ze jestem nudna. Tyle ze nie wiem jak mam sie twgo nauczyc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JesiennaAura
Zazwyczaj jak widzę w temacie jakieś ckliwe hasła o porzuceniu, to mnie mdli, ale coś mi podpowiadało, że mam zobaczyć co Cię trapi. Przeczytałam wszystko od deski do deski. Po sposobie pisania i fakcie iż używasz poprawnej polszczyzny stwierdzam, że dobrze zrobiłam. Kurcze, dziewczyno, facet, którego opisałaś zachował się jak zwykły cham i prostak. Zasługujesz na kogoś lepszego, na osobę, która będzie Cię wspierać, mówić, że kocha Twój uśmiech, wielbi zapach Twoich perfum, prawi komplementy. Zdziwiłam się bardzo, jak przeczytałam, że rzuciłaś pracę, bo wydawało Ci się, że kierownik powinien mieć dziewczynę na wyższym stanowisku. Kochana, a czy wiesz w jaki sposób On zdobył tę pracę? Czy nie była ona załatwiona po znajomości, czy w owej firmie/biurze/fabryce, czy gdzie tam pracuje, nie miał znajomego, który wystawił mu dobrą rekomendację? To po pierwsze, a po drugie, On ma 28 lat, Ty 22. Jest to 6 lat różnicy..Za 6 lat to Ty możesz być Panią Prezes ;) Chciałam również poruszyć kwestię Twojej osobowości. Nie każdy człowiek jest szalony, wychodzi w piątek na zakrapianą imprezę, używa wulgaryzmów, doczepianych rzęs, kocich ruchów w klubie. Świat jest po to, aby było na nim różnorodnie. Nie musisz się dla nikogo zmieniać, ba! Powiem nawet, że nie możesz! Twój urok polega właśnie na tym, że cenisz sobie spokój, harmonię, że zapewne czerwienisz się jak usłyszysz komplement. Jesteś wspaniałą kobietą, zresztą jak każda z nas. Zapamiętaj, że związek nie polega na tym, aby codziennie odpalać fajerwerki. Związek to wsparcie, zaufanie, budowanie relacji. Trzymam za Ciebie kciuki ; )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szukasz milosci czy "milosci"? To roznica bo jak "milosci" to cozywiscie zmien sie i dostosuj do wymagan. ;) Bo faceci szukaja przebojowych. ;) A dddddduuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuupaaaaaaaaaaa! Ja jestem szara myszka. 3 osoby od lat sa we mnie zaangazowane emocjonalnie. Pokochal mnie czlowiek przebojowy, odwazny ze wzajemnoscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba w calym zyciu nie uslyszalam tak milych slow. Az samoistanie lezka mi sie zakrecila z oku. Wlasnie brakuje mi tego zeby ktos we mnie uwierzyl. Brakowalo mi tych cieplych slow. Kobieta z podejsciem do zycie i nastawieniem takim jak masz TY jest napewno marzeniem dla kazdego mezczyzny. Faktycznie teraz widze ze mu na mnie az tak nie zalezalo i moze lepiej ze to sie juz teraz skonczylo niz rzucilaby mnie po roku czy dalej. Taka milosc jaka opisujesz pewnie zdarza sie ale rzadko, typ mezczyzny komplenentujacy, zapewniajacy o milosci, wierny - mysle ze jest w sferze marzen bo takiego do tej pory nie spotkalam. Choc przyznam ze bycie z NIM mnie w jakis sposob dowartosciowywalo, dlatego wiem ze gdybym znalazla faceta ktory by mnie szczerze pokochal i zaakceptowal to tez stalabym sie pewniejsza siebie. Dziekuje Ci (JESIENNA AURO) ze dalas mi troche wiary ze nie jestem do niczego. Troszke mi lzej. Musze sie podniesc i jakos to bedzie. Wszystkiego dobrego:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzuconaaa
Poprzednia wypowiedz byla oczywiscie dla Jesiennej Aury ode mnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JesiennaAura
Nie masz za co dziękować, napisałam prawdę, nie wiem dlaczego tak ciężko jest Ci w nią uwierzyć. ^ Wiesz, w tych wszystkich związkach wcale nie chodzi o miłość idealną, ideały wyrzućmy do kosza, bo są przereklamowane. W miłości chodzi o to, aby mieć pewność, że jest się dla drugiego człowieka diamentem. Kłóćmy się, rzucajmy w siebie talerzami, krzyczmy na siebie, trzaskajmy drzwiami, wypluwajmy z siebie emocje, ale w kryzysowych sytuacjach bądźmy jednością. W związku powinniśmy się czuć tak jak w rodzinie, powiemy rodzicom/rodzeństwu coś przykrego, skrytykujemy, jesteśmy niesprawiedliwi, oceniamy, ale mimo wszystko wiemy, że te osoby nigdy się od nas nie odwrócą,będą wspierać, pomagać (mówię tutaj oczywiście o realiach w rodzinie bez patologii ani żadnych znaczących deficytów). ^ Cholera, nie wiem dlaczego przeważnie jest tak, że wyjątkowe, delikatne kobiety takie jak Ty, trafiają na gnojków. To chyba przez delikatność jaką w sobie masz. Zapewne doszukujesz się w każdym człowieku pozytywnych cech. Kiedyś ktoś rzekł, że w dzisiejszych czasach trzeba mieć subtelność księżniczki, a wytrzymałość dzi^ki, to chyba pomocne motto. Pamiętaj, że jesteś złożoną osobowością, czujesz, marzysz, pragniesz, dlatego jesteś zwycięzcą ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I wlasnie chodzi o to ze myslalam iz w koncu po tych 22 latach i do mnie usmiechnelo sie szczescie bo tyle sie naczekalam ale bede miala mezczyzne w ktorego spojrzeniu zobacze czysta milosc- bo o takim marze. NIe pragne idealu ale tak mam ze jak kogos pokocham to on staje sie moim idealem i juz nie dostrzegam zadnych wad. My przez te 3 miesiace nigdy sie nie poklocilismy, wiec moze ta relacja sama sie wypalala. I masz racje ze to na rodzine mozna liczyc- bo wlasnie to od nich uslyszalam ze jestem silna i ze jakos sie podniose. Wypozycze to motto- bo idealnie mi teraz do mojej sytuacj pasuje:) Jest za co dziekowac- bardzo mi pomoglas:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×