Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

AA czyli autorka ateistka

Ateiści i pierwsza wigilia u teściów

Polecane posty

Gość gość
Kamelia To mówcie od razu. Ze przesilenie zimowe swietujecie sprawa od razu jasności nabiera drodzy ateiści nie przesilcie się zatem za bardzo robiąc tę rozmaite smakołyki z okazji przesilenia zimowego //////////////////////////////////// wredna jesteś, spadaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamelia pip
do Kamelia, nie obawiaj sie, nie przeslile sie, bo nie jem 12 potraw, tylko pare:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przecież nie ja piszę o świętowaniu przesilenia :) trzeba być konsekwentnym w swoich stwierdzeniach i nie oburzać się na to w czym się miotacie i nie ja jestem nieuprzejma dobranoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez jestem ateistka
Kamelia, nie napisalam ze jestes wredna, to ktos inny napisal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
droga Kamelio, ja nie wiem co ty swietujesz 24 grudnia ale nie narodziny Jezusa, bo Chrystus urodzil sie w jesieni, wiec..... pewnie ty tez swietujesz przesilenie zimowe, tak jak swietowali to poganie przed Mieszkiem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj mnie zaspamowało, nie wiem dlaczego ;) Może za dużo postów. Używam określenia teściowie z lenistwa, choć wiem, że to błąd i nie powinnam. Czepiałam się jednak głównie prześmiewczej formy "mężuś". Kamelia ateista nie ma "przykazania" ignorowania świąt. My się bawimy tą tradycją, spędzamy miło czas bez nakazów i zakazów :) Mogę to nazywać jak chcę i nic Ci do tego. Ja nie mam potrzeby zmieniania na siłę nazwy żeby coś komuś udowadniać. Mi ta nazwa nie przeszkadza - po prostu nic dla mnie nie znaczy ;) Jak już było tu powiedziane nie raz - i katolicy przyjęli umowną datę, przesilenia zimowego, po to żeby łatwiej pogan nawrócić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zielony Turban, niestety siostra narzeczonego mówiła prawdę. Pod moim adresem padło wiele nieprzyjemnych słów. Narzeczony mnie bronił, wyszedł trzaskając drzwiami. Wracał długo bo najpierw pojechał nad rzekę żeby się uspokoić a nie wkurzony siadać za kółkiem na trasę. W każdym razie powiedział, że na razie nie ma chęci na kontakty z rodzicami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ot i miłość bliźniego :D Prawdziwa katolicka hipokryzja :D Spodziewaj się teraz obrazy przez miesiąc, bo jaśnie państwo sobie nie życzą satanistki za synową, co ich biednego synusia na złą drogę sprowadziła! Moja historia jest IDENTYCZNA! Wręcz mogę powiedzieć, że to ja byłam tą wahającą się religijnie stroną a mój facet 100% ateista. Rodzicom nawet szybko powiedział, niestety i tak wyszło, że to ja satanistka (bo przecież ateizm i satanizm to to samo :D:D) syna im od boga odciągam :/ ehh, święta u nich to była katorga! jakieś znaki krzyża nam na czole robili, obrażanie się jak ze święconką nie poszliśmy, itp. Teraz jest obraza od 2 miesięcy, bo "oni nie tak syna wychowali". Cóż, szkoda ale co zrobić. Trzeba żyć dalej. Najlepsze jest to, że żyliśmy przez 10 lat spokojnie, po swojemu, oni wiedzieli jakie mamy zapatrywania na wiarę, a teraz nagle po tylu latach coś im odp********o i jest WOJNA o chodzenie do kościoła! Demencja starcza, czy co?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale co tak naprawde mysla ateisci? Czy zupelnie nie wierza w BOGA? Czy tylko powatpiewaja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czyzby temat znudzil sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale sam temat nie jest o ateizmie. Temat był kontynuacją tematu, w zasadzie jego zakończeniem. Chodziło o to czy ateiści (ale nie walczący, wyśmiewający) mogą spędzić wigilię u wierzących ale moherowo. U nas niestety to nie wyszło, nie jesteśmy mile widziani i to uszanujemy. Mam nadzieję, że oni potem uszanują to, że w ogóle nie bardzo chcemy mieć z nimi kontakt. Bo mogę rozumieć, że ktoś ma inny światopogląd ale wymagam minimum szacunku do mnie jako do osoby. Bo nic im złego nie zrobiłam żeby mnie sobie mogli wyzywać. Jednak odpowiem - ateista nie wierzy w boga. Ja nie mam wątpliwości, że boga nie ma. Ale podejrzewam, że tak jak część wierzących ma wątpliwości czasem tak i ateista wychowany w wierze może mieć wątpliwości. W końcu indoktrynacja od dziecięcia musi mieć jakieś skutki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale jak niema Boga to co jest? kto to wszystko stworzyl?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli masz watpliwosci.. Co do przyszlych tesciow to inie przekreslalabym ich na sto procent. Daj im szanse aby sie przyzwyczaili do ciebie. Moze byli w szoku na poczatku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, nie mam najmniejszych wątpliwośc***** prostu uważam to za brak szacunku. Nie jestem niepełnosprytna i potrafię czytać. Ba! I do kościoła swego czasu chodziłam i dużo rozmawiałam z księżmi. Temat jest nie o tym, a ja nie życzę sobie na każdym kroku być "nawracana". I tyle. Jakbym chciała to założyłabym temat w odpowiednim dziale, z odpowiednim tytułem i treścią otwierając dyskusję. Teściów nie przekreślam ale ma prawo mi być przykro i nie będę wbrew swej woli wielce wybaczającą i wyrozumiałą. Bo boli mnie takie potraktowanie i tyle. Może przyjdzie czas wybaczenia ale na pewno nie przed tym kiedy usłyszę z ich ust szczere przepraszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podstawowa zasada chrzescijanstwa jest milosc I wybaczenie. Jest jednak tez cos takiego jak ewangielizacja czyli nawracanie. Rozne sa sposoby nawracania ale najwazniejszym I najbardziej skutecznym jest DOBRY PRZYKLAD. Dobrze jakby tesciowie to zrozumieli. Nic na sile. Moze jest taka mozliwosc aby ktos im to uswiadomil? Moze pogadaj z jakims ksiedzem ktory ma z nimi kontakt?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie znam ich księdza, mieszkamy bardzo daleko od siebie. Oni wierzą chyba bardziej w rydzyka, są bardzo nietolerancyjni. Zresztą znam wielu dobrych katolików, wspaniałych ludzi. Tylko ja nie jestem grzesznicą biegającą, mordującą, rabującą i krzywdzącą innych. Szanuję ludzi, pomagam jeśli mogę. Jestem osobą raczej "dobrą". Oczywiście popełniam sporo błędów ale jak każdy człowiek. Żyję moralnie (pomijając kwestię mieszkania przed ślubem i czczeniem boga) tak naprawdę wg zasad jakimi powinien kierować się katolik. Po prostu nie robię tego dla jakiego boga a dla siebie bo tak mnie wychowano (rodzice niewierzący również). Więc na mnie nawracanie przez przykład - nie działa. Bo ja żyję "dobrze" bez boga w swoim życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żyję moralnie (pomijając kwestię mieszkania przed ślubem i czczeniem boga) tak naprawdę wg zasad jakimi powinien kierować się katolik. xxxxxxxxxxxxxxxxxx ha ha ha haha!!! święta dupodajka!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ok musisz zapytac sie siebie czy tak wlasciwie zalezy ci na tych przyszlych tesciach? Jezeli tak to daz do porozumienia jezeli nie to nie zawracaj sobie glowy.. W pierwszym przypadku napisalabym do nich list. Taki papierowy list w kopercie ze znaczkiem. Wytlumacz im ze kochasz ich syna itd itd I ze CHCESZ aby cie zaakceptowali w przyszlej rodzinie. Nie pisz ze jestes obrazona bo w koncu nie stalo sie to wprost. Badz jak naserdeczniejsza mozesz. Uzyj maksimum DYPLOMACJI W koncu chodzi o twoja przyszlosc. Pokonaj ich ich wlasna bronia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za radę... Ale po pierwsze listy nie są w moim stylu - załatwiam wszystko wprost. Po drugie nie mam zamiaru udawać, że nie jestem obrażona bo jestem, jest mi smutno i zranili moje uczucia. A uważam, że moje uczucia też się liczą. No i po trzecie - mój narzeczony odciął się w tej chwili od rodziców a ja nie będę działać za jego plecami. On zna rodziców lepiej i stwierdził, że teraz "ich ruch". W głębi serca wierzę, że za kilka tygodni zrozumieją, że przesadzili z reakcją i wyciągną rękę do syna. Ja wtedy nie będę stała na drodze, nie będę zgrywać obrażonej panienki. Ale skoro w twarz mu wykrzyczeli jaka to jestem "be" to niech wprost powiedzą, że przesadzili. Tylko tyle. Choć przyznaję, że próbowałam namówić narzeczonego, żeby z nimi porozmawiał. Ale on ma dokładnie takie samo zdanie. My nie zrobiliśmy nic złego. Dlaczego ja mam się korzyć i prosić o łaskę akceptacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
napiasalam dlugi post I wszystko mi zjadlo ale powiem tylko ze przy pisaniu jest wieksza szansa na refleksje I opanowanie emocji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale ja nie mam zamiaru udawać, że wszystko rozumiem i w ogóle mnie to nie zabolało. Ja naprawdę nie potrzebuję akceptacji na siłę :) A pisać oczywistości - że takie słowa są poniżej krytyki - nie zamierzam. Trochę szkoda narzeczonego ale jest dorosły i wie, że się na niego nie obrażę jeśli będzie miał normalny kontakt z rodzicami. Nie jestem zaborcza. Na chwilę obecną on sam zdecydował, że nie chce z rodzicami mieć nic wspólnego. Próbowałam go przekonać do rozmowy ale powiedział nie. Jego decyzja, którą uszanuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mozesz im napisac ze cie to zabolalo. Z reszta nie rob nic na wlasna reke. Poczekaj az sie uspokoja wody. Ja mialam podobna sytuacje w rodzinie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja naprawdę nie zamierzam chować urazy. Wystarczy mi tylko przyznanie, że przesadzili. Wcześniej myślałam, że "przepraszam" ale nawet nie. Wystarczy żeby zauważyli, że postąpili nie tak i tyle. Nic więcej. Ale do tego muszą dojść sami. Ja nie będę wyciągać ręki. Nic na siłę po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czas zagoi wszystko w moim wypadku to moj ziec byl w podobnej sytuacji do twojej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale przecież on "wyrzekł się wiary ojców" zanim mnie poznał. Tylko się "ojcom" nie przyznał. Wybacz ale z tego co ja kojarzę to każdy z nas ma własny rozum i to, że rodzice w coś tam wierzą nie znaczy, że dorosłe dziecko nie może sobie tego przemyśleć i się z tym nie zgodzić. I nie jest pseudonarzeczonym, tylko takim prawdziwym. A Ty jesteś zwykłym chamem żeby obrażać człowieka, którego nie znasz. gość z 17:58 wiem, że czas będzie sprzymierzeńcem. Nie zamierzam się nakręcać, podsycać niechęc***** prostu poczekam aż oni dojrzeją do szacunku do drugiej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×