Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Patowa sytuacja nie wiem jak z niej wybrnąć

Polecane posty

Gość gość
co do lekkiego uposledzenia, nie jest to dziecko na wózku, dziecko które samo sie sobą nie zajmie. nie narzekaj, mogłaś trafić gorzej- np na leżące, śliniące. wa razy w tygodniu rehabilitacja?żaden jezyk i broda, bierzesz w wózek/samochód młodsze i zawozisz oboje.dasz radę. a teraz cos c***owiem, kobieta jak musi to da radę. znam historie z ksiązki, ze kobieta chodzila pisac prace magisterska do biblioteki, a w kąciku zostawiała 3/4 małych dzieci których pilnowała najstarsza nie wiem czy 7-9latka. i te dzieci siedzial 2 godziny cicho, nawet nie pisnely. bo wiedzialy ze mają być cicho.to byla historia o jakiejs tureckiej czy arabskiej kobiety ktora zrobila kariere naukową a uciekała przed męzem talibem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość darass
pieprzo** egoistka z Ciebie!! wzięlaś sobie goscia z dzieckiem, a teraz chcesz schować jego syna gdzieś na strychu?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ok, nie napisałam ze jestem po str.autorki,ale że ją po części rozumiem. Sama starałabym się zaakcpetowac dziecko męża skoro matki nie ma. Jednak ja naprawdę nie wiem czy udaloby mi się w momencie bycia w ciąży a potem bycia matką poswięcic taka samą uwagę noworodkowi, mojemu dziecku i drugiemu,starszemu, nie mojemu. Nie chc ekrytykowac,bo ja rozumiem po części tę kobietę. nie stawiałabym sama zadnego ultimatum, tylko sporobowalabym na początku jak to będzie we 3kę. Jednak nie chcę tu być obłudna jak większość pisząc ze moje biologiczne dziecko będzie tak samo ważne jak syn męża. I naprawdę dzielę na 10 te nieszczere wpisy które tu czytam.Nie macie pojęcia o czym piszecie,tzn macie tylko mechanizm wypierania działa, chcecie być dobre i szlachetne, altruistyczne i w ogole niczym święte,ale jestem przekonana ze tak nie jest.Gdyby swiat bylby taki codowny .wow!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No nie wiem, mnie może łatwiej jest pisać, bo ja jestem w podobnej sytuacji (tzn mój partner nie jest biologicznym ojcem mojej pierwszej córki). Ale on nigdy, przenigdy nie dal jej odczuć, że jest nie jego, że jest gorsza, mniej kochana. A jak urodziło nam się drugie dziecko to sam zabiegał o to, żeby spędzać ze starszą więcej czasu sam na sam, żeby jej wynagrodzić tę -siłą rzeczy- większą uwagę czy zachwyt wszystkich nad noworodkiem. Dlatego dla mnie niepojęte jest to, że przyjaciółce autorki dziecko jeszcze się nie urodziło, a ona już ma problem i nie chce nawet spróbować życia we trójkę, a co dopiero czwórkę. A co jeśli będzie tak jak ktoś napisał? Jeśli w ciążę nie zajdzie ot tak, będzie się starać kilkanaście miesięcy? Moim zdaniem dojdzie do tego, że jak w końcu się państwo ogarną, to syn faceta powie im "teraz to spieprzajcie na szczaw, wolę zostać ze swoimi dziadkami, im jestem chociaż potrzebny". Bo zobaczcie: autorka napisała, że to dziecko ma teraz 9 lat (tak zrozumiałam, może się mylę). Gdyby ta cała Iwona zaszła teraz w ciążę no to chłopak będzie miał już 10. Plus potem rok na odchowanie noworodka - to już 11. A to optymistyczny scenariusz, liczmy się z tym, że to może być kwestia nawet dwóch lat marginsesu. Myślicie, że taki 11-13 latek nic, tylko czeka na pstryknięcie palca taty albo jego baby? Powie im w końcu "pocałujcie mnie teraz w d**ę" i tak to się skończy. ZObaczycie. Bo nikt jeszcze nie da kwarancji na to, że laska po roku stweirdzi, że przydałoby się jej jeszcze pół roku, kolejny rok, albo zaszalejmy - dwa lata. Dla mnie to chora sytuacja. Będą odmierzać ten rok w kalendarzu? Jak syn zapyta znów tatę kiedy w końcu zamieszkają razem to co? Tata da mu kalendarz i każe skreślać dni do daty urodzin noworodka? Czy jak? Dajcie spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×