Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Chyba chciałbym mieć kochankę te święta były tragiczne

Polecane posty

Gość gość
Autor to d**ek. On już jest mentalnie poza swoją rodziną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelia z Paryża
Tamaris a jakie ma to znaczenie czy winna jest żona i w ilu procentach czy On? Stało się. Popsuło się. Naprawiajmy. Podejmijmy próbę. To nie jest chodzenie ze sobą w szkole średniej tylko związek z dziećmi, z życiowym bagażem. Człowiek w miarę dojrzały, a dzieciaty koleś za takiego powinien uchodzić i być tak traktowany. Więc można podjąć próbę. Próbę. To tak dużo? Zainteresowany nie powinien być tylko tym, żeby wziąć odwet albo pokazać swoje krzywdy. Czy On przygotuje jednak tę kąpiel, czy Ona zdecyduje się na seks, mimo że jest bardzo zmęczona? Kto kogo pociągnie do góry? A może niech On napisze smsa z firmy, że za Nią tęskni i że myśli o Niej. Albo niech Jej powie, że mu się naga śniła i to był fantastyczny sen. Niech zanim zacznie gderać powie "wiesz fajnie Cię mieć i być dla Ciebie". Może nie będzie tak, jak jedno wyciąga rękę, to drugie bije po łapach, a potem, jak drugie wyciąga, to pierwsze bije, i tak to się kręci. Może to żona dla Niego będzie tą Kochanką, lekiem na frustrację i szarość? Nie tak by było najlepiej? To próba nic nie kosztuje. Można ponowić. Ale on woli pielęgnować swoje "wypalenie". Po co tu przyszedł? Po rozwiązanie problemu? Po rady? Po głaskanie po głowie? Po usprawiedliwienie kobiety do randek i seksu na boku? Żeby się utwierdzić w swoim cierpieniu? A może On ma depresję? A może Ona? Może powinni podjąć próbę, żeby sobie pomóc? A może nie trzeba zaczynać od rozmów o problemach skoro na razie nie potrafią rozmawiać ani się przeprosić tylko sobie wypominać? Może trzeba się zmusić do gestu? I potem, może, może zacznie się lawina czegoś dobrego? Czy Im po tym co przeszli się zwyczajnie to od siebie nawzajem nie należy? Uczciwa próba. Są ludzie, którzy na terapie małżeńskie chodzą, żeby coś poprawić. Przełamują swój wstyd i tak dalej. A ten nie chce przytulić. No bo on szuka czegoś tam u kochanki potencjalnej o której zaczyna myśleć. A jakie argumenty po drodze? Pospać se chciałem, co ona gadała u tych teściów tyle już chciałem wychodzić. Gdzie tu jakiś koleś który nie jest klasycznym bucem z gazetą przed telewizorem... No bo to Jej wina, bo ja gderam bo ona gdera. A kochanka to pewnie dla jej dobra by była, z szacunku zapewne do matki własnych dzieci. Żal jak pisze gimbaza. Daj spokój. Niech Ją przytuli, albo powie, że Jej pragnie. Albo niech podziękuje za dzieci. Albo niech zostawi karteczkę, że tęskni. Niech zacznie. Może się uda. Co to ma za znaczenia, czyje gderanie jest bardziej winne. Trzeba przerwać zaklęty krąg. Koleś chce go pielęgnować. A przyszedł tutaj po "rozgrzeszenie" i "zrozumienie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelia z Paryża
Autorze wątku. Jeszcze jedno do Ciebie. Chcieć to szukać sposobu, nie chcieć to szukać powodu. Przemyśl to. Zamiast powtarzać w kółko jedno i to samo o wypaleniu. Po prostu przemyśl. W wolnej chwili. To nic nie kosztuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Amelio , doceniam to co piszesz, ale ja mej żony już nie pragnę , niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jeszcze jedno, jesteś mężatką? jeśli tak to można zapytać z jak długim stażem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelia z Paryża
Siedem lat. No prawie osiem bez trzech miesięcy. Mamy córkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To dobrze, ze jeszcze są ludzie szczęśliwi w małżeństwie po tylu latach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Amelia dobrze gada.... Ale skoro jej nie porzadasz...to sie rozejdzcie.Dla dobra wszystkich zainteresowanych.Zapomniles dodac ze juz ci nie zalezy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze , przeczytałam twój wątek i współczuję ci bardzo. Mogę też powiedzieć, że częściowo cię rozumiem. Mój obecny partner przechodził przez to samo. Miał nieudane małżeństwo, nie kochał żony, tylko dzieci trzymały go w tym związku. Kiedy się poznaliśmy on był w ciężkiej depresji, chodził nawet do psychologa ale to nic nie dało. Na początku byliśmy tylko przyjaciółmi. Ja próbowałam go wspierać i rozumieć bo szkoda mi go było niemiłosiernie. Niestety jego problemy małżeńskie zaczęły przybierać na sile i zaczął zaglądać coraz częściej do kieliszka. Nie wiem jakby to się skończyło gdyby nie przerwał tego w odpowiednim momencie. Zdecydował się na rozwód, utrzymuje kontakty z dziećmi i z byłą żoną ma w tej chwili poprawne relacje. Jesteśmy teraz razem, szczęśliwi już od 4 lat, dbamy o siebie, wspieramy się i kochamy. Jeśli więc jest co ratować to próbuj, ale jeśli nie ma już co zbierać to trzeba ratować siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelia z Paryża
Moi rodzice gderali na siebie często. Ich życie było w znacznej części konwenansem. Nigdy nie podjęli próby przełamania bariery czułości, tkliwości. Konwenans, stereotypowe małżeństwo PRLowsie. U mojego męża kochające się małżeństwo. Które przełamywało rutynę, umiało nad tym pracować. Nie było tam samotności we dwoje nigdy. Trzeba podjąć próbę przełamania własnego żalu, nie pielęgnować subiektywnego poczucia krzywdy, samotności i tak dalej. Tego nauczyłam się patrząc na teściów. Jak przytyłam swego czasu to też jakby tego seksu było mniej i wielkiej namiętności bo się wstydziłam przed mężem. Były momenty może nie kryzysu, ale zwyczajności, tęsknoty za motylami w brzuchu i tak dalej. Ale przełamaliśmy to łatwo. A ja schudłam, bo chciałam dla siebie, dla zdrowia i dla niego ;-) I bardzo biorę sobie do serca, żeby nie pielęgnować poczucia krzywdy o bzdury i nie budować kokonu. Warto napisać karteczkę na lodówce, że się kocha. Albo przeciągnąć się jak kotka o męża. Albo gdy zaczynam marudzić warto prostym żartem co on robi rozładować to, gdy mówi on "wieczorem liczę na inne jęki z Twojej strony". I warto się przytulić i nie ciągnąć w nieskończoność cichych dni. To się nam od siebie należy. I warto nie pielęgnować przeszkód. Lepiej pielęgnować siebie nawzajem. Nie zatracać się we własnym ego i urazach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelia z Paryża
Chcieć to szukać sposobu, nie chcieć to szukać powodu. Przemyśl to zdanie. Zrób mały eksperyment poszukaj dobrego wspomnienia przez zaśnięciem. Związanego z wami. Tylko tyle. I przemyśl to zdanie. Zanim cokolwiek zrobisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale chłopu do głowy wbijacie. A ja myślę, ze decyzję to on już dawno podjął. Inaczej nie pisałby na tym forum, bo on nie szuka rady, ale usprawiedliwienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To piękne co piszesz Amelio, ale takie rzeczy to tylko w bajkach. Wspólna kąpiel? Kartka na lodówce? :) Nigdy czegoś takiego nie było. Po tylu latach przestało też w ogóle iskrzyć, a żona przestała dbać i o mnie i o siebie. Ale dobra , znowu będzie, że szukam powodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Amelia,jak nie ma uczucia to nic z tego nie bedzie.Nie namawiaj go.Lepiej niech sie rozejda niz mieli by zatruwac sobie zycie do osiemdziesiatki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też tak myślę. Już nic z tego u autora nie będzie. Niech się rozejdą, są jeszcze młodzi , niech dadzą sobie szanse na znalezienie prawdziwej miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fajna sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zsazsa
Ale pierdzielicie chłop pisze ze jest kredyt, dzieci ...a wy o rozwodach :p Kasy napewno tez brakuje lub jest na styk ...a wy o restauracjach i spa Zona zrobiła sie jędzowata , on czuje sie nie kochany , typowe małżeństwo z wpadki . Mieli seks bo jak byli ze sobą przez jakis czas to to robili i wpadli:o Ja mam długi staż małżeński i jest ok ale zawsze sa jakies kolacyjki na mieście , kino , teatr, wspólne wyjazdy do fajnych miejsc , spa , wypady weekendowe ale to KOSZTUJE :D Także nie wiem co C***oradzić moze znajdź kogoś z kim przeżyjesz kilka fajerwerków bo faktycznie twoje życie jest szare i puste , ja Cie rozumie :D "BIEDA DRZWIAMI , MIŁOŚĆ OKNAMI "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozżalona81
Ja mam tą samą sytuacje tyle że ja jestem kobietą.....dziec**praca, znudzony wiecznie zmęczony mąż ja utyrana ....... rytyna , 11 lat związku ,16 letni zbuntowany syn,drugi 8 letni rozkapryszony przez dziadków do granic,małe mieszkanie,problemy finansowe ...........................a ja potrzebuję nadal ciepła,[rzytulenia,zrozumienia,wysłuchania którego maz juz mi nie daje bo nie czuje takiej potrzeby....jak się mu zaczynam zwierzać...to mówi"a ty znów swoje,tylko mendzisz i mendzisz"mam żal do niego i nie moge na niego patrzeć....a ja chcę spokoju,ucieczki od nerwów,zasługuje jeszcze na chwile radości i euforii mam w końcu dopiero 32 lata:(:(także "gosc" w pełni Cię rozumiem:(i nie chodzi tu o to , że sie już nie kocha rodziny żony czy męża tylko pragnie sie ciepła którego ta druga osoba już Ci nie może i nie chce dać:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Takie malzenstwo albo sie rozpadnie albo bedzie zylo obok siebie. Nie widze innej mozliwosci. Oboje jestescie sfrustrowani, pelni zalu. Doradzano ci tutaj rozmowy z zona, deklarowanie uczuc, kolacje przy swiecach. Autorzy chyba nie maja pojecia ze w 99 procentach malzenstw u schylku istnienia cos takiego nie zadziala. Zadzialaloby gdyby jeszcze byly uczucia, odrobina pozadania i przyjazn. Ale juz sie czuje ze to nie ma sensu to trzeba podjac decyzje. Zawsze mozna do siebie wrocic po latach;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozżalona81
A jak się nie ma dokąd odejść???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a pod mostami juz niema miejsca?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozżalona81
gośc jeśli Ciebie bawi takie do******lanie ludziom na forum to zajmij się może hodowlą jedwabników......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
problemej jest to ze jak to ujal autor, on zony nie pragnie. Ale naiwniak, myslal ze bedzie pragnal tej samej kobiety do emerytury:-) przeciez to oczywiste ze chemia mija a autor jest goowniarzem ktory mysla ze seks zawsze bedzie ekscytujacy. No jak zmieni kobiete to bedzie, ale niech sibie odejdzie do tej kochanki, pomieszk z nia to tez szybko mu przejdzie, bedzie bil glowa w mur jaki ja glupi bylem. Zona gdera bo maz nie okazuje jej zainteresowania jako kobieta. Dlatego nie wyobrazam sobie jak mozna zonatego pokochac, miec z nim romans. Sam fakt ze jest zonaty i chce miec kogos na boku swiadczy o malosci moralnej, a mnie tylko wielcy duchem pociagaja. Pomijam skrajne przypadki typu zona tuz po subie odwraca sie regularnie plecami bo zlapala meza wiec po co wspolzyc. Ale choroba, tzw wypalenie nie sa zadnym powodem do zdrad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
problemem jest to ze jak to ujal autor, on zony nie pragnie. Ale naiwniak, myslal ze bedzie pragnal tej samej kobiety do emerytury:-) przeciez to oczywiste ze chemia mija a autor jest goowniarzem ktory myslal ze seks zawsze bedzie ekscytujacy. No jak zmieni kobiete to bedzie, ale niech odejdzie do tej kochanki, pomieszka z nia to tez szybko mu przejdzie, bedzie bil glowa w mur jaki ja glupi bylem. Zona gdera bo maz nie okazuje jej zainteresowania jako kobieta. Dlatego nie wyobrazam sobie jak mozna zonatego pokochac, miec z nim romans. Sam fakt ze jest zonaty i chce miec kogos na boku swiadczy o malosci moralnej, a mnie tylko wielcy duchem pociagaja. Pomijam skrajne przypadki typu zona tuz po subie odwraca sie regularnie plecami bo zlapala meza wiec po co wspolzyc. Ale choroba, tzw wypalenie nie sa zadnym powodem do zdrad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedz zonie to co nam. Ze myslisz o kochance i z jakich powodow. Dlaczego nie powiedziec brutalnej prawdy, bo co ,zbyt brutalna? A zdrada bylaby ok, byle donrze skrywana? Czasami takw prawda moze przyniesc wiele dobrego. Ciekawe ze drogo autorze mimo zrzedzenia zony nie piszesz o rozstaniu, w koncu mysle ze nie jedna by Ciebie przygarnela i z dziecmi i z problemami byle miec spodnie w domu. Ale Ty dobrze czujesz, ze wtedy nie byloby tej złudnej bajki i cudownego seksu z kims z kim nie dzielisz problemow na codzien. Chcesz zyc mrzonka a nie prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oj biedny i zaniedbany ;( WEZ SIE W GARSC CHLOPIE,JESTES MEZCZYZNA, to nie piaskownica ze jak nam zabawki nie pasuja to idziemy sie bawic w inne miejsce,tobie jest zle,oj jakis ty zalosny,a pomyslales jak moze czuc sie twoja zona,czy ty jej pomagasz cokolwiek w domu??? czy tylko chcesz wygody i swietego spokoju zwiazek tworza dwie osoby i te dwie osoby maja sie kochac i wspierac wzajemnie,co pokazesz dzieciom ze jak sa problemy to sie ucieka? kiedy ostatnio przytuliles zone? czy wedlug ciebie nie warto naprawiac czegos co samemu tez sie zepsulo? tak kochanka to idealne wyjscie ,zona cie pociaga,problemy narosly....och duzo tego a ty chcesz tak bardzo byc szczesliwy a co ty zrobiles dla tego zwiazku?! miec kochanke to nie wszystko,dla niej tez trzeba byc mezczyzna a nie marudzacym nieogarnietym dzieciakiem wspolczuje twojej zonie bo pewnie ma kupe roboty na glowie i jeszcze nierozgarnietego i wiecznie niezadowolonego meza pod bokiem OGARNIJ SIE I RATUJ SWOJA RODZINE TY TEZ JESTES WINNY ZE JEST JAK JEST

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelia z Paryża
@Autorzy chyba nie maja pojecia ze w 99 procentach malzenstw u schylku istnienia cos takiego nie zadziala. - przede wszystkim trzeba spróbować. Żona czuje się niekochana podświadomie. Nie pragnie jej. Gdyby zmusił się do przytulenia choć ze dwa razy może by się odmieniło im wszystkim. Rozbudzili by się na nowo. Na to kasy mieć nie trzeba. Spa nikt nie doradził. Ten koleś sprawia wrażenie beznadziejnego dupka, który pielęgnuje swoją urazę. Nie chce nawet spróbować ratować małżeństwa. Robi z siebie ofiarę, która jest nie rozumiana i fantazjuje o kochance, co wygląda dość zabawnie, bo ze swoją mentalnością ciepłych kapci i marudzenia to on się nadaje na płomienny romans jak dziadzio na olimpiadę. Może jak by przytulił to by znowu się pokochali? Ale mu się nie chce. No tak.rozżalona spróbuj może odpowiedzieć "nie gderam, chcę być kochana przez swojego męża, dostać trochę czułości". Albo się do niego po prostu przytul.Albo powiedz "nie chciałam tego, nie chciałam Cię denerwować, ale proszę nie rań mnie". Jakiś mały gest. Jedna dwie próby, Spokojne. Z wyłączeniem tej dumy, z wyłączeniem licytacji krzywd. Potem zobaczyć co będzie. Trzeba spróbować przestać pielęgnować urazę, apatię, stetrycznie mentalne, gderactwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To Ci się autorze na dłuższą metę nie uda. W końcu skrzywdzisz wszystkich. Cierpieć będzie i żona i kochanka i cierpieć będziesz Ty. Jeśli rzeczywiście uda Ci się znaleźć fajną dziewczynę i wywiąże się między Wami jakieś uczucie, to może i to nawet potrwa przez jakiś czas, ale kochanka prędzej czy później poczuje się skrzywdzona i poczuje się jak zabawka jedynie do zaspokajania Twoich potrzeb. Choćbyś ją o swoich uczuciach zapewniał, to nie z kochanką będziesz się budził, nie przy kochance zasypiał i nie kochankę całował na dobranoc. Jak myślisz, jaka kobieta wytrzyma bycie kochanką przez dłuższy czas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A skąd wiesz Amelio do czego się nadaję a do czego nie? Skąd ta pewność że romans akurat nie dla mnie? I niestety teraz sama zaczynasz być naiwna w swych wiecznych radach pod tytułem "Przytul żonę". Heh, jakby to cokolwiek załatwiło. Już zresztą pisałem też, że nie mam na to ochoty. Uważam, że albo żyjesz w jakimś wyimaginowanym świecie, albo też zaliczyłaś jakiś głęboki kryzys małżeński, że piszesz takie rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×