Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Jagoda13

In vitro z komórką dawczyni

Polecane posty

Gość kalina_lin
Trzeba mówić od najmłodszych lat, tylko wtedy dziecko potraktuje temt naturalnie. Był tu nawet linkowany artykuł na ten temat: http://www.nasz-bocian.pl/powiedziecirozmawiac_Etyczne_aspekty_dawstwa_gamet_i_dzielenia_sie_informacja Niestety, los bywa przewrotny. Wystarczy że z powodu losowych z w dowolnym momencie życia będzie trzeba przeprowadzić badania genetyczne u tego dziecka (konieczność dawstwa szpiku, ujawnienie się choroby o podłożu genetycznym itp). To może być nawet w wieku dorosłym. Wyobrażacie sobie jako nastolatka przypadkiem dowiedzieć się, że nie jesteście biologiczną córką swojej matki? Że gdzieś na świecie żyje kobieta, która oddała swoją komórkę jajową i z którą macie połowę wspólnych genów? Że być może macie genetyczne rodzeństwo, o którym nie wiecie? Może nawet chodziliście z którymś z nich do jednej szkoły? Byłyście na imprezie? Ja nie wybaczyłabym swojej matce zatajenia takiej informacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AnkaP83
Ja nie będę mówiła dziecku o dawstwu. Co mu da ta informacja? Jak i tak nie będzie miał możliwości poznać biologicznej mamy i rodzeństwa, umowa jest prosta - matka zrzeka się komórek a klinika nigdy nie udostępni jej danych. My z mężem postanowiliśmy nie mówić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie - ciekawa jestem jakie są Wasze opinie na ten temat. i ewentualnie opinie psychologów, z którymi miałyście do czynienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalina_lin
Rzecz w tym, że dziecko może się dowiedzieć nawet przypadkiem. Tak jak przypadkiem dowiedzieli się rodzice dziecka urodzonego w Szczecinie, że pomylono komórki jajowe i ich córka nie jest biologicznym dzieckiem swojej matki. Nie wiesz, jak medycyna pójdzie do przodu. Może ze kilkanaście lat np. standardem będzie badanie genetyczne członków rodziny przy planowaniu dziecka, w celu wyeliminowania chorób przenoszonych genetycznie? To już trochę fantazjowanie, wiem, ale teraz akurat ta branża się dynamicznie rozwija. Albo (odpukać) dziecko będzie miało chorobę, czy jakąś przypadłość przenoszoną przez chromosom X, czyli dziedziczoną wyłacznie po matce. Chorobę, która w twojej rodzinie niegdy nie występowała. A może twoje dziecko spotka kiedyś łudząco podobną do siebie osobę, mającą np identyczne znamię? I okaże się, że to jego genetyczna siostra czy brat. Tak jak pisałam. Ja próbuję się postawić w sytuacji takiego dziecka. Nie wiem co dałaby mi informacja o pochodzeniu z KD. Ale wiem w 100% że chciałabym ją mieć, że po prostu by mi się należała od rodziców. I że NIGDY bym im nie wybaczyła próby zatajenia prawdy. Żeby było jasne, piszę tu o swoich odczuciach. Jasne, że każdy odbiera takie sprawy inaczej. Ale patrząc choćby na sprawy dzieci przypadkiem zamienionych w szpitalach, takie sytuacje potrafią wyjść na jaw nawet po kilkunastu latach. I zawsze kończą się szokiem i a często głęboką destrukcją rodziny. http://prawo.rp.pl/artykul/1117452.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anka P83. Mam równiez takie samo zdanie w kwestii nie mówienia dziecku o kd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roma77
Mam takie samo zdanie o mówieniu dziecku o kd jak Kalina. Ja osobiście miałabym bardzo duży żal do rodziców gdyby zataili taką informacje przede mną. Uważam, że każdy człowiek ma prawo wiedzieć bo jest to nieodłączna jego część a zresztą jak można wychowywać dziecko w poczuciu, że w życiu prawda jest istotna samemu jej nie wyjawiając. Wydaje mi się, że przyszłość jest nieprzewidywalna - i całkiem możliwe, że za chwile sprawdzenie genetycznego pochodzenia może być dosyć proste - no i wtedy będzie jeszcze większy klops. Oczywiście takie jest moje zdanie - ale jeśli uda mi się mieć dziecko z kd - raczej nie będziemy tego ukrywali przed nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taida33
Ola Tak moje drugie dziecko będzie od tej samej dawczyni. I My na pewno dzieciom nie powiemy o kd. Nikt z rodziny ani znajomych tez nie wiem. Uważam, ze to była bardzo dobra decyzja. Nikt nie patrzy na nasza córkę przez pryzmat kd, nikt nam nie współczuje itd itp. Gdyby corka była adoptowana to co innego, miałaby możliwość podjęcia decyzji czy szukać swoich biologicznych rodziców, a tak to co miałaby zrobić z taka informacja. Kalina bardzo ostro sie wypowiadasz i podkreślasz, ze NIGDY byś nie wybaczyła. Szanuje Twoje zdanie, ale przykro mi sie zrobiło, ze jesteś taka radykalna. Myśle, ze po prostu nie do końca akceptujesz samo biorstwo gamet. Gratuluje Ci, ze udało Ci sie na swoich komórkach. Kiedyś tez próbowałam, ale nieskutecznie. I Nie sadze, żeby kiedykolwiek moje dzieci dowiedziały sie przez przypadek o kd. Jest to mało prawdopodobne. Robimy wszystko, żeby zminimalizować skutki tego, ze corka jest obca genetycznie w stosunku do mnie. Pobraliśmy krew pempowinowa, będzie miała rodzeństwo, któremu tez pobierzemy krew pempowinowa. Poddam ja badaniom genetycznym na dziedzicznośc genów związanych z nowotworami spotykanymi najcześciej u kobiet, a jesli kiedyś zaistnieje taka konieczność z racji medycznych to jej powiem prawdę i wierze, ze mnie zrozumie dlaczego robię to dopiero teraz. I Zdaje sobie sprawę, ze moje poglądy mogą byś staroświeckie i odosobnione. Podobno cały zachód idzie w kierunku ujawniania jak najmłodszym dzieciom prawdy o pochodzeniu. Mnie to jednak nie przekonuje. I Co do psychologów i rozmów z nimi to polecam tych z klinik leczenia niepłodności. Oni nie bedą zdziwieni tematem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Mimo że od lat dzieci chciały się dowiedzieć, kim są, a w 1998 r. sąd najwyższy uznał, że uniemożliwianie poznania tożsamości swoich rodziców jest łamaniem praw człowieka. To samo wynika z ratyfikowanej przez Niemcy oenzetowskiej konwencji praw dziecka." Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,76842,13359691,Kobieta_poczeta_z_nasienia_dawcy_ma_prawo_wiedziec_.html#ixzz3bL82U95g

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalina_lin
Taida, napisałam o swoich odczuciach, takie jakie bym zapewne miała, gdybym się dowiedziała przypadkiem o pochodzeniu z KD. Tak, nie wybaczyłabym rodzicom, gdyby nie powiedzieli mi o tak kluczowej sprawie. NIe mogłabym mieć do nich już dłużej zaufania. Skoro o tym nie powiedzieli, to co jeszcze ukrywają przede mną? NIe miałabym oczywiście pretensji o sam fakt skorzystania z komórek dawczyni, tylko o okłamywanie mnie. Zatajenie prawdy wydaje się na pozór łatwiejsze, ale skutki mogą być moim zdaniem dramatyczne. Biorstwo gamet akceptuję w pełni, tak mi się wydaje. Tyle, że na jasnych dla wszystkich zasadach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy w przypadku ewentualnego rozwodu mąż może np. domagać się pełnej opieki, argumentując tym, że dziecko jest biologicznie tylko jego, a nie byłej żony? Znajomemu po sprawie rozwodowej żona wykrzyczała, że najmłodsze dziecko nie jest jego. Póki co on się wacha co zrobić z tą wiedzą, przede wszystkim czy robić badania genetyczne i to potwierdzić. Dziecko chyba o niczym nie wie, ma 5 lat dopiero.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalina_lin
Jeszcze jedno - ja sobie zostawiam malutką furtkę co do skorzystania z KD. Na razie nie czuję się na siłach, ale daję sobie czas do 40 r.ż na ewentualną zmianę decyzji. Muszę to wszystko jedno przetrawić. Póki co, jedyna kwestia w której mam absolutną jasność, to właśnie to, że jestem ZOBOWIĄZANA powiedzieć dzieciom (obojgu biologicznemu i z KD) prawdę. Dlatego to takie trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie może się domagać wyłącznej opieki, bo prawnie oboje są rodzicami. Nic by nie uzyskał, nawet, gdyby wyszedł z takim pomysłem przed sądem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AnkaP83
Zgadzam sie z Taida. My tez pobierzemy krew pepowinowa. Dawczyni ma moja grupe krwi. Nje zawsze rodzice moga byc dawca organow, krwi itp, nawet Ci w 100% biologicznie. Wiec przy KD da sie to wytlumaczyc. Zgodnie z prawem ja jestem matka, ja urodze dziecko.a co do rozwodu, to facet bylby totalna swinia, gdyby wyciagal takie rzeczy. Nawet przez KD matka to matka. Sad jest po stronie matek, to my bedziemy figurowaly jako biologiczne matki. Tak sobie mysle, ze gdyby mnie rodzice adoptowali, adopcje komorek traktuje podobnie, to nie chcialabym wiedziec. Co by mi tomdalo. Oni mnie wychowali, kochali, wyksztalcili. Szanuje zdanie innych dziewczyn, ale ja jestem za tym by nie mowic. Dlatego wybralam KD a nie normalna adopcje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No przy rozwodzie z niejednego faceta świnia wyszła. Skoro potrafią zostawić np. chorą na nowotwór żonę dla kochanki, uprowadzić i ukrywać własne dziecko, to mogą też powiedzieć dziecku, że nie jest tak naprawdę mamusi, tylko tatusia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sąd nie jest po stronie matek, sąd jest po słusznej stronie. Przynajmniej powinien. A słuszna, to nie zawsze matka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jagoda13: Powiem, co napisała kiedyś Agusia. Z dawstwem komórek jest trochę tak, jak z dawstwem narządów. Dostałyśmy kawałek od jakiejś kobiety i dzięki temu możemy mieć dziecko. Co do mówienia. Były prowadzone badania naukowe, kiedyś ktoś umieścił wyniki u nas. Pani psycholog zbadała rodziny dzieci, których o ile pamiętam chodziło o dawcę nasienia. Okazało się, że lepiej funkcjonowały dzieciaki, które od początku znały prawdę, gorzej radziły sobie te, które dowiedziały się później.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nadia -Jagoda bardzo mi przykro dopiero teraz nadrabiam zaległości w forum mi po jednym podejściu jest ciężko .... A jeśli mi kiedyś się uda zajść w ciążę z KD tez nie powiem dziecku Matka jest osoba co daje życie i nosi pod sercem a dawczyni wie co robi i z dniem oddania komórek zrzeka się praw to moje zdanie i podzielam opinie Taidy pozdrawiam wszystkie KD......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ważne są prawa dziecka, a nie prawa dawczyni. Nad dawczyniami nikt się nie roztkliwia, dorosłe są i wiedzą co robią. Dziecko możliwości wyboru nie miało. Przypomnę "1998 r. sąd najwyższy uznał, że uniemożliwianie poznania tożsamości swoich rodziców jest łamaniem praw człowieka". Co za matka chce odebrać dziecku podstawowe prawa dla własnej wygody i komfortu psychicznego? Polityka zamiatania trudnych kwestii pod dywan się na ogół mści. Jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B. Czas dorosnąć drogie panie i wziąć na klatę konsekwencje własnych decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jagoda13: Gościu jeśli podchodzisz do KD to dziwi mnie, że tak jednoznacznie oceniasz dziewczyny. A jeśli nie podchodzisz... to wiadomo, że nie wiesz niestety, że to bardzo trudne decyzje i każda kobieta a raczej rodzina podejmuje je indywidualnie biorąc pod uwagę ryzyko, że dziecko dowie się od osób trzecich. Jeśli mówić, to wydaje mi się, że od początku, wychowaywać już dziecko w pzreświadczeniu, że podjęliśmy taką a nie inną decyzję. Chyba mnie osoboście tak byłoby łatwiej niż gdybym miała któregoś dnia usiąść na poważnej rozmowie i wytłumaczyć zbuntowanemu nastolatkowi, jak to się stało, że dałam mu życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie tak jak powyżej ktoś napisał. O dziecko tu chodzi, a nie o dawczynię. A traktowanie dawstwa komórek na równi z dawstwem organów, to jakieś nieporozumienie. To zupełnie nie jest to samo. Równanie tego dla mnie jest jakimś niedojrzałym podejściem do tematu i do jego skutków. Ale to moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciężko mi. Czuję się odpowiedzialna za uczucia człowieka, który ma dopiero powstać. Jeśli podejdę do KD, to trudno mi będzie powiedzieć to dzieciom, bo jak powiedzieć synkowi, i co? Że brat/siostra jest nie z komórki mamy, jak drugiemu dziecku, a przecież dzieci nie pozostawią tego sobie w tajemnicy. Może odczekać poza etap nastoletni, bo prawdopodobieństwo przypadkowego odkrycia jest znikome. Taida, dobrze się złożyło, że dzieci z jednej dawczyni komórek, zawsze to mniej skomplikowane . Kalina , napisz proszę ile lat ma Twoje dziecko? Mój syn miałby dużą różnicę wieku, to dodatkowa trudność. Rozgrzeszam się, że nie każdy rodzi się w idealnej rodzinie, niektórzy wychowują nieswoje dzieci i jest ok. Prawda, owszem, tylko co ona zmieni, chyba niepewności doda. Powiedzenie w dzieciństwie nie gwarantuje uniknięcia burzliwego wieku nastoletniego, ( np. te dzieciaki z adopcji wiedziały od początku, ale to też nie było dobre). Dać nowej istocie życie to chyba jednak dobro samo w sobie i tego staram się trzymać w chwilach zwątpienia. Ola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taida33
Myśle, ze powinno sie szanować racje obydwu stron i nie podoba mi sie, ze ktoś chce mnie na sile umoralniac. Ja będę dążyć do tego żeby moje dzieci były szczęśliwe i to jest dla mnie najważniejsze. Marzy mi sie ze tak będziemy potrafili je wychować, ze nawet jesli kiedyś któreś z nich oceni ze nasze zachowanie było błędem to bedą umiały to nam wybaczyć. Dreszcze mnie przechodzą jak ktoś któryś raz podkreśla, ze NIGDY nie wybaczylby tego własnym rodzicom. Nie tak chciałabym ukształtować charaktery swoich dzieci. Ja tak kocham swoich rodziców, ze nie takie rzeczy potrafiłabym zrozumieć nie mówiąc już o wybaczaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taida ale nikt Cię tu nie umoralnia. Po prostu każda pisze swoje zdanie. I trochę przeczysz sama sobie. Piszesz żeby szanować swoje zdanie ale jednocześnie krytykujesz cudze bo jest inne niż Twoje. Trochę więcej tolerancji dla cudzych poglądów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do przywolywanego wyroku sadu to zapewne nie dotyczył on sytuacji dawstwa lecz adopcji. W naszym przypadku powiedzenie dziecku prawdy i tak nie oznacza poznania tożsamości rodziców bo jak wiadomo w Polsce dane dawców są tajne. I Co do kwestii przyznawania opieki nad dzieckiem w przypadku rozwodu. Matka jest ta kobieta ktora urodziła dziecko nie ma znaczenia czy z własnej komórki. Sad wiec nie bierze tego pod uwagę ustalając podział opieki nad dzieckiem i ewentualne odebranie lub ograniczenie praw rodzicielskich drugiemu z rodziców. Co do kwestii zachowania ludzi podczas rozwodu to rożne rzeczy sie dzieją. Sa przypadki, ze matka lub ojciec wymyślają kłamstwa ze drugie z rodziców molestuje seksualnie dziecko, dlatego tez nie moge napisać, ze jestem pewna ze żaden ojciec nie wykrzyczy na sali sadowej, ze matka nie ma praw bo dziecko z kd. Życzę jednak wszystkim kadetkom takich mężów i partnerów co do których nie będziecie miały podejrzeń, ze mogą robic tego typu świństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gościu Chyba widzisz różnice jakim tonem wypowiadają sie niektórzy zwolennicy mówienia prawdy, a jak te dziewczyny ktore maja inne zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A to ze Kalina napisała ze nigdy by nie wybaczyla swoim rodzicom to jej zdanie i ma do niego prawo tak samo jak Ty do swojego. Równie dobrze ktoś może napisać ze go dreszcze przechodzą na to co Ty piszesz. Tolerancja!! Dyskusja jest po to by każda powiedziała jakie ma zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba nie ma prostej recepty. Może po prostu obserwować dziecko i jego charakter i wtedy zdecydować. Co one z tą wiedzą zrobią, gdy dowiedzą się jako małe, czy jako dorosłe, to na pewno będzie zależeć od wychowania, ale i osobowości dziecka. Bardzo, bardzo chcę mieć drugie dziecko, dać komuś możliwość urodzenia się, ale nie wiem, jak ułożyć to wszystko, np. względem synka. Skoro ta biologia taka ważna, to jest przynajmniej jeden punkt styczny biologicznie - tatuś. Więc jest w rodzinie ta więź, bo te opisane w artykule sprawy dotyczyły zupełnego braku więzi biologicznych.. Bardzo cenne są Wasze argumenty w obydwie strony, to trudne, myślę, że każda mama-biorczyni często się nad tym zastanawia. Na szczęście przepisy nie mogą nikogo zmusić do tego, kiedy i co ma mówić swoim dzieciom. Ola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każdy ma inne zdanie i to normalne, każdy ma inną osobowość i doświadczenie, zresztą kto wie, może zmienić zdanie. Ja może nie wybaczyłabym matce w wieku młodym, ale gdybym dowiedziała się teraz, że nie jest moją biologiczną mamą, to moja reakcja byłaby zupełnie inna. Właściwie nie zrobiłoby to na mnie wrażenia i nie miałabym potrzeby szukać korzeni, bo już mam własne. 4 lata temu in vitro wydawało mi się jakimś kosmosem, 2 lata zajęło mi dojrzewanie do tego, ale nie było wyjścia. Nie wyszło invitro - to znowu "zmiękłam" i na 90% jestem zdecydowana na KD z cichą nadzieją, że wszystko się poukłada.Ola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×