Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy wy naprawde wychodzicie na spacer z dziecmi po 2 lub 3 godziny

Polecane posty

Gość gość
o, i koniec :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
marzy mi się żebym mogła wystawić dziecko w wózku na podwórko i już :) albo żeby starsze wypuścić na to podwórko i niech sobie biega hehe ale realia są takie że nawet balkonu nie mam w mieszkaniu :D zazdroszczę posiadaczom domów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mia ta cara
ja zwasze 2 godz nawet jak pada,no chyba ze jest wyjatko paskudnie to wtedy nie.Na spacer wychodze dwa razy po godzince.Rano zaprowadzam mala do szkoly,przed szkola plotki z kolezankami i do domu.Potem wychodze drugi raz po corke,zabieram jeszcze hulajnoge dla corki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pozdro dla tych,co w deszczu..:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam firme (sklep internetowy), małego i dom na głowie, mąż pracuje od rana do nocy, i rodziców mieszkających 65 i 500 km od nas... nie zawsze sie uda wyjsc. ale jak juz idziemy to tak na 1,5 h,.. uwierz mi, że nie umiem tak ze wszystkim dac rady. czasem obiad i spacer na raz to jest abstrakt niestety :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mia ta cara
19.09 ale nie zawsze to dziala.Ja mam domek a na spacery musze chodzic z wozkiem.Moj maly spi tylko jak wozek jedzie a jak sie zatrzymuje to sie budzi po minucie,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to zamawiaj pizze i kłopot z glowy :) moi są 700km ode mnie, nie znam tu nikogusieńko. facet też na okrągly zegar pracuje. tak to tak to, ślę energię! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Led - uwierz, że nie raz jest pizza właśnie ze względu na małego i to zeby mieć dla niego więcej czasu, a czem bo mi się zwyczajnie nie chce ;) ale ta suszarka na pranie brzmi niezle u Ciebie :D musimy pomyslec :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
polecam naprawdę, to jest cudne urządzenie :D ciepłe jeszcze składasz i jest równiutkie, pulchniutkie i pachnące. nie mówię o koszulach, bo tym nic nie pomoże... ale poza nimi to rewelacja. no i pieluchy, ubranka - nie spędza snu z powiek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mia ta cara
a ja slyszalam,ze ciuszki z takiej suszarki sa bardzo wygniecione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ej! Led,to z suszarki już uprasowane? czy coś nie kumam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Led Zeppelin, u ciebie ogarnięcie domu ogranicza się do prania i uduszenia mięsa w garnku ciśnieniowym? :D Bo u mnie trochę więcej roboty: odkurzanie, sprzątanie. Na obiad jemy nieco więcej niż samo mięso z garnka - a to wymaga dodatkowej pracy: ziemniaki same się nie obiorą, warzywa same się nie pokroją. Jadamy dużo warzyw, dzisiaj np. robiłam leczo - pół godziny samego obierania, krojenia i smażenia kiełbasy. Plus sprzatanie, niby mam zmywarkę, ale jednak garnki, patelnie, noże czy do krojenia trzeba umyć normalnie. Zmywarka sama się też nie ładuje, ani nie rozładuje. Codziennie coś jest do sprzątania, by potem nie trzeba było poł soboty marnowac na "gruntowne porządki". Nie każdy ma suszarkę na pranie (raczej większośc nie ma) - trzeba je więc rozwiesić i wyprasować. Poza tym wy serio jecie codziennie mięso z gara? A dodatki? Bo piszesz tylko o podsmażeniu i wrzuceniu do garnka... Mam wrażenie, że przesadzasz i to mocno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
obierania i krojenia oczywiście warzyw - żeby mnie zaraz nikt nie posądził o półgodzinne krojenie kiełbasy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wygniecione są baaaaardzo (naprawdę bardzo :D ) jak się je zostawi do ostygnięcia w nieobracającym się bębnie. ja daję opcje 'przeciw zagnieceniom' jeeżeli wychodzę (prawie każda suszara teraz ten program ma), albo na gorąco jak zapika (albo i przed pikaniem) - składam. wtedy takie ciepłe, równo złożone zazwyczaj nie wymaga prasowania. jeżeli zdarzy mi się zapomnieć, wyjść, nie zdążyć, wtedy puszczam to suszenie jeszcze na 10-15 minut, żeby się zagrzało i sobie składam )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jasne, wyprasowane, a z lodówki gotowe śniadania i kolacje, do tego magiczna kuchenka, na której pojawiają się obiady i cudowna zmywarka, z której same naczynia grzecznie maszerują na swoje miejsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to z miesem to byla przenosnia zapewne :) chodzi o to ze ugotowanie obiadu nie zawsze wymaga stania 3h przy garach. sa takie dania ze wystarczy podsmazyc mieso i wrzucic do gara a w drugim ugotowac ryz i pokroic pomidora i bedzie obiad. ja tez tak robie, a jak mam wiecej czasu to bawie sie w bardziej skomplikowane potrawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja chodze codziennie na1,5-2h. Na 3h to mi a zimno, ale jak przyjdzie wiosna i przeniesiemy sie na spacerowke to bede dwa razy dziennie chodzila. Obiadow dwudaniowych nie robie, z reguly gotujemy wieczorami i od kiedy urodzilam raczej robi to maz a jemy tylko jedno danie, ciasta pieke w weekendy, pranie nastawic zadna robota. Sprzatam z mezem. W weekendy on lata na 2h spacery a ja wtedy spie. Chodze glownie dla siebie zeby byc w formie i zeby nie oszalec w 4 scianach no i zeby maly sie wyspal bo spi mi tylko na spacerach choc i z tym ostatnio gorzej. Synek ma 4 miesiace.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mężatka1980rok
Ja powiem szczere ze chodziłam po 3 godziny nawet więcej jak córka byla malutka .Na dworze bylo ciepło to po co miałam siedzieć sama caly dzień w bloku. Jeździłam wózkiem do lasu (mam 4km ) lub do centrum miasta ( tez ok 3km ) Tylko ze ja lubię długie spacery i dla to byl relaks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mięso zazwyczaj zabiera najwięcej czasu, dlatego o nim piszę. jako pozycja czasochłonna obieranie ziemniaków? czym to robisz? raz obiad robię i 4 godziny, raz 40 minut. odkurzanie, mycie podłogi chwile bierze, ale nie znowu pół dnia. zmywarkę zapakować - wypkować, kurze, pokój dziecka. nie mowię, że to wszytko to jest NIC. po prostu te 15 godzin zazwczaj starcza na te czynności. bywa, że nie, oczywiście. czasem wolę pójść na spacer i jeść kebaba, niż mieć 3 daniowy posiłek kosztem wycieczki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja się domyśliłam, że przenośnia, dlatego piszę, że przesadza. Pewnie, że są obiady, które zajmują 20 minut albo nawet mniej (jak się ma zapasy w zamrażarce), ale pisanie, że to żaden problem ogarnąc obiad, bo to "tylko wrzucenie mięsa do garnka" to grube przegięcie. Ja uważam, że ugotowanie obiadu wraz z posprzątaniem zajmuje 30-60 minut. To wcale nie jest super szybko... A 3 godziny to chyba przed imprezą się stoi w kuchni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W lato to i pol dnia przesiedzimy na dworze, mamy duze podworko wiec dzieci sobie biegaja a ja w altabce relaksuje, zima wyjdziemy na 15minut po przedszkolu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mia ta cara
oj nie przesadzajcie gotowanie wcale nie zajmuje tyle czsu.Dla mnie leczo np to najszybsze i najprostrze danie.Obieram warzywa w moment mam fajna obieraczke a kroje w sekunde uzywajac siatkownicy .Ugotowac makaron czy ryz to chwila,zupy tez sie szybko gotuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Praktycznie codziennie chodzę na spacery 2-3godzinne. No chyba, że wieje, mocno pada czy pogoda jest pod psem na tyle, że samej nie chce mi się tyłka ruszyć z domu. Zdarza się to jednak rzadko. Poza tym: - odkurzam (w domu jest pies, więc muszę codziennie) - zmywam podłogi (jak wyżej) - gotuję obiad (jednodaniowy, bo widzę, że to ma tutaj znaczenie :classic_cool: ) - robię pranie - prasuję - ogarniam dom (mam bzika na pukcie czystości, co drugi dzień ścieram kurze, układam rzeczy, etc, takie tam - kompulsywne sprzątanie, relaksuję się przy tym mocno :P) - ogarniam swoją roztrzepaną dziesięciolatkę - siedzę w necie - czytam książki/gazety Życie ułatwiam sobie zmywarką, malakserem (to do tej pani, co twierdzi, że warzywa się same nie pokroją), pralką z suszarką, poza tym mam w domu innych domowników, którzy pomagają mi w różnorakich obowiązkach, w związku z czym nie mam ciśnienia, że punkt 16:00, kiedy to wszyscy schodzą się do domu, ja mam stać na baczność z odhaczoną listą obowiązków. Mieszkam w dużym mieście, więc idąc na spacer zahaczam o różne dziwne miejsca. Na początku chodziłam do parku, ale ile razy można go okrążać? Kiedy jakaś starsza pani zaczęła mi już w nim mówić "dzień dobry" stwierdziłam, że czas zmienić trasę :D Chodzę więc ulicami, uliczkami, skwerkami, ostatnio byłam z dzieckiem na Cmentarzu Żydowskim, piękne, urocze miejsce. Oglądam budynki, fascynuje mnie tutejsza architektura, więc mam na co patrzeć. Ostatnio odkryłam park na drugim końcu mojej dzielnicy, poznałam kilka ulic, o których nie miałam pojęcia, choć mieszkam tu już 9 lat. Ja uwielbiam spacerować, a dziecko się w tym czasie pięknie dotlenia. Potem ma kolorki na buzi, jest w dobrym humorze, świetnie śpi w nocy. Nie wiem co jest a) niemożliwego b) niewiarygodnego c) abstrakcyjnego d) nudnego w długich spacerach. Ja je uwielbiam i praktykuję codziennie. Polecam ;) A dzisiaj nie byłam, bo miałam awarię windy przez cały dzień :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po 3 raczej nie, ale 2 to była norma. Mały przeważnie zasypiał, gdybym miała dom z ogródkiem to bym go na działce postawiła i pewnie robiła sama coś na zewnątrz, ale że mieszkam w kamienicy to stawiałam wózek a sama siadałam z książką, albo kiedy był w chuście, przy ładnej pogodzie- rozkładałam kocyk najlepiej w parku, chwilę się bawił a potem zasypiał. W ramach "spacerów" robiłam z nim zakupy, zaglądałam do urzędu, biblioteki itd. Przy deszczu raczej nie wychodziłam, chyba że miałam coś załatwić to też małego w chustę i z parasolką, bo w kiszeniu go pod folią nie widziałam żadnego sensu. W zimie wychodził na sanki, w sumie tylko w paskudną pogodę zostawałam w domu, w upały wychodziliśmy czasem wieczorem dopiero, bo nas oboje takie temperatury męczą. Pranie się robi samo, przecież to max 5 min na posegregowanie i nastawienie pralki, 10-15 min. na powieszenie, więc tu żadnej filozofii nie widzę, prasował mąż, a co do obiadów... dwudaniowych nie jadamy, ale kurcze, naleśniki z sosem meksykańskim- 20 min. pracy w sumie, penne z sosem szpinakowym- też 20 min. max, jak robiłam coś pracochłonnego to kiedy mały spał w domu, albo kiedy mąż go brał, a przeważnie na 2 dni już... Książki czytałam przy karmieniu piersią (kiedyś liczyłam że póki był tylko na piersi to ok. 4 godz. czytania było), w domu przede wszystkim nie bałaganię- wycieram od razu to co mi się rozleje, odkładam wszystko na miejsce, zrobię kanapki- wycieram blat, naczynia myję kiedy się obiad robi, nie zostawiam syfu i tyle, poza tym samotną matką nie jestem. Nie mam jakiegoś parcia na wietrzenie bo mieszkam w centrum Krakowa i moje dziecko świeże powietrze ogląda jak wyjedziemy za miasto, ale wściec się idzie jak trzeba w mieszkaniu od rana do wieczora siedzieć. Poza tym chętnie małego zabierałam ze sobą żeby się oswajał ze wszystkim. Zabawę miał ze wszystkiego, nawet jak mu pomachałam marchewką przy robieniu obiadu (mowa tu o małym niemowlaku), więc nie trzeba wszystkiego dzielić, bo to przecież nie tak że robię pranie i siedzę i patrzę na obracający się bęben, a zabawiam dziecko więc obiadu nie pomieszam. Maseczek nie robię, zresztą nie chodzę do kosmetyczki a do fryzjera od święta, a seksu z mężem nie traktuję jak kolejnego obowiązku :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no my kupiliśmy bardzo niedawno dom, przenieslismy się z dużego miasta na "wygwizdowo"Z okna las widzę,a droga gruntowa. Wsią chyba tego nie można nazwać bo tu same wielkie domy z wielkimi ogrodami w okolicy. I jakbym miała chodzić 3 dziennie po nieutwardzonej drodze....lasem...latem to sama przyjemność. Zimą to młody chyba z nudów by na mnie psioczył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myszellina jak strzeli post to choowajcie się mięczaki i laicy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też dzisiaj nie byłam - w południe mały miał przymusową kąpiel, bo chuseczkami się nie dalo... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie bo jestem w pracy przez 8h, zimą wychodzi z babcią na 30 lub ze mną 30-60 minut, latem często jest na podwórku, czy na spacerze po pół dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upokorzonazona
ja wychodze na poltorej godziny a drugie poltorej corka spi na balkonie, ma 3,5msc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×