Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

zostalo mi 600 zlotych na jedzenie do konca miesiaca dla mnie i meza

Polecane posty

Gość takatamjedna2
bardzo proste rzeczy jem gosciu. na sniadanie owsianka, jabłko lub pomarancza, na obiad mieso upieczone lub ryba i fura surówki albo kasze z surówką, na kolacje jajka lub twarog z mnostwem warzyw. Żadne wyszukane dania - zwykle proste jak najmniej przetworzone jedzenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takatamjedna2
tynk ze ściany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tej co to meny strzeliła
Moje menu - też niezbyt drogie, ale o niebo lepsze! Poniedziałek - grochówka - gęsta, bo daję ok 0,5 kg grochu i ok. 2/3 z tego blenderuję, do tego podsmażam boczek, daję 2-3 marchewki, pietruszkę, pora, 4-5 ziemniaków, które też blenderuję z grochem. Wtorek wątróbka z kaszą jaglaną, surówką z białej kapusty, marchewki i jabłka z odrobiną oliwy środa pieczona ryba, gotowane warzywa, ryż brazowy czwartek zupa warzywna - duuużo warzyw - marchewka, groszek, kukurydza, brokuły, kalafior, pietruszka, fasolka, por i seler, ziemniaki lub kasza jęczmienna. Można się spokojnie najeść, ale nie zapchać. Piątek ryba na parze, brokuły, kasza gryczana ale biała. sobota Pieczone mięso, kasza jaglana, gotowane małe marchewki. Niedziela - tradycyjnie rosół, potem najczęściej bitki z polędwicy, do tego sałatka z kapusty pekińskiej. x moje dzieci niewiele by z tego zjadły. a ta zupa poniedziałkowa to masakra, jakaś papka dla niemowlaka, sama bym się tego nie tknęła a mój mąż by mnie chyba wyśmiał. wątróbki ani mąż ani dzieci nie tkną kolejny dzien: zupa z samych warzyw....??? chyba na przystawkę. dalej: ryba na parze a warzywami... po pierwsze bez smaku dla mnie i w ogóle danie dla jakiejś anemiczki a w ogóle ryba z kaszą???? bleee jedynie obiad z niedzieli, pod warunkiem że dorzucisz tam ziemniaki przeszedł by u nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie każdy jest robolem i ma rozpieszczone bachory. są ludzie którzy jedzą normalnie a nie tylko ziemniory i mięcho.jak gotowac nie umiesz to i bez smaku dla ciebie są dania z parowaru, ja tam pracuję więc często posiłkuję się parowarem, bo obiad robi się sam. ja jem często kaszę jaglaną i amarantusa, bo to najzdrowsze a nie jakieś pyry :( jak dla wsioka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takatamjedna2
nie rozumiem o co się kłocicie. Kazdy jada tak jak lubi i na ile go stac i nic nikomu do tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na jedzeniu nie powinno sie w ogole oszczedzac,nie zyjemy aby jesc ale jemy aby zyc,a dlugosc naszego zycia zalezy w duzej mierze od jakosci jedzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
polecam wpisac w wyszukiwarke godnezycie blog tam jest pelno rad i jadlospisow autorka zywi wartosciowo za 170 zł miesiecznie 1 czlonka rodziny a jest ich 5 wiec da sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty od godnego życia
skończ już z tą autopromocją bo rzygać się chce. idź do pracy to będziesz miała więcej na jedzenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty od godnego życia
nie chodź na zakupy - tylko do piekarni i do mięsnego po wedlinę. a obiady zamawiaj do domu, u nas w mieście jest wiele pizzerii i małych restauracji gdzie za 40 zł spokojnie najedzą się 2 osoby - tym sposobem starczy ci idealnie do końca miesiąca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
600 zł to jest wg mnie akurat. My w styczniu wydaliśmy 550zł na jedzenie na 2 osoby (ja w ciąży ;-) ) także da się. Oczywiście to są pieniądze TYLKO na jedzenie. Bo może osoby które piszą że 600zł to nie możliwe żeby starczyło wliczają w to ogólnie zakupy w sklepie. Ja żeby wiedzieć ile w danym miesiącu wydajemy na jedzenie,na leki, odzież, paliwo, rachunki itp wszystko spisuje w exelu także jeśli robimy zakupy to jeśli na 200zł na rachunku jest płyn do naczyń to go odejmuję i wpisuję w "kosmetyki/chemia". Kiedyś jak nie planowałam obiadów i nie spisywałam wszystkich wydatków to też uważałam że za 600 zł to może jedna osoba sie naje, a po takim analizowaniu i przede wszystkim planowaniu zakupów i obiadów okazało się że jedząc tak jak wcześniej całkiem sporo oszczędzamy na przemyślanych zakupach. Wcześniej kupowaliśmy na oko, często wyrzucaliśmy dużo jedzenia, psuło się, jak czegoś zabrakło to się w sklepie "na dole" kupowało gdzie cena też jest o wiele większa. Także polecam wszystkim którzy mają mało kasy na życie:) Ja przynajmniej teraz wiem że wcale nie mamy mało tylko nie potrafiliśmy mądrze wydawać:) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem jak wy wydajecie 600 zl nw jedzenie, jakas masakra. Na nasza trojke (ja, maz i 3latka) wydaje 1200-1500 zl. Jemy zdrowo, duzo dobrych ryb, ktore sa drogie, mieso kupuje u gospodarza zadnego chemicznego ze sklepu. Wedliny robi nasz sasiad bez zadnych konserwantow i ostrzykiwania woda z sola. Soki wyciskamy z owocow teraz sa tanie np pomarancze, grejfruty. Mam tez sokowirowke i robimy soki warzywne i warzywno-owocowe. Chleb pieke sama. Nie wyobrazam sobie jesc zdrowo za 600zl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
duzo kasy, jak tylko na jedzenie,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak duzo ale nie tkne smieciowego zarcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość ciekawe co za zdrowe ryby, takie drogie kupujecie?? Możesz wymienić kilka? chętnie bym kupiła to zdrowie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mogę się założyć że masa pieniędzy idzie wam właśnie na napoje, można spokojnie wypić herbatę- owocową, zieloną, białą, zioła, wodę z miodem i cytryną, ale nie, wszędzie owoce do wyciskania, soki w kartonach, przecierowe dla dzieci... przecież na to masa kasy idzie! Jak fakt, mam darmowe ryby, ale poza tym na jedzenie na 3 os. idzie ok 700 miesięcznie. Płatków nie kupuję tylko sama robię muesli, w ogóle kupuję niewiele przetworzonej żywności, słodyczy, nie kupuję napojów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale mnie wkurza takie pitolenie że jak to za 600 zł?! Że sie nie da itp. Współczuje zatem mężom tych "niewyobrażających sobie". Jak wam sie statut pogorszy, albo któreś w was straci prace to wtedy będzie płacz bo sobie nie potraficie "wyobrazić" jedzenia za 600 zł na miesiac. Ja mogłabym wydawać więcej ale pytanie: po co? Po co mam przepłacać za jedzenie tylko dlatego że nie potrafię się zastanowić przed zakupami co trzeba kupić żeby te obiady na pare dni zrobić. No ale jeśli dla kogoś to za mało żeby przeżyć to współczuje poradności życiowej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja współczuje wam sytuacji życiowej i poczucia że 600 zł na jedzenie to dużo kasy...nie wyobrażam sobie codziennych zakupów z kartka, z wiecznym patrzeniem na ceny. Jedzenia obiadów z listy czy wczorajszych resztek... nie wyśmiewam się ale wy też nie opowiadajcie jak to wspaniale żyć za tak marne grosze. I jeszzce mądrością życiową sie zasłaniacie... chyba bieda. Zapewniam cie że jakbyś nie musiała tak żyć nie odłożyłabyś dużo więcej..nie kazdy wkłada wszystko co zostaje do skarpety. my jeżdzimy na rózne wyjazdy, ferie, wakacje, weekendy dłuższe, chodze do kosmetyczki, fryzjera, dzieci chodza na zajęcia pozaszkolne....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mówie że to dużo ale że wystarczająco żeby dwie osoby się najadły. i tak samo nie mowiłam nic o tym że wszystko chowamy do skarpety. Poprostu szanuje pieniądze. Wcześniej też tak robiliśmy zakupy, bez zastanawiania się itp. Ale może właśnie to jest ta różnica między nami. Dla mnie pieniadze mają dużą wartość. Wcale nie zmieniliśmy swoich nawyków żywieniowych tylko sposób w jaki planujemy obiady i zakupy. Dzięki temu nie wyrzucamy tyle jedzenia (czyli pieniedzy które wydaliśmy). No i wybacz, ale resztek też nie jadamy. I to że wydajemy 600 zł na jedzenie nie znaczy że mamy mało pieniędzy, też jeździmy na wakacje, korzystamy z życia, kosmetyczka czy fryzjer to wybacz ale zawsze dla mnie była podstawa, każde z nas ma samochód, mamy motcykl, ładnie wyposażone mieszkanie. I tak jak pisałam wcześniej też kiedyś myślałam że 600 zł to za nic nie starczy na 2 osoby na jedzenie, może dla jednej. A, i napiszę jeszcze że mamy po 23,25 lat i do wszystkiego doszliśmy sami. Wszystko się zmieniło jak stwiedziłam że warto byłoby wiedzieć na co ile pieniedzy idzie i właśnie planować zakupy. Także nie mów pogardliwie o mądrości życiowej wynikającej z biedy bo tak wcale nie jest. Widzę większą mądrość życiową w tym jak postępujemy my bo nie wyrzucamy jedzenia i szanujemy pieniądze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a mozecie mi powiedziec, co jest złego w jedzeniu wczorajszych resztek??? Jestem nauczona szanować jedzenie, jest na świecie wiele osob ktore te resztki zjadlyby z chęcią. zrobie zupe, jak mi zostaje zjem na śniadanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to w takim razie ci zazdroszczę. Ja niestety chyba nie umiem oszczędzać, i tego nie da sie raczej nauczyć. Czasem też mnie wkurza że tyle kasy przepieprzamy na jedzenie i wtedy podejmuję heroiczne wyzwanie: oszczędzam, po czym się okazuje że kupiłam to i to i znów poszło 100 zł na nic. U nas marnuje sie dużo chleba, mąż nie tknie wczorajszego, regularnie zostaje po parę plastrów sera, szynki które wyrzucam. I tak samo z ziemniakami z obiadu, resztką surówki, sosu itp. Mam dwoje dzieci, które też ciągle nie dojedzą serka, kanapki, zupy... wylewam. Zwykle się usprawiedliwiam ze po co mam oszczędzać jak nas stać, że biedowałam w dzieciństwie a teraz nie muszę, że trzeba korzystać z życia a nie liczyć kasę ale czasami... ktoś, coś jednak wzbudza we mnie jakieś poczucie że to nie jest do końca tak... jak np twój wpis :p chyba pójdę poszperać w lodówce i zastanowić sie nad obiadem z tego co tam mam... bez wyjścia do sklepu, szczególnie że pada deszcz i dzieciaki też nie skore do wyjścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój wpis z 10:31 był do Tedidipaczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sama tak kiedyś mialam :) I też nie od razu się nauczyłam oszczędzania i planowania. Liczy się systematyczność. Ja codziennie wieczorem spisuje w exelu w tabelce z rachunków ile pieniędzy na co wydajemy: jedzenie, odzież, kosmetyki, rozrywka, paliwo, prąd, gaz, woda, inne rachunki, naprawy, ubezpieczenie, leki, rzeczy dla dzidzi (jestem w ciąży). Na początku było ciężko tak się wziąć i każdą złotówke wydaną spisać (nawet drożdżówkę kupioną po drodzę na uczelnie),ale po 2 miesiącach już wszysktko mieliśmy czarne na białym ile na co idzie pieniędzy i o dziwo wcześniej na jedzenie szło nam około 1000 zł, bez alkoholu, papierosów (paliliśmy wcześniej). Po tych 2 miesiącach spisywania stwierdziliśmy że spróbujemy planować obiady i zakupy. także większe zakupy robimy okolo raz na 10 dni i wydajemy około 150-200 zł, no i wiadomo że pieczywo, wędliny czy sery to się kupuje nawet codziennie czy co 2gi dzień. Akurat na styczeń wyszło równe 550 zł na jedzenie. Raczej nie kupujemy "byle najtaniej". Kupujemy na zapas mięso i mrozimy to wtedy nie trzeba latać do sklepu 10 razy. Często też (z własnej wygody ;-) ) gotuje wielki gar rosołu, pakuje w woreczki do mrożenia tak żeby było na dwie porcje w woreczku i też mroże, więc jak mój tż chce na pierwsze rosół to jest rosół, jak coś innego to wiadomo, z rosołku można każdą zupke zrobić:) A, i jeszcze jedno, zrezygnowaliśmy ze słodzonych napojów, pijemy dużo herbaty, szczególnie teraz w zimę (np. z cytrynką) , i kupujemy dużo wody mineralnej, odrazu zgrzewkę lub dwie (ale to też kwestia tego że ja w ciąży nie chce za dużo przytyć więc i narzeczony przejął taki nawyk. Jeśli chodzi o alkohol to tego nie wliczamy w "jedzenie" także nawet piwo tż odliczam w "rozrywkę". Ja naprawdę polecam taki sposób prowadzenia budżetu domowego bo człowiek sobie nawet nie zdaje sprawy ile może pieniędzy wyciągnąć tak naprawde z nikąd :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To, że ktoś nie wyrzuca jedzenia wynika z szacunku a nie biedy. Szkoda, ze wiele osób tego nie rozumie. Nie wyobrażam sobie, ze miałabym wyrzucać chleb, bo ktoś nie zje wczorajszego. :o Owszem, zdarza mi się, ze chleb zostanie, ale to jest chleb kilkudniowy, a po jednym dniu. I daję go znajomemu dla królików a nie wyrzucam do śmieci. Trzeba po prostu gospodarować z głową i kupować mniej. Dzieciom tez trzeba wpoić odpowiednie wartości. jeżeli dzieci zostawiają jedzenie, to trzeba nakładać im mniejsze porcje. Dobra gospodyni potrafi ocenić "na oko", ile pójdzie ziemniaków czy kaszy. Ewentualnie ktoś zje troszeczkę mniej czy więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie kumam twojego stylu zycia,na wycieczki jeździsz a na jedzeniu oszczedzasz,za 550 zł miesięcznie jakie Wy jedzenie spozywacie,jadłaś kiedys prawdziwy ser,mięso czerwone albo jajka od k****olnobiegających?za taka sume wydaje mi się że nie,za 550 zł nie da się jeśc produktów najwyższej jakości no sory,porządna wędlina kosztuje ponad 30 zł/kg Pewnie że się da przezyć i za mniej ale nie jest to jedzenie najwyższej jakości i nie rozumiem ludzi którzy kiepsko jedza mając pieniadze,bo jak ktos nie ma wyjscia to inna sprawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i kolejna osoba ze swoimi dziwnymi przekonaniami. Jeśli chodzi o wędliny to akurat ja ich prawie nie jadam więc narzeczony sobie wybiera co je i generalnie on lubi dobre jakościowo jedzenie. Raczej nie są to najtańsze wędliny ale też bez przesady nie kupujemy rzeczy najdroższych. Poza tym ojczym ma własną wędzarnie i założę się że w życiu nie jadłaś takich pysznych rzeczy. Jajka z wolnego wybiegu akurat mam bo co jakiś czas bo od rodziny ze wsi dostajemy. Ziemniaki też kupujemy w większej ilości od rolnika. I nie kupuje g******ego jedzenia bo w ciąży nie wyobrażam sobie żywić się jakimiś odpadkami. Ty pewnie za to jadasz w restauracjach najlpeszych w miescie i wogóle gotować nie musisz. Wiesz, zresztą dużo zależy od tego kto ile je. My oprócz śniadania, obiadu i kolacji jemy zawsze jeszcze jakieś owoce, budyń, jogurty, inne przekąski. Jeśli ktoś co chwile ma potrzebę jedzenia i waży około 90 kilo no to wiadomo że też więcej taka osoba je. Śmiać mi się chce z takich osób które zawsze są mądrzejsze i nic sobie nie dają przetłumaczyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
porzadnej wedliny i miesa czerwonego nie dostaniecie w sklepach wiecprzestancie bredzic jak zdrowo i drogo jecie:) te wasze porzadne sery, wedliny 30 zl za kg to zlepek najgorszego syfu:) ja kupuje mieso tylko od sprawdzonego gospodarza, cielecina, wolowina, wieprzowina, drob...robi czyste mieso bez syfu a i zdrowo odzywia zwierzeta a nie chemia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale nie kazdy ma dostep do wedzarni i jajek od rodziny,większośc za takie produkty musi bulic dużą kase,zrozum to durna babo i przestań bredzic ze za 550 zł da się zdrowo żywic. A weź skopiuj z tego exela swoje wydatki na jedzenie w styczniu i zobaczymy co tak naprawde kupiłas dobrej jakości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
porzadnej wedliny i miesa czerwonego nie dostaniecie w sklepach wiecprzestancie bredzic jak zdrowo i drogo jecie te wasze porzadne sery, wedliny 30 zl za kg to zlepek najgorszego syfu ja kupuje mieso tylko od sprawdzonego gospodarza, cielecina, wolowina, wieprzowina, drob...robi czyste mieso bez syfu a i zdrowo odzywia zwierzeta a nie chemia x a ciekawe skad ten twoj gospodarz ma pasze dla tych zwierząt,sam obsiewa pola bez pestycydów?jasne naiwniaczko,dzis nic nie jest zdrowe,co najwyzej moze mieć lepsza jakość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak ktos pisze ze wydaje 2 tys na jedzenie na 2osoby bo je drogie wedliny ,sery, owoce,mieso to az zapluwam sie smiechem:) zrozumcie glupie babska ze w supermarkecie nigdy nie kupicie porzadnej wedliny!!!!! wedlina 30 zl za kg owszem jest lepszej jakosci niz ta za 15 zl ale nadal jest zrodlem raka i innych chorob dobre mueso tylko do sprawdzonego hodowcy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze wam sie w głowie pewne rzeczy nie mieszczą ale tak jest. Nie zmienię męża 40 letniego który chleb je tylko dzisiejszy. Każdy ma jakies swoje "dziwactwa" to że napisałam że dużo chleba się marnuje nie jest jednoznaczne z tym że go wyrzucam. Koleżanka zabiera go na wieś dla swojej matki która ma gospodarstwo. Chodzi mi o kasę którą wyrzucam z tym chlebem. Dzieciom nie nakładam całych talerzów ale zawsze coś zostaje, kawałek mięsa, ziemniaków, surówki. Sama czasem nie dojem, nakładam bo wydaje mi sie że zjem a nie zjadam i co? wyrzucam. Nie musicie się tak oburzać od razu....mnie też dziwi wasz styl życia i mimo że widzę błędy w swoim to nie waszego też nie zazdroszczę. postaram sie jednak bardziej planować zakupy. A na początek wygrzebałam groch łuskany z szafki i już gotuję zupę z niego. Na drugie będą naleśniki z serem. Tyle inspiracji znalazłam w mojej lodówce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×