Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gosc pytajacy

Czy monogamia to monotonia ?

Polecane posty

Gość gość
Niedobrze mi na samą myśl,że mój partner mógłby mieć TAKI problem. Myslę,że pewnie by mi o tym nie powiedział,że tak jest,tak jak Ty nie powiedziałeś o tym swojej kobiecie,tylko pytasz o poradę nas,bo boisz sie jej reakcji. A tak naprawde zdanie Twojej kobiety liczy sie bardziej niż moje,bo ja Twoją partnerką nie jestem. I jak coś doradze mogłoby to być dobre dla mnie,a dla Twojej kobiety niekoniecznie.Myslę,że choć to będzie trudne,powinieneś o tym porozmawiać z nią. Może ona ma podobny dylemat tylko to przed Tobą ukrywa? Skąd wiesz,że nie skoro ludzie sie zmieniają. Szczerze ja nie wiem co w takiej sytuacji można zrobić. Dla mnie byłoby to bardzo trudne i na ten moment nie wyobrażam sobie zgodzić sie na seks mojego z inną,a gdybym na to przystała,potem bym po kątach płakała. Nie mogłabym sie na niego gniewać skoro byłoby to za przyzwoleniem,ale i tak czułabym wielki ból.Możliwe że i tak byśmy sie przez to rozstali. Z drugiej strony głupio się rozstawać po 20 latach z takiego powodu,jak poza tym wszystko gra. Nie wiem,cięzka sprawa. W sumie nawet Ci współczuje. Widać że masz z tym problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale właśnie teraz trzeba rozgryźć,co jest problemem faktycznym. Monogamista może zdradzić,jeśli w związku nie ma seksu i brakuje mu seksu w ogóle. Albo jakiejś odmiany seksu,która jest mu potrzebna do szczęścia,ale nie dotyczy tego,ze musi to być inna osoba,tylko po prostu ta właściwa osoba tego nie zapewnia. Jest różnica jak ciągnie Cię do innych,bo coś nie gra w seksie z Twoją partnerką,a gdy wszystko jest ok,tylko czujesz,że potrzebujesz także innej. Drugi przypadek to już na pewno poligamia. Obydwa byłyby dla mnie cięzkie - ale w pierwszym przypadku na pewno starałabym się poprawić na tyle,by mu już niczego w seksie ze mnąnie brakowało. Byłoby mi jednak przykro,że coś mu nie pasuje we mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W drugim przypadku to już gorzej,skoro to niezależne ode mnie i ja nie moge sie już poprawić bo chodzi o to,bym to właśnie nie była ja. ALe dlaczego to nie mam być ja,skoro to mnie kocha a innych nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to trochę tak jakby chciał mi przekazać : przejadłaś mi się,mam Cię dość. Jak tego nie odebrać inaczej jak brak uczucia do mnie to ja nie wiem. I jak to może nie boleć,skoro ja nadal kocham..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakby każdy był na coś takiego "przygotowany" to ludzie nie mieliby skrupułów i zdradzaliby się non-stop. Jedni szukają coraz to nowych wrażeń, a inni wolą spokojne, ustabilizowane życie. Ja osobiście sobie tego nie wyobrażam, abym mógł zdradzić swoją kobietą... inne po prostu mi się nie podobają i choć na wyjeździe integracyjnym z pracy miałem na to okazję dwukrotnie, to zawsze odmawiałem, choć wiem że nigdy by się to nie wydało. Dla mnie dobry seks to taki kiedy robi się to z osobą którą się doskonale zna, której się w pełni ufa... pomijam już fakt że byłoby to świństwo z mojej strony, że zawiódłbym zaufanie mojej dziewczyny i nie potrafiłbym spojrzeć jej w oczy. Każdy ma swoje zasady i przekonania... ja do poligamii bym się nie nadawał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba że da sie zapewnić partnerowi poligamicznemu substytut inności,zmieniając co jakiś czas kolor włosów,sposób ubierania się,wcielając się w różne role podczas seksu np. udawać policjantkę,pielęgniarkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc pytajacy
Do goscia z 19:27. Juz tu pisalem, ale jeszcze raz powtorze, aby moich wypowiedzi na tym forum nie laczyc z moja osobista sytuacja. W zadnym momencie nie stwierdzilem, ze pisze o sobie, albo nawet o kims kogo znam. Przyjmijmy, ze lubie czasami zmuszac ludzi do myslenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najciekawsze w tym wszystkim jest to że osoby które nie widzą w zdradach nic złego najczęściej same oczekują wierności od swojego partnera... zwyczajna hipokryzja!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie,ja nie wyobrażam sobie jak niby miałoby wyglądać to przygotowanie. Gdybym miała założyć,że mnie spotka zdrada,nie potrafiłabym się w pełni cieszyć życiem. Zamiast brać to co jest,zamartwiałabym się tym co będzie. Partnera też traktowałabym gorzej,bo bałabym sie do niego tak bardzo zbliżyć,żeby potem mniej cierpieć. Często też ludzie "przygotowani" na zdradę sami zdradzają zawczasu,żeby potem "mniej bolało". Życie chyba nie powinno tak wyglądać..równie dobrze można się szykować do śmierci,bo to to już spotka nas na 100 % w przeciwieństwie do zdrady która może nas nie spotkać. I co,powinnam się przygotować..zbierać na trumnę i pogrzeb,zaklepać sobie miejsce na cmentarzu,już dzisiaj napisać testament i odliczać czas? No sorry ale olewam to,wole kase wydać na coś innego a o śmierci póki co nie myśleć żeby nie zabrała mi życia już dzisiaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu nie pisałeś,ale kilka tygodni temu na kafeterii w innym temacie napisałeś. Pamiętam to,to byłeś Ty. Chyba,że ktoś się podszył,ale nie sądze :) Ja tu stale zaglądam więc kojarzę. A co do zmuszania do myślenia to i tak nikogo nie zmusisz,a ci co tu sie wypowiadają,robią to z własnej nieprzymuszonej woli. Ja sie nad tym zastanawiam nie od dzisiaj i nie jest to Twoja zasługa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc pytajacy
Do goscia z 19:34. Niekoniecznie mam cie dosc, ale chce jeszcze czegos innego. A co do uczucia, to owszem nie jest takie same jak powiedzmy w dniu slubu, ale jest. A poza tym z reka na sercu, kto moze powiedziec, ze po tych powiedzmy 20 latach to jest takie same uczucie jak po slubie. Moze jakies wyjatki. To chyba naturalne, ze kocha sie wtedy inaczej, ale kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może jednak to,że sie nad tym zastanawiam i wdaje w dyskusje,to już jest jakaś forma przygotowania na coś co może sie stać. Bo szukam sposobu jak sie tym nie przejmować w razie czego,żeby nie czuć tego bólu a tym samym sie go nie obawiać. Ale i tak nic mi nie pomoże skoro do tej pory nie pomogło,jedynie powinnam chyba właśnie zaprzestać zaciekłej dyskusji na te tematy i rozmyślania o tym,żeby to już teraz nie było obecne w moim życiu. Zeby od tego odpocząć i żyć spokojniej. Bo zdarza się,że takie tematy podsycają nieufność i strach,wzbudzają złość,a i tak jeden drugiego nie przekona. A w tym czasie mogłabym zrobić coś co sprawia przyjemność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jednak to mój nawyk wchodzenia na to forum jest winien,bo tutaj codziennie trafi się tego rodzaju temat a ja z ciekawości czytam no i odpowiadam. Ok,ja Tobie uwierzyłam,że kochasz żonę,myślę,ze gdybyś jej nie kochał to byś dawno zdradził a nie sie tak męczył. Ale naprawde nie wiem jak Ci pomóc. W końcu stoje po przeciwnej stronie barykady. Dla mnie najlepiej by było : olej to,zajmij sie czymś innym,nie myśl tyle na ten temat,jutro walentynki,spędź ten dzień romantycznie z żoną. Ale zapewne nie takiej rady oczekujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak się kogoś naprawdę kocha, to się tej osoby nie rani i gdy przychodzi "znudzenie" człowiek stara się temu zaradzić... a to o czym piszesz, to nie miłość tylko przyzwyczajenie, ewentualnie przywiązanie do osoby z którą spędziło się wiele lat. Podsumować to wszystko można w tylko jeden sposób... jedni ludzie są monogamiczni, a inni nie i tyle, dlatego przy doborze partnera trzeba zwracać na to uwagę... choć nigdy nie będzie miało się tej pewności, ale przynajmniej trzeba w to wierzyć i ufać, a nie z góry zakładać najgorsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc pytajacy
Do Goscia19:42. Owszem, dobrze kojarzysz, ale to nie zmienia faktu, ze sam dobrze wiem co zrobic ze swoim zyciemi i naprawde nie potrzebuje zadnych porad. A co do zmuszania to moze rzeczywiscie niewlasciwe slowo, niech bedzie sklaniac do myslenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc pytajacy
Do goscia z 19:50 . To akurat sie z toba zgadzam. Owszem jak kogos sie kocha to sie go nie rani, a przynajmnie bardzo stara nie ranic. Dotyczy to takze sytuacji gdy jak piszesz nie jest to milosc ale przywiazanie i przyzwyczajenie, chociaz ja akurat uwazam, ze to jest tez milosc. I chetnie bym spedzil walentynki z zona, ale niestety nie jest to mozliwe. Powodow nie bede wyjawial, ale powiem, ze nadrobimy to za pare miesiecy. Tylko nie pomyslcie sobie czasmi, ze jestem pensjonariuszem zakladu karnego, nie nic z tych rzeczy. Ktos nie spi, zeby spac mogl ktos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no właśnie,więc tymbardziej cięzko uwierzyć jak ktoś zdradzi,że on kocha. W dodatku taki osobnik często okazuje wielkie zdziwienie " a czego ty sie tak tym przejmujesz? to był "tylko seks"" czyli nawet nie jest świadom co partnerka czuje i jej nie rozumie. Wielka mi miłość nie ma co.. te osoby w większości są prymitywne,nie znam fajnego zdrajcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc pytajacy
do goscia z 20:07. Ja tez nie znam fajnego zdrajcy, prawde mowiac znam ich niewielu, widocznie nie jest to tak powszechne zjawisko jak sie sadzi. Ale co innego jest dokonanie zdrady a co innego odczuwanie takiej potrzeby. Od dokonania moze powstrzymac nas wlasnie uczucie, wole zebym cierpial ja niz ma cierpiec partner. A odczuwanie potrzeby czy checi, to smiem twierdzic zjawisko bardzo powszechne (poza wyjatkami). I po co ? Dlatego, ze ktos tam kiedys napisal jakies przykazania i potem bylo to wciskane ludziom do glowy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc pytajacy
Przepraszam, ale musze przerwac swoj udzial w dyskusji, chetnie powroce do tematu jutro, jesli beda chetni. Zycze udanych walentynek dla tych ktorzy moga swietowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko że ja nie chce cierpienia partnera. Dlatego żeby nikt nie cierpiał musi być podobny do mnie,żebym ja mu wystarczała. I już tłumaczyłam że w d***e mam przykazania i coś narzuconego i nie o to chodzi. Byłoby to bardzo proste gdyby to o przykazania jakieś szło. Bo ja akurat podatna na takie wpływy nie jestem. Moi rodzice mają zresztą takie poglądy że aż dziw że nie jestem poligamistką.Dla mojej mamy jak facet idzie do burdelu to nie zdradza..oj....moge sie z nią kłócić i spierać. Mam jak widać swoje zdanie. Katoliczką też nie jestem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szkoda,że nie zrozumiałeś mojego przesłania i nawet tego o wątróbce,co przecież powinno zalatwić temat narzucania czegokolwiek. Moja natura jest taka,że tak odczuwam i jestem monogamistką,nie żadne narzucenie i wychowanie. Nie rozumiesz że ktoś sam z siebie może taki być..a przecież poligamiście też sie nie wpoi monogamii na siłę,inaczej w społeczeństwie monogamicznym nie byłoby zdrad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc pytajacy
Do goscia z 20:48. To ladnie, ze nie chcesz aby partner cierpial. I to, ze wybierzasz sobie za meza kogos, kto ma takie same poglady to sluszne i raczej oczywiste. Probuje tylko (bezskutecznie) uzyskac odpowiedz na pytanie co zrobisz jesli po 20 latach jego poglady sie zmienia. Uzna, ze potrzebuje skoku w bok, chociaz poza tym "drobiazgiem" wszystko z wami bedzie ok. Piszesz, ze masz gleboko w d... przykazania , zakazy itd. No coz, nie potrafie stwierdzic dlaczego ktos ma takie a nie inne poglady, a patrzac szerzej system wartosci. Rozszyfrowanie tego, w przypadku kazdej osoby to zadanie dla psychoanalityka, a ja nim nie jestem. Mysle jednak, ze system wartosci wynika przede wszystkim z wychowania, ale rozumianego w szerokim sensie ( a wiec nie tylko Rodzice, szkola i kosciol, ale tez obejrzane filmy, przeczytane ksiazki itd.) Byc moze jakies predyspozycje genetyczne tez graja pewna role- nie wiem. Mam swoja teorie na temat, dlaczego ktos jest doglebnie przekonanym monogamista, ale byc moze byla by to psychoanaliza dla ubogich wiec na razie zachoam to dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc pytajacy
Do goscia z 20:50. Co do watrobki, to niestety nic w ten sposob nie wyjasnilas, bo nie odpowiedzialas skad ktos wie, ze nie lubi, jesli nie sprobowal i w dodatku wie, ze nigdy nie polubi. Przykladz probowaniem kupy nie jest odpowiedni, po jest ona powszechnie uznawana za niejadalna i w to sie wierzy na slowo, pdobnie jak wierzy sie, ze niejadalne sa kamienie czy piasek. Jesli chodzi o reszte to mniej wiecej odpowiedzialem w pierwszym dzisiejszym poscie. Ktore z naszych zachowan wynikaja z natury a ktore z kultury to sprawa na liczne doktoraty, ja nie czuje sie na silach aby to dyskutowac. Prywatnie uwazam, ze monogamia wynika z kultury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc pytajacy
Odswiezam temat, czy sa chetni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odpowiedziałam co do tej wątróbki przeciez,że to dotyczy tylko sytuacji,gdy ta osoba już jej spróbowała. Co do tego skad wynika monogamia,u części osób pewnie to faktycznie kultura,u mnie na 100 % taka moja natura. Tak jak Ty pewnie czujesz,że jestes jednak poligamistą z natury,a ktoś też mógłby uznać,że tylko kultura o tym decyduje. Uwierz,że to możliwe być monogamistą z natury,szczególnie kobieta może nią być. Nikt mi nie wpajał jaka mam być pod tym względem,nie ciązy na mnie żadna presja,w filmach i książkach często są zdrady. Nie próbuj doszukiwać się u każdego ukrytej poligamii bo jej tam nie znajdziesz. Ja jestem przykładem na monogamię wynikającą z natury a nie z wychowania. Zapewniam że nawet teraz gdy sie nad tym zastanawiam nie mogłabym wskazać żadnego wpływu z zewnątrz na to że jestem monogamistką. A co do tego co zrobić w sytuacji gdy facetowi po 20 latach sie odmieni,też odpowiedziałam że ja tego nie wiem,bo to bardzo trudne. Może ktoś inny będzie wiedział.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może u mężczyzn faktycznie monogamia jest tylko narzucona kulturowo :(:(:( :(;(co do kobiet myślę że z 50 % to monogamistki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc pytajacy
Dziekuje za ponowne zainteresowanie tematem. Tak jak napisalem powyzej, nie sposob bez doglebnej psychoanalizy roztrzygnac, skad u konkretnej osoby takie a nie inne poglady czy postawa zyciowa. O sobie tez nie jestem w stanie powiedziec, czy zwolennikiem poligamii ( nie koniecznie musi to oznaczac, ze poligamista) jestem z natury czy tez jest inaczej. Ja osobiscie uwazam, ze znacznie wieksze znaczenia ma wlasnie to co skrotowo nazywam "kultura" niz to co jest wrodzone, czyli natura. Ale nie jestem specjalista w tej dziedzinie, wiec glowy nie dam. Mysle, ze nie jestesmy w stanie roztrzygnac tego tu na forum, bo na ten temat powstalo juz setki doktoratow. Za chwile napisze tutaj o troche innym zagadnieniu, tez z tym zwiazanym, wiec prosze o pozostanie na forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc pytajacy
Wracajac do tematu chcialbym przede wszystkim zastrzec, aby tego co tu pisze w zadnym wypadku nie odnosic personalnie do mnie. Jesli bede prosil o udzielenie rady, to w sensie ogolnym, nie konkretnie dla mnie. A teraz do rzeczy. Na poczatku strony 3 tego tematu (13.02.14 19:31), jest wypowiedz sugerujaca, ze w przypadku niedostatecznej ilosci seksu w malzenstwie zdrada moze byc moralnie usprawiedliwiona. Mowiac prosto: jesli ktos ma seks raz na miesiac i to w dodatku po ciemku pod koldra, to czy ma prawo poszukac sobie wspomagania na boku. Co sadza o tym zwolenniczki/ zwolennicy monogami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To zależy,bo powody mogą być różne.Myślę,że najpierw trzeba spróbować wszystkich pozostałych możliwości,to znaczy : -dowiedzieć się dlaczego partnerka jest tak oziębła rozmawiać z ną na ten temat,w razie potrzeby wybrać sie razem do seksuologa. Bywa ze jest zła na partnera z jakiegoś powodu więc nie chce bliskości z nim. Bywa że ma problem jakiś. Albo że on coś robi w łóżku co sie jej nie podoba.Bywa,że sie o czymś wstydzi powiedzieć,nawet o jakiejś chorobie,ale to trzeba wyjaśnić. Wszystko trzeba wyjaśnic. Możliwe,że to partner będzie musiał zmienić do niej podejście. Możliwe,że to ona będzie musiała coś zmienić,ważne żeby chciała. Ważna jest dobra komunikacja i chęci do poprawy. - jeśli ona nie może z powodu choroby lub z innego powodu,ale nie jest to jej winą to najlepiej przeczekać. Jesli jest w zagrożonej ciązy,lub coś innego sie dzieje partnerka powinna wiedzieć,że jej partner to odpowiedzialny człowiek i to razem z nią przeczeka,a nie poleci do innej. - Jeśli ona po prostu ma tak małe libido i nie chce tego zmieniać,nie chce sie starać zaspokajać partnera,ma to w 4 literach wtedy może najlepiej pomyśleć o zmianie partnerki. Jeśli jednak łączą tych ludzi duże zobowiązania,dzieci i poza brakiem seksu wszystko jest ok,to jest to ten jedyny chyba ewentualny przypadek,gdy można poszukać na boku. Wtedy to kobieta sama sobie jest winna,skoro ona ma gdzieś potrzeby partnera.Sama jakby daje mu przyzwolenie na to by poszedł do innej. Bywa że to przyzwolenie jest nawet jawne,jak u mojej matki "mam gdzieś czy ojciec ma kochanki,ja i tak z nim nie sypiam i nie zamierzam" ale tak jest przeważnie w związkach,gdzie już nie ma namiętności i pożądania,a została tylko przyjaźń. Tylko czy to jeszcze związek tak do końca?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
także na pewno nie usprawiedliwię a może nawet potępie kogoś kto poleciał do innej/innego bo przez ostatnie 2 tygodnie partnerka nie miała ochoty na seks,ale ani z nią o tym nie pogadał i nie wyjaśnił dlaczego tak jest,ani nie był w ogóle cierpliwy,bo ten problem jest od niedawna. Ale nie będe wieszać psów na tych,którzy mają kochankę,bo seksu od żony nie mogli sie doprosić od 2 lat,próbowali już wszystkiego,.rozmawiali z nią tysiące razy i wiedzą,że po prostu taka jej oziębła natura. No a mają dzieci i kłótnie w domu są tylko o ten seks...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×