Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Moje małżeństwo przeżywa kryzys

Polecane posty

Gość gość

nie mam nawet ocohty tego naprawiać. Nie ma między nami uczyć, jestesmy dla sieboe obojetni. Czasm jakis buziak, przytulenie sie w dzien. Mąż przyhcodzi pozno z pracy dlatego, ze pozno do niej wychodzi. Ja caly dzien jestem z niemowlakiem w domu, gotuje sprzatam, robie zakupy, woże starsze dziecko do i z przedszkola, spacerki d**erelki itd.Typowe zycie matki w domu. Wieczorem jestesmy oboje zmeczeni a jeszcze dzieci trzeba kapac, ukladac do snu. Czas dla siebie mamy po 20.00 , zazwyczaj padasm na twarz. Po dniach oschlosci nie mam najmniejszej ochoty na seks, mąż tez nie wydaje sie byc napalony,Ot czasem mu sie przypomni , ze ma zone. Wkurzam sie, ze zazywam hormony a kochamy sie raz, dwa razy w miesiacu. Co chwile sobie obioecuje, ze to ostatni raz , ze nie bede sie wiecej truc. Im mniej czasu ze soba spedzamy , tym mniej nas łaczy. Wyjezdzam za chwie na urlop do mamy na 2, 3 tygodnie i ciesze sie strasznie, ze nie bede musiala patrzec na meza , nie bede musal robic tego samego co zwykle. Boje sie, ze nie zateksnie, bo za czym ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a może to będzie dla was próba? może właśnie zatesknicie za sobą, ty za nim, on nie tylko za służbą domową ale i za swoją żoną? nie chcę Ci opowiadać bajek, ale tak może być ale nie musi. mysle ze warto powalczyć bo kryzysy zdarzaja sie zawsze... sztuką jest je pokonać:) powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odleglosc dla milosci jest jak wiatr dla ognia. Podsyca wielki gasi maly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hmm ty siedzisz w domu - mąż póżno wychodzi do pracy to macie cały ranem czas razem - troche cię nie rozumiem - siedzisz w domu z dziećmi - facet chodzi do pracy - więc o co chodzi - pomyśl jakbyś ty latała rano do pracy a on popołudniu - do tego dorzuć zajmowanie się dwójką dzieci i domem - chyba macie za dużo czasu lub za dużo kasy i dlatego tak się dzieje - nie macie wspólnego celu - budowania domu, urządania ogrodu - coś co was połączy - ale nawet jak wy osobno jeździcie na urlop to faktycznie nie jest dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Życie... Tak właśnie wygląda. Dzień w dzień jest top samo. Liczyłaś na ognistą namiętność po latach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moniaszka jaki masz staż małżeński?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"odległość dla milosci jest jak wiatr dla ognia. Podsyca wielki gasi mały." To oddaje to co chciałam napisać, w Waszej sytuacji taka rozłąka nie pomorze, a z pewnością zaszkodzi. Dużo więcej dałby wam chociażby weekendowy wyjazd tylko we dwoje. Trochę Cię rozumiem, tez mamy niemowlę, ale wyczekane dziecko nas scaliło jeszcze bardziej, ale np. w seksie jest gorzej, mąż ma ochotę a ja jestem nastawiona na inny tryb, wszystko ronię szybko, szybko (od miesiąca znów pracuję) mam mniej ochoty na przytulanie, kiedy wiem, że za chwilę synek może się obudzić i znów wezmę go do naszego łózka :P, żeby choć trochę się wyspać. To takie błędne koło: im mniej się kochamy tym mniej mi się chce, bo jak ma już być rzadziej to chcę "porządniej" i koło się zamyka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
naszym wspolnym celem jest owszem budowan domu, oszczedzamy juz 3 lata , zostaly nam jeszcze 2 lata oszczedzania i wtedy ruszamy z budowa za gotowke. Z tego powodu nic sobie nie kupujemy, nigdzie nie wychodzimy, nigdy nie jezdzimy na wakacje. urlop w domu rodzinnym to dla mnie ucieczka, odskocznia. Chodzi mi o to, ze nic nas nie laczy z mezem. Mamy dzieci, zyjemy wspolnie ale obok, nawet nam sie gadac ze soba nie chce. Mamy caly poranek dla siebie ale co z tego ? Dwoje dzieci trzeba ubrac, nakarmic, bierzemy prisznic rano, robimy sniadsnie. Tyle, ze to sniadanie jemy razem .Wychodzimy po 8.00 rano, maz wraca zazwyczaj po 18.00, 19.00 . Oboje jestesmy zmeczeni , znudzeni tym zyciem i widze, ze zande z nas nie ma ochoty nawet o tym pogadac , niczego zmieniac. Jakbysmy stracili sens we wspolnym zyciu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u nas z tym seksem jest tak, ze prawie całą ci ąże sie nie kochalismy bo maz mial obawy. Pozniej porod, połog, obiecywalismy sobie ze nadrobimy te miesiace.specjalnie biore tabletki i po cholere....seks mamy raz na 2 tygodnie, taki wymuszony.Nie ma miedzy nami zadnej chemii, namietnosci, nie mowie o tym ze po latach czlowiek sie rzuca na siebie. Ale ui nas po latach patrzec na siebie nie mozemy, nie chcemy. Nie ma bliskosci, nie ma zartow, nie ma takiej radosci miedzy nami.Tylko praca, dzieci, obowiazki senI tak w koło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam związku 9 i małżeństwa prawie 5, mam świadomość, że w życiu sa różne okresy, teraz mamy siedmiosięczne dziecko i to jest czas dla niego, dla rodziny, radość czerpiemy ze wspólnego spędzania czasu, ze spacerów, wspólnych wypadów na basen, o seksie nie zapominamy, ale to nie jest czas, że kochamy się "ciągle" i "wszędzie", dla mnie to normalne i nie oznacza osłabienia naszych uczuć, bo jesteśmy sobie bliscy jak nigdy. po prostu takie jest zżyci i etapy w nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zastanówcie się czy warto tak żyć bo gdy wybudujecie dom to może okazać się,że już nie będzie rodziny,która będzie mogła w nim zamieszkać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość motylekkkkkkk
no to moze wlasnie warto w koncu usiasc i pogadac? a jak wygladaja wasze weekendy? niedziele? maz chyba ma wowczas wolne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brak czasu nie jest usprawiedliwieniem - mój mąż przeważnie wstaje ok 5 (czasem wcześniej), pali w piecu (centralne), jedzie do firmy i pracuje do ok 16:30 (o ile później nie ma wyjazdu), jedzie po synka do moich rodziców (wróciłam do pracy), przyjeżdża do domu, znów pali w piecu, coś tam "ogarnia" i w domu jest po 17 (na nogach intensywnie od 12 h), ciągle jesteśmy przed obiadem...więc albo go robimy albo wychodzimy na miasto..., w międzyczasie trzeba nakarmić/przebrać dziecko... Zresztą każdy dzień wygląda u nas inaczej, czasami mąż zostaje z synkiem do 16 (ja wracam) a on jedzie do firmy i wszystko jeszcze bardziej się przesuwa...ale wiesz co my robimy ? Wczoraj wróciłam do domu o 17:30, szybko ogarnialiśmy mieszkanie i jechaliśmy 25 km na basen, wróciliśmy przed 22, zmęczeni, ale spędziliśmy ten czas RAZEM, nie obok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojtam ojtam
hmm rozumiem że wybudujecie za 2 lata z gotówki - tzn że macie już na połowe domu - to czemu nie ruszacie już - ławice, mury itd - niech już coś się dzieje - coś was łączy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my od momentu powrotu z pracy wszystko robimy razem, gotujemy razem, idziemy razem na zakupy, na spacer, na miasto, sprzatamy razem, ogladamy tv.nawet jak wieczorem maz chce posiedziec na necie cos poogladac , ja tez biore kompa siadam kolo niego i np siedze na kafe :) oczywiscie osobno czas tez spedzamy, ale teraz jak jestem w ciazy to maz najchetniej caly czas siedzialby ze mna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też mam takie wrażenie, ze ten nasz dom z marzen powstanie ale nie będzie miał kto w nim mieszkać... Tak rozmawialismy już tyle razy, potrafimy usiaść i pogadac ale z nic z tego nie wynika.Nie wiem czy to zmęczenie czy brak dobrej woli nas blokuje. Mąż mowi, ze ja mam zazwyczaj pretensje i On nic nie moze zrobic.Chodzi mu glownie o seks bo ja juz sie stara raz na tydzien, dwa to ja nie chce.Nie potrzebuje tego.Czuje wtedy, ze On sobie przypomnual ze ma zone, ze jemu sie zachcialo.Nie ma tej atmosfery, nic nas nie laczy, zadne uczucia przez cale dnie i nagle ma mi sie chciec seksu. Odzwyczailam sie po ciazy , gdzie to ja zabiegama o zblizenia a mąz mnie kijem nie chcial dotknąć.... A ja mam znowu pretensje, ze za duzo pracuje bo moglby mniej, ze nie wychodzi jak czlowiek do tej pracy np na 7.00, tylko jak mu sie wyjdzie tak wyjdzie.W konsekwencji wraca pozno, ja jestem z dzieciakami clay wieczor, jak pojda w koncu spac to chce odpoczac. I tak sie scieramy, jak mamy ze soba rozmawiac to wolimy juz milczec. Kiedys mielismy piekne, naprawde piekne kłótnie, pełno emocji bo chyba nam zależało. A teraz jedno TV, drugie komputer i jakos leci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie budujemy domu, bo nie ma nas w kraju i nie mamy jeszcze ustalone na 100 % gdzie ten dom bedzie powstawal.Czy w moich czy w męza rejonachhh.dlatego nic sie nie dzieje, ciułamy te pieniadze, kpka rosnie i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a u mnie te wieczory to dla mnie najgprszy okres, bo mam niemowle ktore trzeba wykapac, nakarmic i uspic czasem ( jak męza nadal nie ma ).przedszkoalka ktory chce sie bawic, zazwyczaj w tym samym czasie gotuje obiado-kolacje, zeby dla męża była ciepla.I jak ten sajgon sie konczy to juz mi sie nic nie chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja pracuję zawodowo, więc w pewnych sytuacjach czuję się usprawiedliwiona, np. z gotowaniem, rzadko to robię, bo szkoda mi krótki czas, który mamy przeznaczać na stanie przy garach, wolimy zapakować małego do wózka, pójść na spacer i przy okazji coś zjeść. Ale szczerze uważam, że osobny wyjazd jest bez sensu i może wam zaszkodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no piszę że jestem w ciazy. raczej nasze zycie wygladaloby inaczej gdybyśmy je mieli.ale nie sądzę że tak się zmieni ze oddalimy się od siebie jak pojawi się dziecko, chociazby dlatego że seks nie jest dla nas najwazniejszy i nie klocimy sie o blahe rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, masz rację, jeżeli mąż może wychodzić wcześniej do pracy a co za tym idzie wcześniej wracać, to powinien to zrobić, nie musi się wylegiwać i spokojnie pić ran kawki, chyba, że to taka ucieczka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój kazdy dzien wygląda tak samo Pobudka, prysznic, sniadanie.Biore niemolwe do auta, zawozimy starszaka do przedszkola.Wraca,, sprzatam. Wychodze na spacer polaczony z zakupami.Wracam, robie pranie wieszam, szykuje cos na obiado-kolacje.Jade po przedszkolaka, wracamy dod omu, bawimy sie troche. Najgorzy czas zaczyna soe od 17.00, niemowle zmeczona, zaczyna marudzic, starszy chce sie bawic. Mąz łaskawie wróci po 18.00 , zje kolacje, w tym czasie zazwyczaj niemowle juz albo spi albo trzeba je spuc, co zajmuje 10 minut. Mąż przejmuje obowiazki tylko nad styraszym synem, dba o jego kapiel i kladzie o do snu ja w tym czasie jeszcze zmywam i sprzatam po kolacji. I juz jest 20.00.Niby czas dla nas a jednak nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość motylekkkkkkk
a przytulacie sie jeszcze?? przeciez jak juz dzieci spia mozecie usiasc razem na kanapie i wlaczyc jakis fil i mozesz chyba sie do meza przytulic, mozecie sobie cos milego powiedziec itd? moze trzeba od tego zaczac jesli tego nie ma ale cos mi sie wydaje ze chyba uczucie calkiem sie u was wypalio i nie wiem czy sami dacie rade to uratowac czy w ogole wam jeszcze na tym zalezy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moniaszka ale dla mnie seks tez nie jes najwazniejszy.Nie wiem czy to napisals w odniesieniu do mnie ? Ale jak miesiacami w coazy, w pologu go nie uprawiasz a teraz masz raz na miesiac lub dwa,to czujesz sie nieatrakcyjnie.Naprawde,. nie chodzi o zaspokajanie sie coc hwule, tylko mioje poczucie wartosci i atrakcyjnosci spadlo do zera. Dbam o siebie jak dawniej, zeby nie bylo ze sie zapuscilam. Chodzi o całokształt naszych relacji, ze przestało nam zależeć. Kiedys kłócilismys ie chociaz żywo , teraz wolimy przemilczeć. A do mamy jade z radoscia, zeby chociaz ten dzien wygladal inaczej, zeby mi troche pomogla przy dzieciach, na gdzojne je zabrala, zebym mogla np wyjsc na zakupy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moniaszka, nie obraź się, ale najpierw przeżyj a później zobacz... W ciąży to normalne, że związek jest silniejszy, wiadomo my też po pracy prawie się nie rozstawaliśmy, wiadomo zmienia się tryb życia, szalone imprezy odpadają a czasu jest dużo to można leżeć przytulonym na kanapie. Dziecko wywraca życie do góry nogami. Ja też uwielbiałam seks, ale w ciąży się bałam, po porodzie i w połogu wiadomo, później także kobietą rządzą inne hormony. Trzeba przyzwyczaić się do nowej sytuacji do chronicznego zmęczenia, to tego, że w sumie NIC OD CIEBIE NIE ZALEZY, to dziecko "ustala" reguły: kiedy spisz, kiedy wyjdziesz z domu...Wszystko robisz pod niemowlę, zwłaszcza na początku zanim wszystko się unormuje. Nawet jak będziecie mieli szczęście i dziecko będzie spokojnie (jak u nas) to wasze obecne życie odejdzie bezpowrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×