Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość moze przyszla mamusia

GRUDNIÓWKI 2014

Polecane posty

Gość kinga19870210
laktatorku nie ma to ulewanie związku z świętami bo to dzieje sie już od dawna co do sukienek ciasnych w biuście to nazywam to efektem matki karmiącej Też szukałam na chrzest sukienki a w końcu stanęło na spodniach i bluzce bo sukienki za ciasne w biuście a jak były dobre tam to w innym miejscu jak w namiocie wyglądałam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćagnieszka
Dopisuję się do łysiejących. Musiałam obciąć włosy prawie po ucho z długich po tyłek bo nie dawałam już rady z nimi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
kinga to mój bardzo ulewał przy tej mojej niby zgadze, bo w zależności czy ulał siebie czy mnie to spokojnie przebierałam go ze 3-4 razy a tak na co dzień myślę, że ulewa kilka razy tak tylko na kącik ust i może z raz więcej. Jak kiedyś z córką byłam u lekarza i pytałam o to ulewanie to powiedziała mi, że jak tyle je to mam się nie dziwić. I tak może jest, bo ja często łapię się na tym, że daję cyca jak np jest marudny a niekoniecznie głodny a wiem to dopiero jak zamiast jeść to zaczyna się bawić - chwyta, coś tam sobie gada, śmieje się i co jakiś czas zaciągnie a później zwykle po takim jedzeniu odda co zjadł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja ulewa takoe ilości że musiałam jej kupić zageszczacz do mleka bo bez tego polowa zjedzonego mleka ląduje wszędzie. A lekarz noe widzi problemu mimo że mówię, że ja mam refluks to może mała też... ostatnio zaczęła ulewac przezroczystą substancją i nie wiem co to jest bo rzadko mała pije wodę czy herbatę bo albo noe chce albo i tak wszystko zaraz wyrzyga więc ja nie mam siły jej męczyć. Tormentiol pomaga super. Na poczatku śmiałam się że to podkład do pupy bo po posmarowaniu było super zamaskowane to czerwone, ale 2 dni i jest rewelacja. Przy kazdym przewijaniu zostawiam ją na kilka minut z gołą pupa i już jest prawie ładnie zagojone. 14 kwietnia mamy drugie szczepienie... :/ jak najbardziej jestem za szczepieniami, ale ja po prostu nie mogę patrzeć na ten ból i tą podkowke. Podkowka zawsze mi łamie serce... 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Mika
Monia a moze slini sie bardzo i to sie miesza z ulanym mlekiem I Tobie sie wydaje, ze to przezroczyste. Naprawde nieliczne dzieci nie ulewaja. Moj ma naloty. Raz ulewa bardzo malo a raz wszystko prawie. My bylismy na pierwszym szczepieniu dzisiaj w koncu. Wkurzalo mnie to, ze to sie tak odwleka to teraz mam za swoje. Szczepienie samo jakos zniosl, ja tez w sumie- uodpornilam sie jak go w szpitalu kuli. potem spal w domu, bylo w miare dobrze. Ale ok 17 zaczal bardzo plakaf i marudzic. Dopiero jak zdjelam mu pajacyk zeby sie pokopal to sie uspokoil jak reka odjal. Potem po zalozeniu znowu marudzil i plakal bardzo. I jak go przebieralam to znowu sie uspokoil i wtedy dopiero skojarzylam, ze musza go bolec miejsca po wkluciach. Jakos go uspalam ale czuje, ze czeka mnie ciekawa noc... Michal wazy 7200g czyli jest juz co trzymac. Smieje sie, ze on rosnie od mojego ciaglego przytulania. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak mi sie wydaje że ona tą sline polyka bo jak lezy na brzuchu to po minucie wszystko jest w slinie tak jej cieknie z buzi...... porażka jakaś. Wkurzam sie że w ciąży nauczyłam się chodzić w nocy siku i teraz się oduczyć nie mogę. Przed ciążą chodziłam przed samym spaniem chociażby jedną kropelke wycisnąć bo bałam się od zawsze w nocy chodzić siku. Mam takie lęki dziwne nie wiem czemu boję się burzy, kiedyś bałam się księżyca, boję się pająków i robaków bo wyobrażam sobie jak na mnie skaczą chodzą po mnie gryzą itd, boję się patrzeć w lustro wieczorem i w nocy, ciemności się boję i nienawidzę być w domu sama jak jest ciemno..... masakra ze mną ale mam tak od dzieciństwa i nie potrafię jakoś sobie z tym poradzić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
Tormentiol jest nr 1 choć jak zaczynałam używać dla córki to naczytałam się, że dla małych dzieci nie wskazany, ale jak smaruje się cieniutką warstwę miejscowo to chyba nie ma co przesadzać. Nam już od dawna służy bardzo dobrze, choć teraz nie mam za bardzo okazji go używać, bo przemywanie wodą jak dla mnie jest rewelacyjne i jak mam użyć gdzieś na wyjściu chusteczek to aż mnie trzęsie. Moja położna miała rację, bo to ona mi podpowiedziała i powiedziała tylko coś takiego "niech pani sobie wyobrazi, że po każdym skorzystaniu z toalety wyciera się pani tymi chusteczkami i jestem pewna, że szybko by pani z nich zrezygnowała" Właśnie kończy mi się okres, więc z tym wyłącznym karmieniem i nie zajściem w ciążę to pic na wodę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaska_81
Dzisiaj mialam isc na szczepienie...oczywiscie brak miejsc:/ 10 dzieci az szczepily. Czyli dopiero w sr, bo we wt dla matek pracujacych, a ja szczepionki juz w lodowce mam. Co do okresu i karmienia to kolezanka juz po mcu od porodu dostala, a i tak 4mce wylacznie piers, nie jak ja laktator. Kurcze, musze wrocic do tego pieczenia chleba, tylko u mnie chyba zakwasu nigdzie nie kupie:/ wczoraj np nigdzie torta nie moglam kupic, a 4 cukiernie chyba sa:/ U tesciowej bylismy pare godzin, zle nie bylo;-) Te wieczne zmiany pogody kompletnie mnie rozwalaja, ledwo chodze na te moje nogi, wlasciwie funkcjonuje tylko na apapie, bo nic innego nie moge:/ znowu moja mama to nadgarstki. Koszmarny ten bol. Mikolajkowa...wspolczuje. No ale nie mozesz dac soba pomiatac, bo inaczej tego typu sytuacje beda non stop. Dobrze, ze meza masz po swojej stronie:-) Mnie w swieta sasiadka wnerwila, bo w pt jej wnuki do 23 darly sie, zreszta ona i jej corka tez. W niedziele wielkanocna obudzila mi starsza 7.15, nie wiem co ta kobieta robila, w pon powtorka z rozrywki. Nigdy nie nadawali sie do bloku. Nadal czekam na bratanka, liczylam, ze wczoraj sie urodzi, w moje urodziny:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monia___
Ja chyba mam depresje poporodową... prawie nic mnie nie cieszy wszystko mnie denerwuje nachetniej w łóżku bym leżała i nie wstawała... na nic nie mam siły, ani się pomalować ani zadbać o siebie, jeden dzień się wypielegnuje a potem przez tydzien nawet nie mam ochoty zębów umyć i robię to z wielką łaską, nawet z jedzeniem nie jest dobrze... jem 1 może 2 posiłki dziennie, nie jestem w stanie wybaczyć sobie tego, że tak krótko karmilam piersią bo nie dałam rady fizycznie po tej cesarce i przy małej która wiecznie wyla i nie spała karmienie piersią to była mordęga już nie chodzi o ból piersi tylko o czas i ból rany i pleców które po tym znieczuleniu 1,5 miesiąca rwały tak, że nie mogłam czasem małej podnieść, zła jestem, że kupiłam laktator ręczny i palce moje już spuchniete były przez naciskanie tej paskudnej twardej gruszki przez pól godziny co 3 godziny zwłaszcza w nocy, jestem tak załamana że czasem myślę zeby kupić elektryczny i spróbować wrócić laktacje ale wiem że to już nic nie da... nie mogę sobie z tym poradzić, nie macie pojęcia jak mnie to boli kiedy czytam jak karmicie piersią a ja z tego zrezygnowałam... czasem mam takie chore myśli żeby zajść znowu w ciążę tylko po to by karmić następne dziecko piersią a potem mam sobie za złe że Amelii nie mogłam tego podarować i sama się guboę w sobie w tym wszystkim... źle mi, że nie mam czasu na nic co sprawia mi przyjemność, nie wiem już nawet co mi sprawia przyjemność, gdyby noe Amelia to chciałabym umrzeć to chore, przepraszam, że wam o tym piszę ale nie mam komu o tym powiedzieć muszę wiecznie udawać jaka jestem szczęśliwa......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
Moniu jesteś dla tej Kruszynki najwspanialszą mamą pod słońcem i dla niej warto walczyć o każdy dzień, bo czas tak szybko mija - za chwilę nie będzie już mowy o kp, bo na tapecie będzie siedzenie, nowe posiłki, raczkowanie, ząbkowanie... Karmienie nie wyznacza tego jaką jesteś mamą i głowa do góry kochana. Przy kp jest czasem tak dużo problemów, że człowiek po prostu nie daje rady, bo w danej chwili wszystko się nawarstwia - ta co karmiła bez problemów od samego początku nie zrozumie tego. Jeżeli rzeczywiście to depresja to im wcześniej pójdziesz do lekarza tym lepiej dla Ciebie i dla córeczki, bo ona chce widzieć uśmiech na Twojej twarzy. A co na to Twój mąż/partner? zauważa to, pomaga? Bo Twoja depresja pewnie nie jest z tego powodu, że dostawiłaś kp tylko pewnie ma inne podłoże... teraz robi się tak ciepło, więc ubierz się ładnie, wyjdź na spacer, jak masz jakąś dzieciatą koleżankę to spotkajcie się, pogadajcie albo idź choćby na plac zabaw tam zwykle znajdzie się jakaś mama co z chęcią zagada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinga19870210
Moniu masz super śliczne dziecko! Jest zdrowe (nieważne jak karmisz), ty i twój partner jesteście zdrowi! Jest wiosna!To są powody do radości bierz dziecko ruszaj na spacer i ciesz się tym co masz!!!! A co byś zrobiła gdyby (nie daj Boże) mała urodziła się chora?!To że nie karmisz piersią to nie znaczy ze jesteś gorsza!!!Weź sie w garść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Mika
Monia. Jestes bardzo mloda, wiec nie jest dziwne, ze moglo Cie to wszystko przytloczyc. Kazda chce dla swojego dziecka jak najlepiej. A sposob karmienia nie jest wyznacznikiem niczego. Ciesz sie, ze Amelka urodzila sie zdrowa i teraz nie choruje. U nas minal miesiac od ostatniego antybiotyku, wczesniej przeciez byl szpital i prawie sepsa. Teraz po szczepieniu znowu Michal ma katar i zaczyna kaszlec. A mrudzi jak nie powiem co. I juz prawie nie daje rady. Wokolo kazde dziecko zdrowe tylko moje wiecznie choruje. Ale maz mi nie daje sie zalamac poki co. Chociaz ostatnio od chrzcin mielismy naprawde dwie trzy powazne klotnie, co przez rok malzenstwa nie bylo zadnej. ale tlumaczy mi, ze nie mam na to wplywu przeciez, bo jakbym miala to by nic mu nigdy nie bylo. Po prostu musimy to przezyc. Ja karmie piersia i co? Choruje. Twoja Amelka to okaz zdrowia mimo ze na mm. Glowa do gory. Jeszcze nie jedno przed nami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Amelia jest zdrowa to prawda, ale w szpitalu nam powiedzieli że to dzięki tej powiększonej grasicy... ja wiem że kp to nie wszystko, ale to były moje wielkie ambicje, u mnie w rodzinie nikt nie dał rady karmić piersią a ja chciałam bardzo to robić, było to dla mnie niesamowite uczucie po prostu. Mam lepsze i gorsze dni, Amelia daje mi dużo radości, ale chyba tylko ona. Chyba nic więcej nie sprawia przyjemności, albo jeszczetego nie znalazłam. Wszystko co robię robię dla niej i dla P. I przez to wszystko zapomniałam całkiem o sobie. Jesteście kochane na prawdę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćagnieszka
Moniu ja tylko miesiąc kp i to dwa tyg ostatnie laktator był w użyciu, bo mnie bolało jak ją przystawiałam. A potem zrobiła się pustka w piersiach. Ciężko mi z tym było bo myślałam że dam radę przez te pare mies karmić. Dużo mąż mi pomógł. Teraz też mam dni załamki bo nie mam tu nikogo, kto miał by dziecko w podobnym wieku, a że to wieś to nawet na spacerach nikogo nie widuję, mieszkam z mamą, która ma Parkinsona i nastoletnim bratem, którymi trzeba się zająć, mąż pracuje po 12 godzin dziennie i prawie nie ma go w domu. Na dodatek z początkiem roku wygasła mi umowa o pracę i nie dostałam nowej, a mamy spory kredyt do spłacenia. Studiuję w między czasie. Mam 23lata. Pogadaj z partnerem, z przyjaciółką. Przede wszystkim nie możesz z tym zostać sama. Depresja jest okropna. Wiesz mi wiem co mówię. Mnę trzy lata temu pchnęła do próby samobójczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Mika
Ja na prawde sie staram myslec pozytywnie. Mam cudownego syna, meza. I zeby nie bylo, ze popadam w smutny nastroj jaki sie tu zrobil (kazde tematy sa dobre, czasami warto sie wygadac, jak czytam niektore wypowiedzi to tak jakbym czytala o sobie). W srode bylismy na szczepieniu. Wczoraj bylo marudnie ale to co jest dzisiaj to jest tragedia. Nie mam sily. On tak placze. Bez powodu. A ja razem z nim z tej bezsilnnosci. Zaczal sie duzy katar i pokaslywanie. oczy mu troche spuchly i lzawia. Nie bylismy jeszcze u lekarza, jak sie nic nie zmieni to jutro jak maz z pracy wroci. W nocy nie moge spac z tego wszystkiego. moj maz mechanik musi siedziec w garazu, bo terminy gonia a ja sama z nim w domu. mam wrazenie, ze przyciagamy choroby, nikt inny nie choruje w okolicy tylko moj syn. ( a w bardzo bliskim sasiedztwie jeszcze trojka dzieci ze stycznia). naczytalam sie o powiklaniach poszczepiennych, boje sie naprawde. Michal jest taki nieswoj, w ogile sie nie smieje i nie gadal dzisiaj, a mi sie serce kraje. co ja robie zle.? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
Mika też się boję szczepień, ale nie dlatego, że jest wielki płacz, ale dlatego, że nie jestem pewna czy szczepiąc dobrze robię - tak bardzo chciałabym mieć pewność, że nie krzywdzę swojego dziecka... My mieliśmy drugie właśnie dzisiaj i płakał dużo mniej niż za pierwszym razem i po szczepieniu też dużo lepiej, bo większość czasu byliśmy na podwórku, więc na dworze jest mu dobrze, dużo śpi. Zobaczymy jak w nocy będzie. Pielęgniarka 100 razy pytała czy nie chcę dawki skojarzonej płatnej i pytała, czy poprzednim razem mocno płakał... jak nic wjeżdżała mi na ambicję, że wybieram więcej wkłuć dla swojego dziecka, ale jak zmieniłam temat i poprosiłam, żeby tym razem wpisała mi nr seryjne szczepionek to już była bardzo miła. Kazała nawet wziąć go przytulić i wtedy dawała i praktycznie płakał dopiero wtedy jak już wyciągała igłę. A do pani dr chichrał się na głos, bo jak zaczęła badać tymi zimnymi słuchawkami to włączyły mu się łaskotki. Ma 67cm i bez kilku gramów 7800. Mika jak Twój m tak dużo pracuje to wcale się nie dziwię, że Ci ciężko, bo pewnie cały dzień go nie ma. Trzymajcie się dziewczyny - dla swoich dzieci jesteście całym światem, więc walczcie żeby ten ich cały świat był piękny i uśmiechnięty. Z każdym dniem dzieciaczki są coraz bardziej kumate i coraz mniej będą potrzebować naszej pomocy, więc będzie lżej... najcięższy okres noworodkowy za nami!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinga19870210
to nie smutny nastrój sie wkradł tylko po prostu niekiedy nie potrafimy docenić tego co mamy a pamiętajmy że inni mają gorzej!!! My jeszcze przed szczepieniem zobaczymy co to będzie tym razem. Wczoraj mój Wojtek spędził cały dzień na dworze bo pogoda przepiękna tylko praktycznie na jedzenie i przebranie pampersa wchodziliśmy do domu. Mieszkamy na wsi mam własne podwórko i dom więc dzieci całe lato spędzą na dworze i szczerze mówiąc nie mogę się już lata doczekać UWIELBIAM TAKĄ POGODĘ!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
Tak kinga też czekałam na taką pogodę i choć nie należę do osób, które narzekają na pogodę, bo wkurza mnie jak ktoś ciągle marudzi, że za zimno a jak się zrobi ciepło to, że za ciepło itd, ale cieszę się, że zima się skończyła chyba wczoraj oficjalnie :) Wychowałam się na wsi, później mieszkałam u męża w mieście dobrych kilka lat i wszystko fajnie do momentu jak zaczęliśmy myśleć o dziecku - wiedząc jak jest na wsi jakoś nie mogłam się tam odnaleźć z dzieckiem... wiem są place zabaw itd ale to nie to samo. Teraz praktycznie cały dzień można spędzić na dworze a w mieście co najwyżej kilka godzin. I w ogóle ta cisza, własne podwórko, dużo trawy... małe rzeczy a cieszą a i ostatnio zaczęliśmy biegać z mężem i idzie mi kiepsko, ale uparcie codziennie biegniemy z psami do lasu. Mój mąż taki wyposzczony, ze się śmieje, że kiedyś mnie gdzieś dopadnie w lesie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćagnieszka
Upragnione ciepełko:). Mała dziś wyjątkowo marudna, tylko na rękach się uspokajała, inaczej zaraz płacz. Nic przez to zrobić nie mogłam a sterta prasowania czeka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
Hej laski:) no u nas tez pogoda piękna..ja na ciepło nigdy nie narzekam..śmieję się, ze powinnam urodzić się w tropikach..kocham słońce i smażenie się na nim;D mi już emocje opadły po świętach ale znowu siedzę jak na szpilkach, bo luby pojechał dzisiaj pomagać rodzicom na działce podłogę robić..a siekiera po świętach wisi w powietrzu, więc jak się dzisiaj napiją (zostaje tam z nimi na noc) to nie wiem czy zadymy czasem nie będzie...ja odpuściłam sobie tę wycieczkę pod pretekstem, że nie będę dziecka w remonty i pyły woziła..ale coś czuję, ze na wesoło tam będzie dzisiaj... dziewczyny powiem wam szczerze, nie ma co się przejmować i dołować...ja jestem zachwycona macierzyństwem..upajam się nim każdego dnia i marzę aby wygrać w totka, żebym nie musiała mojego szczęścia opuszczać na rzecz pracy...;) serio jeszcze trochę czasu zostało a już przeżywam jak to będzie...mam trochę wyrzuty sumienia, że na początku różnie pisałam o swoim dziecku...ale utwierdziłam się w przekonaniu, że człowiek uczy się nie tylko swojego dziecka z czasem ale też miłości do niego...na początku był małym terrorystą, który próbował zmasakrować mi sutki i przygwoździć do łóżka z cycami na wierzchu..a teraz jest dużym terrorystą, którego jeden uśmiech roztapia mi serce na płynną lawę...nie wyobrażam już sobie życia bez niego..to naprawdę szczęście posiadać taki mały cud, więc Moniu nie stresuj się taką pierdołą jak karmienie...Wiem, że dla Ciebie to nie pierdoła i było to Twoją ambicją...ale są matki, które piją, biją i wyrzucają na śmietnik..a Ty "tylko" nie dałaś rady karmić piersią..i wcale Ci się nie dziwię, bo to cholernie ciężka sprawa jest!!! Dziś już jest na miętowo..ale na początku nie było dnia abym nie myślała o tym, żeby dać sobie spokój, bo już mi psychika siadała.. Mamo Mika a Ty nic nie robisz źle;)mały się widocznie musi wychorować teraz żeby potem być zdrowym jak ryba..nie ma co się dołować, i szukać dziury w całym..powiedziała ta, co przeżywa jak mrówka okres, potyczki z teściami i małoletnią ciocią;) no jestem trochę zbyt emocjonalna..na szczęście tu się wypisze i potem mi przechodzi, bo nie wybaczyłabym sobie przenosić tych złych emocji na dziecko...tak jak piszą dziewczyny, musimy trzymać klasę i uśmiech, bo nasze dzieci z tego czerpią...:) dziś u mnie była koleżanka i gadałyśmy o pierdołach śmiejąc się w głos jak małolaty i co?? moje dziecko zaczęło się śmiać z nami i popiskiwać ze szczęścia...i stwierdziłam, że ja za mało się śmieję...w sensie, oczywiście uśmiechamy się do siebie cały czas z młodym ale jakoś rzadko jest okazja się tak szczerze pośmiać w głos..a dziecko się przecież od nas uczy...więc od dziś mam postanowienie więcej się chichrać i wam też tego życzę;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteście cudowne. Kocham Amelie całym sercem, czasem po prostu mam gorsze dni, jest mi przykro, że nie mam już w ogóle czasu dla siebie. Wczoraj P zabrał mnie na mecz na które kiedyś bardzo lubiłam jeździć i wyluzowalam sie i bylo fajnie :) za tydzien zapisuje sie na prawo jazdy :) Amelia zwariowala. Ma 3 i pol miesiaca jutro a sie podnosi jak wariatka. Ona w wozku ma lekko do gory podniesione oparcie bo inaczej nie ma mowy o spacerze i wczoraj jak jej kurtke zdjelam w galerii polozylam ja spowrotem to ta gwiazda tak sie napiela ze SAMA usiadla wyprostowala plecy i spowrotem opadla do tylu. Ja stalam na srodku sklepu jak wryta nie wiedzialam co sie dzieje :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
Moniu mój też tak ma z tym siedzeniem i pisałam Wam, że mnie to wkurza, bo jak dla mnie to za wcześnie i prawie zawsze przy tym ulewa, bo brzuch zgina za mocno. Ale ja mu nie podnoszę tego w wózku, co najwyżej na ten pierwszy stopień, ale jak go trzymam na kolanach tak na w pół leżąco to gdybym go nie przytrzymała to normalnie usiądzie, później kombinuje jak tu mnie bardziej wkurzyć, więc nachyla się do przodu tak, że zrobiłby fikołka głową w dół. I pomyśleć, że córka myślała o siedzeniu po pół roku a ten już jakiś miesiąc tak ma, ale z kolei ona się już zaczynała turlać a ten jak na razie leży w miarę w miejscu. dziewczyny tak jest w 100% że nasze dzieci są naszym odzwierciedleniem i wyczuwają emocj***ardzo dobrze i tak jak przy córce trochę nie bardzo w to wierzyłam to teraz dorosłam do tego i wiem, że tak jest na pewno. Teraz dużo spokojniej podchodzę do wszystkiego i widzę, że syn też jest dużo spokojniejszy, bardziej wyciszony a jak zobaczy siostrę to może się w nią cały czas wpatrywać i śmiejemy się, że zapomina mrugać ;) mikołajkowa wracać do pracy jest bardzo ciężko (tym karmiącym piersią myślę, że dużo bardziej) i też czasem o tym myślę jak to będzie. Dobrze, że chociaż rok teraz jest, bo te pół roku to była jakaś pomyłka. Jak córka skończyła pół roku to akurat się przeprowadzaliśmy, więc zrezygnowałam z pracy i dostałam później kuronia, więc w sumie do roku byłam z nią i miałam ciągłość z wypłatami, bo jak tylko zaczęłam się starać o pracę to się udało. A gdy dziecko ma już ok tego roku i już chodzi to już zostawić je nie jest taką tragedią. Mimo, że przeżywałam bardzo jak wracałam to miałam takie chwile, że nawet chciałam wrócić do pracy, bo trochę już tęskniłam za wyjściem z domu. Tak więc bliżej roku będziesz myślę inaczej myślała, więc nie będzie źle :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
mikołajkowa tak jest, że człowiek uczy się miłości i tak jak się cofnę do porodu to mam wrażenie, że z każdym dniem kocham te moje skarby coraz bardziej i wcześniej się nad tym nie zastanawiałam, ale ta miłość po porodzie to teraz wiem, że była całkiem inna niż teraz, bo miłość to też bliskość, czas jaki upłynie z tymi aniołkami czy też terrorystami, jak dziecko zaczyna się uśmiechać i czuć jego przywiązanie do konkretnych osób to dopiero zaczyna się szaleństwo wielkiej miłości a już nie piszę o momentach kiedy powie mamo, kocham Cię albo teksty które córka doskonale potrafi dobierać np wymyśliła sobie piosenkę i nagle zaczęła śpiewać "mamusia, mamusia jest jedna na świecie, taaaaka fajna" albo jak na nią nakrzyczałam, bo poprzestawiała coś w tablecie to mówi do mnie "mamo być taka dobra jak kiedyś" nooo tekstami to ona wymiata :) tak w ogóle to przy córce prowadziłam taki kalendarz i mam zapisane wszystko co zrobiła od samego urodzenia tylko chwilowo się gdzieś ten kalendarz zawieruszył i jej "złote myśli" zapisuję na kartce - podejrzewam, że kiedyś będziemy miały z tego niezły ubaw, bo te chwile, powiedzonka, przestawianie wyrazów bardzo szybko się zapomina... ha, ha córka bardzo ładnie mówi, ale kilka słów przekręca i mimo że potrafi powiedzieć długopis to mówi udupis ;) albo jak była mała to zamiast przebrać mówiła ******ać :D bałam się, że kiedyś komuś tak powie to pomyślą, że my tak mówimy a jej tylko chodziło o przebranie bluzki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
wykropkowało mnie, więc napiszę inaczej - przebrać mówiła *******.ć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
no nie dam rady napisać :D jestem niecenzuralna!!! to może tak "j" ...e (b)..a...ć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinga19870210
laktatorku masz racje z odzwierciedlaniem uczuć Jak urodziłam pierwsze dziecko to Hubert ciągle płakał i był znerwicowany i ogólnie ciężko było( bo byłam młoda i niedoświadczona) teraz przy drugim długo sie staraliśmy o dziecko bo 2 lata i powiem wam że oszalałam z miłości do Wojtka i on to widzi i czuje jest grzeczny i uśmiechnięty i mało płacze. Jest cudownie... a dziś jadł tylko raz w nocy o 2 wiec i noce przesypiamy całe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Mika
U nas juz na szczescie lepiej. ale nie wiem jak bedzie po kolejnych szczepieniach, skoro to tak ciezko zniosl. serce mi sie krajało jak przez calu dzien ank razu sie nie usmiechnal ani nie gaworzyl. :( wczoraj mialam zjazd na uczelni, wyjechalam z domu o 9 a wrocilam o 17:30. Nie mialam jak nawet sciagnac mleka gdzies w lazience, wiec jak wrocilam do domu to byly kamienie, napompowane tak jakby po operacji plastycznej. Fajny efekt no ale jakby tak nie bolaly. :) Ostatnio przyszedl list polecony z Inspekcji ruchu drogowego do meza. Jego nie bylo i ja odebralam. I sobie skojarzylam, ze jak jezdzilam na egzaminy to strasznie sie spieszylam do dziecka potem. I juz mysle: na pewno fotoradar. modle sie w duchu i dzwonie do meza czy moge otworzyc. Pozowlil mi i patrze faktycznie mandat. Tyle ze nie moj. Maz jak rok temu sprzedal samochod to tamten jakos nie wyrejestrowal i teraz przychodza do nas. wiec ulga byla:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama grudniowej córci
Witam. Mam pytanie odnośnie rozszerzania diety dziecka. Córka za 3 dni skończy 4 miesiące i w związku z tym nie wiem czy już nie próbować wprowadzać np marchewki? Karmię córkę piersią, ale ostatnio mam wrażenie, że tego mleka mam "na styk". Nie jestem fanatyczką karmienia piersią, ale dopóki mam coś w piersiach to niech mała korzysta. Czytałam dużo na ten temat i jakoś nie ogarniam dlaczego dzieci karmione mm mają dostawać posiłki po 4 miesiącu a kp po 6? Boję się z kolei anemii u dziecka, bo i takie przypadki są gdy nie wprowadzi się odpowiednio wcześnie stałych posiłków, Wiem, że wśród Was są i doświadczone mamy, jak było w Waszym przypadku? Kiedy planujecie coś dzieciaczkom wprowadzać? A może już maluchy smakują nowych rzeczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćagnieszka
Mamo grudniowej córci może na początek spróbuj dokarmiać mm, skoro jeszcze masz pokarm? Jeśli Twoje dziecko prawidłowo waży to ja bym jeszcze poczekała troche.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
mama grudniowej córci niczym nie dokarmiaj, nie podawaj herbatki a pokarmu wystarczy i spokojnie poczekaj jeszcze z miesiąc - nie ma się do czego spieszyć a dużo by można było pisać - nie wiem czy zaglądałaś na blog http://www.hafija.pl/rozszerzanie-diety-dziecka-karmionego-piersia-podstawowe-informacje i tutaj są fajne artykuły i na moim przykładzie z córką wszystko potwierdzam. Pokarm kobiecy jest na tyle wartościowy, że żadną marchewką go nie zastąpisz. Jak zaczniesz wprowadzać to i tak pierś musi być na pierwszym miejscu. Córka przez długi jeszcze czas to miała gdzieś inne pokarmy, bo np zupkę którą jej namiętnie gotowałam (kilka garów przypaliłam, bo to takie małe ilości) zjadła pół łyżeczki, później jedną, dwie i jej wzrok mówił sam za siebie "mamo dawaj cycka" :) Córce dałam marchewkę jak skończyła 5 miesięcy, bo wtedy dosłownie rwała się sama jak siedziała na kolanach do wszystkiego co jedliśmy, ale to chyba była bardziej ciekawość niż apetyt na inne smaki a teraz raczej poczekam do 6 m-cy bo kp jest dla mnie bardzo wygodne i na serio nie spieszy mi się do gotowania dwóch obiadów... a co tam leniwa jestem, ale z pozytywnym skutkiem, bo jestem pewna, że krzywdy mu tym na pewno nie zrobię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×