Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wscieeek

Kiedyś też było takie kumoterstwo w szkole?

Polecane posty

Gość wscieek
Czyli wszystko jest w porządku. Trzeba ścisnąć wargi i tym się nie przejmować. To wszystko jest okropne. Tylko jak to zmienić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wscieek
Macie jakieś pomysły? A może się komuś udało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magdalenka z Okienka
Moja podstawówka była najdoskonalszym przykładem na stan rzeczy, jaki opisujesz. Chłopak bez ambicji, nieuk kompletny, a był faworyzowany i wychwalany przez nauczycieli, bo jego matka była też jedną z nauczycielek. Jak poszedł do gimnazjum - miał same pały. W drugiej klasie gimn. jego matka przeniosła się właśnie tam aby nauczać i co?- jej syn znów nagle miał same piątki. Drugi przykład - dziewczyna, straszna lizuska, przynosiła nauczycielom podarunki na wszelakie okazje, zawsze skarżyła na wszystkich - że ktoś ściągał, albo raz na przerwie powiedziałam jej że nie odrobiłam pracy domowej, to ona po dzwonku od razu ręka do góry i pochwaliła się nauczycielowi, że wie, że ja nie mam pracy domowej. Nikt jej nie lubił. a jej matka znajome i koleżanki miała tylko w kręgu nauczycielek ze szkoły, do której chodziła jej córka. Oceny miała różne - z odpowiedzi ustnych średnie, za prace na lekcji też różne, ale ze sprawdzianów zawsze szóstki! W końcu wydało się dlaczego - nauczyciele przekazywali jej matce (po znajomości) pytania/zadania ze sprawdzianu który miał się odbyć, więc wiedziała jak się przygotować. Inna dziewczyna w klasie - bardzo spokojna, cicha, wstydliwa, nie zgłaszała się do odpowiedzi, ale umiała wszystko najlepiej, zawsze miała czerwony pasek na świadectwie, kujonka, ale w dobrym znaczeniu tego słowa, - ale nauczyciele jej jakoś nie zauważali, tak jakby nie istniała, pewnie dlatego, że jej rodzice nie utrzymywali kontaktu z nimi większego niż w przelocie na wywiadówkach.. To były przykłady tylko z mojej klasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juljee
Szkoła to tak jak mafia układy układziki ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
URODZIŁAM się w 1976 kiedys było jeszcze gorzej lata 80te dzieci bogatych rodziców i biednych taki podział

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chciałoby się napisać że życie wszystko zweryfikuje ale też tak nie jest. Kto ma układ w szkole później i gdzie indziej też mu jest lepiej. Nieuki zostają dyrektorami . Niesprawiedliwe to życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama córki
W szkole mojej córki to jest dopiero jazda. Najpierw myślałam że przesadza ale teraz wiem że nie. Nauczycielka widzi w klasie tylko jedno dziecko. Nawet jak ta dziewczynka mówi źle to też jest dobrze. Ostatnio mieli wg alfabetu ułożyć słówka oczywiście ona czytała. Ułożyła błędnie ale pani powiedziała że dobrze i kazała innym poprawić na źle. To normalnie cyrk na kółkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wscieek
To nikt temu nie może zaradzić? Trzeba się z tym pogodzić? Tak ma być?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wscieek
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Można pójść na skargę do dyrektora do kuratorium można się przenieść Ciekawe kiedy im się to ukróci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie w szkole też tak było. Dobrze że już tam nie muszę chodzić. Liczyli się tylko pupilki i dzieciaki nauczycieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak jakbym czytała o swoim gimnazjum. Niestety u nas nie było ludzi którzy by się umieli odezwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pamiętam jak nauczycielka w podstawówce przyszła na zastępstwo do nas ze swoim synalkiem! Siedział on przy biurku nauczyciela i wyzywał wszystkich, a ta krowa się cieszyła :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W takim przypadku to tylko rozmowa większości rodziców z dyrektorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To wieelkie przegięcie przyprowadzać synalka i pozwalać mu na chamskie zachowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zawse tak bylo i bedzie; ja skonczylam gimnazjum 11 lat temu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie takiego podziału nie było na biednych i bogatych, ze znajomościami itp, wyróżniani i lepiej traktowani byli tylko uczniowie zdolni, którzy np. wygrywali olimpiady i inne konkursy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas to wychowawczyni miała jednego pupilka a raczej pupilkę i choć sukcesów żadnych nie miała jeździła na każdy konkurs. Beznadzieja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ok 25 lat temu: a) nauczycielka uczyła klasę przedmiotu, wśród uczniów była jej córka - nauczycielka traktowała wszystkich tak samo, a wręcz publicznie powiedziała, że dla jej córki taryfy ulgowej nie będzie, jak się nauczy, to dostanie dobrą ocenę, a jak nie, to pała; b) nauczycielk uczyła klasę przedmiotu, wśród uczniów była jej córka - nauczycielka starała się traktować wszystkich równo, ale tu niestety widać było macierzyńską preferencję swojego dziecka, ale nauczycielka była sprawiedliwa, a co ważniejsze każdmu, kto o to poprosił pomogła. Teraz: Dzieci nauczycieli są faworyzowane, ale nie ma już sytuacji, aby nauczyciel uczył swoje dziecko. Gdy widać, że to faworyzowanie jest nieuczciwe, krzywdzące dla reszty i zgłosi się to nauczycielom, to ma się wojnę i łącznie z dyrekcją istnieje zmowa milczenia, a osoba, która "śmiała" zwrócić uwagę traktowana jest jako wróg, wrzód itp., a dziecko ma najczęściej ostro przes...e. Najgorsze, że nauczyciele, jak i dyrekcja mówią rodzicom, już bez ogródek - jak się nie podoba, to proszę zmienić szkołę. Tak to jest teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i normą stało się, iż dzieci nauczycieli dostają odpowiedzi z testów, sprawdzianów, przed tymi sprawdzianami i testami, do tego dochodzą korepetycje u nauczycieli uczących jakiegoś ważkiego / trudnego przedmiotu i z prac pisemnych, zazwyczj typu a/b/c/d tacy uczniowie dostają 5/6, zaś z odpowiedzi ustnych to najczęściej cymbały - więc widać na legalu, kto jest głupi, a kto mądry. Dzieci to widzą, dzieci to rozumieją, dzieci sobie doskonale z tego zdają sprawę, dzieci to boli, rodzice nie chcą by dzieci to bolało, ale jak zaczynają i walczą o dobro dziecka, to spotykają się ze ścianą, ostracyzmem i wykluczeniem, a nauczyciele dostają wtedy od dyrekcji wytyczne, że takiego rodzica, jak i dziecko trzeba traktować ostro, nie wdawać się w rozmowy, maile, nie spoufalać się, a dziecku dawać zawsze ostry wycisk, gdy jest ku temu okazja - ładować najgorsze, najtrudniejsze sprawdziany i testy, zwłaszcza gdy taki uczeń wraca po chorobie, po konkursie i nie było go na jakimś sprawdzianie. To walka z wiatrakami, można uczyć dziecko samemu lub dać szkołę z honoru nauczycielom i dyrekcji, ale potem siedzieć cicho. Nie wiem czy to pocieszające, na pewno nie, ale w kuratorium jest to samo. Trzeba liczyć tylko na siebie, rodzinę i na dobro i zrozumienie innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kawał czasu temu kończyłam średnią i coś w tym jest. Uczniów niszczy np. współczesne podejście do egzaminów-nagle z osoby, która została wybrana do gazetki szkolnej (polonistka sama zgarniała moje niektóre prace co było miłe i czułam się doceniona) stałam się leniem bo na sprawdzianach u kobitki, która ją zastąpiła nie odpowiadałam wg. klucza. Dziwnym trafem jej lizuski zawsze dobre oceny nawet jak nie byli przygotowani. Inna kwestia to zmuszenie mnie do konkursu. Poszłam na pierwsza wew część bo mnie prawie siłą baba wyciągnęła więc stwierdziłam, ze idę bo pewnie i tak nie przejdę-zero przygotowania itd. Przeszłam ale z kujonem i lizidupką, który połowę ode mnie ściągnął. Poproszono mnie abym zrezygnowała bo chyba się bał mieć ze mną dogrywkę, a tak bardzo mu zależy itd. Wyśmiałam i zrezygnowałam. Niektórym nauczycielkom niestety nie pasowałam bo coś tam w głowie miałam plus nie byłam zastraszoną dziewczynką, która udaje, że nie widzi faworyzowania niektórych nie wiadomo za co...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na ok. 10 nauczycieli ok. 4 nie jest skorumpowanych, to nauczyciele z powołania i pasji i na nich należy się oprzeć i z nich cieszyć - to jedyne światełko w tunelu. I jak to ma to motywować większość, ze jeden z drugim mają lepiej, a reszta musi się natyrać na 6-kę? A nierzadko natyrać się na 5-kę czy 4-kę nawet?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
liceum skonczylam 5 lat temu w gimnazjum bardzo dobrze sie uczylam, nie mialam ukladow, nie bylam smiala ale i tak nauczyciele z przedmiotow z ktorych bylam dobra mnie doceniali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To miałaś bardzo dużo szczęścia. U nas tylko pupilki się liczą. Oczywiście są uczniowie bardzo dobrzy ale oni nie są nigdzie wysyłani na same konkursy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miało być na żadne konkursy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybyśmy nie naciskali w szkole podstawowej, w klasie czwartej, aby wychowawczyni powiadamiała klasę o wszystkich konkursach dostępnych dla dzieci, to na te konkursy chodziłyby tylko dzieci nauczycielek. To było bardzo nieuczciwe, ale jak zrobiliśmy "burę" w szkole, w sensie mówienie o tym wszystkim rodzicom przy odbieraniu dzieci i na zebraniach oraz nieustanne proszenie o to wychowawczyni, to nie wiedzielibyśmy dalej o przeróżnych konkursach. A na tych konkursach, dzieci nauczycielek i tak zajmowały najlepsze miejsca, zaś pozostałe dzieci, nawet jeśli wygrały, to musiały się dopraszać dyplomów, nagród, czy w ogóle ogłoszenia wyników. To były takie pice na wodę. A jak nauczyciele mieli wydać "nadprogramowym" dzieciom, ale ZWYCIĘZCOM nagrody, to robili to z niepocieszonymi minami, bardzo okrajając paczki z nagrodami. Tu nawet o nagrody nie chodziło, tylko dyplom, pochwałę i uścisk dłoni przedstawiciela komisji, aby dziecko się cieszyło, że ciężka praca się opłaciła i ze coś wygrało. W konkursach takich, w częśc***isemnej dzieci nauczycieli sobie radziły, ale w części ustnej - najczęściej dno, bełkot, niezrozumiały bełkot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodatkowo, co pomyśleć o dziecku, które nie wie w którym roku rozpoczęła się II wojna światowa, a rzekomo takie zdolne i zasługuje na szóstki ze wszystkich przedmiotów, łącznie z w-f i informatyką, z której takie dziecko jest ciapą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mają się czuć wtedy pozostali, którzy wkładają całych siebie we wszystkie przedmioty, poświęcają czas na naukę, rezygnują z atrakcji, nawet i spotkań rodzinnych, aby mieć dobre oceny, dobre średnie, dostać się do dobrego gimnazjum, a potem dobrego liceum, a dzieci nauczycieli mają wszystko na tacy, wiadomo o tym, widać to przy odpowiedziach ustnych, a że do prac pisemnych kują na pamięć? Uczniowie zdolni są doceniani, tylko chodzi o to, że często ktoś inny ma najwyższą ocenę za tzw. "friko". W tym sęk. Chyba wiele na to nie poradzimy. Przynajmniej później, o ile takie dziecko będzie musiało iść do pracy, ale nie u rodziców, to wyjdzie na jaw, jakie jest "zdolne". I to należy mówić swoim dzieciom. Że to prędzej czy później wyjdzie na jaw i sprawiedliwości stanie się zadość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oby tak się stało co napisał ktoś jeden post wyżej. Oby sprawiedliwości stało się za dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W klasie mojej córki tylko jedna pupilka zawsze jeździ na każde zawody. Ostatnio nawet pani czekała do ostatniego dnia żeby przyszła po chorobie a były to zawody sportowe. Trochę chore ale cóż zrobić. Takie chore szkolnictwo. I żeby było "śmiesznie" jest jedną z najsłabiej biegających w klasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×