Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość DescentradaQ

Zawiodłam się na narzeczonym. A może postąpił słusznie

Polecane posty

Gość DescentradaQ

Jestem DDA. Z narzeczonym od 4 lat jesteśmy razem. Nie mieszkamy póki co wspólnie. Tak naprawdę ciągle coś stawało na przeszkodzie, głównie finanse. Narzeczony boi się zaryzykować bo oboje nie mamy umowy na stałe (on przez agencje, ja o dzieło). Miałam wprowadzić się do mieszkania jego rodziców, ale on ciągle odwleka rozmowę z nimi na ten temat. Ma trudne stosunki z rodzicami, tzn w ogóle z nimi nie rozmawia. Nawet na takie normalne, luźne tematy a więc o poważniejszej rozmowie w ogóle nie ma mowy. I ciągle słyszę tylko obietnice "Zamieszkamy razem, zobaczysz..." Mój narzeczony zawsze mi pomaga. Nigdy nie odmawia gdy np potrzebuje, żeby mnie gdzieś zawiózł, gdy miałam trudną sytuację materialną opłacał mi szkołę i nigdy mi tego nie wypominał. Tylko w jednej sytuacji brakuje mi jego wsparcia. W mojej sytuacji rodzinnej. Ojciec pije. Nie wytrzymuje tego, tak naprawdę jestem wrakiem człowieka. W zasadzie jestem na skraju depresji, nerwicy nabawiłam się już dawno. Narzeczony zawsze mówił, żebym mówiła mu wprost co dzieję się u mnie w domu. Nigdy nie potrafiłam, zawsze się wstydziłam. A potem się przełamałam. Ostatnio po pijackiej akcji poprosiłam, czy mogłabym przenocować w jego rodzinnym domu. Poprosiłam, żeby pogadał z rodzicami, przedstawił jak wygląda sprawa. Zrobił to. Spędziłam tam 2 noce. A dzisiaj powtórka z rozrywki. Napisałam mu smsa, że znowu jest źle, że nie daje rady. To było o godzinie 20, na 22 on szedł do pracy. I odpisał mi, że żałuje że nie może mi pomóc, że go przy mnie nie ma... Spytałam, czy byłaby możliwość zatrzymania się u niego na trochę. Odpisał, że nie bardzo bo nie chce przeginać skoro ma rozmawiać z rodzicami na temat mojej przeprowadzki tam na stałe. I że gdyby nie szedł do pracy to przyjechałby. No ale idzie... Nie chce zachowywać się jak egoistka. Wiem, że nie rzuci wszystkiego, żeby mi pomóc. A może właśnie powinien, może właśnie przyszły mąż powinien poruszyć niebo i ziemie żeby wyrwać mnie z tego piekła? Jestem w kropce. Ostatniego smsa wysłałam mu o 20.18. Od tamtej pory cisza. Nie zainteresował się, czy u mnie wszystko ok, czy w ogóle żyje. Jestem naprawdę w fatalnym stanie psychicznym, wzięłam silna tabletkę uspokajającą i dzięki temu jestem jeszcze w stanie trzeźwo myśleć. Po raz pierwszy zastanawiam się nad moim związkiem. Do tej pory uważałam, że to cudowny facet, cały czas tyle dla mnie robi. A teraz... chyba jednak nie tak to wszystko powinno wyglądać. Napiszcie proszę co powinnam zrobić, bo mam w głowie mętlik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bym cie rzucił. dziwię się mu że spotyka się z psycholką. musisz nieźle ciągnąć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Faceci juz tacy sa. Jak jest dobrze to są, a jak jest zle nie chce im sie wysluchiwac;/ skad ja to znam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
za bardzo go dusisz on nie jest gotowy a ty chcesz koniecznie uciec od pijaka do chlopaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli chcecie zamieszkać razem to w samodzielnym mieszkaniu. Ty naprawdę bez skrępowania potrafiłabyś zwalić się rodzicom swojego chłopaka do mieszkania?? Moi rodzice tez pili ale to byl moj problem a nie rodziców mojego juz męża. Nie znam Cie ale wygladasz na osobę roszczeniową i maksymalnie skupioną na sobie. Naprawdę jestem w szoku, ze naciskasz faceta aby poprosił rodziców o to aby jego dziewczyna mogla u nich zamieszkać. Wstydu nie masz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DescentradaQ
Nie naciskam na mieszkanie u jego rodziców. To był pomysł narzeczonego, ja od początku chciałam zamieszkać samodzielnie, tzn wynająć coś. Tylko on ciągle się boi, że sobie nie poradzimy finansowo, że stracimy pracę itp. Ja uważam, że trzeba zaryzykować bo w tych czasach nie ma nic pewnego a kto nie ryzykuje ten nigdy nie zyskuje... Jedyne o co go poprosiłam to o jedną, dwie noce, dopóki w domu się nie uspokoi. Często nocujemy u siebie w weekendy, ja u niego albo on u mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
musisz liczyc sama na siebie ,bedzie jeszcze czas liczyc na innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a w jakim charakterze miałabyś zamieszkać na stałe pod dachem obcych ludzi ?skoro jestęście tacy dorośli ,ze nie macie wstydu gzić sie pod dachami rodziców to moze po prostu sie wyprowadźcie na swoje ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
on ma racje bo problem masz ty w domu a nie on ,mieszka u rodzicow ma dobrze i tyle .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DescentradaQ
Myślałam, żeby wynająć pokój. O ile na jakikolwiek będzie mnie stać. Tylko czy naprawdę na tym polega związek abym kiedy do ślubu o krok wynajmowała sama pokój?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Więc jeżeli uważasz, ze trzeba ryzykować to jednak sprobujcie wynajać mieszkanie. Rzeczywiście czułabyś się komfortowo mieszkając u obcych ludzi? Będziesz w ich domu, na ich zasadach. Czułabym się jak intruz. Napisalas, ze twoj facet ma ciezkie relacje z rodzicami. To rowniez bedzie mialo wplyw na mieszkanie u nich a na pewno komfortowo nie bedziesz sie czula. Rozumiem, ze boisz sie ojca. Jak pisalam wyzej moi rodzice pili i ze strachu przed nimi trzymalam pod lozkiem buty zeby w razie czego w nocy szybko uciekać. Szukasz mozliwej ucieczki gdziekolwiek ale nie zawsze rozwiazanie na wyciagniecie reki jest tym właściwym. Nigdy nie mieszkalam u tesciow. Razem z męzem wynajelismy mieszkanie i teraz po 13 latach małzenstwa mogę powiedzieć, ze moj koszmar zakonczyl sie wiele lat temu po opuszczeniu domu. Ja trzymam za Ciebie kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na slub przyjdzie czas i wtedy bedziecie mieli wspolne zycie a poki co mysl o sobie i ja sama sobie pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DescentradaQ
Jak już pisałam chce iść na swoje. Tylko narzeczony ma zawsze jakieś ale. "Zamieszkamy, ale jak uzbieramy trochę kasy żeby mieć w razie czego, na czarną godzinę" albo "jak coś wynajmiemy to nigdy nie będzie nas stać na ślub i wesele" i tak w kółko coś. I już nie wiem czy mam mu postawić ultimatum, powiedzieć żeby się określił i zaczął działać czy co... Piszecie, że ja mam problem a nie on. Owszem. Ale skoro chce mnie za żonę, chce, żebym była jego rodziną to chyba moje problemy automatycznie stają się wspólne, prawda? Od kogo mam oczekiwać pomocy jak nie od przyszłego męża?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chłopak z rodzicami praktycznie nie rozmawia a ty chesz ise do nich wprowadzać ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez trzymam za ciebie kciuki ,przerabialam to wszystko 10 lat temu ,ale nie obarczaj tym wszystkim twojej wlasnej roziny ,ktora stworzysz w przyszlosci .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz racje. Oczekuj pomocy od narzeczonego a nie od jego rodziców. Oni nie muszą Ci pomagac a jednak prosisz faceta o to aby ubłagal rodzicow abys mogla sie do nich wprowadzic. To mieszkanie jego rodzicow i narzucanie im kolejnego domownika jest nieuczciwe i swiadczy tylko o Waszej niedojrzałości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DescentradaQ
gość z 22:53:32 dziękuję. Sama jednak nic nie wskóram, a już nie wiem jakimi argumentami przekonać go, żebyśmy w końcu zaryzykowali. On ciągle to przeciąga, ciągle na coś czeka, ciągle mamy za mało. Zaczynam myśleć, że to po prostu wymówki. Albo że się boi dorosłego życia. W takim razie po co te całe oświadczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DescentradaQ
Nie rozmawia bo nie chce. Jest strasznie zamknięty w sobie. Mi dużo czasu zajęło dotarcie do niego. Przyszli teściowie są naprawdę w porządku, ale on jest strasznie dumny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dumny ?:) raczej durny i dziecinny . mieszka u rodziców i sie do nich z dumy i honoru nie oddzywa . Ty sie lepiej zastanów jak edize wygladalo twoje życie jak z tej dumy przestanie isę do ciebie oddzywać .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DescentradaQ
To nie jest tak, że się nie odzywa w ogóle. Chodziło mi o to, że u nich w domu nie ma normalnych relacji. Nie ma czegoś takiego, że siedzą sobie w salonie przed tv i rozmawiają o normalnych rzeczach, typu jak komu minął dzień itp. Jest tylko sucha wymiana faktów, niezbędnych informacji. To też nie to, że jest w stosunku do nich chamski i opryskliwy. Po prostu nie mają ciepłych kontaktów, jak to rodzice z dzieckiem powinni mieć. Teściowie rozmawiają ze sobą normalnie, a ich syn chyba na własne życzenie się tak wyalienował. W dodatku nigdy nie potrafi poprosić ich o pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a TY z ojcem masz normalne ha ha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez jestem DDA. Najgorsze ze my wlasnie mamy trudniejszy start, chcialabym zebys mnie posluchala, ale nie sadze ze sie na to odwazysz. - zadnego mieszkania z tesciami! Nie daj sie nabrac na to ze sobie odlozycie i cos kupicie. Do tego czasu wszystko sie rozleci - przyznaje chlopakowi racje zeby pczekac az sytuacja sie ustabilizuje - moze wynajmij sobie pokoj? zeby nie sluchac tego co w domu (to nie koszuje tyle co wynajem) nie obarczaj go swoimi problemami,owszem niech wie skad pochodzisz ale to TY musisz sie troche usamodzelnic i nie naciskac jak chlopak nie chce (tak wynika z tego co napisalas) Bez podstaw nie stworzysz dobrego zwiazku lub bedzie Ci bardzo trudno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DescentradaQ
gość z 23:22:09 Dziękuje za wypowiedz. Z tym czekaniem to jest tak, że ja ciągle czekam. I jest mi cholernie ciężko, bo czuję się zwodzona a w domu już naprawdę nie daję rady wytrzymać. Co do wynajęcia pokoju to dobry pomysł i kusi mnie, żeby tak zrobić, chociaż jestem pewna, że narzeczony się zbuntuje i nie będzie chciał się na to zgodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zapomnialam napisac ze na dziendziesiejszy moje wesele wygladaloby tak ze oprocz ceremonii slubnej zainwestowalabym w piekna suknie i cudowne zdjecia plenerowe, imprezy bym nie robila. Nie dla takich ludzi jak sa obecnie i po prostu szkoda kasy. musicie robic takie weselisko? Za tyle masz juz mniej wiecej na wynajem na 1,5 roku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DescentradaQ
Czasem myślę, że wystarczyłby mi skromny ślub a z drugiej strony zawsze marzyło mi się wesele i boję się, że będę żałowała gdy z niego zrezygnuję. Chociaż na chwilę obecną mam więcej wątpliwości i kwestia wesela i ślubu zeszła na drugi plan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego nic nie robisz z ojcem ? Zalóz mu niebieska kartę u dzielnicowego .Wezma go na przymusowe leczenie .Czemu tak sie dajecie ludzie niszczyc alkoholikom ?! .Ja miałam tak z ojczymem .Dalam radę go wyeksmitować ,poszedl siedziec za znecanie sie nad nami .Nie mozna bac sie działac ! .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cos mi sie wydaje ze twoj narzeczony nie jest pewien czy chce sie ozenic z toba, facet ktory naprawde kocha robi wszystko zeby jego kobieta byla szczesliwa. Gdyby mu naprawde zalezalo , juz by wynajal z toba mieszkanie , ale widac nie jest pewny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tutaj chodzi o Ciebie, musisz solidnie odetchnac chociazby po to zeby nie uciekac w inna chora sytuacje, musisz nabrac dystansu do tego o jest,sprobowac pozyc na swoim. I nie rozuniem czemu mialby sie buntowac, nie chce lub nie moze pomoc, wiec takie wynajcie pokojuprzez Ciebie to tylko twoja decyzja, zawalcz siebie bo wlasnie DDA nie wiedza czego chca, albo raczej wiedza, ale JA sie wcielic plany w zycie. Zrob co czujesz, tak zeby przede wszystkim siebie drugi raz nie skrzywdzic. Zycze trafnych decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DescentradaQ
Mam dosyć pomagania ojcu. Do niego już wszyscy wyciągali pomocną dłoń. Były alkoholik praktycznie sam zaoferował mu pracę u siebie w firmie a jutro pewnie do niej nie pójdzie bo zachlał. Już drugi raz a pracuje od niecałego miesiąca. Miał skierowanie na leczenie, chciał się leczyć to go nie chcieli przyjąć. Powiedzieli, że takich ludzi jak on jest mnóstwo, nie ma miejsc w ośrodku. Za dobrze wyglądał po prostu. Wszyscy chcą mu pomagać a on na to leje. Nie mam zamiaru już się w to więcej angażować. Chce się zachlać, trudno. Żal mi mamy i rodzeństwa, ale muszę zacząć żyć własnym życiem. Dosyć lat zmarnowałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DescentradaQ
Owszem, nie wiem czego chce. Ciągle się boję. I boję się, że faktycznie narzeczony wcale nie jest taki pewien tej przyszłości ze mną. Chociaż ciągle zapewnia, że jest inaczej to jak widać czyny mówią co innego. Nie wiem jak mam z nim porozmawiać, chcę w końcu wiedzieć na czym stoję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×