Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pracująca do usranej śmierci

Kochani co na szybki obiad

Polecane posty

Gość pracująca do usranej śmierci

Tragedia ciągle praca i praca. Wczoraj spędziłam w niej 15 godzin. Nie mialam czasu przygotować nic na obiad. Co można w maksymalnie godzinę przygotować? U mnie towarzystwo jest ciut wybredne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ŁaciataŻabka
pieczarki, mieso mielone, papryka, cebula, czosnek, doprawić solą i pieprzem, na patelnie, udusić, zagescić, ewentualnie dodac przecier i z makaronem:) 0,5h

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15 godzin w pracy ? a mialas chociaż orgazm z szefem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pracująca do usranej śmierci
książkę piszesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kotlet z urczaka salata ziemniory z koperkiem albo mizeria szybko pycha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Krokiety . Smazysz nalesniki . Mrożonkę " mieszanka chińśka " łączysz z podsmazoną piersia kurczaka ,oczywiscie pokrojona w paseczki dobrze przyprawiasz dusisz do miekości warzyw . Formujesz krokiety ,obsmazasz i danie gotowe Godzina wystarczy z pewnością . Jako dodatek czerwony barszczyk . No cóz ,jesli mało czasu na ugotowanie to z kartonu ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pracująca do usranej śmierci
Sama już nie wiem. Moje pomysły na szybkie dania już się skończyły. Nie przyjdę znowu do domu z pierogami z restauracji, bo nikt już nie może na nie patrzeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
smażysz nalesniki... no to raczej nie jest oomysł na 'szybkie' danie ;) troche paprania jest z nalesnikami popmimo ze proste... dla meni szybki eto: makaron z pesto (pesto gotowe oczywiscie) makaron świderki najelpeij, zostawic w garnku po odcedzeniu wody , dodac do neigo pesto, wymieszac, wyłozyc porcje na talerze i posypac lekko uprazonym na suchej patelni słonecznikiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szybko tez kotlety, pach pach na patelnie, do tegowarzywa z patelni (mrozone) wsró warzyw sa tez zimnieki w plastrach, wiec mozna sie najesc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pracująca do usranej śmierci
Też tak myślę, że pewnie kupię kawałek schabu i tak będzie najszybciej. Dzisiaj co prawda kończę wcześniej, ale chciałabym wykorzystać to popołudnie na sprzątanie. Święta się zbliżają, ludzie już wszystko porządkują. A ja jak zwykle w lesie z obowiązkami domowymi. Wychodzę raniutko wracam praktycznie w nocy. Szlag by to trafił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba zartujesz ze papranie z nalesnikami :-DDo miski jajka makę ,mleko woda sol .Mikserem 3 minuty na najwyzszych obrotach a potem przed kazdym smazeniem pocieramy patelnię papierem kuchennym zamoczonym delikatnie w oleju .Szybko ,sprawnie i przyjemnie .20 nalesnikow w 25 min.:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja WIEM jak sie robi nalesniki :) dla mnie to papranina włanie. Zrobienie samego ciasta ok, ale własni esmazenie.. nie pisz ze to szybki obiad! no chyba ze smazysz sobi e max 5 naleśników.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem o jakiej papraninie mówisz ?:-D Smaze przecietnie 20 ,naprawde zajmuje mi to gora 25 minut . Nie wiem moze to kwestia wprawy :-D A jak chcę szybciej to smaze na dwoch patelniach :-D Z czym masz problem ,moze pomogę :-D ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale nie chodzi o wprawe...kazdy nalesnik trzeba wylac na patelnie, czekac chwiel az si eusazy, na drug astrone...chwile to jednak zajmuje, nei mówi ze tak mało, jak usmazysz 20 pare naleśników to jednak 30 minut zajmuje. DO tego ciągle stanie przy kuchence i pilnowanie. Dla mnei to nei jest syzbki obiad No i chyba suchych nie jesz. Zrobienie nadzienia... z serem na słodko, wymeiszac to wszytsko, jazdy posmarowac, zawinac... chyba ze dzemem ze słoika. A juz fajneijsze nadzienia..? nie jest to szybki obiad. DLa mnei szybki obiad to np. pesto, ugotowac, zmieszac, ok. 7 min.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pracująca do usranej śmierci
Naleśniki były ostatnio w moim repertuarze. Chociaż w innej formie. Przepis poprzedniczki na pewno wykorzystam, ale przy innej okazji. Mi raczej też dość długo schodzi z naleśnikami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie mam problemu, tylko chodzi o SZYBKI obiad a nei stanie nad patelnią z nalesnikami Szybki czyli zmieszac 2 skąłdniki, cos dodac, do 10 min. i gotoweeeeeeeeeeeee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak ale wiesz ,gdy smaze nalesniki to w miedzyczasie robie farsz . Wogóle kiedys ,gdy miałam b mało czasu bo dużo pracowałam to poswiecałam np pol soboty i smazyłam gorę kotletów ze 2 sosy do tego .Rosół a potem tylko z tego rosołu zupę .A poza tym jesli kobieta sie spręzy i doskonale rozplanuje wszystko to w h dwa dania ugotuje .:-D Pesto ,fajne danie .Gdzybym nie miała rodzinki to ja pestem bym sie zadowoliła :-D a tak ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Codziennie pracujesz po 15 godz. po za domem? I caly dzien nic nie jesz? To jak wracasz po 15 godz. to masz już kolacje w nocy. Swego czasu pracowałam po 12 godz. ale nie codziennie. I znam ten ból gdy wraca się o godz. 19-20 i nie ma się siły nawet jesc. A co dopiero stac kolejną godz. przy garach gdy człowiekowi juz sie odechcialo jesc i jedyne o czym marzy to polozyc sie spac bo slania sie na nogach ze zmeczenia. Temat obiadów rozwiązałam tak. Po pracy kupowalam wszystkie potrzebne produkty a wieczorem gotowałam na 4 palnikach w duzych garnkach zupy np. kapusniak, gochówke, barszcz czerwony, rosół, leczo, bigos, zapiekanki z kaszy, risotto - na co mialam aktualnie smak. I po ugotowaniu wrzące pakowalam w litrowe słoiki i szczelnie zamykalam i trzymalam w lodowce. Wracając w inne dni po 12 godz. pracy odrzewalam i mialam jednodaniowy cieply obiad. Do pracy tez przynosilam w sloiku np.leczo czy bigos i w kuchni sobie odgrzewalam - na szczescie u nas w biurze byla plyta do podgrzania. Mikrofalowke odradzam. Mialam w ten sposob codziennie inny pelnowartosciowy obiad. Na przekaske w pracy migdaly, daktyle, orzechy, rodzynki. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Codziennie pracujesz po 15 godz. po za domem? I caly dzien nic nie jesz? To jak wracasz po 15 godz. to masz już kolacje w nocy. Swego czasu pracowałam po 12 godz. ale nie codziennie. I znam ten ból gdy wraca się o godz. 19-20 i nie ma się siły nawet jesc. A co dopiero stac kolejną godz. przy garach gdy człowiekowi juz sie odechcialo jesc i jedyne o czym marzy to polozyc sie spac bo slania sie na nogach ze zmeczenia. Temat obiadów rozwiązałam tak. Po pracy kupowalam wszystkie potrzebne produkty a wieczorem gotowałam na 4 palnikach w duzych garnkach zupy np. kapusniak, gochówke, barszcz czerwony, rosół, leczo, bigos, zapiekanki z kaszy, risotto - na co mialam aktualnie smak. I po ugotowaniu wrzące pakowalam w litrowe słoiki i szczelnie zamykalam i trzymalam w lodowce. Wracając w inne dni po 12 godz. pracy odrzewalam i mialam jednodaniowy cieply obiad. Do pracy tez przynosilam w sloiku np.leczo czy bigos i w kuchni sobie odgrzewalam - na szczescie u nas w biurze byla plyta do podgrzania. Mikrofalowke odradzam. Mialam w ten sposob codziennie inny pelnowartosciowy obiad. Na przekaske w pracy migdaly, daktyle, orzechy, rodzynki. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Codziennie pracujesz po 15 godz. po za domem? I caly dzien nic nie jesz? To jak wracasz po 15 godz. to masz już kolacje w nocy. Swego czasu pracowałam po 12 godz. ale nie codziennie. I znam ten ból gdy wraca się o godz. 19-20 i nie ma się siły nawet jesc. A co dopiero stac kolejną godz. przy garach gdy człowiekowi juz sie odechcialo jesc i jedyne o czym marzy to polozyc sie spac bo slania sie na nogach ze zmeczenia. Temat obiadów rozwiązałam tak. Po pracy kupowalam wszystkie potrzebne produkty a wieczorem gotowałam na 4 palnikach w duzych garnkach zupy np. kapusniak, gochówke, barszcz czerwony, rosół, leczo, bigos, zapiekanki z kaszy, risotto - na co mialam aktualnie smak. I po ugotowaniu wrzące pakowalam w litrowe słoiki i szczelnie zamykalam i trzymalam w lodowce. Wracając w inne dni po 12 godz. pracy odrzewalam i mialam jednodaniowy cieply obiad. Do pracy tez przynosilam w sloiku np.leczo czy bigos i w kuchni sobie odgrzewalam - na szczescie u nas w biurze byla plyta do podgrzania. Mikrofalowke odradzam. Mialam w ten sposob codziennie inny pelnowartosciowy obiad. Na przekaske w pracy migdaly, daktyle, orzechy, rodzynki. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Codziennie pracujesz po 15 godz. po za domem? I caly dzien nic nie jesz? To jak wracasz po 15 godz. to masz już kolacje w nocy. Swego czasu pracowałam po 12 godz. ale nie codziennie. I znam ten ból gdy wraca się o godz. 19-20 i nie ma się siły nawet jesc. A co dopiero stac kolejną godz. przy garach gdy człowiekowi juz sie odechcialo jesc i jedyne o czym marzy to polozyc sie spac bo slania sie na nogach ze zmeczenia. Temat obiadów rozwiązałam tak. Po pracy kupowalam wszystkie potrzebne produkty a wieczorem gotowałam na 4 palnikach w duzych garnkach zupy np. kapusniak, gochówke, barszcz czerwony, rosół, leczo, bigos, zapiekanki z kaszy, risotto - na co mialam aktualnie smak. I po ugotowaniu wrzące pakowalam w litrowe słoiki i szczelnie zamykalam i trzymalam w lodowce. Wracając w inne dni po 12 godz. pracy odrzewalam i mialam jednodaniowy cieply obiad. Do pracy tez przynosilam w sloiku np.leczo czy bigos i w kuchni sobie odgrzewalam - na szczescie u nas w biurze byla plyta do podgrzania. Mikrofalowke odradzam. Mialam w ten sposob codziennie inny pelnowartosciowy obiad. Na przekaske w pracy migdaly, daktyle, orzechy, rodzynki. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Codziennie pracujesz po 15 godz. po za domem? I caly dzien nic nie jesz? To jak wracasz po 15 godz. to masz już kolacje w nocy. Swego czasu pracowałam po 12 godz. ale nie codziennie. I znam ten ból gdy wraca się o godz. 19-20 i nie ma się siły nawet jesc. A co dopiero stac kolejną godz. przy garach gdy człowiekowi juz sie odechcialo jesc i jedyne o czym marzy to polozyc sie spac bo slania sie na nogach ze zmeczenia. Temat obiadów rozwiązałam tak. Po pracy kupowalam wszystkie potrzebne produkty a wieczorem gotowałam na 4 palnikach w duzych garnkach zupy np. kapusniak, gochówke, barszcz czerwony, rosół, leczo, bigos, zapiekanki z kaszy, risotto - na co mialam aktualnie smak. I po ugotowaniu wrzące pakowalam w litrowe słoiki i szczelnie zamykalam i trzymalam w lodowce. Wracając w inne dni po 12 godz. pracy odrzewalam i mialam jednodaniowy cieply obiad. Do pracy tez przynosilam w sloiku np.leczo czy bigos i w kuchni sobie odgrzewalam - na szczescie u nas w biurze byla plyta do podgrzania. Mikrofalowke odradzam. Mialam w ten sposob codziennie inny pelnowartosciowy obiad. Na przekaske w pracy migdaly, daktyle, orzechy, rodzynki. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pracująca do usranej śmierci Odp na powyzszy post :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pracująca do usranej śmierci
Przepraszam, że się nie odzywałam, ale ja oczywiście jestem w pracy. Codziennie nie pracuję po 15 godzin, średnio co drugi dzień. Czasami udaje mi się przyjść do domu po 9- 10 godzinach. Czasem też szykuję na weekendach kilka potraw i mrożę je lub zamykam w słoiki. Ten weekend zawaliłam z gotowaniem, bo musiałam uporządkować działkę. Ja w pracy zazwyczaj żyję na kanapkach. Nieraz szykuję sobie jakąś salatkę. Ale rodzina musi coś jeść. Dla siebie samej nie szykowałabym obiadu, bo jak sama pisałaś czasami człowiek pada na pysk i nie ma już siły jeść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×