Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

mezaliansy zawodowe w dzisiejszych czasach czyli kiedy jest wstyd gdy

Polecane posty

Gość gość

osoba z jakiegos zawodu wiaze sie z osoba posiadajaca inne wyksztalcenie... spotkaliscie sie z tym obecnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo mna gardzil absolwent politechniki, ze jest po uniwersytecie medycznym a nie jestem lekarzem... mieliscie jakies takie sytuacje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na przykład robol z zawodówką i ktoś po studiach ? Fakt , to mezalians.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ze słyszenia, największy mezalians, z jakim się spotkałam to osba po studiach i osoba po technikum, bardziej spektakularnych nie znam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja znam on po zawodówce , ona po studiach . Poznali się w Castoramie ona na kasie , on zakupy robił :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a jakby była po liceum to nie mezalians?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o czym potem pogadać z robolem ? że dobrze sra i jakie wypił piwo ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem, że z osobami po studiach można jedynie rozmawiać na temat kolejnych rozpraw doktorskich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale to robol popełnił mezalians . Facet pracujący na własną rękę wziął sobie kasjereczkę z marketu :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam niestety: ja i mój były. Ja po studiach, on po zawodówce. Też postanowiłam nie zwracać uwagi na wykształcenie...byłam młoda i głupia. Na początku się starał, bo chciał mi chyba zaimponować, ale jak zamieszkaliśmy razem, zaczął się koszmar...nie polecam takich związków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co robił ? pewnie pierdział i chlał piwsko ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość a co robił ? pewnie pierdział i chlał piwsko ? . nie pierdział, chyba się kontrolował przy mnie, ale za to bekał głośno, piwsko chlał, na początku po pracy, a później chyba także w pracy i go wyrzucili... Wtedy też go zostawiłam. Oprócz tego ciężko się z nim rozmawiało, tylko codzienne sprawy, co się stało w ciągu dnia, co trzeba zrobić itp. Książek żadnych nie czytał, jeżeli chodzi o filmy, to głównie tv i rozrywka typu Świat wg. Kiepskich... Jak się spotykaliśmy, to jeszcze kino jakieś było, wyjazdy, a później twierdził, że po co do kina, jak można tv obejrzeć i popcorn sobie w domu zjeść...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co za bzdury, i tu widac ze nie wyksztalcenia ma znaczenie a inteligencja, to ze ktos skonczyl wyzsze studia nie oznacza ze jest inteligentniejszy, ja mam wyzsze wyksztalcenie, moj facet zawodowe, jestesmy ze soba prawie 10 lat i kazdy mowi ze jestesmy bardzo dobra para, rozmawiamy o wszystkim, on slucha o tym co mnie interesuje a ja slucham o jego, ja nie widze mezaliansu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Panuje taki głupi stereotyp że jak ktoś bez studiów to już na pewno prostak :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie, że zdarza się, iż na studiach są matoły, a po zawodówkach inteligentni i można się jakoś dobrać...ale to są raczej wyjątki. Niestety osoba ambitna raczej do zawodówki nie pójdzie, chyba, że okoliczności zmuszają- brak kasy, trzeba szybko zdobyć jakieś kierunkowe wykształcenie i do pracy pójść. Jak ktoś nie musi, to do zawodówki nie pójdzie, chyba, że z lenistwa, albo jest mało ambitny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z punktu widzenia
a ja mam takie małe spostrzeżenie. otóż kobiety wykształcone i niezależne często wiążą się z takimi kmiotkami po zawodówkach, a dlaczego? dlatego, że to jest układ: za jako-taki awans społeczny on przynosi grzecznie w ząbkach wypłatę ze swojej budowy czy fabryki, nie podskakuje za wysoko i grzecznie słucha swojej pani, natomiast ona rządzi, a kiedy jej się znudzi i tak go zdradza z kimś na poziomie, tymczasem taki urobiony pantoflarz albo jest za głupi,żeby się zorientować albo nawet się domyśla, ale dalej brnie w ten układ. znam kilka takich przypadków. co o tym sądzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rum_Ja_Majka
mezalians zawodowy: odwalam robote szpiega placa mi jak ksiedzu albo odwalam robote ginekologa placa mi jajkami albo odwalam robote ministra finansow, placa mi dziecmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam taki przykład...facet po zawodówce, pracuje zagranicą, przy wykończeniówkach, zarabia 10 euro na godz. przyjeżdża raz na miesiąc, czasami na 2 m-ce, a żonka po studiach, też pracuje w biurze. Wszyscy się zastanawiali, po co ona z nim jest. Ale faktycznie ona w domu rządzi, a czy go zdradza? Tego nie wiem, ale kto wie, bo to naprawdę atrakcyjna babka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też kiedyś wpakowałam się w taki mezalians i podobnie jak komuś tu wyżej, przejrzałam na oczy dopiero, jak zamieszkałam z facetem. Ja - po studiach, facet - nawet zawodówki nie skończył, wykształcenie podstawowe. Pracował fizycznie, ale miał być artystą, dużo czytał, oglądał niebanalne kino, było o czym pogadać. Nie chlał, od czasu do czasu normalna impreza. A potem zauważyłam, że facet, który, wydawałoby się, bardzo szanował moją niezależność, pasje, styl, nagle zaczął wyrażać się o mnie z pogardą - wytykał mi np że jestem panienką z dobrego domu, która o nic w życiu tak naprawdę nie musiała się martwić. Do tego próbował urobić mnie do swojej nieodkrytej wcześniej przede mną wizji partnerki, która bez względu na swoje zajęcia, ma przede wszystkim dbać o bezwzględnie czysty dom, zaopatrzenie lodówki i stały program posiłków. Rozstaliśmy się po 4 miesiącach. Ulżyło mi, z miłości nic nie zostało. A najbardziej to chyba cieszyła się cała moja rodzina, bo patrzyli na to od początku z przerażeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×