Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy to normalne?(płacz,gniew,otępienie)

Polecane posty

Gość gość

Witam, Prawie 2 lata temu spotkało mnie coś przykrego. Skutki tego ciągną się do teraz i nie wiadomo kiedy to się skończy. Przeszłam ogromne wahania nastrojów, wszystkie stany emocjonalne jakie tylko występują w psychologii, pojawiły się u mnie. Obecnie nauczyłam się radzić sobie w ten sposób, że powiedzmy przez 2-3 tygdnie jest ok., tzn.jestem wyobcowana, nie myślę o tym co mnie spotkało, jest mi to w pewien sposób obojętne, cofam emocje, blokuję je, znajduję wytłumaczenie zaistniałej sytuacji. A potem nagle po tym czasie następuje taka eksploatacja emocji. Potrafię non-stop płakać, nie wstaję z łóżka, nie potrafię zapanować nad emocjami-pozamykać ich w "szufladach mojej psychiki". Płaczę, płaczę, wyję do utraty sił...Płaczę i pytam Boga:"DLACZEGO JA?DLACZEGO NIE MOGĘ ŻYĆ JAK DAWNIEJ?". Normalnie trwało to ok 3-4 dni, ale od jakiegoś czaSU przedłuża się do tygodnia. O co w tym chodzi?Czy moja psychika broni się blokując emocje, a potem nie daje rady i wybucha?Czy radzę sobie w ten sposób z sytuacją, czy wręcz przeciwnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prosze o odpowiedz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćPati
ja tu widze tylko wsparcie psychologa albo moze juz psychiatrę .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kwalifikujesz się do leczenia w ośrodku zamkniętym z powodu nerwicy pourazowej którą sama sobie pogarszasz nie szukając pomocy. a jakbyś poszukała odrazu to już byś była zdrowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co to za przykrość się stała ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak miałem kiedy zostawiła mnie największa miłość, myślałem, ze mnie kocha. Jednak przeszło kiedy mnie zostawiła, trauma na maksa. Ale jakoś zrozumiałem, ze na siłę uszczęśliwić kogoś się nie da. Też nadawałem sie do leczenia, byłem na terapii i pomogło. Teraz jest już można powiedzieć ok. Idź koniecznie na terapię bo się zamęczysz. Jaki by powód nie był to pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale myślałam, że tym blokowaniem i wybuchaniem raz na jakiś czas, w pewien sposób sobie radzę z sytuacją...Czy jednak nie?Ta nerwica pourazowa to na prawdę mogła mnie dotknąć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza tym cały czas wierzę w to, że to co mnie spotkało prawie 2 lata temu i ciągnie się do dziś, kiedyś się skonczy i wtedy i ja odetchnę...Tak nie bedzie?Wierzę w to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zajmij się czymś pożytecznym bo z tego co piszesz wynika że masz za dużo czasu na rozmyślania i analizowanie swoich nastrojów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale napisz od czego sie zaczelo co bylo i jest nadal powodem ja np napisze, ze po bardzo powaznym wypadku samochodowym, mam lęki boje sie jezdzic ale walczę :) wiem, ze jesli sie poddam nigdy juz za kolko nie siade.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Nerwica pourazowa jest to zazwyczaj reakcja na bardzo ciężkie, przekraczające zwyczajne możliwości człowieka wydarzenia (np. napad, wypadek, nagła utrata bliskich, g***** sytuacja bezpośredniego zagrożenia naszego życia). Objawy nerwicy pourazowej to głównie powracanie myślami do traumatycznych przeżyć, sny o treści charakterystycznej związanej z przeżyciem, omamy wzrokowe lub słuchowe przywracające obrazy i dźwięk z zaistniałej tragicznej sytuacji. Osoby chore na nerwicę pourazową konsekwentnie unikają sytuacji, osób, miejsc które mogą kojarzyć się i przypominać przeżycie. Często również występują u chorych zaburzenia snu, drażliwość, zły nastrój, "odsuwanie" się od innych ludzi, uczucie porażki i brak perspektyw na przyszłość. Przy wsparciu rodziny i osób najbliższych zaburzenia te mogą przeminąć samoistnie." Uczucie porażki występuje u mnie, brak perspektyw również. Od ludzi też się odsunełam. Unikam na ile się da miejsc i osób mogących mi przypominać daną sytuację. Niestety jest to nadal ciężki, bo ciągle muszę dane miejsca odwiedzać. Zaburzenia snu mam-biorę leki nasenne. U psychiatry byłam, ale mam stwierdzoną umiarkowaną depresję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaczęło się od tego, ża zachorowałam i nadal to trwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chorujesz ale sa szanse na wyzdrowienie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No niby teoretycznie, z książek wynika, że są. Przecież szanse są zawsze...Tylko u mnie jakoś ich nie widać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co na twoje natsroje mowi lekarz prowadzacy? wie, ze w tobie rozgrywa sie taka walka? czy nic nie mowisz? napsize co wiem, bo spotykalam ciezko chorych, ktorym dawano mniej niz 20% po przeszczapach szpiku, odilozowanych bo zamknietych w izolatkach tez sie zalamywali tez plakali bo to przeciez normalne i naturalne ale :) kazdy musi wziac sie w garsc i myslec pozytywnie pomimo ze czasem nie ma gwarancji na zycie to ze jest sie chorym, nie znaczy, ze sie umrze a zycie przezyc trzeba, jak najlepiej sie da porozmawiaj z lekarzem, popros o terapie wyjdz do ludzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic nie mówiłam nigdy. Byłam raczej zdystansowana i obojętna. Do psychiatry sama się zgłosiłam, bo juz nie mogłam. Ale teraz też już nie chodzę tam... Tak, życie trzeba przeżyć, ale co robić kiedy się nie chcę i kiedy brak jest perspektyw na "jutro". Kiedy człowiek czuje się nic nie wart...;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dobra to z innej beczki jakie sa rokowania? chyba wystarczajaco duzo wiesz o swojej chorobie i mozesz odrobine sie podzielic :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rokowania sa takie, że może kiedyś-za rok, 2, 5 albo 10 lat się uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no wiesz :) 10 lat to duzo czasu inni maja mniej otrzasnij sie kobieto i pzrestan marudzic nie ma nikogo w twoim otoczeniu kto by cie zrugal za to ze wieszasz swoje zycie na wieszaczku ze slomki i tej slomce oddajesz kontrole za siebie? puk, puk, puk!!! a kto jest w srodku ciebie? dorosla osoba, czy zagubiony dzieciak co ci jest :) na co chorujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wiesz, czekanie tyle lat na wyleczenie jest przerażające. Na nerki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Strasznie to męczące. Jakoś sobie radzę, pisałam już jak...Zawsze to jakiś sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nerki masz dwie a jesli nawet zaczna powaznie szwankwac mozesz korzystac ze sztucznej, co sie nazywa dializa nie jestes smiertelnie chora :) przynajmniej nie na ta chwile jak widze :) glowa do gory porozmawiaj z lekarzem on powinien pokierowac toba zycze pogody ducha i cierpliwosci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A skąd wiesz, że juz do tego nie doszło (do tej dializy). Nic nie wiesz, a piszesz jakbys byla znawcą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja 89 letnia babcia ma niewydolność nerek i ma o wiele więcej życia w sobie niż ty, korzysta z każdego dnia, umawia się z koleżankami, codziennie spaceruje, gotuje, prowadzi własny dom regularnie chodzi do fryzjera, do kościoła, czyta książki, rozwiązuje krzyżówki, interesuje się każdą dziedziną życia: czy to muzyką czy sportem czy polityką a ty jęczysz jak ? staruszka ?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A Twoja babcia kiedy zachorowała?Jak juz byla stara?Wtedy inaczej się patrzy na życie...Ja jestem młoda i to mnie obciąża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nic nie wiem i nie jestem znawca :) po prostu, chcialam na chwile oderwac cie od ciemnych mysli ale widze ze wzbudzilam tylko agresje :) jestes pelna zalu i brak w tobie pokory ktos bardzo mi bliski umieral na raka, cierpaialm i cierpie nadal po stracie , bo byla to ciepla i radosna osoba roztaczajaca spokoj wokol siebie, o smierci mowila, ze z nia sie nie da targowac.wiec malo we mnie jak widzisz empatii i zrozumienia usiadz i placz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A poza tym ja nie jęczę tylko napisałam o swoim stanie i chciałam się dowiedzieć czy to jak sobie radzę jest dobrym rozwiązaniem dla mnie. Dowiedziałam się, że nie, że tak nie powinno się i tyle...Ok. Nie prosiłam o nic więcej, nie oczekiwała innych wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A poza tym ja nie jęczę tylko napisałam o swoim stanie i chciałam się dowiedzieć czy to jak sobie radzę jest dobrym rozwiązaniem dla mnie. Dowiedziałam się, że nie, że tak nie powinno się i tyle...Ok. Nie prosiłam o nic więcej, nie oczekiwała innych wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miłe, że chciałaś odciągnąć, ale teraz i tak mam etap, że sama to blokuje-więc wiesz...Targować się nie będę, ale mimo moich 20-nastu lat też straciłam parę osób, któe chorowały. Pokory we mnie jest dużo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×