Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

cierpię z powodu męża, nie ma już siły

Polecane posty

Gość gość
Odpocznij na wakacjachusmiech.gif A z tymi alimentami,że mąż ,jeśli jest rozwód bez orzekania o winie,może cię pozwać,to prawda! Moją koleżankę pozwał mąż-obibok! xxx Oczywiście, ze prawda. Jeśli mężowi pogorszy się sytuacja materialna po rozwodzie, a rozwód nie był z jego winy to może pozwać żonę o alimenty i zapewne właśnie tak zrobi mąż autorki, jeśli ona nie udowodni mu winy w sądzie, tylko dla świętego spokoju rozwiedzie się ugodowo. Tak więc autorko nie słuchaj tych co cię straszą, zebyś nie walczyła w sądzie, bo teściowa dope obrobi, a mąż szopkę odstawi, bo może się okazać, że przyjdzie ci przez resztę życia utrzymywać pasożyta. Dopiero sobie życie schrzanisz. Niech tam sobie mąż szopki odstawia na sali rozpraw i gada bzdety jak bardzo cię kocha i z tej wielkiej miłości porzucił cię i olał komisyjnie, gdy byłaś w szpitalu. Niech teściowa robi co chce, ale w sądzie bluzgać i szaleć nie będzie, bo błyskawicznie zostanie ukarana za obrazę sądu, jeśli zacznie sypać łaciną podwórkową. Najwyżej sędzia da czas twojemu mężowi na podjęcie pracy, a tobie przecież o to chodzi. Jeśli on nie zastosuje się do zaleceń sądu to tylko wnerwi sędziego na maxa, a to będzie oznaczało, że masz na 100% rozwód z jego winy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odpocznij na wakacjachusmiech.gif A z tymi alimentami,że mąż ,jeśli jest rozwód bez orzekania o winie,może cię pozwać,to prawda! Moją koleżankę pozwał mąż-obibok! xxx Oczywiście, ze prawda. Jeśli mężowi pogorszy się sytuacja materialna po rozwodzie, a rozwód nie był z jego winy to może pozwać żonę o alimenty i zapewne właśnie tak zrobi mąż autorki, jeśli ona nie udowodni mu winy w sądzie, tylko dla świętego spokoju rozwiedzie się ugodowo. Tak więc autorko nie słuchaj tych co cię straszą, zebyś nie walczyła w sądzie, bo teściowa dope obrobi, a mąż szopkę odstawi, bo może się okazać, że przyjdzie ci przez resztę życia utrzymywać pasożyta. Dopiero sobie życie schrzanisz. Niech tam sobie mąż szopki odstawia na sali rozpraw i gada bzdety jak bardzo cię kocha i z tej wielkiej miłości porzucił cię i olał komisyjnie, gdy byłaś w szpitalu. Niech teściowa robi co chce, ale w sądzie bluzgać i szaleć nie będzie, bo błyskawicznie zostanie ukarana za obrazę sądu, jeśli zacznie sypać łaciną podwórkową. Najwyżej sędzia da czas twojemu mężowi na podjęcie pracy, a tobie przecież o to chodzi. Jeśli on nie zastosuje się do zaleceń sądu to tylko wnerwi sędziego na maxa, a to będzie oznaczało, że masz na 100% rozwód z jego winy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zrobię tak jak mówicie. Mimo tego, że jestem przekonana o tym że dobrze robię to jest mi jednak strasznie przykro :(. Cieszyłam się, że razem z Kubą pojedziemy do Francji, to jest takie piękne miejsce nad Atlantykiem, miała to być namiastka naszej podróży poślubnej bo na taką się nie wybraliśmy. Byłabym teraz bardzo szczęsliwa, gdyby sprawy potoczyły się inaczej, gdyby on był inny. Sorry, zę tak narzekam, po prostu wracają takie natrętne myśli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I one jeszcze będą wracać, musisz niejako je trochę oswoić, rozumiem cię. Wiem że teraz to nawet nie cieszysz się z wakacji, ale zobaczysz, przyjedziesz odmieniona, z dystansem, inaczej spojrzysz, może natrętne myśli już wtedy miną. Strasznie mi cię szkoda, samej chce mi się płakać jak wyobrażam sobie co musisz czuć. Miną dni, miesiące, za rok o tej porze możesz być kwintesencją szczęścia, prawdziwego, nie złudzenia czy namiastki. I tego ci życzę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja nie wierze ze jeden wyjazd wszystko zmieni bo to niemożliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście, że jeden wyjazd nie zmieni wszystkiego, przecież to nie film tylko życie, ale autorka nabierze dystansu, tego jestem jednak pewna, inaczej spojrzy na cały ten dramat. I też wierzę, że kiedyś nie będzie żałowała swojej decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No nie wiem, mam nadzieję że faktycznie złapię trochę dystansu. Na pewno łatwiej by było gdybym nie musiała później przechodzić przez rozwód. NO ale nic, może do tego też trochę dystansu złapię. Nie wiem już nic, na razie wiem tylko tyle że czuję się jak wrak. Jakbym to nie kończyła 29 lat za parę dni tylko 99 :O ;) Na kafeterii jakiś artykuł właśnie przeczytałam "teściowie wtrącają się do naszego zycia". No kiepska sytuacja w nim jest przedstawiona, mam nadzieję że Kuba nie trafi na niego bo znowu to go utwierdzi w jego chorym przekonaniu (zresztą w sumie i tak nic to nie da czy trafi czy nie trafi), bo owszem tam sytuacja beznadziejna, ale u nas tak nie było. Nikt nie wtrącał się jak urządzamy górę i jakie meble kupujemy itp. Nikt nie traktował Kuby jak parobka i nie robił mu listy co dzisiaj ma wykonać. Były tylko prośby i mówienie na zasadzie, żeby SAM zauważył że jest coś do zrobienia, a jak nie wie to żeby się sam zapytał itp, nikt nigdy nie zagospodarowywał nam wolnego czasu, soboty itp, chodziliśmy gdzie nam się podobało, nikomu się z niczego nie spowiadaliśmy. W artykule jest przedstawiona zupełnie inna sytuacja. No a przede wszystkim, chodziło głównie o Kuby podejście do pracy, tej zawodowej. A on ani jedno, ani drugie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czerwcowa pogoda
Zgłaszam pozew w ten poniedziałek. Chyba, że zdarzy się cud (przyjedzie, zacznie błagać na kolanach, zrozumie że zrobił źle, będzie zgadzał się na wszystko, psychologa, terapie itp)....no ale to faktycznie musiałby być cud. Nie mamy majątku do podziału, ale mamy tę łazienkę, którą zrobiliśmy za pieniądze z wesela, czyli wspólne, czy to z tego mógłby być jakiś podział? No i ten nieszczęsny program, który sobie kupił też za wspólną kasę. Oczywiście zapytam się o to adwokata, ale tak tylko pytam jak myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trochę za szybko działasz , poczekaj do " po wakacjach " Co nagle to po diable :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mogę czekać, ale to czekanie mnie dobija po prostu. On się nie odzywa, no kamień w wodę, dziwna jest dla mnie ta sytuacja gdy noszę obrączkę, podpisuję się jego nazwiskiem i nie mam pojęcia nawet gdzie ten mój mąż jest. Chciałam ratować, przecież sami wiecie, pisałam. Ale po prostu nie wytrzymam już tego dłużej, chodzę jak zombie bo tak naprawdę karmię się nadziejami :O Chcę już wiedzieć na czym stoję, bo ta niepewność to jest najgorsze co może być dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja uważam, ze nie ma na co czekać. Autorka ma dopiero 29 lat i całe życie przed sobą. Niech dziewczyna korzysta, żeby na stare lata nie żałowała, że sobie życie zmarnowała czekając na cud. Zobaczysz autorko, ze już niebawem będziesz szczęśliwa z normalnym mężczyzną, a ze swojego eks męża będziesz się tylko śmiała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bez przesady... pozew w poniedzialek ????? :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Akurat "niebawem" bedzie szczesliwa z normalnym mężczyzną ;-) Niech Autorka uwaza zeby nie wpadla z deszczu pod rynne, bo czasem ludzie biora jeden rozwod, a za chwile dugi.. Moze... kiedyś... bedzie szczesliwa, ale nie sadze, zeby już niebawem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wiem, że miałam czekać do powrotu z Francji, ale po prostu to czekanie mnie dobija masakrycznie, nie dam rady już czekać....wolę już nawet jakoś ten rozwód mieć na horyzoncie. Trochę już teraz nie rozumiem, bo wcześniej mi piszecie żeby się z nim rozstać jak najszybciej, żeby go kopnąć w tyłek, a teraz że w poniedziałek to trochę za wcześnie. W czwartek będzie dwa tygodnie jak pojechał bez słowa, ile jeszcze mam czekać, czy to on właśnie sprawy jasno nie postawił? Nie mam siły już czekać....noszę obrączkę, podpisuję się jego nazwiskiem w pracy, a nie wiem nawet czy mam jeszcze męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość livia44
Naprawdę tak Ci śpieszno do tego rozwodu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość livia44
Poza tym obraczke mozesz sobie sciągnąć i założć np. srebrną biżuterię. Ja tak robię :-) A co w ogóle twoi rodzice mowia na ten temat? Namawiaja Cię do rozwodu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, nikt mnie nie namawia, w ogóle staram się z rodzicami rzadko teraz o tym rozmawiać, o Kubie, chociaż widzą na pewno że to przeżywam. Nie jest mi spieszno do rozwodu. Po prostu nie mam siły żyć w takiej niepewności, tak to cały czas się jeszcze łudzę że może on zmądrzeje itp, a telefon milczy jak zaklęty cały czas, po prostu wydaje mi się, że on już decyzję podjął. A nie chce mi jej wprost powiedzieć bo takie ma podejście właśnie zajebiste. Nie wiem sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zain
Idź do adwokata po poradę i potem decyduj :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tu najmniej chodzi o obrączkę, to tylko symbol przecież, chodzi o to że wciąż jestem jego żoną, a nawet nie wiem gdzie on jest, co robi, co myśli itp....to mi nie daje spokoju, wariuję już chyba :O Z tym "niebawem" to oczywiście nic nie jest takie proste chop siup, jeden chłop i następny i po sprawie, przynajmniej dla mnie takie proste to nigdy nie było. Ale niemniej jednak, na pewno jeśli jednak się rozejdziemy to moje serce będzie otwarte.....i rozum też żeby już tych samych błędów nie popełnić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość livia44
Słuchaj, w sumie jako jego żona, mozesz śmiało zgłosić na Policji jego zaginięcie. Jeśli nie ma go już 10 dni i nie daje znaku życia, to może niech oni jego poszukają. Co o tym myślisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość livia44
O tym właśnie pisze... nie wiesz gdzie jest... nie wiesz co robi... masz prawo iść na Policję..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a jak cos mu sie stało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość livia44
Autorko, czy od tamtej pory nikt go nie widzial i nikt nie dzwonil ze ma z nim jakis kontakt? Napisal chociaz jakiegos sms-ka czy cuś? ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
livia44, ile Ty masz lat? 10? Na policji by ja wysmiali. Kobieta moze miec kontakt ze swoim mezem jesli tylko do niego zatelefonuje. To nie jest tak, ze on zaginal i ona nic nie wie. To sa malzenskie problemy i co policja ma do tego? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja już wcześniej myślałam o tej policji, chodziła mi taka myśl po głowie dzień po tym jak pojechał, dzwoniłam a jego matka przysięgała że go tam nie ma. Minęły już 24 godziny wtedy....ale później się jednak odezwał (to był tamten poniedziałek), tzn oddzwonił łaskawie po tym jak ja dzwoniłam no i zaczął się wykłócać, resztę znacie. Ech on na pewno siedzi w swoim starym mieszkaniu w swoim mieście. Ewentualnie mógł jeszcze polecieć do Anglii do tego szwagra i siostry razem z matką, ale nie wydaje mi się za bardzo. Nie chcę trochę mieszać w to policji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trochę się jednak zaniepokoiłam tym jak piszesz, czy może mu się coś stało. No nie wiem miał tendencje do mówienia "chcielibyście świeczkę na moim grobie zapalić" no ale kuźwa no bez jaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pisałam Ci wczoraj, że nie ma na co czekać z rozwodzie i że powinien być z jego winy i dla Twojego spokoju, lepszego samopoczucia i właśnie jako rodzaj zabezpieczenia na wypadek gdyby odezwał się o alimenty np. Moim zdaniem dobrze, że chcesz tą sprawę załatwić. Nie wiadomo co on może nawywijać na Wasze wspólne, małżeńskie konto... Poradź się prawnika jak lepiej, czy już składać pozew, czy jeszcze właśnie zawiadomić policję, może to ma jakiś sens i jest pożądane z punktu widzenia przyszłego rozwodu... pójdź jutro nawet do prawnika, dowiedz się jak najlepiej działać. Trzymaj się ciepło, spróbuj się nie denerwować. Już za kilka dni wakacje, odpoczniesz, może troszkę dystansu złapiesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość livia44
Gościu, ja w przeciwienstwie do ciebie, probuje jej jakos pomoc :-) Jeśli nie ma z nim kontaktu od 10 dni, jest ciagle żoną, on nie odbiera tel., nie pokazuje sie i nie wiadomo co sie z nim dzieie, tak? Ja zgłosiłabym na Policji ze nie wiem co stalo sie z mężem i prosze ich o pomoc. To chyba nie jest zabronione. Gyby okazalao sie , ze nic mu nie jest i wrocil do matki, to wtedy na 100% podaje sprawe o rozwod. W sadzie bedzie tez slad, ze Autorka poszukiwala meza,.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość livia44
Czyli jednak sie odezwal, teraz doczytalam... No nie wiem... Trudna sprawa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×