Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Pary niedobrane wizualnie prędzej czy później się rozpadną

Polecane posty

Gość gość

Takie są moje spostrzeżenia. I nie zrozumcie mnie źle, wiem że miłość jest ślepa:) i można zakochać się w brzydalu z którym razem wyglądacie jak piękna i bestia...Patrzy się na serce przede wszystkim a nie wygląd. Natomiast, moim zdaniem, pary tzw idealnie dobrane pasują do siebie wizualnie. Mają coś podobnego w spojrzeniu, ja nawet zauważam podobne nosy...Od razu zauważam u innych czy coś z tego będzie czy nie, niczym czarownica:) Uwierzcie mi, zresztą chętnie posłucham Waszego zdania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba to prawda ,ze sa podobni do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niestety jest to płytka myśl nierozgarniętego gimbazy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niektore pary sa podobne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poobserwuj najbliższe otoczenie: swoich rodziców, znajomych, przyjaciół...nie wierze, że patrząc na nich nie zauważyłeś czegoś co mają podobne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Partnerzy powinni być też podobni pod względem charakteru, upodobań itp. Niby mówi się, że to przeciwieństwa się przyciągają, ale to działa tylko na początku, w początkowej fazie zakochania. Później takie osoby będą się kłócić i rozstaną, albo będą się męczyć razem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
lubimy ludzi podobnych do nas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja nie zgadzam się raczej z tą teorią, bo osobiście znam kilka par, na które patrząc ciężko pojąć co wizualnie w sobie widzą (piękna i bestia i odwrotnie) To są powiem Wam bardzo udane związki. Więc można chyba obalić tę teorię. Zresztą chyba nikt nie jest z kimś kto mu się nie podoba...nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co z parami gdzie oboje mają odmienny typ urody do siebie? nie chodzi o to że jedna połówka jest mniej urodziwa ale o to że po prostu maja odmienny od siebie kolor włosów, oczu itp?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A nie ma takich par? np.laska blondynka, facet szatyn? niebieskooka i koles o czarnych oczach? Ale to prawda, lubimy podobnych do siebie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Xandre a jak jest/było u Ciebie? Jak wyglądaliście i czy Wam się udaje/nie udało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie lubią podobnych do siebie fizycznie bo to automatycznie wzbudza zaufanie. Jednocześnie jestem fizycznym przeciwieństwem mojego faceta, więc teoria się nie sprawdza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
faktycznie teoria jest jak kula w płot i sie potwierdza stare przysłowie ze każdy potwór znajdzie amatora znam taka dziewczynę wygrała by zawody w brzydocie mis stodoły pryszcz na pryszczu twarz kanciasta i facet jeszcze jest o nia zazdrosny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co z parami gdzie oboje mają odmienny typ urody do siebie? nie chodzi o to że jedna połówka jest mniej urodziwa ale o to że po prostu maja odmienny od siebie kolor włosów, oczu itp? x chodziło mi o to o co w temacie, czyli czy takie pary rozchodzą sie wcześniej czy pózniej a nie o to czy takie istnieją bo to wiadomo że istnieją i to widać:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Póki co nie zauważyłam, żeby takie pary rozchodził się szybciej. My np. mamy jeden z najdłuższych staży wśród znajomych, a w ogóle nie jesteśmy podobni. Nie ma żadnej cechy fizycznej którą można by porównać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem niska brunetka o ciemnej karnacji i brazowych oczyskach :P mój mąż to wysoki blondyn szczuply jak szczypior i zielone oczy roznimy sie wszystkim. Dogadujemy sie bardzo dobrze, uklada nam sie tez dobrze :) on dla mnie wszystko ja dla niego to chyba milosc :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dodam ze on jest cichy spokojny a ja wybuchowa i szalona. Czesto mam wrazenie w naszym domu to ja nosze portki hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zostałam wywołana do odpowiedzi więc ok. Powiem tak...zajęło mi kilka lat, żeby ugryźć temat i pogodzić się z pewnymi rzeczami. Ułatwiło mi to życie bardzo. Nie wiecie ile ja przepłakałam, jak się złościłam, że faceci myślą tak a nie inaczej, dlatego rozumiem frustrację tu niektórych. Chciałam bardzo zrozumieć, no i wiem. Ja byłam okropnie zakompleksiona. Nie podobałam się sobie. Tak jestem zgrabna, nogi po szyję, pierś słusznych kształtów...no ale ta gęba w lustrze. Garbaty nos i mała wiara w siebie, dwa ciut za duże przednie zęby. Nie przesadnie, trochę. No chciałam być ideałem, kto nie chce? No jak to się może komuś podobać. Tak myślałam. Jemu się podoba i nawet powiedział, że kiedy mnie zobaczył, to stwierdził, że nie jego liga. Co? Myślałam, że się nabija. Matko.... teraz moje największe wady stały się zaletą, bo on lubi mój nos (ja nadal nie bardzo) dalej garbaty, ale mi juz nie przeszkadza, a te przednie zęby go kręcą :D Mało tego pokazał mi i faktycznie, albo ja ślepa byłam, albo nie dopuszczałam do siebie, że podobam się i innym facetom. Bo sami mówią i próbują się nieraz zakręcić. Traktuję to jako komplement, bo to miłe dla kobiety, że się podoba. Oczywiście na tym koniec. Chcę, się innym podobać, żeby mój facet był dumny, że jest z kimś takim. Jeśli chodzi o moje spostrzeżenia , odnośnie postrzegania mężczyzn to ja mam coś innego. Podoba mi się w nich coś, jakaś cecha. Wiem, że to głupie, ale nie umiem powiedzieć o kimś czy jest przystojny. Teraz możecie powiedzieć, że jestem zaślepiona, ale naprawdę umiem dostrzec to coś. To jest uśmiech, sposób patrzenia...takie drobiazgi. Jedno Wam powiem, poprzez jego pełną akceptację bardzo zmieniła się teraz moja zewnętrzna postawa. Ja widzę nawet drobne zmiany w rysach twarzy (tak, to może być tylko starość ;) I to co się pewnym facetom we mnie podoba, to też fizyczna uroda, bo od tego się zaczyna ale i to czego gołym okiem nie widać. Kiedyś chodziłam z głową wpatrzoną w ziemię, prawie się nie uśmiechałam, teraz noszę głowę wysoko i potrafię zwyczajnie uśmiechać się do przechodniów. bez żadnych podtekstów. Zróbcie eksperyment, spójrzcie w oczy i się uśmiechnijcie, zobaczycie reakcję. Mój facet też uważa, że jest brzydki i nie rozumie co ja w nim widzę...a mnie on tak kręci, że hej. Ma to coś. Inne kobiety też to widzą, nie raz mu to pokazywałam. Bardzo chcę, żeby wierzył w siebie, żeby miał świadomość, że każdą może mieć. Nie chcę go tłamsić i wmawiać, że nic lepszego nie znajdzie. Chcę żeby inne też to widziały. Wiecie co, mam pewną obserwację. bardzo dobrze jak kobiety mają świadomość swojej urody, ale często są strasznie zarozumiałe. Masakra. Aż mnie to przeraża. Tak podobam się, uważam za ładną ale nie jestem jakimś cudem świata no. Puknie Cie każdy, tak...tego chcesz? Nawet najpiękniejsza kobieta potrafi się komuś znudzić i wcale nie wydaje się jakaś szczególna przy bliższym poznaniu. Jak chcesz to wykorzystać do fizycznej zabawy, to tak. Wygrałyście ślicznotki na loterii, przy budowaniu prawdziwego związku to nie ma znaczenia. Jak patrzę na niektóre kobiety obok, to czuję się jak szara mysz i co? kwasem oblać, oczy lubemu wypalić? Mało tego gdyby mi zaczął powtarzać,że jestem najpiękniejsza to bym go normalnie pacnęła. Kiedyś o tym rozmawialiśmy i powiedział, że tak, są ładniejsze (i super, też to wiem), ale ja go tak niesamowicie kręcę, że hej. Nie mam żadnego problemu, żeby usłyszeć, że fajną "dupę" widział. Kiedyś tak, bym się pewnie poryczała ze złości, albo obraziła. Ale czy to mnie w jakimś sposób umniejsza? Obraża? To zwykły fakt. Nie można się złościć na rzeczy, na które wpływu zwyczajnie się nie ma. A na to się nie ma no. Tak, są ładniejsze, duuużo ładnych no i? Kiedyś, mnie nawet przeprosił, że kimś się tak zachwycał, a ja się wkurzyłam. Człowieku masz prawo, mało tego jesteś facetem i może rzeczywiście jak mówią stereotypy, spojrzysz na inną. Pewnych rzeczy w Tobie nie zrozumiem. Nie masz na to wpływu. Mi także mają prawo podobać się inni. Można tego nie słuchać, może Wam facet tego nie mówić, ale ja osobiście wręcz go o to prosiłam. Bo chcę wiedzieć. Najbardziej nie toleruję kłamstwa. A niewiedza moja nie zmienia wcale jakiegoś stanu rzeczy. To tylko ja muszę się uporać. Nie bójcie się tego. To może nie do końca dobre, ale takie nasunęło mi się porównanie, jakby Wam facet kazał, żeby nie podobała Wam się śliczna zielona sukienka. I co? A Wam się jednak podoba. Zajebiście. Pytanie co dalej sie z tym zrobi. Czy mimo wszystko założy, ale skoro on mnie w niej nie lubi, a ja chcę się podobać, to mogę założyć coś innego nie? Sory za te strasznie długie wywody. Zrozumienie i zaakceptowanie tego zmieniło moje życie. Cieszę się, że to wiem i umiem sobie z tym poradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Xandre - masz bardzo fajne podejście. Ja miałam wręcz odwrotnie, bo słyszałam, że jestem ładna, atrakcyjna itd, a czułam się strasznie niekomfortowo ze swoim wyglądem kiedy starałam się tą atrakcyjność konwencjonalnie podkreślać. I nie mówię, że jestem piękna - po prostu przeciętna, ładna dziewczyna, ale nie podobało mi się to co ludzie widzieli patrząc na mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, dla mnie fajne. Ale proces żeby to osiągnąć strasznie bolesny. Uwierzcie. Ja jestem wręcz już porąbana w tej kwestii, ale dobrze mi z tym. Mogę się mylić, ale narazie tylko utwierdzam się, że dobrze robię. Ciężko nam się pogodzić z tak oczywistymi rzeczami, na które wpływu nie mamy, że na starcie jesteśmy skazani na porażkę. Jest jeszcze jedno, ważna i chyba najważniejsza rzecz. Większość, szuka tej miłości, normalne. Chcemy być kochane i kochać. A tym zawiera się najtrudniejsza rzecz ale i najważniejsza: pełna akceptacja drugiej osoby i uszanowanie, że człowiek tak naprawdę jest wolną istotą. Zawsze. Stajemy przed wyborami...pewnie nie lubicie jak Wam coś się każe, no chyba nikt nie lubi. Nie można kogoś mieć, a nasze egoistyczne podejście nam to utrudnia. Rościmy sobie prawa do innych, a tu figa. Zrozumcie, że nigdy nie będziemy posiadać kogoś. To niewolnictwo. Małżeństwo, umowy, też nie mają większego znaczenia. Tak, człowiek ma wtedy pewne powinności wobec drugiej osoby, ale nie zmusisz, go by chciał. Tu musi byc ogromna szczerość między ludźmi, bo jeśli nie chce...to w sumie dlaczego? Nie przyjmuję odpowiedzi, bo nie. Zawsze jest jakaś przczyna. Schowany ukryty żal, małe rozczarowanie, przełknięcie czegoś trudnego. No ja bym na dzień dzisiejszy nie zdecydowała się na ślub po nawet roku znajomości. Poczekałabym aż ta cała chemia wygaśnie. To jest świetne uczucie, ale mi oczy zamydliło. Co potem zostaje? Jak ktoś sam z siebie chce, to będziecie mieć w sumie wszystko, nie będziecie musiały się bać. W miłości nie można się bać. Same z siebie będziecie chciały dawać, uszczęśliwiać. Ja jednego bym tylko nie przyjęła. Kłamstwa i działania przeciw mnie, czy za moimi plecami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja, gość z 22.53 - Nie zgadzam się w kwestii ślubu, ale poza tym mam podobne podejście. Co do bycia zarozumiałym - przyczyną tego może być nie tylko uroda i mówię to jako osoba która me..hmm..tendencje do bycia zarozumiałą, ale nie przez wygląd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×