Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

moje życie jest tak beznadziejne że nie życzę komukolwiek czegoś takiego

Polecane posty

Gość gość
Ty od tego lsd się nie ośmieszaj, że to ci pomogło w kompleksach. Ja w to nie wierzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@Mutantex nie mowie ze nie lubię psychologow. a już na pewno nie dlatego ze wymagają ode mnie dzialania. robilam to co kazali już po tym jak przestalam się buntowac przeciwko wszystkim i wszystkiemu i naprawdę się zaangazowalam. i co? nie widziałam efektu, żadnej skutecznosci, jamusze zobaczyć te postępy a ich nie było...czulam się zeezygnowana dalam spokój. chce im zaufac na nowo naprawdę i niczym się nie wykrecam. ale jak już wcześniej wspominalam na terapie w osrodku zamkniętym -takiej chce taką chce podjąć, muszę czekać tak do lipca ze względu na to że ja nie mogę sobie na przerwanie studiów już pozwolic./eleanela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@Mutantex skoro uważasz ze ja się nad sobą uzalam a nie zale to jak Twoim zdaniem miałoby wyglądac wyzalanie się? powtarzam po raz ktorys: ja nie bardzo mam z kimkolwiek porozmawiac na ten temat . były czasy że uzewnetrznialam się mojemu pamiętnikowwi ale zaniedbalam to. z tym że należy się leczyc dla siebie to się zgadzam, chce sobie udowodnić a nie komuś. ja chce rozmawiac z normalnymi ludźmi, z takimi się spotykać. miec normalnych znajomych. ja mam dość towarzystwa cpunow, tych byłych tez.przez takie towarzystwo ciągle czuje się jakbym żyła z jakimś pietnem a na normalne szans brak, wszedzie dookola jakieś p****y. tak jakbym przez całe życie miała zostac odsunieta od tych normalnych ciagle na jakims marginesie niedostosowanych spolecznie wyrzutkow...chciałabym mieć męża ktory by mnie wspieral i odciagal od różnych głupot.nie wiem...ale przydałby się ktoś normalny komu fajnie byłoby się wygadac i może ustawilby mnie do pionu./eleanela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kotoszczur
przygarnij kota, będziesz mieć przyjaciela i uspokajacza w jednym. Jakby nie moja kotka i to, ze nie chce jej zostawic samej już dawno by mnie tu nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@Mutantex tak mam niska samoocenę.czy az tak bardzo-ciężko ocenic ale skąd to widzisz w tym zdaniu ze mój seks z facetami jest czysto fizjologiczny jaka jest moja samoocena?jestem po prostu ciekawa takiej analizy.. boje sie odrzucenia dlatego w nic się nie angazuje żeby nie byc potem rozczarowana, nie obiecywac sobie zbyt wiele. wiesz...ciężko nie myslec o przeszłości jak codziennie kilka razy na dzien cos o noej przypomina.to poki co silniejsze ode mnie, nie umiem zahamować produkcji tych uporczywych myśli. btw jesli ja nie zmienie pewnych swoich slabosci w sobie itp to wydaje mi się ze z nalogu nie wyjde. a ze nie chce się zmieniac to po czym wnioskujesz? bo ja chce i to bardzo. nie chcę zeby ktos mi wspolczul.chcialam się podzielić swoją historią. nie twierdze tez nigdzie ze zmiany są niemożliwe i najlepiej niczego nie podjmowac, zadnego trudu.nie oceniaj mnie z takiej perspektywy bo bardzo to dla mnie krzywdzace ze nic nie robie w chwilach kiedy przydalaby mi się motywacja..nie wiem skąd wywnioskowales że nie chcę zmian i ze to dla mnie nie opłacalne./eleanela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeśli to nie ironia to podziwiam Cię ze u Ciebie lekarstwem na wszystko jest kot.nie mam warunkow na trzymanie zwierząt choc naprawdę je uwielbiam ale w tej chwili jestem osobą kompletnie nieodpowiedzialna nawet względem siebie a co dopiero bezbronnej istoty./eleanela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ktos jeszcze nie śpi?/eleanela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"robilam to co kazali już po tym jak przestalam się buntowac przeciwko wszystkim i wszystkiemu i naprawdę się zaangazowalam. i co? nie widziałam efektu, żadnej skutecznosci" xxx Nie wiem co robiłaś , jak robiłaś i jak długo. Mogę napisać tylko tyle , że ja efekty swojej pracy dopiero po kilku latach zauważam. Mnie się nigdy nie spieszy...;-):-D:-D:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"na terapie w osrodku zamkniętym -takiej chce taką chce podjąć, muszę czekać tak do lipca ze względu na to że ja nie mogę sobie na przerwanie studiów już pozwolic." xxx Na terapię zamkniętą i tak się czeka kilka miesięcy. A zawsze możesz podziałać na AN chociażby lub terapiach otwartych - to nie będzie Ci kolidować z nauką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"skoro uważasz ze ja się nad sobą uzalam a nie zale to jak Twoim zdaniem miałoby wyglądac wyzalanie się?" xxx Mniej więcej tak jak "dzisiaj" - te posty wyglądają znacznie lepiej niż te ostatnie. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"powtarzam po raz ktorys: ja nie bardzo mam z kimkolwiek porozmawiac na ten temat ." xxx A ja Ci powtarzam , że czyści narkomani (czy jak tam oni się zwą) poprowadzą z Tobą dużo lepszą dyskusję niż ja , bo oni mają większą wiedzę w temacie i udzielą Ci dużo lepszych odpowiedzi , bo sami przechodzili to co Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"chce sobie udowodnić" xxx Przypominam Ci , że nie masz sobie niczego udowadniać. Ani nikomu innemu. Bo takie udowadnianie jest zgubne - zamiast się leczyć będziesz udowadniać w kółko , a po udowodnieniu wracać do starych schematów. To do niczego dobrego nie prowadzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"ja mam dość towarzystwa cpunow, tych byłych tez.przez takie towarzystwo ciągle czuje się jakbym żyła z jakimś pietnem" xxx Dlatego potrzebujesz leczenia , żeby zrozumieć że choroba to choroba , a nie piętno jakieś. xxx "chciałabym mieć męża ktory by mnie wspieral i odciagal od różnych głupot." xxx Pisałem już - wsparcie znajdziesz u trzeźwych narkomanów , od różnych głupot możesz odciągnąć się Ty sama. Możesz mieć normalną rodzinę , ale obarczanie jej odpowiedzialnością za własną chorobę szybko taki związek zakończy. Za swoje leczenie jesteś odpowiedzialna Ty sama. I nie przeszkadza to w utrzymywaniu zdrowych rodzinnych relacji. To nie żaden wyrok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"skąd to widzisz w tym zdaniu ze mój seks z facetami jest czysto fizjologiczny jaka jest moja samoocena?" xxx Takie ciężkie pytania zadajesz...😭 Wywnioskowałem to z kilku odpowiedzi Twoich na temat relacji z innymi ludźmi. Seks traktujesz jako kartę przetargową w Twoich relacjach. Tak , jakbyś nie wierzyła we własne możliwości. I jak mniemam , wcale Ci się to tak bardzo nie podoba , jak próbujesz sugerować. To są tylko moje własne luźne spostrzeżenia i nie muszą odzwierciedlać rzeczywistości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"jesli ja nie zmienie pewnych swoich slabosci w sobie itp to wydaje mi się ze z nalogu nie wyjde." xxx Nałóg to nie słabość. Nałóg to choroba. I nic ze słabościami wspólnego nie ma , raczej bardziej jest związany ze strefą uczuć i emocji z perspektywy psychicznej i z połączeniami neuronowymi ośrodków pamięci z ośrodkami produkcji endorfin z perspektywy fizycznej. Albo i nie , nie badałem tego dokładnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"a ze nie chce się zmieniac to po czym wnioskujesz?" xxx Po Twoim apatycznym podejściu - takie trochę "chciała bym , ale się boję".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"nie oceniaj mnie z takiej perspektywy" xxx Nie oceniłem Cię. Napisałem Ci , jak to wygląda na podstawie tego , co napisałaś. I było to bardzo mi znajome - sam miałem takie podejście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kiedy przeczytałam temat założonego przez ciebie topiku postanowiłam zajrzeć. ponieważ wielu ludzi pisze, że ma podłe życie a w rzeczywistości nawet w połowie nie przeszli tego co ja. pomyślałam sobie, że ciebie pocieszę i udowodnię ci, że nie jest tak źle. myliłam się. jesteś pierwszą jak do tej pory osobą na kafe, która mnie "przebiła" i faktycznie mogę powiedzieć, że moje życie to bajka w porównaniu do twojego. czytając twoje pierwsze wypowiedzi pragnęłam ci pomóc. myślałam o tym, żeby nawiązać z tobą kontakt osobisty i wesprzeć cię w rzucaniu tego g****a. już kiedyś pomogłam jednemu chłopakowi, który brał się za narkotyki rzucić to ale jest duża różnica między zaczynaniem a ćpaniem prawie 10 lat. on też pochodził z patologicznej rodziny. jednak im dłużej cię czytam, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie dam rady ci pomóc. jestem jednym z tych szarych ludzi, o których pisałaś że bała byś się być takim szarym człowiekiem. mam męża i małe dziecko i obawiam się, że nasza ewentualna bliższa znajomość mogła by zaburzyć moje funkcjonowanie w rodzinie, gdyż jestem osobą mocno empatyczną i bardzo silnie wszystko przeżywam. nie znam się na "narkomaństwie", nie znam narkomanów ani tego środowiska a sama tylko kilka dosłownie razy w życiu paliłam trawę. uważam, że osoba o pseudonimie mutanteks, mówi ci wiele mądrych rzeczy. jeżeli masz dość psychologów i psychiatrów a zależy ci na rozmowie z kimś normalnym to w mojej opinii (osoby trzeźwej i "normalnej") mutanteks mówi do ciebie najbardziej sensownie i głównie na jego słowach powinnaś się skupić i głęboko je przemyśleć. ja mogę powiedzieć tylko tyle, że faktycznie większość twoich wypowiedzi brzmi mniej więcej w stylu "posłuchajcie jaka jestem biedna, staram się z tym walczyć i same starania mnie usprawiedliwiają, jednak to jest silniejsze ode mnie, współczujcie mi". tak ja to odbieram, może błędnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na leczeniu uzależnień ni c***a się nie znam. ale kiedy piszesz, że za parę miesięcy chcesz znów zaczynać walkę z uzależnieniem, jednak na razie nie czujesz się jeszcze na siłach to wydaje mi się to błędnym myśleniem. moim zdaniem twoja determinacja do rzucenie nie jest zbyt silna, mniej więcej taka jak moja do rzucenia palenia. wiem, że to złe, wiem że za pieniądze na fajki mogła bym kupić coś fajniejszego dziecku, wiem że daję mu zły przykład i mam wyrzuty sumienia a i tak codziennie rano po śniadaniu idę na fajkę. jednak kiedy byłam w ciąży nie paliłam w ogóle. miałam taką potrzebę ale strach przed skrzywdzeniem dziecka był o wiele silniejszy niż potrzeba zapalenia i to pozwoliło mi nie palić, silna determinacja. a mąż palił i teściowa też. i nie mówiłam im że maja rzucić, żeby mnie było łatwiej, dziecko było tylko w moim łonie i wiedziałam, że jego zdrowie zależało tylko i wyłącznie ode mnie. nie znam się na narkotykach, ale skoro udało ci się wytrzymać 8 m-cy w czystości to uważam że nie jesteś jeszcze na straconej pozycji, ale musisz zrozumieć że całe twoje życie zależy TYLKO I WYŁĄCZNIE OD CIEBIE. nie od psychologów, nie od psychiatrów, nie od forumowiczów, rodziców, koleżanek, czy kochanków. tylko ty jesteś jego panią i ty możesz zrobić z nim co zechcesz. masz już albo dopiero 25 lat. wszystko przed tobą. możesz mieć rodzinę, męża, dziecko, psa i żyć w miarę normalnie (pragnę tu zauważyć że takie życie też w brew pozorom nie jest łatwe) lub możesz dawać d**y za pieniądze tak długo jak będą faceci tego chcieli (bo nie ukrywajmy: młodość i uroda nie trwają wiecznie),ćpać , potem może kraść, nie wiem...skończyć w rynsztoku czy coś, a może zostać pobita na śmierć podczas brutalnego seksu...hmm (tak wymyślam trochę bo znam to tylko z filmów). nie czekaj na pomoc z którejkolwiek strony, bo nikt ci nie pomoże, to jest nie realne do wykonania. wszystko w twoich rękach a inni mogą ci tylko wskazać prawidłowy kierunek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na sam koniec swojej wypowiedzi pragną, życzyć ci powiedzieć, że mój tato nie był święty, nadużywał alkoholu i zdarzało mu się urządzić niezłe awantury. kiedy okazało się, że ma raka miał zaledwie 46 lat, przestał pić, zaczął się leczyć. nagle staliśmy się prawdziwą rodziną. wzajemne wsparcie, pomoc, głębokie wartości, wszystko co dobre w człowieku magle wyszło na wierzch z każdego z nas. każdy z nas robił co może żeby sobie nawzajem pomóc. myśmy w ogóle nie spali bo praca i opieka nad dwójką chorych (mama tez zachorowała) absorbowała nas w całości, tato mimo choroby ciągle szukał pracy nawet za najmniejsze pieniądze żeby nas wesprzeć. było ciężko w cholerę a mimo to wspominam to jako jeden z najpiękniejszych okresów w swoim życiu. zmarł nie kończąc 50tki. nagle zmienił się w cudownego człowieka i "zabrano nam go" nim zdążyliśmy się nim nacieszyć. dziewczyno działaj puki nie jest za późno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"na sam koniec mojej wypowiedzi pragnę życzyć ci powodzenia w rozstawaniu się z nałogiem i powiedzieć (...)" miało być i przepraszam za błędy, usprawiedliwię się dzieckiem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kotoszczur
Przeczytaj sobie "Kot Bob i ja", może nie jest to książka wybitna stylistycznie, ale najważniejsze, że jest na faktach. Odrzucasz myśl o psychologu i różnych finezyjnych formach terapii, a może coś tak "banalnego" jak kot ci doda sił. Nikt nie da ci recepty na dłoni i nikt za ciebie nie będzie się leczył, a posiadanie ludzkiego przyjaciela nie jest wcale takie proste ani szybkie do zrealizowania. Wcale nie uważam, że kot jest lekarstwem na wszystko, ale wiem, jak pozytywnie na mnie wpływa. Po prostu naprostowuje moje myśli na bardziej pozytywną stronę życia i daje mi poczucie, że jestem dla kogoś ważna. Jak ją przygarnełam byłam sama w kiepskiej sytuacji materialnej, a to był "kot po przejściach".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@Mutantex nie wiem na co chorowales ale ja nie mam czasu czekać aż tak długo na skutki terapii u psychologa, wiem że błyskawicznie ich nie poczuje ale jak po pól roku i tak ich nie czulam to chyba jest cos nie tak, bywalo tez że po tych sesjach wychodzilam w parszywszym nastroju niż przyszlam...tak mi się wydaje ze powinno byc inaczej bo się czuje, ze jestem u schlyku życia, zaraz będę stara i będzie za pozno żeby coś zrozumieć, zmienić i zacząć na nowo,cokolwiek./eleanela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@Mutantex rozumiem ze jestem chora ale są różne choroby-tak jak ktos kto wyleczyl się z jakiejś choroby psychicznej to i tak będzie postrzegany przez jej prryzmat tak zawsze za mną będzie to chodzić jak cień, moja przeszlosc i będę oceniana względem niej..nawet jak będzie wszystko ok to i tak zostane spisana na straty może nie wszyscy tak będą się odnosic ale pewnie większość. przed przyszłym facetem, mezem jesli mam być w porządku wobec niego muszę mu powiedzieć o przeszłości wiec stawiam że jeśli byłby ze mną jakis problem to nie raz by mi dal przypomniec o przeszłości w jakichś kłótniach itp.ja od tego wszystkiego nigdy nie uciekne i osoba ktora będzie chciała ze mną być musi być tego swiadoma...poza tym jestem osobą agresywna dosc,impulsywna, sklonna jestem do rekoczynow...dosyc ciężka jestem w życiu społecznym../eleanela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@Mutantex możesz rozwinac to zdanie ze seks traktuje jak kartę przetargowa? bo ja nie bardzo wiem jak to interpretowac. apatyczny mam sposób bycia to wiem co nie znaczy, że ze sobą nie chce nic zmieniać./eleanela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dzięki za te słowa dziewczyno. obojętnie co przezylas nie jest na pewno większą czy mniejszą tragedia niz ta co mnie w życiu spotkała. bo mysle ze to nie mnie oceniac ani nikomu. co ja czy Ty przezylysmy to nasze, to nasze różne osobiste tragedie ale cokolwiek oprocz smierci ojca alkoholika przezylas to gratuluje że się dźwignelas i masz rodzine która Cię wspiera, możecie w ciężkich chwilach na siebie liczyć i to jest fajne i zazdroszczę. moja matka może byc dla mnie co najwyżej wsparciem finansowym./eleanela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@KotoSzczur z trzy lata temu jeszcze mialam kota ale przez chwilę. bo jak wyjechalam na studia a potem bylam w domu na weekend to kota już nie zastalam.moja matka go oddala...niestety w nowym miejscu zamieszkania nie mogę sobie na żadne zwierzeta pozwolic a lubię je. uspokajaja mnie./eleanela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"nie wiem na co chorowales" xxx Pisałem już - jestem DDA i współuzależnionym. I chorować będę do końca życia. Co nie znaczy , że to jakieś złe życie jest - ogólnie jestem z niego bardzo zadowolony. Jest jedyne w swoim rodzaju...:classic_cool: xxx "ja nie mam czasu czekać aż tak długo na skutki terapii u psychologa" xxx Nie zrozumiałaś - ja pisałem o sobie - mi to tyle zajmuje czasu. Bo ja się nigdzie nie spieszę. I uczę się cały czas. ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"wiem że błyskawicznie ich nie poczuje ale jak po pól roku i tak ich nie czulam to chyba jest cos nie tak, bywalo tez że po tych sesjach wychodzilam w parszywszym nastroju niż przyszlam..." xxx Nie wiem jakie sesje i gdzie miałaś , ale z Twoich opisów wynika , że albo sesję Ci robiła kumpela za pomocą kart tarota , albo nigdy nie trafiłaś na terapię dla narkomanów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×