Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Malutka dokladnie, moja siostra ktora tez ma endo jak zaszla w ciaze to plakala bo nie chciala jeszcze dziecka i tez nie miala swiadomosci co robi endo z organizmem. Jej sie udalo po laparoskopii i po pol roku brania diphereline. Ale tak jak mowie w cale sie nie starali. A z kolei moja kolezanka z ktora mieszkam i co ma te blizniaczki jak mialy jakis miesiac to powiedziala ze zaluje ze ma je obie. Nie wiem moze to jeszcze szok poporodowy byl ale mnie az serce scisnelo bo czlowiek tak pragnie dzieciatka i oddalo by wszystko za nie a niektorzy nie potrafia tego docenic. Teraz juz mowi ze nie wyobraza sobie zycia bez nich. ja tak jak Ty z mezem mazylam o 3. A tu ciezko z jednym malenstwem. W cale bym sie nie obrazila jakby w koncu sie udalo zeby miec dwojke na raz. Byle by bylo wszystko z malenstwami ok to mysle ze nawet z 3dala bym rade:) teraz po tej operacji ja jestem pelna nadziei ze w koncu sie uda. I Tobie po laparoskopii tez sie uda. Wierzmy w to:) Ja mam czasami tak ze wyobrazam sobie jak to bedzie kiedy sie uda. Jak kupuje ubranka, lozeczko. I postanowilam, ze chce miec dla bobaska oprocz lozeczka kolyske:) tak mnie jakos wzielo...:) Juz sobie mowie, ze bede bobasowi czytac ksiazki, spiewac i powtarzac ze z tatusiem jestesmy najszczesliwsi na swiecie ze jes z nami... Czasami az tak sie wczowam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz mi tylko pozostaje pozytywne myślenie aż do operacji. Wszystko okaże sie po laparoskopii co i jak. A na razie marzeniA - dobrze, ze nie trzeba za nie płacić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj mi kuzynka przysłała zdjęcie swojego brzuszka eh :( wiem, ze ona sie cieszy, cieszę sie razem z nią ale.... Gdybym mogła oddałabym wszystko za te swoje marzenia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Basiak1611
Malutka dokladnie. Ale niestety tak sie nie da. Robimy wszystko by sie udalo. Wierze, ze i nam sie uda. Bedziemy kiedys szczesliwymi mamami. Malutka ty tez tak masz , ze wyobrazasz sobie jak oboje z mezem stoicie nad lozeczkiem malenstwa i nie dowierzacie, ze w koncu sie udalo. Maz mi kiedys tez powiedzial, ze zrobimy wszystko zeby nam sie udalo, chodzby mial sie zadluzyc do konca zycia, ale zrobi wszystko. A jesli to wszystko zawiedzie to trudno mamy siebie i tak zawsze bedzie a moze kiedys los sprawi nam niespodzianke. Slodkie prawda? Wiem ,ze mam tak cudownego meza i tym bardziej pragne malenstwa dla nas. Bedzie wspanialym tata. Ajjjajjjaj ale sie rozmazylam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Basiak dokładnie głowa do góry i wierzymy, że już nie długo będziemy mamusiami :) Też mam tak jak ty, że wyobrażam sobie maluszka.... U mnie w pracy co dziennie rozmowy na temat ciąży, łóżeczek itp idzie dostać szału :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo pocieszajace jest to, ze po laparoskopii zwiekszaja sie szanse. Mam nadzieje, ze zaskoczysz szybciutko. Zycze Ci tego z calego serca. Ja teraz czekam jeszcze jakies trzy tygodnie i bede jechala na wizyte na ktorej dowiem sie czy bede brac kolejna serie visanne czy juz nie i bedzie mozna sie starac. Co prawda wytrzymalam 3miesiaca brania vosanne to i te kolejne 3 tez wytrzymam ale wiadomo, ze chcialabym szybciej zaczac starania. Gleboko wierze, ze sie uda. Wywroci to nasze plany do gory nogami ale my sie dostosujemy. Byle by sie udalo. Najwyzej do polski zjedziemy troszke pozniej niz zamierzamy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malutka_8686
Jeszcze dwa miesiące do operacji muzycznym odliczanie i nadzieja, ze szybko sie uda. Basiak Tobie rownież życzę aby sie Wam udało :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Basiak1611
Malutka ja przez ostatnie dni bylam zajeta bo zmienialam prace :). Juppiii. Teraz mam duzo lepsze warunki by zajsc w ciaze. Tfu tfu zeby nie zapeszyc wszystko sie uklada bardzo dobrze. Zeby tylko z malenstwem tez sie tak udalo:) za dwa tygodnie sie okaze czy juz mozemy sie starac:) dzisiaj zaczynam trzecie opakowanie visanne. :) nawet jak bede musiala wziasc nastepne trzy opakowania to nie bede zawiedziona moze tak bedzie poprostu lepiej. Zobaczymy. Czas pokaze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malutka_8686
Basiak trzymam mocno za Ciebie kciuki :) postanowienie: wierzymy, ze nam sie uda :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie:). Uda Nam sie napewno. Też Malutka trzymam za ciebie kciuki bardzo mocno. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj się trochę załamałam.... Byłam u innego gina bo musiałam zrobić cytologię aby mieć aktualne badania do laparoskopii. Lekarz po baniu stwierdził, że nie wie dlaczego lekarz mój stwierdził, że mam endo oraz jak pokazałam badania moje M z tamtego roku i z 2011 roku to powiedział, że widzi marne szanse na dziecko :( Natomiast mój gin powiedział, że są ok. Chyba dla świętego spokoju pójdziemy jeszcze raz na badania, aby mieć je aktualne. No i wczoraj lekarz namieszał mi w głowie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego marne szanse? Na badaniach meza powinnas miec normy i nawet sama cos mozesz z nich odczytac. Jak sie mieszcza w normie to oki. Bardzo ten lekarz przyczepil sie do dniagnozy twojej gin. Mysle, ze Twoja gin wie co robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, nie znam szczegółów, ale moja znajoma z zaawansowaną endometriozą po 5 latach małżeństwa, w wieku mocno 30+ właśnie urodziła synka. Kiedy rozmawiałam z nią kilka lat temu, lekarze nie dawali szans na ciąże, bo był też problem niepłodności czy tez może bezpłodności męża. Niemniej zostali rodzicam, urodziła własne dziecko. Nadzieja jest zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pliszka 11
Cześć, dawno się nie odzywałam... trochę kłopotów w pacy i w rodzinie. malutka, nie wiem, co Ci napisać. Jedno wiem: nie poddawaj się! Ja już w najbliższą ndz jadę na Żelazną, we wtorek laparo. Jak tylko dojdę do używania rozumu ;) i wrócę do domu wszystko dokładnie Wam opiszę. Na razie jestem spokojna, no może w nocy gorzej śpię...ale jestem dobrej myśli i po prostu chce to już mieć za sobą. Ps. moja bratowa 1 maja urodziła śliczną córeczkę (cc). Odezwę się. Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pliszka trzymam kciuki i czekam z niecierpliwoscią jak sie odezwiesz po laparoskopii. Nie wiem juz sama co mam myślec.... Eh nic chyba innego nie zostaje ja czekać. Czas pokaże

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Basiak1611
Pliszka ja rowniez trzymam kciuki. Bedzie wszystko dobrze:) Malutka niestety pozostaje tylko czekac . Podobno cierpliwosc poplaca. Ja za tydzien mam wizyte i dowiem sie czy endo sobie spi i mozemy zaczac staranka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzień dobry dziewczyny :) We wrześniu tamtego roku miałam zabieg laparoskopii> Podejrzenie endometriozy. Nie czytam całego Waszego wątku ale jeżeli któraś chciałaby dowiedzieć się co i jak to niech pisze czarnakawa@spoko.pl Nie ma się czego bać, po takim zabiegu jest tylko lepiej. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny chcialam Wam napisac ku pokrzepieniu moja historie. Mam 28 lat, w styczniubtego roku mialam laparo z powodu wodniaka jajowodu i przy okazji niestety wyszla endo II st. oraz masa zrostow. Czylu zostal mi jeden jajowod. Po zabiegu od razu zaczelismy sie starac- takie byly zalecenia bo leczenie Visanne czy innymi specyfikami nie zwiejsza odsetka ciaz- tak podaja badania naukowe (wczesniej starania przez 8 m-cy), jednak okazalo sie ze nie mam owulacji po zdrowej stronie, tylko robia mi sie torbiele czyli jeszcze doszedl LUF ktory przy endometrioziebjest b. czesty. No i zalamka. Ale moja kochana pani doktor przepisala mi clo i ovitrelle na pekniecie pecherzyka, i w pierwszym cyklu sie udalo!!!!!!!!! Dzis jestem w 8 tc, wszystko jest ok i cieszymy sie tym cudem!!!! Wiec da sie zajsc w ciaze z endo i tylko jednym jajowowdem i nie pekajacymi pecherzykami tylko trzeba wierzyc i trafuc na odpowiedniego lekarza! Zycze Wam powodzenia i duzo sil do walki o upragnionego czlonka rodziny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzięki za podniesienie na duchu. Basiak zobaczysz w końcu i my zobaczymy II kreseczki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mocno w to wierze:) w sobote jade do mojego lekarza , tak sie ciesze. Moze bedziemy mogli sie juz starac:) Tylko tak jak kiedys pisalam zmienilam prace na lepsza, tzn lepiej platna ale tez ciezsza. Przychodze do domu raka zmeczona, ze szok. Myslicie ze podnoszenie kartonow z batonami i duzy wysilek fizyczny moze jakos zaszkodzic? Pracuje po 10godzin. Wstaje o 4rano z pracy wracam okolo17:15 a spac chodze nawet po 19. I tyle mam dnia. Nie mam sily na nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Basiak nie dziwię ci się, że nie masz siły :( Trzymam kciuki aby lekarz dał wam już zielone światełko na starania :) Na pewno znajdziesz czas na spędzenie z mężem trochę czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maz pracuje tam gdzie ja wiec tak samo do domu wracamy . Dobrze ze sie nie mijamy i NOCE mamy dla siebie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pliszka11
Cześć Dziewczyny :). Ja już po laparoskopii. Jest dobrze. Przygotujcie się na dłuższą lekturę :). W szpitalu zjawiłam się 10 maja na czczo w izbie przyjęć, tak jak miałam wyznaczone o 10.00. Był tam wielki zawrót głowy. Powiedziano mi, żebym czekała cierpliwie, bo mają do przyjęcia kilka kobiet z zagrożona ciążą i kilka kobiet z bólem. Więc czekałam cierpliwie, kilka razy podchodziła do mnie pielęgniarka i mówiła, ze o mnie pamiętają, tylko musza uporać się z nagłymi przypadkami. Przyjęto mnie o 11.15. W rejestracji, mimo wielu spraw, pani załatwiła mnie b. grzecznie. Ponieważ przyjechałam sama, poprosiły szatniarkę o przyjęcie płaszcza i wydały stosowny kwit. Już podczas rejestracji oddałam wyniki EKG, grupę krwi. Skierowanie gdzieś zapodziałam (po 8-miu m-cach czekania), albo go nie miałam, więc bez problemu rejestratorka wystawiła nowe (podałam tylko orientacyjną datę pierwszej wizyty). Przy podawaniu danych osoby do kontaktu trzeba podać imię, nazwisko, telefon i albo adres zamieszkania, albo pesel lub datę urodzenia. Przyklejono mi opaskę z imieniem i nazw na rękę i pielęgniarka zawiozła mnie na oddział. Pokazała gdzie jest pokój badan, gabinet zabiegowy, kuchenka i zaprowadziła do sali z słowami: „proszę się rozgościć”. W każdej sali jest łazienka, papier toaletowy (uzupełniany na bieżąco), prysznic, taboret. W pokoju czysto, ładnie, przewietrzone, bez zapachu szpitalnego. O 12-ej dostałam lekką zupę (niepotrzebnie byłam na czczo, ale różnie to bywa, więc trzeba), pielęgniarki zgodziły się na małą kawę. P ginekolog ( b. miła) zabrała mnie na badanie, czy nie mam jakiegoś stanu zapalnego. Wieczorem lekka kolacja i od tej pory nie wolno nic jeść a pić tylko do 22-giej. Każdego wieczoru byłam pytana, czy podać mi środek nasenny. Wieczorem przyszła p. doktor oddziałowa, przedstawiła się i powiedziała, że będzie mnie doglądać od tej pory, aż do wypisu. W kuchence są: wyparzone szklanki, sztućce, cukier, sól, pieprz, lodówka, czajnik, herbata czarna i owocowa. Napoje do posiłków bierze się z kuchenki. Poniedziałek: po 5ej badanie temperatury, ciśnienia (zawsze rano i wieczorem) i miałam do godz. 14ej wypić 3 litry wody mineralnej z fortransem (2 saszetki na butelkę, trzeba troche odlać, że by się proszek zmieścił). Nie jest to w smaku najlepsze, ale dałam radę. Można sobie dodać cytrynę (znalazłam po kims w kuchence, ale dla mnie lepsze było bez cytryny). O 9ej usg dopochwowe i już zaczyna działać fortrans na przeczyszczenie jelit. Łazienka w pokoju, więc nie ma się co martwić. W południe biegałam już co 10 min i pod koniec dla ulgi używałam nawilżonych chusteczek do podcierania. Przyszedł anestezjolog, przeprowadził wywiad. Wieczorem założono mi wenflon, wzięto krew do badania, w zabiegowym położna zrobiła mi irygację pochwy (wlała jodynę), sprawdziła, czy jestem ogolona (zgodnie z zaleceniem ogoliłam się „na łyso” kremem do depilacji tydzień przed pójściem do szpitala), więc zrobiła tylko kosmetykę, dała żel antybakteryjny do mycia i nową szpitalną koszulę. W tym czasie salowe zmieniły pościel na świeżą. Tabletka na sen i do łóżka. Zabieg o 8.05. Rano po piątej znów irygacja, żel antybakteryjny, nowa koszula i zmiana pościeli. Dostałam też w kroplówce potas, bo miałam niski. Dostałam tabletkę „głupiego Jasia” i mogłam się zdrzemnąć. Przed ósmą zawieziono mnie wózkiem na sale operacyjną, podłączono do EKG, ciśnieniomierza, klips na palec badający saturację, założono maskę tlenową, 4 głębokie oddechy i odpłynęłam. Podczas narkozy zakładają cewnik i intubują. Operowało mnie 2 lekarzy, mam 4 nacięcia. Operacja 3 godz. (rozległa rozlana endometrioza w lewej stronie brzucha od jajnika aż po o***t). Lekarz powiedział, że zrobili mi sito w brzuchu, ale wycięli, wyskrobali i wypalili, co tylko się dało). Po wybudzeniu się zwymiotowałam 2 razy (normalne i nawet wskazane, żeby pozbyć się z organizmu narkozy), pielęgniarki czuwają. Po 4ech godzinach zawieziono mnie na sale. Podłączona kroplówki, tam też zwymiotowałam 2 razy, wiec podano mi w kroplówce lek przeciwwymiotny. Co 2-3 godziny lek przeciwbólowy, więc tak ogólnie nie boli. Boli przy wstawaniu, kładzeniu się do łóżka i przewracaniu na bok (chlupie w brzuchu). Środa: zdjęto cewnik i po wizycie lekarza, który stwierdził, że jelita pracują mogłam małymi łyczkami pić wodę. W południe kleik i 3 sucharki, wieczorem lekka kolacja. Zazwyczaj wypisują na drugi dzień po laparoskopii, ale ponieważ dość mocno mnie w środku pocięli, zostałam do piątku. W czwartek rano prysznic i zdjęcie opatrunków pod prysznicem, potem wizyta u pielęgniarki, która odkaża rany (3x w ciągu dnia). Dieta lekkostrawna wątrobowa (trochę szkoda, bo w szpitalu dają naprawdę smaczne jedzenie, urozmaicone i ładnie podane). Piątek o 14.00 wypis, wskazania dr Pliszkiewicza (zdjęcie szwów tydzień po operacji /mam ich 8/, do 3 tyg wynik host opat. i za 4 tyg. do kontroli, dieta lekkostrawna, nie wzdymająca, zwolnienie do 12 czerwca). To szpital na wysokim poziomie, personel traktuje pacjentki podmiotowo, z wielkim szacunkiem. Odwiedziny od 11.00-19.30. W pokoju jest broszurka z najbardziej istotnymi informacjami. W kiosku szpitalnym można kupić tzw. majtki poporodowe (9,50 zł -2 szt.). Bardzo się przydają po irygacji, czy po zabiegu (ja miałam lekkie krwawienia /to normalne, gdy się robi cos z jajnikami/, bo są to po prostu siateczki bawełnianie, nie uciskają biednego brzucha po przejściach. Co do starań, to mnie to nie dotyczy mam już tę swoją 40-tkę, a laparoskopia ma mnie uwolnić od okropnego bólu @ i uwolnić biedny pęcherz moczowy. I już czuję poprawę. Głowa do góry! Będzie dobrze. Malutka, pamiętam o Tobie (także w modlitwie) - wszystko będzie ok. A wszystkim życzę, żebyście mogły zostać kochającymi mamami!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pliszka dzięki za wyczerpująca lekturę :) mam klika pytań: Dr.P cię operował? Czy przed operacja i po operacji rozmawiałaś z nim? Co trzeba ze sobą zabrać do szpitala? Pliszka dziękuje za modlitwie - łącze sie w niej z Tobą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pliszka11
Malutka, tak, operował mnie dr MP oraz jego kolega (nie pamiętam nazwiska), więc była to laparoskopia na 4 ręce :). Z dr nie rozmawiałam przed operacją (był na urlopie); we wtorek po operacji pytałam o przebieg operacji lekarza z obchodu, powiedział, że o szczegółach powie mi lekarz operujący. Zapytałam, czy przyjdzie do mnie, czy mam go sama szukać, odpowiedział,że do mnie przyjdzie. Przyszedł w środę dzień po operacji i mogłam z nim porozmawiać. Do szpitala wzięłam: szlafrok, trzy koszule nocne (skorzystałam z dwóch), majtki bawełniane, których w ogóle nie użyłam, bo korzystałam z tych poporodowych, skarpety, podpaski zwykłe i maxi (przydają sie po irygacji i po operacji (przeważnie występuje krwawienie lub plamienia), pidżama raczej sie nie sprawdza (do usg czy irygacji trzeba zdejmować cały dół), przybory do mycia, myjka, szampon, krem,suszarka do włosów, grzebień, klapki pod prysznic, kapcie, stopery do uszu i opaskę zaciemniającą na oczy (bardzo się przydały przy chrapiącej starszej pani i przy częściowo przeszklonych drzwiach/nie mogę zasnąć, gdy nie jest zupełnie ciemno/ oraz miękki papier toaletowy jako chusteczki do nosa, 3 l wody mineralnej do fortransu i kolejna butelke do popijania(kiosk szpitalny czynny pn-pt od 9.00-19.00, sb-ndz od 10.0-18.00), wzięłam swoje sztućce i kubek, komórkę, ładowarkę, słuchawki (radio w komórce), gazeta, krzyżówki, kawa i cukier, dowód osobisty, wyniki badań i trochę gotówki. I różaniec. Wymieniłam chyba wszystko, aha, jeszcze notes i długopis. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×