Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

dlaczego nie adoptujecie

Polecane posty

Gość gość
Ja bym nie potrafiła pokochać obcego dziecka. I nie świadczy to o mnie źle, to czysta biologia. A znajoma przed laty adoptowała synka moich sąsiadów( matka"poszła w świat, ojciec zmarł a dzieci puki miała siłę, chowała babcia). Kobieta kilka razy poroniła i w końcu się zdecydowała, chyba coś w niej pękło a może spadło z niej te ciśnienie, ze MUSI zajść w ciążę, bo po paru miesiącach po adopcji w nią zaszła i urodziła córkę. Wychowała oboje na wspaniałych ludzi i zawsze twierdziła, ze córka to jej nagroda za syna. Wspaniała kobieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem mamą biologiczną ale jak bym nie mogła miec swoich dzieci to próbowałabym adopcji. Dla mnie nie byłoby róznicy. Natomiast to wcale nie jest tak ze czeka na nas tuzin dzieci do adopcji. Zdecydowana większosc dzieci przebywajacych w róznego rodzaju placówkach nie ma uregulowanej sytuacji prawnej i nie mozna ich adoptowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz jest taki nacisk na in vitro, ze osoby chcace adoptowac uslysza dziesiatki przekonywan, ze " powinny" in vitro zrobic, ze to dziwne, ze nie wykorzystuja wszystkich opcji i ze "swoje" kocha sie bardziej.Trudno im zrozumiec, ze ktos moze traktowac adopcje jako lepszy wybor- bo nie chce swoich ukochanych genow w powstalych embrionach mrozic jak miesa w zamrazarce, a potem wyrzucic albo oddac obcym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem mamą biologiczną ale jak bym nie mogła miec swoich dzieci to próbowałabym adopcji. Dla mnie nie byłoby róznicy. Natomiast to wcale nie jest tak ze czeka na nas tuzin dzieci do adopcji. Zdecydowana większosc dzieci przebywajacych w róznego rodzaju placówkach nie ma uregulowanej sytuacji prawnej i nie mozna ich adoptowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo chcę mieć swoje a nie coś co zostało po jakichś menelach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co z tego, że z patologii? co ma taki dwulatek w sobie patologicznego? geny, a złe geny zawsze wyjdą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gośćówka, dziecko z dd bez RAD? Chyba nie wiesz, o czym piszesz. Procedury adopcyjne są na tyle długie, że takie zaburzenie jest praktycznie pewne. Skoro mogą je mieć dzieci, które pierwsze dni życia spędziły w inkubatorze, to co dopiero dzieci, które spędziły lata czy miesiące w dd!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No pewnie, lepiej naprodukowac " mrozaczkow", a potem spusic do kibla, albo niech obc y wychowuja- np spotkasz za 20 lat swoje geny na ulicy, albo jedno z Twoich dzieci spotka sie i bedzie chcialo stworzyc rodzine z wlasna siostra/ bratem nie wiedzac o tym.ale nie, niech zyje in vitro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ludzie chcą mieć swoje dzieci a nie jakieś dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćówka
Ja się odniosłam do wpisu, że 100% dzieci ma RAD - to nie jest prawda. Wiem, jak wyglądają procedury adopcyjne, bo przechodziłam przez nie. Nie każde dziecko tkwi w placówce, są inne formy opieki zastępczej. Co do procesu adopcji. Nie jest to jakieś awykonalne - więcej trudności przeszłam w dziekanacie za młodu :) A odnośnie mojego wpisu, to nie doszukujcie się między wierszami podtekstów. "Chęć wynagrodzenia życiowej krzywdy" - zapewniam Cię, że moje dziecko owej krzywdy nie doświadczyło. Nie każda dziecko adopcyjne to dziecko patologicznych rodziców. Są różne sytuacje w życiu - nie mi, ani innym je oceniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gośćówka, a porzucenie przez rodziców biologicznych nie jest krzywdą? To gdzie przebywało Twoje dziecko skoro nie w dd?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeżeli ktoś się chce spełnić jako rodzic i chce oddać światu dobrego, wychowanego obywatela, nie bedzie dla niego róznicy czy to biologiczne czy adoptowane dzecko. Ci co rodzą swoją kopie - rodzą dla siebie. Nie mówie o wszystkich, tylko o tych co za wszelką cene chcą reprodukcje siebie, chcą ją nauczyć tego czego oni sie nie nauczyli i ubierać tak jak oni chcieli by się ubierała. Są takie baby, które zachodząc w ciąze myśla tylko o sobie, o tym czy ich dzecko bedzie miało włosy taty i ich usta i mają nadzieje, że to dziewczynka, bo by chciały, żeby na modelke szła. Nie bez powodu powstają artykuły, w których rodzice anonimowo wypowiadają się na temat sojego rozczarowania co do wgladu i umiejętności swojego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem szczęśliwą mamą, której Bóg powierzył pod opiekę dziecko, wybrał dla mnie dziecko, którego nie miałam urodzić, jednak jestem mu strasznie wdzięczna, że jestem MAMĄ. CHWAŁA PANU!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie "urodź dziecko daj do adopcji" a potem "a s********j mi z adopcją, chce swoje własne" Już kiedyś o tym dyskutowałam. x pochodze z rozbitej rodziny, wychowuje mnie ojczym od 10 roku życia. jaki to rodzaj miłości zapytacie? a czy to trzeba klasyfikować, porównywać? wiem, że wolę jego od mojej matki, nazywam go ojcem, dla niego jestem córką. też dba o mnie, cały ciężar od wychowania po finanse zawsze spoczywał na nim. wiem tylko, że to mnie nauczyło, że dziecko to dziecko. mam wiedzę z psychologii (możliwe, że większą niż wiele z Was) i jakoś wciąż myślę, że jeśli bym miała potrzebę posiadania dziecka to prędzej wybrałabym adopcje niż invitro. daleko mi jak tylko można od kościelnych radykałów, jednak zabawa własnymi zarodkami do mnie nigdy nie przemawiała, podobnie jak seryjne poronienia. x po prostu jestem w taki a nie inny sposób ukształtowana, Wy jesteście w inny sposób, ale nie tłumaczcie tego biologią, jakby to było nadrzędne prawo które MUSI być, a jak ktoś twierdzi inaczej (jak ta pani co się wpisywała) to kłamie i się oszukuje. a jak Was na tych psychologiach uczyli że człowiek to wyłącznie mechanizmy biologiczne to radzę zainteresować się innymi paradygmatami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy w zyciu balabym sie zdecydowac na taka adopcje bo dzieci z DD to w wiekszosci wybrakowane geny, nie oszukujmy sie, malo jest dzieci z normalnych rodzin, wiekszosc to dzieci alkoholikow ktorych matki alkoholiczki przez cala ciaze nie widzialy gina na oczy, g****icieli i innych degenaretow, szkoda dzieci, nie ich wina ale taka jest brutalna prawda, wiekszosc ludzi boi sie adopcji ze wzgledu na ten fakt, sama nigdy bym nie adoptowala, znam przypadek gdzie 5 dzieci ze zwiazku kazirodczego rodzenstwa alkoholikow na dodatek lekko opoznionych poszlo od razu do adopcji :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi się wydaje że niektóre osoby nie potrafiłyby po prostu pokochać cudzego dziecka. I tyle. Nie da się tego zmienić. To sprawa indywidualna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak, tylko one nie napisza "sprawa indywidualna" tylko "nieee, bo one som patologiczne takie, te dzieci z domów dziecka, takie alkoholiki male" jakby rodzinnych domów dziecka nie było itp. była która w szpitalu np. i się pytała gdzie się zgłaszają osoby które chcą oddać dziecko? mlode dziewczyny które po prostu wpadły a nie chcą sobie rujnować szkoły, studiów bo nie mają oparcia w nikim? ano pewnie nie. tylko zamiast się przyznać będą mówić "biologia tak każe", "w domach dziecka patologia sama jest", "adopcja dziecka jest niemożliwa niemal", "adoptowałaś? na 100% kogoś krzywdzisz, a wgle kłamiesz że kochasz"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja adoptowałam. kocham swoje dziecko, ale wiem jedno - gdybym miała cień szansy na dziecko biologiczne, walczyłabym do końca. adopcja nie jest i nigdy nie będzie takim samym rodzicielstwem jak biologiczne. to są dzieci, ludzie, którzy mają swoją historię. i ta historia będzie w nich zawsze. trzeba się pogodzić z tym, że kiedyś rodzina biologiczna się pojawi. w myślach dziecka, w rozmowach, potem fizycznie, bo dziecko nawiąże kontakt. nigdy rodzic adopcyjny nie będzie rodzicem tak w 100%. jeśli ktoś myśli inaczej, to jest naiwny. dlatego rodzicielstwo adopcyjne nie może być zamiast biologicznego, bo nigdy go nie zastąpi. musi być po prostu czymś inny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"nigdy rodzic adopcyjny nie będzie rodzicem tak w 100%." zabezpieczasz się. wolisz tak myśleć na wypadek gdy faktycznie ktoś się w przyszłości pojawi, tak jest łatwiej wtedy "eee, przeciez mówiłam, byłam na to przygotowana" ale nie każdy tak robi, nie każdy potrzebuje przygotowania na wszelki wypadek. pamiętaj, każde dziecko może wywinąć coś czego się nie spodziewasz - nie da się zabezpieczyć przed wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale przecież na pewno "ktoś" się pojawi w przyszłości. i to konkretny "ktoś", rodzic biologiczny - ojciec, matka, ktoś z rodzeństwa. mam udawać, że nie? to głupie. muszę się liczyć z obecnością rodziny biologicznej w życiu dziecka. może nie teraz, bo jest małe. ale za kilka lat na pewno. w "normalnej" rodzinie dziecko ma 1 mamę i 1 tatę. i to są rodzice w 100%. przy adopcji dziecko ma 2 mamy i 2 ojców. więc siłą rzeczy żadne z nich nie jest na 100% biologiczna nie jest mamą w 100% bo nie wychowuje, a ja bo nie urodziłam. przecież to logiczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie, nie musi się pojawić. a jak się pojawi nie musi nic "psuć", jesli będziesz potrafiła dać dziecku kochający dom, i ono będzie w stanie to odwzajemnić to będzie ok. za dziecko nie da się tez obiecywać, ale obojętnie z jakiego jest "źródła" nigdy nie będziesz mogła być w 100% pewna mam ojca biologicznego. dla mnie to nie jest ojciec, to tylko pusta nazwa dla zakwalifikowania pokrewieństwa genetycznego. w dowodzie z musu mam jego imię. i to wszystko, myśl o jego śmierci nie robi na mnie wrażenia (cóż...alimentów czy czegokolwiek i tak nie zobaczę, prędzej odziedzicze alimentacyjny dług :D ). a ta osoba teoretycznie wychowywała mnie przez 9 lat, więc to nie jest mało. jakie ma znaczenie biologia jeśli nie potrafisz kochać i wychować? nawet cała historia mnie jako dziecka ma jedynie takie znaczenie, że jest dla mnie obcym człowiekiem. ale każdy żyje jak woli, zwróciłam po prostu uwagę na to, ze stosujesz mechanizm obronny, może kiedyś nad tym pomyślisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powiem szczerze: Nigdy nie mialam parcia na dzieci, jako takie, natomiast bardzo chcialam miec nastepnego czlonka naszej rodziny, ktora jest super - zeby mialo podobne do kogos z niej zdolności, usposobienie, wyglad- zeby bylo wiecej NAS. Na szczescie, po wielu próbach sie udalo. Nigdy nie rozwazałam adopcji. Cudze dzieci mnie raczej meczą i nudza, wlasne - facynują tymi wlasnie podobienstwami, rozumiem je i ciesze sie, znajdujac w nich obraz moich ( czasem juz niezyjacych nawet) bliskich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie masz swoich, nie pragnij czyichs

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nie masz swoich, nie pragnij czyichs xxx Co za głupie zdanie :( To co z tymi dziećmi, które "rodzice" porzucają? Mają gnić w domach dziecka bez miłości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" To co z tymi dziećmi, które "rodzice" porzucają? Mają gnić w domach dziecka bez miłości? " wg tych co tu piszą są zbyt wadliwe genetycznie na miłość. w końcu to taka namiastka dzieci jeśli dobrze rozumiem, skoro nawet te co mają 1% szansy na swoje dziecko, to wolą nikłą nadzieję, od tego z DD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Strach- dziecko dorośnie, będzie chciało poznać swoich biologicznych, to jest bardzo silny instynkt. Potem powie: to nie ty jesteś moją matką...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość quistimwitmi1983rptdg
A ty myślisz może?Czy jesteś taka tępa i uważasz że adopcja dziecka jest taka prosta jak przygarnięcie psa?A poza tym chyba normalne że chce się mieć swoje własne rodzone Jasne http://ph0.to/a

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Staram się o ciąże 7 lat z mężem. Nie podchodziliśmy do in vitro i nie wiem czy się zdecydujemy. Myśleliśmy o adopcji z mężem. Jeśli chodzi o adopcję to mam wiele dylematów. Boje się że mogłabym nie pokochać adoptowanego mojego dziecka a wtedy zrobiłabym mu przez to krzywdę. Dziecko czuję przecież to. Zresztą miała taka sytuacja miejsce w mojej rodzinie. Mój kuzyn nie wiedział że jest adoptowany ale ciocia miała do swojego dziecka właśnie taki dystans i zajmowała się nim jakby z obowiązku i nie było między nimi więzi. Za to wujek pokochał go jak własnego syna. Poza tym kuzyn miał ciężką chorobę genetyczną a podczas adopcji dziecko było zdrowe jak twierdzili lekarze przed adopcją. Przerażają mnie procedury adopcyjne i nie jest to takie proste jak tu się niektórym wydaje. Chciałabym być w ciąży i czuć maleństwo w sobie, czekać na jego przyjście. Dziecko biologiczne nie trzeba uczyć się kochać jak adopcyjne bo takie dziecko się kocha od początku gdy kobieta pragnie być matką i jest to świadoma decyzja. Wyjątkiem są kobiety które są nie przygotowane na macierzyństwo, gdy dziecko poczęło się z wpadki (nie zawsze) lub z gwałtu lub matką jest młoda sixą itp. Chcę dać mężowi córkę lub syna jak tego pragnie. Uważam że jeśli biologiczne dziecko urodzi się chore to też jest inna sytuacja i takie dziecko kocha się równie mocno niż zdrowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to nie ma znaczenia, czy ktos moze miec wlasne dzieci, czy nie - wazne, czy w ogole chce adoptowac - takze np. majac wlasne. Wiekszosc ludzi nie ma takich chęci. Rownie dobrze mozna spytac KAZDEGO - dlaczego nie adoptuje. Dziecko to nie zapchajdziura dla tych, co go nie maja. Po prostu sa ludzie , ktorzy chca miec wylacznie wlasne i sa tacy, ktorzy po prostu chca miec dziecko - jakiekolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziecko to"zlepek" dwoch istnien - bardzo wazne , jakich, w kazdym razie dla mnie. Dzieci nie biora sie z kapusty - dziedzicza charakter . Owszem, gdyby bylo to osierodzone dziecko moich pzryjaciol, rodziny , kogo, kogo charakter jest mi bliski - moze zaadoptowalabym, W pzreciwny razie jest to dla mnie zbyt abstrakcyjny temat - wiem, ze szkoda takich dzic, ale dlaczego akurta Ja mam zbawiac swiat? najwazniejsze, zeby takich niechcianych pzrez wlasnych rodzicow nie by;o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×