Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

związek z dzieciatym to PORAŻKA

Polecane posty

Gość gość
nie nie dała sygnału ze chce popracować, tylko może w delikatniejszej formie że dzieciak jej przeszkadza. To co on ma z nim zrobić według ciebie? Wyrzucić ze swojego zycia , nie płacić alimentów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nadinterpretujesz na swoje potrzeby czy co? Wyraziła NATURALNE uczucia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie rozumiesz, autorko powyższych słów, że kobieta w związku z dzieciatym jest OSAMOTNIONA w swoim przeżywaniu związku i rodzicielstwa? Że NIE DZIELI tego doświadczenia z mężem, bo on już się podzielił wszystkim ze swoją ex. Ogarniasz to? nie nie rozumiem tego, bo dla mnie to nie jest ważne w związku. Mój facet jest dobrym ojcem i dobrym mężem, a że nie ma znowu tak wielkiego entuzjazmu jakby to było pierwsze dziecko.... a kogo to obchodzi, sama przy trzecim miałabym totalny luz w tej kwestii. Ja przezywam po swojemu, i on po swojemu, gdzieś sie spotykamy po drodze w tym przezywaniu i o wszyscy zadowoleni. No ale ja nigdy nie musiałam skupiać na sobie całej uwagi faceta, a zamiast ekscytacji wolę miłą codzienność

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może wystarczyłoby żeby jak większość tatuśków przestał NA KAŻDYM KROKU podkreślać, że dziecko jest najważniejsze? Czasem dzieciaci faceci nie zdają sobie sprawę jak pobudzają negatywne uczucia partnerki wobec dziecka. Czasem trzeba się przyjrzeć sobie i swojemu zachowaniu, a nie tylko stwierdzić z miną zbitego psa" na jest zazdrosna o moje dziecko nic na to nie poradzę". To się z d**y nie bierze. Zawsze są jakieś powody. I nie zawsze to jest "jazda w głowie partnerki". ale bardzo często jest to spowodowane złym zachowaniem partnera, które negatywne odczucia pobudza. Amen

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nadinterpretujesz na swoje potrzeby czy co? Wyraziła NATURALNE uczucia nie, dla mnie przypuściła atak. Mam prawo tak to interpretować, tak samo jej facet mógł to tak odebrać. A wyzywanie kogoś to chamstwo i prymitywizm jakbyś nie wiedziała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może wystarczyłoby żeby jak większość tatuśków przestał NA KAŻDYM KROKU podkreślać, że dziecko jest najważniejsze? ale matki też to mają, poza tym dziecko zawsze będzie jakoś ważniejsze, bo to twoja krew, bo małe i mu pewnych rzeczy nie przetłumaczysz, bo partner to w sumie obca osoba i rzecz nabyta- dziś jest a jutro nie. A dziecko to zawsze jakaś część siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A to jak miała w bardziej delikatny sposób powiedzieć o swoich uczuciach, że jej jako bezdzietnej osobie trudno jest poradzić sobie z tym, że on ma dziecko? Miała to wykaligrafowac na ozdobnym papierze? Czy może iśc po flaszkę, dusić to w sobie i się schlać? A może wydać 150 zł na psychoanalityka, żeby tylko nie urazic dzieciatego misia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale matki też to mają, poza tym dziecko zawsze będzie jakoś ważniejsze, bo to twoja krew, bo małe i mu pewnych rzeczy nie przetłumaczysz, bo partner to w sumie obca osoba i rzecz nabyta- dziś jest a jutro nie. A dziecko to zawsze jakaś część siebie. xxx różnica polega na tym, że mimo że tak jest to będąc w związku z osobą bezdzietną, dla które to osoba partnera jest najważniejsza, NIE MOŻNA podkreślać na każdym kroku, że partner dla nas nie jest bo najważniejsze jest dziecko. Można kochac sobie dziecko najbardziej na swiecie, ale posteowac trzeba tak aby partnerka czuła się tak samo ważna, inaczej to nie gra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A to jak miała w bardziej delikatny sposób powiedzieć o swoich uczuciach, że jej jako bezdzietnej osobie trudno jest poradzić sobie z tym, że on ma dziecko? no ok, akceptuje misia , ale misia z dzieckiem już nie. I co radzisz misiowi? co ma zrobić z dzieckiem zeby pannie ulżyło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie nie rozumiem tego, bo dla mnie to nie jest ważne w związku xxx No widzisz, a dla mnie ważne są takie "pierdoły". I były ważne od początku, o czym uczciwie facetowi komunikowałam. Mówiłam mu wprost, że dla mnie jedyny związek w jakim chcę być to taki, w którym jesteśmy absolutnie razem, dzielimy się wszystkim. Bo jeśli coś ma być na pół gwizdka, sorry, wolę poświęcić się pracy naukowej i kupić kota. Nie jestem kobietą-bluszczem w sferze materialnej, mam własne mieszkanie, własne dochody na tyle spore żeby od żadnego faceta nie oczekiwać wsparcia finansowego. Ale pod względem emocjonalnym tak się składa, że potrzebuję wspólnie wszystko przeżywać. I mój wspaniały małżonek to mi właśnie obiecał. Więc zwyczajnie mnie oszukał, bo doskonale wie, że gdyby był ze mną uczciwy, nie zostałabym z nim, nie byłoby ślubu i całej tej szopki, która jest teraz, a którą on nazywa "rodziną". Ja nie czuję żebym miała męża, mam tylko ojca dla dziecka. Nie czuję żebym miała partnera życiowego, jedynie współlokatora. Wszystko to jedna wielka ściema i zakłamanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Można kochac sobie dziecko najbardziej na swiecie, ale posteowac trzeba tak aby partnerka czuła się tak samo ważna, inaczej to nie gra ok, ale wtedy albo od początku twardo wszystko ustawiasz tak zeby c***asowało, no sorry ale tu trzeba już mieć jakąś osobowość zeby umieć się postawić, albo odpuszczasz sobie i uznajesz, że co innego w związku jest ważne dla ciebie, a takie tam możesz znieść, albo mówisz sorry nie pasuje mi i nie będę sie z toba męczyć. A na pewno nie kwękasz na forum marnując kolejne lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I co radzisz misiowi? co ma zrobić z dzieckiem zeby pannie ulżyło? xxxxxxxxxx Ależ ten misio postąpił WSPANIALE! Postąpił w jedyny sposób, w jaki mógł żeby być uczciwym - przestał kobiecie zawracać du/pę. Gdyby mój wspaniały mąż był taki uczciwy, nie byłoby mnie teraz na tym forum! Szanowałabym go. A tak jest dla mnie śmieciem, obrzydliwym, zakłamanym manipulatorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już pisałam powyżej - zmienić swoje zachowanie, aby partnerka czuła się tak samo ważna, a czasem nawet ważniejsza niż dziecko. Czasem niewiele trzeba o czym faceci nie wiedzą i na pewno nie trzeba "topić dziecka w studni obok domu". Wystarczy nie podkreślać ciagle haseł "krew z krwi", "dziecko jest najważniejsze", powiedzieć czasem kilka komplementów kobiecie "jesteś dla mnie wszystkim", powiedzieć "Dziś kochanie wieczór tylko dla nas!". Nie trzeba od razu włączać obrony przeciwrakietowej "To co mam dziecko własne zabić?"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No widzisz, a dla mnie ważne są takie "pierdoły". I były ważne od początku, o czym uczciwie facetowi komunikowałam. Mówiłam mu wprost, że dla mnie jedyny związek w jakim chcę być to taki, w którym jesteśmy absolutnie razem, dzielimy się wszystkim to odejdź skoro tak strasznie ci nie wyszło, pierd..nie o tym w kółko na forum to raczej nie jest rozwiązanie. wiem, wiedziałam... i nie wychodzi kolejny rok. To odejdź i zacznij takie zycie jakie chcesz mieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już pisałam powyżej - zmienić swoje zachowanie, aby partnerka czuła się tak samo ważna, a czasem nawet ważniejsza niż dziecko. Czasem niewiele trzeba o czym faceci nie wiedzą i na pewno nie trzeba "topić dziecka w studni obok domu". Wystarczy nie podkreślać ciagle haseł "krew z krwi", "dziecko jest najważniejsze", powiedzieć czasem kilka komplementów kobiecie "jesteś dla mnie wszystkim", powiedzieć "Dziś kochanie wieczór tylko dla nas!". Nie trzeba od razu włączać obrony przeciwrakietowej "To co mam dziecko własne zabić?" xxxxx Dokładnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
DZIECKO Z TYM OSZUSTEM MAM! Dziecko, które kocha tatę i przyrodnie rodzeństwo. Dziecko, które nie zasługuje na rozwalenie tego świata tylko dlatego, że matka miała inną wizję, a ojciec jest manipulatorem. Dlatego jestem w tym, dlatego tkwię i tkwić będę przez kolejne lata. A na forum mogę przynajmniej powiedzieć wprost jak to naprawdę jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a nie uważasz, zę jak kobieta czuje ze facet ją kiepsko traktuje, nie mówi ze kocha, nie dba, i ona czuje się z tym źle i jak darmowa opiekunka do dzieciaka to dorosła kobieta idzie szukać kogoś kto bardziej wpisuje się w jej potrzeby i priorytety. Zamiast jęczeć jak jej nie wyszło. Bo misio zły czy nie, ale to mniej ważne. Ważne ze ona głupia ze z nim siedzi mimo ze już wie ze to nie to i ze inaczej nie będzie. Trudno pomyłki sie zdarzają, niedobrane pary też, ale może tak coś by zrobić ze swoim życiem a nie tylko zalać winę na innych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"mają dziecko"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dlatego jestem w tym, dlatego tkwię i tkwić będę przez kolejne lata. tak wybrałaś to ponieś konsekwencje wyboru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale swoją drogą czemu nie odejdziesz z dzieckiem do niego? Wymuś opiekę naprzemienną w sądzie będziesz miała połowę tygdnia na ułożenie sobie nowego życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo jak to matka polka cierpiętnica woli sp... dziecku zycie. I sobie też. Ona sie poświęci zeby miało niby pełną rodzinę, tyle ze już nie widzi ze jak się nienawidzą i mają pretensje to dziecko i tak to odczuje negatywnie. A potem ona zostanie zgorzkniałą staruchą z pretensjami do wszystkich , która terroryzuje swoje dziecko: wszystko co poświęciłam a ty....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś a nie uważasz, zę jak kobieta czuje ze facet ją kiepsko traktuje, nie mówi ze kocha, nie dba, i ona czuje się z tym źle i jak darmowa opiekunka do dzieciaka to dorosła kobieta idzie szukać kogoś kto bardziej wpisuje się w jej potrzeby i priorytety. Zamiast jęczeć jak jej nie wyszło. Bo misio zły czy nie, ale to mniej ważne. Ważne ze ona głupia ze z nim siedzi mimo ze już wie ze to nie to i ze inaczej nie będzie. Trudno pomyłki sie zdarzają, niedobrane pary też, ale może tak coś by zrobić ze swoim życiem a nie tylko zalać winę na innych? xxxxxxxxxxxx Jeśli to do mnie było, to jeszcze raz. Mój wspaniały mąż mówi, że mnie kocha co najmniej 10 razy dziennie. Spełnia niemal wszystkie moje zachcianki. Zajmuje się wspaniale całą trójką dzieci, ja mam czas i na pracę i na znajomych, i na wyjazdy i na wszystko. Nigdy nie byłam darmową opiekunką. Pracuje też i co prawda nie zarabia bardzo dużo, ale wystarcza nam na spokojne życie. Ponieważ jest opieka naprzemienna w przypadku jego dzieci, udało mu się (po 5 latach) zlikwidować alimenty, więc utrzymujemy tylko dzieci, nie ex. Nie na tym polega problem. Problem polega na tym, że: - jego ex jest aktywnym elementem naszego życia i że nasze życie jest dostosowywane do niej, nigdy na odwrót, nawet kiedy udaje się przeforsować coś, co wygląda jak branie w pierwszej kolejności NAS, za chwilę okazuje się, że jest zmiana planów, bo JEJ nie pasuje, a że dzieci i tak mają przerąbane, bo są rzucane jak kilo kartofli, strona bardziej empatyczna, czyli MY odpuszcza żeby dzieci nie zebrały dodatkowych ciosów, - jego zapewnienia dotyczące NAS, naszego życia, naszego dziecka są o kant tyłka roztrzaść, bo w efekcie z pięknych deklaracji zostało NIC, ja jestem tylko KOLEJNĄ żoną, nasze dziecko jest KOLEJNYM dzieckiem, a bardziej liczy się opinia ex niż moja, bo ona nie ma oporów przed rozdarciem mordy czy pogrywaniem dziećmi, zwłaszcza od kiedy zabrano jej alimenty nie ma żadnych skrupułów, a on się poddaje żeby dzieci ochronić, nie zwracając uwagi na to, że nie chroni mnie. Patrząc z boku, tak, jestem niedojrzała i się czepiam wspaniałego faceta. Takiego porządnego, kochającego, takiego super ojca. Ale żyjąc w tym widzi się bezmiar hipokryzji. Jestem tak naprawdę sama. Nie dzieje mi się krzywda. Ale jestem sama. Jemu jest dobrze, bo ma to, na czym mu zależy. Mogę odejść, ale wtedy narażę swoje dziecko na taki sam los worka ziemniaków jaki mają moje pasierbiątka. NEVER!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytając wcześniejsze wypowiedzi stwierdzam, że w sumie nie mam tak źle. Chłop bierze dziecko co drugi weekend, na miesiąc wakacji, połowę ferii zimowych i co drugie święta. A mimo to daleko mi do szczęścia. Mój błąd polegał na tym, że jak każda kobieta chciałam być dla faceta tą najważniejszą, chciałam to czuć. On natomiast... Nigdy nie dowiem się, co tak naprawdę nim powodowało, że się ze mną związał, ale na pewno to nie miłość. Podobnie, jak autorka tematu tkwię w układzie z poczucia odpowiedzialności za nasze wspólne dziecko. Żeby nie było, postanowiłam odejść, ale wtedy okazało się, że jestem w ciąży. Trzeba było zmienić dotychczasowe podejście i na nowo poukładać sobie pewne kwestie w głowie. Ten remanent sprowadził się głównie do rezygnacji z siebie i skupienia się na zapewnieniu dziecku pełnej rodziny. Ojcem jest świetnym, jak mąż autorki, nie mogę złego słowa powiedzieć, za to partnerem... Cóż, gdyby nie nasz smyk, to byłabym gdzie indziej i prawdopodobnie z kim innym. To pogodzenie się z rolą, jaką gram nie oznacza wcale wewnętrznego spokoju. Bywają momenty kulminacji, gdy mi psycha siada, dołuję się wtedy okrutnie, samej sobie dokopując wyciąganiem z pamięci wszystkich sytuacji, w których partner jasno się określił, jak niewiele dla niego znaczę. Co tu ukrywać, zazdroszczę wszystkim kobietom, które mają nuklearne rodziny i biologiczne dzieci. Niby nie mam na co narzekać, bo trafiła się w miarę nieupierdliwa eks, za co powinnam na kolanach do Częstochowy w podzięce zasuwać. Owszem kobieta próbuje wygodnie ułożyć sobie życie wypychając do nas latorośl kiedy tylko jest okazja, ale czy to źle? Do siebie mogę mieć pretensje, że nie stać by mnie było dla własnego dobra zostawić faceta, jak ona to zrobiła i związać się z kimś, kto nosiłby mnie na rękach. Więc to, że ona kombinuje wkurza mnie o tyle, że ja nie mam takiej możliwości. Nie mam też możliwości uniknięcia durnych porównań naszego dziecka do tamtego. Niby staram się zrozumieć dziadków, że w końcu dla nich to wnukowie, ale z drugiej strony wkurza mnie, że nikt nie liczy się z moimi uczuciami, bo przecież te dzieci są z dwóch różnych kobiet! Mogliby zostawić sobie te komentarze na czas, gdy są sami! Myślę kobiety, że największymi wrogami jesteśmy dla siebie my same, bo nie potrafimy skupić się na pozytywach, bo gdzieś one ciągle przegrywają w starciu z negatywami mimo, że niejednokrotnie tych drugich jest o wiele mniej. Wiecie, nie potrafię być szczęśliwa, bo ciągle sięgam do przeszłości, że mój facet zrobił coś tam, zachował się jakoś tam. Najgorsze chyba jest to, że całkowicie zwątpiłam w miłość. Jemu w każdym razie nie wierzę... Ale tak, ojcem jest rewelacyjnym. Cieszę się, że właśnie takiego ma nasz mały. A ja? Ja już jestem za stara, a być może w ogóle nie zasłużyłam na to, by mieć rodzinę z prawdziwego zdarzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko dam Ci rade jako ex zona.Nie ustepuj mezowi w kwestiach ex zony.Kaz mu tak zorganizowac wasze zycie zeby ex nie sie nie wtracala i nie psula wam planow.Moj ex jest sam od rozwodu mamy syna,spotykal sie z jakas kobieta,ale on zamiast spotykac sie z nia weekendy,to przyjezdzal do syna.Zawsze podkresla ze syn jest nr 1.Ja po raz 2 wyszlam za maz mam corke i wszystko mamy poukladane,ale ex przyjezdza kiedy chce nie pyta czy mamy plany,chce mi mowic jak mam wychowywac syna ,zawsze wie wszystko lepiej.Ja sie modle zeby sobie kogos znalazl i dal nam spokoj.Nie bede sie wtracac byle tylko jego nowa pani byla ok dla syna.Jednak wspolczuje dziewczynie ktora z nim bedzie,potrafi tak omotac,klamac,ze ja nie wytrzymalam,nigdy nie bylam najwazniejsza.I nie martw sie dla twojego meza ex tez nie byla,wiec ty tez nie jestes.To typowi egoisci bez klasy,super tatus,do d**y maz.Ja sie klocej z bylym i walcze o swoje szczescie a jak bedzie trzeba w sadzie ustale widzenia z synem, bo opieka naprzemienna to porazka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A wiecie jak wygląda opieka naprzemienna? Nie musiałabym nic wymuszać, bo to jedyne rozwiązanie na jakie oboje byśmy się zgodzili. Wiecie jak to wygląda? Dziecko NIE MA DOMU. Ma dwa pokoje, w każdym pokoju ma komplet rzeczy. Rodzice wymieniają się dzieckiem jak walizką. Plany układane nawet najbardziej skrupulatnie czasem trzeba zmienić i dziecko zamiast w ustalonym miesiąc wcześniej miejscu ląduje w innym. Inne podwórko, inni koledzy i koleżanki. Wigilia raz u jednego, raz u drugiego albo ganianie przez cały dzień z miejsca do miejsca. Zero poczucia bezpieczeństwa. Dwa domy, dwa systemy wartości. Nie, nie zatruję życia dziecku. Ale na razie jest po prostu za małe. Będzie większe, będzie w stanie samo jeździć, samo wybrać kiedy z którym rodzicem chce być, to pomyślę. Ale to nie wcześniej niż za 8-10 lat. A co do ułożenia sobie życia... Nie chcę mieć nic wspólnego z żadnym facetem. Na kogo, przepraszam, znowu trafię w wieku 40 lat? Na kolejnego rozwodnika z dziećmi! Z deszczu pod rynnę :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam wrażenie, że mój ex byłby całkiem dobrym materiałem na męża. Dzieckiem nie interesuje się za bardzo, więc nie poświęcałby mu całego czasu. Alimenty płaci wysokie, fakt, ale zarabia dobrze, więc nie rujnują go one i na kolejne dzieci byłoby go spokojnie stać. Nie wydzwaniam, nie wciskam mu syna, to one decyduje, kiedy z dzieckiem może się zobaczyć. I nie wtrącam się do jego życia, bo przecież nie po to się rozstawaliśmy. Inna sprawa, że mój ex na ojca i męża się kompletnie nie nadaje czy to pierwszego czy kolejnego, ale kto wie? Może spotkałby kobiete, dla której mógłby się zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość dziś dzięki za rady. Ja się nie zgodzę, że to egoiści bez klasy. Po prostu chyba każdy nadaje się do czego innego. Mój mąż powinien mieć stado dzieci. I żadnej żony. Powinien zapładniać kobiety, zabierać dzieci i wychowywać. Albo założyć przedszkole. Albo być rodziną zastępczą. Ale żony nie powinien mieć. Co najwyżej panią dochodzącą jakąś. Albo taką, która zadowoli się ochłapami. Są takie. Nie pije, nie bije, nie zdradza, nie uprawia hazardu. To wystarczy. A jeszcze posprząta i ugotuje. No ideał! Tylko że ja wychodząc za mąż chciałam mieć MĘŻA. "Mąż niechaj oddaje żonie, co jej się należy, podobnie i żona mężowi. Nie żona rozporządza własnym ciałem, lecz mąż; podobnie nie mąż rozporządza własnym ciałem, lecz żona." Ooo takie coś mi się marzyło :( Cóż, nie wszystkie marzenia się spełniają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lillisjkkaa
Ja trafiłam na tzw "wiecznie wynagradzającego rozwód dziecku tatusia". O ile z normalnym rozwodnikiem z dzieckiem nie było mi dane być (słyszałam, że to rzadki przypadek) to z takim człowiekiem na pewno żyć się nie da. Facet potrafił w sobotę wieczorem wyjść na chwilę (gdy szampan się chłodził, a nowa sól do kąpieli czekała na półce)o powiedzieć, że idzie po niespodziankę. Po czym ja otwieram drzwi, a on ze swoją córką otwiera drzwi i krzyczy "NIESPODZIANKA". Jak sobie to teraz wspominam to się śmieje do rozpuku. To miała być właśnie niespodzianka na sobotni wieczór. Ale to nic. Najlepsze było zdziwienie faceta "czemu ja się nie cieszę i nie skaczę pod sufit". A od razu moi drodzy powiem wam, że absolutnie nie byłam z tych nowych, którtm się wydaje, że dziecko nagle cudownie zniknie itd., ale to co przezyłam to prawdziwy kabaret:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie bardzo rozumiem, może napisz co Ci w mężu przeszkadza, nosi Cię na rękach, kocha Cię, pomaga w domu. To chyba nie są ochłapy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już pisałam. Okłamał mnie. Zyjemy w trójkącie z jego ex, wszystko jej podorządkowane jej oraz jej/ich dzieciom. Nasze ustalenia i plany przestają mieć znaczenie w obliczu wymysłów ex. A mąż dla świętego spokoju robi wszystko "żeby było dobrze". Jej. I dzieciom. Plus nasze dziecko postrzega przez pryzmat ich dzieci nieustannie porównując. Okłamał mnie bo miało być inaczej. Czy to mało? Oszukanie kogoś to mało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×