Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

maz mnie nie kocha ale kocha dzieci dlatego jestesmy rodzina

Polecane posty

Gość gość
nie rozumiem czesto dlaczego faceci czy kobiety nie walcza o malzenstwo o rodzine, tylko tak latwo rezygnuja, szczegolnie jak pojawi sie jakas trzecia osoba, to partner dumny-cierpiacy odwarca sie i odchodzi, a wystarczy mocniej tupnac i ta banka mydlana prysnie a rodzina zostanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety trudno z porozumieniem.. Nie wiem nawet czy on rozwodu nie chcę z czystego tchórzostwa. Potrafi być miły a niedługo potem traktuje mnie jak zło konieczne. Zawsze miał problemy z erekcją i myślę że dlatego nie ma seksu. Najpierw łyso mu było więc zaczął wymyślać ze brakuje mi tego czy tamtego więc ja się wściekła po kilku takich miesiącach i też mu otrzymałam ze on nie potrafi stanąć na wysokości zadania. Efekt taki ze on już w ogóle nie próbuje a ja mam dość białego małżeństwa. Zresztą seks z nim trwał 2 góra minuty. I daje słowo nie stanowiło by to dla mnie znacznego problemu gdyby nie to ze się na mnie za to wyzywal. Myślę że właśnie z tego powodu wytykam mi mankamenty urody. Dodam że wcale się nie zmieniłam odkąd się poznaliśmy. No chyba że w jego oczach. Ale jak można odgrywać komuś regularnie. Na co liczył ze będę siedzieć potulnie?To się przeliczył. Gdybym go nie znała pomyślałam że jest gejem a ślub był parawanem. Tak to nawet wygląda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niektórzy walczą, nam się udało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Daj spokój!Nie wierze ze mąż Cie nie kocha.Ja tez mowie ze męża nie kocham a jak by mu cos się stało to bym wyła za nim.Sa różne rodzaje miłości.Wiadomo ze nie ma uniesień i motylków w brzuchu lecz dojrzala milosc.Gdybys chciała rozwodu napewno by Cie powstrzymywał zasłaniając sie dobrem dzieci a w rzeczywistości chodziloby mu o Ciebie.Nie wierz mu ze Cie nie kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka trauma
Moja mama też nie płakała i nie miała depresji, też mieliśmy piękny dom, przyjaciół, nie rwała włosów z głowy i póki byłam mała to niczego nie widziałam ale jak miałam ok 12 lat zaczęłam to zauważać i to było najgorsze :( wolałabym żeby może wygarnęła tacie albo się rozpłakała niż to tłumiła :/ bo uwierz mi to będzie widać i dzieci będzie bolało serce, będą czuły niesprawiedliwość taty i twoją sytuację w tym i to jeszcze ze swojego powodu. Ja tam nie mówię żebyś go zostawiła tylko mówię jak było u mnie. Depresję miałam ja nie mama. Mama z tym żyła i tak się przyzwyczaiła mimo, że było jej źle ja nie potrafiłam tego ogarnąć niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z jednej strony to niby prawda -dla małych dzieci jak rodzina jest pełna. Chociaż moi rodzice byli rozwiedzeni i nie odczułam tego w jakiś szczególny sposób, szczerze mówiąc było mi lepiej niż gdybym musiala zyć w jakimś chorym układzie. Życie jest tylko jedno, młodsza już nie będziesz autorko, dzieci tez szybko rosną, warto zadbac o siebie a nie tylko sie poświęcać. Jesli mąż Cie nie kocha to może warto poszukac szcześcia u boku kogos innego - raz się żyje, niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś nie czytałaś całego tematu. On jej nie przytula, nie okazuje czułości, nie mówi nic ciepłego, miłego i jeszcze na to wszystko oznajmił, że jej nie kocha :o No nie mów mi, że to jest normalne, ze żyjesz na zimno z chłopem! nie chodzi o motyle w brzuchu tylko to czego każdy człowiek potrzebuje o realną bliskość, a on jest obojętny, jej nie jest z tym dobrze i sama to przyznała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mchy i Porosty
Poszukać szczęścia u boku kogoś innego?Hmm... Już nie mamy 20 lat i jedynego obowiązku to szkolne zadanie domowe. Są dzieci , obowiązki, bagaż doświadczeń. Nie wiem w jakim wieku jest Autorka, ale to nie takie proste "poszukać szczęścia" . Chętnych na seks jest mrowie, ale na wspólne życie? Kobietom w związkach wydaje się , że to takie hop. W pracy są adorowane, słyszą miłe komplementy więc daje im to złudzenie, że może sobie przebierać. W godzinie prawdy okazuje się, że owi adoratorzy jedyne co mają do zaproponowania to spotkanie w aucie. Jak się jest młodym to randka, zarawnie nocy, czy wspólne zamieszkanie na próbę nie było żadnym problemem. Jak są dzieci to już nie takie proste. Mam dorosłego przyjaciela z rozbilej rodziny. Mieszkał z matką, a weekendy miał przyznane u ojca. Ojciec od rana do wieczora wypruwał żyły, żeby zapewnić dobry byt, ale jego żona czuła się nieszczęśliwa i postanowiła poszukać szczęścia u boku innego. Zawsze mawiał o niej, że rzuciła tatę, a teraz odstawia go do ojca i idzie się k***ić. Czuł się jak przedmiot. Nie był na pogrzebie matki. Z ojcem zerwał kontakt. Jego ojciec dzwoni do mnie na święta, żeby zapytać co słychać u jego dorosłego syna, jak wnuki. Matka w sumie się nie k***iła, znalazła sobie faceta w typie "męskim", zdominował ją , potem próbował to samo zrobić z moim przyjacielem (miał koło 12lat)Pojawiło się drugie dziecko. Sąd przyznał dziecko wyłącznie ojcu, który był z nim całym sercem, ale nie potrafił ugotować, ubrać, przypilnować wielu spraw. Taka życiowa poniewierka. Wszyscy na tym przegrali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Inna historia, tylko, że my się kłóciliśmy. Najbardziej o uczucia. Każde z nas miało jakieś wyobrażenia jak powinien zachowywać się zakochany partner. Pierwsze lata były w miarę ok, ale nasz temperament i brak dojrzałości zrobiły swoje. Poznaliśmy się bardzo młodo ona była nieletnia. Raniliśmy się wzajemnie na wszystkie sposoby. Ja myślałem, że ona mnie nie kocha. Ona, że się czepiam. Potem ona pretensję, że ja jej nie kocham. Bo zawsze miała podejrzenia, że jakieś laski się przy mnie kręcą, zresztą miałem i mam opinię kolesia, który zdradza, kręci na boku. Co jest nieprawdą bo ja całe życie miałem tylko jedno w głowie, mieć tą jedyną to wystarczy. Dla mnie bardzo trudnym jest kiedy widzę, że ta podstawa małżeństwa ta miłość jest zagrożona. Zawsze pilnowałem tego, dosłownie 24 godz na dobę. Nie wiem, ktoś musiał bo ona o ile przed ślubem mówiła, że kocha to potem jej zachowania wdłg mnie nie świadczyło o tym. Często próbowałem rozmawiać, niestety nic dobrego nie wynikało z tych rozmów, zawsze zostawiła mnie w jakimś przygnębiającym dołku, niepewności. Ale sobie myślałem ok, jestem facetem, wytrzymam. Może jakoś dojrzeje i przestanie mnie ranić. Dbałem o rodzinę jak zwykle, żeby niczego im nie brakowało.niestety po iluś latach problem narastał. Do tego stopnia, że powiedziałem jej, że jej nie kocham. To było straszne bo wydawało mi się, że naprawdę nic już do niej nie czuję. Ale musiałem być szczery, nie wolno kłamać w uczuciach. Ogromna porażka bo zawsze marzyłem o udanej rodzinie. Co potem już nie będę opisywał, ale wszystkie sytuacje miały istotny wpływ na to co jest teraz. Wszytko ku dobremu zaczęło się od momentu o dziwo, kiedy któregoś dnia poczułem ogromne poczucie takiej pustki, że to koniec, że nic już nie wymyślę nic nie da się zrobić. A miałem o to dbać, miałem jej zapewnić bezpieczeństwo. Myślałem, dlaczego jesteśmy tak strasznie daleko od siebie, dlaczego ja nie czuję już tego. W tedy zaczęły się moje poszukiwania, błądziłem, matko boska mówię wam, gdzie ja nie byłem. Mnóstwo pytań na każdym poziomie. Znów książki, literatura, wszystko o miłości, rozmowy z kim się da. Zarwane noce. Kopanie we wnętrzu samego siebie do samego dna, w duszy, dzieciństwie, w moich najgorszych wadac. Przygnębiający żal o brak jakiegokolwiek dostrzegania kilku moich zalet. Ale myślałem nie bądź dumny, schowaj ego w buty. Poszukiwania ludzi, którzy coś o tym wiedzą, terapia w końcu moja depresja. Kłopoty przez to, wysoką cenę zapłaciłem. W tym czasie pokazywały się osoby z przed lat. Było jeszcze gorzej. Okazuje się, że nikt mi nie pomoże jeśli nie pomogę sobie tylko i wyłącznie sam. W tym czasie moja szczerość była moim wrogiem, czułem się jak ostatni chuj. Ale cały czas dbałem o rodzinę o te wszystkie podstawowe sprawy, żeby niczego im nie brakowało. A moja żona zawsze była, fizycznie nigdzie nie znikała. Przyszedł taki moment, że zauważyłem u niej objawy depresji. wkurzyłem się, pomyślałem to wszystko jest bez sensu. Szukamy kwadratowych bułek. Mimo, że nie potrafimy się do końca określić, jakoś wyartykułować z siebie kilku zdań, które by zakończyły tę szopkę. Widać przede wszystkim jedno, cierpimy obydwoje na swój sposób, kiedy się od siebie oddałamy. Skończyłem z tym wszystkim co wiedziałem do tej pory na temat miłości, jakieś utarte schematy jak powinno być. Wszystko to za co bym sobie dał kiedyś rękę uciąć do śmietnika. Idzie nowe tak jak jest, bez tych wszystkich wyobrażeń. I nagle ciach, nastał taki spokój, że aż nie mogłem uwierzyć. Zaczęliśmy się do siebie uśmiechać, takie drobne czułości się zaczęły, takie delikatne. Dosłownie jak na początku związku. Niesamowite taki spokój. Przestałem drążyć te wszystkie tematy. Po co my to wszystko robiliśmy. I teraz jak znalazł to, że cały czas dałem o podstawy, w sensie żeby niczego im nie brakowało, ona nigdzie w tym czasie nie odeszła mimo, że powiedziałem, że jej nie kocham. Wszystko jest teraz tak jak powinno być, czyli nie tak jak ja to sobie wyobrażałem. Tylko tak jak jest, hehe tzn nie wiem do końca jak, nie mam też pewności co będzie co przyniesie los, godzę się z tym nie szukam na siłę odpowiedzi. Tylko idziemy razem dalej. Wszystko jest takie mniejsze, delikatniejsze, ale ma siłę. Nastała prawdziwa wolność, spokój i wiemy, że my po prostu chcemy być razem, mimo wszystko. Kochani po 26 latach bycia z nią, przeżywam najpiękniejszy okres w życiu. Tyle trzeba było czekać, aby się lepiej poznać. Dziękuję, wygadałem się, może to komuś pomoże, aby nie rezygnować za szybko. Na marginesie...na okrągło dłuższą i trudniejszą drogą wyszło na moje :) że miłość wygrywa. I teraz jak sobie przypominam to przez te wszystkie lata, podczas tych wszystkich kłótni, a były karczemne, zaciekłe. Nigdy, ani razu nie nazwała mnie obraźliwym słowem, czasem klęła jak szewc, ale nigdy bezpośrednio do mnie, czasem tylko rzucała się na mnie i próbowała mnie bić, ale nigdy nie powiedziała, że jej się nie pododam z wyglądu, niesamowite, można było prościej. A jutro wreszcie prawdziwe walentynki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mchy i Porosty
Piękna opowieść. Oby Wam się udało taki stan utrzymać. Zadziwiające jest tylko to jak to się u Was stało - pstryk i odmiana. Gratulacje, trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nagła zmiana, amplituda odbicie od dna. Zmiana kierunku z ruchu do dołu w górę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gosciu z 13.25 dziekuje ci za ten post, dziekuje ze wytrwales, ze zostales, ze zawalczyles o rodzine i wam sie udalo z calego serca zycze wam kolejnych 100 lat w szczesciu i spokoju, wlasnie o to chodzi tez tak odbieram rodzine na dobre i zle nawet kiedy nie widac swiatelka zeby wytrwac potem powalczyc i znalezc rozwiazanie, dla mnie rodzina jest caloscia a maz czy zona taka sama jej czescia jak dzieci, przeciez nawet jak sie ma niedobre dziecko ktorego czasem mamy dosyc, szczegolnie nastolatek, ono wciaz pozostanie naszym dzieckiem tak samo z mezem czy zona, ok mozna sie rowiesc jednak to bedzie wciaz maz, moze byly ale maz tego sie nie wykresli bo czasu nie cofniemy, a w kazdym nastepym zwiazku tez pojawia sie problemy bo takie jest zycie, cala sztuka polega na tym zeby nie uciekac tylko przyznac sie do niektorych rzeczy is tawic im czola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Walczyć można jak walczą o to obie strony w moim przypadku walczyłam tylko ja :o jak jakaś kretynka. Dbałam o dom, o siebie, pracowałam. Mój mąż miał w domu wszystko, a mimo to równia pochyła, wiecznie niezadowolony, ciągle z kolegami imprezy. Traktował mnie zimno a ja cierpiałam. W końcu jak już czułam się jak ostatnia ściera błagająca o jego uwagę to spakowałam się i odeszłam. Matko jak ja odżyłam! Wróciłam do mojej panieńskiej kawalerki, mój mały babski przytulny raj. Wyszłam znów do ludzi, poznałam nowych znajomych i mojego obecnego męża :) ALE (zawsze jest jakies ale :P ) nie mieliśmy z pierwszym mężem dzieci i tylko papier nas łączył. Mogę tylko powiedzieć ze swojej perspektywy, że czuję sie jak nowo narodzona :) teraz mam dziecko i męża i cieszę się, że podarowałam sobie to kościelne słowo. Trudno co ma być to będzie. Niech mnie tam ekskomunikują nawet hehe. Dla patetycznych kretynów z internetu mogę tam sobie być zużytym towarem gorszego gatunku jak tu pisali niektórzy :P niewielka cena za moje szczęście :) Mój mąż był moim pierwszym facetem w sensie w łóżku, a mój drugi mąż jest drugim, trudno jakoś będę musiała z tym żyć, że jestem taka siaka i owaka dla jakiejś grupki z kafe :) jakbyście wy wszyscy tacy kryształowi byli. Życie różnie się układa niech każdy robi jak uważa za stosowne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na kafeteri od zawsze panuje przekonanie " cos ci nie pasuje w związku rozejdz sie" nie walcz nie próbuj bo bedzie jeszcze gorzej. Nie ma innych rad. Ale tu popieriam ze mógł skłamać i powiedzieć ze cie kocha. Nic by mu sie nie stało . Nie rozumiem jednego jest dobry seks i Ty jestes zadowolona a nie ma czułości i przytulania przecież w małżeństwie jedno wyklucza drugie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no tak ale wy nie mieliscie dzieci a poza tym trafilas na jakiegos frajera tacy tez sie zdarzaja wsrod facetow tak samo jak kretynki wsrod kobiet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dlatego ja napisałam ze swojej perspektywy, mnie to wyszło na dobre. Byłam z nim 5 lat, a ostatnie dwa walczyłam, bo totalnie sie zmienił tylko szkoda, że sama walczyłam :o dzisiaj widzę jak się poniżałam. Absolutnie nie porównuję tej sytuacji do autorki. Mojemu mężowi odwaliło jak zaczął zarabiać krocie często tak jest zauważyłam. Mówię tylko, że rozstanie okazało się zbawieniem dla mnie. Miałam się męczyć, bo mieliśmy ślub? dwa lata to chyba i tak za dużo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety, ale ludzie którzy walczą o rodzinę, pokonują problemy są już na wymarciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no wlasnie u nas tak wyglada ze co kilka dni jest seks i wtedy jest czulosc itd, a na codzien absolutnie nie ma, tak wiec nie wyklucza jedno drugiego bo u nas tak jest, kazdy z nas ma potrzeby i akurat w tej dziedzinie od poczatku sie rozumiemy i jest ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w pracy, w karierze ludzie poswiecaja sie walcza, pokonuja problemy a czy nie mozna tego przeiesc na rodzine? tzn zawalczyc o rodzie jak o kariere np

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no ale walczyć też można do czasu :o życie jest krótkie mają dzieci to warto popróbować ale jak tam wyżej dziewczyna pisze, że nie miała dzieci, a facetowi odbiło i dwa lata próbowała to ratować, moim zdaniem dobrze zrobiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hahaha :P rzeczywiście wartość dodana i cnota nie z tej ziemi siedzenie z typem który cię nie kocha ale tkwi, bo są dzieci :o a te scenariusze o zrytej psychice dzieci i rzekomych patologiach jak się rozejdziecie, ło jesooo! no i ten podziw, że w tzw dzisiejszych czasach ty jesteś taaaaaka zaje/bista. Tu chyba jakaś banda kretynów króluje na czele z autorką. Nie dziwię się, że facet cię nie kocha, kto by kochał taką rozmemłaną wycieraczkę? Faceci chcą mieć pewne siebie silne partnerki, i odwrotnie zresztą też. Pewnie du/pą trzęsiesz, bo ani nie zarabiasz ani nawet wykształcenia nie masz tak to wygląda :o i utwierdzasz się w tym, że choć nie jest fajnie to jest, a gdybyś była niezależna to dawno stawiałabyś twarde warunki, odeszła albo zwyczajnie nadawała się do kochania, a tak? Jesteś garbem po wsze czasy na łasce pana. Brzydzę się takimi memłonami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzisz to właśnie odrożnia ciebie od niej. Że z nią rozumiałbym się bez słów, a z tobą tylko jałowe gadka. Strasznie pospolite myślenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To rozum się z nią jak tam chcesz :D ja z tobą nie muszę mieć porozumienia mam od tego żonę ale ktoś taki jak ty umrze ze szczęścia mając wycieraczkę za żonę :) Ja się cieszę, że mam prawdziwą kobietę i po 10 latach małżeństwa nadal się za nią uganiam, bo jest za czym :) I zawsze będę jej dawał do zrozumienia, że jest moją najukochańszą kobietką. Razem budujemy naszą więź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pierd....to facet pisał hahaha. Ty jak nic nie kumasz to spadaj do żonki. Co ty jakiś przygłupi jesteś czy co ? Człowieku, jeśli nic więcej nie przeżyłeś oprócz uganiania się za swoją żonką to o czym ty piszesz. Weź ją przeczytaj jeszcze raz, ale to i tak nic ci nie da. Leć tam lepiej śniadanko żonce zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez mam meza, ktorego nie kocham i nigdy nie kochalam. nigdy mu nie powiedzialam, ze go kocham- nie umialabym tak oszukiwac i dzialac wbrew sobie. wyszlam za maz z rozsadku, ale nie narzekam. jest dobry, spokojny, przynosi kase, pomaga przy dziecku. jednak nie wytrzymalabym w takim malzenstwie bez prawdziwych uczuc- tak, mam romans. z kobieta. ona daje mi sily, by trwac w poprawnym, choc pustym zwiazku, tylko dla dziecka. jak corka skonczy 18 lat, odejde od meza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak jesteś taka szczera to może z łaski swojej oświeciła byś męża, że odejdziesz od niego. Że nie masz zamiaru zostawić jakiejś otwartej furtki. Może facet znalazłby sobie do tego czasu jakąś kobietę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie kazdy ma inna role po co facetowi babochlop skoro sam jest chlopem , ta teoria ze facet lubi niezalezne silne kobiety jest bledna bo to facet ma byc niezalezny, silny, odpowiedzialny zeby ochraniac rodzine i zabezpieczyc a kobieta ma inna role ona jest matka i zona, powinna byc kobieca delikatna, troskliwa kochajaca moze wrecz lekko nieporadne zeby dac mu szanse byc facetem a nie z nim konkurowac, bo kobieta potrzebuje faceta w inny sposob a jezeli trafi sie taki babochlop ktory walczy o prawa i poztcje ktora nalezy sie mezowi w rodzinie i jest taka niezalezna to po co jej maz, jak sama moze wszystko, ja tam wole jak maz jest mezem i dba o sprawy ktore do niego naleza bo jak staralam sie w przeszlosci przejac jego role tylko sie stresowalam, denerwowalam nie to nie dla mnie ja chce byc matka i zona, praca owszem ale jako dodatek, pieniedzy nigdy nie zawiele

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a do tej Pai ktora chce zostawic meza jak dziecko bedzie mialo 18 lat, jako kobieta nie wierze bo wiem ze dzialamy impulsywnie i gdyby bylo ci zle juz bys odeszla i nie czekala do pelnoletnisci corki, spakowala bys manele wziela corke i odeszla, jednak widoczie chcesz z nim byc tylko macie jakis problem,,moze wlasnie w trakcie klotni jestescie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sucharownia
widzę po ostatnich wpisach, że teraz jedziecie ludzi którzy kochają małżonków jak tego gościa powyżej hahaha co za absurd. Jak kochasz żonę/męża po ilus latach to jesteś płytki i niczego w życiu nie przeżyłeś i w ogóle najdojrzalej jest być ze sobą z rozsądku, bo jak kochasz to jesteś płytki, głupi i nie wiesz o co w życiu chodzi hahaha dobre! PADŁAAAM :P Widać teraz jak żałosne suchary pocieszają się wzajemnie wyśmiewając ludzi, którzy się kochają :o co za desperacja :D wszystko byle sobie ulżyć. Jest wam dobrze w tych waszych "dojrzałych" zaje/bistych związkach bez miłości to spoko ale nie musicie przy okazji jechać ludzi, którzy się kochają. Uważacie się dzięki temu za takich dorosłych i cool? widocznie nie jest tak cudownie skoro musicie naskoczyć na kogoś kto żyje inaczej :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×