Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość GRO

Niesprecyzowane uczucia

Polecane posty

Gość gość
* Ale nie da się tego na nikim wymusić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podnoszę dla GRO.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podnoszę dla GRO.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stockholm stad
Zakoncz tę farsę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Stockholm stad, nie wszystko jets takie proste, jak się Tobie wydaje. Wiele razy się okazało, że ktoś kogoś kochał, ale ukrywał z jakichś powodów swoje uczucia. Potem po latach ludzie się dowiadywali, że ich uczucia były odwzajemnione. Tutaj ta kobieta, tak jak pisałam, też może tego mężczyznę kochać albo nawet sama przed sobą się bać do tych uczuć przyznać. To taka samoobrona przed zranieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stockholm stad
Obawiam sie ze niestety to wlasnie jest proste.uczucie jest albo go nie ma.Tu go nie ma, kobieta jest przynajmniej szczera.Pewnie zaimponowal jej mlodszy facet, starajacy sie o jej wzgledy, piszący listy.mozna sie pospotykac i milo spedzic czas, ale nic więcej. Trzeba miec swoj honor, nawet bedąc zakochanym, autorze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Stockholm, łatwo wszystko podzielić na czarno-białe i powiedzieć tak prosto, że uczucia "są" lub ich "nie ma". Tylko życie jest dużo bardziej skomplikowane, bo ludzie mają za sobą rózne przejścia, różne doświadczenia, uczą się, że ludzie zawodzą i że trzeba być bardziej ostrożnym w ich ocenie, że uczucia warto wyznać komuś, komu na nas rzeczywiście zależy, bo taka deklaracja to duża odpowiedzialność też za uczucia drugiego człowieka. Może Tobie łatwo rzucać niewiele wartymi slowami "kocham Cię", ale są jeszcze ludzie, dla których to coś znaczy - przede wszystkim nie chcą zranić kogoś innego. Nie, miłość, która od razu jest, to najczęściej nie miłość wcale, tylko zakochanie, czyli fascynacja, zauroczenie. A u mężczyzn często pożądanie. To jest tak samo nietrwałe, że można z kimś zamienić parę słów i się zaraz "odkochać". Dlatego powiedzenie, że miłość od razu jest albo nie ma, to dziecinne i niedojrzałe podejście. Podejście kogoś, kto jeszcze wierzy w bajki i nikogo w życiu nie kochał. Miłość, czyli kochanie kogoś, to jest poznanie kogoś, jego zalet i wad i zaakceptowanie tej osoby, kochanie jej mimo tego. To wymaga czasu, zbudowania więzi między dwojgiem ludzi i zaufania. Jeżeli ludzie są nieco starsi, to są bardziej dojrzali emocjonalnie i poważniej podchodzą do tych spraw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stockholm stad
To są truizmy. Nikt nie mowi tutaj o rzucaniu słów na wiatr, ale uważam, ze nie ma co zaklinac rzeczywistosci. Namawiacie faceta zeby nadal za nią chodził, starał się, mnie to mierzi.do tanga trzeba dwojga.i jesli kobieta w obliczu mozliwosci jego utraty nie deklaruje nawet zaangazowania to z tej mąki chleba nie bedzie. Co do argumentow w stylu osoby z bagazem, doswiadczone przez los, nieufne...one traca na znaczeniu gdy pojawia sie właściwa osoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GRO
Dzięki za zainteresowanie tematem. Myślę podobnie jak przedmówca Sztokholm. Ale to nie biznes, serce rozdarte jak chyba nigdy wcześniej, człowiek żyje nadzieją. I bierze coś na uspokojenie. Obawiam się, że moja partnerka patrzy na wszystko zerojedynkowo, miała okazję dzięki mmie zamanifestować wreszcie co jej leżało. Wykorzystała to i rozgrywa to po swojemu. Odcina się, od tygodnia sama nie inicjuje kontaktów, to chyba najbardziej boli. To czysty egoizm z jej strony, bo powinna się czuć moralnie zobligowana, żeby się mną interesować. W niczym człowiek nie zawinił, a taką szkołę życia dostaje. Problemy zawodowe to przy tym pikuś. I jeszcze jej rzeczy u mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miłości nie da się sprecyzować, myślę, że Ta Twoja kobieta wie co to ból, została zraniona i po prostu się boi. Ja związałam się z facetem 10 lat młodszym!! Kocham go bardzo jestem z nim 7 lat i jestem 7 lat szczęśliwa!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stockholm stad
Daj sobie szansę na prawdziwe uczucie a nie jakies wyzebrane ochlapy. Niewykluczone ze jak zamilkniesz to ona nagle sie obudzi, ale nie mylilabym tego z zaangazowaniem. Uczepiles sie kurczowo bo laska atrakcyjna i fajnie sie czas spedza, ale zobaczysz sam za jakis czas co się liczy tak naprawde.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GRO
Ja to wiem. Gdybym chciał to znajdę inną kobietę. I to pewnie szybko. Miną tygodnie i człowiek spojrzy na to inaczej. O ile psychicznie to przetrwa wszystko. Te nieprzespane noce, bóle żołądka i setki wypalona fajek. A muszę jutro z ludźmi pracować, przemawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jezeli kobieta boi sie,bo została zraniona to nigdy nie zbuduje prawdziwej relacji i powinna iść na terapię,by ten prpblem przerobić. I nie zgadzam się z kimś piszacym tu elaboraty:tak,miłość się wyczuwa i rozgranicza pożądanie i miłe sytuacje od tzw.miłości. Oni są ze soba od lata,jesli nie przekrecam.Latwym wytłumaczeniem jest,bo ktos..gdzieś..kiedyś zranił i ona się boi. To niech się boi i zostanie z tym sama,bo jego uczucia niczego w niej nie zmienią. Pisze to kobieta po b.trudnych przejściach z facetem a jednak otwarta na miłość(tak w skrócie),bo kazda miłość jest pierwsza"a jak chce sie życ przeszłością i na nia zganiać to z tej maki dobrego chleba nie bedzie.Uwierz autorze-ta skrzywdzona,porzucona,oszukana,itd,a jednak czas i moja praca zrobily swoje czyli otworzyły na nową,trwałą relację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 22.53, to ja od tych elaboratów. Masz dużo racji w tym, co piszesz, ale ludzie różnie przeżywają rozstania, inaczej sobie z tym radzą, bo nie są tacy sami. Poza tym zależy to też od tego, ile tych bolesnych przeżyć mają na swoim koncie. Po którymś z kolei jeszcze potrafią się podnieść i powiedzieć "trudno, stało sie, teraz może być lepiej", a po następnym czy następnych dwóch osiagają limit swoich sił i limit optymizmu, który potrafią z siebie wykrzesać. Ty sobie dałaś radę po tak trudnym związku, ale niektórym potrzeba więcej czasu albo więcej pewności co do tego, czy tej ukochanej osobie na nich zależy. Przypadek Autora coraz bardziej po tym, co napisał, wygląda mi na to, że ona jednak się nim nie bawiła. Weszła z nim w związek, bo się w nim zakochała, potem caly czas pokazywała i pokazuje, że jej zależy, zaufała mu na tyle, żeby nawet z nim zamieszkać. Po prostu zdarza się, że nie zawsze zakochanie przeradza się w miłość, bo do tego musi się wytworzyć więź między ludźmi, albo może ona ma jakąś chociażby niewielką nieleczoną depresję po poprzednim związku czy na tyle jeszcze strachu przed zranieniem, że sama się pogubiła we własnych uczuciach, nie potrafi sobie jednoznacznie odpowiedzieć, czy go kocha. Może to oddalenie na jakiś czas da jej możliwość zrozumienia, co do Niego czuje. Ludzie z depresją mogą mieć problem z upewnieniem się, co czują, ale to wcale nie znaczy, że tych uczuć dla kogoś nie mają. Muszą tylko dojść do siebie, uzyskać leczenie. Wtedy wszystko wraca do normy i taka osoba wie, czy kogoś kocha, czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli nie pójdzie na terapię to niczego nie zmieni!! A GRO nie jest od leczenia jej duszy po poprzednim nieudanym związku! On jej pomoże,po czym ona uleczona szybko zawinie ogonek dla pierwszego innego hehe.Tak b.często bywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej, ale ja nie twierdzę, żę GRO ma uleczyć jej duszę. napisałam tylko, że ona mogła być uczciwa wobec niego, wchodząc w ten związek, bo się w nim zakochała. Nawet jeśli ktoś jest zdrowy i się zakocha w drugiej osobie, to też nigdy nie ma żadnej pewności, że to zakochanie zmieni się w miłość. Kurczę, czy Wy nigdy nie byliście zakochani i nie wiecie, że miłość nie jest na zawołanie? (chyba, że mylicie zakochanie z miłością, co wielu osobom się zdarza). Że żeby się przekonać, czy z zakochania przeszło się do kochania, to trzeba poznać lepiej tą osobę, trochę z nią przeżyć, bo to nie dzieje się od razu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GRO
Jest trochę lepiej, w sumie praca to najlepsza terapia, chwilowo z konieczności oderwę się od obsesyjnych myśli, niech się dzieje co się ma dziać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GRO
Powiedziała mi też ostatnio, że nigdy nie była tak znerwicowana w relacji z kimkolwiek jak ze mną. Niezależnie od tego jak postępowałem. A każdy mikropretekst był dobry (źle odłożona szmatka w zlewie). Ja się do tego przyzwyczaiłem, byłem nader spokojny, od razu poprawiałem, za późno zareagowałem. Chore klimaty w sumie. Myślałem, że to taka konwencja związku. Chwilę przed szczerą rozmową sama robiła słodkie zdjęcia ze mną, ech. Farsa straszna, faktycznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona ma po prostu mocną nerwicę i im bliżej ktoś jest tym większy lęk/nerwicę przed bliskością odczuwa. Mógłbyś np. jej powiedzieć z troską, że chciałbyś by dała sobie pomóc i zgłosiła się do psychoterapeuty. Ja miałam b. podobnie jak ona i fakt, że poznałam kogoś ciepłego, komu na mnie bardzo zależało, było dla mnie motywacją do pracy nad sobą, bo byłam w totalnym dole. Ale gdybym widziała, że on jest niecierpliwy, to pewnie bym się poddała i w tej nerwicy i depresji została albo i bardziej by się nasiliły. v Oboje byliśmy po ciężkich przejściach i on też miał nerwicę. Powiedziałam mu, że chciałabym by też poszedł na terapię. Zgodził się dla mnie, przez parę miesięcy nie widział sensu terapii, ale później zaczął zauważać efekty :) Cenię go jeszcze bardziej za wytrwałość i podziwiam :) Sporo pracy kosztowało nas przepracowanie ciężkiej przeszłości ale po kryzysie jest coraz lepiej, to nam teraz jeszcze bardziej procentuje. Niedługo mamy ślub, a nigdy bym nie podejrzewała że odważę się z kimś być tak blisko :) Miłość uzdrawia (i nie chodzi tu o motyle) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem dlaczego on ma ją zachęcac do terapii?ludzie,to dojrzała kobieta,obraca sie między jakimiś ludzmi(rodzina,przyjaciółka),wie jak żyje i dlaczego tak jest. On ma byc dorażnym terapeutą zaburzonej osobowości i emocji?to sie jeszcze bardziej przeciw niemu obróci.Ona odejdzie albo będzie tak toksycznie na nim wisieć a on zostanie z nabawioną przy tym nerwicą! To więcej niż pewne:związek przyczynowo-skutkowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
GRO,to co TY rano napisałeś jest przerażające i nie usprawiedliwia lęku przed bliskością!Oprócz tego chyba dochodzi zaborczość. Nie ma byc co będzie tylko Ty cos postanów. Nie wiesz,że wrzód,którego nie przetniesz moze zabić jak zaleje Ci trzewia(zap.otrzewnej)?to porównanie,ale na pewno wiesz o co chodzi. Chłopie,ewakuacja czym prędzej,bo się obydwoje "spalicie"i ona pojdzie dalej a Ty wylądujsze na kozetce u psycoanalityka!To jest chore! Napisz/zadzwoń/spotkaj się i powiedz finito a nie szarpiesz się i liczysz na "żyli dlugo i szczęśliwie". W związku musza pracować dwie strony!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GRO
Nie jest to zaborczy typ kobiety. Nigdy mnie w zasadzie nie kontrolowała, ale jak wspominałem o innych kobietach robiła się bardzo nieprzyjemna. Ostatnio w trakcie kryzysu też. Rozmawiałem dziś z kierownikiem o niej (psychologiczne zagranie, żeby mnie nie opierniczał za ostatnie l4), stwierdził, że nie ma co ratować, mam się spotkać i powiedzieć, że nie pasujemy do siebie. A wiele lat z kobietami przepracował. Że to będzie ganianie od nastroju do nastroju i zbyt wartościowy ze mnie gość, żebym cierpiał. Paradoksalnie, jak miałem komplikacje w robocie to mnie wspierała. Teraz rolę się odwróciły. I o dziwo lubię swoją pracę i kontakt z moimi podopiecznymi. Poczekam do weekendu, bo jestem strasznie zapracowany. Trochę relacja na odległość, bo część tygodnia spędzam w innym mieście. Ile dla niej ważnych zajęć poprzekladałem, ech. Ona swoje nigdy. Nadmienię, że była w wielu relacjach i działy się tam rzeczy naprawdę niemiłe. Przez dyskrecję tego nie opiszę. Z czegoś to wynikało, że tych których ona kochała bądź nie, mieli jej serdecznie dosyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem GRO nie masz co zbierać info od innych w tej sprawie tylko postapić zgodnie z tym co czujesz czyli jest żle kolokwialnie mówiąc. To nie jest wg mnie kwestia Waszego niedopasowania tylko ona nie dojrzała ze znanych sobie powodów do odpowiedzialnego związku tylko takie odbijanie się od ściany do ściany. Ma takie lata,że można samej chcieć cos zrobic ze swoimi dysfunkcjami.Ty nie możesz byc tylko opiekunem,kimś kto wspiera,poświęca się w niezdrowy sposób,jesli to jak czujesz nie rokuje. I już nie pisz o niej,tylko o tym co Ty czujesz. Bądż konsekwenty,zeby nie było kolejnych odejść i powrotów.Odgrzewany jest dobry tylko bigos! Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GRO
Odświeżam stare kontakty z kobietami, wreszcie wychodzę do ludzi. Nie po to, żeby szukać odskoczni, ale trochę pożyć. W imię megapoprawności i lojalności unikałem tego. Obojętnieję. Póki mi się coś nie przypomni, nie skojarzy. Gdybym mógł to bym walczył, arsenał mi się na razie jednak wyczerpał. Nigdy nie lubiłem rozwiązań zerojedynkowoych, więc uprawiam kunktatorstwo. Rozstanie nieuchronne będzie o tyle łatwiejsze, gdyż nie był to szczególnie romantyczny związek. Tylko, że się cholernie zaangażowaniem, wiele spraw przewartosciowalem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale rozwiązanie rach-ciach jest -okazuje się-zawsze najskuteczniejsze . To jak z wyjściem do kina:bileterka odrywa kupon,ty oglądasz film,wychodzisz i zero projekcji z Twoim udziałem. Spróbuj,to nabardziej racjonalny dla obu stron sposob i-paradoksalnie-najmniej w konsekwencji boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GRO
Niezręcznie mi tak postąpić radykalnie, bo w ostateczności się umówiliśmy, że alternatywą będzie okazjonalna formuła f-f. Więc mam to na uwadze. A w innym wypadku uniesie się honorem i odetnie całkowicie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego GRO swiadomie robisz sobie kuku?-Ty się umawiasz na f-f zamiast definytwnie przerwac układ?chcesz się dalej dobijać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GRO
Szkoda całkowicie tracić ze sobą kontakt. Choć pewnie to by czasu wymagało trochę. I sporej dojrzałości z obydwu stron.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydajesz się byc rozsądnym mężczyzną,ele tego podejścia f-f kompletnie nie rozumiem,bo utrzymywanie nicy przyjażni,gdy ludzie się rozstaja jest fizycznie i psychicznie niemo zliwe! Zawsze będziesz sie łudzic,że może coś z tego jeszcze będzie.Uprawiając zaś seks może pomyslisz,że tym ją do siebie na nowo "uwiążesz"i wyjdzie nowa relacja. To chodzenie po cienkiej linie i cienkim lodzie. Jeszcze tu wrócisz za jakś czas i bedziesz prosic o kolejne rady jak przterwać,bo cholernie boli..bo ona to a Ty tamto.. Twoje wybory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×