Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

aqua_marine

LCHF ! ... czyli chudnę bez stresu ;) (taki sobie pamiętnik)

Polecane posty

Innym rozwiazaniem sa dwa dni tylko warzywne ( ewentualnie warzywa + troche oliwy) Wszystkie niskoweglowodanowe warzywa w ilosci takiej, zeby nie przekroczyc ok.45g weglowodanow w sumie. I tak caly dzien (tzn dwa dni, bo jeden nie daje efektu) na samych warzywach ( waga najczesciej wzrasta w zwiazku z qypchaniem jelit zielskiem, ale to wiecie.. znika :D)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gratulacje AQua:) Powiedz mi jak zyjesz z myślą, że w tym tempie to jeszcze z półtora roku do wymarzonej wagi? Czy nie spędza Ci to snu z powiek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JestemSzczupła
Gratulacje Aqua, niedługo cyfra 7. U mnie bardzo źle. Mowisz, ze przeładowanie bialka. Nie ma mowy. Wczoraj zjadłam 3 male jajka gotowane, bez zadnego masła, piłam kawe, 50, moze 60 ml smietany, zjadłam kilka malutkich kotlecików z karczku, w sumie nie wiecej, niz 200 g, ale ni wiem, czy nie mniej, nie wazyłam. Chyba juz nic wczoraj nie zjadłam, acha potem na wieczór troche masla, bo byłam głodna, były to 3 łyzeczki masła. Nie ma mowy o przeładowaniu czegokolwiek, jedynie tłuszczu, ale tak ma byc, z tym, ze wczoraj to akurat mało tłuszczu, acha, jeszcze plasterek sera żółtego. Dzis na wadze 86,5, czyli w sumie w miejscu, ale wiecej, bo miałam juz 85, 5 Zaczynam myslec, ze to na mnie nie działa, choc wydaje mi sie dziwne, bo na innych działa. Po raz pierwszy w zyciu, kiedy sie odchudzam, nie chudne, tego lata. Zarowno na raw, jak i tu. Zawsze waga leciała pięknie. Tu są dwie zalety, nie chodze głodna, jem smacznie i nie tyje, utrzymuje wage, a na tamtych dietach, jak nie chudlam, to tyłam. Po zakonczeniu oczywiscie, ale to z powodu słodyczy. Mowisz, ze mam zwiekszyc ilosc warzyw do 40, ale to byłaby dieta moze hf, ale nie ketogeniczna, a na pewno nie w moim przypadku. Gdybym zwiekszyła warzywa, jak mowisz, a zmniejszyła tłuszcz, to byłaby to taka dieta, jaka robiłam wczesniej, przy obcieciu kalorii, restrykcyjna, a ja chciałam doznac cudownego uzdrowienia dziki hflc. Oczywiscie napiszesz, ze 40g warzyw to nieduzo, ale dla mnie widocznie duzo. Kazdy jest inny. O niedoborach na tym etapie nie ma mowy, bo ponad miesiac pakowałam zielenine i owoce, wiec nie sadze, zebym miała niedobry. To, co mnie, martwi to brak spadku wagi. Rano nic nie wymysle, musze wreszcie cos z tym zrobic, ale nie wiem co. Ociac kalorie jedynie. To wydaje sie straszne. Zapisze teraz, co jadłam wczesniej, kiedy zrzuciłam 13 kilo bezbolesnie (szczegolnie pierwsze 6, bo potem nastepne 6 szło troche opornie, ale udało sie). jajecznica z 3 jajek, olej, 1 plaster sera 150g kurczaka (z wody) sałata, kalafior sok jabłkowy, sok grejfrutowy (swoj, bez cukru, po niecałej szklance) kawa (bez niczego) A tu jest jeszcze inny dzien: warzywa marchewki tunczyk plus warzywa warzywna sałatka z mozzarella garstka rodzynek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JestemSzczupła
Poprzednie jedzenie skałdało sie z białka i weglowodanow pochodzacych głownie z warzyw. Tłuszczu jak najmniej. Oczywiscie zadnej maki, czy skrobi. Tu jest duzo tłuszczu i nie chudne. Takie są moje wnioski. A wiesz, jesli dodam do tego tłuszczu jeszcze wegle z warzyw, to juz jakis kosmos wyjdzie. Oczywiscie zielone warzywa dzis zakupię, takie, jak rukola, czy szpinak, cuknie mam, ale co tu robic, zeby ta waga spadała? Widocznie za duzo jem, lub tłuszcz daje za duzo kalorii, to znaczy, byc moze dla mnie 1700 to jest za duzo. Marudze, ale tym razem juz sie zdenerwowałam i podejmuje konkretne kroki w ten weekend, tylko jeszcze nie wiem, jakie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maxi :D jak miło, że tu zaglądasz :) Nie, nie przeszkadza mi, że tak wolno chudnę. Wiem, że mogę przyspieszyc tempo wracając do reżimu ilościowego tak jak robiłam to na poczatku diety, ale poki co mi się nie chce. Nauczyłam się jeść tak jak teraz i po prostu pozwalam czasowi plynac. Inna sprawa, że przy tej diecie zmieniły mi się proporcje ciała. Mam nadal 5-7cm mniej w pasie niz przy tej samej wadze przy tradycyjnym odzywianiu, a poniewaz z natury mam szeroką, prawie nie widoczna talię, jest to dla mnie istotne mniejszy obwod ramion (Teraz mam 32cm, noemalnie przy tej wadze miałam 35 i na pewno nie byly to miesnie :P) to samo w obwodzie szyi - niby 1cm mniej, ale jednak. Obwod bioder mam wlasciwie ten sam (tzn w porownaniu) za to w biuscie zostalo wiecej (pare lat temu mialam przy tej wadze 98 teraz mam 102 - niby to sa roznice niewielkie, (98/92/109 vs. 102/86/109) ale skutek jest taki, ze teraz przy 82kg mam wymiary takie jak kiedys przy 76-78. A to znaczy, ze jak schudnę do tych 75 to bede wygladac jak kiedys przy 70 :P Wiec czas oczekiwania jest tu względny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaglądam, bo momentami moja dieta jest niskoweglowodanową - z tluszczami juz roznie, na pewno nie dokładam nic poza tym co do przyrzadzenia i do smaku i nie wcinam masła łyzkami, ale w ketoze tez pewnie nie wpadam, bo regularnie się z niej wybijam;) W kazdym razie tłuszczów mam zazwyczaj najwięcej;) Ale podziwiam, że chce Ci się tak wolno;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No nie wiem... zbyt dużo tłusczu obciąża wątrobę i woreczek żółciowy, nie jest to dobry pomysł na dłuższy czas i nie jest dobtry dla każdego. Zamiast tego chyba bezpieczniej udać się do dietetyka, który ułoży indywidualną dietę po uwzględnieniu potrzeb i stanu zdrowia, ja polecam Panią Olę http://hh-life.pl/promocja-cenowa-na-diety-online/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tobie się nie chce? :D Może inaczej - to nie jest kwestia chcenia czy nie chcenia - po prostu chyba pierwszy raz w zyciu nie musze sie martwic ile jem i i tak chudne. To nie sa zawody sportowe, nie dostane medalu za to, ze schudne 30kg w rok, a na gratulacjach znajomych mi nie zalezy. To sie dzieje, samo, bez mojego wysilku. Ostatnio na przyklad zjadlam paczke galaretek w czekoladzie 300 g w dwa dni- i nic, zero wplywu na wage, zero wplywu na ogolne samopoczucie - i co najwazniejsze - zero checi na wiecej. Dlaczego mialobynie stresowac to, że chudne powoli? To jest akurat najlepsze potwierdzenie, ze u mnie ta dieta dziala - jem instynktownie, ile chce i kiedy chce, teraz juz bez liczenia, bez wazenia, BEZ STRESU a mimo to chudne. Co z tego, ze powoli? :D Ja chudne, mimo ze nic nie robię! :D Co z tego, ze mi to zajmie 20 miesiecy zamiast 10? Przeciez te ostatnie kilogramy zupelnie juz nie maja znaczenia - to bedzie tylko kosmetyka, juz teraz wygladam w miare ok, pomijajac brzuch, na wiosne bedzie jakies 75kg, a wiec jeszcze lepiej - powiedz mi, dlaczego mialabym sie stresowac, ze chudne 1 kg na miesiac, skoro w ostatnich kilku latach potrafilam tyle tyc? Skoro bede chudla przez kolejne 20 miesiecy, to znaczy, ze w tym czasie NIE UTYJE. A to akurat znaczy dla mnie o wiele wiecej niz TYLKO schudnac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JestemSzczupła
Ja też dużo myslałam o tempie chudniecia. Zawsze, po tym, jak się spasłam, zależało mi na tym, aby w ciagu "miesiaca" zrzucic tłuszcz i nagle stac się szczupła. Jak pisałam, chudłam szybko, ale nigdy nie do koca, poniewaz po miesiacu, 2, rosł moj apetyt na wszystko, czego sobie odmawiałam. W efekcie tyłam i po, powiedzmy 7 waga była znow wielka. Dopiero teraz, po kilku probach zrzucenia kg., dotarło do mnie, że błedem jest oczekiwanie szybkjiego schudniecia. Jesli to styl na zycie, to ma byc do konca, a wiec waga gubiona powoli, ale skutecznie, systematycznie i bez odwrotu jest o wiele wiecej warta, niz waga gubiona szybko, lecz powracajaca, czesto z dodatkowymi kilogramami. Poza tym, jesli sie wazy 100 kilo, sama tyle wazyłam, to chce sie wazyc mniej w duzo wiekszym stopniu, niz jesli sie wazy 80 kilo (a jest sie po schudnieciu juz 20, nie mowie o osobie, ktorej waga maksymalna wynosi 80), poniewaz 80 kg i mniej nie przeraza tak, jak sto. To jest roznica 4 rozmiarow przynajmniej. Sama teraz mysle, ze gdybym wazyła 80, czy 78 kilo (jak 2 lata temu), to moje tempo chudniecia mogłoby zwolnic, bo kazdy kilogram przy tej wadze jest istotny, tzn. kazdy widac, wiec nie trzeba szybko chudnac, tym bardziej, ze wg mnie wszystkie kobiety, ktore waza 70 kg (10 mniej) wygladaja juz normalnie. Widzę to po swoich kolezankach, ktore tyle waza i nikt zadnej nie nazywa grubą. A ja zrobiłam muffiny. Nie planowałam, ale miałam ochotę. Potem zrobię mięso, a potem pomyślę, co utne od jutra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aqua - ja się po prostu pytam jak to robisz, że nie masz ciśnienia;) Mi w tej chwili wychodzi srednia 3kg na miesiąc, ale to średnia... jak mam słay mmiesiąc i nie chudnę, a nawet jak schudnę 'tylko' 2 kg to jest to demotywujące... po prostu naturalnie chciałoby sie szybciej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maxi, bo sie porownujesz do innych, a nie do samej siebie. Jestes szczuplejsza o kilkanascie kilogramow - pomysl o tym ile osiagnelas. Mnie to nie stresuje z powodow, ktore opisala JestemSzczupla. Bywalo i umnie tak, ze na innych dietach chudlam po kilkanascie kilogramow w 3-4 miesiace, a potem bylo jojo i rok temu setka na karku. Dlatego teraz dla mnie nie jest wazne miec "6" z przodu - dla mnie jest wazne NIE ZŁAMAC SIE po raz kolejny. Nie obudzic pewnego dnia znowu z setka kilogramow. W tym momencie nawet gdybym juz do konca zycia wazyla 80 kg to i tak bylby sukces, bo nie 100. Dlatego mnie to nie stresuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JestemSzczupła
Sobota, znów, czas szybko leci. Wczoraj już nie robilam mięsa, mafiiny były sycace, a dzis znow muffiny, ale o połowę mniej. Poza tym kotleciki z cukinią i moze jajko. Skonczyla mi się smietana, a miałam karton duży, jak od mleka. Na razie nie kupuję, za to mam marscapone, na jedno wychodzi. Te muffiny też mają sporo kalorii, zaraz je sobie obliczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JestemSzczupła
ha, jeszcze wrzucę refleksję na temat tego, jak pokrętna jest ludzka mentalnosc. Zrzucenie dwoch kilogramów na miesiąc jest demotywujace, hm, naprawdę? To, co lepiej przytyć 2 na miesiąc? Demotywujace? A wczesniej, dorobienie się otyłosci ktoregos stopnia nie było demotywujące? Ludzie nie potrafią cieszyć się z tego, co mają. Ja, gdybym w ciagu ostatnich 2 miesiecy chudła po 2 na miesiac, dzis wazyłabym 82. Byłabym zadowolona, gdybym dalej chudła po demotywujące dwa kilo na miesiac, to na lato przyszłego roku byłabym szczupa. No, jakież to demotywujace, doprawdy. Szczupła. Coś, czego nie udało mi się osiągnac, mimo, że potrafiłam chudnąć po 8, 9 kilo na miesiac. Tempo nie jest istotne, istotny jest cel i wytrwałość, upor w dazeniu do celu. Myślę teraz nawet, że ci, ktorzy nastawiaja sie na chudniecie po 8 kg na miesiac sa skazani na porażkę, bo 8 kg. na miesiac oznacza albo radykalne obcięcie kalorii, albo duzy wysiłek fizyczny, albo jedno i drugie, a tego nie jestesmy w stanie utrzymać do konca zycia. Problem w tym, zeby nauczyc się tak życ, zeby nie tyć, a jednoczesnie jesc i prowadzic normalny tryb zycia. Normalny, nie znaczy siedzący, aktywny, ale nie zawsze będziemy miec czas, siłe, czy ochote, zeby chodzic codziennie na siłownie. Wiec odchudzanie to nie jakis termin od- do, tylko zmodyfikowanie, lub zmiana tego, jak sie zyło i jadło. Byłam niecierpliwa i porywałam sie z motyka na Slonce, ale zycie pokazało mi, że nie tędy droga. Ma być planowo, z głową, w rozsądnym tempie i mają być trwałe zmiany, wtedy jest szansa na sukces. Teraz nie chudnę, ale i tak doceniam fakt, że waga nie idzie w górę, dla mnie to ogromne osiagniecie, ze jem normalnie i waga stoi. Jem normalnie, to znaczy, najadam się, natomiast zrezygnowałam z moich najwiekszych wrogow, czyli mąki i cukru. Nie jest mi tego brak, szczegolnie nie tęsknie za maka. Nie wiem, czy to poswiecenie, ale w zamian mam spokoj, bo wiem, ze nie tyje. Do tej pory była hustawka: minus 15, plus 20, a teraz zapanowałam przynajmniej nad tym. Zauwazyłam też, że majac mniej produktow do wyboru, jem mniej. Człowiek, to takie rozpasane stworzenie, jesli mu duzo podlożą, to on z tego będzie korzystał. Dotyczy to rowniez np. zakupow. Juz dawno handlowcy okryli, że kupujemy cos, nie zawsze dlatego, ze potrzebujemu, ale dlatego, ze to jest. Człowiek, generalnie, nie zna umiaru. Dlatego, ci, ktorzy narzucaja sobie pewna dyscypline, wygrywaja. Dyscyplina jest swietna, lepiej sie czuje, nawet psychicznie. po tych 2 miesiacach zastoju, wiem, ze nawet minus jeden kilogram mnie ucieszy i bedzie to krok do przodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maxi_ja
Aqua, nie wiem, czy się porównuje do innych - myślę, że nie, myślę, że problem lezy w dopingu do dalszego chudnięcia, który spada wraz z kiepskimi wynikami (oczywiście spowodowanymi przez własna głupotę). Ja WIEM, że nawet nie powinnam chudnąc szybciej - bo już zaczynam walczyć ze skórą, ale jeszcze sobie tego nie wyperswadowałam do końca. Jestem Szczupła - jesli Ciebie 2kg miesięcznie motywują to super, natomiast w odmęty mojej głowy się nie zapuszczaj, bo ja sama tego nie ogarniam, a mnie one demotywują. Może dlatego, że tycie jest miłe, lekkie, łatwe i przyjemne - w momencie, w którym się nie ograniczasz z jedzeniem. A dieta jest jednak pracą i ograniczeniem, więc jak podejmuje się wysiłek to chce się widziec efekt już - jego brak, albo marny działa destrukcyjnie na mnie. I cały czas pisze na moim wątku - największy problem mam z motywacją, bo praktycznie jej nie mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JestemSzczupła
Nie zapuszczam się w odmęty twojej psychiki, pisałam ogólnie. Podobne mysli ma 99 ludzi otyłych. Wiem, bo czytam i ogladam duzo ich wypowiedzi od lat, w zasadzie. Zresztą, pisałam tez na podstawie swojego doswiadczenia. Tyje sie miło i przyjemnie, dieta jest męczaca. Na pewno tak, szczegolnie pierwsza czesc tak. Druga, dotyczaca diety, ja zmieniłam swoje myslenie i doszłam do wniosku, ze zawsze, kiedy dieta była dla mnie mecząca, zawsze wtedy, po tej diecie przytyłam. Taka jest prawidłowosc. Jesli cos mnie meczy, to nie wytrzymam z tym do koca zycia, w koncu to zminie, obojetnie, czy to praca, mąż, kraj, czy dieta. Jesli zmienie diete z meczacej, na przyjemna, to przytyje. Tak zawsze było. Gdyby było inaczej, to do dzis jadłabym tunczyka, jajko, warzywa tylko i dzis wazyłabym ponizej 60 (zreszta i tak chyba niezłe było to menu). Ale potrzebowałam przyjemnosci, przynajmniej tego, co w swojej głowie uznałam za przyjemnosci, czyli ciasta, cukierki. Wiec teraz dotarło do mnie, ze sukces lezy w tym, zeby znaleźć taki model zywienia, ktory nie meczy, a jednoczesnie pozwala schudnac. Jesli dieta nie bedzie mnie meczyc, to zapomne o niej, a waga z miesiaca na miesiac bedzie spadac. Teraz duzo bym dała za to, zeby chudnac choc dwa na miesiac przy tym jedzeniu, bo mi odpowiada, choc nie wiem, czy ten model jest dla mnie, bo nic nie chudne. Z wagą i kilogramami jest tak, ze oczywiscie wazac duzo, około 100kg, wygladamy bardzo źle, jestem realistką i nawet, jesli schudniemy 10 kg, wygladamy nadal źle. Dlatego osoba bardzo otyła, jak juz sie na siebie wkurzyła, chce schudnac szybko, bo nagle nie chce wygladac bardzo źle. Jedyny dobry sposob na ten okres? Uzbroic sie w cierpliwosc i przeczekac. Mnie ludzie komplementuja, mowia, jak schudłam, ahy i ohy (minus 14 kg), ale przy mojej wadze nadal wygladam źle, wg mojej oceny. Wiem, ze jesli nawet schudne 4, czy 6 kilo, tez będę wygladac źle. Dopiero od ponizej, powiedzmy 78 kg. zaczyna wyłaniac sie jakas sylwetka, ktora mozna zaakceptowac, lub z ktora mozna sie dobrze czuc. Dlatego, kiedy sie schodzi z tak wielkiej wagi, to z jednej strony jest czas, oczekiwania, wyrzeczenia i pomimo chudniecia, brak pozadanych efektów. Ale efekty przyjdą, kiedy do 2 kilogramów dodadzą się 2 i potem znów dwa itp. Tylko wytrwałosc i czas, cierpliwosc. Stres wydziela kortyzol, wielkiego sprawce otyłosci rowniez. Trzeba podchodzic do tego bezstresowo i byc pewnym, ze jezeli sie wytrwa, to efekt przyjdzie. Dlatego, meczace diety nie dadza efektu, bo człowiek nie bedzie meczył sie wiecznie. Nalezy wybrac dobra diete, po drugie, nalezy pracowac nad swoim umysłem, zeby dzieki tej pracy umysł mówił nam (lub my jemu), ze ten styl zywienia nie jest meczacy, oraz, ze nic innego (cukier, maka, frytki, słodycze, itp.) nie są nam potrzebne. Czas i tak płynie, nadejdzie bardzo szybko zima, a po niej wiosna, nadejdzie lato. Do pazdziernika nikt tu nie zgubi 30 kilogramów, ale do lata mozna zgubic 20, 30, metodą małych kroków. To jest wielka motywacja. Mozna to zrobic, bo wielu ludzi tego dokonało. Zrteszta, jak juz pisała Aqua, jesli sie zejdzie do pewnego poziomu, 80, czy 73 kilogramy, to ten spadek juz nie jest az tak istotny, bo przy tej wadze wyglada sie dobrze i mozna sobie duzo wolniej chudnac. Nie musimy od razu wazyc 58 kg., ale 70 by sie przydało. W kazdym razie, z taka swiadomoscia, ja mam przed sobą 10 najgorszych kilogramów, bo jesli będę wazyc 76, będzie w miarę ok. Schudłam 14, wiec na pewno nastepne 14 mi się uda. To nie musi byc super szybko, ale żeby w ogole chudnąc! Myslami tez sciagam wagę, na przykład mysle o sobie, ze waze 76, a nie 86. Mozna tez myslec, że wazy sie np 58. Uwazam, ze to pomaga, wierze na oddzialywanie na podswiadomosc. Zreszta to jest nawet udowodnione, mysli przybieraja kształty, dlatego kazda mysl negatywna, typu niezadowolenie z chudniecia "tylko" 2 kg/ miesiac tez nie sprzyja, bo organizm sie wysilił, dobrze sprawił, a w efekcie zamiast podziekowania odebrał niezadowolenie. Moze w nastepny miesiac juz nie schudnie?, zeby włascicielkę "zadowolic"? No i tak sobie tutaj blablam i jeszcze mogłabym blablac, dlatego teraz postawię kropkę. o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aqua_marine
Ale wiesz co? To naprawde madre, to co napisalas! Chyba sobie to wydrukujw i powiesze w kuchni na scianie, bo w koncu nawet mi czasem przychodza glupie mysli do glowy. Ja mialam taki dolek przy wadze ok 85kg, bo chyba z miesiac mi sie waga bujala raz 1,5-2,5 w gore, raz w dol i szlag mnie trafial, az kiedys po okresie spadlo i nie wrocilo. Teraz wiem, ze to bylo przez upal - woda mi sie po prostu zatrzymywala kiedy bylam przegrzana - no ale wtedy mnie to zloscilo. Teraz ostatnio mialam taki zastoj okolo 83 kg - tez cholera wie dlaczego - ale najwidoczniej tak mam, ze chudne schodkowo - miesiac bujania po kilkaset gram w te i wewte, a potwm bum- i niea 1,5 kg z dnia na dzien. I juz sie nie stresuje, bo wiem, ze ten skok nadejdzie - a przede wszystkim - CHUDNE ;) P.S. Mam taka aplikacje na swoim smartfonie: Monitor Your Weight i tam ladnie pokazuje na wykresie tempo chudniecia i przewidywany okres osiagniecia wagi docwlowej - jak sobie tak patrzw na te krechę, która ciągle idzie w dol, to wiem, ze nie ma stresu, bo kiedys ta linia sie skonczy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chciałam się tylko pochwalić, że w ten weekend zrobiłam ponad 70km na rowerze (korzystając z pięknej pogody) i w nagrodę dziś zobaczyłam 81,8 kg :) Jeszcze tylko 2 kg i "7" z przodu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JestemSzczupla
Jestem. Aqua, ciesze się, ze podobał Ci się tekst, myślę, że możemy pisać sobie czasem coś, co podtrzyma motywacje, ale jesli chodzi o tę diete, to jest ona smaczna sama w sobie, więc nie ma z nią problemów. Ja miałam gości w weekend, ale jadłam moje jedzenie, co prawda wczesniej pisałam o cieciu kalorii, nie jem duzo, nie jem moze mało, jem normalnie. Na wadze nie stałam, wiec jutro zobacze co i jak. Jesli waga będzie ta sama, to juz naprawdę cos zmienię, pomyśle. Zmienię i jesli waga pokaze 84, nawet z hakiem, to dam znac i to będzie moj sukces. Dzis w pracy znow jedna kolezanka mnie pochwaliła, a druga mówi, ze widac, ze nie podjadam. Zawsze, po jakims czasie diete konczyło podjadanie, ktore konczylo sie obzarstwem, a tu nie ma po co podjadac, bo to, co jem jest smaczne i sycace. Na razie, jak pisałam ograniczam sie do waskiej gamy produktów, bo tak mi pasuje i nie ma potrzeby tego zmieniac. Aqua, gratulacje! 70km na rowerze, tez bym tak chciała. Jezdzisz sama, czy z kims? Swietnie, ze waga spada, w koncu o to chodzi o faktycznie masz przyjemny moment przed sobą, 7 tuż tuż. A ja tez zobaczyłam 7, dwa lata temu. Zawziełam się i była dieta, mało kalorii, mało tłuszczu, to, co pisałam: tunczyk, warzywa, jakis owoc i maszerowalam codziennie po kilkanascie kilometrow, czasem z obciaznikami. W 6 tygodni minus 12 kilo, ale coż...Waga potem chyba staneła. To bardzo niebezpieczny moment, kiedy nie ma sie poukładane w głowie. Na takim jedzeniu człowiek coraz bardziej steskniony np. cukierka siega po niego, potem wiecej i bum, przebudzenie z setą na karku. Bardzo głupio. Ale 7 to bardzo przyjemna cyfra, bez 2 zdan. Dzis moja ulubiona pogoda, zachmurzone niebo. Z jakiegos powodu uwielbiam zachmurzone niebo. Moze dzis wreszcie sie przejde, ale nie stawiam sobie zadnych celów, najwazniejsze, to wyjsc, przynajmniej na poczatek. Rozmiar 40, jestes? Kto się jeszcze zapisuje na tłustą dietę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JestemSzczupla
Aqua, a co mi radzisz, bo jutro ja i kolzanki mamy zaproszenie do pani, ktora miała w weekend wesele swojego syna. Zaproszenie na kawę i ciasta. Ja mówiłam, ze ciasta nie będę jesc, bo nie jem macznych i z cukrem. Pani juz wie, niebedzie problemu, powiedziała, ze usmazy mi jajko, hehe. Ja oczywiscie problemu nie chce robic, przyniosłabym swoje muffiny i wypilabym z kawą, ale zastanawiam się, czy jeden, czy dwa kawałki ciasta byłyby wykroczeniem? Mysle, ze tak. Pisałas kiedys o weglach, ze moga byc z obojetnie jakiego zrodła, ale jednak ciasto ma pewnie ogromny ładunek. Jestem przeciwnikiem łamania stylu odzywiania z takich powodów, ze ktos gdzies daje nam cukierka, czy zaprasza na ciasto. Wiem, ze takie sytuacje sie mszcza, demotywuja i nie pozwalaja schudnac, wybijaja z rytmu. Jednak jestem ogromnym łasuchem i jak ja to przetrwam. Normalnie, taka jest prawidlowa odpowiedź. Wiec, jak myslisz, czy warto siegnac po ten kawałek ciasta dla kilku chwil smaku, czy niewskazane, wrecz naganne na hflc? Wiem, ze ludzie, ktorzy sa na takim stylu poprostu nie jedza takich normalnych ciast...i chyba przyszedł czas, zeby powaznie podejsc do spawy i jutro ew. skoczyc na kawie i swoich muffinach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trudno mi ci radzić jakieś konkretne rozwiązanie. Ja okazynie ciasta jem - zwlaszcza domowe, bez xhemicznych ulepszaczy. Ja nie jestem zwolenniczka ortodoksyjnego podchodzenia do tej diety - jezeli ma byc to dla mnie droga na reszte zycia to przeciez nie bede dziwaczka chodzaca na kazda impreze z wlasnym prowiantem :) Ale to ja. Kazdy musi znalezc swoja droge ;) Jezeli się boisz, że ulegniesz, to najedz sie w domu - z pelnym zoladkiem bedzie ci latwiej opanowac pokuse. Ja bym na twoim miejscu skusila sie na kawalek czy dwa ciasta z czystej ciekawosci czy i jak szybko bedziesz potrafila sie oprzec pokusie na wiecej. A nastepnego dnia wrocisz do LC i tyle. chyba, ze nie chcesz kusic losu to pozostan przy muffinkach. Mozesz tez zabrac kawalek gorzkiej czekolady. Albo mrozone truskawki :) Mrozone truskawki mozna ssac jak cukierki albo jak lody :D sa genialne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JestemSzczupla
Dopiero teraz mam chwilę dla siebie, ale nie mam już siły, jutro wpadnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozmiar40
Hej. Ja mam dosyć i padam na pysk. Od tygodnia walczę z chorobą córci. Od pół tygodnia syna a teraz i mnie dopadło. Chyba się doprawiłam w pn porannym bieganiem. Ale zaliczyłam 8km z hakiem :). Moja waga wariuje wahania dobowe to nawet 2,5kg. Stwierdziłam że ważyć się będę raz na miesiąc żeby całkiem nie zwariować. W niedzielę byłam na urodzinach mojej siostry i nie tknęłam nic zakazanego :))))). Tylko z przykrością patrzyłam jak ona z otyłością dużo większą od mojej pakuje w siebie ciasto za ciastem :((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JestemSzczupla
Rozmiar40 dobrze Cie widziec, mam nadzieje, ze szybko dojdzesz do zdrowie razem z resztą. Swietnie, ze nic nie tknełas na imprezie, w sumie na tej diecie nie ma sie zachcianek, a przynajmniej nie ma sie wielkich zachcianek. Jesli chodzi o te otyła osobe, ktora jadła ciasto, to mysle, ze otyłemu mniej zalezy, niz szczuplemu. Otyły i tak juz jest otyły. Szkoda. Oczywiscie, sa tez otyli, ktorzy chca wyzdrowiec. Ja wczoraj zjadłam ciasto. Byłam troszke glodna, było, wiec zjadłam do kawy. W sumie mozna powiedziec, ze poległam. Ciasta tego było jednak bardzo malo, byly to malenkie kawałeczki, zjadłam 3, w sumie takie prostokaciki. Kalorycznie nie miały znaczenia, ale miały znaczenie, jesli chodzi o rodzaj diety. Tu, mam nie jesc cukru, ani mąki. Nie martwie sie tym jednak, bo przekonałam sie tylko, ze te ciasta nie były takie smaczne, jak kiedys. Za slodkie, za miałkie...moje muffiny sa o niebo lepsze, nie ma juz tego słodkiego smaku. Zjadłam to ciasto tez dlatego, ze wczesniej..na wadze to samo. Moja waga waha sie od 85,5 do 86,5 i bylo akurat 86,5. Na mnie dziala chyba tylko ciecie kalorii, zaczynam tak myslec. W sumie, szczegolie teraz naprawde nie jem duzo. Na poczatku jadłam wiecej. N arazie jeszcze nie chce ciac kalorii, moze jutro, moze pojutrze, ale trzeba będzie. Tłuszcz juz ograniczyłam...sama nie wiem. Jerszcze raz to policze, potem pomysle, co mogłabym jesc. Zrobie wersje hf i lf... bo moze okazac sie, ze, zeby uciac kalorie, a zjesc cokolowiek, to musiałabym zejsc z tłuszczu, ajk kiedys pisala Aqua, ale to juz nie byłaby dieta hf, wiec troche niebardzo mi to pasuje. Moge tez pozostac przy hf, ale uciac ogolnie ilosc pozywienia, tylko wtedy będą aptekarskie ilosci. W kazdym razie przygotuje sie do tego psychicznie i zaczne od pitku raczej, bo dzis i jutro mam troche ciezszy dzien... musze sie przygotowac do tego. Jednak to dziwne, ze nic, dosłownie nic nie schudlam Ale coz, odnajde sposob, nie poddaje sie, bo odwrotu nie ma. Na pewnoe nie chce wazyc 100, 86 to tez zadna opcja, nawet 76 to wciaz za duzo..to tylko kwestia znalezienia dl siebie najlepszego rozwiazania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam okres, i wlasnie zjadlam paczke ciastek :S Ale pyszne byly :D I korzystajac, ze siedze na kolezanki kompie uaktualnilam stopke, zeby nie bylo, ze nie chudne :P 🌼🌼🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JestemSzczupła - a czy ty masz wagę kuchenną? I jeszcze raz mi przypomnij - od jak dawna jestes na lchf? I w ogole jak ostatnio chudlas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JestemSzczupla
Mam wagę kuchenną, taką małą, trochę niewygodną. Teraz z niej nie korzystam. Ostatnio jem moje muffiny i mieso. Mysle, ze te muffiny, to niekoniecznie sa na te faze, ale tak mi zasmakowaly. Wczoraj jeszcze zjadłam bakłazana na masle. Moze to nie jest typowe hflc, ale kiedy robilam typowe, nic nie schudlam, teraz tez nie. Idzie weekend, dzis pomysle, co dalej, jutro wciele w zycie. Jak chudłam? Np. 2 lata temu waga 92 kg, postanowiłam schudnac, miałam czas, duzo maszerowałam, czesto z obciazeniami i na diecie niskokalorycznej schudłam 13 kg, w ciagu 6 tygodni, czyli do 79kg. Super. Potem jednak dobiłam do wagi 99,5, a było to przed ostatnimi wakacjami, czyli maj/czerwiec. Zastosowałam diete niskotłuszczowa, bezcukrowa, kalorii tez nie duzo, mysle, ze mało i szybko schudłam 7 kg, potem jakos domeczyłam, tez szybko nastepne 6, czy 7 i wazyłam 88. Razem jedenascie kilo. Na poczatku lipca postanowiłam przejsc na surowe warzywa i owoce, jadłam głownie owoce, byłam na tym do 16 sierpnia i praktycznie nic nie schudłam. Pojawiła sie waga 85,2, ale, gdy zmienilam na hflc, waga podskoczyła o kilogram i tak juz zostało. Na warzywach i owocach to moze cos tam szło w dół, tempo slimaka, ale jednak to nie to, ale na tym, to juz w ogole kompletny zastoj. Tak to wyglada. Jesli chudne na niskich kaloriach, zerowym cukrze, niskim tłuszczu, to nie wiem, czy do tego nie powinnam sie sklonic. Oczywiscie, najgorsze jest takie przeskakiwanie z jednej diety na drugą, ale ....poprostu chce byc szczupła, a tu trace czas. W koncu zastanie mnie Sylwester, jak nic nie zrobie. Dlatego dzis czas na przemyslenia, a jutro musze zadziałac. Gratulacje, jesli chodzi o stopke. Ja tez bym taka dzis miała, moze źle wybrałam z tymi dietami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aqua_marine
Co was tak wymiotło? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×