Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość papugara

Nie lubię swojej siostry!

Polecane posty

Gość gość
no cóż...to jest duży problem twojej rodziny, bo bez wykształcenia, doświadczenia i pracy siedzisz u nich w domu napieprzając drzwiami i robiąc awantury z zazdrości o siostrę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W swojej pierwszej pracy miałam koleżanki, które przyjeżdzały do Warszawy pracować z miejscowości oddalonych o 300 km. Za pracę w sklepie np w galerii handlowej na cały etat można zarobić 1300 - 1500 zł w zależności od sklepu. W Warszawie można wynająć pokój za 500-600 zł ale przecież to nie musi być Warszawa tylko po prostu jakieś większe miasto. Gdybyś znalazła pracę w większym mieście to moim zdaniem dałabyś radę się utrzymać, skoro one dawały i skoro ja dałam. Mi nikt finansowo nie pomagał. Tyle, że ja jeszcze studiowałam dodatkowo. Moim zdaniem zrzucasz odpowiedzialność za to że Ci się nie udaje na rodzinę, która Cię nie wspiera. Piszesz, że nie mogłaś wytrzymać w pracy bo denerwowała Cię praca z ludźmi. Fajnie, że jesteś introwertyczką, ale w tym wszystkim jesteś też mocno wygodna. Nie jest trochę tak, że ten cały introwertyzm i to że nikt Cię nie rozumie i nie wspiera to dobra wymówka po prostu? Dopóki się na coś nie zdecydujesz, nie znajdziesz pracy by się sama utrzymać to nic się nie zmieni w Twoim życiu. Rodzina raczej nie zmieni o Tobie zdania jeśli nie pokażesz im że jesteś samowystarczalna. Wina zawsze leży trochę po środku - z jednej strony mogliby lepiej Cię traktować, a z drugiej może faktycznie to z czegoś wynika?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i o czym jest ten temat? O tym, że nie lubisz siostry. Dlaczego? Bo tak wyszło, że jest bardziej ogarnięta, przyjazna i lepiej sobie radzi, a Twoja mama chciałaby żebyś była chociaż trochę do niej podobna. Czego to jest wina? Ano tego, że sobie nie radzisz. Mieć hobby na koszt rodziców może mieć każdy, ale jakby ich zabrakło wylądowałabyś u siostry na wycieraczce prosząc o utrzymanie i kasę na to rozwijające hobby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papugara
Podejmowałam się różnych prac i jakieś doświadczenie już mam. Pracowałam za 1000 zł po 8 godzin dziennie, dojeżdżałam do miasta niby tylko 50 km, ale w rzeczywistości to jest ponad dwie godzin jazdy w jedną stronę, więc to nie tak, że wygodna jestem. Dawałam radę mimo wszystko, bo chciałam się wynieść z domu, ale musiałam zrezygnować z tej pracy, bo przestało mi się to opłacać. Próbuję coś lepszego znaleźć, ale póki co nic nie znalazłam. Siostra lepiej sobie radzi? Też lepiej bym sobie radziła gdyby mnie facet utrzymywał z dala od rodziców, gdybym miałam 5 minut na nogach do pracy, a nie dwie godziny w jedną stronę, którą mi ktoś załatwił po znajomości. Ona prawka też nie ma, choć kasę na to dostała tylko przepuściła, ale rodzice chcą jej drugi raz dać, a mi nie. Ona studiów też nie skończyła, bo też sobie nie poradziła i podobnie jak ja ma tylko maturę. Co do hobby to nie każde jest kosztowne. Czasem wystarczy komputer, kartka, ołówek. Na mnie nie wydają żadnej kasy poza tym, że dają mi jeść, bo ciuchy, buty czy inne pierdoły to ostatni raz dostałam kasę jakieś 3-4 lata temu nie mówiąc już o niczym innym, a siostra dostaje za każdym razem kiedy do domu przyjedzie a to 50 a to 100 zł tak po prostu. Łatwiej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ależ oczywiście,facet ją utrzymuje, ona sobie w ogóle nie radzi, tylko ma pracę w przeciweństwie do ciebie. Weź się ogranij i nie zwalaj an siostrę, że matka straciła wiarę w ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dobrze, że jestem jedynaczka, przynajmniej nie mam zmarnowanego życia przez rodzeństwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po tym co piszesz widac ze twojej siostry nie da sie nie lubić za to ciebie owszem i jest to twoja wina tylko. Twoja siostra jest mila sympatyczna i radzi sobie w zyciu, ty ludzi olewasz masz wszystkich i wszystko gdzies nie pracujesz zazdroscisz siostrze i liczysz ze bedziesz LUBIANA? zmien sie bo od tego trzeba zaczac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Robisz jeden błąd, bez sensu się oglądasz na swoją siostrę. Bo ona miała tu szczęście, tam dostała pracę, a tu pieniądze od rodziców, a ja nie. Skoro rodzice mają taki stosunek do Was to się nie zmieni, ona zawsze będzie faworyzowana i tyle. Tylko pytanie czy masz całe życie zmarnować, bo jesteś tą sytuacją pokrzywdzona, czy się weźmiesz za siebie? To tak samo jakbym hipotetycznie miała zazdrościć koleżance, bo ona ma bogatszych rodziców, bo dostała pracę po znajomości, a ja nie. Albo tu sobie załatwiła staż, a tam jakąś ekstra kasę. No ale może faktycznie była sprytniejsza? Czy to znaczy, że jej się nie należy, bo wszystko ugrała fartem i sprytem, a nie umiejętnościami? Życie nie jest sprawiedliwe i nigdy nie było ;) Prawda jest taka, że masz 23 lata, a nie masz pracy, nie masz studiów, mieszkasz u rodziców. Nic konkretnego nie robisz, bo hobby to hobby i nie można tego pracą nazwać. Piszesz że pracowałaś, mogłaś przecież odłożyć co się dało to na prawo jazdy czy cokolwiek innego jak Ci rodzice nie dają. Jeżeli to była jedyna oferta pracy (w co wątpię) to czy wolisz pracować i mieć dla siebie cokolwiek czy siedzieć w domu i się dąsać, bo Ci się nie opłaca a rodzice Ci nie dadzą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana autorko, gdybyś to pisała w wieku 15 lat to rozumiem, ale ty dziewczyno masz już 23 lata!!! Najwyższy czas wziąć los w swoje rączki a nie narzekać na niesprawiedliwości otaczającego cię świata.Znasz takie przysłowie? "Każdy jest kowalem własnego losu" Tak wiec koniec jęczenia, i do dzieła, powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papugara
Dlaczego wszyscy uważają, że ja NIC nie robię w sprawie pracy i nikt nie rozumie, że mi wcale NIE ZALEŻY, żeby być osobą lubianą? Ja siebie lubię, są też takie osoby, które lubią mnie, a mi nie zależy na popularności i wielu znajomych, bo tego NIE POTRZEBUJĘ. Wysyłam CV i roznoszę gdzie się da, rozglądam się za jakimiś ogłoszeniami, codziennie przeglądam oferty pracy na internecie i naprawdę staram się jak mogę. I nie jestem jakimś darmozjadem po prostu na utrzymaniu rodziców i nic sobie z tego nie robię. Pomagam w domu jak tylko mogę z racji tej, że pracy znaleźć nie mogę. Tak naprawdę moi rodzice nie robią w domu nic i wszystko jest na mojej głowie, a praca nie leży sobie gdzieś i nie czeka na mnie. Bezrobocie jest duże, miejsc pracy niewiele i wiele oszustów. Ale co ja mogę oprócz tego co robię? Uczę się w szkole policealnej, nad prawkiem myślę, bo kasa jakaś się uzbierała z tej ostatniej pracy, więc na to akurat by starczyło, CV roznoszę, uczę się języka, bo u mnie z tym słabo, a to jest ważne i chłopak mi z tym pomaga, na studia szkoda czasu, bo wiem, że sobie nie poradzę, zresztą bez wykształcenia też można pracować. Ja się żadnej pracy nie boję, czegoś już w swoim życiu próbowałam, a że teraz akurat w chwili obecnej i od półtora miesiąca nie mam pracy, to chyba nie powód, żeby nazywać mnie niedorajdą i życiową ofiarą, prawda? Nie zwalam swoich niepowodzeń na siostrę. Wszyscy tutaj jadą po mnie, że jakaś nieogarnięta jestem i beznadziejna, bo nie pracuję i dlatego próbuję się bronić, ale jak widzę to nie ma sensu. Chodziło mi o to, że nie rozumiemy się z siostrą. Ja jej nie zazdroszczę życia, tego niby ogarnięcia, pracy ani w ogóle niczego. Ona ma swoje życie, ja swoje i jest jak jest. Żalę się jedynie na niesprawiedliwość, że jej jest łatwiej, bo jest faworyzowana, a ja muszę sobie radzić sama. I zastanawiałam się jedynie nad tym, że jesteśmy tak różne CHARAKTEREM. Niby jest lubiana, a przyjaciół żadnych nie ma i chłopak ją olewa dla samochodu, pieniędzy i innych rzeczy ważniejszych dla niego. Ja mam przyjaciółkę, która rzuca wszystko jak mam problem i chłopaka, który świata poza mną nie widzi, więc chyba to o czymś świadczy, że nie jestem taka wredna, zimna i beznadziejna za jaką mnie uważacie, nie? Są ludzie, którzy mnie cenią, lubią i szanują, a pozostali mnie nie rozumieją i żywią niechęć. Siostra natomiast jest człowiekiem, którego lubią wszyscy, ale ja jej tego nie zazdroszczę, bo dla mnie to wszystko jest sztuczne i na pokaz. Ot co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yoreczka
Papugara ja cie rozumiem . Dlatego najlepiej mieć jedno dziecko. I być jedynaczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Siostra jak wyszła z domu to sama sie mogła z tobą pożegnać, a nie wyłazić bez słowa. Szkoda mi ciebie autorko. Rozumiem cię w pełni bo ja jestem dokładnie taki sam typ jak ty. Miałam brata starszego dwa lata i też "dusza towarzystwa" co go nigdy w domu nie było a ja wiecznie ta gorsza, taki właśnie "dzikus" całymi tygodniami, miesiącami sama w domu. Brat co chciał to brał ode mnie, nie szanował mojej własności. Ale nie do końca to było jak u ciebie. To co miałam lepiej to to że rodzice traktowali nas podobnie i my też nigdy nie włączaliśmy ich w swoje konflikty. Mama nie stawała po stronie żadnego bo oboje też oceny mieliśmy kiepskie. Jednak brat "żerował" na mnie psychicznie. Często naśmiewał sie i poniżał. Mówił mi okropne, bolesne rzeczy za kogo mnie ma, nieraz obraźliwe to były określenia, bardzo dla mnie upokarzające. Przy kolegach też był szyderczy do mnie, byłam dla niego wstydem. Nabawiłam sie lęków towarzyskich m. in. z jego powodu. Ale cóż mogę ci powiedzieć. Dziś mam 35 lat. Obawiam sie że nic nie zrobisz z tym. Pechowo sie złożyło że twoja matka i siostra to po prostu charakterologicznie te same gatunki ludzi którzy (często tak jest w życiu we wszystkich środowiskach lekceważą ludzi spokojniejszych) więc zawsze będą nadawać na tych samych falach. Jedyny błąd twojej matki to to że ona jako osoba o pokolenie od was starsza powinna miec już jakąś mądrość w sobie i widzieć pewne rzeczy a tymczasem nie wspiera cię, mimo że jesteś tak samo jej dzieckiem. Może nawet z powodu twojej matki sie cały problem twój wytworzył, że matka jest ślepa niesprawiedliwość twoją. Szukaj swojego miejsca w świecie. Ja sie wyprowadziłam w domu, założyłam rodzinę. Brat nie ma już nade mną żadnej "władzy", po prostu jak nie mam ochoty to sie z nim nie widze i tyle. Po latach już troszke inaczej to powinno wyglądać. I u mnie wygląda. Brat sie "uspokoił" o ile można to tak nazwać, nie poniża już mnie. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i on widzi że jestem już niezależna od niego, niezależna od rodziny w której sie wychowałam, że mam swoje życie, męża który mnie wspiera i który jest za mną. Pewne sprawy sie zmieniają w miare jak okoliczności się zmieniają. I ty też powinnaś być ponad swoją siostrą i ponad swoją matką. Lekceważą ciebie ? To ty lekceważ je, ale nie po to żeby liczyć na to że coś zrozumieją, bo prawdopodobnie nie zrozumieją. Lekceważ je po to żeby siebie chronić i skupić sie na własnym rozwoju i na własnych sprawach żeby one nie uderzały w twoją subtelną osobowość i nie deptały jej. Nie słuchaj ich co gadają kierując swoją uwagę na jakieś zajęcie. Nie słuchanie kogoś jest najlepszym sposobem na obalenie czyjejś opinii. Nie tylko w twoich oczach ale i w oczach osoby krytykującej. Znajdź sobie swoją pasję dzięki której poczujesz się fajnie, szukaj sposobu na wyrwanie sie z domu i znalezienie swojej ścieżki życiowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:14 nie podoba mi się twój wpis. Wg mnie to ty powinnaś się urodzić swoją siostrą, znaleźć się w jej skórze. Wtedy byś może zrozumiała że to nie ciebie dosięgła niesprawiedliwość tylko ją. Póki co nie zrozumiesz tego, bo nigdy nie byłaś w jej skórze i nie masz pojęcia jak to jest, ale może po śmierci sie okazać że to ty powinnaś dostać lekcje uświadamiającą, nie siostra. Bóg nie wszystkich stwarza tak samo zaradnymi, ale ci zaradni zawsze uważają że zaradność to tylko kwestia chęci. Nie moja droga. To nie tylko kwestia chęci. Jednak póki co za życia chyba raczej nie zrozumiesz tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurcze a ja jakiś czas temu zerwałam znajomość z pewną koleżanką która jest ekstrawertyczką, bo mnie w którymś momencie denerwowało że wiecznie taki żywioł z niej był, wiecznie taki spontan. Nie dało się nigdy z nią umówić pare dni do przodu, a potrafiła nagle bez zapowiedzi pojawić sie w drzwiach lub nagle w krótkim czasie wymusić żeby być u niej w domu na spotkanie towarzyskie. Męczyła mnie już ona. Taka mega zakręcona, głośna dziewczyna. Jestem introwertykiem. Nie wiem jakim cudem sie zgadałyśmy, ale lubiłyśmy czasem sobie pogadać o pólnocy przy piwku o życiu, o różnych sprawach, ona twierdziła że ceni we mnie to że czasem powiem coś czego nie powie, nie wymyśli nikt inny. Zawsze ceniłam te znajomość i wiedziałam to ale po drodze gdzieś po latach przestało sie to dla mnie liczyć, ale wy mi na nowo to dziś przypomnieliście że to że ja sie przyjaźniłam z tą optymistyczną wariatką to jakiś wybryk natury chyba, bo mnie przez całe życie ekstrawertycy nie lubili i zawsze wywalali poza margines, w szkole dziewczyny gardziły mną, traktowały jak powietrze. A im ktoś głośniejszy był to tym bardziej byłam dla kogoś takiego nikim, a tu nagle po tych wszystkich doświadczeniach taka znajomość nie wiadomo skąd przyszła. Ona nigdy sie ode mnie nie odwróciła, nawet jak w towarzystwie zapominałam języka w gębie i miałam tiki nerwowe. Chyba sie musze przeprosić z dawną koleżanką. Dzięki żeście mi niechcący to uświadomili

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yoreczka
A nie myślicie ze te problemy z rodzeństwem wynikają z niesprawiedliwego traktowania przez rodzicow rodzeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o to sie rozchodzi cały czas tylko niektórzy nie rozumieją tego a zamiast tego pieprzą jak potłuczeni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yoreczka
Ja to przerabiam cale zycie na własnej skorze i nie uważam ze moja siostra jest glownym winowajca tylko rodzice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co wy w ogóle pierdzielicie?? Że tylko ekstrawertyków należy szanować a "mruków" juz nie?? WTF??? Szacunek należy się kazdemu człowiekowi, a ona ich szanuje, mówi czesc, a że na więcej nie ma ochoty to co ma sie do tego jeszcze zmuszać?? Mało że zmuszają ją rzeczy ktorych siostra robić nie musi, że ją celowo drażnią i prowokuja?? Rodzina powinna się akceptować a rodzice powinni zadbać o równe traktowanie dzieci!! Jak to możliwe że jedna musi dojeżdzac bo nie ma kasy a dla drugiej kasa jest? Ze jedna ma na obiady a druga nie?? Nosz kurna obiad to chyba podstawa czy to aż tyle kasy?? Czy tylko ci co kłapią jadaczką na okrągło nieważne z sensem czy bez sensu maja prawo do życia i szacunku?? Poza tym każdy ma swój czas ja tez w młodości taka byłam, nie byłam przebojowa i koniec, teraz duużo sie poprawiło ale wciąż nie jestem rozgadana i szczebiocząca, zresztą gdyby wszyscy tacy byli to można by było zwariować..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko uwierz że nie każdy jest przeciw tobie i uważa że to twoja wina, tylko ekstrawertyków zabolało i się rozkrzyczeli... Oczywiście każdy ma swoje za uszami ale bez sensu jest gadanie że siostra jest ok bo pracuje... Tu nie o pracę chodzi tylko o traktowanie, to siostra w koncu, a nie wróg jakiś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jareg
Szacunek... Powinnas najpierw porozmawiac z matka. Rodzina jest od tego aby Cie wspierala nie powinno byc takiej sytuacji ze Cie obgaduja tym bardziej w Twojej obecnosci. Za bardzo zwalasz wine na swoja siostre ktora nie ponosi tu calej winy. Niestety nie kazdy dorosl do bycia rodzicem i to bardziej wychodzi na "falszywosc" Twojej matki niz Twojej siostry ktora od dziecka byla traktowana jako lepsza i czuje sie nia nadal poki nie dasz jej do zrozumienia ze nie godzisz sie na to. Pamietaj rowniez ze masz ojca z nim rowniez powinnas porozmawiac ktory moze nie widzi tego problemu. Z kazda z tych osob powinnas porozmawiac osobno w cztery oczy i wyjasnic jaki masz problem. Mozesz miec pretensje do rodzicow ze kiedys bardziej wspierali Twoja siostre jednak teraz gdy juz masz swoje lata powinnas wyjsc na swoje a nie siedziec na garnuszku u rodzicow. Nie mozesz juz sie ogladac na siostre ze ma lepiej w zyciu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yoreczka
Mysle ze każdy z nas lub większość wie co to znaczy nie rowne traktowanie przez rodzicow lub jednego z nich. Stad się biore problemy miedzy rodzeństwem i nienawiść. Często slyszlam ze nie można dzieci traktować jednakowo lub jak kto woli kochac. Często te zachowania sa powielane przez dzieci potem w ich dorosłym zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
duzo tu ludzi krytykuje autorke listu, nie wiem czemu, tak jaby w tym zyciu kazdy ma co sobie zamarzy a jak komus to nie wychodzi to nadaje sie tylko do tego zeby go krytykowac. To oczywiste ze wiele problemow ktore ma sa spowodowane nierownym traktowaniem jej i siostry przez jej matke, u mnie w domu tez tak bylo, jedynie co to moj brat byl o wiele dojrzalszy od mojej mamy i z jego strony nigdy nie mialam problemow, raczej az do teraz czuje sie zobowiazany w jakis sposob miec nade mna piecze, chocby z daleka, oczywiscie nie wysyla mi kasy ani nic w tym stylu ale zawsze od czasu do czasu przynajmniej spyta co u mnie. Ja tez jestm introwertycza, on extrowertyk, z wieloma przyjaciolmi itp. Teraz mam faceta, co ciekawe jest ekstrowertykiem, ma mnostwo przyjaciol i znajomych, ja prawie w ogole, zamknieta w sobie jak zawsze ale to nam nie przeszkadza, on mnie rozumie, nie jest tak ze introwertyk z ekstrowertykiem sie nie dogada, to raczej kwestia podejscia do siebie i akceptacji. Ja np rozumiem ze on lubi czasem wysc z kolegami na piwo, on rozumie ze ja czasem wole posiedziec nad ksiazka czy komputerem albo cos poszyc bo lubie szyc zamiast isc na impreze. Problem pojawia sie jedynie wtedy, gdy jeden probuje zmienic drugiego na sile albo udawadniac ze bycie takim czy innym jest be. tak bylo z moim poprzednim facetem ale rzucilam go w diably, teraz mam spokoj. Mysle ze autorka powinna szukac mozliwosci wyprowadzki, nie ma sensu tak tkwic, moze sprobowac wyjechac za granice? dobra jest proba nauka jezyka obcego choc tak naprawde najlepiej sie nauczy bedac tam na miejscu. W wielu krajach jest latwy dostep do nauki jezyka, w Belgii np placi sie naprawde grosze za caly rok nauki jezyka, slyszalam ze w Anglii czy w niemczech jest podobnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yoreczka
No wlasnie nie wiem skad ta krytyka. Jednemu tak się układa drudiemu inaczej. Jedem ma szczęście w zyciu inny nie. Jeden jest ladny, drugi brzydki i tak by można było wymieniac .Latwo się mowi jak się komus dobrze w zyciu układa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Typowe (polskie) podejście - jeśli komuś się lepiej powodzi to tylko ze względu na szczęście, a ten, kto ma źle ma źle dlatego, bo go tak życie strasznie niesprawiedliwie skrzywdziło i trzeba mu współczuć ;) Osoby którym wychodzi najczęściej zawdzięczają to ciężkiej pracy, pomysłowi na siebie i temu, że mimo przeciwności losu się nie poddają. Ale inni sobie zawsze znajdą wytłumaczenie... bo bogatsi rodzice, bo więcej szczęścia, bo bardziej utalentowany. I będą tkwić w swojej zgryzocie zamiast próbować cokolwiek w swoim życiu zmienić..:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też właśnie jestem osobą bardziej introwertyczną, pod tym względem, że do nowych ludzi jestem nie śmiała, ale jeśli już poznam jakąś osobę to w ogóle się przy niej nie wstydze, jakieś trzy czwartek moich przyjaciół to ekstrawertycy i dzięki nim oduczam się tej nie śmiałości :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość124
Ech, weź się za siebie. Jestem introwertyczką, ale potrafię być towarzyska i mam znajomych. Nie jesteś wyjątkowa, wbij to sobie do główki, i nie zmienisz całego społeczeństwa pod siebie. Zatem powinnaś się nauczyć NORMALNIE funkcjonować. Ciesz się, że masz tę przyjaciółkę i chłopaka, bo z tego co piszesz, jesteś pasożytniczą egocentryczką. W szkole nie radziłaś sobie, nie studiujesz, masz średniowieczne poglądy (>>> chłopak), mieszkasz z rodzicami, nie odzywasz się, a gdy ci coś nie pasuje to żalisz się w internecie. Rodzina ma się domyślać o co ci chodzi, skoro się nie odzywasz? Dla nich jesteś po prostu dziwną, małomówną osobą, czarną owcą. Jeżeli czujesz, że sobie nie radzisz, konieczna jest terapia u psychologia, może on zmiękczy twój charakterek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papugara
Przeczytałam wasze komentarze. Jestem wrażliwa na krytykę toteż wzięłam sobie to wszystko do serca. Po pierwsze mi nie są potrzebni znajomi, nie jestem towarzyska i nigdy taka nie byłam. Mało tego, nie uważam, żeby to było coś złego, co należy tępić i koniecznie zmieniać w człowieku. Jedni są duszą towarzystwa, wszyscy ich lubią, są szaleni, spontaniczni, głośni i uważani za fajnych. Drudzy są jak to określacie "dziwni", bo spokojni, małomówni i skryci. Ja należę do tych drugich, ale to nie oznacza, że tych pierwszych nie szanuję i tym bardziej nie oznacza to, że (jak to ktoś mnie o to oskarżył), że chcę by c****erwsi mieli się zmieniać pode mnie, tak jak ja chcę. Bzdura! Po drugie moja siostra jest moim przeciwieństwem pod każdym względem. Inny wygląd, inne poglądy, inne charaktery. Ona miała to szczęście, że jest podobna do mojej mamy (wygląd i charakter) i tym samym świetnie się rozumieją, wspierają się i mają tysiące tematów do rozumów. Ja, na nieszczęście mojej mamy, uradziłam się inna i ona nie umie mnie zrozumieć i chyba przez to niezrozumienie mnie tak krytykuje. Po trzecie jedyne czego mogę zazdrościć mojej siostrze, to to jak się dogaduje z mamą, że ma od niej pomoc i wsparcie. Chyba każdego bolałby fakt, że dla siostry kasa na każdą bzdurę się znajdzie, a mi wypominany jest obiad w domu. Że ja kiedy pracowałam miałam się dokładać do rachunków, podczas gdy mojej siostrze to rodzice dokładali się np do jej zakupów i tak ode mnie kasa była wyciągana, a jej była dawana. I to przykre, że po nią jeździ się na przystanek (15 minut piechotą), a ja nieraz musiałam sama nocą iść na nogach do domu 10 km, bo mi ostatni bus uciekł i nikt po mnie nie przyjechał. To wszystko jest niesprawiedliwe. Po czwarte pisałam o dzieciństwie i okresie dojrzewania, ponieważ takie nierówne traktowanie było od zawsze, ale to nie oznacza od razu, że ja wciąż oglądam się na siostrę. Ona ma swoje życie, ja swoje i staram się nie mieć z nią kontaktu, bo bardzo źle na mnie działa, ale przyjeżdża do domu i wtedy muszę z nią pogadać, coś razem zrobić, pożartować. Ciężko jest, bo mamy różne poglądy, różne poczucie humoru, różne zainteresowania, różne charaktery i w zasadzie nie ma niczego, oprócz więzów krwi, co by nas łączyło. I po piąte ja nie lubię swojej siostry, bo jest głośna, bo chce, żebym opowiadała jej intymne szczegóły swojego życia, bo muszę wysłuchiwać jej szczegółów kiedy dla mnie to jest obrzydliwe i uważam, że się nie szanuje. Irytuje mnie jej bałaganiarstwo i to, że się mnie zwyczajnie czepia. Kiedy ona ma coś zrobić np schować po mnie ser do lodówki to krzyczy za mną i wymachuje mi tym serem przed nosem, że go nie schowałam sama, podczas gdy ona zostawia brudne kubki na stole w hurtowych niemal ilościach zamiast włożyć je do zmywarki, ale ja za mną nie chodzę i nie krzyczę, że coś zostawiła. Kiedy zostaje na noc śpi w moim pokoju bez pytania. Ja się kładę dużo później niż ona i potem jestem zaskoczona, że zajęła moje łóżko, bo ona "nie chce spać sama". Zabiera mi poduszkę i owija się kołdrą, tak że muszę sobie specjalnie iść po drugą poduszkę i po drugą kołdrę, bo dla mnie już nie ma albo ścielić łóżko w jej pokoju i tam spać. Wszystko mnie irytuje w niej. To jak gada, jak się złośliwie śmieje, jak się czuje wszędzie gwiazdą, jak gra przed innymi, bo dla mnie to wszystko jest takie sztuczne, fałszywe, wszystko na pokaz, a w środku ona czuje się nikim, co kiedyś sama przyznała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papugara
A tak w ogóle to z mamą rozmawiać się nie da, bo jest toksyczną matką względem mnie i wszystko co robię jest źle i z tym się dawno już pogodziłam. Może mnie kiedyś zaakceptuje, ale wątpię, bo wiele razy już od niej słyszałam bardzo przykre słowa, że jestem nikim, że jestem poje/bana, że jestem dzikusem, że nic w życiu nie osiągnę, że jestem beznadziejna i wszystko źle, a siostra taka cudowna. Nigdy żadnych miłych słów. Z siostrą kiedyś było miło, dogadywałyśmy się jakoś (sama nie wiem jak), ona doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jestem inna, ale wyraźnie jej się to nie podoba i usiłuje mi wmówić, że moja postawa jest niewłaściwa. Tutaj na forum niektórzy robią to samo. Ale ja już wyleczyłam się z niskiego poczucia własnej wartości dzięki mojemu chłopakowi i lubię siebie taką jaka jestem :) Jedyna osoba w tym domu, która mnie akceptuje to tata. On widzi problem, stara się zmienić podejście mamy, ale między mnie i siostrę się nie wtrąca. I tak się wiele zmieniło na moją korzyść dzięki niemu. Z domu chcę i wiem, że muszę jak najszybciej się wynieść, i bez waszego oświecenia. Robię wszystko w tym kierunku, więc to kwestia czasu, tylko szkoda, że wsparcia nie mam ze strony mamy. A żalę się w internecie, ponieważ szukam wsparcia i zrozumienia dla mojej sytuacji. Przyjaciółka i mój chłopak są jedynakami, więc ciężko im to zrozumieć dlatego tutaj napisałam. Dziękuję za uwagę. Pozdrawiam wszystkich ekstrawertyków :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yoreczka
Brawo Papugara..!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×