Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mam zj****e życie... sami zobaczcie

Polecane posty

Gość gość

Mam zj****e życie... sami zobaczcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
-idę po raz trzeci na studia (w zasadzie drugi, ale maturę zdawałam w 2012) -nie mam stałej pracy, tylko dorywcze od czasu do czasu -nie mam znajomych -nie mam chłopaka, niedawno dostałam kosza od jednego -nawet zdrowie mi szwankuje, ale to ze stresu.. -przytyłam ciut, i czuje się mniej atrakcyjna, co prawda tylko 4 kg, ale nie podoba mi się to, bo zawsze tyję na gębie (i w nogach) znowu mam chomiki.. trzeba będzie dietę zarzucić Jedynie trochę udało mi się wyjść z fobii i wychodzę z domu regularnie, łażę sama w różne miejsca, na wystawy, do teatru etc., ale co mi z tego skoro w kolko sama.. nie mogę się tym nawet z nikim dzielić. I nadal mam gorsze dni, boje się czasem ludzi nawet na ulicy, więc chodzę na terapię. Cały czas próbuje coś zmieniać, ale niewiele wychodzi. Będę próbować dalej, nie poddam się, ale są dni, kiedy po prostu mam ochotę coś sobie zrobić. Czuje się jak bezwartościowe gówno przy innych. I nie pierdolić, ze narzekam, albo ze się poukłada jak się będę starać. Ja wiem, ze coś tam za jakiś czas się ułoży, tylko mam dość tego, ze tak długo żyję w takim marazmie. Moja matka do mnie; ja się tobie zupełnie nie dziwie, ze masz doły.. Nawet ona, a powinna wypierdolić córeczkę za drzwi tak naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktoś ma podobnie? Jak sobie radzicie z poczuciem porażki, nawet ze świadomością, że coś się możecie poprawić, ale i tak jesteście daleko w tyle w porównaniu z rówieśnikami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i ze wstydem. Ja dostrzegam plusy praktycznie braku znajomych - przynajmniej nikt nie widzi, jak sobie nie radze w życiu... tej garstce znajomych, która się wyniosła za granice albo do innych miast, nawet o tym nie opowiadam, tak mi wstyd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No rzeczywiście nie udało ci się to życie. Jakaś taka niewydarzona jesteś i nie widzę dla ciebie wyjścia z tej sytuacji. Pogódź sie z tym, bo lepiej nie będzie, ale może być jeszcze gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smuuuutnaaaa
Hej, u mnie też nie za ciekawie. Całkiem podobne mam problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuje słoneczko za pocieszenie. Pogodzić się nie pogodzę, nie dam ci tej satysfakcji :) Któregoś dnia zwalczę do reszty tą cholerną fobię i problemy zdrowotne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
smutna, a co konkretnie jest nie tak? :) wywal z siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smuuuutnaaaa
Mam dokładnie ten sam problem ze studiami co Ty - matura w 2012, ale znowu będę musiała zaczynać od początku. Poza tym też kiepsko ze znajomymi. I jakiś taki generalny marazm życiowy - za nic nie umiem się zagrać, nic mi się już ni chce..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To możemy przybić sobie piątkę.. przenosisz się na inny kierunek, czy zawaliłaś? ;) ja zrezygnowałam.. ze strachu, na wcześniejszym miałam problemy zdrowotne i o niego nie walczyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smuuuutnaaaa
Nie miałam już siły na tamten kierunek, był dla mnie za ciężki i bojąc się, że nie dam rady, sama zrezygnowałam. Wiem, głupie. Nawet bardzo, ale po prostu mnie to przerosło. A teraz też mam problem, bo żaden inny kierunek też mi nie pasuję i znowu pcham się na trudny, którego właściwie nie chcę, ale nie widzę za bardzo alternatyw..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałam w kwietniu-czerwcu ożywienie, lepiej się czułam psychicznie.. więcej przebywałam z ludźmi na pewnej rzeczy, miałam więcej zleceń w pracy, zaczęła się znajomość z tym chłopakiem, który ostatecznie mnie olał. A teraz siedzę, przestaję mieć chęć do wyjść, nawet pracy na ten moment nie mam. Wszyscy gdzieś wyjeżdżają, chodzą.. ja może pojadę sama na parę dni w sierpniu gdzieś. Na wrzesień zaprasza mnie kolega zza granicy na kilka dni, ale nie mam ochoty lecieć, nigdy za nim nie przepadałam (na początek października mam i tak kupione bilety za granice, nie wiem jak i z kim podaje, ale..) Chciałam autostopem pojeździć , ale kolega z innego miasta zajęty teraz, a nie ma z kim innym. Z nudów się uczę już troszkę na studia, szlifuje angielski etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja idę na taki trochę niszowy.... tym razem humanistyczny. Ale odpowiada moim zainteresowaniom. Mam nadzieje, że tym razem będzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja na tym co byłam ostatnio, dostawałam ataków paniki przed jednymi zajęciami. Zrezygnowałam, bo zamęczyłabym się, mimo ze inne przedmioty mi całkiem odpowiadały, ale tego typu przedmiot, którego się bałam, byłby przez cale studia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smuuuutnaaaa
Dobrze, że trafia w zainteresowania. Mój nowy znowu nie będzie trafiał.. Ale jak ma trafiać, skoro przez to wszystko przestałam się czymkolwiek interesować? Według mnie takie osoby jak ja nie powinny iść na studia, tylko co z sobą zrobić... Przecież wiadomo jakie są perspektywy w tym kraju nawet po studiach, a co dopiero bez...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja w ogóle nie liczę na prace po tym kierunku. Etyki w szkole nie mam zamiaru uczyć... ;) Mam swoje marzenia, ale w inna stronę, ale brak mi kompetencji związanych z relacjami z ludźmi do zrealizowania ich. Dlatego muszę się wyleczyć i stanąć na nogi. Też mam zubożenie zainteresowań ostatnio... Mało co sprawia mi radość. Terapeuta mi nawet powiedział, ze wiszę jedna noga po stronie depresji. Jak mam nie wisieć, skoro czuje się tak strasznie bezwartościowa i inni pewnie tez by mnie tak ocenili? Ale jakoś jeszcze ciągnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ile wazysz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Brawo, że walczysz i się nie poddajesz. Rozumiem Cię lepiej niż myślisz. Pomimo trudności żyj i ciesz się życiem :) Przytulam wirtualnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po co pytasz? A zreszta.. BMI mam 20, ileś tam, ale po twarzy można by wnioskować nadwagę :P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dasz rade.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to się zabij

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
h

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A będzie jeszcze gorzej, zobaczysz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego życzycie mi źle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×