Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Ania mamaZuzi

Poród martwego dziecka

Polecane posty

Gość Anciak
Klementynaaa - GRATULACJE Kochana.... coraz więcej ciężarówek :) trzymam kciuki, żeby było nas jak najwięcej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justynna88
Gratulacje :D ja jak teraz czekałam na okres to była na maksa zestresiwana, że to nie czas jeszcze ale jak już się pojawił to stwierdziłam ze szkodą, że los mógł za mnie podjąć ta decyzję. Póki co nie staramy się. W lutym mam lecieć na te 1,5 mc do USA, no i dopiero co zaczęłam nową pracę. Mąż uważa że powinniśmy jeszcze ponad rok poczekać bo pewnie do tego czasu dostanę awans i umowę na nieokreślony ale tyle to na pewno nie dam rady. Problem w tym ze to musi być wspólna decyzja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Klementyna gratulacje:) dużo zdrowka i rosnijcie dobrze:) trzymam mocno kciuki za was:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Aniolkowa mamo super synus juz taki duży:) moj 12stego skonczyl 7mcy:) wiem co czujesz bo ja mam to samo ale trzeba byc silnym, ja za 5dni mam 2 rocznicę swojego aniołka:( dzisiaj byłam na grobie poplakac sobie trochę. .. trzymaj się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, przyszły najnowsze wyniki krwi. Tsh spadło z 5,4 na 2,2!!! Jupiiiii! Poczekalam, nie brałam hormonów, tylko dieta bezglutenowa. I spadło!! Taka jestem szczęśliwa! Produkcja hormonów wzrosła! :) Przy 5,4 było ryzyko większe poronienia. Gin jednak mówił zeby poczekać, ze na poczatku ciazy potrafi tak rosnąć. No i zaczekalam. Opłaciło sie :D jestem taka szczęśliwa :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Nefer to super:) cieszę się razem z tobą:) trzymam mocno kciuki za was:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Wklejam wam cos co przeczytalam,co bardzo mnie poruszylo i co oddaje dokładnie to co czuje i czulam. " niedługo, w ramach kampanii mającej pomagać kobietom, które straciły swoje upragnione Maleństwa ma ukazać się książka pt. „Aniołkowe mamy”. Składać się na nią będą fragmenty blogów matek, które tego niewyobrażalnego cierpienia doświadczyły. Umieszczone tam będą również fragmenty 2 moich postów, bo choć na moim blogu piszę sprawach bardzo rozmaitych to również należę do tych, których życie na zawsze zostało boleśnie naznaczone. Na zawsze, bo Aniołkową Mamą  nie przestaje się być nigdy… Ten ból, choć po pewnym czasie da się go „oswoić” i nauczyć się żyć mimo wszystko, a nawet tym życiem po prostu się cieszyć, nigdy nie zanika i nigdy nie wiadomo kiedy przypomni o swoim istnieniu. Temu tematowi na swoim blogu poświęciłam bardzo niewiele czasu, ale nie znaczy to, że dla mnie nie istnieje.  Wciąż pamiętam tamten czas, każdą chwile mogłabym odtworzyć wręcz minuta po minucie… Wraz z moim Synkiem na zawsze część mnie zwyczajnie umarła. Tamten czas to ból, rozpacz, czucie się gorszą od wszystkich kobiet na świecie i przygniatające poczucie winy… Chciałam się ukryć przed światem, wmawiałam niektórym ludziom, że nie byłam w ciąży, choć wiedziałam, że to absurdalne i bezsensowne, ale chwilami nie byłam w stanie znieść ich zażenowania i okolicznościowych frazesów, którymi mnie karmili. Ale chcę wrócić do poczucia winy, bo wydaje mi się to ważne. Nie dane mi było przytulić mojego maleństwa, bo różni” lepiej wiedzący” ludzie do tego nie dopuścili. Tak króciutko byłam jego mamą kiedy żył, tak niewiele mogłam mu dać, a nawet tego nie dałam ! To niewyobrażalne wprost cierpienie, naprawdę. Pewnie dlatego, w dniu pogrzebu Synka, obiecałam mu, że nie dotknę żadnego dziecka, które urodzi się potem, że przytulę dopiero takie, które będzie jego przyszłym rodzeństwem. Może to się wydać absurdalne, może takie było, ale wówczas było mi to potrzebne, czułam, że tego by chciał. I słowa dotrzymałam. Miesiąc po śmierci mojego Synka, urodził się mój bratanek. Miałam być, co  od dawna było ustalone jego chrzestną. Nie byłam. A potem? Kiedy znów zaszłam w ciążę bardzo się bałam. Właściwie cała byłam lękiem. Nie planowałam, nie kupowałam ubranek… Nawet imienia dziecku nie nadałam. Postanowiłam, że dostanie takie, które będzie patronować dniu jego wychodzenia ze szpitala…. I myślałam o tym, że chcę, żeby to była dziewczynka… Nie chciałam żadnego innego chłopca… I los dał mi już tylko córeczki… Kiedy Julka była już w domu, choć z jednej strony wszystko śpiewało we mnie radością, z drugiej czułam, że coś jest nie tak… Początkowo nie umiałam odczytać tego uczucia…. Dopiero po miesiącu, gdy byłam z nią sama w domu i karmiłam piersią, nagle strasznie się rozpłakałam i wtedy zrozumiałam o co chodzi. Pojęłam, że problem był w tym, że tuląc córeczkę miałam wrażenie, że zdradzam zmarłego Synka. Karmiłam córeczkę i płakałam z żalu nad tym czego nie mogłam mu dać, czego był pozbawiony, a jednocześnie czułam jak z każdą łzą następuje we mnie jakieś oczyszczenie. Czułam się tak jakby mój synek stał gdzieś przy mnie i mówił, że rozumie i że ja i jego siostrzyczka mamy do tego prawo. To bardzo trudne do przekazania i pewnie głupio brzmi jak się to czyta, ale po tym zdarzeniu nastąpił przełom. Wreszcie nic nie przeszkadzało mi cieszyć się Julką. I czułam, że mój Synek, gdzieś tam, jest z tego zadowolony. Zresztą jego obecność czułam bardzo często, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. To inni uświadamiali mi to, niekiedy pytając o niezrozumiałe zachowania. Jednym z nich był sposób w jaki przechodziłam przez jezdnię. Otóż robiąc to, bezwiednie prawą rękę zabierałam z poręczy wózka i opuszczałam w bok… Tak jakbym chciała mocno przytrzymać za rączkę idącego przy mnie maluszka…. Mamą jest się na zawsze… Nawet, gdy nasze dziecko to Aniołek.."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość UkochanaMama
Tyle dobrych wieści na forum. Ja jakoś nie umiem myśleć o swoim dziecku jako aniołku. Dla mnie to jest tak bardzo konkretny człowiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania mamaZuzi
Nefer23 super ze tsh tak spadło dbaj o siebie i maleństwo jak czytałam opowieść z wizyty i mysle ze chyba częstsze wizyty wskazane. Klementyno gratulacje potomka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania mamaZuzi
Justysia26 kiedy ta książka bedzie? Ukochanamamo jak wizyta bo ja ci powiem mimo tego pisemka od genetyka taki tak musiałam sie przekomarzać z lekarzem aby zastrzyki mieć na zniżkę ale w rozrachunku końcowym skserowaly do karty i będę mieć zniżkę. U mnie trochę lepiej ostatnio byłam u ginekologa i zrobiła jeszcze raz posiew jesli wszystko bedzie ok mogę sie starać od przyszłego miesiąca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość UkochanaMama
Aniu, wypisała mi zalecenia na kartce, w tym heparynę, ale jeszcze nie mówiłam o tym ginekolog, więc nie wiem. Zamierzam się z nią skontaktować, jak będę po kolejnym wymazie. Mnie kazała zrobić dopiero po następnej miesiączce. Poza tym genetyk zaleciła mi zbadać kwas foliowy we krwi, bo stwierdziła, że jak na moją mutację, to 800 sobie dość dużo dowaliłam. I była przeciwna włączaniu Acardu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania mamaZuzi
Ukochanamamo tak mi moja ginekolog tez powiedziała ze za duża ta dawka 800 ale ja juz tak używam jak kazała genetyk każdy mówi cos innego tzn podobnego ale trochę różniącego. Właśnie mi ginekolog powiedziała żeby zacząć brac acard 75 podobno mała dawka a od serduszka zastrzyki ale genetyk aby akard nie i sama nie wiem. Jestem właśnie w trakcie owulacji i w ten czwartek znowu idę sprawdzić czy pęcherzyk pękł i czy jest płyn w zatoce doglasa i odrazu ten posiew bedzie tak kazała. Ukochanamamo musisz być stanowcza w rozmowie z lekarzem ginekologiem i powiedzieć ze genetyk dał zalecenia i powiedział ze ma być zniżka mi po takiej gadce odrazu powiedziała ze ze zniżka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość UkochanaMama
Mam nadzieję, że u mnie nie będzie takiego problemu, bo ginekolog sama poleciła mi starać się o jakieś zaświadczenie, tylko ona mówiła o immunologu. Byłam u dentysty i zgodziłam się na wymianę plomby amalgamatowej. Teraz ciągle się martwię, czy dobrze zrobiłam, bo ponoć rtęć dostaje się do organizmu. Nie wiem, czy teraz mogę zająć w ciążę :( W dodatku powinnam jeszcze jedną plombę wymienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania0511
Klementyna moje gratulacje;) dużo zdrówka zycze;) ciesie sie ze dobrych wiadomosci jak ta jest coraz wiecej;) Ja z moim K. W końcu po ponad pieciu miesiacach zaczynamy gdybac o dziecku:) Robimy male kroczki do przodu:) Bardzo mi przykro z kolejne dziewczyny dolaczaja do naszego grona:( z wlasnego doswiadczenia wiem ze czas pomaga... i może to wszystko nie mija ale staje sie bardziej znosne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania mamaZuzi
Ukochanamamo ja tez zrobiłam juz zęby miesiąc temu ale powiem ci szczerze ze ja nie wiem jakie mam plomby ostatnio 2 lata temu wymieniałam wszystkie u tego samego dentysty ale dla własnego spokoju psychicznego bo i tak było duzo tych inf. odpuściłam i nie wiem jakie one są. Tylko spokój nas uratuje ściskam Cie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość UkochanaMama
Jeśli robiłaś to prywatnie, to na pewno nie są amalgamatowe. Takich już nie stosują. Ja dla pewności chyba jutro zadzwonię do ginekolog. Cieszy mnie tylko to, że dużo tego amalgamatu wyplułam, bo patrzyłam, czym pluję :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania mamaZuzi
Ukochanamamo tak robiłam wszystko prywatnie trochę stresuje mnie dentysta wiec jak juz znajdę odpowiedniego lekarza to sie trzymam niezależnie od kwoty ale moj tani

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania mamaZuzi
Teraz sprawdziłam na necie jakie to plomby i ja ich nie mam napewno wymieniłam chyba ze 2 te dwa lata temu Ukochanamamo pluj tym świństwem nie sposób tego przeoczyć kolor charakterystyczny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość UkochanaMama
Wyplułam podczas wymiany. Teraz już nie pluję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justynna88
Ja mam dziś duży kryzys. 16.11 była planowana data porodu..A ja zamiast do szpitala idę jutro do pracy i na cmentarz :( nie mogę poradzić sobie z tymi emocjami... Powiedziałam mężowi, że czekam tylko na koniec okresu próbnego i zaczynamy się starać na wiosnę bo ja psychicznie nie dam rady czekać. Lekarz dał zielone światło od października. Ja chciałam czekać bo myślałam że mi to pomoże, zmienię pracę, otoczenie, wyjade ale to nie pomaga. Mam wrażenie że tylko mnie to przytłacza :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość UkochanaMama
Justynna88, rozumiem, co czujesz. Nie blokuj się tylko w tym dniu z uczuciami. Ja czasem, jak mi bardzo ciężko w pracy, wychodzę do toalety i te kilka minut na westchnienie, na podpłynięcie łez do oczu pomaga. Czy czekanie pomaga? - wciąż na swoim przykładzie nie wiem. Dziś koleżanka, która się bardzo cieszyła, że jesteśmy razem w ciąży, a która miesiąc temu przestała się do mnie odzywać, najprawdopodobniej rodzi. Nie żeby mi powiedziała, ale w jej wypadku cały dzień bez fb to tylko taki powód może być. Mam w związku z całą tą sytuacją mieszankę uczuć. Dodatkowo dziewczyna, z którą leżałam na pc też chyba urodziła. Nie odzywa się do mnie. Pisałam do niej jakiś czas temu, była w 35. Teraz jest w 39, a najpewniej już nie jest, bo miała planowane cc, więc tyle by nie czekali. Nie powiedziała, że urodziła i najpewniej pochwaliła się innym, ukrywając to przede mną. Cóż, może nie należy mi się wiedzieć. Czuję się trochę w związku z tym wykluczona czy napiętnowana, niezależnie od ich motywacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justynna88
Ukochaną mamo też tak robiłam w pracy ze chodziłam do wc ochłonąć bo nie raz już łzy same poleciały nieoczekiwanie. Boję się żeby nie zwariować od tych wszystkich emocji :/ twoje koleżanki okropnie się zachowały chociaż pewnie nie chcą cię ranić dlatego nie opowiadają o swoich dzieciach. A prawda jest taka że gorzej się z tym czujemy, jak tredowate :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Offca87
U mnie z kolezankami sytuacja jest podobna. W ciazy byly nas 3...one obydwie urodzily dziewczynki koncem lipca a pozniej kazdy z nas czekal na mojego Kazia na koniec wrzesnia. Niestety stalo sie co stalo...ale od razu prosilam je zeby nie zaczely mnie unikac tylko dlatego ze one maja dzieci a ja jednak nie...nie ukrywam jest ciezko patrzac na nie...ale tlumacze sobie to tak, ze nie moge zamykac sie na szczescie innych... i one jednak daja tez nadzieje ze rodza sie zdrowe dzieciaczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Aniu mamo zuzi ta książka jest już troche na rynku dostępna,szkoda ze ja na nia nie natrafilam jak szukalam wsparcia gdy stracilam córke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Justynna88 trzymaj się:* wiem co czujesz, data porodu to jest dla nas trudna data ,powinien być czas radości i wyczekiwania a jest smutek i łzy. Ja za 4dni obchodze 2 rocznice mojego aniołka, a miala się urodzić 12 grudnia, gdyby nie los moglaby w grudniu obchodzic swoje 2urodzinki; ( od kilku dni chodze osowiala,wykonuje czynności jak robot a myslami jestem z córką i choc mały zajmuje mi caly dzień ,to myślę o córci, w dodatku starsza córka goraczkuje,synek ma straszny katar i jest zmierzly a ja wieczorem leżę i płacze bo padam na pysk, ale głównie to z tęsknoty za córka, jak widze te moje dzieciaki to strasznie mi smutno, że nie mogę mieć całej trojki przy sobie:( bylam u córci i u nas przybyl znów jeden grobek aniołka i myślę sobie znowu kogoś to samo spotkalo co mnie i tak sobie myślę ile jeszcze umrze takich malych istotek:( ile jeszcze matek straci część siebie gdy umrze jej dziecko, pytam dlaczego tak musi być i pozostaje głucha odpowiedz. ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość UkochanaMama
Obie te koleżanki, o których pisałam, są po wczesnych poronieniach pierwszych ciąż, jedna po jednym, a druga po dwóch. Jest też jedna osoba, z którą chodziłam do ginekologa, i ona zachowuje się normalnie. Kiedy była jeszcze w ciąży, chciała iść na cmentarz i widziałam, jak płakała. Zaprasza nas do siebie, a niedawno była u nas z maleństwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie to ja odcielam sie od wszystkich maluszków. Nie chce cierpieć widząc je. Jednego mam jedynie ochotę odwiedzić bo jest mojej baaardzo dobrej koleżanki i jakos nie płacze jak widze go na zdjęciach. Z reszta spotkam sie dopiero jak urodzę własne, żywe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siedze wlasnie u lekarza. Czekam na wyniki posiewu moczu. Śnieg za oknem pada, wieje mi w mozg ;) a ja musze z domu wyłazić. No ale jak mus to mus.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klementynaaa
nefer good luck :) Ja dzisiaj na 18 do poradni genetycznej po odbiór wyników. Od razu z poradą genetyczną Jestem ciekawa co mi tam wyszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×