Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

aloes59

Mój facet nie chce się ze mną kochać...

Polecane posty

goźdź - niektórzy nie rozumieją problemu, bo ich to nie dotyczy i nawet nie próbują zrozumieć, a co do kultury, to brak mi słów i chyba nie ma sensu tego nawet komentować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23.44 brawo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23.44 brawo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tam miałem pod koniec związku z moją ex, po prostu przestała mnie podniecać i zacząłem jej unikać, migać się od seksu. Nie chcę być złym prorokiem, ale na wypalenie nic nie poradzisz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goźdź
Jezeli w pozostalych sprawach uklada im sie super, mieszkaja razem, sa plany na przyszlosc, to nie ma mowy o "wypaleniu". Ktory facet by sie w cos takiego pakowal? Na pewno nie zaden rozsadny i zaradny... Przestancie juz filozofowac. To jest kwestia niskiego libido albo problemow z potencja. Szczera rozmowa i specjalista i tyle. Wyzywanie autorki tylko dlatego, ze mowi o swoich potrzebach, jest nie na miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdyby miał mnie dość, to nie sądze, że spędzałby ze mną czas, wydawał pieniądze na prezenty, wyjazdy, niespodzianki... Ludzie, jeśli chcecie się wypowiadać, to czytajcie ze zrozumieniem lub chociaż czytajcie część moich wypowiedzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goźdź
aloes59 , moim zdaniem nie warto juz sie w tym temacie odzywac i odpowiadac na te zaczepki. Rady dostalas, wiesz tez sama, co masz robic. Daj znac jutro, jak Ci poszlo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dam znać, dzisiaj miał słaby humor, oby jutro się polepszyło i nie miało wpływu na rozmowę :( dam znać, trzymajcie kciuki i dziękuję wszystkim za rady!!! :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
już po rozmowie... wrócił wkurzony z pracy, do tego później ale mimo to, zaryzykowałam. Na początku była napięta atmosfera, bo nie chciałam wyjechać mu wprost z seksuologiem i delikatnie zaczęłam tłumaczyć, jakie mam potrzeby, że nie do końca jest jak być powinno... wtedy trochę się zdenerwował i padło "mam rozumieć, że Cię nie zaspakajam?" :( Ale kiedy dodałam, że głównie chodzi o moją samoocenę i psychikę, to spuścił z tonu. Powiedział, że dalej mu się bardzo podobam i że chciałby uprawiać częściej ze mną seks (!!) ale "nie pozwala mu na to praca" :( Że od dłuższego czasu w pracy ma straszny młyn i że ludzie któzy pracują dla niego (jest kierownikiem działu), trochę sobie zlewają co mają robić i wszystko to on musi poprawiać/zmieniać, nie ma czasu na doglądanie wszystkiego i kiedyś ktoś zawali, to jemu się obrywa, bo przecież on powinien to wszystko kontrolować...Powiedział też, że boi się,że jeśli tak dalej pójdzie, to zostanie zwolniony. Przez dłuższą chwilę wałkowaliśmy temat pracy... Ja mu zasugerowałam, by zrezygnował z części pracy (np nauczanie w weekendy), ale wg niego to zawsze jakiś "dodatek" i że najbardziej się martwi tą robotą w biurze... Codziennie po pracy musi odbierać nawet do 70 maili, do tego służbowe telefony. itp itd, a co do samego seksu... Obiecał, że będzie się starać bardziej, ale że potrzebuje niestety czasu, bo nawet kiedy się kładziemy i ma rzekomo ochotę, to mimo wszystko myśli dalej o pracy. A kiedy ja inicjuję, to woli się "odstresować" i poprzytulać, niż martwić się, czy "podoła zadaniu"... Zaczęłam go rozumieć po części i martwić się, że tak to teraz wszystko wygląda w jego pracy. Wiedziałąm, że jest zapracowany i jest typem pracoholika, ale nie wspominał, że od jakiegoś czasu tak się u niego pozmieniało i że ma powody do zmartwień. Pod koniec rozmowy nie chciałam ciągnąć tematu i zaproponować seksuologa, ale zasugerowałam mu, że myślalam, iż będzie on potrzebny... on powiedział, że nie jest potrzebny seksuolog tylko mniej stresująca praca. :( Więc niby jest wszystko wyjaśnione, ale teraz jedynie pozostał problem pracy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aha:) skąd ja to znam, ah ta praca i tak dobrze że tak delikatnie Ci to wszystko wytłumaczył, bo mój były sugerował że jestem nimfomanką:) no wiesz napisałabym Ci co ja o tym myślę ale nie chce być obrzucona błotem przez innych, że taki bidulek zapracowany, że tylko mu współczuć no ale przynajmniej wiesz na czym stoisz, że o seksie nie masz już co marzyć:) no bo jak mu wyskoczysz z propozycją seksu to Ci zaraz powie, że on taki zapracowany a Tobie tylko seks w głowie:) a jak się ubierzesz w seksowne ciuchy to pomyśli że zwariowałaś, bo jak śmiesz się zbliżać do tak przemęczonego faceta haha cóż praca to wymówka stara jak świat:) znam to autopsji więc młoda kobieto pozostało Ci czekanie kiedy jaśnie pan będzie wypoczęty, bo do seksuologa to on nie ma po co iść, bo wszystko z nim w porządku, przynajmniej jedno wiesz że z jego libido jest wszystko dobrze:) a resztę sobie sama "dośpiewaj" bo nie chce mi się tu "produkować" co o tym myślę jako starsza od Ciebie:) życzę Ci dużo wytrwałości z takim facetem i cierpliwości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goźdź
Przykro mi, ale ja bym mu do konca nie wierzyl... Ja mialem przez jakis czas tak, ze pracowalem po 12-14 dziennie + mialem wyjazdy sluzbowe, zdarzalo mi sie, ze nie dojadlem, bo nie mialem kiedy. Serio. To bylo 1.5-2 lata temu. Stres tez mialem ogromny, bo to byl miedzynardowy projekt, przy ktorym tez mi sie zdarzalo naprawde mocno obrywac. Pomimo tego, jak juz udalo sie spotkac z byla i nie zasnalem przed spotkaniem, to sie kochalismy, czasem po 2 godziny... Przykro mi, ze ma zajazd w pracy, niewatpliwie to ma wplyw, ale wydolnosc seksualna to troche oddzielny temat i moim zdaniem bierze Cie na zwloke. Skoro ta praca tak go wykancza, to niech ja po prostu zmieni. I wtedy zobaczycie, jak wam pojdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zmien faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak już facet się tłumaczy pracą to niedobrze, coś z nim jest nie tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem szczerze, że na pewno praca ma wpływ na samopoczucie... ale też nie do końca mu wierzę. :( Każdy w większym/mniejszym stopniu ma problemy w pracy i stres... ale wydaje mi się, że przecież seks to też forma odstresowania... Co by nie mówić, kiedy ja mam gorszy dzień w pracy, też jestem zapracowana to jedyne o czym marzę, to powrót do domu, łóżko i najlepiej właśnie seks na odstresowanie. A tak to tylko "przytulenie" i potem płącz w poduszkę, że gorzej już być nie mogło... Mam mętlik w głowie i nie wiem co mam robić. Przyjaciółka mi podpowiada, bym jutro wróciła do rozmowy i nie odpuściła seksuologa. Ale co ja mogę, nie zmuszę go, jest dorosły... Dobija mnie to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goźdź
aloes59, ja widze, ze Ty dobra dziewczyna jestes i wartosciowa, wiec walcz, ale tez nie interpretuj mojej wypowiedzi, ze uwazam, ze powinnas sie poswiecac przez nastepne 2 lata. Walcz, tzn. staraj sie utrzymac zwiazek, ale walcz o swoje potrzeby. Albo pojdzie do seksuologa, albo zakonczysz to. Musisz postawic na swoim. To sa naturalne potrzeby. Medycyna coraz bardziej idzie do przodu, a Ty nawet nie wiesz jaki jest problem. Jesli to jest "tylko" problem z impotencja, to dzisiejsza medycyna leczy ponad 50% takich przypadkow i moze sie okazac, ze problem zniknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko niestety on musi chcieć tego... :( będę walczyć, ale po prostu załamuję się na samą myśl, by przez seks zakończyć związek. To po prostu brzmi jak jakaś abstrakcja i w życiu bym nie pomyślała, że mnie to spotka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale spotkało. Jego tłumaczenia są głupie, mogłyby ewentualnie tłumaczyć miesiąc abstynencji ale rok? Litości. Liczy pewnie, że to łykniesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goźdź
aloes, nie ze wzgledu na SEKS, tylko ze wzgledu na przerzucanie winy na ciebie i brak checi rozwiazania tego problemu. Mysle, ze gdyby podjal leczenie, stosowal sie do zalecen lekarza, widac bylo, ze mu zalezy, a problemu nie udalo sie rozwiazac, to nie myslalabys codziennie, czy go zostawic, czy nie. Albo pogodzilabys sie z tym, albo go zostawila (pewnie z duzym bolem). Ale tak, jak facet udaje, ze problemu nie ma, albo zwala na co innego (manipulacja), to tracisz do niego zaufanie i ja to doskonale rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
goźdź, jak myślisz? jutro próbować dalej? bardziej stanowczo? szantażować go nie będę, chociaż zastanawiam się, co by dało gdybym postawiła mu ultimatum. Za dużo razy odpuszczałam, stąd boję się, że oleje to bo pomyśli, że się obraziłam i że za parę dni mi przejdzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goźdź
probuj stanowczo. chodzi o podjecie proby, prawda? bo bardziej bys zniosla, gdyby sie okazalo, ze jednak nic nie da sie zrobic, ale wyczerpal wszystkie srodki. Ale poki co, to on nie kiwnal palcem! stanowcza musisz byc! to sa twoje NATURALNE potrzeby i to jest wazna sfera zwiazku, w tak mlodym wieku jak twoj szczegolnie. walcz o swoje potrzeby. ale na spokojnie. po prostu powiedz mu, ze musi sie wybrac do seksuologa, bo praca i zmeczenie nie wyjasniaja w 100% tego problemu. ba, nawet w 50% nie wyjasniaja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak więc zrobię. Jutro powiem mu to wszystko i dam miesiąc. Nie wiem, czy jest sens codziennie mu o tym przypominać, ale chciałabym by zdał sobie sprawę, że to nie są żarty i że nie odpuszczę! Za długo mu odpuszczałam i obwiniałam siebie. Nie zasłużylam na coś takiego :( Już chyba wolębyć sama w takich sytuacjach... z nim jest gorzej niż z dzieckiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goźdź
na leczenie moze byc potrzeba wiecej niz miesiac. dalbym mu troche wiecej czasu, ale na samo podjecie leczenia miesiac to az za dlugo. pare tygodni, wlasciwie to natychmiast powinien sie za to wziac! powodzenia. tylko nie daj sie obwiniac! to on ma problem, nie ty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeśli mu zależy na Tobie to pójdzie do seksuologa i podejmie leczenie jeśli nie pójdzie będziesz miała wszystko wyjaśnione, przez niedobranie seksualne też może się rozpaść związek, chyba nie chcesz całego życia spędzić w celibacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja z 1507 i 1524
Hej aloes59. Przykro mi to pisać, ale zgadzam się z opiniami innych :( Praca to wymówka - choć może on sobie z tego nie zdaje sprawy? W sensie, że oszukuje sam siebie? Gościu z 17:50 - widzę, że nie jestem sama - już doświadczona w tych "gierkach"... Jest dokładnie tak jak pisze goźdź. I też uważam, że miesiąc to aż za dużo czasu - co to za filozofia umówić się do seksuologa? Parę dni na zastanowienie i tyle. Nie pozwól sobie na przeciąganie tematu! Im dalej, tym gorzej - a Ty będziesz coraz bardziej zaangażowana, psychika też siada... Ja jako niedoświadczona gąska dałam się mamić parę lat. I nie to, że nie dajesz komuś czasu - jeśli się kogoś kocha to można czekać na efekty leczenia, razem próbować, wspierać itp. - i to może sobie trwać nawet latami - ale on MUSI Ci pokazać, że CHCE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goźdź
dokladnie, musi pokazac ze chce. jak zarabia, to moze sobie nawet topowego seksuologa w miescie znalezc i sie po prostu zaczac leczyc. i nie ma wymowek. to bardzo wazna sfera. ciekawe, jak on by sie zachowal, gdyby kobieta odmawiala mu seksu przez miesiace i uwazala, ze problem nie istnieje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja z 1507 i 1524 - widać dla nas nie jest to filozofia umówić się do seksuologa a dla innych tak... A logicznie myśląc, powinno się to już załatwić :( Coś czuję, że on będzie się bronił znów pracą, że będzie zbyt zmęczony by nawet iść i się umówić i będzie to odkładał. Wiadomo, że trzeba przemyśleć to i owo, porozmawiać, wesprzeć... Za dużo już myślę o jego problemach a nie skupiam się na sobie. Nie chcę, by potem doszło do tego, że on nie podejmie się leczenia ja zostanę z nim tylko dlatego, że będę chciała mimo wszystko pomóc. A odejście to będzie po prostu masakra... Tyle planów było/jest przed nami, mieszkamy razem, nowe, świeżutko wyremontowane... Życie bywa naprawdę przykre i widzę, że nie tylko mnie spotkało coś takiego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goźdź
zycie bywa przykre, ja juz mialem odlozona kase, przez 3 lata odmawialem sobie wszystkich wiekszych przyjemnosci, zeby odlozyc na mieszkanie, zebym mogl sie przeprowadzic do miasta mojej eks. Juz wszystko bylo uzbierane, przygotowane, mielismy zaczac rozgladac sie za mieszkaniem i nagle okazalo sie, ze jej sie odwidzialo, tzn. raczej przestraszyla sie odpowiedzialnosci, ze jednak to juz nie bedzie takie pomieszkiwanie ze soba w weekendy, tylko obcowanie ze soba dzien w dzien... No i jakos po tym nam sie wszystko zaczelo sypac i nie wyszlo. Zal pozostal na dlugo. Ale zyje sie dalej. A ty musisz go dopingowac, zeby sie wzial za to, jesli bedzie sie zapieral ze "nie, bo nie", to ja bym go postawil pod sciana... wszystko dlatego, ze moim zdaniem mozna probowac chociaz cos z tym zrobic i - w zaleznosci od przyczyny - moze byc duza szansa na wyleczenie tego. a on nawet sprobowac nie chce. masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ajj, też bardzo przykra sytuacja :( Jeszcze kiedy się tak starasz, to boli... Niestety, mój facet zawsze wie lepiej co dla niego dobre a co nie. W 1 poście chyba wspominałam, że mieszkaliśmy daleko od siebie... Myślałam też, czy nie zacząć wyjeżdżać w weekendy do domu, jeśli to wszystko będzie stać w miejscu, może to mu da coś do zrozumienia. Jedyny minus, że mój ojciec (mieszkałam z ojcem przed wyprowadzką) wyczułby, że coś jest nie tak, z reszta kto by się nie domyślił... nie chcę, by dodatkowo on się denerwował. Ale to chyba też nie jest zły pomysł, jeśli wszystko będzie stać w miejscu? Mimo wszystko chcę mu dać jakaś szansę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja z 1507 i 1524
Cholernie przykra jest ta mieszanka: udany związek, Ty kochasz jego, on zapewnia, że kocha Ciebie (i daje to odczuć w innych dziedzinach życia), seks przecież też nie jest sensem życia. A z drugiej strony: ukochany sprawia, że czujesz się fatalnie, tracisz poczucie własnej wartości, udaje, że nie ma problemu, lawiruje :( Co to za miłość, kiedy widząc, że druga osoba cierpi przez jakiś problem nie chce się go rozwiązać? Na poczet Twoich przyszłych rozmów z nim spróbowałam sobie przypomnieć parę ekstremalnie głupich wymówek, w które ja kiedyś zaślepiona miłością wierzyłam (czy raczej próbowałam sobie jakoś przetłumaczyć, że może faktycznie mają sens): - jest przepracowany (to już znasz) -mówił tak, kiedy rzeczywiście dużo pracował, aaaale dla odmiany, kiedy ograniczył pracę to z kolei poczuł brzemię odpowiedzialności i stres (utrzymanie domu, itp.) - w sensie, że ma tylko jedno źródło dochodów i co jeśli coś się stanie itp. (w celu wyjaśnienia - zarabiam dobrze, z dwóch pensji żyjemy na wysokim poziomie, tylko z mojej biednie, ale przetrwalibyśmy) - on w sumie często ma ochotę, ale tak jakoś dzień szybko mija na różnych sprawach... I kiedy już kładziemy się do łóżka to jest padnięty (przy czym mamy czas na zakupy, siłownię, spacer itp.) - a na koniec hit - na wakacjach - nie ma ochoty, bo jest upał a on bardzo nie lubi upałów...:/ Żenujące to :( Co ciekawe - kiedy nie było problemów to nie przeszkadzał mu upał, stres, praca, brak pracy... Widać, że jesteś delikatna, chcesz być w porządku i Ci zależy. Ja też kiedyś taka byłam :( Jednak czasami w życiu trzeba schować głęboko uczucia i dać dojść do głosu rozsądkowi...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×