Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mimo wszystko zona

co zrobić by mąż pokochał niechciane dziecko?

Polecane posty

Gość mimo wszystko zona

Pierwszy dzień świąt i przykro... dwa tygodnie temu urodziła nam się córeczka. Była z wpadki, mąż nie lubi dzieci, ja podobnie, więc nie chcieliśmy dziecka. Ale chcenie chceniem, a życie... Skoro zaszłam w ciążę powiedział, że musimy je w takim razie wychować. Zaimponował mi, żadnego "usuwania". Opiekował się mną całą ciążę, zakupy, mycie okien, noszenie. Po porodzie w szpitalu był dużym oparciem, ale widziałam, że gaśnie. On ma jakiś uraz z dzieciństwa, nie akceptuje innych ludzi, "zabierają mu przestrzeń i swobodę". Mój mąż jest domatorem, nie imprezuje, ale spędza dużo czasu samotnie, np. czyta. Mąż umie zrobić koło dziecka większość rzeczy, np. wykąpać, przewinąć, nakarmić z butelki, a ostatnio nawet przebrać kaftanik, chodzi na spacery. Nosi do odbeknęcia i głaszcze. Ale nie kocha. Powiedział mi to, jest załamany, chodzi taki jak ja to nazywam ścięty. Drażni go płacz dziecka, tzn jest opanowany, przewinie, nakarmi, ale czasem malutka płacze bo chce na rączki, a jego ten płacz doprowadza do zamknięcia w sobie. Nie krzyczy, nie robi wyrzutów, pomaga w nocy jak śpię to go karmi i przewija, założył lokatę dla dziecka, ale... powiedział mi że go nie pokocha, że to będzie obca osoba i konkurent w jego domu. Spotkałyście się z czymś takim? Przestał się uśmiechać, jest podłamany, ale spokojny. Przytula mnie jak dawniej pomaga pracuje, ale poza tym godzinami gapi się w zdjęcia z dawnych wypraw nad morze, do lasu albo... gapi się w ścianę. Czy to depresja? Jak można się gapić w ścianę przez godzinę? Nie, nie koloryzuję, on czasem zachowuje się jak autyk od narodzin córeczki. Czy on ją pokocha kiedykolwiek? Myślę, ze ojcem będzie dobrym w sensie obowiązków, pomocy, ale co jeśli nie będzie w nim uczuć? Dzieci to wyczuwają :( Chciałabym mu i nam pomóc, możemy być cudowną rodziną, ale mąż się boi tego dziecka, boi się jego osobowości, boi się, że będzie miało swoje zdanie i inne od niego, boi się jego buntów. Mój mąż był bardzo poukładanym dzieckiem i nie akceptuje takich zachowań, boi się nawet dzieciaków na ulicy, których mógłby być ojcem... Zaraz będzie obiad świąteczny, a ja nie wiem jak z nim o tym porozmawiać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak więc twój mąż ma jakieś urazu z dzieciństwa, które sprawiają że boi się dzieci i ich nie lubi. Wytłumacz mu, że wychowywanie waszego dziecka nie musi wyglądać tak jak wyglądało wychowywanie jego gdy był dzieckiem. Że dziecko ma prawo się buntować i mieć własne zdanie. Że ma prawo do własnego życia. Dziecko to nie chomik w terrarium.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amika arnika
Nie pokocha nie wierz w bajki nie badz glupia. Meza masz z gatunku nie lubiacych dzieci ale obowiazkowych stad ta pozorna sprzecznosc. Opiekuje sie bo tego od niego sie oczekuje i tak mu kaze obowiazkowosc, ale nie czuje nic bo go nie kocha. Moze byl tlamszony w dziecinstwie albo cos i nie lubi innych dzieci. Mam rade, ale nie sposoba ci sie. Rozwod, poki dziecko malusie, nowy ojciec je zdazy jeszcze pokochac, a ten wpadnie w koncu w depre i co zrobisz? Male dziecko i depresant? Rozwod. Inaczej zniszczysz rodzine gorzej niz rozwodem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no właśnie, z tego co ja widze to większosc facetów tak naprawde nie lubi dzieci, a co dopiero niechciane z wpadki, słabo to widze... to tak jak ja nie lubie zwierząt, nie mam zadnego urazu, po prostu denerwują mnie psy, koty, chomiki, smród, brud, szczekanie, miauczenie i nic tego nie zmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mimo wszystko zona
Die Nacht, on właśnie mówi, że czeka na dzień, kiedy dziecko wyjdzie z domu. Że nie będzie na nie szczędził pieniędzy, czasu na zabawy i domową naukę bo mój mąż to pasjonat nauk ścisłych, że będzie je zabierał na spacery itd ale że nie chce mieć nikogo oprócz mnie i siebie. Żrobi co musi skoro wpadł, że poniesie konsekwencje, ale widzę, że robi się coraz smutniejszy. On się nie mści na dziecku, jest bardzo delikatny, nawet jak ono głośno płacze, nie jest niemiły, jest tylko strasznie depresyjny. Ludzie nie chcący dzieci powinni się chyba sterylizować :( Przez 6 lat było nam tak dobrze, ja to wszystko mam w głowie a teraz jest z jednej strony radość dla mnie że mam córeczkę taką malutką i smutek gdy widzę przygnębienie męża. Oni teraz idą na spacer w wózeczku, ale już widzę jego nieobecne spojrzenie. Może z czasem mu przejdzie? Czy miałyście tak, że wasi mężowie jakoś się nastrajali do dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mimo wszystko zona
amika, naprawdę uważasz, że powinnam opuścić mojego męża? Pomimo że jest dobrym człowiekiem i go kocham? Czy nie ma szansy na zmiany? Mąż jest dla mnie bardzo ważny, ale dziecko nie zasługuje na takie życie... Teraz mi zadałaś dylemat bardzo przykry bo zdałam sobie sprawę, że może będę musiała wybrać i to nie dlatego że mój mąż jest zły :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama po rozwodzie
Kobieto! Życie to nie jest romantyczna bajka Disneya! Działaj szybko, póki czas a dziecko masz małe. Pożyj trochę z mężem, niech pomaga tak z miesiąc-dwa, abyś nabrała sił po porodzie, a potem odejdź od niego. On będzie winny, więc dostaniesz alimenty i to na dziecko i na siebie, jeśli pracujesz a będziesz musiała zostać w domu. Zresztą jak taki obowiązkowy to pewnie zapłaci każde pieniądze by mieć spokój. Za rok dwa zwiążesz się z innym mężczyzną, tylko takim co lubi dzieci. A dziecku oszczędź depresyjnego taty, bo to działa jak syndrom dziecka alkoholika, zniszczysz dziecko. Nie powinniście mieć dzieci, ale skoro już macie, to musisz dbać o nie przede wszystkim. To trudna rada, ale jedyna dobra i słuszna. Pozdrawiam, mama po rozwodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może mu się odmienić dopiero gdy urośnie wyprowadzi się i on nie będzie musiał z nim przebywać,wtedy możliwe że spojrzy inaczej,do tego czasu będzie umierać,najlepiej niech wyjeżdza dużo i odpoczywa od tego,nie rób mu żadnych uwag,to jest głęboko w umyśle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aha i tylko k***a opuści kochaną osobę bo ta ma uraz,wszystkie suki które tak doradzają g****o wiedzą o miłości co mnie nie zaskakuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i oczywiście wiedząc jak jest musisz wkładać w dom dużo radości żeby zrównoważyć posępnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mimo wszystko zona
Mąż powiedział coś takiego, że nie będzie robił dziwnych scen w domu, ale prosi mnie bardzo mocno bym nigdy nie kazała mu mówić przy dziecku jak je kocha, że jest dla niego ważne itd. Że będzie po prostu grał bo dziecko nic nie winne. Z jednej strony serce mi się ścisnęło, bo on się naprawdę stara, z drugiej rozdziera mi serce bo chciałabym kochającej się rodziny... Święta a ja ryczę... :( Chciałabym wrócić do poprzednich czasów albo żeby mu się odmieniło, bo to jak mieć obcą osobę, ciężko kochac kogoś kto nie kocha kogoś kogo ja kocham, nasze dziecko :( Przepraszam, zwijam się bo nie wysiedzę tu :( Wszystkim Wam życzę kochających się rodzin i dbajcie o nie, bo inaczej to jest dramat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może terapia rodzinna lub dla męża indywidualna uraz z dzieciństwa nie pozwala mu na uczucia do dziecka ważne by to zrozumiał i przepracował z psychologiem, jeśli ciebie kocha to jest o co walczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
coś mi się tu nie zgadza... dzieciątko ma dwa tygodnie a on już na spacery chodzi...dwutygodniowy dzidziuś chce na rączki... wyobraźnia Cię ponosi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masakra.Czeka ciebie 18 lat koszmaru ...no powiedzmy 16 jak w szkole średniej wypchniesz bachora do szkoły z internatem. Ale po drodze mąż do reszty zdziwaczeje a dziecko będzie miało spierdzielone dzieciństwo i też wyrośnie na socjopatę. Jeszcze coś -pomyśl że jakbyś umarła co on zrobi z dzieckiem ?! Brrr.... ciężka ta sytuacja oj ciężka .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tatolo
Eee a co się nie zgadza? Jak mój syn miał 2.5 tygodnia, to był werandowany i szedł na pierwszy spacer. Teraz ma 4 i chodzimy normalnie na 15-20 minutowe. Bez przesady. A na ręce też chce - po prostu się uspokaja z płaczu. Co ty, dziecka nie masz, że nie wiesz, że tak bywa? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a taki se koleś
No ciężka sytuacja i naprawdę nie ma winnych. Co mąż winien, że tak ma? Wybierał sobie takie traumy? Nie. A dziecko - prosiło się na świat? Też nie. Fakt, jest to męczące bardzo, dołujące, ale naprawdę nie ma tu winnych. Może trzeba... spróbować? Za parę lat dziecko zacznie rozmawiać z wami, może mąż odnajdzie w nim partnera do rozmów, zabaw? Na razie dziecko jest "jak taki mały obiekcik", co się rusza, je, robi kupki i płacze. Poza tym śpi. Nie ma z nim większej "interakcji". Będzie jeszcze dobrze. Naprawdę, w życiu najlepsze jest to, że NIC nie trwa wiecznie, ani okres niemowlęctwa, ani dzieciństwa, ani buntu nastolatka ani... ani nasze życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też matka
Kochana, ty i dziecko jesteście najważniejsi. Jak się pan i władca nie umie dostosować do sytuacji, którą sam spowodował (nie jesteś wiatropylna no nie?), to go pogonić z domu i dowalić alimenciaki na wygodne życie dziecka i twoje. Ultimatum - ma tydzień na pozbycie się "depresji", bo nie masz ochoty patrzeć na jego mruki i fochy. Jak nie podziała - won do mamusi. Albo będziesz mieć twardą dupę albo miękkie serce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj jakie rady , nie chcesz za za nie zapłaty? Żona powinna być przy mężu nawet w czasie śmierci powinna być spalona razem na stosie . Zapamiętaj sobie Ty DOBRA RADO od rozwodów!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to dlaczego nie poddał się podwiązaniu nasieniowodów nie chciał dziecka,to mógł o to zadbać zresztą nie rozumie sytuacji,jak mozna napisać 'niechciane"dziecko ? skoro jesteście w związku i uprawiacie sex,to oboje ponosicie tego konsekwencje,dziecko jest wspólne ja bym w ogóle,olała jego focha,ma brać się do roboty i pomagać przy wychowywaniu,focha to będzie sobie celebrował na emeryturze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Także proponuję jakąś terapię oraz dużo rozmów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziecko jest jeszcze maleńkie. Na miłość przyjdzie czas. Bądź cierpliwa. Większe dziecko być może wzbudzi w nim miłość lub czułość, gdy go czasem pogłaska łapką po policzku, albo zażąda buzi, albo nazwie kochanym tatusiem, albo podbiegnie gdy mąż wróci z pracy i obejmie za kolana. Niektóre sprawy przychodzą z czasem. Ja swojego synka zaczęłam kochać dopiero, gdy miał 2-3lata. Samo przyszło. Wcześniej byłam na niego obrażona, że nie jest dziewczynką, że muszę się nim zajmować, że mnie budzi i w ogóle przeszkadza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś w strasznie trudnej, patowej sytuacji. Chyba nie ma dobrego rozwiązania dla żadnego z Was. On będzie się zmuszał i będzie źle. Ty będziesz na to patrzeć, będzie Cię serce bolało. Ile lat tak wytrzymasz? Dziecko będzie dorastało w jakiej atmosferze? Będzie się czuło niechciane i niekochane? Dzieci głupie nie są, wyczują nawet jak jeszcze nie potrafią mówić. Będzie myślało, że to jego wina. Tak żyć się nie da, bo można tylko depresji dostać. On powiedział Ci, żebyś go w żaden sposób nie próbowała nakłaniać do kochania dziecka bo nie. Ty powinnaś mu powiedzieć, że w takiej sytuacji Ty nie wytrwasz i nie zniesiesz patrzenia na to, więc rozstanie jest w takiej sytuacji nieuniknione. Zakomunikuj mu to, niech wie, że nie będziesz biernie czekać i patrzeć jak dziecko cierpi. Bo on robi z siebie ofiarę, a to nie on jest tą ofiarą, tylko mała, niewinna istotka, która na świat się nie prosiła i niech on to sobie dobrze przemyśli. Współczuję Ci, ja miałam podobną sytuację, wiem co można czuć. Działaj, rób coś, postrasz rozwodem, poradź się psychologa jakiegoś dobrego, napisz może do Ewy Drzyzgi z TVN, może zrobią program o Was i uzyskasz jakąś pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale bzdury człowiek sie zmieni zwłaszcza jak sie za niego modli rozwód to paszport do piekła najgorsze rozwiazanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odrobacz męża, bo mu robale mózg wpierniczają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Paszport do piekła, idź ty beret sobie załóż. Lepiej trwać w chorej rodzinie i patrzeć jak to się odbija na dziecku. Żadne rozwiązanie nie jest dobre, ale rozwód najlepszy bo oszczędzi dziecku cierpienia. Nie wspominam o autorce, którą też serce boli i będzie bolało niestety. Winien jest facet, bo ma jakiś uraz, i dziwi mnie, że niby taki myślący, logiczny, a nie umie sobie przetłumaczyć. Ciekawe jak by się czuł, gdyby dziecku coś się działo. Tfu odpukać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grosik1919
Rozwód to ostateczność. Ja bym najpierw spróbowała z terapią. Traumy się leczy, choć pewnie potrzeba na to kilka lat. Próbowała bym to zmienić ale jak się nie da to moim zdaniem dziecko najważniejsze. Zrobiłabym wszystko żeby było szczęśliwe. A mąż.... hmmm szkoda chłopa jak jest dobry dla Ciebie k uważam, że ludzi nie powinno się zmieniać tylko zaakceptować takimi jacy są. No ale w tym przypadku mimo wszystko wolałbym dziecku zapewnić spokoj i miłość, nawet jednoosobową. Życie jest niestety brutalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozwód to paszport do piekła tak muwił ojciec pio

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hegggf
Heh, też tak miałam. Z czasem można nawet od dziecka nauczyć się miłości. W końcu dziecko dorasta też żeby być dobrym kompanem, można się z nim porozumieć. No i ono jest podobne do rodzica a to dla takiego człowieka, który czuł się samotny i nie rozumiany, bardzo ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×