Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kala5

ratowanie małżeństwa

Polecane posty

Gość babafemi
Jak czasem patrze na niego z boku jak sie znowu w towarzystwie popisuje swoja inetelktualna zonglerka slow, to mysle sobie: ty podly inteligencie. Hipokryta i narcyz. To jego dwie sportowe dyscypliny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to dlaczego z nim jesteś? może większość z nas boi się tego kroku pt. wykop zdrajcy? strasznie mi przykro, że tak wiele z nas przez to przechodzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Więc masz blokadę, żeby odbudować to małżeństwo, to wcale mnie nei dziwi. A ile czasu minęło, od jego powrotu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niecałe 2 miesiące a dla porównania powiem, że wcześniej po 3-4 dniach się okazywało, że ma kontakt z tamtą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytałam Wasze posty babeczki i nasunęła mi się historia moich dziadków.Dziadkowie pobrali się podczas II wojny.Dochowali się dwóch synów.Dziadek był mężczyzną bardzo zaradnym i przy tym babki i alkohol ubóstwiał.Po 25 latach babci się"ulały"Jego zdrady i się z Nim rozwiodła.Dziadek ułożył sobie życie z nową kobietą i przeżył z Nią ponad 30 lat,a babcia była sama.Sytuacja niejednokrotnie była i śmieszna i smutna:będąc u babci-babcia najeżdżała na dziadka i będąc u dziadka-dziadek pomimo nowej żony -nawalał na babcię.Obydwoje dziadkowie zmarli 3 lata temu w odstępie dwóch tygodni.Dziś z perspektywy czasu myślę i wiem że pomimo rozwodu dziadkowie całe życie się kochali i gdyby przed rozwodem babcia potrafiła wybaczyć zdrady byliby do końca życia razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przestań go usprawiedliwiać kobieto. Dwa miesiące nie daje Ci powodów, ale to i tak Cię nie uspokaja. Piszesz, że sprawdzasz mu telefon, na co on się zgodził, wyobrażasz sobie takie małżeństwo? NApiszę Ci tak, podejmij w końcu konkretną decyzję, bo jeśli ten związek będzie tak dalej wyglądał, to gwarantuje Ci, że on znajdzie kolejną kochankę. Albo w przód, albo w tył. I idźcie na terapię małżeńską, jesli zdecydujesz się z nim zostać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Gdyby dziadek trzymał fiuta na uwięzi i nie zdradzał babci, do końca życia byliby razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Tylko widzisz, ja nie chciałabym takiego związku. Dziadek zdradzał babcię, kilka razy, tak? Miałabym żyć z piętnem, że nie jestem tą najwazniejszą kobietą, dla mężczyzny, któremu urodziłam dzieci, z którym żyje? To nie jest dla mnie, daje z siebie 100% i tyle samo wymagam. Miałabym żyć w takim zakłamaniu? Udawać przed ludźmi, rodziną, dziećmi, że się kochamy i jesteśmy szczęsliwą rodziną? A w środku smutek i żal? Za bardzo kocham i szanuję siebie, żeby pozwolić sobie na takie traktowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chodzi właśnie o ten smutek i żal gdyby tu się pojawiły jakieś wpisy, że da się mimo tego, że to minie... i kiedy to tak bardzo męczy, ale chyba jestem za słaba, żeby teraz to zakończyć. Teraz, kiedy mam jakieś dowody, że on się chce zmienić... tylko też nie wiem na ile to moja naiwność i własna chęć idealizowania rzeczywistości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Libra88
Ale co te wpisy Ci dadzą? Ludzie są różni, różnie przeżywaja sytuacje. Ty najpierw poukładaj sobie w głowie, czy naprawdę chcesz ratowac to małżeństwo, czy jesteś w stanie wybaczyć i dalej żyć z tym człowiekiem? Jeść śniadania, oglądać film, gotować obiad i kochać się z nim? Bo jesli, ciągle będziesz myśleć o tym co było, to lepiej już teraz to skończ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
decyzję muszę podjąć sama, ale pomyślałam, że może gdyby pojawiły się tu wpisy kobiet, które były w podobnej sytuacji, łatwiej byłoby mi oszacować powodzenie takiej czy innej opcji... nie wiem co robić, nie wiem co będzie, ale chyba potrzebuję wsparcia tych, które wiedzą, co przechodzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja rozeszłam sie z mężem (zdrada). I powiem Ci tak: czy zostaniesz czy odejdziesz to zawsze bedzie Ci trudno!!! Tymbardziej ze masz dziecko....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babafemi
Pytasz dlaczego nie odeszlam...bo bylam mloda i glupia, i przede wszystkim naiwna. A teraz to mi sie juz po prostu nie chce. Zyjemy razem ale bez zadnej wiekszej bliskosci i intymnosci. Realizuje swoje marzenia i zyje glownie dla siebie...no i mam jeszcze kulturalnego meza na pokaz, haha. Tak egzystuja malzenstwa ktore sa kulturalne ale w ogole sie nie dobraly pod wzgledem charakteru. My sie nie dobralismy. Uwazam, ze jesli facet ma pociag do pewnych zachowan to bedzie je powtarzal. Moze bedzie sie lepeij kryl ale bedzie to robil bo to jest czesc jego a nie da sie wyjsc z wlasnej skory. O twoim mezu mysle tak samo. Wracajac do twoich pytan to to czego ty od nas oczekujesz to jedynie statystyki. Ilu sie udalo, ilu nie i po jakim czasie. Nawet jak ci bym napisala, ze 20 procent malzenstw zostalo ze soba a 80 wczesniej czy pozniej sie rozpadlo to co dla ciebie z tego wynika? Tak naprawde nic. Bo statystyki sa prawdziwe dla tych, ktorzy je tworza. Ty jeszcze do tej grupny nie nalezysz. Podsumowanie: albo wam sie uda albo nie - bo sa dwa uda :D Co ci chce przez to powiedziec, zebys zapytala sama ciebie czego chcesz i z czym bedziesz sobie w stanie poradzic. Jesli sie zdecydujesz dac mu szanse to sie konkretnie okresl. Powiedz albo napisz mu (list, mail) jakie sa twoje oczekiwania i jakie beda konsekwencje jesli on tego nie dotrzyma. Ale wtedy to juz musisz zrobic to co mu powiesz/napiszesz. Inaczej utwierdzisz go jedynie w przekonaniu, ze moze on robic co chce bo ty i tak go zawsze przyjmiesz bo jestes za slaba zeby zyc bez niego. Jeszcze inny wazny aspekt to wasze dzieci. Piszesz, ze jestescie 16 lat malzenstwem wiec macie pewnie nastoletnie dzieci i one cie obserwuja i widza na co tatus sobie pozwala i na co ty sie godzisz. Nie zapominaj, ze jestem dla nich wzorem do nasladowania. Moze swoim niezdecydowaniem i slaboscia wypaczysz im na zawsze obraz kochajacej sie rodziny i kiedys corka bedzie sie dokladnie tak samo zachowywac jak ty, bo niczego innego nie zna. Albo jak sama dorosnie to cie osadzi. Jakie to zycie rodzinne im zafundowalas bo brak ci bylo zdecydowania. Moze wtedy tez zapytaja jak mozna kochac kogos kto nas tak nie szanuje. Ciebie i ich. Pomysl nad tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak Cię czytam babafemi i myślę, że masz w sobie dużo mądrości. Czy mnie kiedyś się uda tak trzeźwo patrzeć na tak trudne kwestie? Podziwiam Cię, że mimo wszystko, mimo swoich doświadczeń nie jesteś tak jednoznacznie przeciwna takiemu pomysłowi, jak ratowanie takiego małżeństwa jak moje. Cały czas myślę, od wielu wielu miesięcy, ostatnio więcej analizuję, bo przeraża mnie to, jak bardzo ciągle żywe to wszystko w moim życiu i nie chce się oddalić... te emocje mnie męczą, a jednocześnie jak napisałam, chcę mieć pewność, że nie odpuściłam za szybko... Mam nadzieję, że coś z tego rozumiecie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz rację, że trochę jest tak, że chciałabym, żeby mi tu ktoś napisał, że np 80% par przez to przeszło i się udało. To dałoby mi nadzieję i wiarę, że to co jest teraz ma sens. Chyba wydawałoby mi się, że łatwiej by mi było, niż gdyby ktoś napisał, że szanse są np 10%. Natomiast na pewno nikt tu nic takiego nie napisze, ale może sama dyskusja i mielenie tego tematu z osobami, które wiedzą co i jak, troszkę mnie kierunkuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babafemi
Uwierz mi, wszystko przychodzi z wiekiem. Z wiekiem tez zmieniaja sie priorytety. Wy jestescie jeszcze mlodzi, rzadza wami w duzej mierze hormony, emocje, czesto nierealne marzenia. Z wiekiem czlowiek sie wycisza, inaczej patrzy na partnera, jest sie bardziej skierowanym na siebie - bo tak naprawde to czlowiek cale zycie jest sam ze soba. I to jest najwazniejsze. Zeby odnalezc droge do siebie i nie definiowac sie przez meza i jego uczucie do nas. Jesli sama siebie pokochasz i zaakceptujesz to przestaniesz tak walczyc o uczucie meza. Kiedys to zrozumiesz. Zylas tyle lat bez niego (dopoki go nie poznalas) i potrafilabys robic to dalej. Musisz w to tylko uwierzyc. A gdy uwierzysz to bedziesz miala od razu wieksza odwage czynu. Bo na razie ci jej brak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
babafemi, bardzo mądrze piszesz, podzielam każde Twoje słowo. Autorko, przeczytaj każdy wpis babafemi po 10 razy i może dojdziesz do jakiegoś rozwiązania, jesteś dorosłą kobietą, matką, wypadałoby żebyś była konkretniejszą osobą. Jak na razie, patrzysz na swoje życie przez pryzmat męża, uwierz bez faceta, a tym bardziej zdradzającego-kłamcy, można żyć, szczęśliwie i pełną piersią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kala5, pozwolę sobie na wypowiedzenie się w tym temacie. Rozumiem co czujesz ponieważ byłam po dugiej stronie, ja zdradziłam swojego chłopaka z kimś podobnym jak Twój mąż. Gdy spotykał się ze mną miał za sobą roczny romans, o ktorym żona się dowiedziała, wybaczyła i przyjęła do domu. Ja przechodziłam w 9 letnim związku poważny kryzys szukałam zrozumienia, ucieczki, ciepła on to widział, bardzo długo mnie uwodził, nie dawał spokoju, osaczał, zauroczył mnie wykorzystał. Do dziś mam łzy w oczach, że do tego doszło, że na to pozwoliłam. Ja do wszystkiego chłopakowi się przyznałam. Nigdy więcej się z nim nie spotkałam. Żałuję tego jak niczego w życiu. Tacy ludzie krzywdzą innych nawet najbliższych nic sobie z tego nie robiąc. Błagam Cię zastanów się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I powiem jeszcze jedno ja z tym żyję od dawna, zdrada była zupełnie nie w moim stylu, złamałam swoją zasadę. Część mnie gdzieś umarła. Nie jestem już tą samą kobieta. Czuję się gorsza. Próbuję sobie wybaczyć błąd ale nadal nie potrafię. Przeżywam ciężkie chwile. Sama do tego doprowadziłam a on mnie wykorzystał najzwyczajniej w świecie. Pół roku mnie ,,wspierał" żeby tylko doszło do seksu.... potem ,,zapomniał" .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Patrząc na to z punktu widzenia faceta, raczej odradzałbym pozostawanie w takim związku. Wątpię, aby on faktycznie był w stanie wytrzymać już do końca życia bez skoków w bok (może na parę lat tak), ale nawet jeśli, to przy tak długotrwałej zdradzie i jej nawrotach nie wierzę, abyś ty mogła się pogodzić z takim bagażem doświadczeń. Może jednorazowy wybryk dałabyś radę przełknąć i wybaczyć (tak prawdziwie wybaczyć = zapomnieć, na tyle na ile człowiek potrafi), ale to co tutaj zaistniało... na moje to to już jest gangrena i kończynę trzeba amputować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ze skoro zrobil to raz to kiedys powtorzy- heh ale on tego nie zrobił raz , a REGULARNIE robił przez co najmniej dwa lata. ... poza tym- teraz kiedy on sie stara??? bo co , bo pokazuje ci swój telefon? nie osmieszaj sie. Gnój, który perfidnie latami zdradzał kogoś, komu przysięgał ( pewnie przed bogiem też) miłosc i wierność, nie wpadł na to by kupic sobie telefon na kartę??? chyba kpisz. rób jak uważasz, ja bym nie zaufała. absolutnie. facet wodzi cie za nos latami , a ty sie dajesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez jestem z mężem po dwuletnim jego romansie. Wyrzuciłam go z domu, on wyjechał zagranicę i trzy lata nie byliśmy ze sobą. W międzyczasie nawet przez rok miał inną kobietę. Potem jeszcze rok robił podchody żeby do mnie wrócić i w koncu mu pozwoliłam. I teraz jestesmy razem. Nie powiem, że jest łatwo ale juz mu przynajmniej nie wypominam tak jak to robiłam na początku. Także jak widać da się żyć po zdradzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie ze sie da a kto powiedzial, ze nie. Niektorzy biora rozwod, zyja w innych zwiazkach i po latach wracaja do siebie i biora nawet drugi slub. Mozliwe jest wszystko ale czy to autorke pociesza. Swoja gehenne musi przejsc. Tak czy tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I powiem Ci że ta zdrada bardzo mnie wzmocniła, zahartowała. Bardzo to przeżyłam, ale teraz nie boję się o przyszłość i nawet jak mnie znowu zdradzi to wiem, że sobie bez niego poradzę, nie będzie to już dla mnie taką tragedią. To ludzie którzy zdradzają mają problem, to oni są słabi i zakompleksieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Roznica miedzy toba a autorka jest taka, ze ty juz zylas jakis czas sama bez meza i wiesz, ze sobie i bez niego poradzisz. Autorka nie chce nawet o tym myslec. Boi sie jak ognia zostac sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzeba przyznać, że to też jest ciekawe rozwiązanie. Rozstanie się na długi czas (z rok lub więcej) i potem ewentualne zejście się (jeśli obie strony nadal tego chcą). Taki jakby restart związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poznałam kiedyś faceta, który twierdził, że jest opanowany, wrażliwy , spokojny i szczery, że zawsze mówił prawde. Niestety nie należe do osob naiwnych, wiec okazalo się, że znalismy się dłuższy czas i jego historie nie pokrywały sie ze sobą. Kiedy pytałam dlaczego innym razem opowiadał inaczej, to twierdził, że coś źle zrozumiałam. Twierdził, że mnie uwielbia, że czuje motyle w brzuchu , zakochał się, że jestem najpiekniejsza kobietą jaka spotkał, że nigdy z nikim nie czul sie tak wspaniale i tak przyjemnie, że po prostu tego wlasnie szukal. Kiedys okazalo sie, że w pracy pojawia sie nowa kolezanka, widzialam jak na siebie patrza jak sie prowadzaja razem, ale ciagle twiedzil, ze nie zna tej kobiety, ze to tylko kolezanka. Potem jakis dluższy czas minal i znowu stwierdził, że ładna dziewczyna, ale tylko kolezanka, zapieral sie rekami i nogami, że tylko kolezanka, ale do mnie dotarło, że nie jest wiarygodny. I nie chcę takiej osoby, przy ktorej musze sie zastanawiac czy mnie zdradza. Nie chce takiej osoby przy ktorej nie wiem czy mowi prawde czy nie. Stracil w moich oczach. Przestal byc dla mnie wazny, bo nie umiem kochac osoby, ktora mija sie z prawda, dzielic z nia wszystkim. On mnie zapewnial wiele razy, ze tylko ja, że to bedzie trwalo, ze i 10 i 20 i wiecej lat, że jestem naj. Ale ja juz mu nie wierzę. Nie chce go miec blisko, nie chce by sie do mnie zblizał. Spotkalam go kiedys znowu i znowu robil te maslane oczy i znowu sie przymilal, ale dla mnie to jst tylko poza. Mysle, ze on jest jakis dziwny. Nie chce miec faceta ktorego nie jestem pewna. Jest ich tysiace i stac mnei na lepszego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też wiem jak to jest mieszkać bez niego. Był u niej po kilka miesięcy 2 razy i wtedy ja mieszkałam sama z synem. Ponieważ 16 lat to dużo wspólnych zobowiązań, ciągle byliśmy w kontakcie telefonicznym a i stosunkowo często się widywaliśmy. Żyłam nadzieją, że się opamięta. W końcu poprosił o zgodę na powrót do domu, obiecując, że chce wszystko naprawić. Pozwoliłam mu, ale byłam wyjątkowo wredna-codzienne awantury i odsyłanie do kochanki za każdym razem jak cokolwiek zanegował, choćby zupa była lekko niedosolona- odsyłałam go do tamtej, że mu lepiej ugotuje. Nie wytrzymywał tego,a z drugiej strony tamta go naciskała na powrót... tak wynika z rozmów, które teraz po jego powrocie blisko 2 miesiące temu uskuteczniamy. Teraz tam zerwał kontakt, ja się staram nie wywoływać awantur i tak trwamy. Aczkolwiek ciągle mam kłopot z tym niewypominaniem, nie potrafię po prostu czasami tego wyprzeć- czasem ich wspólny obraz nachodzi mnie tak nagle i mocno... To nie tak, że ja nie wyobrażam sobie być sama. Mnie po prostu bardzo trudno mimo tego, co zrobił z niego zrezygnować. Ale tez zapomnieć nie umiem. Taka huśtawka... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A Ty oczywiscie mu we wszystko wierzysz, no rozumiem. Cóz, nic Ci nie doradze. Sama wiesz lepiej, że trzeba mu wierzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Troche to dziwne ze rzekomo nagle zrezygnowal i ona nalega na powrot, a on nagle nie chce i jednak woli Ciebie, ale Twoja zycie, Twoja sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×