Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kala5

ratowanie małżeństwa

Polecane posty

Gość gwoli wyjasnienia
Separacja nie musi byc ostatecznym rozstaniem ale w twoim przypadku to chyba jedyna mozliwosc sprawdzenia czy on naprawde zrozumial swoj blad i chce do ciebie wrocic czy tylko jest wygodny i toba manipuluje. Inaczej sie chyba nie dowiesz. Bo to co on mowi to jedno, a jak by sie zachowywal w separacji to drugie. Moze faktycznie by o ciebie walczyl i sie staral ci pokazac ze chce dalej zyc w waszej rodzinie. Ale tego nikt nie wie, ty sie mozesz dowiedziec. Musisz tylko zebrac sie na odwage.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rob tylko to, do czego jestes naprawde przekonana, bo to ty musisz sie potem z tym uporac, nie my. To ty musisz miec sile aby to udzwignac. Nie my.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę coraz poważniej o odejściu. Trzymajcie za mnie kciuki, bo i tak to będzie bardzo trudny krok, ale mam nadzieję, że kiedyś odnajdę spokój i nie będę się ciągle tylko zastanawiała gdzie co i z kim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobrze robisz, przede wszystkim myśl o SOBIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"dobrze robisz" to jest konkret ;) wiem, że sama muszę podjąć decyzję, ale już w momencie zakładania tego tematu chyba tlił się we mnie ten zamysł... Boję się jak cholera, ale dojrzewam do najważniejszej chyba rozmowy w moim życiu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba wchodząc na kafe miałam potrzebę z jednej strony poznania doświadczeń innych kobiet w mojej sytuacji, z drugiej strony samo wyrażanie tu swoich emocji dużo mi dało. Fajnie, że jesteście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja- twoj wrog. Ty- moj wrog. Powyzsze rady brzmia jak literatura absurdu. Defetyzm spauperyzowanego, wyalienowanego vox populi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie odejdziesz tak jak wiele innych, nie odejdziesz:-) facet ma nad tobą władzę a ty ambicje aby tamtej pokazać. jest jeszcze dziecko i ekonomia. jak przemyślisz to wyjdzie ci ze spokoju nie osiągniesz jak go wyprowadzisz. W miejsce jego obecności i nieufności przyjdzie bieda. Najgorsza z kochanek.On sobie w końcu poradzi z tobą czy bez ciebie. Znasz kogoś kto zainwestuje w kobiete z cudzym dzieckem? czy znasz taką historię ? będziesz sama bo zawsze będziesz musiala wybierac mniejsze zło. Teraz tez wybierzesz mniejsze zło. Nie kpie z ciebie, stwierdzam co myslę. zostan z nim jak będzie fikał to jeszcze zdążysz go pogonić, daj mu szansę i zabierz mu wszystko :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babafemi
"Defetyzm spauperyzowanego, wyalienowanego vox populi." :D :D :D No to ktos niezle polecial po bandzie ;) A wystarczylo napisac: brak wiary, zrujnowanego, wyobcowanego przedstawiciela glosu ludu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
00:20 To tylko po czesci jest prawda. Inaczej nie mielibysmy w spoleczenstwie tylu samotnych kobiet z dziecmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja nie chcę być samotną kobietą, choć teoretycznie w związku... A teraz trochę tak to wygląda. Niby jesteśmy razem, ale jednak każde z nas ma swój świat, a przez to co się stało, już nigdy chyba nie uda się tych światów połączyć w 100% jak wcześniej... tak to czuję:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
babafemi rzecz dziwna tlumaczysz j. polski na j. polski? czy na swoj kefeteryjny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kala5
Jutro będzie poważna rozmowa. Trzymajcie za mnie kciuki, żeby mi odwagi nie zabrakło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babafemi
No to trzymam kciuki, zebyscie znalezli jakis konsensus.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babafemi
I co ustaliliscie? Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozstaliśmy się. Rozmowa była długa, trudna, ale dość spokojna i przede wszystkim stanowcza. Ja zostałam w domu, on na razie wyniósł się do swoich rodziców. Ustalenie jest takie, że dajemy sobie jeszcze czas 2-3 miesiące,ale nie mieszkając razem. Jeśli po tym czasie nic się z mojej strony w podejściu nie zmieni- składamy pozew o rozwód. I na dzisiejszy dzień, choć jest mi bardzo przykro i smutno, jestem praktycznie przekonana, że taki będzie finał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babafemi
Hej Kala. Jako, ze twoja decyzja nie byla pochopna bo mialas na to wszystko ponad dwa lata, mysle, ze to dobrze przemyslalas i decyzja jest sluszna. Mysle tez, ze te 2-3 miesiace jako bufor to dobry pomysl. On bedzie mial czas na zastanowienie a ty zobaczysz jak sie z ta decyzja bedziesz czula. Z tego co piszesz podejrzewam, ze twoj maz za bardzo nie walczyl i cie nie przekonywal...wiec tym bardziej jest to sluszna decyzja. Trzymaj sie dzielnie. Troche to potrwa ale spokoj wroci do twojego serca. Daj sobie troche czasu. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki babafemi. Oj przekonywał, prosił. Wiem, że mu zależy i stąd te miesiące przejściowe. Bo ja byłam zdecydowana urwać to od razu. Udało mu się mnie przekonać do tego czasu "pomiędzy". Nie wiem co będzie. Jest mi ciężko. Też bym chciała wrócić do tego "sprzed", ale niestety nie potrafię i choć kocham go bardzo, nie chcę sobie i jemu niszczyć dalszego życia swoimi podejrzeniami, nieufnością. Na dzień dzisiejszy myślę, że skończy się to i tak rozwodem, ale już nauczyłam się nie używać słów "nigdy"," na pewno" etc... Chcę wykorzystać ten czas na to, żeby nauczyć się żyć bez niego i bez czekania na niego... Co będzie- zobaczymy. Pozdrawiam i dzięki za wszelkie dobre słowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z kafeterii
Autorko, a co na to wszystko Twoje dziecko? Jemu przecież też świat się wali...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Łatwo nie jest. dużo rozmawiamy. Bardzo dużo. To jest dziecko, ale ma w sobie tyle dojrzałości, że czasem myślę, że więcej niż ja. jasne, że najlepiej by było, żeby rodzina była pełna, a już dziecko chce tego najbardziej. Jednak rozumie,co się stało i dlaczego teraz jest tak, jak jest. co więcej widzi moją determinację w poszukiwaniu spokoju i tak naprawdę dążymy do tego razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babafemi
Zawsze zaskakuje mnie jak ktos napisze, a jak to widzi dziecko? Dziecko to dziecko i widzi to oczywiscie po "dzieciecemu". Nawet jak jest bardzo dojrzale jak na swoj wiek to jest to tylko dziecko. Ja osobiscie uwazam, ze dziecko jest tylko wtedy szczesliwe jesli rodzice sa szczesliwi, jesli sie kochaja, szanuja i sa odpowiedzialni. Inaczej dziecko nigdy szczesliwe nie bedzie. Przeciez syn przez te dwa lata tez widzial jak sie tatus zachowywal i jak traktowal mame i jego pewnie tez. Jak czytam czy slysze, ze para sie nie rozstaje dla dobra dziecka to mi sie scyzoryk w kieszeni otwiera. Jesli tatus jest takim wspanialym ojcem to bedzie nim tez po rozstaniu. Bedzie staral sie spedzac z nim duzo czasu i bedzie dla niego autorytetem. Sama obecnosc tatusia w domu nie jest monopolem na szczescie dziecka. Ja osobiscie zawsze marzylam o tym aby moja matka rozeszla sie z ojcem. Niestety nigdy tego nie zrobila bo byla za slaba i byla zalezna od niego finansowo. Szkoda, bo mialabym przynajmniej spokojne dziecinstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
babafemi takie mądrości mówisz szkoda tylko że teoria a gdzie praktyka??? Żal mi Ciebie!! teraz pouczasz wiesz najlepiej i wszysko... tylko szkoda ze w swoim zyciu nie umialas tych zasad zastosowac... łatwo sie pisze bo "papier " przyjmie wszystko!!! Żenada!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem zdania i mam na tą sprawę wyrobiony swój pogląd, że w przypadku dopuszczenia się zdrady jednego z małżonków należy zawsze brać pod uwagę dobro dziecka. Jeżeli osoba zdradzająca wykaże skruchę i chęć bycia nadal z rodziną należy dać tej osobie prawo wyboru. Inaczej rzecz się ma jeżeli osoba ta od nas chce odejść. Dlaczego tak uważam? Ano dlatego, że osobie zdradzonej w psychice pozostanie i tak do końca życia fakt dokonanej zdrady przez osobę najbliższą i nic nie wymaże tego z pamięci. Uczucie to będzie przy tym i przy następnym innym partnerze. Podkreślam raz jeszcze chodzi o dobro dzieci. Bo to one stają się ofiarami rozpadu rodziny, psychika dziecka cierpi jeszcze gorzej jak samej osoby zdradzonej, gdyż jest to istota młoda i jeszcze nie ukształtowana. Kochany rodzicu zanim popełnisz błąd przez swój własny egoizm pomyśl o swoim dziecku. Jeżeli go kochasz nie rób mu krzywdy i może też zapytaj co czuje i daj mu podjąć decyzję prawa wyboru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piętno dziecka z rozbitej rodziny ciągnie się przez całe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10 lat rataowlam i odpuscilam, nikt sie nie zmieni mimo ze obiecuje poprawe!!!!!! DOWIESZ SIE O TYM NAPEWNO!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A kto mówi, że zdradzający musi się zmienić? Może jeżeli pozna swoją świadomość i zło dokonanych czynów.Natomiast osoba zdradzana musi nauczyć się z tym żyć. Każdy jest wolnym człowiekiem i jedno na drugie nie ma prawa własności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rob co chcesz ale zareczam ci ze ten facet sie nie zmieni, mimo zapewnien. Chcesz przez to samo przechodzic za 10 lat? To prosze bardzo. Rozwiedz sie i jezeli bedziesz chciala z nim byc to co za problem? zawsze mozecie sie zejsc chocby i po rozwodzie. Ale kurcze tyle babek spotyka kogois fajnego...Nie lepiej teraz niz pozniej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
babafemi dziś A ja po raz kolejny się z Tobą zgadzam. Też jestem dzieckiem, w którym były kłótnie i najgorsze co mogła zrobić moja matka, to ratować to małżeństwo. Gdyby rozwiodła się od razu, nie miałabym takich fatalnych wspomnień z dzieciństwa, wiecznie smutnej, poniżanej przez ojca matki. W tym co piszesz, jest bardzo dużo prawdy, bo jesteś wiarygodna, zarówno wiesz jak to wygląda z roli dziecka, jak i zdradzonej żony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babafemi
Nie naleze do zadnej grupy wzajemnej adoracji i nikt sie ze mna zgadzac nie musi. Mam po prostu swoje zdanie, mea culpa :D. Spuscmy zaslone milosierdzia na ludzkie slabosci 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×