Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Pytanie do młodych max 25lat rodziców. Czy rodzice Wam pomagają?

Polecane posty

Gość gość
Miałam 21 lat jak wychodziłam za mąż, 23 jak urodziłam małą. Rodzice dali mi mieszkanie na start- fakt że sami mieli też po rodzinie, ale utrzymanie tego swojego czasu kosztowało ich baaardzo dużo. Fakt, że było zapuszczone okropnie, ale w takiej lokalizacji że i totalną ruderę z pocałowaniem ręki bym brała. Fakt, mogłam sprzedać, kupić za to inne, w gorszej lokalizacji, mniejsze, ale odnowione i mieć na start, ale zakasaliśmy rękawy i zrobiliśmy w mieszkaniu wszystko co trzeba. Dostaliśmy od nich też 1 tys. "na wózek", i po kilku latach 3 tys. na urządzenie pokoju małej kiedy szła do szkoły, chociaż spokojnie na to mieliśmy. Teściowie wspierali różnymi prezentami, dostaliśmy od nich m.in. kuchenkę, zmywarkę, drobniejsze sprzęty- ale to na przestrzeni 10 lat. Co do opieki... kochają dziecko, wiem, ale jednak sami pracują, a co poniektórzy, zapieprzają wręcz. Mają ile mają ale dużo ich to kosztowało. Nie podrzucam im dziecka dla własnej rozrywki, jedynym wyjątkiem była rocznica ślubu i raz wesele w bliskiej rodzinie. Poza tym sytuacje awaryjne czy pomoc kiedy męża nie było, dziecko chore a ja musiałam wyjść gdziekolwiek, choćby do apteki. Nie chodzi o to że nie chcą z wnuczką w niedzielę na spacer wyjśc, po prostu w tą niedzielę chcą odpocząć i ja to szanuję. Autorko, mieszkałaś z rodzicami od urodzenia, nie zdajesz sobie sprawy z tego ile ta "własna firma" kosztuje wysiłku? Manna im z nieba spada? To proponuję- otwórz firmę, też po latach będziesz jeździć na egzotyczne wakacje, albo siedzieć w domu jak mama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fakt, przyznaję zgubiłam jedno słowo i i wyszło, że kupili jej mieszkanie. Sorry, moja pomyłka. Kurde dziewczyno, stawiaj trochę znaków interpunkcyjnych, bo czasami twoje wypowiedzi tracą zupełnie sens. Nieraz musiałam czytać ze dwa razy twoje wpisy, bo jest to tylko ciąg wyrazów i nie wiadomo kiedy kończy sie jakąś twoja myśl, a kiedy zaczyna następna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko,nauczona smutnym doświadczeniem jako rodzic bardzo dorosłego syna i jego żony bo zostali rodzicami mając po 30 lat. Otóż,nie życzę najgorszemu wrogowi by przeżył 12 lat trudnych szczegolne własnie dla mnie.Dzisiaj otwarcie mówie że nie warto uczyć systematycznosci w pomaganiu nawet własnym dziociom.Raz że tego nie doceniają bo uważają mama ma ,to ma pomóc,dać i opiekowac sie wnukiem.Drugie,jak sezon ogórkowy sie skończy bo kasy brakuje/oszczednosci zycia sie skończyły a emerytury to oplaty,zycie ,czesto leki to wtedy czar pryska.Dzieci sie gniewają bo jak to? dotąd dawali a teraz juz nie chcą?To znaczy ze trzeba sie odciąć.Tak tez zrobili,mał0o to odcięli też wnuka ktory był oczkiem w głowie,miał co chciał ,niczego mu nie kupowali,od stó do głów robiłam to ja.Wnuś duży,żadnych wzorów,nie pamięta ze jest Dzień Babci,Wigilia . Murzyn zrobił swoje,murzyn może odejść.Tak wygląda życie naiwnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bzdura. Po prostu te dzieci sa źle wychowane. Moja mam nie kupuje nic wnukom, nie pomaga nam finansowo, ale dla wnuków ma zawsze czas i rozpieszcza ich. I dzieci babcie szczerze uwielbiają. ja tez zawsze mamie powtarzam, jak wiele jej zawdzięczam i zawsze jestem gotowa jej pomóc. Sa normalne rodziny, gdzie ludzie sobie bezinteresownie pomagają i są chore. Właśnie takie jak twoja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój brat z bratową machnęli sobie dwoje dzieci do 25rż teraz mają milion roszczeń i pretensji do moich rodziców, bo rodzice są zamożni. Dostali i tak dużo, bo dwupokojowe, wyremontowane mieszkanie w prl-owskim ale odnowionym,ocieplonym bloku na zadbanym osiedlu ale nie mam nic do tego bo ja też takie mieszkanie dostałam zaraz jak poszłam na studia i na tym koniec! Dostaliśmy z bratem studia i po mieszkaniu i patrząc na moich znajomych to jestem rodzicom super wdzięczna za taki zastrzyk na start. Niestety braciszek i jego narzeczona wiecznie jęczą po wszystkich znajomych jak to im jest ciężko, bo moja mama nie chce się dzieckiem zajmować jak są w pracy, bo ma tyle pieniędzy, a nie daje na nic, że tyle rzeczy musieli kupić do mieszkania... jakby kto inny nie musiał (a tak na prawdę to g... prawda,bo obydwa mieszkania były urządzone od mebli i agd po firanki, ręczniki, pościele i łyżeczki, a jęczeli dlatego, że musieli kupować sami tv, dvd, głośniki, wieżę czyli coś bez czego właściwie można żyć( jęczeli że wszystko takie drogie i zero pomocy -ZERO POMOCY KUR/WA?, że na wakacje nie jadą, bo im moi rodzice nie chcą dać :o i to wszystko na kolacji u mnie, przy moich znajomych, którzy tułają się po wynajmach albo mają kredyty na pierdyliard lat. Myślałam, że umrę ze wstydu, widziałam miny moich przyjaciół. W końcu nie wytrzymałam i zapytałam dlaczego na drugich teściów nie psioczą? dlaczego do nich nie idą? Bratu powiedziałam, żeby nie srał we własne gniazdo, a bratowej żeby sobie moimi rodzicami gęby nie wycierała, bo owszem urodziła im wnuki które wszyscy kochamy ale są jakieś granice. Pamiętajcie, że znamy tylko wersję autorki jaka to ona nie jest poszkodowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście ze autorka jest roxzczeniowa. Uważa ze jak mogą 3 raz jechać na urlop a jej nie dadzą? To co to jest jak nie roszczeniowosc? Uznalas ze chcesz iść swoja drogą odmienną od drogi rodziców to licz się z tym ze oni wolą na to nie patrzeć i być z daleka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Młodzi maja dzisiaj bardzo roszczeniowa postawę niestety ,im się należy i koniec!Wszystko by się chciało od razu i piękny dom ,i wakacje. Bo rodzice maja i mają dawać! A czy tej matce z nieba spadło? Nie spadło raczej ,nie wszystko można mieć od razu.A najczęściej jest tak że im więcej się daje i pomaga to wymagania większe.To że czasem dziadkowie pomagają to ich dobra wola a nie obowiązek.Życie to nie zabawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka skazuje swoje dziecko na cierpienie. Chodzi o brak chrztu. Dziecko później będzie prześladowane przez rówieśników, jak nie pójdzie razem z nimi do komunii, do bierzmowania. Dzieci są okrutne i nie tolerują odmienności. Powinna ochrzcić dla świętego spokoju. Nie zrobiła tego z egoistycznych pobudek: bo chce żyć zgodnie ze swoimi przekonaniami. A czy pomyślała o swoim dziecku, jak będzie traktowane w przyszłości ? Dorosłemu jest łatwiej znosić krytykę i ewentualne upokorzenia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rozumiem autorkę . Na kogo pomoc ma liczyć jak nie sowich rodziców. Nie chodzi tu o kase ale sam fakt ze dziadkowie maja gdzies swoja wnuczkę . Co to za rodzina gdzie najbliższe osoby nie moga liczyć na siebie ? Ja urodziłam w wieku 29 l i rodzice nie raz zabiorą nasza córkę do zoo czy na spacer.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu atorka: Widzisz, ja żałuję tego, że rodzice nie dali mi wyboru i ochrzcili mnie. Mojej córce chcę dać wybór. Wiem, w jakim kraju mieszkamy, że religia katolicka jest tu dominująca i dlatego na pewno opowiem córce o niej, wszystko jej wytłumaczę, ale nie będe nic narzucać. Niech myśli samodzielnie. A argument, że będzie inna wśród rówieśników...Wiesz, dla mnie to nie argument.. To, że robi coś większość populacji to nie znaczy, że pod naciskiem grupy będe robić to co oni, trzeba mieć odwagę głosić własne przekonania...Chcę jej tej odwagi nauczyć i nauczyć też tego, aby otworzyła własny rozum, nie sugerowała się utartymi schematami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11'19,ale zasciankowe myslenie i ciemnogrod.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka ciąg dalszy: Słuchajcie, to nie tak, że ja wymagam od nich pieniędzy i uwagi, ja po prostu nie rozumiem ich...Wyobraziłam sobie, że to ja jestem w ich skórze i po prostu jestem pewna na 100%, że ja postąpiłabym inaczej...po prostu nie mogłabym o swojej córce nie myśleć, dla mnie jej dobro jest priorytetowe. Oczywiście, że nie można rozpieszczać dziecka, które na to nie zasługuje, leni się i trwoni pieniądze, takie dziecko trzeba nauczyć życia, ale ja taka nie byłam i nie jestem - jestem osobą pracowitą, nigdy nie siedziałam na tyłku i nie prosiłam o pieniądze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do autorki. Mam 30 lat, ale się wypowiem. Mam identyczną sytuację, że rodzice mają dużo pieniędzy i ciągle podróżują, bo mogą, bo firma stabilna i obecność szefa nie jest potrzebna. Ale moi rodzice są inni. Mimo że mam 30 lat i rodzeństwo to oni zawsze są na zawołanie. Ubranek, pampersów nie kupiłam do tej pory, a dziecko ma już 8 msc. Nie dlatego że nie chciałam, tylko dlatego że się nie da. Jedna babcia z drugą chyba urządziły sobie wyścigi i mieszkając parę km od nas wpadają z zakupami zanim my zdążymy pomyśleć i prośby o nie kupowanie nie działają. A ze spędzaniem czasu z wnuczką też nie ma problemu, bo jedna z drugą dzwonią non stop czy nie mam czegoś do roboty, bo im się nudzi i jak coś to się zajmą. Dlatego rozumiem twoje rozgoryczenie, bo rodzicom na pewno ktoś pomagał jak ty się urodziłaś, więc oni powinni też pomagać. Ja swoim dorosłym dzieciom na pewno będę pomagać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorka nie jest roszczeniowa, tu nie chodzi nawet o pieniądze ale o czas, którego oni nie są w stanie poświęcić jej ani wnuczce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja urodziłam dziecko w wieku 21 lat, mój wtedy jeszcze chłopak miał 22 lata. Nie planowaliśmy dziecka, byliśmy po prostu glupi i nieodpowiedzialni. Na pomoc rodziców nie mogliśmy liczyć. Moi - bardzo biedni i w dodatku w podeszlym wieku,bo po 60 a jego matka miała swój świat. Mieszkaliśmy rok u moich rodziców, ja robiłam zakupy i placilam rachunki za wszystko, bo akurat moj tata zachorował i długo leżał w szpitalu a mama nie pracowała. Po tym czasie wyjechaliśmy zagranicę i ulozylismy sobie życie także bez niczyjej pomocy. Teraz mamy 27 i 28 lat, przez ostatnie 6 lat ciężko pracowaliśmy na własny dom, jesteśmy z siebie dumni. Caly czas pomagamy finansowo moim rodzicom, w nie dalekim czasie zabieram rodziców do siebie bo są schorowani i muszę się nimi zająć. Widzicie, można dawać innym nic w zamian nie oczekując a nie tylko brać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja autorke rozumiem, bo przeciez nic jej matki nie kosztuje wyjscie z wnukiem na spacer...co wiecej, jesli jest jedynaczka-a tak wnioskuje - to komu zbieraja te pieniadze?? sama jestem jedynaczka, mąż tez. wszystkiego sie dorabiamy sami. kredyt oczywiscie na mieszkanie mamy na 30lat. tesciowie mimo tego ze maja kase i wiele nam naobiecywali, to zadnej obietnicy nie spelnili. dali nam 10tys na wklad do mieszkania i too wszystko. moi rodzice maja polowe z tego co oni a kupili nam pralke, sofy do pokoju i lodowke, mama dolozyla sie do remontu w przedpokoju,. jak tylko moze zawsze cos dorzuci, mimo ze wrecz odmawiam jesli w danej chwili nie potrzebuje na gwałt. nie rozumiem takiego postepowania rodzicow majacych jedno dziecko. nas zycia nikt nie musi uczyc, nie zaliczylismy wpadki, wszystko tj slub, mieszkanie dziecko bylo przemyslane. nie wyciagamy reki bo wiemy ze nie mozemy na tesciow liczyc. nawet w sytuacji ze kiedys potrzebowalismy 3tys POZYCZYC to nam odmowili...dlatego rozumiem podejscie autorki, to sa RODZICE a nie wujek czy ciotka. gdyby nie mieli, ale skoro maja to jakies pare stowek na rok by ich nie zbawilo, a mlodym pomoglo. moja mama zawsze mowi, ze komu ma dac, stara jest stroic sie nie musi, a my mlodzi mamy ciezej bo wszystko takie drogie i te kredyty. a tesciowie bogatsi a grosza nie popuszcza....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a u mnie sytuacja wygląda tak, że moją sąsiadką jest teściowa i żadnej pomocy nigdy od niej nie przyjmę, ona nie ma zwyczaju kupic coś dla wnuczki bo uważa, że nie trafi w gust i bardzo dobrze bo ja nic od niej nie wezmę. ona uważa , że i tak mi w zyciu pomaga ciągle bo działkę nam dała. i ciągle to wypomina, eh niech spada. moja mama za to jak do niej pojadę ciągle ma pakę pampersów dla mnie naszykowaną, a to skarpetki, a to jakieś bluzeczki, spodenki, szczerze tak średnio mi się podobają ale zakładam i ciesze się , że kupuję. jak remontowaliśmy dom to mimo iż mielismy pieniądze na wykończenie, to jak byłam w ciązy rodzice dali nam 10tys później jak córka się urodziła rodzice znów przywieźli mi 10 tys, mimo iz harują jak woły w fabryce, odkładają dla mnie , dla mojego brata starszego a on bardzo dobrze stoi finansowo. mam jeszcze młodszego brata ale narazie mieszka z rodzicami a jak się wyprowadzi też mu pewnie coś dorzucą bo właśnie kupuje mieszkanie. Zauwazyłam taką zależność, że biedny szybciej pomoże niż taki co ma dużo kasy!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez rozumiem autorke. W zyciu nie odtracalabym swojej wnuczki i córki. Moja corka ma 2,5roku. Wyobrażając sobie ze ma 20 lat i wpadla bo tak mogli sie zdarzyć to bym wszystko zrobila zeby pomoc. Zwłaszcza jesli miałabym na to pieniadze a widac autorki rodzice maja. I nie pojechalabym nawet raz na saszele czy inne d**erszfance tylko pomoglabym córce. No nie wiem dala na opiekunkę czy dolozyla do samochodu kupowala w prezencie zabawki czy ubranka. A jak sama bym mogla zajac sie wnuczka bo bym byla w domu to bardzo chetnie!!. Bo dlaczego nie ?? Autorka chyba sroce spod ogona nie wyfrunęła?? Od dawna rodzice pomagają dzieciom bo to ich z****** obowiązek. I co uważacie ze jakby tego dzieciatka nie bylo to wtedy rodzice powinni pomoc autorce?? Wyznacznikiem pomocy jest fakt posiadania dzziecka?? Macie nasrane we łbach z tym dochodzeniem do wszystkiego samodzielnie. Obowiązek rodzice maja lozyc na dzieci. Moja babcia ma 70 lat i do tej pory mamie pomaga bo poprostu nie potrzebuje dużo. Mama pomaga mi. A potem ja będę pomagać mojej córce. Moja mama zarabia 3500 jest sama bo ojciec odszedł. Ona w tym miesiąc kupila mi dla malej 4 ubrania kilka zabawek ciągle gazety z pepa a to jakies malowanki dolozyla sie 500zl do placu zabaw na podwórko i wiecie co?? Kocham ja najbardziej na świecie. Jestem na każde zawołanie samochodem czy trzeba cos załatwić czy psa do weterynarza jej zawieźć czy podjechac z dywanem do pralni . Za to mój ojciec?? Dochodu ma z 7-8 tysięcy ma mnie w d***e. I ja go tez mam w d***e. Bo dzwoni raz na miesiąc ze on sie ztesknil i ciągle nawija o jego dziecku z ta k***a do której poszedł i nigdy nie wpadł na to zeby zamiast kupować tamtej milionowa zabawkę albo kolejny raz jechać do Egiptu na dwa tygodnie( mnie i brata nigdy nie zabrał a tamta gnojówe co roku odkąd 2 lata skonczyla) to mógłby sie chociaż zapytać czy mi nie brakowało. AL nie on woli koniaczek kupic albo jakies inne trunki zamiast mi kiedys jak jeszcze studiowalam dac i powiedziec masz buty sobie kup albo książki. Teraz niech jego k***a sie o niego martwi. Jak będzie cos potrzebowal to niech spada. Mamie pomogę we wszystkim i będę ja na rękach nosić a na starość wezmę do domu który dzieki jej pomocy stanął w 3 lata. Maz jest tego samego zdania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie porównujcie dziecka 2,5 letniego i zadnego małego do dorosłego. Bo teraz tak mówicie, że byscie wszystko oddały dla niego, tez jestem matką ale priorytety się moga zmienić jak nasze dzieci będą miały po 20 lat. Każda matka chce jak najlepiej dla dziecka ale w dorosłym zyciu inaczej już to wszystko wygląda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja wiem co czuje i wiem ze bym pomogla, nie mowie o wlazeniu w d/u/p/e ale o zwykla matczyna troske i pomoc. nie wiem z czego wynika taka dziwna zaleznosc ze jak dzieci male to rodzice by sie po/sr/ali zeby dziecko mialo wszytsko, jakby to jakies wyscigi byly. jak dziecko podrosnie a poWINIE mu sie do tego jeszcze noga to moMEnt kurek sie zakreca..nie mowie o pasozytach leniach i nierobach ale o normalnych mlodych ludziach jakich w naszym kraju wielu... dlatego nie uwazam ze autorka ma roszczeniowa postawe. uwazam ze jesli rodzice maja z czego i maja normalne dzieci to powinni pomoc...NO BO KTO MA POMÓC JAK NIE RODZICE? NA BOGA!znam takich ludzi ktorzy nawet bedac na emeryturze do pracy ida zeby dzieciom pomoc, bo rachunki, bo kredyty itd a tu rodzice maja a mysla tylko o swoich d****h. a jak nie chca kasy mlodym dac w obawie ze rozpiepsza to chociaz by wnuczce cos kupili. proste

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wlasnie nikt z ludzi 50 plus w moim otoczeniu nie ma kredytu. Za to dzieci tych osób- prawie każdy. Ci 50 plus maja domy mieszkania stale pewne prace. Kiedys bylo lepiej. Chyba poprostu oni nie wiedzą jak teraz jest ciężko młodym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam znajomych i każdy kto ma kasę pomaga dzieciom. I bardzo Malo jest takich którzy doszli do czegos własnymi rękoma. W 99 procentach to zasługa i pomoc rodziców. Tylko teraz ludzie sa bardziej egoistyczni niz 30-40 lat temu. Czasy sie zmieniły babcie i dziadkowie przezywaja drugie młodości maja często w d***e dzieci ale im bylo dobrze jak wszyscy wokół pomagali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ja czegoś tutaj nie rozumiem,nie rozumiem jęczenia że dziadkowie nie chodza na spacery z wnukiem,żę nie poswiecają im swojego czasu. Dlaczego mają to robić? bo tak trzeba,tak wypada? to chyba jakiś żart,może nie lubią,może dzieci ich męczą? Muszą chcieć bo wy tak uważacie.Nie trzeba bywac z wnusią na spacerze by udawadniać że się ją lubi czy kocha.Mozna kochać bez spacerów i prezentów. Dla was wyznacznikiem miłosci do wnuka jest zabieranie i spędzanie z nim czasu.Nie zgadzam się,wy po prostu chcecie miec czas dla siebie i zwalic zajecia dziadkom ktorzy chca odetchnąc spokojem od was,bo was wychowywali i pewnie już mają przesyt tych zasranych obowiązków.Teraz czas na was i wykażcie się co potraficie. Rodzicie dzieci nie wiem po co,dla siebie czy dla babki,jesli to drugie to myśle że macie coś pod beretami po........e. Babcia gdyby bardzo chciała to miałaby swoich 10-cioro .Miałybyście trochę ogłady ciągle żadać i narzekć bo ktoś czegoś nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja powiem więcej,gdybym miała kiedyś córkę oddam wszystko,kiedy bede miec syna nie dostanie nic. Kafeteria dała mi dużo myślenia,kim jest tesciowa. Rzygać się chce jak się czyta te wypociny roszczeniowych laluś. Nie stać jedną z drugą na bycie matką to się dzieci nie produkuje a pozniej żada i wyciąga łapę bo mi się należy dostać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się,zero perspektyw na samowystarczalność ale chłopa sie ciągnie do ołtarza ha ha ha,to sposob na zycie by ciagnąc od rodziców....dobreeeee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja urodziłam majac 21 lat. Przyjechałam z corka do polski (mieszkam za granica, tam tez pracuję, wiec nie mam od matki żadnej pomocy), zapytałam pewnego wieczora czy zostałaby z mała, bo chcielibyśmy z chłopakiem wyjsć ze znajomymi. 10zl na godzinę mi krzyknęła haha. Babcia od siedmiu boleści

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przy wychowaniu dziecka pomagają natomiast finansowo na szczęście nie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja corka ma 28 lat . spodziewa sie pierwszego dziecka. Wydaje jej sie, ze wszystko o wszystkim wie. Uwazam, ze takich osob nie ma. Mieszkam za granica. Nie widujeny sie czesto. Przez lata nigdy nie zadzwonila z pytaniem jak sie czujesz mamo? Dzwoni i pisze kiedy cos potrzebuje. Jak urodzi sie dziecko mam pomagac w praniu, sprzataniu itp. Czyli mam wykorzystac swoj urlop na ciezka prace. Do dziecka mam sie nie wtracac bo podobno jestem stara i malo nowoczesna co ja poddaje pod watpliwosc. Mam natomiast kupowac ubrania i rzeczy dla dziecka poniewaz w moim kraju sa tansze. Wyobraza sobie ze noworodek to tylko ladne ubranka i spacerki. Rzeczywistosc moze ja rozczarowac. Jest niezorganizowana w domu. Kosze pelne prania. Wszedzie balagan i kurz. Zastanawiam sie czy pojechac tam jako gosposia? I jak z nia postepowac? Chcialabym jej pomoc ale czesto czuje sie wykorzystywana a nawet ponizana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Urodziłam mając 20 lat mały ma prawie rok. Mama zajmuje się nim kiedy chce wychodzę kiedy chce z chłopakiem. Za wszystko placi mama moja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie pomagają bo nie mamy takiej potrzeby. Zaraz drugie dziecko i sami dajemy sobie radę, w końcu to nasze dzieci i sami chcemy je wychować po swojemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×