Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

No i co tu źle zrobiłam?

Polecane posty

Gość gość

Sytuacja z wczoraj. Opisuje wszystko, aby był kontekst bo nie wiem co spowodowało lawinę. Syn 2 lata i 9 mcy, córka 15 mcy, sytuacja dotyczy głównie syna (chyba). Mama jest z córką w domu na wychowawczym. Tata przyprowadził syna z przedszkola po 16-tej. Tata musiał wyjść i wrócił do domu po 20. Mama dala dzieciom podwieczorek, syn nie chciał, nawet nie usiadł do stołu, chciał soczek więc dostał i wypił. Córka zjadła swoją porcję podwieczorku, potem drugą brata, on chyba nie miał nic przeciwko temu. W międzyczasie mama szyła (ubranka dla córki) przy stole. Po podwieczorku dzieci chwile bawiły się same, mama dalej szyła. Syn chciał się z mamą bawić, wiec mama powiedziała ze za chwilkę przyjdzie tylko coś musi skończyć. Trwało to 5 minut. Potem wszyscy razem bawili się w pokoju dzieci. W pewnym momencie syn zaczął rzucać zabawkami w mamę i siostrę. Mama zwraca uwagę parę razy, aby tego nie robił bo może to kogoś zaboleć i jest to niebezpieczne. Syn nadal rzuca zabawkami. Mama mówi ze tak nie będzie się bawić i wychodzi z pokoju. Za chwilę słyszy, że syn wyrzuca wszystkie zabawki i puzzle z pudełek, cala podłoga jest zawalona zabawkami. Mama mówi ze będzie to musiał wszystko posprzątać zanim pójdzie spać, ale nie mówi ze trzeba to zrobić od razu. Dzieci jedzą kolacje. Przychodzi tata. Mama zamyka się w pokoju z synem i chce pomóc mu sprzątać, ale on w ogóle nie chce tego robić. Na wszystko mówi nie i że chce do łóżeczka. Mama mówi ze jak posprząta to pójdzie do łóżeczka. Mama wkłada do rączki syna zabawki, pomaga mu je utrzymać i wkładać do odpowiedniego pudełka. Syn przy tym wrzeszczy ze nie chce. I tak to trwa dopóki wszystko nie jest posprzątane. Podczas tego sprzątania mama traci cierpliwość i trochę krzyczy, daje klapsa. Syn ma dosyć mamy, a mama ma znowu kaca moralnego, że nie udało jej się utrzymać emocji. Syn nie chce zasnąć w swoim łóżeczku, przychodzi do łóżka rodziców. Mama odprowadza syna do jego łóżeczka, siostrę podobnie (generalnie siostra chce spać ale jak brat wychodzi z pokoju to ona za nim, ale akceptuje to ze ma spać w swoim łóżeczku). Dwie poprzednie noce syn spał w łóżku rodziców, ale tej nocy rodzice mu nie pozwalają. W końcu zasypia u siebie. Koniec sytuacji. Mama na pewno źle zrobiła ze dała klapsa. A co poza tym? Jak reagować jak dziecko z premedytacją wyrzuca zabawki? Jak je zmobilizować do sprzątania bez nerwów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Źle podchodzisz do tematu moja droga. Jak mój syn robi rozpierduche i używa rąk do bicia, to dostaje karę. Siedzi w kącie aż nie przestanie się wydzierać. Ja co jakiś czas (parę minut) podchodzę kucam i pytam łapiąc go za policzki patrząc mu prostu w oczy czy się uspokoi. Jeśli odpowiada, że nie wstaję i odchodzę bez słowa, zajmuję się czymś, nie zwracam uwagi kolejne kilka minut. Jak mi braknie cierpliwości to czekam aż jego lament ucichnie do minimum. Wtedy podchodzę i stawiam go przed sobą. Przytulam i stanowczo mówię "to proszę się uspokoić, nie chcę słyszeć krzyku, cisza!" I przytulam smroda jeszcze mocniej :) Jak już jest całkowicie spokojny, nadal w pozycji kucającej rozmawiam z nim, tłumacząc, że jego zachowanie było bardzo nie ładne, że tak nie wolno etc. etc. jeśli akurat jest to wieczór i dochodzi pora spania, pytam czy chce kakao (uwielbia je) ? Jeśli powie, że tak wtedy kontra, najpierw musi zasłużyć, więc tłumaczę mu jego złe zachowanie, że tak nie wolno itd. itp. I mówię, że dobrze dostanie kakao pod warunkiem, że pozbiera rozrzucone zabawki. I młody maszeruje ze mną do pokoju i sprzątamy wspólnie, biję mu brawo, chwalę jak pięknie sprząta jak mi pomaga bla bla bla. Po wszystkim zasłużone kakao i do łóżka :) Tak to mniej więcej wygląda u nas. I działa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rada powyżej jest bardzo dobra, stosuję podobne metody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powinien sam to pozbierać co to za sprzątanie pt mama wkłada mu do raczki? klaps był niepotrzebny tylko konsekwencja, nie moze nic robić, siedzi w pokoju az posprzata. i powinien to zrobić od razu, jka sie uspokoił, a nie zostawiac to na koniec dnia, kiedy jest zmęczony i czas o do łóżka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja z 13:21 Nic nie wskórasz w momencie kiedy dziecko jest wściekłe. Twoje próby zmuszenia go do zrobienia tego czego od niego chcesz powodują tylko jeszcze większą złość niestety. Dlatego ja doprowadzam do całkowitego uspokojenia się mojego małego nerwusa :) to trwa, ale trudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mały komentarz- nie wściekaj się, bo nie chcę dogryzać. Ale jesteś na wychowawczym z maluchem, masz większość dnia luzu- na pewno więcej niż wieczorem, z dwójką. Mały wraca do domu po całym dniu nieobecności, macie raptem jakieś 4 godz. dla siebie pewnie, na starcie ogląda jak zajmujesz się siostrą (taki maluch nawet jak je samodzielnie to wymaga uwagi), potem odmawiasz zabawy bo również dla siostry szyjesz. Czemu nie robiłaś tego jak mała spała, albo kiedy bawiła się w domu? Wyraźnie próbuje zwrócić na siebie uwagę. Do łóżka przychodzi, bo po wieczornej awanturze potrzebuje przytulenia i dowodów na to że dalej jest kochany i ważny, że go "chcecie". A co do jazdy ze sprzątaniem- u mnie takie bywały, ale przymusu nie było- po prostu mówiłam mu wprost że jak ma za dużo zabawek i sobie z nimi nie radzi, to ja je zabiorę ale on ich już nie będzie miał. Domyślam się że przynajmniej część mają wspólnych, ale mała jest na tyle mała że tego braku nie odczuje, synek już tak. Też zdarzały się takie sceny, ale bez klapsów, litości, bo się wkurzał jak z nim sprzątałaś na siłę? Każdy tak przymuszany by się wkurzał. Ja siadałam ze swoim, pokazywałam palcem, nie robiłam z tego wielkiego halo, najwyżej zrobiliśmy zawody w rzucaniu klockami do pudła, albo pluszaki robiły wycieczkę do szuflady, to tak jak był jeszcze maluchem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i rady powyżej mają jedną cenną uwagę- najpierw dziecko ma się uspokoić, potem może współpracować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:21 a co jeśli z tego kąta wstaje i mówi, że i tak nie bedzie siedział. Ja go sadzam a on ciągle wstaje i się szarpiemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wraca do tego kąta za każdym razem jak tylko się z niego ruszy, ale to się nie dzieje zbyt często. On wie, że źle zrobił i wie za co ta kara, doskonale o tym wie. Czasem się zdarzy jak już mi cierpliwości braknie i nie zwracam uwagi kompletnie na niego w tym kącie. Po jakimś czasie woła mnie, musi to zrobić kilka razy (wiem jestem okropna, ale niech wie jak to jest jak ja do niego gadam coś po kilka kilkanaście razy i nie ma reakcji!) Idę do niego i mówię "słucham?" i widzę tę skruszoną minę i już mi serce mięknie, a jak dorzuci do tego "przepraszam mamusiu" no to po mnie :D już nie umiem się gniewać wtedy na niego ;) i dalej już sprawa wygląda jak opisałam w poście powyżej, gadka gadka gadka tylko w innym tonie, ja mu zadaję pytania a on przytakuje czyli "wiesz, co zrobiłeś?" "rzucałem" "wiesz, że tak nie wolno prawda ?" tak" itp... ;) Kilka razy zdarzyło się, że nie wytrzymałam jak on w tym kącie zaczął mi się rzucać po podłodze, walić o ścianę nogami rękami i przestawiać rzeczy stojące nieopodal tegoż kąta i zamknęłam go w łazience oczywiście przy zaświeconym świetle. Ale wyizolowałam go całkowicie od nas. Szybko działało. Czasem potrzebna jest terapia szokowa ;) Nigdy jednak nie zamknęłam i nie zrobiłabym tego dziecka w jego pokoju. Nie chcę aby nie lubił tego pomieszczenia bo siedzi w nim za karę. Jego pokój ma mu się kojarzyć z przyjemnością, zabawą czytaniem bajeczek przed snem... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś ciekawe rzeczy piszesz, myślę, że się sprawdzą A powiedz mi - czytasz książki o wychowywniu dzieci, wiesz to bo masz takie wykształcenie czy podpowiada Ci tak intuicja? Skąd taka wiedza i takie metody? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakby moje dziecko z premedytacją, na złość powyrzucało zabawki na podłogę, to zaraz po uspokojeniu się w koncie miałoby nakaz sprzątnięcia. Po czasie (wieczorem) dziecko nie wiąże tej kary z zachowaniem za które je dostało a jedyne ze złośliwością rodzica. Dałabym jakiś czas, jeżeli kuma trochę zegarek to pokazałabym, że jak wskazówka dojdzie tu i tu, lub masz czas posprzątać do kolacji itp. Po tym czasie, jeżeli dalej zabawki byłyby nietknięte to bym wzięła worek i je spakowała i schowała na co najmniej kilka dni. Taka kara spowoduje, że następnym razem 2 razy się zastanowi czy warto tak wyrażać swoją złość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miało być oczywiście w kącie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Syn siedzi caly dzien w orzedszkolu a ty z drugim dzieckiem w domu. I sie dziwisz, ze ma napady agresji? Gdyby chodzilo o 4 latka to ok ale mowimy o dwulatku! On tak codziennie jest w przedszkolu do 16?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś gość dziś ciekawe rzeczy piszesz, myślę, że się sprawdzą A powiedz mi - czytasz książki o wychowywniu dzieci, wiesz to bo masz takie wykształcenie czy podpowiada Ci tak intuicja? Skąd taka wiedza i takie metody? usmiech.gif x Czytam, dużo czytam, do tego mam mądrą doradczynię, moją mamę ;) Reszta to intuicja, modyfikowanie rad gdzieś zaczerpniętych, aby je dopasować do swojego dziecka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Jakby moje dziecko z premedytacją, na złość powyrzucało zabawki na podłogę, to zaraz po uspokojeniu się w koncie miałoby nakaz sprzątnięcia. Po czasie (wieczorem) dziecko nie wiąże tej kary z zachowaniem za które je dostało a jedyne ze złośliwością rodzica. Dałabym jakiś czas, jeżeli kuma trochę zegarek to pokazałabym, że jak wskazówka dojdzie tu i tu, lub masz czas posprzątać do kolacji itp. Po tym czasie, jeżeli dalej zabawki byłyby nietknięte to bym wzięła worek i je spakowała i schowała na co najmniej kilka dni. Taka kara spowoduje, że następnym razem 2 razy się zastanowi czy warto tak wyrażać swoją złość. x Przeczysz sama sobie koleżanko. Skoro dziecko Twoim zdaniem (z czym się zgadzam) nie pamięta po kilku godzinach i nie wiąże kary ze swoim złym zachowaniem to chowanie zabawek na kilka dni nic nie da. Bo ono o nich zapomni i nie będzie się przejmowało ich brakiem zupełnie. Mój syn czasem coś wyniesie do przedszkola, odbiera go ktoś inny zawsze, ja nigdy bo pracuję do 17. I często on tych zabawek nie zabierze do domu bo pani chowa mu je do szafeczki jego i leżą tam cały dzień więc zwyczajnie o nich zapomina :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego dwulatek jest aż do 16 w przedszkolu skoro mama siedzi w domu? Dlaczego jak w końcu wraca, to mama nie ma dla niego czasu? Dlaczego jak przychodzi się przytulić to kolejnyraz tego dnia zostaje odtracony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo ważne w rozmowie z dzieckiem jest właśnie to kucniecie. I stanowczo, prosto w oczy mówić do dziecka. Nie drzec gębę skądś tam, tylko właśnie mówić wprost do dziecka. To naprawdę działa! U nas tylko nad utrzymaniem w jednym miejscu jest problem, w sensie w kącie, czy gdziekolwiek. A już jakbym go w łazience zamknęła, to by chyba ataku paniki dostał, choć nieraz mam ochotę, ale on zamiast się uspokoić, dostalby jeszcze większej histerii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tasmanska
Ja nie jestem skrajnym przeciwnikiem klapsów, bo nie ukrywam, ze je w wyjątkowych sytuacjach aprobuje , ale nie posprzątanie zabawek do tego typu sytuacji nie zalicza się. Tytaj mamna myśli już cos bardzo poważnego, nuebywale nie wiem jak okropne zachowanie dziecka, tym bardziej zagrazajace swojemu zdorwiu / bezp i zyciu, lub u starszego dziecka w pełni swiadomego gdy zbyt bardzo przeholuje z swoim językiem ( tutaj niektóre mają do tego talent) wtedy uważam, ze klaps w takich sytuacjach jest uzasadniony. Ja akurat z zasady nie dałabym klapsa dziecku z ato z enie chciał posprzatac zabawek, choć jakby mnie nerwy wziely to nie jestem pewna jakby m zareagowala, ale zalozenie mam takie ze klaps jest przezcaczony na wyjątkowe , o wiel bardziej skandalczne wybryki ( o jakich powyżej w skrocie opisałam, i to nie wszystko), nie o zabawki. Nie popieram, ale tez nie linczuje, sama jestem cholerykiem Dzieciecy pisk działa na mnie jak drażnienie rozwścieczonego psa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy wy potraficie czytać dokładnie ? Syn autorki ma 2 lata i 9 miesięcy co jest zawarte w pierwszym zdaniu. To już prawie trzylatek halooooo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I druga kwestia, przecież autorka napisała, że poszła się bawić z dziećmi do pokoju 5 minut po tym jak syn ją o to poprosił. Więc w czym problem ? Niech też się dziecko uczy cierpliwości trochę, a nie że on sobie pierdnie a mama ma wszystko rzucić i pędzić ? Nie, ja też jak syn o coś mnie prosi, wysłucham po czym kucam i np. mówię, że przyjdę jak tylko obiorę ziemniaki i włożę je do garnka, biorę go na ręce lub podstawiam mu krzesełko i pokazuję co robię, tłumaczę, że za chwilę te ziemniaki pokroję i włożę do garnka i będą się gotować na kuchence, na co syn woła, że gorące pokazując na palnik. Wie, że ma się tam nie zbliżać. Jak już mu to wszystko objaśnię i pokażę to spokojnie idzie i czeka na mnie. Skończę swoje, idę i spełniam jego gorącą prośbę o to żeby np. zdjąć mu coś z górnej półki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No jedną zabawkę jak zabierzesz to zapomni, ale jak większość z pokoju to już jest dla dziecka odczuwalne. I nie piszę tego z teorii, ale wyćwiczyłam to na własnych dzieciach :P Dwa razy wszystkie ich zabawki oprócz 2 lądowały na strychu, więcej nie trzeba było 2 razy powtarzać :P by sprzątnęły. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No Tak, dwa lata 9 miesiecy. Halooo, do szkoly z internatem go wyslac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:14 No ok, skoro działa to dobrze. Rozumiem różnicę między jedną a prawie wszystkimi. Teraz wyraziłaś się jaśniej :P ;) Moje dziecię czasem z nerwów rzuci zabawką, którą się bawi głównie wtedy kiedy proszę go np. żeby nie jeździł autkiem po kaloryferze (no oszaleć można :o a jemu się ten dźwięk oczywiście podoba). Powiem raz, drugi, trzeci nie działa. Więc odciągam go stamtąd w inne miejsce i chcę wytłumaczyć dlaczego to zrobiłam a młody wykonuje rzut w dal tymże autkiem. Wtedy bez słów z obrażoną i wkurzoną miną wstaję od niego podnoszę to auto i kładę je gdzieś wysoko po czym zajmuję się czymś nie zwracając na niego uwagi choć lamentuje i prosi abym mu je oddała. Jak się uspokoi znowu to co w poprzednich postach opisywałam. Rozmowa twarzą w twarz, jak przeprosi dostaje auto z powrotem. ale on musi wiedzieć, że popełnił błąd i jaki. Inaczej niczego się nie nauczy. Mogłabym drzeć japę jak opętana, dać mu klapsa, ale to nie zadziała. Krzykiem wiem, że nic nie zdziałam bo wiem jak to wygląda u mojej koleżanki. Nic innego nie robi tylko drze japę po dzieciach a one i tak robią swoje. W końcu jak nimi potelepie to uciekają i chowają się ze strachu przed własną matką. Brakuje jej cierpliwości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Czytam i generalnie się zgadzam. Syn chodzi do przedszkola, bo nie wyobrażam sobie wyjść z dwójką na spacer. Syn po prostu nie chce słuchać się mnie na dworze. Mieszkam w dużym mieście i nie mogę "spróbować" czy jednak nie wybiegnie na ulicę, a mam dosyć *****iwe pod moim blokiem. Nie chce jeździć na desce przyczepionej do wózka a na sam wózek jest już za duży. Wychodziłam i było za dużo stresu. Nie wiedziałam czy pilnować wózka czy lecieć za synem. I jak ją mam wyjść na spacer? Na smyczy go prowadzić? Siedzieć w domu do 16 z dwójką dzieci? Nie mam tarasu czy dużego balkonu. Dlatego zdecydowałam się na przedszkole. Przynajmniej ma zorganizowany czas, chodzi do logopedy, ma kontakt z rówieśnikami, językami obcymi. Jak się zdarzy ze zostaje w domu to często nie jestem w stanie nic zrobić poza byciem przedszkolanką, bo jak nie jedno to drugie dziecko coś ode mnie chce. Jak Wyciągam synowi farby, to od razu musze pilnować córkę, aby się do nich nie dorwała i nie narobiła bałaganu, bo po prostu nie mam czasu tego potem sprzątać. w Międzyczasie dzieciaki narobiłyby podobny gdzie indziej. A gdzie czas na ugotowane obiadu itp? Musiałabym mu chyba puszczać bajki, a nie jestem zwolennikiem takiego zakochanizapychania czasu. Może wy jesteście supermamy i 2 dzieci to dla was pikuś, ale dla mnie tak nie jest. Jestem sama, nie mam nikogo komu mogłabym podrzucić dzieci na godzinę, wszystko co robię musze planować i brać pod uwagę dzieci. Nie narzekam, po prostu takie fakty. Jak syn przychodzi z przedszkola to staram się mu poświęcać dużo czasu, wczoraj musiałam coś po prostu dokończyć na corki i zajęło to 5 minut. Potem bawiliśmy się w to co on chciał, ale była też przy tym córka i od czasu do czasu coś tam z nią robiłam. Może to było powodem rzucania zabawkami. Na ale przecież nie będę jej ignorować jak jest obok mnie. Moje wyjście z pokoju miało pokazać, że nie akceptuje rzucania zabawkami. Może powinnam kazać mu to posprzątać od razu. Maz potrafi rozładować takie sytuacje a ja już jestem zmęczona po całym dniu z córką i jestem po prostu bardziej nerwowa. Ostatnio córka choruje i jest bardzo marudna w ciągu dnia, potrafi nie spać przez cały dzień albo po 10 minut. I jak ja mam chwile odsapnąć? Ogarnąć dom? Tez czytam książki o wychowywaniu. Ostatnio skończyłam "rodzeństwo bez rywalizacji" i staram się trochę rzeczy pozmieniać. Ale niektóre nawyki ciężko zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tasmanska
przestan się tak rozkminiac nad dzisiejsza sytuacja. Kurde , syn zapewne już nie pamięta tego lapsa, albo tez splynelo to po nim jak po kaczce . Nie rozczulaj tak się i nie analizuj zbytnio swoich zachowan tsk szczegiolowo krok po krokiu , bo to nci nie da. Nie da się być w 100% idealnym i zawsze , wszystko, w każdej sytuacji zahcowywac się w 100% idealnie. To jest nierealne. A maly tez sobie duuuzoo zapracowal na twoje nerwy, mi by się jzu wczes niej ulalo. Zbyt pieścisz się nad synem i za dużo mu pozwalasz jak i pobłażasz ,dlatego tez dziecko tak uparcie robi cos na co nie ma zgody

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tasmańska sorry, że się wyrażę, ale pieprzysz jak potłuczona. Gdzie autorka trzęsie się nad dzieckiem ? Skąd taki śmieszny wniosek ? Ja się nad moim synem nie trzęsę, nie pobłażam mu, i trzymam dyscyplinę. Nie wyobrażam sobie przy nim mieć drugiego. Bo jest, złośliwy, dokuczliwy, uparty jak stado osłów, nerwowy, niecierpliwy, nie znosi sprzeciwu, nie cierpi jak mu się coś nakazuje, nie lubi wykonywać poleceń, spełniać próśb. Życie z nim to ciągła praca nad jego charakterem. Taki się urodził, taki ma charakter i jego cechy to nie efekt tego, że zrobiłam z niego rozpuszczonego bachora - nie on po prostu taki ma charakterek, a moim zadaniem jest piłować to i wskazywać mu co jest dobre a co złe. Nauczyć go panowania nad nerwami itp. itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A i jeszcze jedno Tasmańska. Każda normalna zdrowa na umyśle matka, której zależy na dzieciach będzie rozkminiać nawet najgłupsze sytuacje. Ja też zawsze analizuję po wszystkim co zrobiłam nie tak, co ewentualnie powinnam poprawić, może zrobić inaczej, czytam szukam informacji i pomocy. Na każde dziecko jest sposób, tylko trzeba go znaleźć ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szczerze wam zazdroszczę u mnie jak tylko próbuje tak robic zeby dać córę do konta żeby sie wykrzyczala to wpada moja mama bierze ja na ręce przytula i mówi ale mama jest zła co bije ccie??aż mam ochotę się wynieść ale nie mam gdzie;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A nie mogłaś go dać do przedszkola na 4 godziny? Od kiedy chodzi? Od września? I co to za gadanie ze za duży na wózek? Pewnie odkąd mu się siostra urodziła to już był za duży...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tasmanska
gość dziś --- sorryym, ale nie piszemy o twoim dzecku, ale pisze o dziecko autorki a nie twoim. Twoje dziecko nie ejst glownym bohaterem tematu tego watku, wiec opanujcie się drogie mamcie, gdzie w każdej sytuacji musicie wbijac na pedestal własne dzieci i o nich się rozpisywać przytalczajac inne dziecko o jakim mowa. Nie interesuje mnie twój syn, bo nie znam jego odpalow, autorka szczegolowo opisala jak syn reaowal na konkretne sytuacje i do tego się odniosłam. Tak, uazam ze dziecko jest zbyt lagodnie wychwoana dlatego takie jazdy urzadza i samo z siebie nie raczy wyhamować, bo się nie boi niczego i nikogo. To jest wychowanie dziecka w poczuciu bezkarności i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×