Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

skad ta roznica cen miedzy marketem a zwykym sklepem osiedlowym

Polecane posty

Gość gość
Stąd że markety zamawiając produkty w olbrzymich ilościach dostają większe rabaty od producentów czy dystrybutorów niż pojedynczy sklepik. Jest różnica w cenie jak kupujesz tonę cukru a jak kupujesz np 15kg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1) najpierw, 25 lat temu, nie było żadnych marketów i ceny były wszędzie takie same, stosunkowo niskie, sklepy zaopatrywały się w polskich hurtowniach, których była cała masa i było git 2) weszły markety, jako że sprzedają znacznie więcej zaopatrywały się prosto u producentów i jeszcze zbijały ceny 3) odebrały klientów małym sklepikom, a te miały wybór: albo zamknąc biznes albo podnieść ceny żeby przetrwać x tak trudno samemu do tego dojść?? :o wystarczy chwile pomyśleć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co z vatem dla marketow?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
25 lat temu polki byly puste, a ludzie rzucali sie na wszystko, wiec nie opowiadaj bzdur.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w uzupełnieniu do 22:44 poza tym markety mają szereg ulg podatkowych, transferują dochody do rajów podatkowych i albo nie płacą w Polsce podatku dochodowego w ogóle, albo jakies grosze do tego maja ulgi w podatkach lokalnych, np. od nieruchomości, bo są niby "dużym pracodawcą" to im sie rzekomo należy :o ale już sie nie mówi o tym, że powstanie marketu, który zatrudnia np. 100 osób spowodowało likwidację ok. 300 miejsc pracy w okolicznych małych sklepach, bo taki mniej więcej jest przelicznik podawany oficjalnie - 1 miejsce pracy w markecie likwiduje 3-4 miejsca pracy w małych sklepach :o Biedronka już w ogóle przebiła wszystko, bo jedno z ich centrów logistycznych jest zlokalizowane w SŁUPSKIEJ SPECJALNEJ STREFIE EKONOMICZNEJ !!! to dopiero jest skandal! a mały sklepik dochodu na Kajmany nie wytransferuje, musisz kuźwa rypać wszystkie podatki ZUSy srusy etc. 😠

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hipermarkety kupuja u producenta, male sklepy - w hurtowniach, czyli juz jest wiecej ludzi ktorzy "musza zarobic". W hipermarkecie wszystko wychodzi taniej: ogrzewanie, pracownicy, woda, pomieszczenia, itd. bo to hurt, a hangary sa ich wlasnoscia. No i hipermarkety maja bardzo male marze, a sklepiki duze, bo musza oplacic najczesciej wynajete pomieszczenia sklepowe, itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
25 lat temu, czyli początek lat '90, ty głupi ciulu, to były ostatnie podrygi tzw. "ustawy Wilczka" w trakcie działania której powstało 6 MILIONÓW miejsc pracy, w tym 2 MILIONY mikro-przedsiebiorstw cała Polska handlowała czym popadnie, wszędzie porozstawiane tzw. szczęki, łóżka polowe i handel od rana do wieczora!! Polska wyglądała jak każdy normalny kraj dzisiaj typu Chiny czy Tajlandia, gdzie masz całe ulice obstawione handlarzami, ludzie zarabiali, dorabiali się, budowali domy i żyło się całkiem nieźle, tyle że Balcerowicz nakręcał inflacje, gdyby nie to, byłoby jak w raju!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23.04 dokładnie. Wilczek zrobił sporo dla rozwoju polskiego small biznesu a Balcerowicz to koncertowo rozp/ierdolil...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 miejsce pracy w markecie=likwidacja 3 miejsc pracy w małych sklepach????!!!! Załóżmy ze na 1 zmianie w takiej biedronce pracuje 15 osób, a w małym sklepiku są 2 max 3 osoby zatrudnione, czyli jeśli w biedronce pracują na 2 zmiany to pracuje tam 30 osób, czyli pojawienie się jednej biedry spowodowało likwidację 90stanowisk pracy czyli od 30 do 45 małych sklepików? To one pietrowo stały? :O U mnie na osiedlu jest kaufland, 2 biedronki, Carrefour, Marc Pol, Dino i kilka małych sklepików i wszystkie funkcjonują tak jak i kilkanaście lat temu nim markety zaczęły się pojawiać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no niestety, ale takie są fakty podawane oficjalnie, zainteresuj się troche co się w kraju dzieje! niedawno czytałem statystki, w ciagu 6 lat 2010-2015 zniknęło 70.000 małych polskich sklepów, a od połowy lat '90 kiedy zaczęły wchodzić pierwsze markety zniknęło juz ponad 200.000!!! policz sobie ile miejsc pracy zlikwidowano, grubo ponad pół MILIONA ! w tej chwili rocznie znika 6-7 TYSIECY polskich sklepów, nie wytrzymuja konkurencji z marketami oszukujacymi na podatkach !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anonimowy gość
Mam taki mały sklepik i niestety z roku na rok obroty spadają, mam wrażenie ze niedługo na każdej ulicy bedzie biedronka, a z każda jedna biedronka mały sklepik ma mniej klientów. Czasami przeglądam gazetki marketowe i te ceny sa dla mnie nierealne gdyż w hurtowni za produkt płace więcej niż oni maja go w sprzedaży. A ludziom sie wydaje ze mając drożej chce sie nachapac i różnice mam dla siebie :( wiem ze rownież unikają płacenia podatków a ja od każdej złotówki musze odprowadzić VAT i dochodowy. A najgorszy jest ZUS, czy zarobie czy nie, zaplacic trzeba, a dzien spóźnienia moze grozić utrata świadczeń. Kiedys zatrudnialam 2 dziewczyny, teraz pracuje sama bo nie stac mnie na pracownikow, sama na siebie ledwo zarabiam. Spac nie moge, brzuch mnie boli z nerwów bo mi cholernie żal tego sklepu, tyle lat go prowadzę, włożyłam w niego tyle pracy, zaangażowania. A teraz tracę serce juz do niego i boje sie ze w tym roku tez sie zamknę, jak tysiące innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rozumiem trochę wyższe ceny... ale te małe sklepiki stawiają momentami tylko na to że ktoś przyciśnięty koniecznością, staruszka która ledwie drepcze, pani domu mająca obiad na gazie i potrzebująca czegoś do wykończenia, skoczą do tego "osiedlowego"... mamy w pobliżu jeden mini-market sieciowy, jedną Biedronkę. W obu ceny wiadomo, fajne, w markecie ciut wyższe i warzywa nieświeże, za tu duży wybór (np. śmietany bez dodatków, dużo twardych serów, sosy, przyprawy, makarony, kasze itd). W osiedlowym sklepiku, na dole... owszem, skoczę tam jak mi brakuje cebuli do obiadu albo jak niespodziewanie przyjdą goście. Ale aż mnie otrząsa z obrzydzenia momentami. Nigdy nie kupiłabym tam wędliny, sera itd- kiedyś widziałam jak lodówki były zepsute, w lecie, w upał, a na drugi dzień ten sam towar był sprzedawany klientom. Poobdzierane regały, brudna podłoga, pan który ledwie coś odburknie na moje "dzień dobry" i siedzi z rękami założonymi na brzuchu. A ceny astronomiczne. 20 lat temu ludzie do niego przychodzili bo nie mieli wyboru, do pana nie dotarło że warunki się zmieniły. Lokal jest jego, może dlatego opłaca mu się prowadzić, pracuje sam albo z żoną ale robią po 14 godz. na dzień... Drugi taki sklepik osiedlowy, ulicę dalej, przekształcił się w warzywniak. I tam już inna bajka, czysto, ładnie, świeżo, chociaż maleńki to wszystkie potrzebne warzywa i owoce tam znajdę, duży wybór napojów. I prosperuje, bo dba o klienta i ma coś co go przyciąga. Nie tylko Biedronki "zabijają" małe sklepiki, ale głównie brak pójścia z duchem czasu właścicieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Anonimowy gość dziś x właśnie tak wygląda od dłuższego czasu sytuacja polskich sklepikarzy wszędzie tak samo, wszyscy ledwo przędą albo zamykaja interes i ustawiaja sie w kolejce na kase do Biedry, gdzie jest 200 chetnych na jedno miejsce!!! to nie żarty, takie są realia poza Warszawą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anonimowy gość
Nie poszłabym do pracy do biedronki chociaż by mi nie wiem jaka pensje dawali, juz wole iść pieczarki zbierać czy cokolwiek innego. To jest strasznie przykre, nie mam szans po prostu, chodzbym nie wiem jak sie starała i unowoczesniala. Żebym mogła kupic towar po takiej cenie jak oni to tak, a niestety nie moge sprzedać taniej niż kupie. Szkoda gadac. Jeszcze człowiek usłyszy ze żeruje na staruszkach, tak jasne, jak staruszka wchodzi to ceny przemetkowuje szybciutko na wyższe :o nie wiecie jakie sa realia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do ciula z : Chiny i Tajlandia to nie sa normalne europejskie panstwa; to Azja. Pewno o tym nie wiesz, bos ciul. Ludzie kupowali ze szczek, bo w sklepach byly pustki, ciulu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1:59 nie wilem ile ty masz lat ale 25 lat temu moja matka otworzyla spozywczaka. I uwierz mi zena polkach bylo wszystko. Od chemii po cocacole. Nie piernicz glupot o pustych polkach w sklepie i pelnych szczekach bo pomysle ze masz ze 20 lat - to faktycznie guzik pamietasz ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś gie prawda. Dopiero zaczynało być cokolwiek, i właśnie dopiero wszędzie w mikro-miejscach: dawne sklepy gsowskie, szczęki, wyrastające sklepiki osiedlowe. Ja miałam wtedy 10 lat, rodzice moich 2 koleżanek z klasy gsowskie sklepy przejmowali, widziałam z bliska jak to wyglądało. Poza tym nie było nic, nawet półki "supermarektów" społem w 1990 były jeszcze praktycznie gołe! Dlatego ten handel "wszystkim" się opłacał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
25 lat temu to dopiero u nas się zaczynało. .. ..pamiętam jak koleżanka mamy miała swój sklepik gdzie można było kupić wszystko nawet zagraniczne towary co wtedy było luksusem, a ludzie kupowali nie patrzyli na ceny bo wszędzie były podobne.Ludzue mieli więcej pieniędzy bo nie płacili za komórki pakiety telewizyjne i telefony stacjonarne , internet. . ? Teraz w sklepach osiedlowych to zakupy robią tylko ludzie starsi którzy nie mają jak się dostać do marketów lub młodzi gdy braknie soli itp. .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×