Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

mam żal do męża, czy przesadzam?

Polecane posty

Gość gość
Skoro nie umiesz się Twoim mężem dogadać, to w jakim celu w ogóle wychodzilas za niego za mąż? W jakim celu zaszłas z nim w ciążę? Zawsze mi się wydawało, że wiążemy się z tym, z kim dogadać się potrafimy. Jeśli ktoś nie słucha tego, co do niego mówimy, nie rozumie nas,nie bierze pod uwagę naszych argumentów, to znaczy że nas nie szanuje. Tak więc po co był Ci taki mąż?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jak było przed ślubem? Na początku związku? Dalej nie odpowiadasz na to pytanie. Zajmował się domem? Przejmował się tym że wracasz z pracy wieczorem, a on 2-3 godz. wcześniej i fajnie by było przygotować kolację, zrobić zakupy? Albo był weekend, mieliście wolne i sprzątaliście solidarnie, on pucował łazienkę i korytarz, a Ty kuchnię, Ty myłaś naczynia a on ogarniał pranie? Miał czas dla Ciebie jak mieliście wolne po pracy? Interesował się tym że wychodzisz i zostają jakieś obowiązki domowe? "żyje swoim życiem"- jego życie to teraz również żona i dziecko, od jeszcze dłuższego czasu dom, niech więc faktycznie żyje swoim życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Mąż ma swoją firmę. Robił cukier, tarczycę, cholesterol, morfologię. W ciągu doby śpi 6-8h. Jego praca jest podyktowana różnymi okolicznościami, są dni kiedy nie ma czasu ode mnie odebrać telefonu, a są takie, że siedzi pół dni i np. ogląda w firmie filmy na kompie. Ledwo zmusiłam go do zrobienia tych badań, a do lekarza nie chce pójść. :( Jestem pewna, że byłby zdolny usnąć bo zdarzały się takie sytuacje, czy przychodził mnie zmienić, ja wychodziłam do pracy, moja mama przychodziła pół godziny po moim wyjściu z domu i zastawała mojego męża śpiącego na fotelu. Dziecko się samo bawiło. Chwała Bogu, że moje dziecko było w tamtym okresie bardzo grzeczne i potrafiło się sobą zająć, ale boję się pomyśleć co by było gdyby... Przed ciążą to ja dużo pracowałam, bywały okresy, że codziennie po 15h a i zdarzały się pracujące soboty i wtedy mąż miał pretensje, że za dużo pracuje (w tamtym okresie rzadko kiedy miałam na coś siłę), on pracował niewiele bo dopiero rozkręcał biznes. Ale mimo tego, że pracowałam dużo mieszkanie było czyste, a i obiad do odgrzania w lodówce zawsze był. gość dziś Miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam taka sytuacje ze wpadliśmy z chłopakiem i ja na początku strasznie nie chciałam mieć dzieci - chłopak przeciwnie. Strasznie sie cieszył, mówił żebym tylko urodziła i wykarmiła a on sie bedzie zajmował wszystkim. Pracowałam zawodowo, on studiuje i wyjeżdża w wolnych chwilach za granice do pracy (całkiem niezle tam zarabia) jak jest w Polsce ma zajęcia 2 razy w tygodniu do wieczora i jeden do południa. Potem 4 dni wolnego. Nasze dziecko do spokojnych nie należy, ma 7 miesięcy jest bardzo *****iwy, nie chce jeść, nie chce spac, w nocy budzi sie po kilkanaście razy, w dzien nie można go zostawić na 30 sekund samego w pokoju bo uczy sie raczkować i jak tajfun wspina sie po meblach i boje sie zeby sobie nie zrobił krzywdy. Poświęcam mu 100% swojego czasu, uwagi i siebie. Jestem młoda mam 25lat. Ten czas kiedy chłopak jest za granica zajmuje sie wszystkim sama. wstaje do niego w nocy i rano juz o 5, kapanie, zakupy, sprzątanie w domu obiady wszystko robię ja i nie mowię słowa chłopakowi zeby mi w tym pomógł. Mam macierzyński, on opłaca rachunki jedzenie, ja kupuje sobie wszystko sama i dziecku ubrania plus jak jestem gdzieś w sklepie to oczywiście tez płace sama nie biorę od niego pieniędzy. Wiec rzeczy dla dziecka czy zakupy spożywcze to tak na pol. Jak juz jest w domu to chciałabym zeby mnie troszkę odciążył. Zajął sie synem, zabrał na spacer, pobawił. Ma z tym problem bo on chce w spokoju wypić kawę i zjeść ciacho. Chce sobie zjeść obiadek i poleniuchować przed telewizorem, a mnie po prostu trafia cholera bo ja tez bym czasami chciała po prostu wypić kawę w spokoju i nie mieć nic na głowie. On w wolnych chwilach czyli 4 razy w tygodniu wychodzi na basen/siłownie/ sauna jacuzzi na 3-4 godziny. Ja raz w tygodniu jade na 4 godziny do takiej Pani pomoc jej w sprzątaniu i zakupach. Raz na dwa tygodnie jak chce wyjsć do galerii z koleżankami jak dziecko juz spi po 19 to i tak ma z tym problem. Raz lub dwa razy w miesiącu chce wyskoczyć z koleżankami na obiad i piwo w sobotę i tez ma z tym ogromny problem. Po prostu najlepiej jak bym tylko siedziała w domu z dzieckiem zeby on nie musiał robic nic. A nawet jak dziecko spi to tez powinnam zostać w domu i isc spac bo on nie jest w stanie wstać do dziecka kilka razy w nocy i o 5 juz wstać go nakarmić i sie pobawić bo jest zmęczony nie wyspany. Ale to ze ja wstaje np 8 tygodni bo jestem z nim sama to jak on to mowi - jestem przyzwyczajona. W domu jest zawsze posprzątane, wyprane, ugotowane, wyprasowane, dziecko jest czyste, zadbane,najedzone. Wraca z uczelni ma ciepły obiadek czyste majtki wyprasowane koszulki, zje odpocznie i jedzie na basen czy siłownie i nie pyta mnie czy miałam cos zaplanowane czy miałam ochotę np poleżeć w wannie czy wyskoczyć na zakupy. Jak tylko wychodze z domu to robi mi takie wyrzuty jak bym była zła matka, a jak oboje jesteśmy w domu to tez ja sie zajmuje dzieckiem bo on chce mieć spokój święty, a tak pragnął dziecka, przy wszyskich jaki to on wspaniały tata jak go kocha. Powiedzcie mi czy ja przesadzam? Czy to ze zostałam matka oznacza ze nie powinnam mieć juz innego zycia poza domem i dzieckiem? Czy to ze czasami chce wyjsć z koleżankami na piwo czy na rolki do parku wieczorem czyni ze mnie zła matkę? Bo to ze moje zycie sie diametralnie zmieni to wiedziałam, ale nie sądziłam ze nie bede miała juz prawa do przyjemności czy wolnego czasu. Mam poczekać 5 lat i dopiero wtedy jako 30 szukać sobie zajęć czy po prostu juz koniec, mam siedzieć w domu z dzieckiem i usługiwać jego ojcu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam tylko ze nie mam babci ani żadnej cioci nikogo na miejscu zeby pomógł przy dziecku. Jestem ze wszystkim sama i jeszcze do tego mam psa. Jak pan wraca z uczelni po 5 godzinach to jest taki zmęczony ze nawet z psem sie mu wyjsć nie chce. On uważa ze ja mam idealne zycie i każda by mi pozazdrościła. Siedzę sobie w domu z dzieckiem nie musze sie martwić o rachunki i pieniądze. Mam sie tylko zając jego synem. A on sobie robi co chceee, nie zastanawia sie czy bedzie miał sie kto zając dzieckiem jak sobie pojedzie na basen czy siłownie czy np bedzie chciał wyskoczyć do sklepu. Jak ja jade sprzątać to o 20 juz jest telefon gdzie jestem i za ile bede, a on jak wyjdzie z basenu pojedzie sobie do sklepu 2 godziny polazi poogląda co tam nowego jest i nie przejmuje sie niczym, ze w domu tez sa obowiązki. Ostatnio jak musiałam wyjsć szybko z domu załatwić cos w kościele to on sobie poszedł do piwnicy i potem pojechał gdzieś autem i nie było go 2 godziny i nawet telefonu nie odbierał. Chodzi mi o to ze w ogóle sie nie przejmuje tym ze jest dziecko i trzeba sie nim zając żebym ja mogła wyjsć z domu, dla niego liczy sie jego zycie, jego sprawy, jego odpoczynek a jak ja chce wyjsć z domu to pan tylko wzdycha bo przeciez jestem matka powinnam tylko prac sprzątać gotować zajmować sie dzieckiem i jeszcze mieć ochotę w nocy na sex. Ja chcąc zaplanować sobie cos musze najpierw zapytać pana czy czasami nie ma planów na ten termin, on planuje i mi mowi ze wtedy i wtedy idzie. Ostatnio mu powiedziałam miesiąc wcześniej ze mam urodziny koleżanki i chce na nich byc to mi 4 dni przed oznajmił ze ma jakaś tam imprezę na uczelni i żebym przełożyła urodziny z koleżankami. Juz po prostu nie wiem co mam zrobić Bo do niego nic nie dociera. On uważa ze ja przesadzam bo on jest idealnym ojcem i partnerem. Bo przeciez nie chodzi pic z kolegami to powinnam sie cieszyć. Ze zajmuje sie dzieckiem bo przeciez jest w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja zasuwam przy własnym biznesie (jak to mój mąż ujął mam HOBBY-SKLEPIK :o ) co z tego, że z tego mojego jak on to nazywa hobby też żyjemy. Wracam przed 18 i muszę wszystko robić sama. Wszyściutko. Ugotować obiad, posprzątać, pranie wrzucić, potem rozwiesić, suche pranie poprasować, po obiedzie posprzątać, naczynia do zmywarki wsadzić, wyjąć. W międzyczasie z dzieckiem się pobawić, czegoś nauczyć malucha i oczywiście wykąpać go i położyć do spania. A pan hrabia jest wielce wykończony, zasypia szybciej niż syn :o I jeszcze się mnie pyta czym ja jestem zmęczona. A jak mi się trzy dni nic nie chce robić bo już organizm przesilony to awantura bo w domu burdel :o Nic mnie nie cieszy, nie uśmiecham się, nie wychodzę nigdzie, nie mam ochoty na jakieś wyjazdy...Prawie w ogóle się nie odzywam. Zaciskam zęby i robię co trzeba bo co innego mi pozostało? :( Smutne to moje życie oj smutne eh :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jezzzuuu...ja niektorych matek nie zrozumiem. Macie jedno dziecko, nie pracujecie, i nie macie czasu nawet zeby sie umyc??? Jak ja siedzialam z synem rok na macierzynskim, to byl to najpieknieszy, najspokojniejszy okres, jaki przezylam. Jeszcze nigdy w zyciu nie mialam tyle czasu dla siebie jak wtedy. Duzo cwiczylam, chodzilam biegac, pakowalam malucha do wozka do biegania, on spal, a ja spalalam swoje pociazowe kilogramy ;-). W domku czas na ulubiony serial, kawke. Co wy przez caly dziec robicie, ze nie macie czasu dla siebie??? Rozumiem na samym poczatku, jak dziecko jest dosyc absorbujace, ale pozniej??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ze Twoje dziecko nie bylo absorbujące nie oznacza Ze każde takie jest. Moje dziecko mając 2 tygodnie trafiło do szpitala było operowane, przed wymiotował 10-15 razy dziennie trzeba było go pilnować po operacji tez ciągła opieka i obserwacja. Syn mojej siostry samopas od początku na ziemi leżał bawił sie sam i nadal tak sie bawi. Mój za to non stop przy mnie i nie potrafię go tego oduczyć. Nauczył sie raczkować to od razu wspina sie po meblach. Nie usiedzi 10 sekund sam. Wiec uwierz mi, jest absorbujący i to bardzo. Jak zaśnie to sprzątanie, obiad, prysznic, a spi po 30 minut co 2 godziny wiec robię wszystko na raty, pranie sprzątanie gotowanie. Nie mam czasu ani na kawkę ani na serial. Zazdroszczę tym których dzieci nie absorbują az tak bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" Ale mimo tego, że pracowałam dużo mieszkanie było czyste, a i obiad do odgrzania w lodówce zawsze był. "- ale kto o to zadbał? Ty czy mąż?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja. Nie odmawiałam też jak chciał gdzieś wyjść, zawsze byłam w stanie wykrzesać z siebie resztki sił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roooza
Dnia 18.04.2016 o 15:04, Gość gość napisał:

Ja zasuwam przy własnym biznesie (jak to mój mąż ujął mam HOBBY-SKLEPIK :o ) co z tego, że z tego mojego jak on to nazywa hobby też żyjemy. Wracam przed 18 i muszę wszystko robić sama. Wszyściutko. Ugotować obiad, posprzątać, pranie wrzucić, potem rozwiesić, suche pranie poprasować, po obiedzie posprzątać, naczynia do zmywarki wsadzić, wyjąć. W międzyczasie z dzieckiem się pobawić, czegoś nauczyć malucha i oczywiście wykąpać go i położyć do spania. A pan hrabia jest wielce wykończony, zasypia szybciej niż syn :o I jeszcze się mnie pyta czym ja jestem zmęczona. A jak mi się trzy dni nic nie chce robić bo już organizm przesilony to awantura bo w domu burdel :o Nic mnie nie cieszy, nie uśmiecham się, nie wychodzę nigdzie, nie mam ochoty na jakieś wyjazdy...Prawie w ogóle się nie odzywam. Zaciskam zęby i robię co trzeba bo co innego mi pozostało? :( Smutne to moje życie oj smutne eh :(

To po co meza ciuchy pierzesz? I tam masz smutne zycie, wiec co Ci szkodzi wyjsc na wojenna sciezke? To ja juz wole rozwiesc sie i przynajmniej wiedziec, ze sprzatam sobie a potem wymagalabym pomocy od dziecka/dzieci zeby nie byly leniami w zwiazku. 

Moj maz lubi mi kupowac ciuchy czy jakies nowe iphone mi wciska, ja mowie, ze tego nie potrzebuje, to mi nie daje radosci. Zamiast tego niech zrobi cos od siebie co mi ulatwi zycie, np.nie zlapie za mop. Po kij mi jakis iphone kiedy cale sprzatanie na mojej glowie? Nie mamy dzieci i dlatego staram sie męza naprowadzic na dobry tor, a co bedzie potem nie wiem. Lazienki w tym tygodniu nie sprzatam, mam bunt 33latki 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×