Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ciągle się martwię, że za mało robię w życiu, wy też?

Polecane posty

Gość gość
Hehh ja tez nie chce konwencjonalnego zycia - maz i dzieci. Wiem, ze jedyne czego chce to miec swiety spokoj, nie schizowac sie wszystkim tak bardzo, cieszyc sie z prostych rzeczy i nie bac ludzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Osoby, które piszą o 'odstawaniu od normy' i 'naśladowaniu innych' chyba nie mają pojęcia o zaburzeniach psychicznych. Proste pytanie - próbowałeś kiedyś naśladować radość, będąc bardzo smutnym? To się stało rzeczywistością?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:05] Wiesz, ja tego nie analizuję pod względem konwencjonalności bądź nie. Nie przeżywa się życia, robiąc coś na pokaz. Jeśli ktoś pragnie męża i dzieci i interpretuje to jako spełnienie życiowe, to jest piękne. Ja po prostu mam pewne wewnętrzne pragnienia od dziecka, i wiem, że to też dodatkowo mnie dobija, bo jestem w tyle za ludźmi, którzy nie mają takich celów jak ja, a czym dopiero byłoby dorównanie do ludzi, którzy je mają...? Na pewno znalezienie męża i urodzenie dzieci byłoby prostszą drogą i zapewne nie miałabym aż takich stanów, gdybym chciała tego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
. CZesto sie zamyslam, tak jakby zawieszam, mam strasznie mało energii od zawsze, zero, jak staruszka. identycznie, czesto musze niesamowicie sie skupic, zeby nie "odplynac" przy rozmowie z kims :O ktos cos do mnie gada a ja spie z otwartymi oczami, nie wiem czemu tak mam, lubie te osoby, ale cos ze mna nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nadmierne wymagania? W jaki sposób podnosi mi to samopoczucie? To mnie dodatkowo WYKAŃCZA, bo wiem, że gdybym była osobą bez ambicji, żyłoby mi się lepiej . A od małego marzyłam, żeby nie robić czegoś tylko dla siebie, ale też dla innych. Dla mnie studia, potem praca na 8 h i mąż i zrobienie dzieci to w ogóle nie był i nie jest cel życiowy. Moje stany wynikają z tego, że po prostu nie umiem zrobić tego, czego naprawdę chcę.. x Wg mnie wykańcza cie to, ze nie dajesz rady sprostac swoim nadmiernym wymaganiom. nie napisałas co to jest, ale ja znam wiele b ambitnych osób, gdzie zródło tkwi w kompleksach. Znam goscia, co nie ma 1,60 wzrostu, stale pisze jakies nudne, naukowe ksiazki, zrobił doktorat, teraz pnie sie dalej, nie sadze, zeby pisanie takiej literatury było przyjemnoscia, on po prostu musi sprostac swoim ambicjom, doktorat, kariera naukowa, zeby poczuc sie lepiej, zrekompensowac sobie swoje wady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naśladować radości nie próbowałem ale skoro 99% ludzi sprawia radość plaża to chodzę na plażę. Jeśli większość żyje w parach to ja też. Jeśli lidzie chodzą to kina i na piwo to ja też. Itd itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli ktoś pragnie męża i dzieci i interpretuje to jako spełnienie życiowe, to jest piękne. tak, nie chcialam zeby to tak zabrzmialo, nie mam nic przeciwko ludziom, ktorzy pragna zalozyc rodzine :p ale ja sama tego nie chce. Tez mam jakas wewnetrzna potrzebe, zeby sie realizowac, znalezc jakis cel zycia, cos dac od siebie swiatu i strasznie mnie boli to, jak zacofana jestem, nic nie potrafie, do tego boje ludzi. Faktycznie byloby latwiej gdybym chciala miec meza, dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chciałabym, żeby ktoś się mną zainteresował, pomógł mi, wsparł mnie psychicznie... Ale wiem, że nie mogę tego przecież na kimś wymusić. To on sam musi poczuć potrzebę.. Ja dużo pomagałam kiedyś innym, na ten moment nie mam na to siły, tak jest już ze mną kiepsko, że mam wrażenie, że reakcja byłaby odwrotna.. Mam nieodpartą potrzebę napisania do tego chlopaka, którym jestem zauroczona, czuję się w jego towarzystwie bezpiecznie, dobrze, długo by opisywać, ale on okazał się być zajęty, nie będę go męczyć.. Muszę o nim zapomnieć. Wmawiam sobie teraz, że nie jestem zauroczona, tylko podążałam za potrzebą czułości, i jego zachowanie mnie "zachęciło" do tego "uczucia", więc to nie jest prawdziwe i tym lepiej dla niego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tylko trzeba miec z kim isc na te piwo i plaze, a jak mnie nikt nie toleruje, to pozostaje mi chodzenie samej.... wszedzie chodze sama, a to jest dopiero dołujace. u mnie akurat jest tak, ze mimo b małek ilosci energii, nie czuje zebym była smutna, ale chyba cos nie tak z moja twarza, czy mimika, bo mi ludzie wmawiaja, ze jestm b smutna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja uważam że twój problem polega z tym ze sama celu nie umiesz znaleźć a jednocześnie nie chcesz mieć celow jakie próbuje narzucić Ci społeczeństwo. Chyba najlepiej czulabys się gdyby ktoś powiedział lub wręcz zmusił to konkretnego zachowania. Wtedy nie miałabyś czasu na medrkowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To pomyśl teraz jak się czują faceci, których "problemy emocjonalne" każdy ma w doopie, bo facet to ma być facet. Ma sobie ze wszystkim radzić, a wy siedzicie i tylko się nad sobą użalacie. Każda z was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie i jeszcze raz nie. To znaczy - przynajmniej u mnie. Wyjechałam nad morze niedawno - bardzo lubię morze i normalnie bym się cieszyła, ja się potrafiłam spontanicznie, jak dziecko cieszyć z małych rzeczy - a tu ciągle uczucie szarości, stłumienie, jak za szybą..Próbowałam coś z siebie wykrzesać, ale o dziwo nie dawało rady. Jeszcze w wakacje było inaczej..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja sie nad soba nie uzalam w realu, bo wiem jakie to nudne (sama zasypiam jak ktos sie uzala, pisalam ze mam malo energii i nie moge sie skupic na czyims monologu) :P a ze na kafe sie pouzalam to nie mozna? Faceci tez sie tu uzalaja :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:18 ja to rozumiem doskonale, bo mężczyznę, w którym jestem zauroczona, podejrzewam o pewne problemy ze sobą :). I wręcz lubię takich facetów.. wrażliwych, spokojnych.. zawsze lubiłam i mam takich kolegów (ale już nie na żywca, tylko netowo).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ja mam cel, tylko on jest bardzo duży i do niego się dochodzi poprzez rozbicie na małe cele.. Tylko, że nie wierzę w to, że uda mi się osiągnąć. Nikt mi nic nie próbuje narzucać... jakie mędrkowanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ja tak samo na żywca się nie użalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie w tym problem ze nie masz nikogo kto coś Ci próbuje narzucić, czy ze sytuacja Cię do czegoś nie zmusza. Sa ludzie którymi trzeba kierować bo sami nie potrafią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisz do tego chlopaka, co ci szkodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz depresje, moze sprobuj leków, kolory wtedy wracaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem, o czym ty mówisz. Twoim zdaniem zmuszanie kogoś do czegoś zwalcza stany depresyjne? Serio...? Chyba raczej uczy, że nie jesteś kowalem swojego losu. Ja byłam pół życia wyręczana przez moją matkę, która uważała, że 10 latka nie jest w stanie wykonać podstawowych czynności. Nawet butów nie nauczyła mnie sznurować. A ja ciągle czulam ogromny lęk od dzieciaka. Dzisiaj za to ma złote rady w stylu 'jakbyś sprzątała codziennie cały dom tobyś nie miała żadnych problemów' (nawiasem mówiąc, umiem sprzątać, i to lepiej od niej, co sama przyznaje, ale pigułka na deprechę to to nie jest :D).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i o wyzwiskach w moją stronę nie wspomnę, przypomnijcie sobie najgorsze bluzgi - ja to słyszę regularnie, i to nieraz bez powodu, by za parę h słyszeć zdrobnienia, jak gdyby nigdy nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Brałam leki, odstawiłam, bo nie działały, a miałam szereg skutków ubocznych. Ale pomyślę o nich na pewno, bo dość już tego. Nie napiszę do tego chłopaka. Sam by napisał, jakby chcial, a od jakiegoś czasu przestał /a pisał regularnie/. Mówimy sobie tylko cześć, czasem coś pogadamy, i to tyle..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym Cię z depresji wyleczyl w kilka dni. Po prostu masz za dużo czasu i wymyślasz głupoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja wielka zwolenniczka leków nie jestem, ale jak masz byc tak cały czas załamana i bez zycia, to moze faktycznie lepiej srpóbowac, tylko ze innego, bo to czesto kwestia dobrania własciwego... te kolory chyba raczej same nie wracaja, moze wyjatkiem byc stan zakochania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za dużo czasu, no tak, studia 5x w tygodniu, taniec, konferencje, praca w weekendy i to właśnie mniej więcej około tamtego czasu dobiłam się zupełnie. ja założyłam tego wątku, żeby toczyć bój z osobami, które nie mają pojęcia o zaburzeniach psychicznych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wg mnie wykorzystywanie kogos, zeby sie "wyleczyc" jest bez sensu i mija sie z celem, bo po wyleczeniu mozna byc inna osoba i kopnac kogos w d**e, kto sie zaangazowal (mowie tak z tego co zaobserwowalam przy mojej dawnej "przyjaciolce" ktorej pomagalam)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie taki fałsz jest najgorszy. Ze mną też zerwało kontakty kilka osób, którym pomogłam. Sama nigdy tak nie zrobiłam, bo z wszystkimi osobami, które w jakiś sposób mi pomogły, utrzymuję kontakty. I nie zawsze przyjmuję pomoc, nie o to w znajomościach moim zdaniem chodzi, żeby się podpierać na kimś innym. Wsparcie jest ważne, ale nie może się stać jedyną motywacją do przyjaźni, bo wtedy to nie byłaby przyjaźń. Ja temu chłopakowi chciałabym pomóc, wspierać go, bo coś do niego czuję (albo tak mi się wydaje). Akceptuję go bezwarunkowo, ale muszę o nim zapomnieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale mam nadzieję, że jest szczęśliwy z tą dziewczyną. Bo jak go z nią widziałam, to ona go traktuje trochę jak dziewczyna mojego brata.. trochę jest jakby pod jej pantoflem i jest taki zahukany. Ale nieważne, już bratem się zamartwiam, nie będę jeszcze analizować tego związku..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja bylam wielce zakochana, tak mi sie zdawalo :D minelo mi to nienaturalnie szybko, jakbym nie miala uczuc. Facet znalazl sobie dziewczyne po czasie znajomosci ze mna bo ja mam nieco oporow co do zwiazkow, ale nadal mi pisze i traktuje jak rozrywke na chwile, podrywa :D (oczywiscie nie doszlo do tego, ze zdradzil dziewczyne, glupia nie jestem. ) przez to jego zachowanie przestalo mi na nim zalezec, zostal niesmak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po prostu ci się podobal/byłaś zauroczona :) ja się facetom podobam.. ale co z tego... skoro sporo chce seksu, albo są to pewniaczki, które podbijają sobie ego, podrywając (w pracy takich miałam, miazga) no i poznaję za mało ludzi... Ale to chyba rodzinne, brat sobie znalazł dziewczynę w wieku 26 lat, i to przez portal randkowy. Zła nie jest, sympatyczna, ambitna, ale on nie wygląda na szczęśliwego i zakochanego, jest odwrotnie.. Ciągle się kłócą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×