Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ona1230456

Czy powinnam pozwalać sobie na delikatny flirt z innym facetem?

Polecane posty

Gość gość
9:37 miłością szaleńcza nie nazwałabym tego. Ale czy to była miłość? Czy to było kochanie? Nie bylo, gdy czuje sie obojętność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szmata, kvrwa, sciera, dzivka itd., to cala ty autorko, nic mniej i nic wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona1230456
do: gość wczoraj Dzięki za Twoją wypowiedź. Właśnie o taką poradę mi chodziło, żeby się tak na niego tak kompletnie nie zamykać, bo wcześniej już zostałam wyzwana od nimfomanek (wtf hahaha!?!). Chciałabym właśnie, żeby on myślał i zastanawiał się, bo chyba już parę kwestii go zastanowiło co do mojej osoby. Jakiś czas temu ja zainicjowałam (odnowiłam) pierwsza kontakt, bo wcześniej było kompletnie zero kontaktu, jedno wielkie ZE-RO! tak jak mówię wiało chłodem, wręcz udawaliśmy że się nie znamy a moje uczucia do niego przez wiele lat dusiłam gdzieś głęboko w sobie. W trakcie nowego związku te uczucia się wyciszyły, ale to dlatego że widywałam go bardzo rzadko, generalnie tylko raz w roku w święta a jak miałam go zobaczyć to od razu ekscytacja sięgała gwiazd. Nie czułam nigdy ku niemu obojętności zawsze to uczucie leżało w sercu gdzieś na dnie, może lekko przykurzone, ale było. Ja na pewno czuję więcej niż "coś tam" bo to moja dawna szkolna miłość, która mi, nie wiedzieć czemu, nie przeszła. Pewnie dlatego że jest bardzo w moim typie. Ale mąż też jest w moim typie, bo kogoś takiego szukałam żeby mi tamtego zastąpił. Postanowiłam że jak już mam mieć faceta to musi być lepszy od tamtego. Ale to też nie do końca pomogło, bo takie uczucie i tak może nie minąć i człowiek może się potem z tym borykać całe życie, pomimo udanego małżeństwa. Czasem lepiej wziąć się w garść i od razu wziąć byka za rogi a nie skrywać uczucia bo tak można się tylko okaleczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak Cię czytam autorko mam wrażenie, że masz 17 lat. Chciałabym napisać co myślę, ale to nic nie da. Masz swój tok (dziwny) myślenia i do niczego dobrego on Nie doprowadzi .przekonasz się sama. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przesz na zdradę i romans, wmawiając piszącym tu, że nie wiedzą co to miłość i namiętność. ..Myślisz, że odkrylaś Amerykę? Wynalazłaś proch?? Po co wychodzilas za mąź, skoro nie kochalas męża? Z nudów? A może dlatego, że wszystkie koleżanki są już męzatkami, i głupio Ci było?? A może tamten Cię kopnął, i na złość zakręcilas się za jakimś chętnym do oźenku? A jeśli kochasz męża, to czy doroslas do roli źony? Czy rozumiesz istotę, sens małżeństwa? Sądząc po Twoim temacie, w ogóle niewiele rozumiesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:50 :D:D czasem lepiej dorwać tego byka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona1230456
do: gość dziś Koleżanki mi powiedziały: "Zostaw tego gówniarza skoro nie zwraca na Ciebie uwagi. Szybko poznasz kogoś dużo lepszego niż on". Poszłam za ich radą i niecały rok później poznałam kogoś nowego (obecnie już męża). Faktycznie na każdej płaszczyźnie jest lepszy od tamtego, we wszystkim w czym mogłabym ich porównać. Byłam w szoku kiedy mi się oświadczył, sama nie wiem czemu to był dla mnie taki szok. Jednak trochę też poczułam że to już koniec mojej wolności, że zamykam za sobą drzwi na klucz, ale zgodziłam się tym bardziej że rodzina też mocno mnie naciskała na ślub bo mieszkaliśmy razem. Tamten drugi z tego co wiem (a przynajmniej tak mi się wtedy wydawało) był cały czas w związku i wydawało się że chyba jest szczęśliwy więc na co miałam czekać? Czekać do 2079 jak wcześniej ktoś napisał? Ale nie chciałam udawać że nic nigdy nie czułam do niego, więc naszła mnie nieodparta pokusa na uchylenie rąbka tajemnicy, że kiedyś coś z mojej strony było na rzeczy, a to spowodowało (bardzo dla mnie zresztą miłe) odnowienie kontaktu. Teraz czuję wielką ulgę, że on się czegoś domyśla. Jakby wielki kamień dźwigany latami spadł mi z serca. A świadomość że on odwzajemnia sympatię tj. lubi mnie, albo, jeszcze lepiej, pomyśli, że mógłby mnie mieć, bo lecę na niego, bardzo mi się podoba. Może to tylko mrzonki, ale ja tego potrzebuję. Tej nadziei, że może kiedyś, coś...Może to szalone, ale piszę szczerze... I na koniec: nie każdy za sens swojego życia uważa małżeństwo do grobowej deski na przekór wszystkiemu, bieganie co niedzielę do kościoła (nie jestem zbyt kościołowa, to rodzina naciskała nas na ślub w kościele) obłożenie się gromadą dzieciaków i stanie całymi dniami przy garach, są też tacy którzy mimo podejmowania może i chorego ryzyka chcą czuć się w życiu zadowoleni i spełnieni. Bo nie popełnia błędów tylko ten, kto nic nie robi. Ja dorosłam i teraz wolę popełnić błędy, ale wiedzieć że zdobyłam się na odwagę i zaryzykowałam. Może i stracę, sparzę się, pożałuję, ale będę miała świadomość że zrobiłam cokolwiek żeby poczuć, że naprawdę żyję. Nie ukrywam że wolałabym się w ogóle w tamtym odkochać i nie czuć już tego co czuję, ale stało się...A to takie przyjemne i uzależniające...Mam nadzieję że moje hamulce jednak zadziałają...A czas pokaże...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona1230456
do: gość dziś No powinnam była go dorwać już dawno temu i byłoby już po kłopocie ale jak głupia czaiłam się, czekając na "właściwy moment" ;) A teraz zaczęły się schody, na które może nawet nie warto wchodzić bo mogą prowadzić donikąd ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:24 Droga koleżanko:) Rozumiem Ciebie...sens jest tam, gdzie życia chęć:) Dlatego podjęłam to ryzyka, odeszłam od Niego. To on skrzywdził samego siebie, traktując mnie niesprawiedliwie. Czuje jakby kamień spadł mi z serca i jakbym popłynęła z nurtem rzeki:)nowa szansa na lepsze zycie w szczęściu i harmonii:) Nie ma ludzi nieomylnych a świadomość tego, jak zmieniło sie moje dotychczasowe zycie, napełnia moje serce radością:) może to szalone, ale tak czuje sie:)cokolwiek człowiek uczyni, musi być dobre... Przestałam juz iść stara droga, porzuciłam stare szaty, wyrabalam stare korzenie:) i wyzwoliłam umysł swój. Czystka wypełnia mój umysł i serce:)chirurg serca zrobił dobra robotę:D X Świadomość, o tym, ze 'ktoś' domyśla sie, czuje ulgę,....:) wypełnia moja twarz uśmiechem:). Zaczepił w moim umyśle spojrzenie na ludzi:)... Moje mysli wzrastają, co jest dla mnie miłym zaskoczeniem:)....taka 'woda':).... X Duch wskaże drogę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×