Gość waldek szorstki Napisano Styczeń 14, 2007 Ja nie pije i szukam kobiety ;) http://img152.imagevenue.com/img.php?image=89364_100_1042_123_345lo.JPG Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość an34 Napisano Styczeń 14, 2007 "List alkoholika Jestem alkoholikiem. Potrzebuję Twojej pomocy. Nie rób mi wymówek, nie obwiniaj mnie, nie złorzecz mi. Nie byłabyś zła na mnie, gdybym był chory na gruźlicę lub cukrzycę. Alkoholizm to też choroba. Nie wylewaj mojego alkoholu, to po prostu strata, ponieważ ja zawsze znajdę sposób na zdobycie dalszej porcji alkoholu. Nie pozwól mi wywołać u Ciebie złości. Jeśli zaatakujesz mnie słownie lub fizycznie, będziesz mnie tylko upewniała w złej opinii, jaką mam o sobie. Ja już wystarczająco nienawidzę siebie. Niech Twoja miłość do mnie i lęk o mnie nie doprowadza Ciebie do robienia tego, co sam powinienem robić. Jeśli weźmiesz na siebie odpowiedzialność za wszystko, oduczysz mnie podejmowania odpowiedzialności. Będę miał coraz większe poczucie winy, a Ty będziesz się czuła urażona. Nie przyjmuj moich obietnic, obiecam cokolwiek, by wyjść z kłopotów. Ale charakter mojej choroby powstrzymuje mnie przed dotrzymywaniem obietnic nawet tych, o których mówię z początku serio. Nie gróź mi, jeśli nie masz zamiaru spełnić groźby. Jeśli raz podjęłaś jakąś decyzję trzymaj się jej. Nie wierz wszystkiemu, co mówię o Tobie, to może być kłamstwo. Zaprzeczenie oczywistym faktom jest symptomem mojej choroby. Co więcej najczęściej łatwo tracę szacunek dla tych, których zbyt łatwo można oszukać. Nie pozwól mi mieć nad Tobą przewagę, nie daj się wykorzystywać przeze mnie. Miłość nie może długo istnieć bez wymiaru sprawiedliwości. Nie ponoś za mnie lub nie próbuj oddzielić mnie od konsekwencji mojego picia. Nie kłam za mnie, nie płać za mnie rachunków. Takie postępowanie zmniejsza lub zapobiega kryzysowi, który mógłby zmobilizować mnie do szukania pomocy. Dopóki będziesz mnie ratowała z każdej opresji, będę mógł zaprzeczać temu, że mam problem alkoholowy. Ponad wszystko, ucz się wszystkiego, co tylko możliwe o alkoholizmie i Twojej roli w stosunku do mnie. Przychodź na otwarte zebrania AA. Uczęszczaj na spotkania Al-Anon regularnie. Czytaj literaturę i utrzymuj osobisty kontakt z członkami Al-Anon. To są ludzie, którzy mogą dopomóc zobaczyć jasno całą Twoją sytuację. Kocham Cię Twój alkoholik" Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość zajebać takiego Napisano Styczeń 14, 2007 nie wklejaj tu tego biadolenia bo porzygac sie mozna. jak chcesz niańczyć takiego to twoja sprawa :P Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość an34 Napisano Styczeń 14, 2007 Naprawde przeczytałaś to? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość zajebać takiego Napisano Styczeń 14, 2007 nie nie mam takiej potrzeby :P nigdy nie piłem, nie lubię alkoholików :P Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość an34 Napisano Styczeń 14, 2007 gówniarz z ciebie i tyle Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a z ciebie moher Napisano Styczeń 14, 2007 ja mam 28 lat. nie piłem i pić nie będę :P Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a z ciebie moher Napisano Styczeń 14, 2007 a pożytku z żadnego pijaka nigdy nie było bo i jaki może być cuchnący, uwalany w moczu, kale i swoich rzygach człowiek? :P Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość an34 Napisano Styczeń 14, 2007 Nie miałam na myśli wieku. Zycze Ci abyś nigdy nie mósiał poznać tego problemu tak naprawde. Powodzenia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość martw się o siebie bo go masz Napisano Styczeń 14, 2007 :P Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość an34 Napisano Styczeń 14, 2007 Zgadza się,mam. Zyczenia były szczere Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość martw się o siebie bo go masz Napisano Styczeń 14, 2007 mnie się one nie przydadzą, weź je sobie zachowaj dla kogoś takiego jak ty i tobie podobni ludzie, czesc Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość tu trzeba pomocy z zewnątrz Napisano Styczeń 14, 2007 sama nic nie zrobisz. Kłócac sie, tłumacząć, wylewając wódkę, nie wypuszczanie z domu itp itd daje jeszcze gorsze skutki poprostu tak sie zachowuje osoba współuzależniona i pewnie nią jesteś. Nie jestes sama w z takim problemem ale są ku temu odpowiednie osrodki. Znam osobę pracującą w niebieskiej linii poamaga kobietom które maja problemy[alkocholizm męża, znecanie fiz i psych] powinnaś szukać pomocy właśnie w takiej placówce nie jest to na zasadzie ze będą cię do czegoś zmuszać wytłumaczą ci wszystko doradzą jak sie zachować i co robić. Uwierz mi warto tym bardziej ze chcesz ratować ten związek. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sama_nie Napisano Styczeń 14, 2007 Co robić? kobieto wiać i to jaknajszybciej !!! Dopóki jeszcze masz trochę sił, dla siebie samej i -jeśli masz dzieci- dla nich. Nie wierz w bzdety o chorobach alkocholowych itp. Zachorował sam więc niech sam się leczy albo i nie. Chcesz spędzić życie wraz z dziećmi na spotkaniach AA ????? i całe życie przeżyć w lęku: spóźnia się a może poszedł się napić? bo to jest nałóg ,kto jest alkocholikiem - zostanie nim do końca życia..... sama decyduj czego chcesz.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sama_nie Napisano Styczeń 14, 2007 i jeszcze jedno: pewnie mnie wykasują stąd! Wszyscy radzą ,żeby "ratować związek" ( AA, niebieskie linie itp.) ;po co? ano żeby ktoś jednak tym alkocholikiem się zajmował, ktoś tzn. rodzina a nie jakaś pomoc społeczna ....Kto dałby radę z tak pijanym narodem, żony są silne, poradzą sobie.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ta ostatnia wypowiedz jest Napisano Styczeń 22, 2007 boska! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sama_nie Napisano Styczeń 24, 2007 ale chyba niewielu ją pochwala, bo jak widać-topik ginie.... żony przecież nie zostawią swoich pijaniutkich biednych misiów , bo co bez nich zrobią... "niechby pił , niechby bił, łoj byle ino chłop był"! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Slawek Napisano Luty 2, 2007 niekażdy pijący to damskibokser. a tacy co bija Kobiety należy sie porządny łomot. Kumple żonaci często pija ale Kobiet niebiją. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość doda 4 Napisano Luty 2, 2007 sama_nie gówno wiesz o chorobie alkoholowej, mój mąż nie pije 4 lata i jest wspaniałym mężem i przede wszytkim ojcem dzieci które nigdy nie widziały go pijanego, więc nie mów że nie warto ratować rodziny po prostu potrzebna jest fachowa pomoc Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sama_nie Napisano Luty 4, 2007 Ależ Zyczę ci powodzenia , dziewczyno,szukaj pomocy ale dla siebie i dzieci. Chwała że nie widzą, myślę że i twoja w tym rola. Zobaczą. Poczekaj kolejnych parę latek aż obudzisz się z.... ręką w nocniku. Jeśli jesteś trochę rozgarnięta rozumiesz o co chodzi. Ale póki co ....powodzenia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sama_nie Napisano Luty 4, 2007 do dody 4(?) Nie ważne jest mówić co się wie , ważne wiedzieć co się mówi. Ty widać nie bardzo potrafisz to rozróżnić.Twoja sprawa. jasne ,że trzeba próbować ratować rodzinę, to chyba rozumie każdy, jednak gdybyś czytała dokładniej ten topik zrozumiałabyś także ty, że najwięcej było mowy o tym, że nikt z pijących nie poczuwa się do zaprzestania picia, a tylko ich partnerzy szukają dróg wyjścia. I głownie o tym mówimy."Choroba alkoholowa" , ok. tylko jest to super wytłumaczenie dla niektórych ludzi. Jak ktoś = chory , z reguły idzie do lekarza i bierze leki. Ilu alkoholików przyznaje się do tego,że są alkoholikami? ilu CHCE się leczyć? Jeśli taki osobnik -nałogowiec nie zgodzi się na leczenie, żadna nawet super specjalistyczna pomoc, wręcz sztab ludzi - nic nie da. Jeśli twojemu mężowi się to udało jesz- chwała mu za to, jemu, nie tobie, bo gdyby nie chciał , ani ty ani nikt inny nic by nie wskórał. Cóż to więc zachoroba? ilu ludzi choruje na inne jednostki chorobowe, pragną wyzdrowieć a mimo leczenia nie zawsze to się udaje. Tak naprawdę , czy ktoś chce chorować? wątpię , a co niektórzy bardzo starają się wlewać w siebie co się da .Dla męża wyrazy uznania bo nie wiem czy wiesz ile % alkoholików osiąga sukces?????? Sądzę ,że i tak nie zrozumiesz o czym tu była mowa, więc może twoim językiem: jak się wdepnie w g@@@o, czasem mimo czyszczenia but śmierdzi.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość 82aneczka Napisano Luty 5, 2007 ja miałam chłopak, była zaręczona planowany slub tylko jedna rzecz mąciła nasze szczęście: piwo codziennie po pracy przynajmniej 4 a w weekend wiecje i imprezy koledzy jak tak miało wyglądac moje zycie to mu podziekowałam na nic moje prosby grozby odeszłam i wiem ze dobrze zrobiłam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość AGNESSSSSSSS Napisano Luty 6, 2007 do samej-nie PRZECZYTALAM WLASNE TWOJ komentaz .MUSZE CI RACJE PRZYZNAC.MOZNA POMYSLEC ,ZE DUZO NA TEN TEMAT WIESZ. Iniema sie czego wstydzic.Kazdy Ma prawo sie wypowiedziec. w koncu niektore osoby same prosza o pomoc,takze jesli ktos nie trawi krytyki to niech nie zawraca innym glowy Swoimi problemami. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sama_nie Napisano Luty 6, 2007 Dzięki za miłe słowo, Niestety ,nie wiem za dużo, dyskwalifikuje mnie chyba choćby to ,że alkocholizm nie uważam tak do końca za chorobę a nałóg ,a wg. mnie to 2 różne rzeczy ,ale mam umysł obserwatora i analityka. I z tego wyciągam wnioski, Jak dotąd zawsze się sprawdzają. Ale taki mój fach...Wszyscy przecież widzimy, do czego prowadzi postawa tolerancji , bezmyślności, tłumaczenia czy naiwnej wiary wobec nadużywających trunkowych. Niektórzy nie widzą .... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sama_nie Napisano Luty 6, 2007 acha, Aneczka! jesteś chyba młodą dziewczyną ale b. mądrą. I chyba już wygrałaś kawał życia. Życzę ci powodzenia! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość tak mi zle Napisano Luty 7, 2007 Witajcie ! przeczytalam polowe topiku , tak mnie wciagnal , jest tak ciekawy , bo wy tu piszecie o mnie o moim zyciu, a juz pozno i chce mi sie spac.Ja mam ten sam problem .mamy po 30 lat ,male dziecko i on popija , zawsze popijal , co mi sie nie podobalo , tzn.jak poznalismy sie ja typ skromnej cichej dziewczyny ktora nie lubi dyskotek i nawet piwa , wole kino , spacer , zwiedzanie , silownie ,on jakby dusza towarzystwa , piwo , imprezy , i jeszcze raz imprezowanie ..ale na poczatku sie z tym kryl .Jego ojciec tez pije , wiec on z nim.Przed slubem mieszkalismy razem i on tak lubil imprezowanie , kolegow , nie wyszedl dopoki alkohol byl na stole a do domu zawsze przynosil piwo. Nielubilam tego i klocilam sie z nim o to ze nawet w domu pije sam 1-2 piwa.Byly rozstania , powroty , on twierdzil ze kocha , ze sie zabije jak zostawie.Ja szantazowalam , nie ma seksu , jak pijesz , bedzie codziennie , jak nie bedziesz pil , pomagalo na pare dni a potem znowu to samo , obled.A jak byl po libacji bardziej zakrapianej to robil awantury , wyzywal , gnebil , psychicznie molestowal -choc nigdy nie uderzyl , ale zmuszal do seksu, ja sie bronilam , plakalam.Wbrew tgo co pisze , moj facet to zaden menel , czysty , zadbany , pachnacy , tylko nie lubi spedzac czasu z rodzina , lubi z kumplami, z ojcem i jada , 5-6 piw dziennie. Jego zycie to imprezy , wbrew tego wszystkiego , wie ze mnie krzywdzi ale mowi ze kocha ,i wiem ze nie zdradzil.Mowi ze ja jestem dziwna bo nie lubie towarzystwa , bo on lubi pogadac , podyskutowac, zabawic sie a ja bym tylko w domu , ale ja to inaczej widze , ja nie lubie takiej zabawy, takiego typu, to mnie nie kreci. Dzis jestesmy malzenstwem i nie jest dobrze.On wciaz pije i jest coraz gorzej a mowi ze pije bo lubi .Mysle ze jego watroba juz nie daje rady bo jak tak przesadzi na maksa to wtedy laduje w szpitalu , juz tak 2 razy tu wyladowal , bo my jestesmy za granica.A tez normalnie jak wypije 5-6 piw z kumplami to wymiotuje i zle sie czuje , wtedy placze i wyje ze umiera .Serce mi peka jak widze to moje zycie z moim dzieckiem .On nie widzi problemu .Jak sobie wypije wiecej to dalej jest agresywny i zmusza mnie do seksu , czego ja nie lubie , bronie sie , zawsze wtedy placze i mam ochote go zostawic , juz nie raz probowalam .wiem ze on sie nie zmieni , ale mamy dziecko , on je bardzo kocha , jak nie pije potrafi byc dobrym mezem , czulym , nawet seks jest w porzadku gdy nie pije.Mam na mysli wiecej , bo pije codziennie 2 piwa ale wtedy tez jest ok. Jest gorzej gdy wypije wiecej , jest agresywny , zamykam sie w pokoju przed nim .Nie chcialam takiego zycia , moj tato malo pil, zakochalam sie , on tez i on nie pozwolil mi odejsc i tak zostalo .Ale dzis zaluje , nie zaluje chyba tylko dziecka , to moj skarb i cale moje zycie.I powiem ze jak on taki jest normalny , bawi sie z dzieckiem , jest w domu , ciesze sie z tego i ...wtedy go kocham .A jak sa dni gdy pije , tak sie awanturuje to nie chce mi sie zyc i mysle sobie po co ja sie w to wszystko wplatalam. Jutro tu bede , ide spac , bo juz polnoc .dobranoc. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
82aneczka 0 Napisano Luty 7, 2007 Chciałm jeszcze powiedziec ze bałam sie tego odejscia od niego, kochałm go i nadal go kocham ale wiem ze ja go nie zmienie jak by chciał to by sie dawno zmienił. Bałm sie odejsc bo niechce byc sama ale niechce tez spedzic zycia z alkocholikiem. to zycie jest takie trudne, boje sie samotnosci Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ulka48 Napisano Luty 7, 2007 Duzo czasu poswiecilam dzis na przeczytanie wszystkich wypowiedzi.Czy mi to pomoglo nie wiem.Maz moj pije,nie wiem czy nalogowo,na pewno nie jest alkoholikiem,ktoremu trzesa sie rece,gdyd alkoholu brak,ale potrafi pic przez np 3 dni.pic w samotnosci,spacerujac po lesie.na imprezach pic dopoki alkoholu nie zabraknie,zawsze stara sie o to by go bylo duzo.jestesmy z soba 26 lat,dzieci nam dorosly.jest mi latwij to wytrzumac dgyz maz pracuje za granica,w domu bywa co 2 miesiace.jeskli przyjezdza na 2 tygodnie jest super,nie naduzywa alkoholu,czasem 2 piwa lub okazjonalnie ze znajomymi,ale jesli jest w okresie zimowym dluzej,wychodzi jego prawdziwa twarz.dzieci mamy juz dorosle.wowczas czekamy na jego wyjazd i znow jest spokojnie.i mniej wiecej zyjemy tak od wielu lat.finansowo nas zabezpiecza,uwaza,ze jego rodzinie nie moze niczego brakowac.czasem dgy sie nad tym zastanawiam wydaje mi sie,ze sie czepiam,gdybym akceptowala te jego ciagi picia od czasu do czasu,nie mielibysmy zadnych problemow.ale to nie jest normalne.wprawdzie do awantor nir dochodzi,poniewaz gdy jest w stanie nietrzezwym,po prostu z nim nie rozmawiam.on z regoly probuje rozmawiac z corka,jej chlopakiem.dla swietego spokoju troche spedza z nim czasu i zasypia.gdy tak zastanawiam sie nad swoim zyciem to nie mam az takich problemow jak inni z tego topiku.nie jestem az tam wykonczona psychicznie,bo zawsze jest ten czas jego pobytu za granica kiedy mozemy odpoczac.ale co bedzie jek na stale przyjedzie do polski.juz czesto wspomina,ze ma dosc takiego zycia ,tak ciezkiej pracy.przed laty gdy przebywal w domu tak slodko to nie wygladalo.byly jazdy po pijanemu,rozbijanie samochodow,klotnie,bo czasem nie wytrzymywalam tych jego szalenstw po pijanemu.teraz widzimy sie rzadko ,nie wiem jak sie zachowuje gdy jest sam,ze pije w wekendy wiem na pewno,gdyz czesto w takim stanie dzwoni.zastanawiam sie nad rozwodem.na leczenie na pewno sie nie zgodzi.ale pojawia sie lek o sytuacjefinansowa.czy sobie poradze?Dziewczynki studiuja,moje zarobki to 1200 zl.i tak szczerze wiem ze to okropnie zabrzmi,ale jego praca,to ze zawsze dba o to by dzieciom niczego nie brakowalo powstrzymuje mnie przed decyzja.po prostu tchorze,wydaje mi sie ,ze sobie nie poradzimy,ze odwroci sie takze od dzieci i nie bedzie mnie stac na to by studiowaly.wiem,ze musze sama zdecydowac,ze nikt inny tego nie zrobi.rozmawialam zdziecmi.nie chca sie wtracac.choc starsza corka boi sie o czas gdyu zostane,sama ze starzejacym sie alkoholikiem w domu.gdfy one pozakladaja rodziny,wyprowadza sie.twierdza,ze na pewno gdy maz na stale wroci,poszukaja sobie jekiegos pokoju,nie chca z nim mieszkac.najlepszym wyjsciem byloby przekonanie meza do leczenia,ale wiem ze to sie nie uda.on nie widzi problemu,pije jak ma ochote,rodziny nie zaniedbuje,dzieciom nigdy niczego nie brakowalo,twierdzi ze to ja sie czepiam.szczerze mowiac czasem i ja sie nad tym zastanawiam,czy to faktycznie alkoholizm? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sama_nie Napisano Luty 7, 2007 Ulka48, chyba jednak alkoholizm. Trudno sie może z tym pogodzić ale niestety. Sama dajesz sobie odpowiedzi na trudne pytania , jesteś świadoma wszystkiego i niestety słusznie. Może faktycznie przeczekać do czasu powrotu, tylko jak tak dalej żyć potem? gdybyście mieli zostając sami szarpać się lękiem, czy po pijaku nie zrobi ci burdy albo nie usiądzie za kierownicę....A może niech tam sobie zostanie a ty wyegzekwujesz alimenty na córki do czasu ukończenia studiów? i tu smutna refleksja dla "tak mi źle". Jest ty6le smutku w twojej wypowiedzi że serce ściska. Nie kochaj marzeń jaki będzie gdy nie będzie pił, zobacz jaki jest . 2 piwa dziennie? znajomy kiedyś stwierdził " piwo? no pewnie ze piję ,czasem jedno w miesiącu, czasem na kilka miesięcy jedno, czasem koniaczek albo lampka wina do kolacji", czasem.....czasem....a tu 2 piwa dziennie uważasz ,że jest ok...Szkoda i ciebie i dziecka, to dopiero początek drogi, a z tego co piszesz, chyba nie masz szans by wygrać z alkoholem i zabawowym stylem życia. I dajesz się szantażować... Nie piszesz czy pracujesz , czy jesteś w miarę samodzielna? bo chyba zdajesz sobie sprawę, że powinnas liczyć na siebie dla swego dobra.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość tak mi zle Napisano Luty 8, 2007 Jestem na chwile. Na poczatku przepraszam ze napisalam tak chaotycznie i z bledami ale bylo juz pozno i byly to moje mysli przelane .....tak ot , jak bym to komus opowiadala. Ciezkie mam zycie - naprawde i zastanawiam sie czy takiego zycia chce juz na zawsze.Bo my jestesmy za granica na dorobku ja nie pracuje , a w Polsce zaczeta budowa domu. I tu zadaje sobie pytanie , co robic ? zakonczyc to ? ale to nie takie latwe.Moja siostra mowi mi , ty bedziesz miala dom , samochod ale nigdy nie bedziesz z nim szczesliwa -zostaw go.A druga sprawa to taka ze on nie pozwala odejsc.Gdy wypije sobie 1-2 piwa , ale musi codziennie , to funkcjonuje w miare normalnie , jak normalny facet , czasem pomoze w domu, bawi sie z dzieckiem , ale widze ze zyje od jednej imprezy do drugiej , on nie lubi byc w domu , nie lubi zycia rodzinnego. W domu jest wtedy gdy tak wypada , gdy nikt nie zaprosi....a potem znowu , wypad do kumpla , do ojca na pare browarow.To czy w domu jest spokoj zalezy chyba od jego nastroju , czy ma ochote na seks czy nie , czy upije sie na tyle aby sie walnac na lozko i spac i wyc jak wol ....ratuj mnie bo umieram .Jak sie nie zaleje tak na smierc , to wtedy potrafi gnebic , wyzywac , robic szum aby maly nie usal , glosna muzyka , bo on lubi takie luzackie zycie .I jak ma sile na seks to zmusza, a ja musze uciekac wtedy , bronie sie i nie pozwole sie dotknac.Ale facet to facet ...ma wiecej sily , potem rano caluje , przytula, przeprasza i jest ok -fajny tata , do nastepnego razu , do nastepnej libacji , ktorej szuka , aby ktos zaprosil, aby byl powod do swietowania . Czytalam caly topik , ale zadna nie pisala jak jest z seksem ? Ja juz z nim rozmawialam , jak lubisz pic to pij ale ma byc spokoj i idziesz spac , skotkowalo na krotko , bo to taki typ ktory musi udreczyc, unudzic ? co robic ? co zdecydowac ? on nie widzi problemu , na leczenie nie zgodzi sie nigdy , zwlaszcza ze pije jego ojciec i sie nie leczy. Ale jego tata mimo ze pije tyle lat to nie zaden menel , duzo w zyciu osiagnal , mam na mysli materialnie , ale matka ma takie zycie jak ja , byc moze dlatego mnie nie rozumie , bo ja z nia rozmawiam. Tylko ze tesc nie awanturuje sie , jest spokojny , idzie spac. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach