Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość iw

mój facet pije za dużo co zrobić?

Polecane posty

do ULKI48 musze ci powiedziec znam troche ten problem ale od drugiej strony. Ja tez pracuje za granicą, w holandii. Mieszkam z polakami na domkach, hotelach, róznych ośrodkach i widze ze alkohol to powazny problem. Jak patrze na tych wszystkich mężczyzn którzy zyja od weekendu do weekendu zeby tylko poimprezowac to mi sie nie dobrze robi. Ciagle alkohol libacje, codziennie piwo, wino. Zal mi tych żon, dzieci, bo ja nie potrafie sobie wyobrazyc co bedzie jak nie bedo juz pracowac, przyjdzie im wrócic na łono rodziny od której odwykli niestety.To bedzie cięzki czas dla tych ludzi. Jak na to wszystko spoglądam z boku to odechciewa mi sie rodziny, meża pijaka bo ja niechce sie tak szarpac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulka 48
do heneczka 82.Tak naprawde to nie wiem co on tam wyprawia,choc czest zdaza mu sie dzwonic gdy jest wypity.domyslam sie ze tak wyglada zycie mojego nieszczesliwego meza.mamy juz dorosle corki,duzo z nimi rozmawiam,zwracam uwage,ile zalezy od odpowiednio dobranego partnera.mam nadzieje,ze nie popelnia takiego bledu jak ,ze potrafia wybrac,wrazliwego,odpowiedzialnego faceta na meza.ludzie wyjezdzaja za granice,nie maja wyjscia,u nas problemy z praca,ale ile rodzin przez to sie rozpada.pijanstwo,zdrady,czesto choroby.ja nie chce wiedziec co on tam naprawde robi.i tak latwiej zniesc to zycie gdy on jest daleko.jak jest w domu,tez popija.jak jest daleko przynajmniej tego nie widzimy,nie wstydzimy sie za niego .a ty na pewno znajdziesz wartosciowego mezczyzne,z ktorym bedziesz szczesliwa,przeciez tacy tez isnieja.pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiapoel
do TAK MI ZLE . Żadna nie pisze o seksie?- bo wszędzie jest tak samo. Nie tylko ty nie masz ochoty bo"facet": śmierdzi, jest odrażający, żenujący, agresywny,bez polotu,narcystyczny egoista, .Worek śmieci jest niemniej atrakcyjny. I kogo tu pragnąć? gdy jesteś na niego wkurzona, wściekła, zniesmaczona i bezradna, ale boisz się go fizycznie i psychicznie. W końcu ulegasz z różnych powodów i zmuszasz się do "obowiązku". Ja" w trakcie" pomagałam sobie wyobraźnią. U mnie miłość przeszła w bunt, złość a potem obojętność i dopiero wtedy mogłam już myśleć logicznie i przestać się bać. Konsekwencje: mam to za sobą po 14letnim "stażu" i dopiero teraz ginekolog( w wieku przedemerytalnym, więc ma duże doświadczenie) wyjaśnił mi, że to właśnie niechciane stosunki są bezpośrednią przyczyną torbieli na jajnikach (duże!). Na pytanie co jest powodem ich powstawania odpowiedział cytuję: TO OD NIECHCIANYCH STOSUNKÓW co,nie wiedziała pani? Zraniona psychika odreagowała fizyczną dolegliwością. Wtedy nie bardzo mu wierzyłam.Teraz po 9 latach wolności i przy normalnym facecie problem zniknął bezoperacyjnie i bezlekowo. Psychika!!!!!. Możesz się jeszcze spodziewać arytmi serca i nerwicy żołądka, nadciśnienia lub niedociśnienia. Gdy chciałam chcieć, popełniałam wszystkie możliwe błędy żon alkoholików: bałam się go, bałam się o niego, bałam się za niego, sprzątałam po nim (w gościach też gdy "pawie" leciały w drodze do łazienki zbierałam co mogłam gołymi rękami, łeech), zacierałam ślady, ukrywałam wszystkie jego wpadki, przed znajomymi i rodziną grałam szczęśliwą, prostowałam sytuacje gdy nawalił, świeciłam za niego oczami, naprawiwłam szkody,nadskakiwałam mu gdy udawa,ł że nie pije(każdy alkocholik musi mieć przerwę bo chemia organizmu się tego domaga na jakiś czas -on to nazywał panowaniem nadpiciem, uważaj na takie niby-deklaracje wstrzemięźliwości, to może trwać nawet, jak u mojego, 3 miesiące! ) ukrywałam że głoduję -gdy na koniec zaczął okradać dom , dorabiałam na życie. Po prostu stworzyłam mu KOMFORT PICIA. No to PO CO miał nie pić? Stawiał wszystkim - miał tyyyyylu kolegów, towarzystwo, był taaak lubiany. Na zewnątrz pięknie, sielanka, w domu -piekło, ale to tylko dla mnie. Ja i dziecko bardzo cierpieliśmy a jemu było BARDZO DOOBRZE, do czego sama sie przyczyniłam. W końcu odważyłam się powiedzieć stop na wszystkich frontach i dokłanie wszystko co do tej pory robiłam - nagle przestałam. Trrrrrudno było, przetrwałam, przeczekałam, nie reagowałam, nie interesowałam się, zajęłam się wyłącznie sobą i dzieckiem, założyłam sprawę alimentacyjną, potem rozwodową(jasne że się bałam) Świat mu się zaczął sypać : zaniedbany, nieatrakcyjny, z komornikiem na pensji już nie miał za co stawiać i towarzystwo znikneło. Pił dalej, sam lub z przypadkowymi( parę razy go pobili okradali).Leczyć się nie chciał. Przecież nie był alkoholikiem tylko smakoszem(na początku upijał się tylko piwem) Przestraszył się dopiero gdy z marskością wątroby i wodobrzuszem wylądował w szpitalu a lekarz spytał czy ma "ileśtam" na przeszczep wątroby, bo więcej niż tydzień mu nie daje a jako alkoholik jest na końcu kolejki . W szpitalu go odratowali i nie pił 3 miesiące, potem 1 piwko i znów popłynął. Obecnie znajomi widują jak grzebie po śmietnikach. Uwolniłam się od niego, co wyszło tylko na dobre mnie(odżyłam, znów jestem szczęśliwa) i dziecku(kończy studia z pięknymi piąteczkami) Po "objawach" widzę że jesteś na początu mojej drogi, ale masz szansę tylko wtedy gdy ON uzna, że pije za dużo i SAM zechce się leczyć. Nikt inny go nie nakłoni ani nie zmusi.Będzie udawał,że się leczy(zaszycie także przerabiałam). To są tchórze i mięczaki, potrzebują pić żeby czuć się silnymi samcami i zawsze potrzebują ofiary na której będą mogli wyładowywać agresję( żona, dziecko, matka).Mój na początku(przez 8 lat) tylko sie upijał i grzecznie szedł spać(przeprosiny,czułości, kwiaty, prezenty).Nie zauważałam zagrożenia- obudziłam sie z ręką w nocniku. Jeśli rozmowa nie pomoże i JUŻ nie zacznie się leczyć, to Ty zgódź się albo na bycie jego ofiarą, albo zacznij planować życie bez niego(praca daje niezależność), albo z innym(Polki za granicą mają ogromne wzięcie nawet z dziećmi bo "i gotują i sprzątają "!). Poszukaj Grupy Wsparcia dla koalkoholików(rodzin alkoholików). Pomagą bardzo- zobaczysz, że nie jesteś samotna z problemem. Wyprostujesz się bo widzę, że już cię przygiął do ziemi ale jeszcze nie złamał. Mama nie może ci pomóc bo zdecydowała się być ofiarą(dla majątku? ). O n nie rozumie twoich obaw bo za wzorzec do naśladowania miał pijanego ojca i bezwilną matkę. Najwięcej inf. możesz uzyskać w jakimkolwiek Ośrodku Pomocy Społecznej -mają wszystkie informacje dotyczące odwyków(a są różne) i sposobów wsparcia dla rodzin (zajmują się nie tylko bezrobotnymi). Nie poddawaj się, nie rezygnuj. MOŻNA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ana 2
Czytam dzisiaj o sposobach na alkoholika. Wiele lat temu myślałam, że nic takiego nie moze mi sie przydarzyć. Jestem na to za mądra , wykształcona, cwana. Rzucę go i tyle. Teraz mamy piękny dom,dwójkę dzieci i nic nie jest takie proste. Wszyscy uważają, że to moja wina. Byłam zbyt tolerancyjna, za dużo mu pozwalałam. Mógł chodzic z kolegami na piwo, wracać późno do domu i zawsze rozumiałam jego wykręty- bo przecież interesy! Zresztą,czego ja chcę? mam wsystko czego zapragnę. Jestem niewdzięczna! A ja wracam z pracy, zwalniam opiekunkę i do wieczora siedzę sama z dziećmi.Czekam na niego i myślę czy znów dziś przyjdzie pijany? Jak tylko wchodzi do dzwi, już wiem. Wiem i chcemi się umrzeć. Obmyślam sposób zabicia się i wtedy najczęściej woła mnie syn do łóżka. Nie wiem czy jeszcze długo wytrzymam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak mi zle
Do ana - wlasnie tak mysle ze u mnie moze byc podobnie jak jest teraz u Ciebie .Nawet jezeli ja sama czegos nie zmienie , to tak bedzie u mnie kiedys .... i wtedy bedzie juz za pozno. Bo bedzie dom , wspolny dom , bo beda dzieci .... Czy ja jestem dla niego tolerancyjna i mu pozwalam ? pewnie ze sie buntuje , buntowalam ,ale co zrobic jak on nie slucha , on robi swoje .Juz nie mam sily walczyc , prosic , zabraniac juz sie poddalam.Ja siedze sama tak jak Ty , tylko ze nie pracuje bo dziecko jest male , ale siedze i czekam na niego .I nigdy nie wiem kiedy wroci , czy znowu kumpel nie zaproponuje browara , czy znowu nie bedzie okazji do swietowania , czy po prostu pojdzie do ojca bo ma ochote z nim wypic .Jego nie interesuje ze ja siedze sama.Ty chociaz masz prace, moze rodzine , ktora wspiera , ja nie .Ale musze do zmienic dla siebie i dla mojego dziecka. do gosi- U mnie to moze nie jest tak jak u CIebie .Ja go nie ochraniam przed znajomymi , nie sprzatam po nim jak zwymiotuje .....sam sprzata. Moi rodzice wiedza ze pije , ze jest mi zle , ze on taki jest , ze sie wpakowalam w to wszystko.Troche reaguje obojetnoscia i tak chcialabym miec go gdzies ale poki mnie utrzymuje nie da sie . ABY tak robic musze byc od niego niezalezna , aby moc zyc wlasnym zyciem. Tutaj jego znajomi wiedza o tym , choc on twierdzi ze pije , bo lubi i nikt mi tu nie bedzie rzadzil i mowi co mam robic. Gdy pierwszy raz mial taka zapasc , zadzwonilam do jego rodzicow w nocy aby go zawiezli do szpitala ., bo umieral .Jego ojciec zadzwonil po znajomego i go ubrali i pojechali , ja go nie zalowalam , po prostu mialam ochote dac mu kopa wtedy .Matka mu tlumaczyla zeby nie pil bo kiedys sie wykonczy .Nastepny raz byl po roku od poprzedniego po chrzcinach dziecka , znowu telefon i znowu ratunek ....gdzie on byl goly i do szpitala nie chcial jechac , jak ojciec ze znajomym wyszedl .....bo syn twierdzil ze nie pojedzie , przyszla matka i zaczela go ubierac w slipki ....no zalosne , ale synka trzeba ratowac.I odratowali . Jego mama ma takie zycie jak ja i to materialistka ale moze trzeba ja zrozumiec ze nie odeszla od meza , bo w wieku 23 lat juz miala 4 dzieci wiec to nie takie proste.Ale nie dawno bylam swiadkiem jak tesc sie upil , a ona go doslownie na ulicy kopala i wyzywala od alkocholikow , chujow i bila po glowie , on tylko sie bronil.Jak tesc tu przychodzi i pije z synem to mam ochote dac mu po mordzie , jak widze jak smierdzi i ten belkot i te oczy ....mysle sobie dlaczego ty mi to robisz / , dlaczego tak rozpijasz swojego syna .Moj maz twierdzi ze ja go nigdy nie zostawie bo jego matka nigdy nie zostawila ojca , bo jego matka tak ma wiec i ja mam tak miec . ALe ja tak nie chce miec i musze cos z tym zrobic , bo pewnie jeszcze nie jest za pozno , a kiedys moze byc , a na zmiany sie nie zanosi , bo on to lubi i takie zycie lubi i uwaza za luksus .Ja mam mu byc poddana bo on mnie utrzymuje , ja nie powinnam miec nic do powiedzenia ....jego odpowiedz zawsze brzmi , co zle ci ze mna .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulka48
zawsze myslalam,ze wiekszosc kobiet jest bardziej stanowcza,silna,ze tylko mi tak trudno podjac jest decyzje.wczoraj weszlam na forum poraz pierwszy i dopiero do mnie dotarlo ile kobiet meczy sie z tego powodu ze maz lubi sie napic.my jestesmy malzenstwem, z dlugim staze, 26 lat.ale tylko i wylacznie tyle lat wytrzyalam,ze wiekszosc czasu naz przebywal poza domem,.nwjpierw jako zolnierz zawodoey,poligony,pozniej praca za granica.i podobnie jak niektore z was bylam zalezna od niego finansowo.wprawdzie zawsze pracowalam,ale zarabialam,malo.mielismy dwojke dzieci,z tym laczyly sie ich potrzeby.i tak przez lata tkwilam w tym chorym zwiazku.teraz tez sytuacja moja jest nieco lepsza bo maz przyjezdza co dwa miesiace,ale nawet w czasie tych krotkich chwil kiedy jest w domu,musi sobie wypic,musi,narobic nam wstydy,chodzac po osiedlu ,zaczepiajac lidzi,szukajac towarzystwa sobie podobnych.corki sa dorosle.studiuja,wlasciwie to one naklaniaja mnie to rozwodu.twierdza,ze jesli maz wroci,wyprowacza sie z domu.maja dosc jego pijackiego belkotu,wstydu przed kolezankami,sasiadami.byloby to proste,gdyby on zrozumial mieszkal za granica,ale wiem,bo nieraz rozmawialismy o rozwodzie,ze przyjedzie tu i bedzie z nami mieszkal,celowo,by nas wykanczac psychicznie.brak mi sil na taka walke z nim.jest on czlowiekiem despotycznym,nawet gdy jest trzezwy nie znosi sprzeciwu.nie wiem czy starczy mi sil.by sie rozwiesc.w jednym mieszkaniu po rozwodzie to koszmar.teraz najczesciej gdy jest w domu,przebywamy w osobnych pokojach,ale w miare po ludzku rozmawiamy,jesli jest trzezwy.gdy wypije,wcale nie rozmawiamy.najczesciej mowi sam do siebie,do telewizora,czasem corka cos tam mu odpowie.nie wiem,nie wiem czy bedzie mnie stac na ten krok,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulka48
przepraszam za bledy,przestawianie liter,ale nie mam wprawy w pisaniu na komputerze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Slawek
to trzeba miec nawalone we głowie zeby bic Kobiete z takim to raz dwa trzeba porządek robic w ryło i buta. ja niemam zony ani dziewczyny na razie i tez czesto pije po niżej 10 niezchodze bo lubie piwko bardzo ale nieumiałbym uderzyć Kobiety bo jak miałem dziewczyne to też pilem i nidy ja nieuderzyłem i niewyobrażam sobie uderzyc kobiete po prostu to trzeba już miec we krwi być takim ch**** żeby uderzyć Kobiete.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bebebe
Sorry , dziewczyny, głównie "tak mi zle" i ulka ! Wy już jesteście uzależnione od alkoholu tak samo, jak wasi partnerzy a może i bardziej. Im = z tym dobrze i robia co chcą, wam ponoć niedobrze i też robicie co oni chcą. Użalacie się nad sobą jakby od tego coś się w waszym zyciu miało zmienić. Powtarzacie te same rzeczy jak pozytywki.Nie robicie natomiast nic , by sie od gości uwolnić. Ulka masz chociaż mądre córki , których chyba jednak nie słyszysz, a tak mi żle? chyba ci jednak dobrze lub nie wiesz czego chcesz. Gdybyś wiedziała, dawno nie byłabyś z draniem, ale przecież on cię utrzymuje....Wyboru dokonujesz sama. Myślę,że nawet nie czytacie wczesniejszych postów ( choćby 2-3 strony wstecz) , a wyciągnęlybyście wnioski dla siebie... Zycie ma się tylko jedno, nie szkoda go wam???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulka48
do bebebe, zgadzam sie z tym co piszesz,mysle,ze nadejdzie taki moment,ze faktycznie rozwiode sie.znam swojego meza i wiem ze nie moge dzielac ostro konkretnie,bo nas zniszczy,nie wiem jak,ale bede starala sie by zrozumial ze tak nadal nie mozemy zyc,ze dziewczynki sa dorosle,jest im wstyd gdy w stanie upojenia alkoholowego,zaczepia ich znajomych itp.moze zrozumie,dobrowolnie sie usunie.tak naprawde,jest dumny z corek,moze zrobi to dla nich,moze po prostu sam usunie sie z naszego zycia.nie wierze,zeby zrobil to dla mnie,ale dla dzieci,moze sie udac.jemu bedzie latwiej niz nam,ma dobra prace, duzo zarabia poradzi sobie.byc moze brzmi to nierealnie,ale chce sprobowac w ten sposob z nim sie rozstac,na walke z nim nie mam sil.zawsze bylam slaba psychicznie,on dominowal i tak jest do dzis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak mi zle
to znowu ja . Widze ze zostalam ja i Ty Ula.Bo My ten topik znalazlysmy nie dawno ,a inni juz dawno zrezygnowali .Widze ze zniknela autorka topiku, moze cos sie stalo ? do bebe - mylisz sie , przeczytalam caly topik i wcale sie nie dziwie ze autorka nie odeszla , ona ma 3 malych dzieci , a wedlug CIebie kto je utrzyma ? kto im da jesc ? to nie takie proste . Utkwila mi rowniez w glowie historia dziewczyny ktora sie rozwiodla w wieku 28 lat i znowu trafila tak samo , w to bledne kolo.A teraz ma juz 3 dzieci , wiec tylko siasc i plakac. slawek - Ty tez robisz sie takim alkoholikiem , wybacz za slowa , bo pijesz , byc moze masz taki charakter ze jestes spokojny ale jak bedziesz zonaty to wszystko moze sie zmienic .Bo wtedy beda problemy i wszystko Ci bedzie przeszkadzalo i byc moze staniesz sie taki jak nasi mezowie .Nie pij bo to nic dobrego.Mowisz tak samo jak moj maz ,pije bo lubie piwko , on mowi ze pije je jak oranzade.Ty juz sie w to wciagnoles , a to zle. Ula - moglabys byc moja mama , przypuszczam ze masz tyle lat ile w stopce, piszesz ze masz dorosle corki .Nie wiem czy po tylu latach zdecydujesz sie odejsc , przypuszczam ze nie , bo za dlugo w tym tkwisz ale ja CIe rozumie i nie potepiam. I znam ten wstyd , chodzic po domach , zaczepiac , szukac okazji do wypicia.Widze ze corki tego sie tez wstydza , rozmawiaj z nimi o tym , pomoz wybrac dobrego partnera na zycie , takiego co nie pije.Chociaz z jednym masz dobrze , ze on przebywa za granica i macie troche wytchnienia .Ale co to za partner na zycie , skoro go nie ma , nie ma z kim pogadac , przytulic sie a jak juz jest to nie w stanie do rozmowy , do zycia po prostu i znowu sie czeka na moment kiedy jego nie bedzie i bedzie spokoj i takie bledne kolo. bebebe - jeszcze pare slow do Ciebie . Takie uzalanie sie tutaj na forum pomaga, przynajmniej mnie . Pomaga przetrwac trudne chwile , takie kiedy on pije , kiedy znowu jest agresywny i sie wyzywa. A potem znowu jest spokojnie , fajnie , on w domu , jak ja sie wtedy ciesze i chcialabym aby tak bylo zawsze ale wiem ze to nie mozliwe.....i wlasnie dlatego podjelam decyzje ze wyjezdzam od niego , do Polski .On sobie nie radzi finansowo , bo ja nie pracuje , z jednej pensji ciezko, a w Polsce budowa domu zaczeta...... rok temu mielismy kryzys , ja chcialam odejsc , dwa tyg . nie spalismy w jednym lozku, ale .......no wlasnie zawsze byo jakies ale , bo maly za maly , bo okres zimowy , bo potem znowu bylo ok , dopoki nie bylo znowu zle i wlasnie nie dawno bylo zle i moja decyzja .....jade , i tu gram na zwloke , nie mowiac prawdy ze jade i nie wiem czy potem juz bede chciala byc z toba , bo wiem zeby mi nigdy nie pozwolil odejsc, a wyjazd to nie taka prosta sprawa. On cos sie domysla , dlaczego jade ? ale sa nie jasnosci . Mysle ze jest naprawde glupim i udaje ze nie wie dlaczego tak sie dzieje , dlaczego taka podjelam decyzje.A jak wypije , to nie mam zycia tak sie wyzywa ze jade , chce mnie po prostu zeszmacic bo nigdy nie myslal ze ja zdecyduje sie na ten krok. Ja , osoba ktora nie pracuje i jest na jego utrzymaniu.Ale sie uparlam i postanowilam dzialac i cos zrobic z tym zyciem poki jeszcze nie jest za pozno , poki dom nie skonczony , poki jedno dziecko. Nie wiem jak to sie potoczy , czy on pozwoli mi odejsc jak wroci do Polski , czy zgodzi sie na rozwod .Gdybysmy byli dobrym malzenstwem , to nigdy bym go tu nie zostawila samego, zeby inna mi go nie zabrala. a byc moze tak bedzie , ze tu ktos mu sie trafi i to bedzie moj klucz do wolnosci , zobaczymy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bebebe
a może to własnie jest wyjście? Rozpoczętą budowę razem sprzedac,i odciąć się od przeszłości. Może właśnie przyszłość przyniesie ci więcej szczęscia a przede wszystkim spokój i stabilność, które ci chyba najbardziej potrzebne. Życzę ci tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak mi zle
U mnie wczoraj znowu bylo burzowo. Po skonczonej pracy poszedl do taty na browara i przyszedl na haju. Glosna muzyka , kolejny browar i impreza w domu sam ze soba .....a obok ja i male dziecko. Mowie ..przycis to ....reakcja ....jeszcze bardziej czadu .W koncu pozarlismy sie , mowie mu ....czy zdajesz sobie sprawe ze ty dazysz do rozstania ..... ze juz wiecej nie bede chciala z toba byc , to nie prywatka , to nie libacja . A w nim zlosc , agresja , ze sie stawiam .Jak ja go wtedy nie nawidze i mysle sobie ....juz za niedlugo to sie skonczy ... terza tez zaprosil go ojciec , na browara .Ten skurwysyn rozpierdala mi zycie , niszczy mnie , malzenstwo swojego syna , choc syn tez nie jest lepszy. Nie wiem , czy zrobilam sie juz stara i potrzebuje ciszy ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane kobitki jak to czytam to naprawde wam współczuje, ze macie takie porąbane zycie. Ciesze sie ze znalazłam te forum , ten topik, jak tak czytam sobie o tych waszych tragediach to utwierdzam sie w przekonaniu ze dobrze zrobiłam zrywając z moim narzeczonym bo on by mnie pociągnoł na dno ku któremu on idzie poprzez picie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak mi zle
wiec tylko ja zostalam , tylko ja pisze; gdzie Ula , gdzie inni ? pewnie juz zrezygnowali bo tu za pozno na rozstania , w dodatku jeszcze jak sie kocha ; jak sa dzieci i trzeba im dac jesc, jak jest wspolny dom ; pozostaje chyba tylko juz sie z tym pogodzic i dalej zyc i czekac az mina zle dni i przyja te dobre , gdzie znowu bedzie fajnie i znowu nadzieja..... u mnie w sobote dalej byla poprawka z tesciami u nas , w niedziele dalej , najpierw on u taty a potem tata u nas .....a potem sam... choc nie bylo klotni wielkich , byl spokoj , mowie mu ....zobacz jak ty sie uzalezniles , ty nie potrafisz wytrzymac dnia bez piwa , robisz sie alkoholikiem, a on nato ......w Polsce tyle nie pilem , a co mnie obchodzi Polska , teraz jestesmy tutaj- mowie mu , pokaz mi ze potrafisz wytrzymac tydzien bez picia , w jego oczach dziwne zazenowanie ktore mowi samo za siebie , nie dam rady , nie wytrzymam , mowie mu dalej ...ty niszczysz nasz zwiazek , doprowadzasz do rozstania ...on , nic , zero reakcji.... bo wie ze nie ma obrony , ze nie ma wytlumaczenia na to co robi , co robi z nami i co robi ze swoim zyciem..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiapoel
do TAK MI ŹLE jak miło popatrzeć, że zaczynasz coś robić w SWOJEJ i dziecka sprawie. Samo myślenie o zamiarze radykalnego rozwiązania tej toksycznej sytuacji jest już "światełkiem w tunelu". Było miło, wesoło,fajnie, miłośnie i wspaniale dopóki facet CHCIAŁ odgrywać przed tobą teatrzyk, abyś nie poznała jego prawdziwej natury. Teraz JESTsobą, już nie ma potrzeby udawać kogoś innego. Na dłuższą metę jest to tak wykańczające psychicznie i fizycznie, że jeszcze nie słyszałam aby któryś wytrzymał więcej niż 2 lata.Średnio odsłaniają się między 3 a 12 miesiącem znajomości. Jednak serce zawsze wystrychnie rozum na dudka. Zakochanie, zauroczenie, czasem ciąża zakładają kobietom klapki na oczy i wyłączają rozum. Nie jesteś pierwsza która dała sie otumanić, uśpić, osaczyć i niestety nie ostatnia. Teraz cierpisz Ty, dziecko(obojętnie w jakim jest wieku- rozumie że jest źle) i wszyscy którzy cię naprawdę kochają. A dla niego jesteś RZECZĄ którą zdobył na własność i posiada jak krzesło, lodówkę czy samochód: -używa gdy potrzebuje (sex,pokazanie się w towarzystwie, gotowanie, pranie), -remontuje i robi przeglady (gdy przegnie i widzi, że więcej nie wytrzymasz - znów udaje kochaneeego i słooodkiego dopóki mu się nie znudzi albo nie uzna, że cię wyciszył) - dolewa paliwa (buduje, utrzymuje, daje pieniądze) więc i wymaga ( w jego kategoriach moralnych) Wyobraź sobie jak lodówka czy samochód może zrezygnować z właściciela? Jak krzesło może narzekać na złe traktowanie? Nie mieści Ci sie to wgłowie. JEMU też, bo traktuje Cię przedmiotowo. Bunt (przeciw sytuacji w której jest Ci źle) to dopiero początek. Twoje emocje są silne(pouczasz go przypominając o obowiązkach,śpiącym dziecu- a żaden nie znosi złej prawdy o sobie, dlatego zamiast sciszyć pogłośnił muzykę) ,nadzieje nie wygasły (winisz teścia a gdyby nie chciał nie pił by z nim), resztki uczucia( bo mi go inna zabierze jak go zostawię)i strach o przyszłość (sama z dzieckiem) nie pozwalają trzeźwo i logicznie myśleć. Do tego potrzebne jest zobojętnienie - inaczej będzie nadal manipulował twoimi uczuciami albo ogromna siła WOLI. Uda Ci się jeśli zaczniesz obserwować jego i to co się u Ciebie dzieje z boku tak, jakbyś oglądała film. Bez emocji, na sucho. Dojrzewasz do rozstania -choć na prawdę tego nie chcesz. Najpierw zaplanuj wszystko: - kto się Tobą i dzieckiem zaopiekuje (rodzice,rodzeństwo, przyjaciele, nowy facet? , sama dasz radę?) - kto da Ci azyl, gdzie nie będziesz się bała represji z jego(męża) strony i zaznasz wreszcie spokoju - jeśli dojrzejesz do rozstania i sprzedaży budowy domu, lub podziału majątku:na kogo wystawiane są rachunki i do kogo należy plac, bo mamy takie prawo,że bez względu na to ile kasy włożyłaś w budowę to prawnie dom należy do tego kto jest właścicielem ziemi. Będziesz mogła ocenić swoje możliwości finansowe. Koleżanka przegrała sprawę o podział majątku i straciła wszystkie oszczędności panieńskiego życia (a miała uzbierane na mieszkanko przed ślubem) bo matka męża była jedynym właścicielem placu a wszystkie rachunki wystawione były na niego. To były lata 1999- 2001, może coś się zmieniło w naszym prawodawstwie?. - czy możesz się uniezależnić i podjąć pracę ? Wyobraź sobie, wizualizuj ze szczególami, swoją przyszłość w spokoju i u boku normalnego faceta, ZAPLANUJ działanie w tym kierunku a wszystko się tak ułoży jak ty chcesz, bo napotkasz na tej drodze wielu przychylnych ludzi (jakoś tak się układało, że mi dużo pomogli obcy i przypadkowi). Narzekanie, skargi i płacz w moim przypadku doprowadziły do wykurczenia się grona koleżanek. Zostały dwie prawdziwe przyjaciółki. Pomogły finansowo (oddasz kiedy będziesz mogła- oddałam po 2 latach) i na sprawie rozwodowej(odbyła się 1rozprawa pojednawcza a na drugiej już zapadł wyrok-superekspresowo! a miałam tylko 1 świadka). Nie wiem jak jesteś silna psychicznie ale ja byłam słaba, dojrzewałam aż 5 lat do decyzji rozwodu(po 8 latach beznadziejnej walki o spokój od tyrana) , a właściwie poprosił mnię o to syn, już 14letni. Miałam szczęście bo przez 2 lata modliłam sie o to by znalazł sobie inną z mieszkaniem i wyniósł się z domu. Wymodliłam i tak się stało uwolniłam się na dobre. Twoja sytuacja jest tylko trochę inna ale jesteś SAMOTNA w tłumie ludzi, w jego środowisku, od niego uzależniona i jeśli myślisz o odejściu to absolutnie nie mów mu o tym tylko działaj. Będzie robił wszystko aby zatrzymać przy sobie ale nie Cibie-kobietę tylko WŁASNOŚĆ. Większość pijących potrzebuje widowni (ty nią jesteś) gdy chce pokazać jaki jest wspaniały i zawsze muszą mieć ofiarę (ty nią jesteś), na której będą mogli się wyżywać. Twoje odejście odbierze mu i widownię i ofiarę więc nie jest mu to na rekę. Dlatego nie daje ci odejść. Gdyby kochał CIEBIE to by wiedział, że cierpisz wyłącznie przez niego.Zmieniłby to. On kocha SIEBIE!!! i robi SOBIE dobrze. Postrzega Cię teraz w kategorii: kłótliwa, czepia się i chce mną rządzić. Nie widzi siebie jako bezpośredniej przyczyny Twojego nerwowego zachowania.I nie zobaczy dopóki Cię na prawdę nie straci. Twoja i dziecka psychika już zostały wypaczone ale, dopóki się nie zgadzasz na takie życie i traktowanie, masz jeszcze szanse. Mśl trzeźwo i z wyrachowaniem nie emocjami. Nie jest za późno bo nie zrezygnowałaś z SIEBIE. Dasz radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak mi zle
gosia - przeczytalam to wszystko i lzy polecialy ciurkiem ... skad Ty to wszystko znasz ? mam wrazenie ze napisal ktos komu sie zwierzalam osobiscie .... jestem cala skolowana i rozdarta , bo w mojej sytuacji widze trzy opcje ; 1. on tu nie wytrzyma sam i pojedzie za mna ( tak uwazaja moi rodzice) a jego mama tez tak kiedys wspomniala....mowie mu aby jechal z Toba ( czego ja nie chce , bo mam powody i z mojego punktu widzenia - to nie realne , aby on pojechal ze mna ) nie zycze sobie 2 bedzie mi go bardzo brakowalo , mimo pomocy rodziny , ale rodzina nie zastapi faceta , nie zastapi tego ze spisz z kims , budzisz sie z kims , masz sie do kogo przytulic ( a mowiac o tym wspominam tylko te dobre dni , nawet sama sie smieje i mowie sobie , jak ja wytrzymam bez seksu , gdzie mam go teraz co 3 dni , i tu chcialam zaznaczyc ze nie jestem zadna seksocholiczka i osoba ktora daje dupy na lewo i prawo , bo on to moj pierwszy facet i jedyny , ale chyba sie przyzwyczailam do czestych stosonkow ( bo to on ciagle nalegal , ma duze potrzeby , ja jestem ta z mniejszymi , ale moze i wiek robi swoje , kiedys jak mialam 25 lat nie chcialo mi sie tyle co teraz i czesto byly klotnie z tego powodu) bedzie przysylal pieniadze na dziecko , bedzie dzwonil i odliczal dni do przyjazdu , do zony , do dziecka i bedzie marzyl o skonczeniu domu i zyciu dalej , a ja boje sie ze ustapie , ze znow go przyme i glos rozsadku bedzie mowil , NIE ROB TAK , BO TO BLAD I BEDZIESZ ZALOWAC . Jak sobie poradzic w takiej sytuacji , pewnie dobrym wyjsciem byloby , aby on sobie tu kogos znalazl , kogo bedzie tak meczyl jak mnie , ale czy ta osoba pozwoli sobie na to ? 3....przyjedzie a ja powiem , juz nic z tego nie bedzie , juz nie ma nas , mimo ze cie kocham juz nie chce z toba byc , bo ty mnie ranisz i sie nie zmienisz a ja nie chce wiecej cierpiec i nie chce miec takiego zycia jaakie bylo z toba tam .... a on ....w niego agresja , zlosc , zabije siebie i nawet ciebie , spale cie , odbiore ci dziecko ...bo go dobrze znam, jak kocha to do bolu ale jak nie nawidzi , to by wbil noz w serce .....i znowu co robic , zmieknac ..... jakie to dla mnie trudne , pomozcie ! a Ty gosia ,jak sobie radzisz ze swoim zyciem ? bez niego ? czy juz ten bol minal ? jak to jest ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z perpektywy bycia córką takiego to włąśnie weekendowego alkoholika, co wiecznie siedzi narąbany mogę stwierdzić, że mam ogromny żal do niego i do mojej mamy za to co mi razem zrobili. Mój ojciec nigdy mnie nie uderzył ani nie zezwał, ale alkohol dominował całę jego życie, więc jak się już pewnie domyślacie kontakt z nim jest na tyle sporadyczny, że wcakle go nie znam a przecież z nim mieszkam. Matka nigdy nie zdecydowała się odejść a przez to, że wiecznie musiałą o wsyztsko martwić się sama stałą się bardzo zgorzkniłą i bezuczuciową osobą. MAcierzyńsywo to dla niej chyba całe życie był cięzki przymus, ale właściwie miała dwoje dziedzi mnie i jego. Z perspektywy lat spędzonych w domu pełnym niepokoju czy mój ojciec wróci ze sklepu czy zginie na kilka godzin mogę powiedzieć, że moje życie jest zrójnowane. Jestem znerwicowana, biorę odpowiedzialność za wszystkei krzywdy tego świata i pozbawiona kontaktu z ojcem zawsze pakuję się w związki z mężczyznami, którzy upodlają mnie na każdym kroku. Nie pomijając oczywiście faktu, że są to dla mnie właściwie obce osoby i kontakt z nimi jets mi całkowicie niepotrzebny. To tyle ode mnie, decyzja należy do WAs

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no cóż...
Troche poczytałam, chciałam coś dorzucić od siebie , ale uprzedziła mnie "gosiapoel"🌼 ! Nie znam problemów tak dogłębnie z autopsji, ale zdanie mam dokładnie takie samo. Z jedną róznicą: tak mi źle ? przykro mi, ale chyba ci dobrze, lub sama nie wiesz czego chcesz. I mylisz się gosia że "tak mi źle" dojrzała do tego aby wygrać siebie...Może gdy już nie bedzie o co grać, przejrzy na oczy...oby nie za pózno. chuśtawka będzie w ruchu na pewno bardzo długo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak mi zle
no coz - bardzo latwo jest stanac z boku i oceniac... czy to jest topik o rozwodzie ? te wszystkie Wasze refleksje pomoga mi zrozumiec.....moze uporac sie z tym wszystkim ja juz zrobilam pierwszy krok i kosztowal on mnie bardzo duzo , a czy kobieta ktora chcialaby sie zdecydowac na rozwod , nie ma obaw ? nie miota sie z myslami ? ja tego rozwodu nie moge zrobic teraz, gdy on tu zostanie , tak samo sprawy z domem .... powoli ....na spokojnie , z rozwaga ..... do tego trzeba czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojejkujejku
Już (dopiero...?) 3 lata jestem po rozwodzie! Cały czas zadawałam sobie pytanie - dlaczego tak późno sie zdecydowałam. Każdy ma jakąś "granicę" znoszenia tych wszystkich......(tu każdy wstawi co chce: alkoholizm, zdrada, brak szcunku, albo wszystko na raz). Nie potępiam "męczennic", bo przecież mamy to w naturze (ja też długo nią byłam), ale jeśli ktokolwiek zapytałby mnie, czy ma odejść - mija odpowiedź brzmi TAK!!!! Zostawiłam wszystko, zabrałam tylko dzieci. Radzę sobie lepiej niż z nim, ludzie są wspaniali, w potrzebie zawsze miałam na kogo liczyć. Nieważne są rzeczy, to zawsze można odbudować, odkupić, albo się bez nich obejść. Najważniejszy jest święty spokój, a bez tego nie można funkcjonować. Teraz to mam i za nic nie dałabym odebrać go dzieciom i sobie. Głowy do góry!!! DOJRZEWAJCIE szybko do radykalnych decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiapoel
do TAK MI ŹLE skąd znam Twoje życie? Sama też tak miałam. Tylko trochę za póżno powiedziałam: KONIEC i niech sie dzieje co chce(4 próby samobójcze- dzięki Bogu nieudane z czego 2pierwsze raczej na pokaz- aby nim wstrząsnąć- nie wstrząsnęło, depresja , pół roku psychologa, kłopoty syna w szkole i kontaktach społecznych). Dokładnie to samo pytanie zadałam policjantce przyjmującej zgłoszenie pobicia( obustronnie zwichnął mi szczękę, nie dało się nastawić). To ona MI opowiadała co się dzieje u mnie w domu. Skąd Pani wie? a ona na to :" pani ma i tak dobrze bo ma pani mnie, ja się zajmę damskim bokserem a wiem, bo mój mąż wysokiej rangi oficer wojskowy robi dokładnie to samo, tylko ja nie mam do kogo zgłosić się po pomoc, bo mąż ma za duże plecy i może wszystko. Ukręcał łeb nawet zgłoszeniom w prokuraturze". Pracowałam z 58 kobietami(różny status, wiek, światopoglądy,wykształcenie) przez 10 lat i "Twoich" historii znam mnóstwo. Tylko ja już wiem CO BYŁO POTEM. Różnie się kończyły. Jak sobie radzę z życiem bez niego ? BAARDZO się bałam , miałam dokładnie takie same obawy jak Ty.Wyobrażałam sobie jak stasznie i źle będzie bez niego....Nachodził mnię, nękał telefonami, groził,szantażował . Przestał gdy ja przestałam się go bać( użyłam sposobów niekonwencjonalnych) No i jest WSPANIALE. Na początku cieszyłam się że NIC SIĘ NIE DZIEJE, świeci słońce, leje deszcz, cały świat był piękny i rozpierało mnię szczęście istnienia bez potwora. Tęskniłam oczywiście za tym którego pokochałam a nie tym który mi zgotował piekło. Psychika wysiadła bo dzwonek do drzwi, czy szczęk klucza w zamku słyszałam jeszcze przez 2 lata. Widziałam go wszędzie na ulicy i serce łomotało (ze strachu?), dopóki nie podeszłam i nie okazało się że to ktoś inny. On cały czas manipulował mną tak że czułam się na niego SKAZANA. Utwierdzał mnię w przekonaniu że jestem nieatrakcyjna i tylko on jest jedynym który mnię zechce(po ciąży -wielkie rozstępy na brzuchu, żylaki na nogach). Jednak radość która mnię rozpierała od wewnątrz musiała jakoś emanować, bo zaczęło się robić gęsto od adoratorów. Oczywiście tych nienadających się było najwięcej ale trafił sie jeden który powiedział:" rozstępy ? tylko kobiety tak mają, czym ty się przejmujesz, to jest bardzo kobiece, a żylaki ? ja ich nie widzę, są z tyłu -to będę chodził obok ciebie. Ijeszcze: a co mnie obchodzi co ludzie powiedzą". Pomógł mi się podnieść, wyprostować, poskładać do kupy, wylizać rany, powrócić do kobiecości, a o kosmosie w łóżku nie mam czasu juz pisać. Co do byłego, to ból pozostał raczej z powodu straty czasu i żalu, że SAMA dałam się łajdakowi ubezwłasnowolnić. Tamten okres potraktowałam jak film w TV. Wyłączyłam. Teraz mogę wspominać -jeśli muszę-zupełnie bez żadnych emocji . Na razie muszę kończyć, ale na twoje pytania odpowiem jutro. Są NORMALNI faceci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no cóż...
a ja nadal swoje... obawiam się ,że tak mi źle będzie bronić swej rzeczywistości jak niepodległości , bo to jednak daje jej jakiś status... Znam kobiety, które nigdy nie posuną sie do czegoś takiego, aby zgłosić bicie na policję, czy pójść do lekarza na obdukcję lub psychologa po pomoc.Jakże to, na własnego męża i ojca dzieci??? i tak mają piekło , ale własne. Ty Gosiu jednak wiedziałaś co zrobić, ojejku i wiele innych kobiet też. Sa jednak takie, które lubią tkwić w piekiełku, to daje im status ofiary... Albo co mi trochę podpada - że za tym pseudo kryje sie jakis facet i ma niezły ubaw z dawanych mu /jej rad!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierny a szykanowany
Ty dobrze wiesz jak bardzo cie kocham i wiesz ze chce dla ciebie jak najlepiej. Wiem że jestem zaborcze i z byle czego robie afere. Ale to mój swiat, mój problem ze jestem taka samotna. Ty masz jeszcze całe życie przed sobą, jestes młody, nie chcę cie usidlac i kazać ci być wiernymna siłe. Pamietaj że tak bardzo cię kocham że nie jestem w stanie bez ciebie żyć, ale poświece się abyś to ty był szczęśliwy, abyś zawsze kogoś miałprzy sobie w dzień i w nocy i na noce. Ja naprawde dobrze ci życze, bo myn poprostu nie mamy szans przez twoje podróże pio Polsce....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierny a szykanowany
Przez te sobote ostatecznie i dobitnie zrozumiałam ze mamy problem z alkocholem. A to ze myśle , że bylo by lepiej jakbys ułozyl sobie zycie bezemnie, to przez te rozstania, pół roku życia oddzielnie. Ja mam juz dosc kontroli i domyslow i ciądłego dręczenia ciebie. ale pamietaj ze kochac cie będę jeszcze bardo długo....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ana 2
Tak łatwo wszystkim powiedzieć,że należy odejść. A co jeśli oprócz picia nic mu nie można zarzucić, co jeśli dzieci go uwielbiają?Czytam i myślę. To nie tak, że trzeba myślec tylko o swoim życiu.A dzieci. Dla nich jest idealnym tatą w końcu to jeszcze maluchy!Jeśli nie jesteśmy bite, niszczone psychicznie, to może warto poświęcić się dla dzieci. Ja jestem takim przypadkiem. Kiedy nie pije mój mąż jest ideałem. KIedy pije, chcę żeby zniknął z mojego życia. Pokrecone prawda? Mój ojciec zostawił nas kiedy miałam 7 lat. Na rozprawie tłumaczył sędzinie, że on musi być szczęśliwy. Moja matka nie musiała. Musiała sama wychować dzieci. Może ja też nie musze myśleć tylko o sobie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dr.Fuj radzi... nie ma takiego sposobu by obrzydzić mężczyźnie picia!!! najlepiej przeczekać, opije się wiperz, nereczki nie ten teges, wątróbka wysiądzie, trzustka się zeźli i bęc, po chłopie.... po co mu obrzydzać??:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zrozum: NIE ZMIENISZ GO I NAWET SIĘ NEI ŁUDZ. Albo to zaakceptujesz albo go rzucisz-wybór alezy do ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przybita
ja z moim chłopakiem jestem prawie 8 lat muj chłopak niepracuje bo niedawno skończył szkołe i mówi że mu sie niechce narazie iści już 2 lata tak siedzi jemu wysarczy kieszonkowe od matki wogule niemyśli zeby pujści do pracy zaczońć życie nowe wyprowadzić sie ożenic nic z takich żeczy dlaniego najważniejsze jest dobra zabawa czyli koledzy piwko piwko piwko non sto ja sie naniego obraże to on najpierw skończy sie bawić z kolegami czyli pare dni a dopiero pżyjdzie domnie i nawet niepżeprosi tylko mówi czego sie czepaim boże niemoże czasem sbie wypić.mam tego dosyć ja pracuje jestem zmęczona po pracy chciała bym pogadać pżytulić sie ale niemogę bo oczywiście on tylko jedno w głowie pomużcie mi co mam zrobić.ja mówiłam mu że kiedyś tego niewytżymam i9 poprostu odejde ale to niedziała obrażam sie na niego tesz nic .niechce go stracić to moje oczko w głowie ja go strasznie kocham chyba za bardzo i wiem że namnie niezasługuje a on nawet niedocenia tego co dlaniego robie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolokol
kiedyś słyszałam cosik takiego ze babka takze miala problem z mezem pił pił i jeszcze raz pił... gdy spał wzieła mu załozyła jakies majty wymalowała po twarzy szminką i razno jak wstał wkrecała go ze tak wrócił do domu hihi i ponoc poskutkowało pewnie ze wstydu powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×